Demotywatory.pl

Menu Szukaj
+
359 369
-

Zobacz także:


Q Quant_
+14 / 16

To po bezdomnego albo uchodźcę zwyczajna karetka nie pojedzie? Pogotowie pozwoli człowiekowi umrzeć, bo jest bezdomny albo jest uchodźcą? Coś mi się zdaje, że tak jednak nie jest, a pogotowie jeździ do wszystkich ludzi, których życie jest zagrożone. Po co więc tworzyć karetki specjalnie dla bezdomnych i uchodźców, nie lepiej po prostu kupić dodatkową karetkę dla pogotowia? Rozumiem ideę pomagania, ale takie inicjatywy prowadzą do segregacji.

ps. zawsze mnie bawiło określenie "ludzie w kryzysie bezdomności". Poprawność polityczna wkroczyła już nawet w ten rewir. Bezdomni, to w 99% alkoholicy, którzy są bezdomni wyłącznie dlatego, że nie chcą przestać chlać. W mojej okolicy nazywa się ich swojsko "żulami". Ale "człowiek w kryzysie" brzmi o niebo bardziej cywilizowanie :)

Odpowiedz
D drjak
+5 / 11

@Quant_ O panie, nie po to zespoły intelektualistów po genderyźmie, feminiźmie i innych przydatnych dla gospodarki kierunkach godzinami tworzą nowomowę, abyś tak latwo deprecjonował ich dokonania :-)

D drjak
-1 / 9

Karetka ma być dla wolontariuszy?

- Dzień dobry pogotowie, proszę o karetkę na ulice X
- Nie mamy wolnych karetek, chyba że wolontariusz...
- No ten co leży to chyba wolontariusz, ma puszkę WOŚP
- A to się nie liczy, ta karetka jest tylko dla wolontariuszy pomagających bezdomnym... tfu... dla tych co pomagają osobą w kryzysie bezdomności

I Iasafaer
+2 / 6

@Quant_ Jesteś w kompletnym, absolutnym błędzie twierdząc, że 99% bezdomnych to alkoholicy, którzy nie chcą przestać chlać.
Tych jest w rzeczywistości bardzo niewielu, a i nawet tam sprawa nie zawsze jest prosta i oczywista.
Proces bezdomności zaczyna się najczęściej od zupełnie innych problemów i często zupełnie przez tych ludzi niezawinionych. Bieda to bowiem - na nieszczęście - choroba dziedziczna.
Rzadko mamy do czynienia z "pionierami" biedy, a znacznie częściej z ludźmi, którzy to wynieśli z domu lub po prostu ten dom stracili na skutek działań poprzednich pokoleń, a oni z kolei też często niespecjalnie temu stanowi rzeczy byli winni.

Wiem, że brzmi to jak usprawiedliwianie, ale w gruncie rzeczy to problem bardzo złożony i upraszanie go do "to są żule, sami sobie winni" jest może nie tyle krzywdzące, co po prostu nieprawdziwe.

Problemy tych ludzi bowiem zaczynają się nie od alkoholu często, ale to alkohol staje się metodą na znieczulenie. Najpierw są problemy, a potem jest alkohol i kolejne problemy. Bardzo rzadko to alkohol jest przyczyną pierwotną.
Jak wylądujesz na ulicy to raczej mi nie powiesz, że będziesz chodził zawsze trzeźwy. To jest kolosalny problem, można by śmiało rzec, jest dla przeciętnego człowieka biegunowo odległy. Większość z nas zupełnie nie będzie w stanie się utożsamić z tym uczuciem.

pawelkolodziej
+1 / 1

@Quant_ W Polsce jest kilkaset tysięcy bezdomnych. Przytłaczająca większość z nich pracuje. Alkoholizm występuje i jakiegoś małego odsetka z nich. Fajnie jest pisać nie mając wiedzy a jedynie stereotypy wyobrażając sobie bezdomnego tylko jako tego już w tzw ostatnim stadium upadku. Brawo. P.S. dziś spotkasz przynajmniej kikudziesięciu bezdomnych. W autobusie, w sklepie, w pracy.

Q Quant_
+1 / 1

@pawelkolodziej - mógłbyś wskazać jakieś wiarygodne źródło tych informacji? Przyznam, że mnie zaskoczyłeś, bo twierdzenie, że większość bezdomnych pracuje to dla mnie całkowita nowość. Jeżeli pracują i nie piją, to gdzie się podziewają? Pytam bo widuję tych, którzy mieszkają na ulicy i jeszcze nigdy nie widziałem trzeźwego i nie śmierdzącego. Tacy na pewno nie pracują, bo tego smrodu nie da się pogodzić z jakąkolwiek pracą. Ci trzeźwi i pracujący musieliby przebywać gdzieś indziej, ale gdzie? A może masz na myśli ludzi, którzy po prostu nie mają własnego, choćby wynajętego lokum i mieszkają kątem u rodziny czy znajomych? Tylko, że to nie byliby bezdomni.

Q Quant_
-1 / 1

@Iasafaer - nie twierdzę, że to alkohol doprowadza do bezdomności. Jak najbardziej może być jak piszesz. Tyle, że to bez znaczenia czy alkohol był przyczyną czy skutkiem. Chodzi o to, że istnieją noclegownie, dzięki którym nie trzeba spać pod mostem, istnieją fundacje, które znajdują ludziom pracę i lokum - ale wszystkie te instytucje stawiają warunek trzeźwości. Znam przypadki, w których bezdomny przestał pić i skorzystał z takiej pomocy, po czym przestał być bezdomnym. Ale większość nie korzysta. Dlaczego? Bo dokonuje wyboru - wolę chlać. Z punktu widzenia tego wyboru, bez znaczenia jest czy od alkoholu się zaczęło czy też był on sposobem na znieczulenie.

I Iasafaer
0 / 0

@Quant_ Wszystko pięknie pod warunkiem, że uznamy, że to jest takie proste - po prostu przestać pić.

Q Quant_
0 / 0

@Iasafaer - a zmaganie się z chorobą jest proste? A wychowanie dzieci jest proste? Dojście do czegoś w życiu jest proste? Otóż życie nie polega na robieniu rzeczy prostych. Większość wyzwań, przed którymi staje człowiek nie jest prosta. Ludzie robią rzeczy dużo trudniejsze niż rzucenie picia i jakoś jednak dają radę. Dlaczego? Bo chcą. Znam osobiście alkoholików, którzy od lat nie piją i prowadzą normalne życie. Z ich opowieści wiem jakie to było dla nich trudne, ale dali radę, bo chcieli. Natomiast przytłaczająca większość alkoholików, którzy wciąż piją, to ludzie którzy po prostu nie chcą przestać pić. Tak, tak, wiem że to skomplikowane, że motywacja wspierana z zewnątrz jest znacznie silniejsza, że niektórzy poza tym swoim piciem nie mają nic z życia i tak dalej. Ale to nie zmienia fundamentalnej prawdy, że najpierw trzeba chcieć, a jak się chce to i metody się znajdą. Picie da się rzucić.

pawelkolodziej
0 / 0

@Quant_ Ci o których piszesz to marny odsetek. To ci już w ostatnim stadium upadku. I tak osoby, które dziś śpią u kolegi, wczoraj spali u kuzyna, przedwczoraj znajomy udostęnił im altankę, jutro pójdą do noclegowni, kolejną noc po prostu pokręcą się po mieście to są osoby bezdomne. Wystarczy przestać myśleć stereotypowo.

pawelkolodziej
0 / 0

@Quant_ alkoholizm to choroba, to tak jakbyś napisał, że osoba chora na raka dokonała wyboru i zamiast biegać w maratonie woli leżeć w łóżku czując ból. I tak jest on bardzo częsty wśród zaawansowanych bezdomnych. Często to on sprawia, że człowiek staje się bezdomny a często człowiek po wpadnięciu w bezdomnosć zaczyna pić. Jakie są proporcje nie wiadomo. Wiem tylko jedno. Bez dachu nad głową ciężko jest pracować .

D drjak
+7 / 13

Dlaczego w kryzysie bezdomnosci? Dla niektórych bezdomność to sposób na życie i wcale nie chcą tego zmienić. Inni mieliby ciepłe miejsce, ale to by wymagało na przykład aby przestalo pić albo ćpać, tutaj "kryzys bezdomności" to akurat mniejszy problem. Skończcie z tą kretyńską nowomową. Osoba bez domu to osoba bezdomna a nie w jakimś "kryzysie", podobnie osoba głupia jest po prostu głupia a nie w "kryzysie obniżonego potencjału intelektualnego", czlowiek bez nogi to inwalida a nie "kryzys nierównomiernego posiadania kończyn dolnych".

Odpowiedz