Rozwiązanie z podatkiem: adopcja - i nie ma podatku (nie żebym popierał podatek dla bezdzietnych, ale rozwiązanie jest).
Statystycznie rzecz ujmując na głowę mieszkańca ludzie samotni używają więcej dóbr. Samochód w zależności od liczby pasażerów nie wiele zmienia spalanie, ale średnia na głowę zmienia się znacząco. Ubrania w rodzinach wielodzietnych wyrzuca się gdy są zużyte. Podobnie przy małej liczbie dzieci ubrania małych dzieci często się oddaje gdy dziecko z nich wyrosło. Więc ich potencjał jest bardziej wykorzystany. W rodzinie wielodzietnej, najczęściej na głowę przypada mniejsza ilość m^2, więc ilość ciepła niezbędnego do zapewnienia komfortu cieplnego dla osoby jest mniejsza itd. itp.
Natomiast jaka jest prawdziwy powód czemu daje się upust dla posiadaczy dzieci... system podatkowy służy utrzymaniu "dzisiejszego" państwa. Czyli płacisz podatki na swoich rodziców. Mając dzieci, teoretycznie to Twoje dzieci zarobią i się złożą na Twoje emeryturę. Konto indywidualne w ZUS, to wirtualne cyfry, a nie realna lokata.
P.S.
To czego nie mają rodzice, spokojny wieczór po męczącym dniu w pracy :)
@wwl545a aleś pojechał... statystycznie to człowiek z psem mają po trzy nogi. A już ten argument z ogrzewaniem, to jest arcydzieło konfabulacji. To już teza, że wielodzietna rodzina ogrzewa lokal własnym ciałem i przez to ma mniejsze zużycie ciepła, byłaby tak samo kiepska, ale przynajmniej logiczna. A tak na serio, to zapytaj młodych rodziców, czy 'używali więcej dóbr' przed, czy po dziecku.
Prawdziwy powód tego całego szumu, to testowanie możliwości. Politycy są totalnymi zakładnikami własnych wyborców i nie zrobią niczego, co zagrozi kolejnej kadencji. Dlatego muszą ciągle badać nastroje społeczne w reakcji na takie pomysły. A robi się to przez wypuszczanie 'przecieków' i sprawdzanie efektów. Podatek katastralny był już sondowany kilkukrotnie w ten sposób.
Zmodyfikowano
2 razy
Ostatnia modyfikacja: 23 February 2021 2021 20:23
@siditg Toś pojechałeś z brakiem umiejętności zrozumienia.
Z ogrzewaniem, pominąłem aspekt grzania ludzkim ciałem. Najzwyczajniej powierzchnia wspólna uśrednia się na większą liczbę osób (toaleta, łazienka, kuchnia, przedpokój, salon...). Natomiast koszt ogrzewania danej kubatury przyjąłem stały (pominąłem aspekt 0,7 kW z człowieka). Jeżeli licznik jest stały, a mianownik rośnie, to wynik maleje. Jeżeli licznik nie ulega wprostproporcjonalność wzrostowi co wzrostowi wartości co wzrost mianownika to wynik maleje, stąd koszt ogrzewania na osobę spada w przypadku większych rodzin.
Jak jesteś na logice, to należałoby się zapytać, czy zużywali więcej dóbr w przeliczeniu na osobę. Bo zużycie niby rośnie, ale średnia spada, a co za tym idzie "ślad węglowy" człowieka jako jednostki robi się niższy...
Jak chcesz to mogę opisać Tobie proces zmian zużycia dóbr od 0 do 3 dzieci (bo tyle obecnie dzieci mam, a 7 lat temu brałem ślub i miałem 0 dzieci).
Co do tego, że obecnie jest to sondowanie - zgadzam się. Natomiast "przecieki" nie są jedyną metodą sondowania nastrojów.(są jeszcze badania ankietowe). Oczywiście obecna władza korzysta z "przecieków".
Niemniej Twoja odpowiedź w kolejnym miejscu dowiodła, ze nie rozumiesz co zostało napisane.
Był poruszony wątek przyczyny płacenia większej ilości podatków przez osoby nie mające dzieci, od tych co mają dzieci. (to jest skrócenie drogi redystrybucji dóbr, bo zmniejsza się zapotrzebowanie na pomoc społeczną, oraz przesunięcie płatności z obecnego pokolenia na kolejne - z założenia społecznego państwa powinno promować dzietność, żeby nie przestać istnieć).
Tu natomiast dostaję odpowiedź o tym czemu wprowadzono ponownie temat na światło dzienne. Ani autor wpisu o to nie pytał, ani ja o tym nie pisałem...
@wwl545a oczywiście, że spada w przeliczeniu na mieszkańca, tylko że to nie ma żadnego znaczenia. Jedynie na papierze. Nominalnie i fizycznie ilość potrzebnej energii zależy od budynku a nie liczby osób w nim przebywających. Co z tego, że średnia spada, jak zużycie rośnie. Zamiast, dajmy na to, kilograma proszku do prania na rok, jest trzy. To jest więcej, nie mniej. Próbujesz jakąś kreatywną księgowość tutaj uprawiać...
Idąc dalej Twoim tokiem myślenia, najefektywniej wychodzą sierocińce. Powinniśmy inwestować w sierocińce. A żeby zmniejszyć ślad węglowy trzeba zmniejszyć liczbę ludzi, a nie zwiększać.
Owszem, pisałem o czym innym, bo rozumiem ten niesprawiedliwy i w oczywisty sposób wadliwy mechanizm. Który ostatecznie załamie się w momencie, kiedy mój wyż demograficzny przejdzie w wiek poprodukcyjny. Czyli za około 30 lat.
A samo określenie 'redystrybucja dóbr' mi się bardzo, bardzo źle kojarzy.
Zmodyfikowano
1 raz
Ostatnia modyfikacja: 23 February 2021 2021 21:08
@wwl545a Niepłodność jest chorobą. To tak jakbyś kazał płacić więcej za bilet osobie, która jeździ na wózku, tylko dlatego, że zajmuje więcej miejsca w autobusie.
P.S. Wiele bym dała, żeby po męczącym dniu w pracy czekał mnie "męczący" wieczór z dzieckiem :)
@siditg Zmniejszanie liczby ludzie nie wpływa na zmniejszenia śladu węglowego. Rozumiem, że niektórych demagogia Bila Gatesa, ale to są bajki.
Przykład: Ślad węglowy USA jest o wiele większy niż nie jednego kontynentu.
Podstawowym źródłem śladu węglowego jest konsumpcjonizm i bogactwo jednostek (to oni kupują dobra luksusowe, których wytworzenie pochłania najwięcej energii). Więc z punktu widzenia "śladu węglowego" to nie depopulacja jest istotna, ale oduczenia konsumpcjonizmu cywilizacji zachodu.
Sierociniec ma inne wady systemowe.
Każdy podatek służy redystrybucji dóbr - to żadne odkrycie. Tym bardziej jeżeli podatek jest zależny od stopnia bogactwa i posiadanego majątku (lub ilości majątku zakupowanego). Sama redystrybucja dóbr, jest tak samo zła jak i dobra. To tylko pojęcie. To czy jest to złe czy dobre, zależy od mechanizmu zastosowanego.
Ostatni wyż demograficzny to początek lat 80. Ten z rynku pracy wychodzi za około 25 lat. System emerytalny się zawali, chyba że zapewni się zastępowalność pokoleń. Na reformę nie ma czasu, bo reformę powinno się zaczynać wraz z wejściem danej generacji na rynek pracy.
@lusia1994 Nigdzie nie stwierdziłem że nie jest to choroba.
Tak samo nie stwierdziłem, że podatek od osób nie posiadających dzieci jest mądry, sensowny czy cokolwiek podobne.
Ja jedynie wskazałem możliwość obejścia tego zagadnienia.
System podatkowy jest system ogólnospołecznym. Tam optymalizuje się procesy zbiorowe, a nie rozpatruje się punkt widzenia jednostkowy (egoistyczny). Z punktu widzenia działania państwa istotnym jest wspierania dzietności. Oczywiście metody stosowane nie są ani dobre. Ponieważ promocja dzietności powinna się odbywać poprzez zachęty, oraz tworzenie środowiska przyjaznego. Nie natomiast jak to ma obecnie wszędzie przeszkody biurokracja itd. Ogarnięcie tematu urodzenia się dziecka wymaga co najmniej kilku wizyt w urzędach i wypełnienia stosownych dokumentów/wniosków/zgłoszeń. Jakby system PESEL nie istniał.
P.S.
Po ponad tysiącu takich dni z rzędu człowiek nie jest już taki chętny :) Stety/niestety decydując się na dziecko umawia się na najbliższych kilka lat na brak wolnego od tych męczących wieczorów, czy wszelkiego rodzaju humorów i problemów.
@wwl545a z każdym Twoim słowem zauważam coraz więcej nawiązań do jakiś komunistycznych wzorców, podpartych retoryką Marksa. Więc pozwolisz, że nie będę kontynuował tematu, bo w tym obszarze raczej zupełnie się nie dogadamy.
Ale myślałem, że podatki są po to, żeby zapewnić funkcjonowanie państwa, które świadczy za to pewne usługi swoim obywatelom. Którzy są równi sobie z punktu widzenia prawa. Ja wiem - bujda na kółkach, ale zostaw mi przynajmniej tą iluzję rzeczywistości.
System emerytalny w oczywisty sposób się zawali, bo nie ma 'chyba że'. Na odwrócenie trendów nie ma już żadnych opcji, co powie Ci każdy demograf. I jak to nie ma czasu na reformę? Reforma to jest proces. Nie da się go zacząć z żadną 'generacją', bo nie jesteśmy bukami, które rozmnażają się raz na 5-7 lat. Każda generacja wchodzi na rynek płynnie, rok za rokiem. To, że się żadnej reformy nie przeprowadza, to właśnie doprowadzi do upadku tego systemu.
@siditg Nie lubię komunizmu ani socjalizmu, ale to co się dzieje, to duch socjalizmu i dokładnie z tym duchem jest prowadzony świat zachodni.
Natomiast upodobania nie powodują tego, że to konsumpcjonizm generuje ślad węglowy. Ten sam konsumpcjonizm i kapitalizm we współczesnej formie każe produkować sprzęt i urządzenia nietrwałe, w celu generowania popytu. (np. sporo telefonów psuje się po 2 latach, zamiast np. 10, łączenie aluminium-miedź w układach chłodzenia lodówek - na to są wzory do obliczenia stopnia erozji połączenia itd.)
Idee podatków opisałeś zgodnie ze wzorcem średniowiecznym i oświeceniowym. Natomiast wtedy podatki są niskie i minimalizowane. Prawo robi się skuteczne i jednocześnie proste, tak aby jego egzekwowanie wymagało jak najmniej urzędników, czyli nie generowało etatyzmu - Czyli jakiś XIX wiek w Europie wschodniej i u nas i mniej więcej wiek XVI-XVII w Europie zachodniej.
Rozwiązania dwa odwrócenia trendu:
1. pandemia tylko na większą skalę (aby więcej osób w wieku 50+ umarło brak problemu emerytur i system przetrwał)
2. Wojna i wyż powojenny.
Reform nie zaczynasz z generacją, ale z wejściem na rynek pracowniczy - natomiast wprowadzenie reformy definiuje generację osób objętych reformą, co ich rozróżnia od generacji tych nie objętych tą reformą. Reformę należy wprowadzać z wejściem roczników na rynek tak aby odłożenie na własną emeryturę było niezbyt znaczącym obciążeniem, przy jednoczesnym łozeniem na emerytury pozostałych osób (niemniej najmniejsze obciążenie powstaje wtedy kiedy liczba osób młodych jest znacznie większa od osób starszych). W sumie była reforma... OFE... potem przyszło SLD i je zmodernizowało, potem przyszło PO i zakosiło połowę pieniędzy, a potem przyszedł PiS (swoją drogą reforma AWS-UW) i zakosiło resztę, przywracając poprzedni system. Tu natomiast kłania się rządzenie i gospodarka prowadzona na kredyt, bo kredyt "trzeba było" pokryć, więc sięgnęli po fundusze OFE.
Współczuję. Ale przedstawiłeś sprawę tak, jakby dziecko i stworzenie mu odpowiednich warunkow nie kosztowało. To tak na przyszłość:
Żlobek 1500
Przedszkole 1000
Sensowna Szkoła podstawowa u nas 500
Niania w razie W różnie
Stomatolog prywatnie
Wszystkie ważne i pilne wityty lekarskie, badania -prywatnie
nawet pediatra przyjmuje tylko prywatnie, bo na fundusz teleporada i nie oslucha
Mieszkanie nie 50m, a 80, żebyśmy się nie pozabijali
Auto nie kompakt, a czołg mieszczący 3 foteliki
Itd
Itp.
I tak, jestesmy pińcetplusami. Dostajemy ogromną kwotę 1500 co miesiąc. Na resztę pracujemy sami. I tez placimy podatki i skladki.
Rozwiązanie z podatkiem: adopcja - i nie ma podatku (nie żebym popierał podatek dla bezdzietnych, ale rozwiązanie jest).
OdpowiedzStatystycznie rzecz ujmując na głowę mieszkańca ludzie samotni używają więcej dóbr. Samochód w zależności od liczby pasażerów nie wiele zmienia spalanie, ale średnia na głowę zmienia się znacząco. Ubrania w rodzinach wielodzietnych wyrzuca się gdy są zużyte. Podobnie przy małej liczbie dzieci ubrania małych dzieci często się oddaje gdy dziecko z nich wyrosło. Więc ich potencjał jest bardziej wykorzystany. W rodzinie wielodzietnej, najczęściej na głowę przypada mniejsza ilość m^2, więc ilość ciepła niezbędnego do zapewnienia komfortu cieplnego dla osoby jest mniejsza itd. itp.
Natomiast jaka jest prawdziwy powód czemu daje się upust dla posiadaczy dzieci... system podatkowy służy utrzymaniu "dzisiejszego" państwa. Czyli płacisz podatki na swoich rodziców. Mając dzieci, teoretycznie to Twoje dzieci zarobią i się złożą na Twoje emeryturę. Konto indywidualne w ZUS, to wirtualne cyfry, a nie realna lokata.
P.S.
To czego nie mają rodzice, spokojny wieczór po męczącym dniu w pracy :)
@wwl545a aleś pojechał... statystycznie to człowiek z psem mają po trzy nogi. A już ten argument z ogrzewaniem, to jest arcydzieło konfabulacji. To już teza, że wielodzietna rodzina ogrzewa lokal własnym ciałem i przez to ma mniejsze zużycie ciepła, byłaby tak samo kiepska, ale przynajmniej logiczna. A tak na serio, to zapytaj młodych rodziców, czy 'używali więcej dóbr' przed, czy po dziecku.
Prawdziwy powód tego całego szumu, to testowanie możliwości. Politycy są totalnymi zakładnikami własnych wyborców i nie zrobią niczego, co zagrozi kolejnej kadencji. Dlatego muszą ciągle badać nastroje społeczne w reakcji na takie pomysły. A robi się to przez wypuszczanie 'przecieków' i sprawdzanie efektów. Podatek katastralny był już sondowany kilkukrotnie w ten sposób.
Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 23 February 2021 2021 20:23
@siditg Toś pojechałeś z brakiem umiejętności zrozumienia.
Z ogrzewaniem, pominąłem aspekt grzania ludzkim ciałem. Najzwyczajniej powierzchnia wspólna uśrednia się na większą liczbę osób (toaleta, łazienka, kuchnia, przedpokój, salon...). Natomiast koszt ogrzewania danej kubatury przyjąłem stały (pominąłem aspekt 0,7 kW z człowieka). Jeżeli licznik jest stały, a mianownik rośnie, to wynik maleje. Jeżeli licznik nie ulega wprostproporcjonalność wzrostowi co wzrostowi wartości co wzrost mianownika to wynik maleje, stąd koszt ogrzewania na osobę spada w przypadku większych rodzin.
Jak jesteś na logice, to należałoby się zapytać, czy zużywali więcej dóbr w przeliczeniu na osobę. Bo zużycie niby rośnie, ale średnia spada, a co za tym idzie "ślad węglowy" człowieka jako jednostki robi się niższy...
Jak chcesz to mogę opisać Tobie proces zmian zużycia dóbr od 0 do 3 dzieci (bo tyle obecnie dzieci mam, a 7 lat temu brałem ślub i miałem 0 dzieci).
Co do tego, że obecnie jest to sondowanie - zgadzam się. Natomiast "przecieki" nie są jedyną metodą sondowania nastrojów.(są jeszcze badania ankietowe). Oczywiście obecna władza korzysta z "przecieków".
Niemniej Twoja odpowiedź w kolejnym miejscu dowiodła, ze nie rozumiesz co zostało napisane.
Był poruszony wątek przyczyny płacenia większej ilości podatków przez osoby nie mające dzieci, od tych co mają dzieci. (to jest skrócenie drogi redystrybucji dóbr, bo zmniejsza się zapotrzebowanie na pomoc społeczną, oraz przesunięcie płatności z obecnego pokolenia na kolejne - z założenia społecznego państwa powinno promować dzietność, żeby nie przestać istnieć).
Tu natomiast dostaję odpowiedź o tym czemu wprowadzono ponownie temat na światło dzienne. Ani autor wpisu o to nie pytał, ani ja o tym nie pisałem...
@wwl545a oczywiście, że spada w przeliczeniu na mieszkańca, tylko że to nie ma żadnego znaczenia. Jedynie na papierze. Nominalnie i fizycznie ilość potrzebnej energii zależy od budynku a nie liczby osób w nim przebywających. Co z tego, że średnia spada, jak zużycie rośnie. Zamiast, dajmy na to, kilograma proszku do prania na rok, jest trzy. To jest więcej, nie mniej. Próbujesz jakąś kreatywną księgowość tutaj uprawiać...
Idąc dalej Twoim tokiem myślenia, najefektywniej wychodzą sierocińce. Powinniśmy inwestować w sierocińce. A żeby zmniejszyć ślad węglowy trzeba zmniejszyć liczbę ludzi, a nie zwiększać.
Owszem, pisałem o czym innym, bo rozumiem ten niesprawiedliwy i w oczywisty sposób wadliwy mechanizm. Który ostatecznie załamie się w momencie, kiedy mój wyż demograficzny przejdzie w wiek poprodukcyjny. Czyli za około 30 lat.
A samo określenie 'redystrybucja dóbr' mi się bardzo, bardzo źle kojarzy.
Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 23 February 2021 2021 21:08
@wwl545a Niepłodność jest chorobą. To tak jakbyś kazał płacić więcej za bilet osobie, która jeździ na wózku, tylko dlatego, że zajmuje więcej miejsca w autobusie.
P.S. Wiele bym dała, żeby po męczącym dniu w pracy czekał mnie "męczący" wieczór z dzieckiem :)
@siditg Zmniejszanie liczby ludzie nie wpływa na zmniejszenia śladu węglowego. Rozumiem, że niektórych demagogia Bila Gatesa, ale to są bajki.
Przykład: Ślad węglowy USA jest o wiele większy niż nie jednego kontynentu.
Podstawowym źródłem śladu węglowego jest konsumpcjonizm i bogactwo jednostek (to oni kupują dobra luksusowe, których wytworzenie pochłania najwięcej energii). Więc z punktu widzenia "śladu węglowego" to nie depopulacja jest istotna, ale oduczenia konsumpcjonizmu cywilizacji zachodu.
Sierociniec ma inne wady systemowe.
Każdy podatek służy redystrybucji dóbr - to żadne odkrycie. Tym bardziej jeżeli podatek jest zależny od stopnia bogactwa i posiadanego majątku (lub ilości majątku zakupowanego). Sama redystrybucja dóbr, jest tak samo zła jak i dobra. To tylko pojęcie. To czy jest to złe czy dobre, zależy od mechanizmu zastosowanego.
Ostatni wyż demograficzny to początek lat 80. Ten z rynku pracy wychodzi za około 25 lat. System emerytalny się zawali, chyba że zapewni się zastępowalność pokoleń. Na reformę nie ma czasu, bo reformę powinno się zaczynać wraz z wejściem danej generacji na rynek pracy.
@lusia1994 Nigdzie nie stwierdziłem że nie jest to choroba.
Tak samo nie stwierdziłem, że podatek od osób nie posiadających dzieci jest mądry, sensowny czy cokolwiek podobne.
Ja jedynie wskazałem możliwość obejścia tego zagadnienia.
System podatkowy jest system ogólnospołecznym. Tam optymalizuje się procesy zbiorowe, a nie rozpatruje się punkt widzenia jednostkowy (egoistyczny). Z punktu widzenia działania państwa istotnym jest wspierania dzietności. Oczywiście metody stosowane nie są ani dobre. Ponieważ promocja dzietności powinna się odbywać poprzez zachęty, oraz tworzenie środowiska przyjaznego. Nie natomiast jak to ma obecnie wszędzie przeszkody biurokracja itd. Ogarnięcie tematu urodzenia się dziecka wymaga co najmniej kilku wizyt w urzędach i wypełnienia stosownych dokumentów/wniosków/zgłoszeń. Jakby system PESEL nie istniał.
P.S.
Po ponad tysiącu takich dni z rzędu człowiek nie jest już taki chętny :) Stety/niestety decydując się na dziecko umawia się na najbliższych kilka lat na brak wolnego od tych męczących wieczorów, czy wszelkiego rodzaju humorów i problemów.
@wwl545a z każdym Twoim słowem zauważam coraz więcej nawiązań do jakiś komunistycznych wzorców, podpartych retoryką Marksa. Więc pozwolisz, że nie będę kontynuował tematu, bo w tym obszarze raczej zupełnie się nie dogadamy.
Ale myślałem, że podatki są po to, żeby zapewnić funkcjonowanie państwa, które świadczy za to pewne usługi swoim obywatelom. Którzy są równi sobie z punktu widzenia prawa. Ja wiem - bujda na kółkach, ale zostaw mi przynajmniej tą iluzję rzeczywistości.
System emerytalny w oczywisty sposób się zawali, bo nie ma 'chyba że'. Na odwrócenie trendów nie ma już żadnych opcji, co powie Ci każdy demograf. I jak to nie ma czasu na reformę? Reforma to jest proces. Nie da się go zacząć z żadną 'generacją', bo nie jesteśmy bukami, które rozmnażają się raz na 5-7 lat. Każda generacja wchodzi na rynek płynnie, rok za rokiem. To, że się żadnej reformy nie przeprowadza, to właśnie doprowadzi do upadku tego systemu.
@siditg Nie lubię komunizmu ani socjalizmu, ale to co się dzieje, to duch socjalizmu i dokładnie z tym duchem jest prowadzony świat zachodni.
Natomiast upodobania nie powodują tego, że to konsumpcjonizm generuje ślad węglowy. Ten sam konsumpcjonizm i kapitalizm we współczesnej formie każe produkować sprzęt i urządzenia nietrwałe, w celu generowania popytu. (np. sporo telefonów psuje się po 2 latach, zamiast np. 10, łączenie aluminium-miedź w układach chłodzenia lodówek - na to są wzory do obliczenia stopnia erozji połączenia itd.)
Idee podatków opisałeś zgodnie ze wzorcem średniowiecznym i oświeceniowym. Natomiast wtedy podatki są niskie i minimalizowane. Prawo robi się skuteczne i jednocześnie proste, tak aby jego egzekwowanie wymagało jak najmniej urzędników, czyli nie generowało etatyzmu - Czyli jakiś XIX wiek w Europie wschodniej i u nas i mniej więcej wiek XVI-XVII w Europie zachodniej.
Rozwiązania dwa odwrócenia trendu:
1. pandemia tylko na większą skalę (aby więcej osób w wieku 50+ umarło brak problemu emerytur i system przetrwał)
2. Wojna i wyż powojenny.
Reform nie zaczynasz z generacją, ale z wejściem na rynek pracowniczy - natomiast wprowadzenie reformy definiuje generację osób objętych reformą, co ich rozróżnia od generacji tych nie objętych tą reformą. Reformę należy wprowadzać z wejściem roczników na rynek tak aby odłożenie na własną emeryturę było niezbyt znaczącym obciążeniem, przy jednoczesnym łozeniem na emerytury pozostałych osób (niemniej najmniejsze obciążenie powstaje wtedy kiedy liczba osób młodych jest znacznie większa od osób starszych). W sumie była reforma... OFE... potem przyszło SLD i je zmodernizowało, potem przyszło PO i zakosiło połowę pieniędzy, a potem przyszedł PiS (swoją drogą reforma AWS-UW) i zakosiło resztę, przywracając poprzedni system. Tu natomiast kłania się rządzenie i gospodarka prowadzona na kredyt, bo kredyt "trzeba było" pokryć, więc sięgnęli po fundusze OFE.
Współczuję. Ale przedstawiłeś sprawę tak, jakby dziecko i stworzenie mu odpowiednich warunkow nie kosztowało. To tak na przyszłość:
OdpowiedzŻlobek 1500
Przedszkole 1000
Sensowna Szkoła podstawowa u nas 500
Niania w razie W różnie
Stomatolog prywatnie
Wszystkie ważne i pilne wityty lekarskie, badania -prywatnie
nawet pediatra przyjmuje tylko prywatnie, bo na fundusz teleporada i nie oslucha
Mieszkanie nie 50m, a 80, żebyśmy się nie pozabijali
Auto nie kompakt, a czołg mieszczący 3 foteliki
Itd
Itp.
I tak, jestesmy pińcetplusami. Dostajemy ogromną kwotę 1500 co miesiąc. Na resztę pracujemy sami. I tez placimy podatki i skladki.