@bartoszewiczkrzysztof, To się nazywa poczta pantoflowa. Uczę się naprawiać iPhone i nikomu nie chwaliłem się, bo jak mi nie będzie szło i zrezygnuję to nie będzie wstydu. Ale jako tako mi idzie to naprawiłem dwóm znajomym i od tego czasu Ci dwaj rozpowiedzieli, że ja naprawiam. Teraz ludzie przywożą mi do domu, nawet był gość który trzydzieści parę kilometrów jechał. Niewiem jak mu się to opłaciło, bo do najbliższego serwisu miał niecałe pięć kilometrów. Wystarczyło dwie zadowolone osoby by to się rozeszło.
Nie żaden ''szeptany marketing'', tylko własnoręczne sprawdzenie trwałości produktu. ;)
Odpowiedz@bartoszewiczkrzysztof, To się nazywa poczta pantoflowa. Uczę się naprawiać iPhone i nikomu nie chwaliłem się, bo jak mi nie będzie szło i zrezygnuję to nie będzie wstydu. Ale jako tako mi idzie to naprawiłem dwóm znajomym i od tego czasu Ci dwaj rozpowiedzieli, że ja naprawiam. Teraz ludzie przywożą mi do domu, nawet był gość który trzydzieści parę kilometrów jechał. Niewiem jak mu się to opłaciło, bo do najbliższego serwisu miał niecałe pięć kilometrów. Wystarczyło dwie zadowolone osoby by to się rozeszło.
@grzechotek Tak Grzesiu, oni dowiedzieli się od osób trzecich, że jesteś w tym dobry. Tutaj sprawdziła własnoręcznie, jakość usługi ;)
@bartoszewiczkrzysztof Tu pasuje nazwa „szarpany marketing" :)
@bartoszewiczkrzysztof . Na pewno nie szeptany, tam musiało być ostre darcie japy.