Zależy gdzie i kiedy. Teraz nauczanie zdalne mam przyzwoite, choć dalej zdarzają się wykładowcy, którzy nie ogarnęli, że nie włączyli prezentacji no i mam wykłady 10 godzin z paroma minutami przerwy. Plus jest taki, że nie marnuje X godzin na dojazd czy przemieszczanie się między uczelniami.
Ale jak w marcu (czy kiedy to było) wszedł lockdown to była jazda bez trzymanki. Albo raczej - najlepszy czas do bycia wykładowcą. Z około 25-27 przedmiotów jakie tam mieliśmy, chyba tylko 3 osoby robiły wykłady. Jakaś 1/3 wysłała materiały, które mieliśmy opracować i jakiś projekcik do zrobienia, a reszta obudziła się w sesji, że w sumie muszą z czegoś oceny wystawić :)
Czego ryczysz Jasiu? No czego ryczysz, Ty nie masz tylko rączki, a ten nie ma dwóch nóg, więc przestań ryczeć, on ma gorzej.
OdpowiedzKiedyś się rzucało kamieniami w dinozaury, uciekało przed tygrysami szablozębnymi, a tu jakieś dzieci z afryki miauczą, jak mają źle.
OdpowiedzZależy gdzie i kiedy. Teraz nauczanie zdalne mam przyzwoite, choć dalej zdarzają się wykładowcy, którzy nie ogarnęli, że nie włączyli prezentacji no i mam wykłady 10 godzin z paroma minutami przerwy. Plus jest taki, że nie marnuje X godzin na dojazd czy przemieszczanie się między uczelniami.
OdpowiedzAle jak w marcu (czy kiedy to było) wszedł lockdown to była jazda bez trzymanki. Albo raczej - najlepszy czas do bycia wykładowcą. Z około 25-27 przedmiotów jakie tam mieliśmy, chyba tylko 3 osoby robiły wykłady. Jakaś 1/3 wysłała materiały, które mieliśmy opracować i jakiś projekcik do zrobienia, a reszta obudziła się w sesji, że w sumie muszą z czegoś oceny wystawić :)