No cóż, w czasach "bez telefonów" zdarzało się nam wycinać fragment kry z zamarzniętego przy brzegu jeziora, długie gałęzie i pływać tym po jeziorze :) Nie, nikt się nie utopił, chociaż zdarzały się czasem niezapowiedziane "morsowania" i to jeszcze zanim to stało się modne :) mieliśmy wtedy chyba tak po 8-11 lat. Naprawdę miło wspominam dzieciństwo. Albo kilka lat później zjeżdżanie i skakanie na linach z wiaduktów w Stańczykach na ruskich linach z bazaru, oczywiście bez żadnych atestów (a co to jest?) w uprzężach szytych samodzielnie ze starych samochodowych pasów bezpieczeństwa...
Nikt nie spadł, choć raz było o włos. Mieliśmy chociaż tyle rozumu by się zabezpieczać drugą liną chociaż się plątała i przeszkadzała :) Dał bym wiele żeby móc przeżyć to jeszcze raz, ale... no cóż...
Jak się jest młodym to się robi różne głupie rzeczy i się albo już na zawsze zostanie młodym albo się uda. Ja kiedyś z kolegami grałem "w pociąg". Polegało to na tym kto przeskoczy przed nadjeżdżającym pociągiem bliżej. Wybieraliśmy jakiś konkretny słupek przy torze, krokami odmierzaliśmy odległość od słupka w kierunku jazdy pociągu i potem gdy pociąg był przy słupku to się - kic, kic- zgrabnie przeskakiwało. Wygrywał ten kto bliżej słupka przeskoczył.
Do dziś nie mogę uwierzyć, że nikt z nas nie zginął. Do dziś pamiętam ten łomot za plecami gdy lokomotywa przelatywała. No i "uwagi" maszynistów przebijające się przez hałas. To było w podstawówce. Miałem wtedy może 11, może 12 lat.
Rodzice nigdy się nie dowiedzieli jak się bawiliśmy.
Dzieciństwo spędziłem na wsi. Niebezpiecznych sytuacji było tyle, że rodzice dostaliby zawału gdyby dowiedzieli się choć 20% tego co się odwalało. Ale były też wypadki, kiedy dzieciak przegiął p@łę lub/i nie miał szczęścia. Było masę urazów/wypadków spowodowanych niewłaściwym używaniem maszyn rolniczych, podczas prac gospodarskich. Co roku sporo ludzi tonęło podczas kąpieli w dziwnych miejscach.
Wtedy nikt tego nie opisywał w mediach, najwyżej plota poszła po wiosce gdy stało się coś wybitnie groźnego.
A nagrywaja to rozumiem kijem?
Odpowiedz@Xar nie kamera VHS np
@MEATLOAF Takim starym Panasonic -iem :)))
@Obyczajowy wg mnie Sanyo
otake
To pewnie linia telefoniczna ;d
OdpowiedzNo cóż, w czasach "bez telefonów" zdarzało się nam wycinać fragment kry z zamarzniętego przy brzegu jeziora, długie gałęzie i pływać tym po jeziorze :) Nie, nikt się nie utopił, chociaż zdarzały się czasem niezapowiedziane "morsowania" i to jeszcze zanim to stało się modne :) mieliśmy wtedy chyba tak po 8-11 lat. Naprawdę miło wspominam dzieciństwo. Albo kilka lat później zjeżdżanie i skakanie na linach z wiaduktów w Stańczykach na ruskich linach z bazaru, oczywiście bez żadnych atestów (a co to jest?) w uprzężach szytych samodzielnie ze starych samochodowych pasów bezpieczeństwa...
OdpowiedzNikt nie spadł, choć raz było o włos. Mieliśmy chociaż tyle rozumu by się zabezpieczać drugą liną chociaż się plątała i przeszkadzała :) Dał bym wiele żeby móc przeżyć to jeszcze raz, ale... no cóż...
Jak się jest młodym to się robi różne głupie rzeczy i się albo już na zawsze zostanie młodym albo się uda. Ja kiedyś z kolegami grałem "w pociąg". Polegało to na tym kto przeskoczy przed nadjeżdżającym pociągiem bliżej. Wybieraliśmy jakiś konkretny słupek przy torze, krokami odmierzaliśmy odległość od słupka w kierunku jazdy pociągu i potem gdy pociąg był przy słupku to się - kic, kic- zgrabnie przeskakiwało. Wygrywał ten kto bliżej słupka przeskoczył.
OdpowiedzDo dziś nie mogę uwierzyć, że nikt z nas nie zginął. Do dziś pamiętam ten łomot za plecami gdy lokomotywa przelatywała. No i "uwagi" maszynistów przebijające się przez hałas. To było w podstawówce. Miałem wtedy może 11, może 12 lat.
Rodzice nigdy się nie dowiedzieli jak się bawiliśmy.
Dzieciństwo spędziłem na wsi. Niebezpiecznych sytuacji było tyle, że rodzice dostaliby zawału gdyby dowiedzieli się choć 20% tego co się odwalało. Ale były też wypadki, kiedy dzieciak przegiął p@łę lub/i nie miał szczęścia. Było masę urazów/wypadków spowodowanych niewłaściwym używaniem maszyn rolniczych, podczas prac gospodarskich. Co roku sporo ludzi tonęło podczas kąpieli w dziwnych miejscach.
OdpowiedzWtedy nikt tego nie opisywał w mediach, najwyżej plota poszła po wiosce gdy stało się coś wybitnie groźnego.