Staram się podchodzić do ludzi pozytywnie, ponieważ kilka(?) razy okazało się, że nieporozumienia wynikły z błahego (moim zdaniem) powodu i to ja dałem ciała. Jeżeli jednak, mimo moich starań, rezultat jest jw. to moja reakcja tez jest jw.
Żebyście widzieli miny niektórych... Moja rada jest następująca: nikt Was nie uszanuje, jeżeli sami nie będziecie się szanowali.
Od dobrych 10 lat stosuję zasadę, w której wyciągam do kogoś rękę dwukrotnie. Kiedyś - zaproponowanie wyjścia na jakieś piwo itd,, a dziś raczej - jako stateczny maż i ojciec - spotkanie u nas w domu na kawę, herbatę, czy też... piwo :) ).
I kiedy taka osoba za pierwszym razem mówi, "oj nie wiesz... nie mam czasu obecnie, bo to, to to...". Odpowiadam "ok, jasne."
Jako, że każdy przecież może być rzeczywiście zajęty, to po jakimś czasie ponawiam propozycję spotkania. Jeżeli i tym razem słyszę "chciałbym, ale..." Odpowiadam tym razem "rozumiem, jak będziesz miał/miała czas, to daj znać". I nie ponawiam już żadnego kontaktu czekając na ruch od tej drugiej strony. Wiele takich "znajomości" umarło przez to śmiercią naturalną. Nie żałuję.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 grudnia 2021 o 10:41
To bardzo dobra zasada na życie towarzyskie ze znajomymi jak i z osobami którymi jesteśmy zainteresowani tak uczuciowo. Chłopak/dziewczyna cię olewa, nie odpisuje, gapi się w telefon zamiast z tobą gadać? Nie marnuj czasu. Wyjdź/odejdź i więcej się nie odzywaj. Lepiej robić coś co się lubi lub coś z kimś kogo się lubi niż gadać do ściany.
Bo tak powinno się robić.
Szkoda tylko, że czasem ludzie, którzy byli nam bliscy, z którymi miło spędzało się czas, których nawet uważało się za przyjaciół, potafią tak po prostu zniknąć z naszego życia. Ot w pewnym momencie nasze drogi się rozchodzą, przestajemy widywać się z powodów formalno-służbowych (inna szkoła, praca, adres, itd.) i kontakt zanika. I co z tego, że z większością tych osób wymieniliśmy się numerami telefonicznymi, mailami, że mamy się w znajomych na Facebooku, jak nikt nie dzwoni, nie napisze. Nawet próby podtrzymywania znajomości z niektórymi osobami wypadają kiepsko. Jak ja zadzwonię, to pogadamy, ale jakoś żadna z tych osób do mnie nie chce dzwonić (chyba że coś chce). Widocznie jakoś nikomu nie zależało na kontynuowaniu znajomości. Jak jeszcze razem pacowaliśmy/uczyliśmy się, to taka znajomość była użyteczna, a gdy nasze drogi się rozeszły, to pzestałem być potrzebny i ci ludzie wywalili mnie ze swojego życia. Ja ich też.
Szkoda, że tak późno się o tym dowiedziałam, ale popieram :)
''Kiedyś traktowałem ludzi dobrze. Teraz, z wzajemnością.
Autor: Anthony Hopkins
Staram się podchodzić do ludzi pozytywnie, ponieważ kilka(?) razy okazało się, że nieporozumienia wynikły z błahego (moim zdaniem) powodu i to ja dałem ciała. Jeżeli jednak, mimo moich starań, rezultat jest jw. to moja reakcja tez jest jw.
Żebyście widzieli miny niektórych... Moja rada jest następująca: nikt Was nie uszanuje, jeżeli sami nie będziecie się szanowali.
Od dobrych 10 lat stosuję zasadę, w której wyciągam do kogoś rękę dwukrotnie. Kiedyś - zaproponowanie wyjścia na jakieś piwo itd,, a dziś raczej - jako stateczny maż i ojciec - spotkanie u nas w domu na kawę, herbatę, czy też... piwo :) ).
I kiedy taka osoba za pierwszym razem mówi, "oj nie wiesz... nie mam czasu obecnie, bo to, to to...". Odpowiadam "ok, jasne."
Jako, że każdy przecież może być rzeczywiście zajęty, to po jakimś czasie ponawiam propozycję spotkania. Jeżeli i tym razem słyszę "chciałbym, ale..." Odpowiadam tym razem "rozumiem, jak będziesz miał/miała czas, to daj znać". I nie ponawiam już żadnego kontaktu czekając na ruch od tej drugiej strony. Wiele takich "znajomości" umarło przez to śmiercią naturalną. Nie żałuję.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 grudnia 2021 o 10:41
Nauczyłeś się czegoś co ludzie uczą się w wieku 5-7 lat, brawo.
To bardzo dobra zasada na życie towarzyskie ze znajomymi jak i z osobami którymi jesteśmy zainteresowani tak uczuciowo. Chłopak/dziewczyna cię olewa, nie odpisuje, gapi się w telefon zamiast z tobą gadać? Nie marnuj czasu. Wyjdź/odejdź i więcej się nie odzywaj. Lepiej robić coś co się lubi lub coś z kimś kogo się lubi niż gadać do ściany.
Bo tak powinno się robić.
Szkoda tylko, że czasem ludzie, którzy byli nam bliscy, z którymi miło spędzało się czas, których nawet uważało się za przyjaciół, potafią tak po prostu zniknąć z naszego życia. Ot w pewnym momencie nasze drogi się rozchodzą, przestajemy widywać się z powodów formalno-służbowych (inna szkoła, praca, adres, itd.) i kontakt zanika. I co z tego, że z większością tych osób wymieniliśmy się numerami telefonicznymi, mailami, że mamy się w znajomych na Facebooku, jak nikt nie dzwoni, nie napisze. Nawet próby podtrzymywania znajomości z niektórymi osobami wypadają kiepsko. Jak ja zadzwonię, to pogadamy, ale jakoś żadna z tych osób do mnie nie chce dzwonić (chyba że coś chce). Widocznie jakoś nikomu nie zależało na kontynuowaniu znajomości. Jak jeszcze razem pacowaliśmy/uczyliśmy się, to taka znajomość była użyteczna, a gdy nasze drogi się rozeszły, to pzestałem być potrzebny i ci ludzie wywalili mnie ze swojego życia. Ja ich też.