Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
6 21
-

Zobacz także:


K konto usunięte
+2 / 2

Nie zgodzę się, moim zdaniem dużo ważniejsze od tytułu jest to czy uczciwie pracuje, dużo bardziej wartościowy jest człowiek bez tytułu pracujący w sortowni odpadów niż bezrobotny magister czy profesor.

Odpowiedz
Laviol
0 / 0

@kibishi, otóż to. Dla mnie osobiście większą wartość przedstawiają dwaj panowie, którzy co poniedziałek przyjeżdżają po odpady i zapewne żadnych literek nie posiadają niż taka profesor Krystyna Pawłowicz, która demoluje państwo.

K katem
+3 / 3

Niestety, żadne literki przez nazwiskiem nie świadczą o wartości posiadacza owego nazwiska - wystarczy sobie choćby postudiować, a dla wszystkich najlepszym dowodem na całkowity fałsz przesłania demotywatora jest nasza scena polityczna.

Odpowiedz
V Vinyard
+1 / 1

Też nie do końca. W rządzie mamy samych mgr i dr a jak się jeden z drugim odezwie to zastanawiam się, czy chociaż maturę mają zdaną bez smarowania...

Odpowiedz
G Grzegorz_c
+1 / 1

serio? z mojego doświadczenia im więcej literek przed imieniem i nazwiskiem tym ludzie bardziej obojętni na krzywdę i pomoc innym (aczkolwiek nie chcę wszystkich wrzucać do jednego "worka") a im człowiek mniej ma tym więcej odda drugiemu.

Odpowiedz
T tgitner
+1 / 1

a ja myślałem, że wartość człowieka zależy od tego jak on żyje ;)

Odpowiedz
I konto usunięte
+1 / 1

Rozumiem, że to tylko prowokacja i chcesz po prostu poznać zdanie innych, prawda?

Odpowiedz
Herr_Otto_Flick
+1 / 1

Taaa, dokładnie tak mówią posiadacze literek.
Zwłasza ci "magistrzy" po kierunkach bezużytecznych i nikomu nie potrzebnych, często zaocznych, z jakiegoś drugiego zamiejscowego wydziału trzeciej filii... pracujący za najniższą krajową w biedronce albo wręcz bezrobotni bo pracodawcy jakoś nie bardzo chcą ich wartość docenić.
Przykro mi bardzo ale ta wysoka samoocena panie "inteligent" często jest błędna :)
Ze smutkiem zauważam że wykształcenie wyższe w tej chwili nie znaczy nic. Albo bardzo niewiele.
W ciągu ostatnich paru lat miałem u siebie już kilku takich "magistrów" i "inżynierów", i to po dziennych uczelniach technicznych... z chyba ośmiu, do pracy nadawało się dwóch, i to tak na zasadzie że cholera przecież muszę kogoś wziąć...
Czasami wręcz była ochota zapytać: Człowieku! gdzie i za ile ty ten papier kupiłeś??
W latach międzywojennych jak ktoś skończył studia to był Kimś (z dużej litery).
Dzisiaj... wystarczy umieć czytać, pisać, pamiętać i mieć cierpliwość. Umiejętność myślenia, wnioskowania, czy kreatywność wymagana nie jest do niczego.
Na zaocznych, wiejskich i płatnych, nawet to nie jest wymagane.

Odpowiedz