Gwoli wyjaśnienia: dałem max sekundę na odpowiedź, ponieważ w tym czasie nie zdążą do Ciebie dotrzeć wątpliwości. Jeśli zawahasz się, to już Twoja odpowiedź będzie pod wpływem emocji. Może Ci źle poszło na klasówce tydzień temu, i to Cię przygnębiło, albo ta ładna dziewczyna z sąsiedztwa wydaje się być Tobą nie zainteresowana. Nieważne co, ważne jest to, że jeśli odpowiesz na to pytanie w momencie, gdy je przeczytasz, odpowiedź będzie najbliższa* temu, co czujesz naprawdę.
*Najbliższa, bo każdy ma lepsze i gorsze dni. Ale odpowiedź podświadoma będzie taka, jak się naprawdę czujesz.
Dobre! Jest tylko jeden haczyk: Niektórzy mogą mieć już wytrenowaną odpowiedź na to pytanie jak np. amerykanie - choćby nie wiem jak im się źle powodziło, na to pytanie, bez wahania odpowiadają najczęściej tak. Po prostu mają taki zwyczaj.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
28 października 2013 o 16:09
Zdarza się, jeśli głębiej się na tym zastanowić, że bycie szczęśliwym paradoksalnie uznajemy za warunek do... bycia szczęśliwym. I brak tego niezbyt jasno zdefiniowanego poczucia szczęścia traktujemy jako kolejny powód do niezadowolenia z życia, bo przecież "jesteśmy nieszczęśliwi, a to źle". Zwłaszcza, że obecnie społecznie 'premiowane' i wręcz po części wymagane jest bycie szczęśliwym, ba, nawet stawiane za jeden z najważniejszych celów w życiu. Tak czy inaczej, ludziom, którzy wciąż uważają się za nieszczęśliwych, ze względów czysto praktycznych radzę zaprzestania używania podobnych pojęć. Czujecie się tak jak się czujecie, a ciągłe ocenianie tego w kategoriach "dobrze", "źle", "jak powinniśmy", "jak nie powinniśmy", wprowadza tylko dodatkowe, moim zdaniem, zupełnie niepotrzebne zamieszanie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
28 października 2013 o 23:58
K4mil. Wiesz w moim przypadku to nie jest dobre, bo przez to się dołuję i z każdym dniem jest coraz gorzej. Przez to pojawiają się kolejne problemy: kompleksy, brak poczucia własnej wartości, przypominanie przeszłości, strach przed przyszłością.
UWAGA! Kto jest nieszczęśliwy? Albo za mało mu (właściwie to jej) szczęścia? KONKURS! Odpowiedzi bez znaczenia wybiorę i tak kogo chcę:P Do wygrania bilet (ja będę miał drugi) na Interstellar we wrocławskich Arkadach:D Jutro lub środa wchodzą w grę, godzina 19:40. ZASADY: trzeba być kobietą, mieć około 25 lat i lubić takie klimaty. Czemu to robię? Bo moich znajomych nie kręcą takie filmy;/ Piszcie PW. Prośba o "mocne" coby na górze było:)
UWAGA! Kto jest nieszczęśliwy? Albo za mało mu (właściwie to jej) szczęścia? KONKURS! Odpowiedzi bez znaczenia wybiorę i tak kogo chcę:P Do wygrania bilet (ja będę miał drugi) na Interstellar we wrocławskich Arkadach:D Jutro lub środa wchodzą w grę, godzina 19:40. ZASADY: trzeba być kobietą, mieć około 25 lat i lubić takie klimaty. Czemu to robię? Bo moich znajomych nie kręcą takie filmy;/ Piszcie PW. Prośba o "mocne" coby na górze było:)
W milisekundę odpowiedziałam "tak" a później sama się zdziwiłam... Przecież jest poniedziałek, od rana biadolę że leje i jeszcze koszmarnie boli mnie głowa po weekendzie i usiłuję jakoś przetrwać do końca pracy chowając się za monitorem żeby mnie nikt nie zauważył ani nie daj boże czegoś ode mnie nie chciał. Ale jak sobie pomyślę, o wszystkim co mam- domu, pracy, mężu, rodzinie, przyjaciołach, to chyba faktycznie ta odpowiedź podświadoma jest prawdziwa... Mimo chwilowego nieciekawego nastroju. Mocne. Plus.
Myślę, że u wielu ludzi będzie to po prostu usprawiedliwienie tego, że nie czują się szczęśliwi. Znam ludzi w związkach, nawet tych udanych, którzy szczęśliwymi by się nie nazwali z powodów innych czynników, typu rodzina, brak większych sukcesów, wrodzony pesymizm. Osobiście odpowiedziałam "nie", bo często strach przed tym, że się do czegoś nie nadaję blokuje mnie przed podejmowaniem wyzwań, które podjąć bym chciała.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
28 października 2013 o 16:44
Ciężko jest odnaleźć harmonię w życiu. Kiedy powodzi mi się w pracy to w mojej rodzinie coś szwankuje, jak zdołam naprawić to co zepsuło się w życiu rodzinnym to znowu jest źle gdzieś zupełnie indziej.
W pierwszej sekundzie odpowiedziałam stanowcze NIE.. ponieważ nie mam z kim tego szczęścia dzielić.. ale z drugiej strony.. jestem zdrowa.. mam pracę.. dom.. w miarę normalną rodzinę choć bez ojca.. przyjaciółkę od serca.. ale jestem samotna..
odpowiedziałem tak samo... i z podobnych powodów, bo niby jest rodzina, przyjaciółka którą traktuję jak siostrę a ona mnie jak brata, ale jednak czegoś mi brakuje - tej jedynej...
Nie. Wciąż dążę do szczęścia. Tak, mam to o czym niektórzy mogą tylko pomarzyć: jedzenie, dom, wodę. Ale nie jestem szczęśliwa. Może chwilami, patrząc na zachód słońca tak, ale zawsze czegoś mi brakuje. Czasem mam jednak wrażenie, że to mi właśnie odpowiada. Że nie będę nigdy tak naprawdę szczęśliwa. I że dobrze mi tak.
Bo każdy potrzebuje czegoś co sprawia, że kiedy jedzie na niego samochód chce się skręcać. Czegoś/Kogoś dzięki któremu jest perspektywa wstawania rano. Ja jeszcze nie znalazłem dla tego piszę NIE :P bez wahania :D
Tak ;3 Jestem szczęśliwy ;) Mogę podzielić się tym szczęściem z kimkolwiek.... bardzo bym chciał jednak nie wiem jak ;( Odpiszcie proszę jak mam się podzielić a to zrobię!
Chcesz dzielić się szczęściem? Pomagaj innym - bezinteresownie, drobnymi gestami. Nie za pieniądze, za uśmiech, za słowo "dziękuję". Są więcej warte niż pieniądze, a sam staniesz się jeszcze szczęśliwszy widząc, że dałeś odrobinę szczęścia komuś innemu.
Zawsze błyskawicznie odpowiadam: tak! Gdy pomagam innym, gdy rozmawiam z obcymi, gdy wygrywam i przegrywam, płaczę i śmieję się. Jeszcze szczęśliwa, zawsze, wszędzie - bo doświadczam tego wszystkiego. Bo wiem, że tyle, ile dałeś czasu na tę odpowiedź, tyle trwa moje szczęście tu i nie pozwolę mu przygasnąć, bo byłaby to bezsensowna strata!
Tak. Zastanowiłem się. Dalej tak. Mam 17 lat, dach nad głową, prawdziwego przyjaciela od dzieciństwa, kochających rodziców, nie głoduję, od początku wakacji pracuje nad swoją sylwetką i są efekty. Uczę się i wcale nie mam zamiaru biadolić jaki to system edukacji jest do kitu, bo zdobywam coś co może się wydawać bezużyteczne ale decyduje o moim przyszłym życiu. A no i najważniejsze, nie oglądam telewizji.
Pierwsza odpowiedź nie, kolejna po przemyśleniu też nie. Czyli można powiedzieć jest chu*owo, ale stabilnie. Skończyłem studia, mieszkam z rodzicami, nie mam pracy, dziewczyny ani perspektyw. Od chodzenia po różnych firmach, zostawiania CV i przedstawiania się bolą mnie już nogi i gardło.Dzisiaj dodatkowo zmokłem i mnie przewiało...
Teraz od 15 minut myślę czy jeszcze zdążę być szczęśliwy i jedyna odpowiedź to nie wiem i to jeszcze bardziej mnie męczy :/
Ja odpowiedziałem magiczne "tak" i chyba jest to prawda. Czy jest zatem idealnie? Oczywiście.. że nie. Jest mnóstwo rzeczy, które chciałbym, żeby wyglądały inaczej niż wyglądają. I też często smutek gości w mojej głowie, który jeszcze niestety uwielbiam podlewać smutnymi piosenkami (kretyństwo :]). Niemniej... szczęście za to, co mam, zdecydowanie przerasta smutek ze względu na to, czego nie mam.
Dlaczego prawie każdy tutaj pisze, że jest nieszczęśliwy, bo jest singlem? To smutne... Czy naprawdę uważacie, że jakbyście mieli partnera/partnerkę z którą/którym byłyby same spięcia i nieporozumienia bylibyście szczęśliwi? Nie zawsze mieć drugą osobę=szczęście...
Czasami lepiej być "samotnym" i po prostu uzbroić się w cierpliwość a pewnie potem to zaprocentuje ;)
odpowiedziałam tak. mimo, że tymczasowo nie układa mi się zbyt dobrze w życiu, brak pracy z każdym dniem przygnębia mnie coraz bardziej, to pomyślałam o mojej miłości, on jest moim szczęsciem i co by się nie działo z nim zawsze jestem szcześliwa, dlatego że jest zawsze.
Wstałem rano do pracy mróz jak chu.. , jadąc wjechałem w dziurę przebiłem koło. Do pracy dotarłem spadłem z rusztowania, noga rozk* . Odpowiedziałem TAK w pierwszej chwili, bo doceniam to co mam i czesto sie nad tym zastanawim wiec odpowiedz byla jasna .
nie jestem. Niestety. Na razie nie udaje mi się nic. Ni sukcesy, ni znajomi, a nawet chyba przyjaciele. Rodzina? jest. Malutka ale jest. Ale rodziną nie wyżyjemy cały czas. Prócz tego szczęścia brakuje jeszcze wielu rzeczy.
bardzo chciałabym móc odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. jednak nie mogę... jak można być szczęśliwym, patrząc codziennie na ból i cierpienie ukochanej osoby? widząc udawany uśmiech i smutne oczy? nie mogąc w żaden sposób jej pomóc? nie można, moi drodzy, nie można.. nikomu tego nie życzę. nie ma nic gorszego niż bezsilność.
Moja odpowiedź - TAK. A od kilku dni jestem nie do życia i mam ochotę się zabić, bo mam za dużo problemów na głowie -_- Albo ten test jest do bani, albo jestem po prostu dziwna -_-
Nie potrzebowałem na odpowiedź aż sekundy bo odpowiedź jest jedyna, oczywista i łatwa do przewidzenia: NIE. Jak w ogóle można być szczęśliwym skoro świat jest do dupy, jak można być szczęśliwym w miejscu gdzie wszystkie marzenia umierają bez szans na realizację, gdzie za cokolwiek by się nie zabrało kończy się porażką tym bardziej gdy ma się takiego pecha do ludzi, że spotyka się samych debili i zachłannych egoistów a wszystkie napotykane kobiety są wredne i pozbawione uczuć? Kiedy całe życie jest jednym wielkim rozczarowaniem nie ma innej możliwej odpowiedzi na pytanie z demota.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 grudnia 2014 o 0:21
Nie. Mam fobię społeczną,masakra. Niby jestem normalny, to znaczy w domu jestem prawdziwy tzn. umiem się śmiać, rozmawiać (siostra mi mówi że mógłbym iść do kabaretu, bo tak umiem rozśmieszyć), a w szkole to jakaś patologia jestem strasznie spięty, nie mogę nic powiedzieć bo mam straszną pustkę w głowie.Wkurza mnie to że nie mogę pokazać jaki jestem naprawdę, mówię sobie, że jutrzejszy dzień będzie lepszy, że się przełamie, ale co tam jest jeszcze gorzej, czasami mam myśli samobójcze nie daje sobie z tym rady.
Nie. Zacząłem być coraz bardziej leniwy, mam problemy z nauką, nie wiem co robić po szkole, na półmetku moja partnerka mnie olała na rzecz koleżanek, przestałem ćwiczyć, kłócę się z rodzicami, coraz więcej gram na komputerze. Nie wiem co robić.
Instynktownie powiedziałem "nie" i po kilku dłuższych chwilach uznałem, że wybrałem właściwą odpowiedź. Życie czasami pisze różne scenariusze, ja mam po prostu nadzieję, że w niedługim okresie będę je mógł z kimś dzielić, tego chyba mi najbardziej potrzeba.
Kiedyś byłem szczęśliwy.
Teraz nie mogę tego powiedzieć,nie po śmierci najważniejszej osoby w moim życiu.
Poznaliśmy się w podstawówce,był pierwszym który chciał się ze mną bawić (jestem rudy,a to oznacza piekło w szkole).Dobrze się dogadywaliśmy i przeżyliśmy wiele przygód,sporo też narozrabialiśmy.Można było z nim konie kraść,zresztą raz prawie się nam udało.Wspólnie zapisaliśmy się do POW.Razem byliśmy w pierwszej pracy przy układaniu kostki.On szanował mnie a ja szanowałem jego.Głosowaliśmy na tą samą partię.Chociaż studiowaliśmy w innych miastach to często się odwiedzaliśmy.Byłem taki szczęśliwy gdy zapoznałem go z jego przyszłą żoną i widziałem że do siebie pasują.Po ślubie nie zapomniał o mnie i nadal spotykaliśmy się przynajmniej raz w miesiącu,narzekając na kobiety,dyskutując o różnych sprawach i grając w bilard przy browarze.Wspólnie cieszyliśmy się z naszych sukcesów,nigdy nie czułem zazdrości ani zawiści w stosunku do niego i vice versa.
Dzieliły nas także pewne różnice,on był katolikiem a ja ateistą.Jednak nigdy nie obrażałem jego uczuć,jeżeli podejmowaliśmy ten temat to dyskutowaliśmy,każdy podawał własne argumenty.Właśnie z szacunku do niego poszedłem do kościoła na jego ślub,gdzie poznałem swoją dziewczynę.Lepiej powodziło mi się w pracy,ale bez wahania pożyczyłem mu 30 tys na nowy motor,dlatego że mu ufałem i wiedziałem,że to jego pasja.Zwrócił co do grosza.
Gdy miałem doła zawsze mogłem mu się zwierzyć,a on służył dobrą radą,potrafił mnie zawsze rozweselić,nawet wtedy gdy partnerka nie potrafiła.Kiedy byłem w szpitalu odwiedzał mnie i opowiadał o tym co się dzieje.Zawsze mogłem na niego liczyć,był dla mnie jak brat (rodzonego nie mam).
Aż do 27.11.2013 r.Jechał do domu samochodem wieczorową porą.Pojeb próbował wyprzedzić na 3,zepchnął Opla przyjaciela na drzewo.O północy otrzymałem wiadomość o wypadku.Rzuciłem wszystko i przyjechałem do Poznania.Był w śpiączce.Lekarze denerwowali mnie,kazałem im zrobic wszystko byle go uratować.Jednak z upływem czasu było coraz gorzej.Modliłem się do Boga,obiecując mu nawrócenie jeżeli On wyzdrowieje.Niestety nic to nie dało.Odszedł 2 dni później.
Był to dla mnie szok,nie akceptowałem tego.Nie mogłem uwierzyć że to się stało.Byłem taki bezsilny.
Na jego pogrzebie pierwszy raz od czasów dzieciństwa popłakałem się,zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia,zacząłem myśleć,że to moja wina.Pogrążyłem się w smutku i melancholii.Czuję teraz pustkę,Gdy odwiedzam jego grób to zadaję sobie pytanie,dlaczego on,a nie ja?Alkohol nie pomaga,a relacje z moją partnerką oziębiły się.Nie jestem w stanie się cieszyć,nawet udawanie radości sprawia mi wiele trudu a ona to czuje.Grozi że odejdzie,ale mnie to nawet zbytnio nie obchodzi.Kiedyś marzyliśmy o tym by wyjechać na wojnę i zginąć w chwale albo wrócić jako bohaterowie.Chyba wyjadę na Ukrainę,z tą różnicą,że nie widzę sensu wracać.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 grudnia 2014 o 17:18
Gwoli wyjaśnienia: dałem max sekundę na odpowiedź, ponieważ w tym czasie nie zdążą do Ciebie dotrzeć wątpliwości. Jeśli zawahasz się, to już Twoja odpowiedź będzie pod wpływem emocji. Może Ci źle poszło na klasówce tydzień temu, i to Cię przygnębiło, albo ta ładna dziewczyna z sąsiedztwa wydaje się być Tobą nie zainteresowana. Nieważne co, ważne jest to, że jeśli odpowiesz na to pytanie w momencie, gdy je przeczytasz, odpowiedź będzie najbliższa* temu, co czujesz naprawdę.
*Najbliższa, bo każdy ma lepsze i gorsze dni. Ale odpowiedź podświadoma będzie taka, jak się naprawdę czujesz.
Dobre! Jest tylko jeden haczyk: Niektórzy mogą mieć już wytrenowaną odpowiedź na to pytanie jak np. amerykanie - choćby nie wiem jak im się źle powodziło, na to pytanie, bez wahania odpowiadają najczęściej tak. Po prostu mają taki zwyczaj.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2013 o 16:09
Pierwsze co mi przyszło do głowy to że ciężko odczuwać szczęście bądź smutek tkwiąc w takim maraźmie
Niestety, ale w zaledwie kilka setnych sekundy przyszło mi do głowy: "Nie". Niestety :-(
Zdarza się, jeśli głębiej się na tym zastanowić, że bycie szczęśliwym paradoksalnie uznajemy za warunek do... bycia szczęśliwym. I brak tego niezbyt jasno zdefiniowanego poczucia szczęścia traktujemy jako kolejny powód do niezadowolenia z życia, bo przecież "jesteśmy nieszczęśliwi, a to źle". Zwłaszcza, że obecnie społecznie 'premiowane' i wręcz po części wymagane jest bycie szczęśliwym, ba, nawet stawiane za jeden z najważniejszych celów w życiu. Tak czy inaczej, ludziom, którzy wciąż uważają się za nieszczęśliwych, ze względów czysto praktycznych radzę zaprzestania używania podobnych pojęć. Czujecie się tak jak się czujecie, a ciągłe ocenianie tego w kategoriach "dobrze", "źle", "jak powinniśmy", "jak nie powinniśmy", wprowadza tylko dodatkowe, moim zdaniem, zupełnie niepotrzebne zamieszanie.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2013 o 23:58
K4mil. Wiesz w moim przypadku to nie jest dobre, bo przez to się dołuję i z każdym dniem jest coraz gorzej. Przez to pojawiają się kolejne problemy: kompleksy, brak poczucia własnej wartości, przypominanie przeszłości, strach przed przyszłością.
UWAGA! Kto jest nieszczęśliwy? Albo za mało mu (właściwie to jej) szczęścia? KONKURS! Odpowiedzi bez znaczenia wybiorę i tak kogo chcę:P Do wygrania bilet (ja będę miał drugi) na Interstellar we wrocławskich Arkadach:D Jutro lub środa wchodzą w grę, godzina 19:40. ZASADY: trzeba być kobietą, mieć około 25 lat i lubić takie klimaty. Czemu to robię? Bo moich znajomych nie kręcą takie filmy;/ Piszcie PW. Prośba o "mocne" coby na górze było:)
Jak się pięknie porzygałem!
Ale co wynika z takiej czy innej odpowiedzi?
Odpowiedź w mniej niż sekundę: nie. Dopiero potem zacząłem się zastanawiać czy aby na pewno
Miałam podobnie :)
UWAGA! Kto jest nieszczęśliwy? Albo za mało mu (właściwie to jej) szczęścia? KONKURS! Odpowiedzi bez znaczenia wybiorę i tak kogo chcę:P Do wygrania bilet (ja będę miał drugi) na Interstellar we wrocławskich Arkadach:D Jutro lub środa wchodzą w grę, godzina 19:40. ZASADY: trzeba być kobietą, mieć około 25 lat i lubić takie klimaty. Czemu to robię? Bo moich znajomych nie kręcą takie filmy;/ Piszcie PW. Prośba o "mocne" coby na górze było:)
W milisekundę odpowiedziałam "tak" a później sama się zdziwiłam... Przecież jest poniedziałek, od rana biadolę że leje i jeszcze koszmarnie boli mnie głowa po weekendzie i usiłuję jakoś przetrwać do końca pracy chowając się za monitorem żeby mnie nikt nie zauważył ani nie daj boże czegoś ode mnie nie chciał. Ale jak sobie pomyślę, o wszystkim co mam- domu, pracy, mężu, rodzinie, przyjaciołach, to chyba faktycznie ta odpowiedź podświadoma jest prawdziwa... Mimo chwilowego nieciekawego nastroju. Mocne. Plus.
Dokładnie tak samo zareagowałam :D
TAK TAK TAK :) Ja od razu odpowiedziałam Tak i mój mąż też :)
ja bym tak za męża nie odpowiadal hehe;)
Przeczytałem, powiedziałem tak. Po 3 sekundach poprawiłem sie na nie...Życie.
Nie, bo wciąż jestem singlem.
Myślę, że u wielu ludzi będzie to po prostu usprawiedliwienie tego, że nie czują się szczęśliwi. Znam ludzi w związkach, nawet tych udanych, którzy szczęśliwymi by się nie nazwali z powodów innych czynników, typu rodzina, brak większych sukcesów, wrodzony pesymizm. Osobiście odpowiedziałam "nie", bo często strach przed tym, że się do czegoś nie nadaję blokuje mnie przed podejmowaniem wyzwań, które podjąć bym chciała.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 października 2013 o 16:44
Ciężko jest odnaleźć harmonię w życiu. Kiedy powodzi mi się w pracy to w mojej rodzinie coś szwankuje, jak zdołam naprawić to co zepsuło się w życiu rodzinnym to znowu jest źle gdzieś zupełnie indziej.
nie
TAK !
Debil
Jak mogę być nieszczęśliwy, mając Boga, który mnie kocha?
Jak mogę być szczęśliwy, czytając komentarze takich oszołomów?
dokładnie:) i można być szczęśliwym nawet jako singiel:D
I tak, i nie. Punkt widzenia zależy od punktu patrzenia. Wszystko zależy od tego kto i co, rozumie pod pojęciem szczęście.
nie w sekunde i potem po namysle. Ale zdaje sobie sprawe ze to moja wina.
mam dokładnie to samo...chociaż nie tak do końca jest to tylko moja wina.
W pierwszej sekundzie odpowiedziałam stanowcze NIE.. ponieważ nie mam z kim tego szczęścia dzielić.. ale z drugiej strony.. jestem zdrowa.. mam pracę.. dom.. w miarę normalną rodzinę choć bez ojca.. przyjaciółkę od serca.. ale jestem samotna..
odpowiedziałem tak samo... i z podobnych powodów, bo niby jest rodzina, przyjaciółka którą traktuję jak siostrę a ona mnie jak brata, ale jednak czegoś mi brakuje - tej jedynej...
założ konto na portalu randowkym :D
Bez chwili zastanowienia odpowiedziałem: "nie". I nie mam się nad tym co zastanawiać dłużej. Tak bywa.
Tak
Na tyle ile to możliwe - jestem.
Wow, niezłe. Ale mam dziwne wrażenie, że osoby, które odpowiedziały "nie", automatycznie zminusowały demota. :D
Nie wiem skąd ten pomysł. Ja odpowiedziałem "nie" i dałem plusa, co w ogóle odpowiedź ma do rzeczy?
Nie, nie jestem!
Nie. Wciąż dążę do szczęścia. Tak, mam to o czym niektórzy mogą tylko pomarzyć: jedzenie, dom, wodę. Ale nie jestem szczęśliwa. Może chwilami, patrząc na zachód słońca tak, ale zawsze czegoś mi brakuje. Czasem mam jednak wrażenie, że to mi właśnie odpowiada. Że nie będę nigdy tak naprawdę szczęśliwa. I że dobrze mi tak.
Bo każdy potrzebuje czegoś co sprawia, że kiedy jedzie na niego samochód chce się skręcać. Czegoś/Kogoś dzięki któremu jest perspektywa wstawania rano. Ja jeszcze nie znalazłem dla tego piszę NIE :P bez wahania :D
Tak ;3 Jestem szczęśliwy ;) Mogę podzielić się tym szczęściem z kimkolwiek.... bardzo bym chciał jednak nie wiem jak ;( Odpiszcie proszę jak mam się podzielić a to zrobię!
Możesz się tym szczęściem podzielić ze mną.. i nauczyć się szczęścia.. bo ostatnio coś się bardzo oddaliło ode mnie..
Chcesz dzielić się szczęściem? Pomagaj innym - bezinteresownie, drobnymi gestami. Nie za pieniądze, za uśmiech, za słowo "dziękuję". Są więcej warte niż pieniądze, a sam staniesz się jeszcze szczęśliwszy widząc, że dałeś odrobinę szczęścia komuś innemu.
Zawsze błyskawicznie odpowiadam: tak! Gdy pomagam innym, gdy rozmawiam z obcymi, gdy wygrywam i przegrywam, płaczę i śmieję się. Jeszcze szczęśliwa, zawsze, wszędzie - bo doświadczam tego wszystkiego. Bo wiem, że tyle, ile dałeś czasu na tę odpowiedź, tyle trwa moje szczęście tu i nie pozwolę mu przygasnąć, bo byłaby to bezsensowna strata!
Trochę problemów się nałożyło, nie mogę być szczęśliwy.
Czy jestem jedyny ktory odpowiedzial TAK ale odpowiadal na pytanie-"czy jestes gotowy?" :D
nie, i tyle w tym temacie
Czyli jestem szczęśliwy. :)
Tak. Zastanowiłem się. Dalej tak. Mam 17 lat, dach nad głową, prawdziwego przyjaciela od dzieciństwa, kochających rodziców, nie głoduję, od początku wakacji pracuje nad swoją sylwetką i są efekty. Uczę się i wcale nie mam zamiaru biadolić jaki to system edukacji jest do kitu, bo zdobywam coś co może się wydawać bezużyteczne ale decyduje o moim przyszłym życiu. A no i najważniejsze, nie oglądam telewizji.
Lama?
Tak. Mam świetną dziewczynę, fajnych rodziców, brat się żeni, dobrze idzie mi w szkole, koledzy naprawdę fajni... Żyć nie umierać
Zwykłe, oczywiste nie.
Pierwsza odpowiedź nie, kolejna po przemyśleniu też nie. Czyli można powiedzieć jest chu*owo, ale stabilnie. Skończyłem studia, mieszkam z rodzicami, nie mam pracy, dziewczyny ani perspektyw. Od chodzenia po różnych firmach, zostawiania CV i przedstawiania się bolą mnie już nogi i gardło.Dzisiaj dodatkowo zmokłem i mnie przewiało...
Teraz od 15 minut myślę czy jeszcze zdążę być szczęśliwy i jedyna odpowiedź to nie wiem i to jeszcze bardziej mnie męczy :/
To może znajdź pasję.
Ja odpowiedziałem magiczne "tak" i chyba jest to prawda. Czy jest zatem idealnie? Oczywiście.. że nie. Jest mnóstwo rzeczy, które chciałbym, żeby wyglądały inaczej niż wyglądają. I też często smutek gości w mojej głowie, który jeszcze niestety uwielbiam podlewać smutnymi piosenkami (kretyństwo :]). Niemniej... szczęście za to, co mam, zdecydowanie przerasta smutek ze względu na to, czego nie mam.
Dlaczego prawie każdy tutaj pisze, że jest nieszczęśliwy, bo jest singlem? To smutne... Czy naprawdę uważacie, że jakbyście mieli partnera/partnerkę z którą/którym byłyby same spięcia i nieporozumienia bylibyście szczęśliwi? Nie zawsze mieć drugą osobę=szczęście...
Czasami lepiej być "samotnym" i po prostu uzbroić się w cierpliwość a pewnie potem to zaprocentuje ;)
Jeśli nie jesteś szczęśliwy sam, to w związku też nie będziesz, taka prawda.
Ano jestem. Polecam.
a co to znaczy być szczęśliwym?
Nie
co pomyślałam?? a czemu mam być szczęsliwa... nie mam powodu... :(
TAK TAK TAK :) :) :)
jestem szczesliwy lecz także wku..wiony
odpowiedziałam tak. mimo, że tymczasowo nie układa mi się zbyt dobrze w życiu, brak pracy z każdym dniem przygnębia mnie coraz bardziej, to pomyślałam o mojej miłości, on jest moim szczęsciem i co by się nie działo z nim zawsze jestem szcześliwa, dlatego że jest zawsze.
Nie.
podświadomie i świadomie doskonale wiem, że nie jestem szczęśliwa
Nie wiem
Nie. Potem przyszły wątpliwości. Nie, jednak nie.
Wstałem rano do pracy mróz jak chu.. , jadąc wjechałem w dziurę przebiłem koło. Do pracy dotarłem spadłem z rusztowania, noga rozk* . Odpowiedziałem TAK w pierwszej chwili, bo doceniam to co mam i czesto sie nad tym zastanawim wiec odpowiedz byla jasna .
Nie. Ale nie jestem też nieszczęśliwa. Jestem w środku między byciem szczęśliwą a nieszczęśliwą. Tak stabilnie i nudno :)
Nie zmieściłem się w wyznaczonym czasie.
Za dużo tego "a"...
nie jestem. Niestety. Na razie nie udaje mi się nic. Ni sukcesy, ni znajomi, a nawet chyba przyjaciele. Rodzina? jest. Malutka ale jest. Ale rodziną nie wyżyjemy cały czas. Prócz tego szczęścia brakuje jeszcze wielu rzeczy.
moja odpowiedź - nie. po namyśle - tym bardziej nie.
nie
Kur*a jak w jakimś thrilerze trzymałeś w niepewności i przez to myślałem ze pytanie to "Jesteś gotowy?"
nie..
bardzo chciałabym móc odpowiedzieć na to pytanie twierdząco. jednak nie mogę... jak można być szczęśliwym, patrząc codziennie na ból i cierpienie ukochanej osoby? widząc udawany uśmiech i smutne oczy? nie mogąc w żaden sposób jej pomóc? nie można, moi drodzy, nie można.. nikomu tego nie życzę. nie ma nic gorszego niż bezsilność.
Raczej tak, jestem.
Dobre pytanie na które nie tak łatwo odpowiedzieć. W pierwszej chwili tak, później nachodzą wątpliwości czy na pewno....
Powiedziałem Nie
Moja odpowiedź - TAK. A od kilku dni jestem nie do życia i mam ochotę się zabić, bo mam za dużo problemów na głowie -_- Albo ten test jest do bani, albo jestem po prostu dziwna -_-
Nie.
Nie potrzebowałem na odpowiedź aż sekundy bo odpowiedź jest jedyna, oczywista i łatwa do przewidzenia: NIE. Jak w ogóle można być szczęśliwym skoro świat jest do dupy, jak można być szczęśliwym w miejscu gdzie wszystkie marzenia umierają bez szans na realizację, gdzie za cokolwiek by się nie zabrało kończy się porażką tym bardziej gdy ma się takiego pecha do ludzi, że spotyka się samych debili i zachłannych egoistów a wszystkie napotykane kobiety są wredne i pozbawione uczuć? Kiedy całe życie jest jednym wielkim rozczarowaniem nie ma innej możliwej odpowiedzi na pytanie z demota.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2014 o 0:21
Nie.
Moja odpowiedź to nie. I nie wiem czemu ale utkwiło mi to pytanie w głowie i cały czas o nim myślę...
Tak !!!
UWAGA!
Kto jest nieszczęśliwy? Albo za mało mu (właściwie to jej) szczęścia?
KONKURS!
Odpowiedzi bez znaczenia wybiorę i tak kogo chcę:P
Do wygrania bilet (ja będę miał drugi) na Interstellar we wrocławskich Arkadach:D Jutro lub środa wchodzą w grę, godzina 19:40.
ZASADY: trzeba być kobietą, mieć około 25 lat i lubić takie klimaty.
Czemu to robię? Bo moich znajomych nie kręcą takie filmy;/ Piszcie PW.
Prośba o "mocne" coby na górze było:)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 1 grudnia 2014 o 20:33
Tak. Tak po prostu :)
Z pełną świadomością ,NIE
Neutralny ani szczęśliwy ani smutny
Nie. Mam fobię społeczną,masakra. Niby jestem normalny, to znaczy w domu jestem prawdziwy tzn. umiem się śmiać, rozmawiać (siostra mi mówi że mógłbym iść do kabaretu, bo tak umiem rozśmieszyć), a w szkole to jakaś patologia jestem strasznie spięty, nie mogę nic powiedzieć bo mam straszną pustkę w głowie.Wkurza mnie to że nie mogę pokazać jaki jestem naprawdę, mówię sobie, że jutrzejszy dzień będzie lepszy, że się przełamie, ale co tam jest jeszcze gorzej, czasami mam myśli samobójcze nie daje sobie z tym rady.
Nie. Ale byłem szczęśliwy przez kilkanaście lat i uważam że to przereklamowane.
Nie. Zacząłem być coraz bardziej leniwy, mam problemy z nauką, nie wiem co robić po szkole, na półmetku moja partnerka mnie olała na rzecz koleżanek, przestałem ćwiczyć, kłócę się z rodzicami, coraz więcej gram na komputerze. Nie wiem co robić.
nie
Instynktownie powiedziałem "nie" i po kilku dłuższych chwilach uznałem, że wybrałem właściwą odpowiedź. Życie czasami pisze różne scenariusze, ja mam po prostu nadzieję, że w niedługim okresie będę je mógł z kimś dzielić, tego chyba mi najbardziej potrzeba.
A ja nie miałam odpowiedzieć, zaczęłam się zastanawiać...
Dzięki Ci za tego demota. Na co dzień non stop gadam, że mam spie...ne życie itp. A teraz intuicyjnie odpowiedzialem "tak". Sporo się wyjaśniło...
TAK, wielkie TAK. Człowiek to jednak mało skomplikowana maszyna. Wystarczy kochać i być kochanym.
Nie.
Kiedyś byłem szczęśliwy.
Teraz nie mogę tego powiedzieć,nie po śmierci najważniejszej osoby w moim życiu.
Poznaliśmy się w podstawówce,był pierwszym który chciał się ze mną bawić (jestem rudy,a to oznacza piekło w szkole).Dobrze się dogadywaliśmy i przeżyliśmy wiele przygód,sporo też narozrabialiśmy.Można było z nim konie kraść,zresztą raz prawie się nam udało.Wspólnie zapisaliśmy się do POW.Razem byliśmy w pierwszej pracy przy układaniu kostki.On szanował mnie a ja szanowałem jego.Głosowaliśmy na tą samą partię.Chociaż studiowaliśmy w innych miastach to często się odwiedzaliśmy.Byłem taki szczęśliwy gdy zapoznałem go z jego przyszłą żoną i widziałem że do siebie pasują.Po ślubie nie zapomniał o mnie i nadal spotykaliśmy się przynajmniej raz w miesiącu,narzekając na kobiety,dyskutując o różnych sprawach i grając w bilard przy browarze.Wspólnie cieszyliśmy się z naszych sukcesów,nigdy nie czułem zazdrości ani zawiści w stosunku do niego i vice versa.
Dzieliły nas także pewne różnice,on był katolikiem a ja ateistą.Jednak nigdy nie obrażałem jego uczuć,jeżeli podejmowaliśmy ten temat to dyskutowaliśmy,każdy podawał własne argumenty.Właśnie z szacunku do niego poszedłem do kościoła na jego ślub,gdzie poznałem swoją dziewczynę.Lepiej powodziło mi się w pracy,ale bez wahania pożyczyłem mu 30 tys na nowy motor,dlatego że mu ufałem i wiedziałem,że to jego pasja.Zwrócił co do grosza.
Gdy miałem doła zawsze mogłem mu się zwierzyć,a on służył dobrą radą,potrafił mnie zawsze rozweselić,nawet wtedy gdy partnerka nie potrafiła.Kiedy byłem w szpitalu odwiedzał mnie i opowiadał o tym co się dzieje.Zawsze mogłem na niego liczyć,był dla mnie jak brat (rodzonego nie mam).
Aż do 27.11.2013 r.Jechał do domu samochodem wieczorową porą.Pojeb próbował wyprzedzić na 3,zepchnął Opla przyjaciela na drzewo.O północy otrzymałem wiadomość o wypadku.Rzuciłem wszystko i przyjechałem do Poznania.Był w śpiączce.Lekarze denerwowali mnie,kazałem im zrobic wszystko byle go uratować.Jednak z upływem czasu było coraz gorzej.Modliłem się do Boga,obiecując mu nawrócenie jeżeli On wyzdrowieje.Niestety nic to nie dało.Odszedł 2 dni później.
Był to dla mnie szok,nie akceptowałem tego.Nie mogłem uwierzyć że to się stało.Byłem taki bezsilny.
Na jego pogrzebie pierwszy raz od czasów dzieciństwa popłakałem się,zaczęły mnie dręczyć wyrzuty sumienia,zacząłem myśleć,że to moja wina.Pogrążyłem się w smutku i melancholii.Czuję teraz pustkę,Gdy odwiedzam jego grób to zadaję sobie pytanie,dlaczego on,a nie ja?Alkohol nie pomaga,a relacje z moją partnerką oziębiły się.Nie jestem w stanie się cieszyć,nawet udawanie radości sprawia mi wiele trudu a ona to czuje.Grozi że odejdzie,ale mnie to nawet zbytnio nie obchodzi.Kiedyś marzyliśmy o tym by wyjechać na wojnę i zginąć w chwale albo wrócić jako bohaterowie.Chyba wyjadę na Ukrainę,z tą różnicą,że nie widzę sensu wracać.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2014 o 17:18
Ja tam jestem nawet bardzo