Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
483 498
-

Zobacz także:


Lambdrone
+7 / 11

Kto co lubi, ale ważna jest samokontrola.

Zmodyfikowano 2 razy Ostatnia modyfikacja: 27 February 2021 2021 22:00

Odpowiedz
I konto usunięte
+7 / 19

Bo mam taką ochotę. Pytanie zwrotne: a co Ciebie obchodzi co jem? Pilnuj siebie, a mi daj spokój.

Odpowiedz
G grik1
+5 / 11

To fajnie wygląda na zdjęciu, ale usmażone frytki, czy hamburger przechowywane w suchych warunkach po postu nie zgniją/spleśnieją. Mają za mało wody.

Tak samo owoce - przechowuje się je od zbiorów miesiącami w odpowiednich warunkach.

Odpowiedz
Darksmakosz
+1 / 7

@waldas81 Tyś nigdy dobrego jedzenia nie jadł, skoro twoim zdaniem ten syf z "maca" jest pyszny!

K KittyBio
+2 / 4

O McDonaldzie mozna mówić wiele, naprawdę wiele. Ale jeśli się jest w jakimś dziwnym kraju, gdzie jedzą nietoperze albo świerszcze to ten MC Donald wydaje się jedną z niewielu opcji by uniknąc przygody życia na toalecie.
Byłam w delegacji w Indiach. Wiecie tam są te street foody, zachciało się pierwszego dnia spróbować. Ja 4 dni z WC nie wychodziłam, żadne leki nie pomagały. Nigdy w życiu się tak nie pochorowałam jak wtedy, a potem nieco lżej w Egipcie. Ale w Polsce jak się gdzieś dalej jedzie to podobnie. Co prawda efekt po jakiejś sałatce nad morzem mniej spektakularny, ale jednak.
Za Donkiem słabo przepadam (no nie, lubię lody z karmelem od nich), ale w podróży to jedyne zarcie jakiemu w pełni ufam, bo jadłam nie raz i nigdy się nie nic nie stało. A po restauracjach czy barach czy właśnie streetfodach to różnie bywa.

Odpowiedz
A Asheera
+2 / 2

@KittyBio Sęk w tym, ze to "niewychodzenie z wc" nie jest efektem braku świeżości, czy jakiegoś syfu w żarciu, a zwykłą kwestią tego, że twój układ pokarmowy nie jest przyzwyczajony do regionalnych nowinek. na identycznej zasadzie, osobnik, który całe życie żre karaluchy, po macu też bedzie miał srakę stulecia...

K KittyBio
0 / 0

@whg Nie wiem, ostatni rok faktycznie nigdzie nie byłam, ale nie raz w restauracji - czy to hotelowej czy osobnej (nie tawernie/barze czy budzie z jedzeniem) dostałam takie jedzenie, że słabo to wyglądało, jeszcze gorzej smakowało, a dla wielu kończyło sie Stoperanem - zwłaszcza po sałatkach różnej maści. Koleżanka po sałatce u nas w górach skończyla z Yersinią - poza kolacją w pensjonacie nic nie jadłyśmy, a ze ona na diecie, to wzięła moją sałatkę, a ja jej mięcho. Następnego dnia sobie siedziała na WC z miską na nogach, a że bol brzucha nie przechodził jej po wyćpaniu mi pół apteczki, to poszła do lekarza.Nie ona jedna sie wtedy pochorowała. Nie wiem, moze biedak ze mnie, ale od obiadu za 50E w wielu krajach można już czegoś wymagać ( a wniektórych bardzo dużo), w innych to dosyć podstawowy posiłek. Ja mam dosyć mocny żołądek, więc średnio wiele rzeczy mnie rusza, co najwyżej 5 kropel Amola i do przodu. Żarcie naprawdę musi być złej jakości, żeby mnie ruszyło ewentalnie nowinki, chociaż zwykle tylko desery próbuję. Po Donku nigdy niczego nie dostałam, a jadłam go od USA po wschodnie kraje. Oczywiście to nie jest tak, ze cały wyjazd jestem na Donaldzie, bo chyba bym nie przeżyła i tego (2-3 tyg na tym żarciu ja bym nie pociągneła), ale na pewno przed ważnymi dniami nie jem nic "podejrzanego" - sałatki, lody, ryby, czy miejscowe specyfiki zostawiam sobie już na potem, wybieram albo jakies podstawowe danie (albo żarcie ze sklepu) albo właśnie maca.

B Breva
+1 / 1

@whg W Indiach by mnie to nie zdziwiło. Mimo zakazów bieda ciągnie wodę do upraw z tragicznie zanieczyszczonych rzek a potem takie żarcie ląduje w restauracjach. Syf a nie kraj, polecam trzymać się z daleka.

K KittyBio
0 / 0

@whg Nigdy nie kupiłeś bajgla/donata w USA ? Albo baklavy w Turcji na ulicy? Tak z ciekawości pytam.
Bo ja za duży łakomczuch jestem, by sobie odżałować, no po prostu nie mogę :) A i w Polsce się zdarzy, że zwyczajnie po ludzku zapieksa i kawę z Orlenu biorę albo jakaś pizze do biura czasem nawet mnie poniesie i będąc "na mieście" kebaba czy hamburgera zjem.
Miachaliny to w dużych miastach w większości, a w jakiejś biedawiosce (znaczy miescie 100-200tys mieszkańców, ale tam w większości to inny poziom miast) w RPA czy Indiach czy Brazylii to ze świecą szukać czasami i zwykłej restauracji, gdzie nie serwują udka świnki morskiej czy mózgu z cebulka, a niestety są takie miejsca (nie no, zwykle są i "normalniejsze" potrawy tylko w dziwnym połącżeniu). . Podejrzewam, że w Polsce Miachliny są może w 3-4 miastach, niestety w żadnym z nich nie mieszkam :)
Swoją drogą, Michaliny nie odróżniają ludzi z klasą od innych. Po prostu to inny typ spędzania czasu, inne tworzystwo, inna kultura. Z koleżanką, która ledwo wiąże koniec z koncem nie pójdziemy do najdroższych restauracji w mieście, bo to ponad pół jej wypłaty taki obiad. A nie zamierzam rezygnować ze znajomosci z powodu zasobności porfela z nikogo :) Tak i te bale karnawałowe - kiedyś znajoma mi na "prestiżowym" balu powiedziała, ze do remizy to patusy i bieda chodzi, niestety byłam 2 tygodnie wczesniej z innym znajomymi tam, bo oni woleli zamiast walca tańczyć do Zenka czy też nie stać ich bylo. No i na obu bawiłam się nieźle. Bywam w różnych środowiskach, i kultura i obycie wymaga dostosowywania sie do innych, a nie zaznaczania swojej wyższości (tak mnie uczono).

K KittyBio
0 / 0

@whg Jest jeden problem :) Nie popieram PISu, jestem mało wierząca (męża mam katolika, ale ja do kościoła nie chodzę) i pochodze ze średniego miasta. Niestety zacofany, ogłupiony "wsiarz" do mnie nie pasuje i nie lubię jak ktoś mnie obraża (plebejusz? Jezu, jaki pocisk, babcia mi się w grobie przewraca, bo to była czysta błękitna krew XD).
Wyraziłam własne zdanie. nikomu nie pocisnęłam ani obraziłam, a Ty mnie atakujesz, jakby Mac był wart mojej urażonej godności :).
Nie wiem o co pijesz z tą UE. To post o jedzonku, a nie polityce.Wy w tej całej UE wyrzuciliście mi Wielką Brytanię, a to mój ulubiony kraj. Sorry, ale mój honor mi z konfidntami, zdrajcami nie pozwala rozmawiać.
Żegnam .

M marcinn_
+1 / 1

To ja proponuję, żeby autor jadł tylko to, co bakterie...

Odpowiedz
Z zambimaru31
0 / 0

Bo mogę i ch$j ci do tego xD Co prawda nie lubię rzeczy z MC czy KFC tylko bardziej z mniejszych budek

Odpowiedz
ZONTAR
+1 / 1

Weź sobie naturalne, świeże mięso. Pokrój w cienkie plasterki i zapraw w soli. Wystaw do suszenia i pozbądź się wody. Powstaną świetnie zakonserwowane przekąski zawierające dokładnie te same składniki, co pożywny kotlet. Żadna bakteria tego nie tknie, może leżeć latami, a mimo to kotlet po tygodniu już obrośnie mchem.
Człowiek to nie bakteria, je dużo większe kawałki, potrafi trawić dużo więcej i nie przeszkadza mu trochę naturalnych konserwantów. Suche jedzenie popije odpowiednią ilością wody. Bakterie potrzebują łatwo dostępnej pożywki, więc na takim pozbawionym wody czy dobrze podpłomyk produkcie nie będą się rozwijać. Tak samo bakterie nie tykają wielu przetworów, które trzymamy nawet latami w szczelnie zamkniętych słoikach. Ich też nie należy jeść, bo bakterie nie potrafią?

Odpowiedz
E eGzu
-1 / 1

Ciężko żeby bakterie zjadły coś poddane wysokiej temperaturze.

Odpowiedz