@Inspiron8767 możliwe. Jednak generalnie super samochodów się nie naprawia po takich kolizjach :/ . Względnie nieduża stłuczka oznacza kasację, bo inaczej takie auto mogłoby się zwyczajnie rozpaść podczas jazdy.
Więc taki wóz albo na części, albo jako dawca elementów do jakiegoś projektu, jakby ktoś np budował monster trucka albo inny zwariowany projekt XD.
Zgadza się. Ale wspomniałem o silniku, bo Lambo ma to do siebie, że lubi czasem się zapalić jak się je non stop katuje na najwyższych obrotach. Dlatego sam sprawny silnik (nawet z odzysku) jest wart krocie.
Naprawa super-samochodów po dzwonach rzeczywiście jest nieopłacalna. Kiedyś oglądałem gdzieś, jak ratowali Ferrari F40 po wypadku. Sam koszt naciągania ramy wyniósł 1.5 mln dolarów. Ale to się akurat opłacało, bo to klasyk pożądany przez wielu bogatych kolekcjonerów i niewiele dobrych egzemplarzy jest na rynku. A jak ktoś ma, to się nie chce pozbywać. Z każdym rokiem wartość tego pięknego auta rośnie.
@Inspiron8767 W przypadku Ferrari F40, akurat można by to zrobić "nie do końca zgodnie ze sztuką", bo to auto ma głównie stać w salonie i wyglądać XD. Problem z super autami jest taki, że ich osiągi nie wybaczają błędów przy naprawie. W zasadzie, to już być może taniej by było po prostu dorobić całe nadwozie bez poszycia niż prostować stare XD. Wiem że jest jakiś kruczek prawny który umożliwia taką "naprawę" (chodzi o przepisanie numerów nadwozia).
@rafik54321 Masz rację, ale wspomnianej przeze mnie naprawy dokonywali specjaliści z Ferrari, a nie pan Mietek po 3 piwach w przydomowym garażu. Tu chodziło o to, żeby auto doprowadzić do stanu fabrycznego bez wielkiej straty na wartości. Pełen profesjonalizm.
A co do hiper-samochodów - te dzisiejsze też potrafią nie wybaczyć błędów, ale jednak mają specjalne systemy wspomagające trakcję. Można je wyłączyć, ale jednak są te fury w jakiś sposób zabezpieczone. Pamiętajmy, że F40 to konstrukcja z lat 80 i nawet ABSu nie miał, nie wspominając o innym systemach. Surowa, brutalna siła z tylnym napędem. Auto nie dla niedzielnego kierowcy,
Ale nawet przy pełnym profesjonalizmie, duży element który był całością, po przecięciu na pół i wspawaniu, to jednak nie jest już ten jeden duży element :/ .
Takie numery się sprawdzą przy autach "cywilnych", ale przy super autach, no już mogą zawieść.
Żadne auto które ma dużą moc nie wybacza błędów. To jak z jadowitym wężem. Możesz być specem, ale popełnisz drobny błąd i po tobie. Nie jeden fachowiec został ukąszony przez węża w pracy.
A znowu ferrari takie jak F40 to już za bardzo po drogach nie jeździ - po prostu go szkoda wyciągać XD. Jednak takie bardziej pospolite ferrari, które się upala na torze, to już taka naprawa by raczej nie przeszła.
Najgorsze są właśnie uszkodzenia karoserii, bo uszkodzenie innych elementów da się naprawić czy zregenerować, ale karoseria to za duży kłopot.
Serio, prościej, taniej i bezpieczniej byłoby wykonać całą karoserię wg schematów producenta i "podmienić" niż klepać oryginał :/ .
To jest akurat złom po dzwonie.
OdpowiedzAle i tak ten złom może być więcej wart niż salonowe nowe auto z niższej półki XD...
@rafik54321 Jak silnik sprawny i nienaruszony, to cały ten złom może być wart nawet tyle, co nowe auto z wyższej półki :)
@Inspiron8767 możliwe. Jednak generalnie super samochodów się nie naprawia po takich kolizjach :/ . Względnie nieduża stłuczka oznacza kasację, bo inaczej takie auto mogłoby się zwyczajnie rozpaść podczas jazdy.
Więc taki wóz albo na części, albo jako dawca elementów do jakiegoś projektu, jakby ktoś np budował monster trucka albo inny zwariowany projekt XD.
Zgadza się. Ale wspomniałem o silniku, bo Lambo ma to do siebie, że lubi czasem się zapalić jak się je non stop katuje na najwyższych obrotach. Dlatego sam sprawny silnik (nawet z odzysku) jest wart krocie.
Naprawa super-samochodów po dzwonach rzeczywiście jest nieopłacalna. Kiedyś oglądałem gdzieś, jak ratowali Ferrari F40 po wypadku. Sam koszt naciągania ramy wyniósł 1.5 mln dolarów. Ale to się akurat opłacało, bo to klasyk pożądany przez wielu bogatych kolekcjonerów i niewiele dobrych egzemplarzy jest na rynku. A jak ktoś ma, to się nie chce pozbywać. Z każdym rokiem wartość tego pięknego auta rośnie.
@Inspiron8767 W przypadku Ferrari F40, akurat można by to zrobić "nie do końca zgodnie ze sztuką", bo to auto ma głównie stać w salonie i wyglądać XD. Problem z super autami jest taki, że ich osiągi nie wybaczają błędów przy naprawie. W zasadzie, to już być może taniej by było po prostu dorobić całe nadwozie bez poszycia niż prostować stare XD. Wiem że jest jakiś kruczek prawny który umożliwia taką "naprawę" (chodzi o przepisanie numerów nadwozia).
@rafik54321 Masz rację, ale wspomnianej przeze mnie naprawy dokonywali specjaliści z Ferrari, a nie pan Mietek po 3 piwach w przydomowym garażu. Tu chodziło o to, żeby auto doprowadzić do stanu fabrycznego bez wielkiej straty na wartości. Pełen profesjonalizm.
A co do hiper-samochodów - te dzisiejsze też potrafią nie wybaczyć błędów, ale jednak mają specjalne systemy wspomagające trakcję. Można je wyłączyć, ale jednak są te fury w jakiś sposób zabezpieczone. Pamiętajmy, że F40 to konstrukcja z lat 80 i nawet ABSu nie miał, nie wspominając o innym systemach. Surowa, brutalna siła z tylnym napędem. Auto nie dla niedzielnego kierowcy,
Ale nawet przy pełnym profesjonalizmie, duży element który był całością, po przecięciu na pół i wspawaniu, to jednak nie jest już ten jeden duży element :/ .
Takie numery się sprawdzą przy autach "cywilnych", ale przy super autach, no już mogą zawieść.
Żadne auto które ma dużą moc nie wybacza błędów. To jak z jadowitym wężem. Możesz być specem, ale popełnisz drobny błąd i po tobie. Nie jeden fachowiec został ukąszony przez węża w pracy.
A znowu ferrari takie jak F40 to już za bardzo po drogach nie jeździ - po prostu go szkoda wyciągać XD. Jednak takie bardziej pospolite ferrari, które się upala na torze, to już taka naprawa by raczej nie przeszła.
Najgorsze są właśnie uszkodzenia karoserii, bo uszkodzenie innych elementów da się naprawić czy zregenerować, ale karoseria to za duży kłopot.
Serio, prościej, taniej i bezpieczniej byłoby wykonać całą karoserię wg schematów producenta i "podmienić" niż klepać oryginał :/ .
a inni z tego dobrobytu rozbierają ten samochód
OdpowiedzMamy taki dobrobyt, jak za komuny. Gość zostawił auto ''na klockach'', bo mu na zimówki kasy zabrakło.
OdpowiedzNo mowa! Przecież od dwóch tygodni mamy Polski Wał!
OdpowiedzZłapał gumę, wiec kupi nowy...
Odpowiedz25 lat temu z Maluchów pod blokiem koła kradli, a teraz z Lamborghini - jednak się w tym kraju poprawiło!
Odpowiedztrochę niesmaczny dowcip. . .chłop miał wypadek , a potem rozkradli mu drogą furę i jeszcze teraz ktoś próbuje się z niego naśmiewać .
OdpowiedzOj tam, właściciel kupił tego łupa bo potrzebował fajne felgi do swojej Astry G
OdpowiedzAle ten miał tablice Gruzińskie,a kierowca uciekł,więc nie jest powiedziane ,że to Polski dobrobyt.
Odpowiedz