Skrajność rodzi skrajność i karty się odwracają. Kiedyś dress code był synonimem "utraty młodości na rzecz awansu", ponieważ w zamian z wielkie pieniądze musiałeś być kukłą, bez zainteresowań nie zbieżnych z otoczeniem w pracy. Dzisiaj już to się zmieniło i np brak białej koszuli w korporacji nie budzi kontrowersji czy nie zamyka drogi do awansu.
Za to subkultury w ramach rozwoju kontrkultury miały( dzisiaj już nie, bo to miejsce dla dogmatyków wodzonym za nos przez mainstream i schematyczność grup) być reakcją na zimny, nieprzyjazny, surowy świat prowadzony przez poprzednie pokolenie, które nie rozumiało marzeń młodych ludzi, którzy widzieli inaczej świat i podążyć innymi ścieżkami niż harówka w szkole, po to by dalej harować mając ożenek i pracę osiągniętą w wyścigu szczurów,a wcześniej na taśmie za komuny na karku. Gdzie życie było przeżyciem,a archetypem luksusu było coś co na zachodzie było powszechne( choć wyścig szczurów tam był o wiele wcześniej).
Kiedyś tzw "normalni" nie dali żyć każdemu kto wyłamał się poza schemat. Nie były to tatuaże oczu, tunele w policzkach, implanty imitujące zniekształconą anatomię( to ekstrema, których nie popieram), gdzie założenie jeansów do skórzanej kurtki było powodem do wytykać i tworzenia czarnej przyszłości dla "niepokornego". Ludzie to tłamsili latami i gdy wybuchło pałeczka się odwróciła; wytykający sami stali się tymi wykluczonymi przez świat hipsterów i im podobnych. z jednej strony to jest pewna dziejowa sprawiedliwość, z drugiej triumf innej skrajności,a rozchodzi się o ludzi, których nie poparłby żaden badboy z czasów rock&rolla. Bo ludzie to niestety debile, którzy bez skrajności by nie umieli przetrwać, bo muszą mieć jaskrawe banery, by wiedzieli jak żyć. I dychotomia np u nas się zawęziła do typowego człowieka z komuny vs tęczowiec. A nie daj boże nie wybrać innej opcji! Letnich nie chcemy! umiarkowanych nie chcemy! Nieś kaganek tęczy, imigrantów, euro, bezglutenowego latte, albo nieś sztandary konserwatyzmu w myśl czasów gomułki!
Skrajność rodzi skrajność i karty się odwracają. Kiedyś dress code był synonimem "utraty młodości na rzecz awansu", ponieważ w zamian z wielkie pieniądze musiałeś być kukłą, bez zainteresowań nie zbieżnych z otoczeniem w pracy. Dzisiaj już to się zmieniło i np brak białej koszuli w korporacji nie budzi kontrowersji czy nie zamyka drogi do awansu.
OdpowiedzZa to subkultury w ramach rozwoju kontrkultury miały( dzisiaj już nie, bo to miejsce dla dogmatyków wodzonym za nos przez mainstream i schematyczność grup) być reakcją na zimny, nieprzyjazny, surowy świat prowadzony przez poprzednie pokolenie, które nie rozumiało marzeń młodych ludzi, którzy widzieli inaczej świat i podążyć innymi ścieżkami niż harówka w szkole, po to by dalej harować mając ożenek i pracę osiągniętą w wyścigu szczurów,a wcześniej na taśmie za komuny na karku. Gdzie życie było przeżyciem,a archetypem luksusu było coś co na zachodzie było powszechne( choć wyścig szczurów tam był o wiele wcześniej).
Kiedyś tzw "normalni" nie dali żyć każdemu kto wyłamał się poza schemat. Nie były to tatuaże oczu, tunele w policzkach, implanty imitujące zniekształconą anatomię( to ekstrema, których nie popieram), gdzie założenie jeansów do skórzanej kurtki było powodem do wytykać i tworzenia czarnej przyszłości dla "niepokornego". Ludzie to tłamsili latami i gdy wybuchło pałeczka się odwróciła; wytykający sami stali się tymi wykluczonymi przez świat hipsterów i im podobnych. z jednej strony to jest pewna dziejowa sprawiedliwość, z drugiej triumf innej skrajności,a rozchodzi się o ludzi, których nie poparłby żaden badboy z czasów rock&rolla. Bo ludzie to niestety debile, którzy bez skrajności by nie umieli przetrwać, bo muszą mieć jaskrawe banery, by wiedzieli jak żyć. I dychotomia np u nas się zawęziła do typowego człowieka z komuny vs tęczowiec. A nie daj boże nie wybrać innej opcji! Letnich nie chcemy! umiarkowanych nie chcemy! Nieś kaganek tęczy, imigrantów, euro, bezglutenowego latte, albo nieś sztandary konserwatyzmu w myśl czasów gomułki!
@Symulakr Uwielbiam te filzoficzno-teoretyczne dyrdymały
tak samo nie mówi się dziś o ,,waleniu konia" na masturbacje
OdpowiedzTa twoja "Norma" to pojęcie skrajnie względne
Odpowiedz