Demotywatory.pl

Menu Szukaj

Kiedy ktoś mi mówi, że pieniądze szczęścia nie dają...

www.demotywatory.pl
+
319 325
-

Zobacz także:


I Imani
+7 / 11

Bo nie dają. Skąd wiesz, że ona jest szczęśliwa?

Odpowiedz
rafik54321
+7 / 7

Bo pieniądze, same w sobie, nie są w stanie dać szczęścia.
Dalej twierdzisz że nie? Ok, wyobraź sobie sytuację, że masz w walizce np 100mln dolarów (w banknotach po 1000, żeby było łatwiej gabarytowo), ale jesteś na samiutkim środku Pacyfiku, gdzie nie pływają statki transportowe oraz nie ma żadnych wysp. Jesteś szczęśliwy? Raczej nie XD.
Bo pieniądze to środek do realizacji celów lub ułatwiacze w dążeniu do celów, ale same w sobie szczęścia nie dają.
Np miłość. Prawdziwej miłości nie kupisz, ale za pieniądze można poprawić swoją urodę, można zaoferować lepsze warunki "drugiej połówce", można się rozwijać w zainteresowaniach, pogłębić wiedzę itd. Mówiąc wprost - można zwiększyć swoje szanse.

Dlatego pragnienie olbrzymiej kasy, tylko po to by ją mieć i przepierniczać bez planu, nie działa. Takie zachowanie szybko by cię znudziło. Popadłoby się w zakupocholizm.

Trzeba sobie samemu odpowiedzieć na pytanie czego się od życia konkretnie chce i tyle.

Do tego ludzie zapominają o kolejnej rzeczy, im więcej masz, tym więcej czasu i środków trzeba poświęcić by o to zadbać.
Nawet tu w nagraniu wideo. Ojej, jaki fajny basenik... Ale trzeba dbać o stan barierki (bo jak pęknie to się zabijesz), trzeba dbać o czystość wody, pełna chemia itd. Trzeba pilnować opadów deszczu, bo może się basen przelać i zrobić syf na dole. Opady gradu mogą uszkodzić barierkę itd... Czy ta przyjemność popluskania się w basenie jest warta zachodu? Dla mnie nie jest.
Dlatego wolę sobie postawić stelażowy basen w ogrodzie. Tu tylko o wodę trzeba dbać. Jak się rozwali, to się wyleje - trudno, ale przynajmniej się człowiek nie zabije, lecąc na łeb z kilkunastu metrów XD.
Podobnie, niby fajnie mieć jacht, no super... Ale tu też ubezpieczenie, serwis, naprawy, koszty cumowania, sterniczy itd, po co? By nim popływać raz do roku? To prościej wynająć.

Mi tam aż tak wiele nie potrzeba. Dom pod miastem (jakieś 120-150m2 + piwnica), wyposażony warsztat, nowy samochód, motocykl, sprzęt wędkarski, stałe porządne źródło dochodów i święty spokój XD. Resztę mam lub nie potrzebuję więcej. To owszem sporo, ale względem głupot bogaczy to niewiele.

Odpowiedz
T tobimadara
0 / 0

@rafik54321 Ogólnie spoko, tylko że ten sam środek pacyfiku to jakiś czynnik losowy. Może Ci się też trafić jakaś nieuleczalna choroba itd. Ale pewnie i tak będziesz szczęśliwszy wiedząc, że Twoi bliscy będą mieli za co żyć.

A myślisz, że oni sami własnoręcznie tą barierkę naprawiają? Hotel o to zadba, a jeśli chciałbyś coś takiego u siebie w domu, to też znajdziesz firmę z renomą, która Ci o to zadba.

Mi też dużo nie potrzeba, a do tego same zakupy wywołują u mnie dyskomfort. Ale zauważyłem też, że człowiek dosyć szybko przyzwyczaja się do komfortu.

rafik54321
+1 / 1

A posiadanie walizki z 100mln dolarów to nie jest czynnik losowy? XD... Bawimy się logiką.
Z drugiej strony z tą chorobą - też możesz nie być szczęśliwy widząc że twoi bliscy będą się żreć o majątek :/ .

Założyłem że to dom prywatny. Jeśli to hotel, to niczym się nie różni od wpisu o wynajęciu jachtu. Tylko znów - czy wierzysz na słowo hotelowi i postawisz na to swoje życie?
Znowu mówisz "znajdź firmę która ci to ogarnie", ale to też wyjście tylko połowiczne i mające wady.
Raz, musisz znaleźć firmę z renomą, a raczej ciężko tu o duży wybór oraz znalezienie wiarygodnych opinii graniczy z cudem. Za mały rynek.
Do tego to znów dodatkowy koszt, o którego opłacaniu musisz pamiętać. To dalej wymierny problem - tylko nieco mniejszy.
No i sam musisz jednak kontrolować poczynania serwisantów, bo mogą przyjechać, powiedzieć że jest cacy, nic nie zrobić, kasę wziąć i tyle ich widziałeś XD...
Jednak jest jeszcze inny aspekt. Każdy kolejny serwisant, spec, technik, sprzątacz, ogrodnik itd, to kolejna obca osoba w twoim domu.
Jak zatrudnisz takich ludzi na pełen etat, to twój dom staje się miejscem pracy tych ludzi. Zapomnij o prywatności czy intymności.
Znowu jeśli masz dzieci, każdy z tych ludzi może być potencjalnym złodziejem, porywaczem, pedofilem itd. W wielkim domu, nie jest tak trudno się ukryć. W małym domku, znacznie trudniej się schować, czy coś ukryć, albo przemknąć niezauważonym.

Oczywiście że człowiek szyko przyzwyczaja się do wygód. Naturalnie, tylko trzeba znaleźć ten swój prywatny balans pomiędzy wygodą, a poświęconym czasem na dbanie o wygody...
Weźmy np taki samochód. Można sobie kupić ferrari, ale...
Ono dużo kosztuje, jak będzie stłuczka - OC może nie wystarczyć na naprawę, a raczej nie pozwiesz o odszkodowanie gościa z malucha, bo i tak go nie spłaci - z czego? Koszta serwisu to kosmos. Pojazd szybko się zużywa. Byle rysa od razu drastycznie obniża wartość.
A jak kupisz jakiś powszechny model, to w sumie odwłok wozi podobnie sprawnie, zużywa się wolniej. Straty ze stłuczki OC pokryje, jak ktoś zarysuje to nie będzie tragedii itd.
Czy ta nadwyżka "lansu" jest warta dodatkowego ryzyka i kosztów? Bo w kwestii praktycznej różnicy nie zauważam.

L lameria
0 / 0

@rafik54321 To że Ty znajdziesz walizkę ze sto milionami dolaró to faktycznie może być problem, żeby ogarnąć firmę sprzątającą, ochronę, serwis. Zrozum, że są rodziny które są multimilionerami od kilku pokoleń i te wszystkie serwisy, obsługi, zarządców, pomagierów, przedstawicieli, adwokatów, ochroniarzy mają ogarnięte od kilku pokoleń wstecz na kilka pokoleń do przodu. A stolik w każdej 5 gwiazdkowej restauracji mają zaklepany dożywotnio.

rafik54321
0 / 0

@lameria Fajnie, ale jedyne co wiesz, to że dana firma jest.
Tylko - że nie do końca. Bo jeśli jakaś nowinka wchodzi dopiero, jest nowością, to skąd masz mieć ten "zaklepany serwis"? XD. Np ostatnio jest modna fotowoltaika. Ze 30 lat temu takich serwisów nie było.

Albo internet, to też nie jest coś "od wieków". Dopiero w latach 70tych internet zaczął raczkować.

Poza tym w tych "zaprzyjaźnionych" serwisach też bywa różnie, zmieniają się pracownicy, zmienia się kierownictwo, zmienia się sposób podejścia serwisu do klienta. To wszystko jest zmienne i firma która świetnie się sprawdzała 20 lat temu, dziś może być beznadziejna. Trzeba więc cały czas trzymać rękę na pulsie.

L lameria
0 / 0

@rafik54321 "Bo jeśli jakaś nowinka wchodzi dopiero, jest nowością, to skąd masz mieć ten "zaklepany serwis"?" W zasadzie te wszystkie nowinki które wchodzą na rynek, to wcześniej są opracowywane w laboratoriach, należących, bądź opłacanych przez te rodziny w taki czy inny sposób. To miliarderzy korzystają z umiejętności zdolnych i budują przyszłość. Czasami zdaży im się nie trzymać ręki na pulsie, czy zrobić błędne założenia i wtedy taka rodzina może wypaść z obiegu a na jej miejsce wejdzie nowa. Rockefelerowie nie byli milionerami w średniowieczu. Milioner nie będzie korzystał z serwisu przeciętnego Kowalskiego, tylko raczej z firmy, która ma tradycje, renomę i reputację. To biedni kupują tanie rzeczy, a tanie rzeczy rzadko kiedy są dobrej jakości.

rafik54321
0 / 0

@lameria yhm, czyli uważasz że ktoś, kto opracował coś w USA, przyleci do ciebie, do Polski by ci odblokować teslę? XD. Trzeba by chyba miliony położyć by taką wycieczką firma się zainteresowała.
Poza tym nie mówimy tu o masówkach "dla ludu" gdzie znajdziesz autoryzowane serwisy. Mówimy tu o małoseryjnych rzeczach.

Dziś to raczej te drogie rzeczy nie są warte swojej ceny. Bo płaci się za prestiż - nie za jakość.

L lameria
0 / 0

@rafik54321
"czyli uważasz że ktoś, kto opracował coś w USA, przyleci do ciebie, do Polski by ci odblokować teslę"

Mało seryjne rzeczy, każdy Rolls Royce objęty jest dożywotnią gwarancją. W latach 60tych do PRL przylecieli przedstawiciele firmy, żeby naprawić Rolls który był z lat 20'tych. Naprawili, mimo że części musieli robić ręcznie. To się nazywa reputacja. Wydali majątek na wyprawę, która jest drobną kwotą w porównaniu z dochodem całej firmy.

I oczywiście że przyleci, nie zapomnij, że nie mówimy o przeciętnych Kowalskich tylko multimilionerach, miliarderach. Do takiego serwis przyjedzie na drugi koniec świata, z produktem zastępczym do czasu zakończenia naprawy z mrożonym szampanem i luksusową dziwką by uprzyjemniała czas deklamując haiku.
"Dziś to raczej te drogie rzeczy nie są warte swojej ceny. Bo płaci się za prestiż - nie za jakość." Są rzeczy drogie i bardzo drogie. Najtańsza pralka kosztuje 1000 zł? Pisząc droga mam na myśli pralkę która kosztuje 30 tysięcy. I to będzie produkt który nie jest dostępny dla przeciętnego Kowalskiego i tam nie płacisz za nalepkę tylko za wysokiej jakości produkt. Cały czas zapominasz że mówimy o multimilionerach, a nie przeciętniakach żyjących od wypłaty do wypłaty.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 9 January 2024 2024 21:40

rafik54321
0 / 0

@lameria o ile firma dalej istnieje, a tym było różnie. Sądzę że dziś jednak się z tego wycofują, bo po prostu jest to ekonomicznie nieopłacalne. W końcu przecież koszty darmowych napraw przerosną warość sprzedanego produktu.

Multimiliarder ma gdzieś pralkę XD... Zły przykład.

L lameria
0 / 0

@rafik54321 "Multimiliarder ma gdzieś pralkę XD... Zły przykład." Fakt multimiliarder ma/korzysta z firmy która bawi się w pranie.

rafik54321
+3 / 3

@Skar2k19 ale wiesz, jak ty byś dostał taki sam hajs, jak mają oni, to też stałbyś się bogaty.
Skoro bogaci mówią "pieniądze szczęścia nie dają", ty to podważasz bo jesteś biedny, to zmieniłbyś zdanie, gdybyś był bogaty?

To trochę tak, jak z pieszymi i kierowcami. Każdy pieszy (bez prawa jazdy) mówi że kierowcy to wariaci, nie uważają itd, ale jak pieszy zrobi prawko, to się horyzonty mooocno zmieniają XD. Nagle to piesi nie potrafią przechodzić przez jezdnię itd, za to taki kierowca, przechodzi już przez jezdnię (jako pieszy) znacznie uważniej - ma wyrobione nawyki i jest w stanie lepiej ocenić prędkość oraz odległość nadjeżdżającego pojazdu.

Myślę że tu z kasą jest to samo. A ludzie biedni nie rozumieją że kasa szczęścia nie daje, tylko jest ułatwiaczem do innych celów. Jest jak cheaty w grach wideo. Jak długo będzie cię cieszyć strzelanka, w której nie możesz przegrać, bo masz tele-nieśmiertele? :/ .

P pejter
0 / 0

dają, nie dają, żyjąc w ciepłym kraju byłbym szczęśliwy nawet będąc biedny

Odpowiedz
rafik54321
+4 / 4

@pejter To się chyba dałoby ogarnąć ;) . Sprzedaj wszystko co masz, na bilet w jedną stronę powinno wystarczyć. Polski paszport jest całkiem mocy i na pewno znajdzie się ciepły kraj do którego się łatwo dostaniesz. Przekonuje cię taka wizja? :) ... Będziesz biedny w ciepłym kraju :) .

Mi tam nasz klimat odpowiada. Poza tym - nie przepadam za zmianami :P .
Ludzie nie doceniają błogosławieństwa rutyny.

L lameria
0 / 0

@rafik54321 Zmiany są bardzo dobre dla stymulacji naszego mózgu i nas samych. Jedynym pewnikiem jest zmiana. Stagnacja nawet jeżeli jest to złota klatka powoduje tylko cofanie się w rozwoju. Ale z drugiej strony "Obyś żył w ciekawych czasach" jest naprawdę strasznym przekleństwem.

rafik54321
0 / 0

@lameria Chyba dla ekstrawertyków. Dla introwertyków ciagłe zmiany to dramat.
Stagnacja to wolna przestrzeń, którą możesz wykorzystać do czego chcesz.

Chcesz poznać cofanie się w rozwoju? Wstaw sobie wieczne urwanie głowy, nietypowymi rzeczami, które za każdym razem trzeba inaczej ugryźć i nie masz czasu tego dobrze rozpracować. TO dopiero zacznie ci się cofanie w rozwoju, bo zwyczajnie zdziczejesz.

Moja psychika jest skonstruowana tak, że czasem muszę pobyć sam ze sobą i swoimi myślami. Ciągłe zmiany mi to burzą totalnie.
Jestem kimś kto myśli zadaniowo, najpierw jedno, potem drugie. od A, do Z, krok po kroku.
A jak masz wieczne bombardowanie zmianami, bo zmiany nie lubią "występować solo" to wszystko się sypie :/ .

Większość mojego życia to ciągłe zmiany, przez około 2 lata miałem "stagnację" i to najmilej wspominany przeze mnie okres.

L lameria
0 / 0

@rafik54321 "Chyba dla ekstrawertyków. Dla introwertyków ciagłe zmiany to dramat." A skądże zmiany dla introwertyka są okej, no chyba że tą zmianą jest zwiększenie ilości kontaktów interpersonalnych. To dla Aspergerów i autystyków zmiany mogą być dramatem.
"Chcesz poznać cofanie się w rozwoju? Wstaw sobie wieczne urwanie głowy, nietypowymi rzeczami, które za każdym razem trzeba inaczej ugryźć i nie masz czasu tego dobrze rozpracować. TO dopiero zacznie ci się cofanie w rozwoju, bo zwyczajnie zdziczejesz." Nie myl zmian z nieogarnianiem rzeczywistości i niekompetencją pracowników. O nie miałem na myśli ciągłe, nieustające zmiany. Po prostu zmiany. Jednemu wystarczy rzadziej, innemu częściej. O pamiętaj, że sam napisałem, że najgorsze przekleństwo, to żebyś żył w ciekawych czasach, a to na pewno oznacza masę zmian w szybkim czasie.

rafik54321
0 / 0

@lameria zmiany są nieuniknione, ale to nie znaczy że są okej... Tym bardziej że w życiu, 3/4 zmian jest na gorsze.

Urozmaicić sobie życie można na pstryknięcie palcem. Ktoś ma bezproblemowe życie i chce mieć jakiś kłopot? Niech wejdzie do dzielnicy dresiarzy - kłopot znajdzie się w 3s XD...

L lameria
0 / 0

@rafik54321 Rafik cały czas zapominasz. Po pierwsze ilość tych zmian, po drugie jakość tych zmian, po trzecie sam napisałem, że obyś żył w ciekawych czasach to najgorsze co może spotkać człowieka, Więc jeżeli przesadzimy ze zmianami, zwłaszcza ponad możliwości danego człowieka to będzie ujnia, a nie interes.

rafik54321
0 / 0

@lameria dziś standardowe tempo zmian to "ciekawe czasy" wg twojej definicji. Bo nim zdążysz ogarnąć jakąś nowinkę, wchodzi kolejna nowinka. O tym cały czas zapominasz.

A współczesne życie jest wielokrotnie bardziej złożone, więc ilość tych zmian jest porażająca. Do tego jakość tych zmian też jest o wiele bardziej znacząca.
Weź choćby zmianę interfejsu graficznego jakiegoś serwisu, np bankowego. Gdyby te same przyciski były w tych samych miejscach, to pies drapał, ale jak ci potworzą nowe kategorie, poukrywają coś co było na wierzchu, to wtedy zaczyna się robić niewesoło.

L lameria
0 / 0

@rafik54321 Nie chcę Cię martwić, ale w przyszłości te zmiany o których wspominasz będą coraz częstsze, a my już wpadamy powoli do dinozaurów. Trzydzieści lat temu babcie i dziadkowie mieli problemy z obsługą pilota od telewizora. Dwadzieścia lat temu z telefonem komórkowym, dziesięć lat temu z Skypem, Allegro, fejsem. Obecnie chyba z ideą chmury albo VR. My za jakiś czas będziemy właśnie takie dziadki, które nie ogarniają neurowszczepów czy tam innych sajensfikszynów. Co do zmian, gospodarka i przedsiębiorcy lubią (czemu się nie dziwię) stabilnej i przejrzystej sytuacji, a nie co miesiąc nowe przepisy prawa, nowe podatki, nowe zasady księgowania. Wszyscy lubimy i dobrze funcjonujemy w stabilnych czasach. Rafik ja cały czas pisząc o zmianie stymulującej miałem na myśli podjęcie nowego kursu/szkolenia, zdobycia nowej kwalifikacji, a nie wojny, trzęsienia ziemi i autobusu z talibami.
P.S. "ciekawe czasy" to nie mój pomysł, nie moja definicja, tylko przysłowie starożytnych pszczół, tfu znaczy się chińczyków.

Zmodyfikowano 1 raz Ostatnia modyfikacja: 10 January 2024 2024 20:22

rafik54321
0 / 0

@lameria Tylko ty naciskasz że istnieje jakaś wielka różnica pomiędzy szybkimi i wolnymi zmianami. Sęk w tym że tej różnicy nie ma.
Bo naciągana różnica jest tylko taka czy akurat TY nadążysz za zmianami. Jeśli zmian nie ma - problemu nie ma.
Sedno w tym, że te zmiany przyśpieszają i będą przyśpieszać, dlatego zmiany są złe, no prawie zawsze złe.

"Rafik ja cały czas pisząc o zmianie stymulującej miałem na myśli podjęcie nowego kursu/szkolenia, zdobycia nowej kwalifikacji, a nie wojny, trzęsienia ziemi i autobusu z talibami." - to nie mówisz o zmianach, a o rozwoju. To drastyczna różnica. Rozwój jest spoko. Zmiany nie wychodzą na dobre.

L lameria
0 / 0

@rafik54321 A rozwój to nie zmiana? Jesteś zmieniony w stosunku do poprzedniego siebie, reprezentujesz sobą nową jakość i ilość, nie jesteś już taki sam, tylko inny zmieniony.
Wcześniej czy później wypadamy z możliwości nadążania za zmianami, to jest nieuniknione, i dotyczyło zarówno przysłowiowych jaskiniowców, dotyczy nas i będzie dotyczyć naszych odległych potomków.

rafik54321
0 / 0

@lameria nie. Rozwój to udoskonalenie. Zmiana jest wybranie jakiejś ścieżki. Rozwój to trzymanie się tej ścieżki.

Tak samo zmiana nie jest to że wykonczysz mieszkanie które jest w budowie. Od początku tak miało być. Zmiana jest rozpoczęcie budowy.

L lameria
0 / 0

@rafik54321 "Tak samo zmiana nie jest to że wykonczysz mieszkanie które jest w budowie. Od początku tak miało być. Zmiana jest rozpoczęcie budowy." Lub też przemalowaniem ścian na inny kolor, wymianą sprawnego pieca z węglowego na gazowy lub na odwrót. Dobudowaniem pomieszczenia, szopki w ogrodzie, przemeblowaniem, termoizolacja, O remontach już nie wspomnę. Jak zbudujesz dom, to przez całe swoje życie będziesz musiał w nim i dookoła niego coś robić bo inaczej nie przetrwa kilkadziesiąt lat, ale będzie obciążał Ciebie coraz większymi kosztami i zamiast domem stanie się kotwicą.
Piszesz że rozwój to wybranie i trzymanie się ścieżki. Zgadza się, ale żeby rozwijać się musisz podążać tą ścieżką, a to z technicznego punktu widzenia jest zmianą bo jesteś metr dalej na tej ścieżce niż chwilę wcześniej. Stojąc na tej ścieżce przez całe życie nie zmieniając swojego położenia na niej nic w nie zmieniasz, tkwisz w tym samym punkcie, a konkurencja nie śpi pewnie słyszałeś o tzw. wiecznym studencie? Lata lecą a on dalej nie napisał pracy magisterskiej i się nie obronił.

P pejter
0 / 0

@rafik54321 akurat na teneryfie są Polacy, mieszkający w jaskiniach i są zadowoleni

nie wiem jakie zmiany masz na myśli, ale tu na miejscu wszystko non stop się zmienia, pogoda, przepisy samochody, elektronika, nie możesz kupić produktu tego samego co kilka lat temu. Nawet wygląd witryn internetowych się zmienia. A na Kanarach przynajmniej pogoda w miarę stała przez cały rok

rafik54321
0 / 0

@lameria I takie rzeczy również są planowane przy budowie. Jeśli na początku dajmy na to, masz ogrzewanie elektryczne (więc nie budujesz komina) to wstawienie kominka będzie prawdopodobnie niemożliwe. Więc trzeba wziąć też takie rzeczy pod uwagę - opcje na modernizacje.

"dookoła niego coś robić bo inaczej nie przetrwa kilkadziesiąt lat" - bynajmniej. Sedno w tym, że dziś buduje się stosunkowo tanio względem tego co faktycznie można zrobić. Przy dzisiejszej technice nie jest problem postawić budynek który przetrwa wieki. Tylko jest to nieopłacalne ekonomicznie. Bo i tak za 100 lat zmieni się "moda" i dany budynek będzie zbędny.

Podążanie ścieżką rozwoju, nie jest zmianą, tylko realizacją ścieżki obranej wcześniej.
Stojąc na ścieżce rozwoju, po prostu nie realizujesz wybranej ścieżki. To nie zmiana, tylko pauza. To porzucenie ścieżki i wybranie innej byłoby zmianą.

", tkwisz w tym samym punkcie, a konkurencja nie śpi pewnie słyszałeś o tzw. wiecznym studencie?" - to tylko oznacza że cały świat się non stop zmienia, jednak to nie oznacza że wieczny student się zmienił lub jego konkurencja. Zmieniają się warunki w których żyjemy. Stąd nasze postrzeganie zmian.

Od dłuższego czasu te dywagacje nic nie wnoszą.

rafik54321
0 / 0

@pejter Nie takie było pytanie.
Nie pytałem czy są Polacy którym pasuje taki biedny status i ciepła pogoda, bo pewnie jacyś się znajdą.
Pytałem czy TOBIE pasuje wizja rzucenia wszystkiego i wyjechanie w "ciepłą biedę". Napisałeś że chciałbyś być jak ci Polacy o których wspominasz.
Więc zadam ci drugie pytanie - dlaczego tego nie zrobisz?

L lameria
0 / 0

@rafik54321 "Od dłuższego czasu te dywagacje nic nie wnoszą." Ale przyjemnie jest popisać z kimś kto pisze merytorycznie i broni swojego zdania argumentami a nie inwektywami.

P pejter
0 / 0

@rafik54321 jechałbym, ale mam wizję, żeby tu zarobić i siedzieć tam w komforcie przez jakieś 1/2 roku, a lato w Polsce, tu jest łagodnie a w ciepłych krajach może być za gorąco, ale jeszcze nie byłem za granicą, więc nie wiem co się okaże po wyjeździe, jak będę tolerował jedzenie, trzeba będzie celować w okolice jakiegoś polskiego sklepu ;)

N Nighthawk7
+3 / 3

Pieniądze same w sobie szczęścia nie dają, niemniej warto mieć ich na tyle dużo, aby pozbyć się wielu potencjalnych życiowych problemów takich jak chociażby głód, zimno czy choroba. Cała reszta to już kwestia mocno indywidualna kto czego oczekuje od życia. Jednemu wystarczy średniej wielkości domek, przyzwoity samochód, kochająca żona i gromadka dzieci, drugi będzie chciał zwiedzać cały świat i to da mu szczęście.
Dlatego też pieniądze szczęścia nie dają, ale zdecydowanie ułatwiają jego osiągnięcie.

Odpowiedz
C Crach
0 / 0

Jeśli miałbym być nieszczęśliwy to przynajmniej w takim miejscu poproszę :)

Odpowiedz
samodzielny68
0 / 0

Nie dają szczęścia tylko dostęp do basenu infinity z fajnym widokiem.

Odpowiedz
S seybr
0 / 0

Tak mówi kler aby wmówić innym że bieda jest zbawieniem dla duszy. Za to oni chcą żyć w przepychu. Tak samo mówią bogaci, którzy tworzą obozy pracy w swoich korporacjach.

Sama forsa szczęścia nie daje, ale pomaga je zdobyć. Ułatwia wiele spraw w życiu co dziennym i jest motorem realizacji pasji, planów.
Wolę mieć kasę niż jej nie mieć i żyć w biedzie i uznawać to za szczęście. Bieda nie daje szczęścia.
Gdyby nie kasa to obecnie nie mógł bym się budować bez kredytu.

Odpowiedz
B black_lemons
0 / 0

Bo powiedzenie "pieniądze szczęścia nie dają" wymyślili bogaci, tak żeby biednym nie było szkoda. Niech sobie biedacy myślą, że ciężka harówa i brak czasu na relaks to właśnie jest "szczęście", że ciężka praca uszlachetnia i inne tego typu bzdury.

Chyba dla wszystkich oczywiste jest, że wyciąg konta z banku albo walizki banknotów JAKO TAKIE nie powodują, że z automatu stajesz się szczęśliwy. Ale kojarzycie to uczucie, gdy wyobrażamy sobie, że wygraliśmy miliony na loterii? To uczucie nagłego spokoju, poczucie bezpieczeństwa, setki problemów nagle rozwiązane z tego prostego powodu, że SĄ PIENIĄDZE? Zabezpieczony byt, możliwość prywatnej opieki lekarskiej od najlepszych specjalistów, mnóstwo czasu na relaks, odpoczynek, na hobby? To, że w końcu nic nie MUSZĘ, nie muszę zrywać się co rano do roboty, nie muszę miesiącami zbierać, żeby kupić rodzinie prezenty na święta albo wyjechać na wakacje, nie muszę czuć stresu bo rachunki, bo wydatki, bo czas ucieka a ja nie mam CZASU NA ŻYCIE.

Ktokolwiek twierdzi, że pieniądze szczęścia nie dają, jest idiotą. I bogaci doskonale zdają sobie z tego sprawę. Lepiej się rządzi ludźmi, którzy muszą zapier**lać od rana do nocy, bo tacy nie mają czasu na myślenie, na buntowanie się, na sprzeciw wobec hierarchii. Jesteśmy zbyt zmęczeni żeby myśleć o czymś więcej niż praca-dom-sen --> repeat.

Odpowiedz
B Black3
0 / 0

Pieniądze dają szczęście ale nie są jedynym jego źródłem

Odpowiedz
G glupiawrednabrzydkagruba
0 / 0

Pieniadze daja szczescie. Pieniadze szczescia po prostu mie zapewniaja. Szczescie to zlozona sprawa, wynikajaca z wielu czynników. Ale pieniadze jak najbardziej moga dac szczescie. Nie raz byłam szczesliwa dzieki pieniadzom albo dalam komuś szczescie dzieki swoim pieniadzom.

Odpowiedz