Wniosek ponadczasowy... działał nawet ponad 40 lat temu... Trzeba się było uczyć, a właściwie ... nauczyć.
A matury były znacznie trudniejsze... i wartość zdanej matury nieporównywalna.
Owszem, można żyć bez matury, i nawet można być szczęśliwym w pewnym sensie... Tak w pewnym sensie.
@Obyczajowy też nie wiem...ten świstek 20 lat temu był wart tyle, że dawał przepustkę na studia (bez matury nici, chyba że rodzice mieli wtyki)
Jak dla mnie matura to była taka duża "klasówka" (w dodatku nie za trudna) z tą różnicą, że przyszedłeś/aś w garniturze/garsonce.
Wiedza z liceum mniej lub bardziej się przydała ale matura sama w sobie jako "egzamin dojrzałości" jest g**no warta.
Tak samo jak wiele "tytułów nakuowych". Wiedza i umiejętność jej wykorzystania się liczy...nie makulatura.
Szczególnie kiedy świat popierdziela do przodu jak szalony i nieraz wiedza sprzed roku jest już nieaktualna.
Znów za rok maturaaaaa!
Wniosek ponadczasowy... działał nawet ponad 40 lat temu... Trzeba się było uczyć, a właściwie ... nauczyć.
A matury były znacznie trudniejsze... i wartość zdanej matury nieporównywalna.
Owszem, można żyć bez matury, i nawet można być szczęśliwym w pewnym sensie... Tak w pewnym sensie.
@swosek a co ma wspólnego matura ze szczęściem xD
@Obyczajowy też nie wiem...ten świstek 20 lat temu był wart tyle, że dawał przepustkę na studia (bez matury nici, chyba że rodzice mieli wtyki)
Jak dla mnie matura to była taka duża "klasówka" (w dodatku nie za trudna) z tą różnicą, że przyszedłeś/aś w garniturze/garsonce.
Wiedza z liceum mniej lub bardziej się przydała ale matura sama w sobie jako "egzamin dojrzałości" jest g**no warta.
Tak samo jak wiele "tytułów nakuowych". Wiedza i umiejętność jej wykorzystania się liczy...nie makulatura.
Szczególnie kiedy świat popierdziela do przodu jak szalony i nieraz wiedza sprzed roku jest już nieaktualna.