Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
198 225
-

Zobacz także:


rafik54321
+5 / 13

Jprdl, normalnie strzał z przeszłości! Jakbym widział swoje prace klasowe. Ale wtedy nikogo to nie oburzało...

A prawda jest krótka. W podstawówce miałem jedną nauczycielkę od polskiego. Wieczne problemy z językiem polskim... Poszedłem do gimnazjum, zmiana nauczyciela i cyk oceny od 4 w górę. Ciekawe dlaczego? Nagle ortografię pojąłem, bo ktoś jej uczył drugi raz.
Bo jprdl, po ki ch***j uczyć zasad ortografii jak się robi dyktanda wyłącznie z wyjątków? :/ . A potem wielka spina że masa błędów.
W gimnazjum różne prace, w stylu np wypracowania, miałem pisać na komputerze i drukować (mój charakter pisma nie jest zbyt "piękny" XD). Bo po prostu tak każdemu było wygodniej.

A tu, w democie, debilonauczycielka, napisała gorszą pisownią, mniej estetycznym pismem niż uczeń :/ . Bo pismo ucznia mogę rozczytać na biegu. Nauczycielki muszę się domyślać. Wniosek - nauczycielka do badania psychiatrycznego!

Odpowiedz
Zetar
0 / 6

@rafik54321 - no sorry le dzieciak bazgrze a pismo babki "samo się czyta".

rafik54321
-2 / 2

Zakładasz że dzieciak pisał czerwonym tuszem? XD... Czy patrzymy na różne prace?

Ok, pismo ucznia nie jest idealne, to nie kaligrafia. Jednak mimo wszystko pismo jest czytelne. Zwłaszcza że jest bardzo mocno zabazgrane pismem nauczyciela. Wszystkie słowa które są trudniejsze do przeczytania, są zabazgrane przez nauczyciela, więc ciężko powiedzieć czy faktycznie coś tam jest nie tak.

Znowu poniżej pismo nauczyciela, jest już wolne od ingerencji, a wcale nie jest takie czytelne. Patrzę na te gryzmowły i widzę coś takiego"
"Opomiaodomi rorpowyna sy od" - domyślam się że miało być "Opowiadanie rozpoczyna się od", ale właśnie muszę się tego domyślić. Nie powiesz mi że to świetna kaligrafia.

Nie powiem, mój charakter pisma jest paskudny i jeśli mam wypełniać dokumenty urzędowe czy inne formularze po prostu piszę pismem "drukowanym" XD. Z autopsji wiem, że serio lepiej pisać drukowanymi literami z wyraźnymi odstępami pomiędzy literami, niż na siłę używać pisma ręcznego i pseudokaligrafii.

B Blady_Mistrz2
+17 / 17

To jest największa przypadłość polskiego szkolnictwa. Uczyć trzeba każdego, mimo iż nie każdy się do tego nadaje. Zmarnowany czas i pieniądze.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 January 2022 2022 14:55

Odpowiedz
T tymczasowylogin
0 / 14

A czego oczekujesz od przepracowanego, źle opłacanego człowieka?

Rząd jak może oszczędza na nauczycielach. Nie dostają podwyżek pensji, za to dostają więcej obowiązków, kolejną zmianę podstawy programowej czyli rzeczy do nauczenia się. Nic dziwnego, że ktoś przelał swoją frustrację dalej.

Odpowiedz
C camper52
-5 / 15

Jak wybrał przelanie frustracji na dziecko to jest zwykłym wrakiem. Mógł napisać komentarz na wp i by mu przeszło ale wolał poczuć supremację na żywo. Człowiek?

BrickOfTheWall
+36 / 40

To, że ktoś ma dysleksję/dysgrafię nie oznacza, ze wszystko jedno co i jak napisze to ma być ocenione na celująco. Ocena powinna być rzetelna i wskazywać dziecku gdzie ma braki. Dzięki temu dziecko może łatwiej nadrabiać te braki.
Dyslektyk na przyswojenie materiału musi poświęcić kilkakrotnie więcej czasu niż dziecko standardowe. Również od jak najwcześniejszych lat powinien mieć wyrabiany odruch "braku zaufania" do własnej twórczości i nawyk wielokrotnego sprawdzania. By nie wrzucić w sąsiednich liniach wyrazów "buża" i "bórza".
To, że uczeń nie wie jaką budowę ma opowiadanie, jak zapisywać dialog itp. w żadnym przypadku nie wynika z dysleksji ale z nienauczonego materiału - z drugiej strony podczas nauki powinien mieć wsparcie innej osoby która mu przeczyta/opowie materiał np. rodzeństwo lub rodzice, bo gdy będzie zdany na uczenie przez czytanie to wyniki będą jak na obrazku.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 21 January 2022 2022 15:01

Odpowiedz
C camper52
0 / 6

Empatii nie ma na maturze...

J jjac
+2 / 6

@camper52 za empatię w niewielu firmach płacą, empatią trudno się najeść

rafik54321
-1 / 5

Może jako ktoś kto ma kwity na dysleksję i dysgrafię wypowiem się jak to wygląda z mojej strony :P .

W dużej części masz rację. Te problemy wynikają z braku zrozumienia materiału. Problem w tym, że ortografia czy ogólnie język polski jest bardzo "nielogiczny" i niekonsekwentny w wielu kwestiach.
Weźmy chociażby ortografię. Wiadomo, piszemy "ów, ówka, ówczesny". Tak? No tak. A potem na dyktandzie dostajesz słowo "skuwka". To dyslektyk, stosuje zasadę której się nauczył i pisze "skówka". No i cyk jedyneczka :/ .
Dokładnie tak oblewałem dyktanda. Bo babka uczyła nas reguł a potem robiła dyktanda z wyjątków i weź tu chłopie bądź mądry. Na lekcji słyszysz "w ówka zawsze piszemy ó" a potem dostajesz słowo "skuwka". Dezorientacja na maksa...
I żeby było śmieszniej - w szkole byłem orłem z matematyki, więc raczej nie mam problemu z przyswajaniem wiedzy XD...
Tak samo nigdy nie widziałem sensu istnienia litery "u" i "ó". Bo i po co? Skoro wymawia się tak samo, po co 2 znaki? Wywalmy to, zostawmy jeden i ortografia przestaje być problemem XD. Nie mieściło mi się w pale czemu jest jak jest.
Dopiero w gimnazjum nauczycielka (która jako niewielu nauczycieli serio kumała temat), mi wytłumaczyła że kiedyś istniała różnica pomiędzy tymi literami. Nagle na pstryk ortografia zaczęła mieć jakiś sens i dość szybko to pojąłem.

Więc osobiście skłaniałbym się ku temu, że dyslektyk nie o tyle potrzebuje więcej czasu na przyswojenie materiału, co należy mu go podać w inny, bardziej logiczny i ułożony sposób.
Znowu dysgrafia to po prostu problem natury umiejętności plastycznych. Śliczny charakter pisma bardzo często koreluje z np zdolnościami malarskimi itp. Ciężko winić kogoś za to że nie potrafi ślicznie rysować, więc dlaczego się czepiać że pismo jest niezbyt ładne?
Dodatkowo sam motyw nauki pisania w szkole. Uczy się "jak pisać ślicznie", zamiast uczyć "jak pisać czytelnie". Litery powinny być jak najprostsze, a nie co literka to jakieś zawijasy bez sensu. Do dziś się tego głupiego nawyku odzwyczaić nie mogę :/ .
Druga sprawa, że akurat u mnie w domu była patola i byłem wiecznie pod stresem, więc po prostu ręce mi się nieco trzęsły kiedy próbowałem się starać :/ . Co oczywiście przez nauczycielki było interpretowane jako "bazgrzesz jak kura pazurem!".

Kolejna sprawa jest taka, że mój sposób nauki był taki, że aby czegoś się nauczyć, muszę to po prostu rozumieć. Co, jak i dlaczego. Z matematyką się to świetnie sprawdza, mamy dany wzór, ten bok, tamten, tu pomnożyć, tam podzielić i jest. Że mnożenie to takie wielokrotne dodawanie itp. Poza tym w matematyce w zasadzie nie ma wyjątków, no może poza zasadą "nigdy nie dzielimy przez 0".
Zawsze miałem problem z "wkuwaniem materiału na blachę". Nie dlatego że mam słabą pamięć, a dlatego że dla mnie wkuwanie nie ma wartości. Jest bezużyteczne. Niepraktyczne, nieporęczne itp.

Więc reasumując, dyslektyk na dyktandzie czuje się jak na polu minowym XD.

Zapewne, gdybym był nauczany od dzieciaka, od zerówki w dostosowany do mojego myślenia sposób, to nie miałbym żadnych takich problemów.

Na bonus jeszcze nadmienię, że sz***a z pierwszej klasy podstawówki, uwielbiała się nachylać mi przez ramię, patrzyć na to co piszę a potem drzeć się prosto do ucha :( . Do dziś jedno ucho mam przekrwione i gorzej na nie słyszę ;( .

M Maxim212
-2 / 2

@BrickOfTheWall Wszelkie dys-tam-coś-tam jest uniwersalnym wytłumaczeniem wszelkich błędów i braku chęci do nauki, czyli najnormalniejszego lenistwa.

BrickOfTheWall
0 / 0

@Maxim212
Przypominasz mi pewnego serwisanta samochodu który na zgłoszenie, że świeci się kontrolka od poduszki powietrznej poradził sobie przecinając kabelek i voila - był alarm - nima alarmu.
To, że o czymś nie wiesz nie znaczy, że tego nie ma.
200 lat temu nie diagnozowano np nowotworów ani tętniaków - czy to znaczy, że ich nie było?

Patologia - to jest "załatwianie" zaświadczeń o dysfunkcjach gdy dziecko jest zdrowe. Albo traktowanie takiego zaświadczenia nie jako wskazówki do specjalnego (bardziej intensywnego i czasochłonnego) nauczania ale jako carte-blanche na wszelkie błędy i lenistwo.

M Maxim212
0 / 0

@BrickOfTheWall Rzecz w tym, że pracowałem w szkole i wiem jak uczniowie potrafią kombinować, tylko po to, aby się nie uczyć. Ja też, za młodu kombinowałem ile wlezie, ale moi nauczyciele nie nawykli do wypuszczania bubli. Miałem to szczęście (?), że uczyli mnie nauczyciele (przynajmniej niektórzy) z przedwojennym stażem. W średniej szkole zaczynało nas 45. Do matury dotrwało 12 osób (sic!).

Zaobserwowałem interesujące zjawisko, każdy szczęśliwy posiadacz świstka o dys-tam-coś-tam nie ma najmniejszych problemów z ortografią np. francuską (nie znam bardziej złośliwie skomplikowanej), tylko po polsku takie "buraki sadzi", że oczy więdną, zaś mózgu robi się budyń... Niestety, czego się Jaś nie nauczy, z tego go będą pytali, a Jan nie będzie umiał. Czy każdy chętny musi mieć średnie wykształcenie? Nie sądzę. Czy każdy musi mieć za sobą studia? Niekoniecznie. W szkołach patologia goni patologię. Tu masz rację. Jednak spróbuj posiadacza świstka zmusić do wytężonej pracy, aby wyrugować błędy. Będziesz mieć na łbie wszystkich świętych i nieświętych, bo stresujesz ucznia.
Dano, za komuny, szansę na awans społeczny ludziom, którzy na ten awans zupełnie nie zasłużyli ani nie umieli z tego awansu mądrze skorzystać. I to jest przyczyną tego, że teraz mamy pokolenie ŁANCZĄcych ŁANCZNIków po kursach PRZEŁANCZAJĄcych ZAŁANczeń.

zelalem
+18 / 22

Jeśli ma dysleksję i dostał się do 6 klasy, to powinien mieć opanowany materiał z 6 klasy, i z klas wcześniejszych.
Jeśli dysleksja nie pozwala mu na opanowanie wymaganych umiejętności, to nie powinien dostać promocji.
Dysleksja pewnie nie jest jego winą, ale trudno, jak ktoś czegoś nie może, to nie należy obniżać poziomu do jego ograniczeń.
Człowiekowi na wózku nie zrobimy koszykówki z koszem na wysokości metra. Łucznikowi z porażeniem mózgowym nie zrobimy tarczy w kształcie półkuli dookoła łucznika.

Odpowiedz
P paul123
+7 / 9

tak patrze i widzę, że dialogu uczyli się w kl. IV czyli teraz jest w V czy VI? I co, takie błędy wali? Po takiej odpowiedzi nauczyciela, rodzice jeszcze pasem powinni poprawić w domu, co by dzieciaka szybko wyleczyć z tej... "dysleksji".

Odpowiedz
BorekL_R
+9 / 13

A może ma już dosyć sprawdzania cały czas tego samego, patrzenia na te same głupie błędy? Dziecko jest 6. klasie, to może już powinny się zacząć jakieś wymagania wobec niego? Z resztą... zadał sobie trud, żeby to wszystko poprawić, napisał uwagi. Mógłby równie dobrze wypisać liczbę popełnionych błędów, postawić pałę i mieć to gdzieś.

Zmodyfikowano 3 razy Ostatnia modyfikacja: 21 January 2022 2022 15:11

Odpowiedz
K kshak
+2 / 8

W podstawówce też miałem dysleksję, do czasu aż mi ojciec wpierd..ł. Od tamtej pory poważniejszych błędów przy pisaniu nie robię. :)

Odpowiedz
H heniooslaw
0 / 6

@kshak no kiedyś na dysleksje przepisywano "wp***dol instant" w większości wypadków pomagało ;)

R RosomakPL
+12 / 16

Ok, może i nie wiedziała, że dzieciak ma dysleksję, ale jasno zwróciła uwagę na szereg błędów, które nie wynikają z choroby. Sposób budowania zdań i gramatyka całkowicie nie przystają do tego, co powinno umieć dziecko w 6 klasie... Przepraszam, ale wygląda mi to na szukanie usprawiedliwienia dla dziecka, które swoje nieuctwo tłumaczy dysleksją.

Odpowiedz
rafik54321
+1 / 3

@RosomakPL Ciężko żeby nauczycielka nie wiedziała o tym że uczeń ma dysleksję, bo ta informacja widnieje w dzienniku :) .

O oxy2022moron
-2 / 8

Skoro nie daje sobie rady, to niech gówniaka zapisze do szkoły specjalnej, a później płacz, że ma dziecko niedorozwinięte i lata taka jedna z drugą "bo moje dziecko to czy tamto". Narobią bachorków, a później płacz!

Odpowiedz
J konto usunięte
-4 / 6

Nie jest konieczne. Źle to świadczy o umiejętnościach pedagogicznych nauczyciela.

Tylko czy taki uczeń powinien uczęszczać na zajęcia ze zdrowymi rówieśnikami, skoro ma wciąż tak poważne braki w postępach? To, że nie ucznia wina, to nie zmienia faktu, że nie ma sensu od niego wymagać nawet próbować wykonywać zadania na tym samym poziomie co reszta. Nie wiem, jakie ma trudności z pozostałymi przedmiotami, ale jeśli podobne, to raczej męczy się i uczeń i nauczyciele.

Odpowiedz
F fiksusik
+3 / 7

Wyłapane błędy i recenzja z odesłaniem do materiału kl. IV, żeby powtórzył. Gdzie tu frustracja?

Odpowiedz
K KCNO
+1 / 9

Takie komentarze nie powinny mieć miejsca. I dobry pedagog takich nie zastosuje...
Nie wnikam w to czy uczeń miał dysleksje czy był zwyczajnym leniem. Komentarze można było dać, źle ocenić ale można było to napisać zupełnie inaczej. Np "źle wprowadzony dialog", "liczne usterki w zdaniach" cokolwiek innego co byłoby informacją a nie obraźliwą oceną...
No ale są nauczyciele i są tępe lafiryndy które nic ponad to co uczą nie umieją a i nie zawsze....

Odpowiedz
H heniooslaw
+1 / 9

Rozumiem że autor uważa że powinna ucznia pochwalić albo lepiej jakaś nagrodę dać ?

Odpowiedz
W WeatherReport
-2 / 2

A wystarczyło, aby dzieciak zrobił dopisek "tylko bug może mnie sondzić" i po sprawie!

Odpowiedz
d4rek
+1 / 7

Narobiło się dyslektyków. Nie pamiętam w latach 90 żeby w całej szkole był chociaż jeden/jedna. A jak ktoś był wyjątkowo odporny na wiedzę to kończył w OHP bo na siłę z każdego profesora nie zrobisz.

Odpowiedz
C Coti
0 / 8

W moich czasach taki uczeń był Imbecylem i nie dostawał promocji do następnej klasy, tylko szorował do szkoły specjalnej.
W dzisiejszych czasach debil musi ciągnąć za sobą osoby zdolne, ambitne i to one muszą mu dorównywać niedorozwojem.

Ida ciężkie czasy. Oj ciężkie.

Odpowiedz
d4rek
-1 / 1

@Coti o to to.

M Maxim212
-1 / 1

Jak uczeń myślał o niebieskich migdałach, no to otrzymał właściwą ocenę. I nie jest to jakiekolwiek wyżywanie się na uczniu.
Żadne dys-tam-coś-tam nie tłumaczy bezmyślności. Dzieciak jest typowym przykładem efektów nowoczesnego nauczania, w którym nie wolno niczego wymagać, bo to stres dla ucznia. Jestem przekonany, że dziecię, najprawdopodobniej, doskonale porusza się po wszelkich grach typu: zabij wszystko, co się rusza.

Odpowiedz
P popsy2
0 / 0

nasi nauczyciele w ogromnej części są do d.... nie potrafią zostawić fochow w domu,nie mają podejścia do ucznia, kierują się wyłącznie'kluczami', i odpowiedziami ze ściąg. Jak przychodzi co do czego, tylko na uczelni wyższej możesz się dowiedzieć czegoś o kafce, pascalu,Kancie, czy jak bardzo sztampowo i bez mózgu Cię uczyli.

Odpowiedz
D Dragoo
0 / 0

Kiedyś jak ktoś nie potrafił pisać czy liczyć to był dzbanem i powtarzał klasę albo brał się w garść żeby zdać. Dziś dajemy takim osobą przywileje przez co jeszcze mniej się starają bo wiedzą, że przejdą dalej. I tak zaniża się poziom szkolnictwa i wykształcenia społeczeństwa.

Odpowiedz