@KENJI512 Po co się ograniczać? Niech będzie 4000+ i 50.000 za każde nowo narodzone dziecko. Im szybciej cały ten system jepnie, tym lepiej dla samych Polaków.
1.Spadek realnych dochodów;
2. Likwidacja finansowania in vitro;
3. Zmiany kulturowe;
4. Rosnące koszty życia;
5. Niepewne perspektywy gospodarcze;
6. Zaostrzone prawo aborcyjne.
Zapewne nie mają nic wspólnego.
@U99 Ja bym dodał jeszcze
7. Brak tanich mieszkań, wysokie ceny najmów
8. Brak państwowych żłobków i przedszkoli
9. Niepewna sytuacja za wschodnią granicą
Trzeba być idiotą, by na wykres liczby urodzeń nanosić momenty wprowadzenia zasiłków i wmawiac, że obniżyły one dzietność.
To, że w latach '20 nastąpi dramatyczny spadek liczby urodzeń, wiadomo było od ponad 50 lat i jest on naturalną pochodną poprzednich niżów demograficznych.
Ktoś te dzieci musi rodzić, prawda? Jeżeli statystyczny wiek kobiety rodzącej dziecko to 27 lat, to oczywistym jest to, że obecny spadek liczby narodzin jest pochodną niżu demogranicznego późnych lat 90.
550 tys. w 1990 roku, 380 tys w 2000 roku.
Więc to, że w latach '20 następi spadek liczby narodzin wiemy od dawna. Ale zawsze się znajdzie jakiś "mądry inaczej", który nie rozumie zasady "korelacja nie oznacza przyczynowości" i zacznie wiązać ilość urodzeń z czymkolwiek innym.
Gdyby się zagłębił lepiej w statystykę i ostatnie prognozy, to by zauważył, że ilość narodzin wprawdzie spada, ale wolniej niż przewidywano. Widać to na funkcji pochodnej. Więc paradoksalnie są przesłanki w postaci twardych danych, że wprowadzenie świadczeń spowolniło tempo spadku. Dzieci rodzi się coraz mniej. Ale więcej niż wcześniej prognozowano.
@Yahu1983 Wszystko fajnie panie oficerze, tylko co to ma wspólnego z demotem? Obrona rozdawnictwa, inflacji i PiSu to chyba powinna się znaleźć w innym democie. Też mi trolling.
No cóż, jak ostatnio liczyłam, to posiadanie miejsca do życia w którym mogłabym mieć dwójkę dzieci i zapewnić im chociaż mały własny pokój i trochę przestrzeni do rozwoju, a także oszczędzenie odrobiny pieniędzy na pierwsze wydatki związane z dzieckiem, wyprawkę, ubranka, dobrego lekarza, to jakieś 8-10 lat, z założeniem że z moim chłopakiem będziemy zarabiać tak dobrze jak teraz. I nie mówię tego w celu winienia kogokolwiek, po prostu takie są ceny, i tak dorabiam gdzie mogę, ale bez kąta do życia i w miarę bezpiecznej sytuacji życiowej nigdy bym się nie zdecydowała na dziecko. Kiedyś mówiłam, że w ogóle go nie chce, ale teraz mam naprawdę fajnego mężczyznę, super się dogadujemy i jest mi z nim naprawdę dobrze, i czuję się na tyle bezpiecznie, że jestem gotowa na taki krok, ale wspólnie rozumiemy, że jesteśmy delikatnie mówiąc w lekko słabej sytuacji i nie możemy sobie na to pozwolić. Będziemy po 30 w najlepszym wypadku, jak będzie można o tym pomyśleć.
@MarigoldWatson I to jest właśnie prawdziwa przyczyna. Młodzi ludzie nie chcą bylejakości,jaka była normą kiedyś. Obecnie każdy (słusznie zresztą) chce mieć możliwość samodzielnej egzystencji i stabilności życiowej. Niestety obecny ''prorodzinny rząd'' robi wszystko żeby był jeszcze większy niż demograficzny.
wincyj feminizmu!
OdpowiedzDawać 1000+, trzeba wesprzeć rodziny !!!!!1111oneoneone
Odpowiedz@KENJI512 Po co się ograniczać? Niech będzie 4000+ i 50.000 za każde nowo narodzone dziecko. Im szybciej cały ten system jepnie, tym lepiej dla samych Polaków.
1.Spadek realnych dochodów;
Odpowiedz2. Likwidacja finansowania in vitro;
3. Zmiany kulturowe;
4. Rosnące koszty życia;
5. Niepewne perspektywy gospodarcze;
6. Zaostrzone prawo aborcyjne.
Zapewne nie mają nic wspólnego.
@U99 Ja bym dodał jeszcze
7. Brak tanich mieszkań, wysokie ceny najmów
8. Brak państwowych żłobków i przedszkoli
9. Niepewna sytuacja za wschodnią granicą
@U99 nieprawda, to dlatego, że młode Polki dają w szyję!;)
Jak do tego doszło, nie wiem.
OdpowiedzTrzeba być idiotą, by na wykres liczby urodzeń nanosić momenty wprowadzenia zasiłków i wmawiac, że obniżyły one dzietność.
OdpowiedzTo, że w latach '20 nastąpi dramatyczny spadek liczby urodzeń, wiadomo było od ponad 50 lat i jest on naturalną pochodną poprzednich niżów demograficznych.
Ktoś te dzieci musi rodzić, prawda? Jeżeli statystyczny wiek kobiety rodzącej dziecko to 27 lat, to oczywistym jest to, że obecny spadek liczby narodzin jest pochodną niżu demogranicznego późnych lat 90.
550 tys. w 1990 roku, 380 tys w 2000 roku.
Więc to, że w latach '20 następi spadek liczby narodzin wiemy od dawna. Ale zawsze się znajdzie jakiś "mądry inaczej", który nie rozumie zasady "korelacja nie oznacza przyczynowości" i zacznie wiązać ilość urodzeń z czymkolwiek innym.
Gdyby się zagłębił lepiej w statystykę i ostatnie prognozy, to by zauważył, że ilość narodzin wprawdzie spada, ale wolniej niż przewidywano. Widać to na funkcji pochodnej. Więc paradoksalnie są przesłanki w postaci twardych danych, że wprowadzenie świadczeń spowolniło tempo spadku. Dzieci rodzi się coraz mniej. Ale więcej niż wcześniej prognozowano.
@Yahu1983 Wszystko fajnie panie oficerze, tylko co to ma wspólnego z demotem? Obrona rozdawnictwa, inflacji i PiSu to chyba powinna się znaleźć w innym democie. Też mi trolling.
No cóż, jak ostatnio liczyłam, to posiadanie miejsca do życia w którym mogłabym mieć dwójkę dzieci i zapewnić im chociaż mały własny pokój i trochę przestrzeni do rozwoju, a także oszczędzenie odrobiny pieniędzy na pierwsze wydatki związane z dzieckiem, wyprawkę, ubranka, dobrego lekarza, to jakieś 8-10 lat, z założeniem że z moim chłopakiem będziemy zarabiać tak dobrze jak teraz. I nie mówię tego w celu winienia kogokolwiek, po prostu takie są ceny, i tak dorabiam gdzie mogę, ale bez kąta do życia i w miarę bezpiecznej sytuacji życiowej nigdy bym się nie zdecydowała na dziecko. Kiedyś mówiłam, że w ogóle go nie chce, ale teraz mam naprawdę fajnego mężczyznę, super się dogadujemy i jest mi z nim naprawdę dobrze, i czuję się na tyle bezpiecznie, że jestem gotowa na taki krok, ale wspólnie rozumiemy, że jesteśmy delikatnie mówiąc w lekko słabej sytuacji i nie możemy sobie na to pozwolić. Będziemy po 30 w najlepszym wypadku, jak będzie można o tym pomyśleć.
Odpowiedz@MarigoldWatson I to jest właśnie prawdziwa przyczyna. Młodzi ludzie nie chcą bylejakości,jaka była normą kiedyś. Obecnie każdy (słusznie zresztą) chce mieć możliwość samodzielnej egzystencji i stabilności życiowej. Niestety obecny ''prorodzinny rząd'' robi wszystko żeby był jeszcze większy niż demograficzny.
Czyli elektorat PiS wymiera.
Odpowiedz@romeksz patusy żyjące z socjalu jeszcze nie.
WINCYJ KOŚCIÓŁKA I PIS-u!!! WINCYJ!!!
Odpowiedz