Demotywatory.pl

Z dzieckiem na balu który miał trwać do rana. Dziecko nie pilnowane. Dziecko ranne a tatuś zainteresowany drobnymi za paliwo i zwrotem za pół balu.
Moja rada jest taka: idź z tym chłopie do sądu rodzinnego, niech wam zabiorą dzieciaka póki żywy.

no bezprzecznie należy się renta do końca życia bombelka - najlepiej jak jakaś psycholoszka wystawi pisemne zaświadczenie, że to trauma do końca życia. Wtedy w sondzie wszystko pójdzie już gładko bo będzie dowód od psycholoszki....

P.S.bo przecież skąd można było wiedzieć, że w sylwestra podczas imprezy sylwestrowej ktoś będzie używał petard...

I tylko dziecka szkoda :(

dzieci na balu sylwestrowym? no na pewno

glupcom powinno znalezc sie trudniejszy sposob rozmnazania sie

Zanim reszta hejtu przeleje się z tych ludzi na mnie podzielę się moją opinią na temat zabezpieczania takiej imprezy. Fajerwerki to dość niebezpieczna sprawa - świadczyć o tym mogą chociażby SORy w noc Sylwestrową i ich jakiekolwiek pokazy powinny być przeprowadzane przez ludzi odpowiedzialnych, a w przypadku takiej publicznej imprezy - z uprawnieniami. Sam nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby osoby postronne miały dostęp do tych materiałów. Dziwne jest, że na tej imprezie tak było. Poza tym organizator powinien wszystkich poinstruować o takim pokazie i dać odpowiednie wytyczne, aby ten pokaz był dodatkową atrakcją imprezy i aby wszyscy goście miło to wspominali. Sam również odpalałem sztuczne ognie ale zdrowy rozsądek podpowiadał mi czynić to na otwartej przestrzeni z dala od ludzi i dodatkowo zabezpieczałem je, aby podczas wystrzałów nie przewróciły się i te strzały nie szły w niekontrolowanych kierunkach. Może dlatego, że będąc jeszcze dzieciakiem brałem udział w uroczystości zaślubin w mojej rodzinie i tam też wpadli na pomysł uwieńczyć ten moment fajerwerkami, tylko że ci, co nimi strzelali nie mieli pojęcia, jak się nimi obchodzić. Nawet nie wiedzieli, z której strony one wystrzeliwują. Wystarczyła by umiejętność czytania wyniesiona ze szkoły, dzięki której mogliby się zaznajomić z instrukcją obsługi, albo czysty zmysł fizyka, że skoro ogień na loncie wchodzi z jednej strony to i z tej strony po kolei będą uruchamiane kolejne ładunki wybuchowe. Ale nie, po co te zabiegi? Skończyło się na tym, że pierwsze wystrzały poszły w ziemię, a potem, przy próbie przekręcenia ich i skierowaniu do góry kilka z nich poszło na boki w gości. Pech chciał, że jedna z nich wybuchła przy moim uchu. Pół nocy mi tam gwizdało ku uciesze wszystkich gości. Bogu tylko dziękuję, że nic mi się nie stało. Mając jednak na swoim koncie takie zdarzenie, tak jak Wy proponujecie, żeby wprowadzać zakazy na rozmnażanie się i posiadanie potomstwa co poniektórym, ja bym jeszcze wprowadził zakaz sprzedaży co poniektórym fajerwerków.