Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
211 232
-

Zobacz także:


tomekbydgoszcz
+10 / 18

Nie ma czegoś takiego jak równość płci, nie ma jej w sądach rodzinnych kiedy przy rozwodzie orzeka się winę lub ustala opiekuna dziecka/dzieci, nie ma jej kiedy chcemy iść na emeryturę i nie ma kiedy trzeba wykonać pracę fizyczną. Czy to źle, że nie wszędzie jest równość płci? Nie, ale akurat w przypadku zdrowia powinna ona być i nie wiem jak to możliwe, że nawet w świecie naukowców, gdzie nie ma tak wyraźnej przewagi facetów, jeśli w ogóle jest, kobiety nie mogą się przebić z tym co dla nich ważne.

Odpowiedz
Albiorix
+2 / 2

@tomekbydgoszcz Ale im większa równość płci w danym kraju tym częściej sądy rodzinne zostawiają dzieci ojcom, tym bliższy jest wiek emerytalny mężczyzn i kobiet i tym bardziej równe urlopy rodzicielskie dostają oboje rodzice.
Co może zaskakiwać niektórych, w krajach skandynawskich gdzie prawna równość jest wyższa i nie ma żadnej presji, płciowa segregacja jest silniejsza - większy odsetek kobiet pracuje jako pielęgniarki i przedszkolanki, mniej w budowlance czy biznesie. Dużo kobiet w biznesie jest za to w Rosji, która pod wieloma względami jest dużo bardziej tradycyjna pod względem roli płci.

T tomkosz
-3 / 19

neofeministki twierdza ze PMSa maja takze faceci, podobnie jak miesiaczke (choc fizycznie bezobjawowa). skoro tak, to nie ma mowy o nierownym traktowaniu. znow sie zaoraly same, bez zadnej pomocy

Odpowiedz
Rhanai
+4 / 18

kobiety i kobiece problemy zawsze traktowano w jakiś sposób olewatorsko. Do tej pory tak jest. Trafiłam kiedyś na pogotowie z powodu ataku choroby neurologicznej, którą znałam, była zdiagnozowana, lekarz został poinformowany. Nie uczyniono nic, żeby mi pomóc, zostałam wywieziona do pustego pomieszczenia, ponieważ mój widok pacjentów straszył. Wypisując się ze szpitala ani słowa o chorobie, za to nastąpił wywiad, czy ma pani partnera, czy ma pani bliskie relacje z rodzeństwem, czy skoro ani faceta ani rodzeństwa to nie myślałam, żeby przejść się do psychologa... Panie, do ciężkiej cholery, neurologia to nie histeria!

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 8 December 2020 2020 17:31

Odpowiedz
Rhanai
0 / 12

@SARs9504 tak tak, wszyscy to znamy, ofiary gwałtów też są sobie winne. Nic nie tłumaczy lekceważenia przez lekarza.

S SARs9504
0 / 10

@Rhanai Ty weź ofiary gwałtu w to nie mieszaj może co?

Chcesz mi Powiedzieć, że żadna korporacja farmakologiczna z czystej przyjemności i "szowinizmu" nie dokonywała badań nad PMS ... No więc masz super możliwość na rynku, do dzieła.

S Syllot
+1 / 5

Właśnie współcześnie jest na odwrót. To męskie problemy są olewane.

S Syllot
+3 / 3

Na walkę z rakiem piersi przeznacza się w USA sześć razy więcej pieniędzy niż na walkę z rakiem prostaty, a śmiertelność podobna. To problemy mężczyzn są olewane.

M majku4
0 / 0

@Syllot Może dlatego że często rak prostaty rośnie tak wolno że nawet się go nie leczy i tylko się go obserwuje? W badaniach sekcyjnych ok 60% męzczyzn po 85 r.ż. ma PRZYPADKOWO znajdowanego raka prostaty. Z kolei rak piersi jest w sumie po przeciwnej stronie spektrum, bo przerzuty są dużo częstsze i radykalne leczenie jest konieczne.

M majku4
0 / 0

@Syllot Z resztą same badania przesiewowe są różne: w raku prostaty wystarcza padanie per rectum, które kosztuje 0zł. Z kolei mammografia to droższa zabawa

hek_sa
+8 / 12

Przez całe lata nie dostrzegano też że objawy zawału serca u kobiet bywają inne niż u mężczyzn. W podręcznikach medycznych nie było wzmianek o tym że kobiety inaczej mogą przechodzić udar.

Odpowiedz
P profix3
-4 / 10

Pms może być przyczyną wielu dolegliwości, zwłaszcza w obrębie żeńskich narządów rozrodczych. Cały czas się leczy te schorzenia. Szwagierka niedawno miała jakąś operację na niedrożność jajowodów, bo faktycznie miesiączki ją rozwalały. Teraz się uspokoiło. Ale to już trzeba udać się do lekarza, porobić badania, sprawdzać regularnie stan swojego zdrowia, zwłaszcza u ginekologa. Ale nie, lepiej omijać lekarzy szerokim łukiem, a narzekać, ze to i tamto boli. Żeby nie było, zdaję sobie sprawę, że mężczyźni też nie chodzą systematycznie do lekarzy, choć pobolewa tu i tam. Ale nie jęczą w internetach że tu szczyka, tam szczyka.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 8 December 2020 2020 23:49

Odpowiedz
Rhanai
+3 / 9

@profix3 specjalista od damskich dolegliwości, oczywiście mężczyzna. Wiesz, ile razy kobiety u ginekologów słyszą, że przesadzają, że okres musi boleć, badanie też musi boleć, po dziecku minie? Nagminnie. I potem ci sami lekarze marudzą, że kobiety nie diagnozują się, jak dopiero problem się zaczyna. No ciekawe dlaczego. Skoro od lekarza pomocy nie uzyskują, szukają jej w internecie i tu pojawia się taki profix i zaczyna szydzić. Dokąd mamy iść, skoro nigdzie nie jesteśmy mile widziane?

P profix3
+2 / 2

@Rhanai Nie jest to tylko moje zdanie. Mojej żony również. Ona też miała bardzo bolesne okresy. Ale takie, że mdlała. Ginekolog zalecił jej ringi, nie wiem jaka jest nazwa dokładna. I jakoś się ustabilizowało.

Rhanai
+2 / 6

@profix3 wystaw sobie, że ja też miałam z okresem przejścia i naprawdę wiem, co to znaczy ból okresowy. Mogłabym książkę napisać, ginekolog jest strachem spod łóżka mojej młodości. "Nie bądź taka delikatna, to na pewno nie boli" do dwunastolatki w szpitalu, rzeźnik pieprzony. Twoja żona naprawdę nie jest jedyna. Jeśli z miejsca trafiła na dobrego ginekologa, miała szczęście, ja się szlajałam od dzieciństwa, nim trafiłam sensownie słyszałam już wszystko.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 December 2020 2020 19:28

P profix3
+3 / 3

@Rhanai To ja ci współczuję i pozdrawiam.

P profix3
0 / 0

@Rhanai A jeszcze poruszyłem ten temat z żoną, i powiedziała mi, że pierwsza pani ginekolog, u której była też mówiła jej, że okres musi boleć. I tak się szarpała dłuższy czas. Dopiero później trafiła na mądrego pana ginekologa, który jej pomógł.

Rhanai
0 / 0

@profix3 nie spodziewałam się, że na tyle się zastanowisz nad tematem. Szanuję. Sam teraz widzisz, że nie zawsze jest lekko, nie wystarczy udać się do lekarza. Szczególnie młode dziewczyny są podatne na "okres musi boleć" i nie chodzą od lekarza do lekarza, szczególnie, że badanie jest w większości przypadków nieprzyjemne i stresujące.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 11 December 2020 2020 20:10

P profix3
0 / 0

@Rhanai Widzisz, widocznie nie wszyscy faceci są źli, jak twierdzą feministki. Dlatego też nie podobają mi się częste wpisy kobiet, jacy to my jesteśmy okropni. Z mojego punktu widzenia, jak i socjologów badających temat, bardziej marudzącą i narzekającą na wszystko grupą społeczną są kobiety (to taki skrót myślowy, nie traktuj go mega dosłownie). Zdaję sobie jednak sprawę z tego, że jest to wynikiem ich emocjonalnej natury. Jestem to w stanie zrozumieć i nie toczę o to wojny. Za to sporo pań zapomina, że nie są pępkami świata i nie wszystko powinno kręcić się wokół nich. Wszyscy jesteśmy ludźmi i każdy ma swoje prawa. Dlatego też obecna narracja, oskarżająca mężczyzn o całe zło jest bezsensowna i kłamliwa.

Rhanai
0 / 0

@profix3 punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, co jest w sumie zrozumiałe. Jako facet widzisz, że wszędzie oskarża się mężczyzn i wymaga od nich nadskakiwania księżniczkom, ja jako kobieta widzę, że wszędzie ubliża się kobietom i sprowadza je do roli męskiej przyjemności. Pewnie prawda leży gdzieś pośrodku, jak zwykle.
Jestem feministką, jak każda zdrowo myśląca osoba nie widząca podstawy, by za to samo traktować inaczej w zależności od posiadanych genitaliów, nie uważam, że wszyscy faceci są źli. To się kłóci z równouprawnieniem, daję każdemu to samo prawo do bycia ch*jem. Uważam jedynie, że statystycznie w takim miejscu jak demoty, częściej niż gdzie indziej objawiają się i głośniej krzyczą mizogini i niespełnieni nastolatkowie.

P profix3
0 / 0

@Rhanai Feminizm to ruch skrzywiony światopoglądowo, już na samym wstępie. Poprzez odgórne założenia - faceci to świnie, który we wszystkim widzi ich winę. Odnośnie feminizmu był kiedyś program w radiowej trójce, w audycji "za a nawet przeciw". Wypowiadały się różne osoby, w tym jakaś profesor socjologii. I mówiła, że nigdy do tej pory, kobiety w krajach rozwiniętych, nie miały takie pozycji jak teraz. Że Ilość swobód jakie mają, ułatwień, parytetów itp itd stawia je teraz jako uprzywilejowaną grupę społeczną. Sens audycji był taki, że kobiety mają dziś władzę, jaką mieli niegdyś mężczyźni. Więc role się nieco odwróciły. Możesz tego nie dostrzegać ze swojego punktu widzenia, ale tak to mniej więcej wygląda.
Odnośnie pozycji kobiet w krajach zdominowanych przez mężczyzn, nie sposób dyskutować. Mają przewalone. Ale czas w którym u nas było tak samo dawno minął. A role zaczynają się odwracać. Kiedyś mężczyźni mieli władze nad kobietami, teraz kobiety z cały aparatem społecznym, zaczynają mieć władzę nad mężczyznami.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 11 December 2020 2020 21:18

Rhanai
0 / 0

@profix3 są kibice, wiernie kibicujący swojej drużynie i są kibole, wykorzystujący pasję do sportu do przemocy i robienia zadymy. Są patrioci, stający na baczność do hymnu, są narodowcy, piorący obcokrajowców i rzucający racami w okna. Dlaczego w przypadku feministek nikt nie uznaje tego rozróżnienia, chociaż jest równie oczywiste? Jest nawet zgrabny termin, feminazistki, ale nikt poza feministkami nie chce go używać, ponieważ to broniłoby wspomniane feministki, sugerowało, że ten pogląd może być czymś pozytywnym.
Widzisz, badań też widziałam sporo. Zależy, którą tezę chcesz udowodnić, znajdziesz potwierdzające ją badanie, często nawet kilka sprzecznych ze sobą na ten sam temat, szczególnie w przypadku dysproporcji zarobków (nie wypowiadam się tutaj, czy ona istnieje czy nie). Jako kobieta jasne, mam przywileje, w postaci przepuszczania mnie w drzwiach, ale to byłoby na tyle, tylko z kolei mężczyźni bardzo nie chcą tego widzieć, boją się utraty pozycji, więc wciskają odwrotną tezę. Swoją drogą bardzo cwana polityka.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 11 December 2020 2020 23:21

P profix3
+1 / 1

@Rhanai Baaaardzo spodobał mi się twój przykład. Bo rzeczywistość wygląda tak, że zwykli kibice nie organizują się w grupy agresywnych napastników, robią to właśnie ultrasi. Idąc twoim tropem rozumowania, nie sposób uznać feministki za zwykłe kobiety, lecz właśnie odpowiednik kiboli. Zwyczajne, nie wojujące kobiety, to właśnie tacy spokojni kibice, dopingujący swojej drużynie, a nie rzucający się z pięściami na przeciwników.
Postaram się zapamiętać to porównanie i stosować w dyskusjach. Z góry dziękuję i pozdrawiam.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 11 December 2020 2020 22:35

Rhanai
0 / 0

@profix3 byłabym jeszcze przeciwko dalszemu wypaczaniu terminu "feminizm", ale nie będę się tutaj spierać, grunt, że się rozumiemy. Jestem kobietą. Feministką. Chcę równości, nie przywilejów. Zwyczajnie. Idąc tym tropem jestem równie skłonna stanąć za facetem, źle potraktowanym ze względu na płeć, jak za kobietą. A że gdzieś po drodze mogę kibicować innej kobiecie, jasne, kibicuję. Ale nie oznacza, że nie docenię sukcesu faceta lub domagam się zwycięstwa wbrew osiągniętym wynikom. Proszę uprzejmie i pozdrawiam.

P profix3
0 / 0

@Rhanai Myślę, że nikt tak nie wykrzywia pojęcia feminizm jak same feministki. Bardzo mnie to cieszy co mówisz, bo chyba większość feministek myśli inaczej. Aczkolwiek to moje prywatne zdanie. Pozdr.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 11 December 2020 2020 23:36

P profix3
0 / 0

@Rhanai Jeszcze mnie jedna myśl napadła. Tak samo można wysnuć paralelę pomiędzy kibicami i kibolami w kontekście KK. Znaczy się można porównać katolików z katolami. Więc są zwykli katolicy, którzy mają swoje przekonania i nie rzucają się na innych, tak samo są katole, którzy siłą i agresją wywierają presję, W dyskusji z takimi osobnikami, można podsunąć im ten argument. Pozdr.

P profix3
0 / 0

@Rhanai Radykały jak to radykały zawsze stanowią mniejszość. Wale do wyra.

Rhanai
0 / 0

@profix3 i znów dochodzimy do problemu braku rozróżnienia w nazwie. Kibol też powie, że jest kibicem, a jakoś nikt nie ma wątpliwości.
Niech więc w Twojej głowie zostanie ślad, ze feministki tak myślą. Co do większości, nie byłabym przekonana. Radykałowie zawsze krzyczą głośniej i jako barwniejsi, są bardziej medialni. Rozsądek gorzej się sprzedaje, wywołuje mniejsze emocje, a przecież o to tu chodzi. I mimo, że radykałów jest mniejszość, w tym przypadku ludzie upierają się, że definiują wszystkie feministki. Dlaczego?
Jeśli chodzi o osoby wierzące, tak, przykład pasuje, aczkolwiek samo KK jako instytucja to dużo bardziej złożony temat.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 12 December 2020 2020 10:42

V Valka
+7 / 7

@ragefox
Nie ma czegoś takiego jak zaburzenia wzwodu.
Męża pytałam.

ragefox
-2 / 2

@Valka
Potwierdzam.
Wiem po sobie.

D Dragoo
+2 / 4

Dlaczego kobiety "naukowczynie" się tym nie zajmą?

Odpowiedz
V Valka
+1 / 1

Wspaniale jest słyszeć od ginekologa (teoretycznie specjalisty w dziedzinie) że po ciąży się ustabilizuje, zwłaszcza w momencie w którym ciąża dla mnie oznacza ogromne ryzyko że wyląduję na wózku z moim kręgosłupem. Problemy okołomiesiączkowe mogą być objawami bardzo szerokiej gamy chorób a nadal nawet wielu specjalistów ignoruje problem albo zrzuca na "uroki bycia kobietą, proszę brać nospę"
Osobiście o przyczynie boleśniejszych miesiączek dowiedziałam się od osteopaty a nie ginekologa (i dzięki temu udało mi się pozbyć problemu). Gdyby nie dodatkowe objawy pewnie nadal bym się męczyła a zdrowie by mi się pogarszało.

Odpowiedz
T Tomek59
0 / 0

@Valka Z całym szacunkiem, ale mówisz tu chyba po prostu o problemach związanych z miesiączką, a nie napięciem PRZEDmiesiączkowym. Czytałem w jednej z publikacji, że nie ma twardych dowodów na istnienie czegoś takiego jak ZNP (ang. PMS). Kiedy mówię ZNP mam na myśli rozdrażnienie kobiety i czepianie się wszystkiego jak leci, a nie poważne problemy medyczne o których piszesz.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 December 2020 2020 14:36

M majku4
+1 / 1

@Tomek59 Po pierwsze: problemy związane stricte z miesiączką tez są bagatelizowane przez lekarzy, bo "musi boleć", "przesadza pani", "zajdzie pani w ciąże i będzie lepiej".

Po drugie: PMS to nie tylko zaburzenia nastroju ale też bóle głowy, bóle pleców, bolesność piersi, zaparcia i wzdęcia, uczucie ciężkości, puchnięcia (głównie nóg i twarzy), wzrost masy ciała.

Po trzecie: nawet gdyby PMS to byłyby TYLKO zaburzenia nastroju to i tak powinno się to leczyć a nie bagatelizować.

V Valka
+1 / 1

@Tomek59 To był skrót myślowy, po prostu niekoniecznie chcę się rozpisywać o prywatnych problemach zdrowotnych. Natomiast odnosiłam się raczej do całości cyklu, również do jego "PMSowej" części. Z tego co wiem największe problemy z PMS w literaturze wynikają z różnej definicji, jedni traktują go w swoich publikacjach jako wyłącznie zmiany nastroju (i tu właściwie się kłania jak bardzo raczkującą nauką jest w tym momencie psychiatria i neurologia, wystarczy poczytać o tym co nauka wie, a właściwie czego nie wie o depresji, która jest przecież bardzo znaną i szeroko badaną chorobą) i w tej kwestii jak w kwestii wielu innych zaburzń nastroju o innych przyczynach aktualny konsensus naukowy przebiega trochę po linii "właściwie nic nie wiadomo". Przy takim ujęciu PMS nietrudno o naukowca który będzie negował jego istnienie. Z kolei ujęcie jako cały szereg różnego rodzaju problemów i zaburzeń wynikających lub ogólnie powiązanych z przebiegiem cyklu w tym konkretnie jego wycinku to definicja która raczej nie wzbudza żadnych kontrowersji swoim istnieniem.

K konto usunięte
+1 / 3

Przecież leki na erekcję są dla kobiet. Na co mężczyźnie erekcja jeśli nie do zadowolenia kobiety.

Odpowiedz