Dostanie odszkodowanie. Chociaż w sumie jeśli to Polska to nie wiadomo. Tu nawet jak wejdziesz na prywatną posesję, obklejoną informacjami o żłym psie a on ugryzie to raczej odszkodowanie dostanie pogryziony.
W każdej wiosce, przez którą przejeżdżam na "swojej" rowerowej trasie żyje przynajmniej jeden taki pierd***nięty kundelek, wylatujący z nieogrodzonego podwórka, ujadający jakby ktoś go ze skóry obdzierał i usiłujący się uwiesić na nodze. Ile by takiego nie odpędzać, ile nie odstraszać, następnym razem i tak powtórka. Im mniejszy, tym bardziej ma nasr**ane we łbie.
@pawel1148 Zgoda, zatrzymanie się pomaga - kundelek sam cichnie i odchodzi... ale tylko po to by wrócić, gdy ruszysz ponownie. To po pierwsze. Po drugie, wyobraźmy sobie tą sytuację: jedziesz np. 18-20 km/h. Takie średnie tempo, utrzymywane przez kilka kilometrów. Przejeżdżasz przez wioskę. Wylatuje kundel, ujada, biegnie tuż przy nodze. Zatrzymujesz się, kundel odpuszcza. Ruszasz dalej, rozpędzasz się... kilkadziesiąt metrów dalej znowu inne, małe, rozjazgotane futrzaste gów**o wylatuje z podwórka. Zatrzymujesz się, ruszasz.. itd. No, trochę niepoważne..
Pies powinien być problemem jedynie właściciela, a nie każdego człowieka korzystającego z drogi. Jeśli ktoś wychował zwierzaka o inteligencji frytki, powinien mieć generalnie trzy opcje: zamknięte podwórko, kojec lub łańcuch.
Ałłła znam te uczucie, za dzieciaka dziurę w łydce miałem taką że palca by wsadził.
OdpowiedzRowerzysta jeszcze o tym nawet nie wie.
OdpowiedzNajgorsze, ze wlasciciel nie reaguje dopoki taki co cie ugryzl nie dostanie kopa. To wtedy "czego bijesz pimpusia! to takie spokojnie zwierzatko!"
OdpowiedzDostanie odszkodowanie. Chociaż w sumie jeśli to Polska to nie wiadomo. Tu nawet jak wejdziesz na prywatną posesję, obklejoną informacjami o żłym psie a on ugryzie to raczej odszkodowanie dostanie pogryziony.
OdpowiedzMoment przed śmiercią kundla. Zadeptałbym go bez skrupułów.
OdpowiedzGaz pieprzowy krzywdy nie zrobi, a odpędzi i da nauczkę.
OdpowiedzW każdej wiosce, przez którą przejeżdżam na "swojej" rowerowej trasie żyje przynajmniej jeden taki pierd***nięty kundelek, wylatujący z nieogrodzonego podwórka, ujadający jakby ktoś go ze skóry obdzierał i usiłujący się uwiesić na nodze. Ile by takiego nie odpędzać, ile nie odstraszać, następnym razem i tak powtórka. Im mniejszy, tym bardziej ma nasr**ane we łbie.
Odpowiedz@pawel1148 Zgoda, zatrzymanie się pomaga - kundelek sam cichnie i odchodzi... ale tylko po to by wrócić, gdy ruszysz ponownie. To po pierwsze. Po drugie, wyobraźmy sobie tą sytuację: jedziesz np. 18-20 km/h. Takie średnie tempo, utrzymywane przez kilka kilometrów. Przejeżdżasz przez wioskę. Wylatuje kundel, ujada, biegnie tuż przy nodze. Zatrzymujesz się, kundel odpuszcza. Ruszasz dalej, rozpędzasz się... kilkadziesiąt metrów dalej znowu inne, małe, rozjazgotane futrzaste gów**o wylatuje z podwórka. Zatrzymujesz się, ruszasz.. itd. No, trochę niepoważne..
Pies powinien być problemem jedynie właściciela, a nie każdego człowieka korzystającego z drogi. Jeśli ktoś wychował zwierzaka o inteligencji frytki, powinien mieć generalnie trzy opcje: zamknięte podwórko, kojec lub łańcuch.
Przed zasadzeniem kopa w zapchlony rozrzutnik gnoju :)
Odpowiedzbez kagańca i opiekuna więzienie ale nie w polsze pis komuchów je... nych ważniejszy to zakaz handlu w niedziele
Odpowiedz