Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
261 297
-

Zobacz także:


M MajorKaza
+10 / 12

Czy czasem nie chodzi o NAKAZ zapinania pasów? Bo nie bardzo widzę jak sama opcja miałaby być naruszeniem wolności...

Odpowiedz
7 konto usunięte
-4 / 20

Abstrahując od tego, czy nakaz zapinania pasów jest czy nie jest zamachem na wolność (choć osobiście nie czuje się nim zniewolona) proponuję takie krótkie rozważanie logiczne, zanim ktoś się podnieci porównywaniem pasów do maseczek:

Zadajmy sobie 3 pytania:
1. Czy pasy chronią? No bezdyskusyjnie. Przede wszystkim mnie samą. Pośrednio w jakiś sposób też innych.
2. Czy pasy szkodzą? W żaden sposób. Nikomu.
3. Czy mogę zrobić cokolwiek innego niż zapięcie pasów, co chroniło by mnie w ten sam sposób? No wydaje mi się że nie ma opcji.

A teraz te same pytania odnośnie maseczek:
1. Czy chronią? Mnie w żaden sposób. Innych teoretycznie, ale tylko w małym procencie, no i w praktyce nikt tego jasno nie wykazał, jest mnóstwo sprzecznych opinii, sam minister zdrowia nie może się zdecydować, ale ponieważ sam nie nosi to podejrzewam, że zna odpowiedź, tylko jej nie ujawnia.
2. Czy szkodzą? Tak, przede wszystkim mi samej. Mnożą się na nich bakterie, utrudniają dotlenianie organizmu.
3. Czy mogę je czymś zastąpić? Jasne, mam cały wachlarz możliwości, począwszy od zwyczajnego zachowywania dystansu, kochaniu w chusteczkę, czy dezynfekowania dłoni. Inni również mogą się chronić sami, nie muszę ją robić tego za nich.

Dla mnie wszystko jest jasne.

S sawes82
+7 / 11

@7th_Heaven Ogólnie się zgadzam, choć w p.2 odnośnie pasów... raz widziałem gościa jak się palił w samochodzie, bo nie mógł się wydostać z pasów. (Nie życzę nikomu takiego widoku), więc - czasem szkodzą.

Greg92PL
-1 / 7

@7th_Heaven Pasy chronią w 70% przypadków jak mnie pamięć nie myli:) A jak nie chcemy pasów to idziemy do lekarza po zaświadczenie, nie zapinamy i podziwiamy, jak w starszym wozie przy dzwonie podczas wybuchu poduszki łamie nam twarz:) No chyba,że wyłączamy poduszkę, która nas chroni w bodajże 90%. To i wywalmy karoserię i kupę innych rzeczy, które chronią nas w 80-90 przypadków wypadków drogowych, bo w razie tonięcia nie potrzebuje drzwi.... :) I tak możemy sumować, albo popatrzeć na raporty z dzwonów i innych badań:)

B Barelik
+2 / 12

@7th_Heaven
Pasy:
1. Czy chronią: zwykle tak, w sposób bezpośredni Ciebie, z sposób dość istatony - wszystkich z którymi jedziesz
2. Czy szkdzą: w niektórych sytuacja niezapięcie pasów mogłoby uratować życie. Więcej razy chronią niż 'zabijają', ale druga strona również istatnieje
3. Coś innego robić: nie za*lać, poduszki powietrzne też pomagają (choć potrzebne by były 'pełniejsze' (również na tułów), w pewnych sytuacjach fotele wyścigowe też mogą coś dać, możesz wstawić 'klatkę' do samochodu. Ogólnie jednak wszystko to gó*no daje

Maseczki:
1. czy chronią - pośrednio innych - tak, o ile używasz ich prawidłowo. Ciebie bezpośrednio też, bo zmniejsza zakusy drapania sie po nosie, ślinienia palca, żeby otworzyć woreczek foliowy itp - ogólnie zabezpiecza przed wyuczonymi odruchami, które obecnie niosą ryzyko
2. czy szkodzą - jeśli nie pierzesz/ gotuje to bezpośrednio tak, choć raczej nie zarażeniem się wirusem (w końcu na maseczce są niemal tylko 'Twoje' wydzieliny). Długotrwałe (jednocześnie wiele godzin dziennie i wiele dni) może uszkadzać powoli płuca. Nie jest to jednak problemem, gdy chodzi o wyjście do sklepu itp.
3. Zastąpić: właściwie nie. Dystans, kichanie w chusteczkę, dezynfekowanie dłonie działałoby tylko, gdyby wszyscy, zawsze to stosowali. A tak nie jest, i do tego jest to bardzo trudno weryfikowalne, więc wiele osób to olewa.
Dystans również nie działa np. w sklepach. Jeśli osoba chora myśli jak Ty, to wejdzie do sklepu, nie zdezynfekuje rąk i na wszystkim, czego dotknie, mogą zostać zarazki/ bakterie/ wirusy. Jeśli nawet Ty zdezynfekujesz ręce, to kupując produkt, wnosisz go do domu z wirusem.
Ogólnie: zestaw tych regulacji ogranicza rozprzestrzenianie się wirusa. Im więcej regulacji - tym bardziej ograniczone jest rozprzestrzenianie się. Ludzie mają to jednak w dupie (zarówno maseczki, jak i dezynfekcja rąk przy wejściu do sklepu, a o dystansie nie wspomnę), więc i tak pewnie niedługo to pie*lnie jeszcze raz. Rząd znów zamknie gospodarkę, bo wyboru nie będzie miał i dopiero wtedy zacznie się płacz. Bo poniżej godności są te maseczki...

V VaniaVirgo
0 / 4

@7th_Heaven z tą dezynfekcja rąk to też bym nie szalała. Musiałabyś je dezynfekować cały czas, albo naprawdę niczego nie dotykać i być poza zasięgiem kichających, mówiących ludzi. Tylko że w takim wypadku, dezynfekowanie ich też nie ma sensu. Tylko że tak się nie da, wyciągamy klucze, telefony, portfele, dotykamy klamek i wielu innych rzeczy.
"ponieważ sam nie nosi to podejrzewam, że zna odpowiedź", ale lekarze je noszą i nosić chcą. Chirurdzy mają je zawsze przy zabiegach, operacjach, trwających wiele godzin. Prędzej uwierzę lekarzom niż ministrowi :P
Problem z maseczkami jest taki, że są bardzo niekomfortowe. Rozumiem też ludzi, którzy zakrywają jedynie usta, a nosa nie. Nosem oddychamy w dół, kiedy mówimy pryskamy śliną przed siebie na większą odległość niż oddech. Więc właściwie zakrywanie nosa nie ma sensu, jeśli nikt nie stoi bezpośrednio przy nas.

P Pomylilem_Strony
+2 / 10

@Barelik straszna rzeczy stałaby się gdyby dzienna liczba zgonów osiągnęłaby 40 dziennie, wówczas wszyscy byśmy umarli na wirusa w przeciągu 2 730 lat: zamykać, zamykać, bo będzie tragedia. Średni wiek "ofiar koronawirusa" jest wyższy niż średnia długość życia - jest to potężny wskaźnik mówiący o statystyce umieralności. O higienie masek nawet nie będę wspomniał, ponieważ to trzeba "trochę poczytać" i widać nie poczytałeś, dlatego masz na to tak samo wywalone jak osoby noszące maski na brodzie - czyli szanuję (ja sporo orientowałem się w temacie w trakcie marcowego zaćmienia mózgu). Jeżeli chodzi o pasy - mowa jest o wolności, a nie o "bezpieczeństwie" - ja zapinam ze względu na bezpieczeństwo, ale nie podoba mi się obowiązek - wbrew pozorom nie ma tu sprzeczności. Jeżeli chodzi o bezpieczeństwo - dałbyś się zamknąć związany w piwnicy dla bezpieczeństwa? Nie zginiesz od wypadku, nie złapiesz koronawirusa, albo co gorsza grypy, nie spadnie Tobie na głowę cegła w drewnianym kościele. Same plusy.

7 konto usunięte
-1 / 5

@sawes82 tak, zgadza się, nie brałam pod uwagę takiego wypadku ale w sprawnym technicznie pojeździe pasy powinny noc zawsze się otworzyć, poza tym mając przy sobie scyzoryk czy nóż można zniwelować takie ryzyko.
@Barelik mamy różne możliwości dodatkowej ochrony, ale jak nami rzuci na szybę przy czołowym to nic nie zastąpi pasów. Maseczki nie da się gotować cały czas, nie wymienisz też maseczki co 10-15 minut jeśli jesteś 10h w pracy w trudnych warunkach, Twoja maska przestaje być zdatna do użytku bo bardzo krótkim czasie. Ciebie nie chroni, może jedynie przed odruchami, jeśli je masz, ale większość ludzi raczej kontroluje takie rzeczy jak wkładanie palców do ust. Drapanie nosa nie grozi zakażeniem. Nie cudujmy. Maseczki bardziej szkodzą niż chronią i to jest niepodważalny fakt.
A jeśli chodzi o lekarzy to chyba coś Ci się pomieszało. Widziałeś KIEDYKOLWIEK przed pandemią koronawirusa jakiegoś lekarza w maseczce? Teraz chodzą bo muszą, bo wszyscy muszą, prawo nakazuje, ale wcześniej mieli styczność z setkami chorób codziennie, wirusowych i wszelakich, maseczek nie nosili i żyli. Chirurdzy noszą je w zupełnie innym celu!! Tu chodzi o sterylność przy operacji, bo masz otwarte różne tkanki, naczynia krwionośne, nie może tam się dostać nawet kropla śliny lekarza. Kiedy kogoś całujesz to nie to samo, jakbyś mu pluł w otwartą jamę brzuszną:/
Dowodem na to, że maseczki szkodzą jest to, ilu pracowników służby zdrowia ciężko przeszło wirusa. Właśnie dlatego, że spędzali całe dnie w foliowych uniformach, maskach, i całym tym ustrojstwo, w którym się dusili. Kiedy dostał się tam wirus to miał komorę inkubacyjną jak ta lala. Lepiej było by mieć z nim kontakt w stanie wysokiej odporności, w kontrolowanych warunkach. Ci biedni ludzie, te biedne pielęgniarki powinny były pracować przez pół albo mniej zmiany, żeby mogły odpocząć, wyjść na świeże powietrze, a nie kisić się w syfie

B Barelik
0 / 6

@Pomylilem_Strony Nie rozumiem o co Tobie chodzi. Tylko ustosunkowałem się do wypowiedzi @7th_Heaven. 40 osób to mały wynik, to prawda. Co jeśli jednak wirus zmutuje i stanie się bardzie śmiertelny? Bo przecież stać tak się może.Kwestia prawdopodobieństwa - a im więcej chorych, tym większe prawdopodobieństwo, że tak zmutuje.

I zgadzam się - jest to pewnego rodzaju ograniczenie (może i minimalne) - i co do zasady nie podoba mi się. Zgaduję, że główną motywacją jest fakt, że służba zdrowia jest publiczna - więc jest konflikt 'publiczne pieniądze' - 'wolność jednostki'. I to zawsze jest trudny konflikt.
Co ciekawe, gdyby ubezpieczenie zdrowotne było prywatne, zapinanie pasów nieobowiązkowe, a w umowie o ubezpieczeniu (prywatnym) byłby zapis, że nie działa, jeśli brałeś udział w wypadku i nie miałeś zapiętych pasów - pewnie nie widziałbyś problemu (co też rozumiem :) ).

B Barelik
-3 / 3

Po kolei:
1. twierdzę, że zapinanie pasów przy rachunku plusów i minusów wychodzi na duży plus. Minusy jednak też jakieś są.
2. noszenie masek wszędzie jest nadmiarowe. Ograniczyłbym się tylko do miejsc, gdzie dotykasz wielu przedmiotów, lub jest dość gęsto ludzi. I tylko, jeśli tam są dość duże zmiany wśród ludzi. Czyli w pracy typu biurowa - bez sensu (no chyba, że na recepcji i mnóstwo osób się przewija), ale już wchodząc (czy pracując) do sklepu - jak najbardziej.
3. osobiście dość długo 'gotuję' maseczkę - na wiedzę z marca, było to wystarczające (z pół h). O praniu napisałem z rozpędu. Jeśli się mylę, że to nie wystarczy, proszę, popraw mnie
4. nie pisałem nic o lekarzach, więc nie rozumiem skąd to się wzięło. Jednak: w czasie np. pandemii sars (choć tu pandemia chyba jest nadmiarowym słowem) również ludzie nosili maseczki. Choroby o wysokim stopniu zarażania a jednocześnie stanowiące zagrożenie dla życia lub zdrowia lekarzy (czyli osób stosunkowo zdrowych, niebędących ani bardzo młodymi ani bardzo starymi ludźmi) są dość rzadko spotykane, dlatego maseczki 'na codzień' nawet u lekarzy nie są potrzebne.
5. "Dowodem na to, że maseczki szkodzą jest to, ilu pracowników służby zdrowia ciężko przeszło wirusa" - masz jakieś statystyki? Bo ja bym to raczej tłumaczył tym, że są to osoby mocno eksponowane na wirusa, przez co znacznie więcej z nich choruje. Większość bezobjawowo, ale część z objawami. A część z tych drugi - przechodzi chorobę w sposób po prostu ciężki. I (nie mając danych, bardziej zgadując) - procentowo pewnie na liczbę chorych, mniej lekarzy przechodzi ciężko tę chorobę w porównaniu z całym społeczeństwem (bo, jak wcześniej napisałem, są statystycznie zdrowsi niż ogół społeczeństwa).

7 konto usunięte
+1 / 1

@Barelik grypa mutuje od dziesiątek lat (albo setek(?)) I jeszcze ludzkość nie wyginęła. Skąd pewność, że ten wirus nie jest kolejną jej mutacją? Szwecja nie wyginęła, Białoruś nie wyginęła, zdjęcia z Bergamo były ścienną co udowodniono, we Włoszech ludzie wcale na ulicy nie umierali (znajoma mieszka w Rzymie 10 lat i nie zna nikogo chorego, a już co dopiero zmarłego na covid19).
Śledziłeś może wiadomości ze świata na 2-3 miesiące przed pandemią? Włochy miały problem z imigrantami. Zamknięcie granic i wywołanie sztucznej paniki rozwiązało ten problem jak ta lala.

7 konto usunięte
+1 / 1

@Barelik nie ma jakiegoś kolosalnego znaczenia fakt, że te osoby są bardziej "wyeksponowane" na wirusa, z resztą wcale nie są, bo mają całe kombinezony ochronne. Kasjerka w sklepie jest eksponowana równie bardzo jak oni. W szpitalach nie ma żadnych tłumów chorych, nie ma przepełnionych oddziałów, widzisz, miało przyjść kilkaset respiratorów, nie przyszedł żaden i jakoś tragedii nie ma (nie wspominając że wyborcy PiSu nie widzą w tym problemu, iż kasa poszła w błoto). Problemem jest brak odporności, osłabienie i przemęczenie, a także w bardzo dużej mierze stres, który powoduje zatruwanie organizmu toksynami i tym samym obniża odporność bardzo mocno. To są powody, dla których medycy chorują bardziej.

Najlepszą drogą do opanowania wirusa jest dbanie o odporność ludzi, zapewnienie im spokoju i wsparcia, zamiast groźby kilkudziesieciotysięcznych mandatów, represji, nagonki i strachu. Najmądrzejszym co można było zrobić to była ochrona dla osób narażonych. Trzeba było uruchomić sanatoria których mamy w Polsce na pęczki, wysłać tam narażonych, starszych i chorych, zapewnić im opiekę i izolację, a reszcie ludzi pozwolić żyć normalnie, bez masek, bez strachu, bez szajby. Ci co się boją mogli siedzieć w domach, chronić się na wiele sposobów, a reszta byłaby zdrowa i odporna. To co teraz jest rozgrywane to rozciąganie wirusa w czasie, które kompletnie nie ma sensu, bo nie ma takiego zagrożenia, żeby wirus opanował na raz w ciężki sposób zbyt duża ilość populacji. Najlepszym wyjściem jest budowanie odporności. Zdrowi, silni i bezstresowo ludzie pokonają go własną odpornością z pożytkiem dla całej reszty.

B Barelik
0 / 0

Uwielbiam, gdy osoby, które nie mają żadnego wykształcenia, tak bezproblemowo i łatwo oceniają sytacje, co do których osoby, z dużym doświadczeniem i wiedzą nie mają tej pewności.
Epidemiolodzy w różnych krajach dawali różne propozycje - większość podobne do tego, co było w Polsce, ale przecież W. Brytania początkowo poszła zupełnie inną drogą. Mimo tego, też w pewnym momencie zaczęły się tam ograniczenia - ciekawe dlaczego.
Nie masz pojęcia o błędach poznawczych. Używasz przez to argumentów, które przez retorykę są uznawane za błędne i cieszysz się, że coś argumentujesz.

Pokaż dowody, że Bergamo to fałsz. Tylko niech będą to wiarygodne źródła.

Zresztą, nie wiem czy chce mi się z Tobą pisać. W każdym Twoim zdaniu czuć od Ciebie albo arogancję, albo ignorancję. Trudno pisać z osobą, która zakłada, że na pewno się nie myli, a miejscami podstawowej do dyskusji wiedzy nie ma.

K kmam
-2 / 2

@7th_Heaven A dla mnie nie. Jeżeli samochód wpadnie do wody, jeżeli się zapali, to można najczęściej tylko powiedzieć amen. Ja się duszę w pasach, boję się ich a dzięki takim jak ty nigdy nie zniosą obowiązku ich zapinania.

7 konto usunięte
-1 / 1

@kmam naogladałeś się filmów. W wodzie pasy są akurat najmniejszym problemem, bo musiałabyś najpierw solidnie otłuc swój samochód, żeby Ci się pasy zacięły a to i tak nadal mało prawdopodobne, żeby w sprawnym technicznie samochodzie coś takiego się wydarzylo. Jeśli nie masz otwartego okna wpadając do wody, to marne masz szansę się wydostać z zatopionego samochodu więc tego polecam się bardziej obawiać co ty na to, żeby jeździć bez szyb albo i bez dachu? :)

Samochody również niezwykle rzadko płoną, serio. Zdajesz sobie sprawę co by się musiało stać, żeby samochód stanął w ogniu? Jeżeli stanie się to w czasie gdy masz odpięte pasy to spoko luz i tak nie doczekasz pierwszej iskry, prawdopodobnie nie będzie Cię już nawet w samochodzie :)

AnonPrzegryw
+2 / 4

Zakładasz, że nam będzie dane dożyć roku 2072? Chciałbym mieć chociaż 1% z Twojego optymizmu

Odpowiedz
F Fahrmass
+3 / 3

Czym innym jest MOŻLIWOŚĆ użycia pasów, a czy innym - NAKAZ ich montażu, używania i zapłaty.

Odpowiedz
R RobertKGB
+3 / 5

Z tych co wymyślaja takie yntelygentne memy, a nie zaraz, z nich to już się śmiejemy..

Odpowiedz
EdwardMeczywor
+1 / 3

Zapinanie pasów powinno być dobrowolne ale:
- w razie wypadku nie dostaniesz odszkodowania
- sam pokrywasz koszty leczenia/rehabilitacji
- dotyczy osób pełnoletnich
- pasażerowie na zapinają żądanie kierującego
- kierowcy zawodowi i ich pasażerowie nadal mają obowiązek zapinania pasów

Pozwólmy działać selekcji naturalnej

Odpowiedz
P pejter
-3 / 3

@EdwardMeczywor Otóż to, pasy i ubezpieczenia sprawiają, że ludzie czują się zbyt pewnie i jadą szybyciej więc jest więcej wypadków, co przewidział Korwin. Podobnie z ubezpieczeniem zdrowotnym, ludzie nie dbają o zdrowie, bo lekarz jest 'darmowy'.

I ivachled
-3 / 3

To nie byli idioci, tylko ludzie którzy chcą sami decydować o sobie. To JA decyduję, czy chcę być chroniony przez pasy, czy nie. A teza, że mój pas chroni innych (nawet tylko pośrednio), to bzdura.
Co do ochrony MNIE: pasy chronią w zderzeniach do pewnej prędkości (o ile pamiętam do 80 km/h), powyżej tej prędkości powstają obrażenia wewnętrzne, które i tak są śmiertelne. A bez pasów jest szansa na wypadnięcie z samochodu (o ile nie ma poduszek, oczywiście) i wtedy jest szansa na przeżycie. Z pasami jej nie ma.
A przymus pasów - to jak z każdym takim przymusem - niewolnictwo. I nie ważne, czy ktoś zdaje sobie sprawę z tego, czy nie, fakt pozostaje faktem

Odpowiedz