I bardzo dobrze zrobił. Jak ktoś nam pjerdoli za uszami swoje durne kocopoły to nie ma sensu z nim dyskutować. Ile to razy mój zacny pryncypał chciał mnie wypjerdolić na minę w postaci jakiegoś "zadania specjalnego". Ch UJ głupi góry złote obiecywał i nie wiadomo co jeszcze, ale starego wróbla nie tak łatwo wziąć na plewy. Z góry wiedziałem, że jego pomysł jest posrany, durny, jest pułapką i nie może się udać...a co najważniejsze miało to zostać wykonane moimi rękami! Zawsze do końca wysłuchiwałem spokojnie tych jego niedorzeczności i nawet z niejakim rozbawieniem obserwowałem jak sam się nakręca tą wizją realizacji tego swojego "genialnego planu". Na koniec kulturalnie mówiłem : "Wiesz co szefie? Fajny ten twój pomysł, ale ja się na to za bardzo nie piszę. Daj mi jakąś normalną traskę, a jak nie to ja idę do domu i sam sobie np. możesz pojechać moim samochodem na tą swoją "misję specjalną", zadzwoń do mnie ewentualnie jak wrócisz czy coś, narazie". I koniec tematu zawsze był, dwa dni chodził lekko obrażony a później zapominał. No debil po prostu.
Kurcze mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony słusznie, to nie obóz pracy, ale z drugiej strony ludzie po prostu potrzebują bata, jak zarządzasz zespołem z podejściem dobrego wuja to ludzie to zaczynają wykorzystywać przeciwko Tobie momentalnie, chwilę jest fajnie, a potem prowadzisz przedszkole z mazgajami i tłumaczysz się z każdego polecenia jakby to nie była ich robota... a tak raz kogoś zjedziesz ten trzaśnie drzwiami, przez chwilę będziesz ujem i historią na demoty, ale za to dział będzie śmigał aż miło. Management w polskich realiach.
I słusznie. Xuj z taką robotę, że się spokojnie wysrać nie można.
OdpowiedzI bardzo dobrze zrobił. Jak ktoś nam pjerdoli za uszami swoje durne kocopoły to nie ma sensu z nim dyskutować. Ile to razy mój zacny pryncypał chciał mnie wypjerdolić na minę w postaci jakiegoś "zadania specjalnego". Ch UJ głupi góry złote obiecywał i nie wiadomo co jeszcze, ale starego wróbla nie tak łatwo wziąć na plewy. Z góry wiedziałem, że jego pomysł jest posrany, durny, jest pułapką i nie może się udać...a co najważniejsze miało to zostać wykonane moimi rękami! Zawsze do końca wysłuchiwałem spokojnie tych jego niedorzeczności i nawet z niejakim rozbawieniem obserwowałem jak sam się nakręca tą wizją realizacji tego swojego "genialnego planu". Na koniec kulturalnie mówiłem : "Wiesz co szefie? Fajny ten twój pomysł, ale ja się na to za bardzo nie piszę. Daj mi jakąś normalną traskę, a jak nie to ja idę do domu i sam sobie np. możesz pojechać moim samochodem na tą swoją "misję specjalną", zadzwoń do mnie ewentualnie jak wrócisz czy coś, narazie". I koniec tematu zawsze był, dwa dni chodził lekko obrażony a później zapominał. No debil po prostu.
OdpowiedzBrać przykład i wychodzić z toksycznego środowiska, bo na to szkoda czasu i zdrowia.
OdpowiedzKurcze mam ambiwalentne odczucia. Z jednej strony słusznie, to nie obóz pracy, ale z drugiej strony ludzie po prostu potrzebują bata, jak zarządzasz zespołem z podejściem dobrego wuja to ludzie to zaczynają wykorzystywać przeciwko Tobie momentalnie, chwilę jest fajnie, a potem prowadzisz przedszkole z mazgajami i tłumaczysz się z każdego polecenia jakby to nie była ich robota... a tak raz kogoś zjedziesz ten trzaśnie drzwiami, przez chwilę będziesz ujem i historią na demoty, ale za to dział będzie śmigał aż miło. Management w polskich realiach.
Odpowiedz