Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś dorobił się dziecka w pięć minut - natura dała nam kilka miesięcy na przygotowanie :) Moja przyjaciółce po sześciu latach starań udało się adoptować dziecko. Sześcioletniego chłopca. Całkowicie zdemoralizowanego w placówkach wychowawczych. Adopcja jest pięknym i szlachetnym gestem, ale każdy powinien mieć możliwość starania się o własne dzieci. Cała ta szopka wokół in vitro strasznie mnie irytuje.
jak zwykle u nas, kult więzów krwi. więzy emocjonalne są tysiąc razy ważniejsze od więzów krwi! ale nie każda rodzina może sobie pozwolić na adopcję dziecka. a i sama jej procedura, jak ktoś tu wspomniał, jest bardzo trudna.
okrutnie mocne... ale taka jest prawda, zamiast starac sie o dziecko bezcelowo i sie martic, lepiej sie pomeczyc kilka miesiecy i zaadoptowac jakies dziecko w potrzebie...
idiotka. zapoznaj sie nieco z np. pogladami behawiorystow, a zmienisz zdanie. jeden z nich, psycholog, powiedzial kiedys, zeby 'dac' mu dziecko, a on w odpowiednich warunkach, sterujac otoczeniem, wychowa go na kogokolwiek. otoczenie ma wplyw czlowieka, mimo ze jestesmy juz w momencie urodzenia zdeterminowani pod pewnymi wzgledami, wychowanie w pelni ksztaltuje jednostke.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 marca 2010 o 19:22
@CzlowiekFretka kolego, jak już, bo to konto jest wspólne.:) Nie nazywam jej idiotką dlatego, że nie zna poglądów behawiorystów (chociaż z drugiej strony chyba każdy średnio wykształcony człowiek ma o tym jakieś pojęcie), tylko nie rozumiem, jak można być tak ograniczoną jednostką i publicznie powielać te bzdury. Jakie szkody narobi? Litości.
Podobnie jak nie wiadomo czasem co wyrośnie z dzieci biologicznych. Ta biologiczna matka i babcia sterroryzowane przez jakiegoś 16-letniego szczyla zapewne nie chciały tak skończyć... była taka sprawa w mediach jakiś czas temu. No i wiele innych.
Moim zdaniem zależy od dziecka, jednak geny mają ogromny wpływ na to w jakim kierunku rozwija się nasza psychika, jakie mamy predyspozycje i zdolności.
Zrozumiawszy jednak cel demotywatora, daję plus.
na BEZPŁODNOŚĆ nie da się znaleźć lekarstwa. Bezpłodność to trwała niezdolność do plodzenia czyli jak np. facet nie ma jąder albo kobieta nie ma jajnikow. W tytule demota powinno być napisane NIEPŁODNOŚĆ, czyli czasowy stan niezdolności do płodzenia, ktory można probowac leczyć np. hormonalnie itp. Powie Ci to każda osoba, ktorą dotknął ten problem....
Demot sam w sobie dobry, nie kwestionuje tego, tylko radze poprawic slowo, zeby nikogo nie urazić;)
Taa... Pozwól mi spytać: czy gdyby Twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a reszta rodziny by Cię olała, bo by nie miała na Ciebie pieniędzy, i by Cię posadzili w domu dziecka, to czy Twoja śpiewka byłaby taka sama? Ja nie wiem na pewno, czy byłeś, czy nie. Ale mam mocne podstawy by sądzić, że nie.
Ciekawe, jak są jakieś demotywatory o aborcji to połowa komentarzy jest że lepiej urodzić(nawet jeśli dziecko jest z gwałtu), bo zawsze można oddać do adopcji jak się nie chce wychowywać dziecka. A teraz większość pisze że wolałaby dziecka nie adoptować. To kto te cudownie ocalone ze szponów śmierci dzieci adoptuje i otoczy miłością?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 marca 2010 o 20:08
Ja nie mówię ze nie można pokochać adoptowanego. Zwłaszcza adoptowanego noworodka, bo mam wrażenie ze większość mówi o adopcji co najmniej siedmiolatka. Ale nie dziwi mnie że niektórzy sobie zaprzeczają. Demot o przycisku śmierci bardzo ładnie pokazał że większość ludzi to zwierzątka sterowane potrzebą posiadania i instynktami
Gdybyście mieli pojęcie,jak CIĘŻKO jest zaadoptować dziecko...Trzeba spełniać mnóstwo wymogów,które w większości są ABSURDALNE,trzeba mieć kupę kasy,bo inaczej jest się "za biednym",trzeba przejść kosztowne szkolenia...Wszystko to ciągnie się latami,a i tak nie masz pewności,że w końcu przyznają Ci prawa adopcyjne...Tyle się mówi o tym,że dzieci w Domach Dziecka cierpią,czekają na adopcję itd.,itp.,a państwo całą procedurę utrudnia,jak to tylko możliwe.Rozumiem,że szkolenia,odpowiedni status majątkowy są konieczne,by dziecko trafiło faktycznie do odpowiedzialnej rodziny i mogło znaleźć w niej szczęście,ale BEZ PRZESADY...Wiem o czym mówię,bo moja mama stara się o adopcję i choć walczy,jak może,od paru już lat nie mogę się doczegać tego brata/siostrzyczki...
Dziwi mnie, że niektórym tak ciężko jest zrozumieć podstawową kwestię. Ludzie chcą mieć WŁASNE dziecko, przekazać WŁASNE geny lub ewentualnie chronić geny (potomstwo) krewniaków. Co w tym dziwnego? Tak działa natura.
Chwała należy się tym, którzy decydują się na adopcję. Dziwi (a nawet drażni) mnie jednak ujadanie ze strony niektórych środowisk, które z takich czy innych poglądów (np. religijnych lub światopoglądowych) próbują bezpłodnym parom utrudnić dostęp do in vitro lub innych środków leczenia bezpłodności argumentując to tym, iż "mnóstwo dzieci czeka na adopcję". No dobrze, ale czy bezpłodny ma OBOWIĄZEK podjąć się adopcji i porzucić próby przekazania własnych genów?
Osobiście uważam, że zabiegi in vitro powinny być finansowane z budżetu, ale z drugiej strony czytając niektóre wypowiedzi ręce mi opadają. Nie chcesz, nie adoptuj, proste. Po co więc część obraża wręcz te dzieci i czyni je jakimś 'gorszym' gatunkiem?
No i w końcu ktoś zaczął ten temat. In vitro. A nir przyszło CI do głowy że jeżeli kobieta nie może być w ciąży to znaczy że geny nie pasują i nie chcą się ze sobą spotkać?
szczerze to dostrzegam mnóstwo zalet adopcji dla kobiety: zero łażenia z brzuchem, żadnego tycia i bólu rodzenia... a potem dla całej rodziny ogromna miłość, wdzięczność i przywiązanie adoptowanego dziecka... obawiam się, że w wielu przypadkach większe niż u rodzonych dzieci
iskrajaboza, o czym Ty w ogóle piszesz? Naprawdę sądzisz, że adoptowanie dziecka wiąże się z automatycznym otrzymywaniem od niego wdzięczności czy miłości? To nie jest jakiś szczeniaczek ze schroniska, który będzie 24/7 merdał ogonem, że dałaś mu możliwość spania w wiklinowym kojcu zamiast na betonie... Wszyscy, którzy tutaj moralizujecie i uważacie, że najlepszym sposobem na poradzenie sobie ze swoją bezpłodnością jest adopcja dziecka - puknijcie się w głowę i przestańcie trywializować problem i sprowadzać go do kwestii "łazić z brzuchem czy nie łazić z brzuchem"... Nie każdy się nadaje, żeby mieć dzieci biologiczne, więc co dopiero wspominać o odsetku ludzi który dobrze poradziłby sobie z wychowywaniem dziecka adoptowanego.
powiedz mi @sgtpepper gdzie Ty w mojej wypowiedzi wyczytałaś poglądy, które mi zarzucasz? po tonie Twojej odpowiedzi wnioskuję, że jeszcze nie dorosłaś do kulturalnej wymiany zdań i dlatego też nie zamierzam z Tobą polemizować. Proszę tylko, nie wkładaj w usta obcym ludziom poglądów, których nie podzielają. Następnym razem jak będziesz chciała odpisać na czyjś komentarz, weź trzy głębsze oddechy i zastanów się co dana osoba chce powiedzieć, bez Twojej nadinterpretacji.
@iskrajaboza: gdzie wyczytałam poglądy, które Ci zarzucam? Ano tutaj: "a potem dla całej rodziny ogromna miłość, wdzięczność i przywiązanie adoptowanego dziecka...". Do tego się odniosłam, natomiast druga część mojego komentarza dotyczyła ogółu lansowanych tutaj poglądów. Nie widzę nic złego w tonie mojej wypowiedzi, nie użyłam przekleństw, nie oceniałam Ciebie, tylko Twoją wypowiedź, a temat, na który dyskutujemy, wymusza emocjonalne podejście do sprawy, dlatego właśnie mój komentarz wygląda tak, a nie inaczej. Dziękuję Ci serdecznie za dobre rady i troskę o poprawny przebieg mojej wymiany gazowej, ale poradzę sobie bez Twojej nieocenionej pomocy.
Ale nie jest moim dzieckiem... Przekazywanie genów i takie tam, ja wiem biologia, jesteśmy w końcu ludźmi a nie zwierzętami i w czym to dziecko jest gorsze... ale czy przypadkiem tym dzieckiem nie powinni się właśnie zajmować jego rodzice?
Kto nie doświadczył na sobie zjawiska niepłodności, nie ma wiedzy, doświadczenia, bagażu emocjonalnego ani prawa (moim zdaniem), aby wypowiadać się w kwestii adopcji przez rodziny niepłodne/bezpłodne.
Po przeczytaniu komentarzy, widzę, ze wielu ludzi ma racje, tylko, ze są dwie strony medalu. W rzeczywistości czlowiek zostal stworzony, by przekazac swoje geny. Oczywiscie można kochać obce dziecko jak swoje, nie mowie, ze nie, ale jest to na pewno bardzo trudne i gdzies tam w głebi pozostanie na pewno świadomość, ze "to nie nasze". Takim człowiek został stworzony i natury oszukać sie nie da. To poczucie w ludziach, że "to nie nasze" widać - nie oszukujmy sie. No bo dlaczego niby ludzie wydają tysiace, na in vitro, rozne zabiegi, zamiast zaadoptowac dziecko?! I taka jest prawda. Przedłuzenie gatunku, przekazanie genow. Kropka.
Tak! Supcio! Ja proponuję jeszcze zlikwidować handel organami, prostytucję, choroby, głód na świecie i "Taniec z gwiazdami", to już w ogóle będzie słitaśnie! :)
A ja bym strasznie chciała mieć dziecko właśnie z adopcji. Ale móc się nim zająć od początku, zanim brak matki wywrze wpływ na jego psychikę. Procedura adopcyjna wcale nie chroni dzieci- jak widać na przykładzie wielu maluchów, a jedynie krzywdzi je jeszcze bardziej.
Szukasz czekolady w spożywczaku? Dzieci w afryce głodują! Szukasz ładnego samochodu? Żebraczki nie mają na bilet
mpk! Jakby userom demotów się tak chciało, jak wydaje się im, że się chce, to świat byłby lepszy. Ale nie
będzie, bo zdecydowana większość odpada, kiedy wzruszające i obożejakiesłodkie demoty zaczynają się tyczyć ich
samych, i zostają tylko komenty "o Boże jakie smutne, plus!" A adopcja? Cóż, to raczej gorsze od "prawdziwego" dziecka, nie popatrzysz i nie pomyślisz "oj, oczy to po mnie, a kudły po tatusiu", po prostu mało komu to dorówna chyba do normalnego dziecka.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 marca 2010 o 23:27
Czytajac komentarze nie wiem czy mam sie smiac czy plakac. Sam jestem adoptowany, dowiedzialem sie w wieku 23 lat i
delikatnie mowiac czulem sie jakby we mnie pociag przywalil. A poczulem sie tak ze wzgledu na to ze nie da sie chyba
okazac wiekszej milosci i troski niz ta ktora mi okazano. Rozumiem ze ludzie nie chca adoptowac dzieci, ale prosze nie
piszcie ze nie wiadomo co taki nawyrabia bo jest to smieszne tlumaczenie, nawyrabia to co i swoje mogloby nawyrabiac,
wszystko zalezy od wychowania a do tego trzeba miec niezle jaja i olej w glowie nie wazne czy wychowujesz swoje czy nie
swoje. Wiadomo ze zawsze bedzie roznica miedzy biologicznym dzieckiem a adoptowanym, ale uwierzcie mi ze mimo braku
genow nigdy nie poczulem sie "mniej kochany".
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 kwietnia 2010 o 10:02
a ja kocham dzieci. cudze dzieci. chce zaadoptowac. swoich nie chce miec. nie rozumiem po co w ogole dalej sie rozmnazac. jest tyle zla na swiecie. kazde zycie to wielka odpowiedzialnosc. trzeba dzielic sie miloscia z tymi ktorzy juz istnieja, a nie sprowadzac na swiat nowe istoty tylko po to by tez cierpialy.
Ciekawy punkt widzenia. Cóż, jeżeli naprawdę tak uważasz to będziesz i jesteś jedna z tych niewielu iskierek dobra. Jedna z tych którzy dają nie chcąc nic w zamian
"nie rozumiem po co w ogole dalej sie
rozmnazac. jest tyle zla na swiecie"
Nie mylisz się... zła wcale na świecie dużo nie jest. Ale dobre boi się przeciwko złemu wystąpić, bo nie ma co liczyć na litość.
Działa to mniej więcej tak: 1 zły człowiek z pistoletem mierzy do 50 nieuzbrojonych ludzi dobrych. Dobrych jest zdecydowanie więcej i bez problemu by sobie poradzili z jednym złym. No, ale kto chciałby pierwszy z szeregu wystąpić?
Jeśli się widzi podobieństwo dziecka, które sami 'stworzyliśmy' - rozpiera nas duma. Ale kiedy coś takiego widzimy w dziecku adoptowanym, jest to uczucie nie do opisania.
Tak, naprawdę można to zobaczyć - trzeba tylko umieć patrzeć.
Czyli mam rozumieć, że autor tego demotywatora potępia kobiety oraz ich partnerów, którzy leczą swoją bezpłodność bo mogą zaadoptować z domu dziecka? Nie twierdzę, że adopcja jest czymś złym bo to wielki czyn, ale to zależy od każdego człowieka jednak nie każdy jest się w stanie tego podjąć i dać temu dziecku 100% miłości, jaką dałoby własnemu, rodzonemu więc niech autor pomyśli.
Wychowywanie własnego dziecka i adoptowanego to gigantyczna różnica! Ktoś może chcieć przekazać swoje geny, nie adoptować cudze dziecko. Bezpłodni mają takie samo prawo mieć dzieci jak osoby płodne - w przeciwnym razie wszyscy przestańmy się rozmnażać, dopóki nie zostaną zaadoptowane dzieci z domów dziecka. Słabe.
Zapewne mnie zminusujecie. No ale cóż prawda boli.
85% dzieci w domach dziecka to dzieci ćpunów, prostytutek,
alkoholików, uzależnionych od hazardu. Siłą rzeczy przejmie on wzmożoną skłonność do tych uzależnień i złych
cech po rodzicach biologicznych. Dlatego przyszli rodzice wolą mieć swoje własne biologiczne dziecko.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
28 marca 2010 o 0:09
Ci którzy piszą takie "mądre" sentencje chyba nigdy nie zaznajomili się nawet z procedurami adopcyjnymi. To droga przez piekło.
ale zeby miec własne dziecko to tez ciezko jest
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2010 o 18:44
Jeszcze nie słyszałam, żeby ktoś dorobił się dziecka w pięć minut - natura dała nam kilka miesięcy na przygotowanie :) Moja przyjaciółce po sześciu latach starań udało się adoptować dziecko. Sześcioletniego chłopca. Całkowicie zdemoralizowanego w placówkach wychowawczych. Adopcja jest pięknym i szlachetnym gestem, ale każdy powinien mieć możliwość starania się o własne dzieci. Cała ta szopka wokół in vitro strasznie mnie irytuje.
@ marudator- masz rację, bo łatwiej jest sporządzić dziecko z in vitro
wlasnie dlatego demotywuje moim zdaniem
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2010 o 19:20
mocny demot. zasłużona główna! +
Piękne, aż łzę uroniłem :(
jak zwykle u nas, kult więzów krwi. więzy emocjonalne są tysiąc razy ważniejsze od więzów krwi! ale nie każda rodzina może sobie pozwolić na adopcję dziecka. a i sama jej procedura, jak ktoś tu wspomniał, jest bardzo trudna.
okrutnie mocne... ale taka jest prawda, zamiast starac sie o dziecko bezcelowo i sie martic, lepiej sie pomeczyc kilka miesiecy i zaadoptowac jakies dziecko w potrzebie...
pfffffff lepiej chyba miec swoje dziecko niz jakies zeschizowane z domu dziecka^^
opls, ty jesteś przykładem zeschizowanego dziecka neo-demotywatorów.
I myślisz, że jesteś fajny?
Jeśli ktoś ma inne zdanie niż twoje na takie typu tematy, to odrazy wyzywa się takie osoby od dzieci. Tak naprawdę nie wiemy kto to jest.
Dokładnie! Ważne jest aby przekazać swoje geny dalej a nie pomagać konkurencji - ot, dobór naturalny ;)
a skad wiesz co ty w tych genach nosisz ze je chcesz przekazywac
Tak jest człowiek "zaprogramowany" i tyle
dobry demot +++
tymbardziej ze nigdy nie wiadomo z jakiej rodziny pochodzi to dziecko, nie wiadomo jaki am charakter i jakie szkody narobi..
idiotka. zapoznaj sie nieco z np. pogladami behawiorystow, a zmienisz zdanie. jeden z nich, psycholog, powiedzial kiedys, zeby 'dac' mu dziecko, a on w odpowiednich warunkach, sterujac otoczeniem, wychowa go na kogokolwiek. otoczenie ma wplyw czlowieka, mimo ze jestesmy juz w momencie urodzenia zdeterminowani pod pewnymi wzgledami, wychowanie w pelni ksztaltuje jednostke.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2010 o 19:22
@CzlowiekFretka kolego, jak już, bo to konto jest wspólne.:) Nie nazywam jej idiotką dlatego, że nie zna poglądów behawiorystów (chociaż z drugiej strony chyba każdy średnio wykształcony człowiek ma o tym jakieś pojęcie), tylko nie rozumiem, jak można być tak ograniczoną jednostką i publicznie powielać te bzdury. Jakie szkody narobi? Litości.
Podobnie jak nie wiadomo czasem co wyrośnie z dzieci biologicznych. Ta biologiczna matka i babcia sterroryzowane przez jakiegoś 16-letniego szczyla zapewne nie chciały tak skończyć... była taka sprawa w mediach jakiś czas temu. No i wiele innych.
To nie to samo. Sam bym dziecka z domu dziecka nie wzial, nie potrafilbym takiego pokochac. Swoje to swoje.
Leczenie bezpłodności - wybór dyktowany prymitywnymi popędami biologicznymi. Adopcja - wybór dyktowany etyką.
demotywator pierwsza klasa.
Jesli kiedys zalozylabym rodzine to wolalabym pomoc, dwojce dzieci dac milosci dom, ale zrobilabym krzywde moim rodzicom :/
Ja wolałabym szukać lekarstwa, jednak co swoje, to swoje, moja krew, moje ciało i moje geny.
Moim zdaniem zależy od dziecka, jednak geny mają ogromny wpływ na to w jakim kierunku rozwija się nasza psychika, jakie mamy predyspozycje i zdolności.
Zrozumiawszy jednak cel demotywatora, daję plus.
na BEZPŁODNOŚĆ nie da się znaleźć lekarstwa. Bezpłodność to trwała niezdolność do plodzenia czyli jak np. facet nie ma jąder albo kobieta nie ma jajnikow. W tytule demota powinno być napisane NIEPŁODNOŚĆ, czyli czasowy stan niezdolności do płodzenia, ktory można probowac leczyć np. hormonalnie itp. Powie Ci to każda osoba, ktorą dotknął ten problem....
Demot sam w sobie dobry, nie kwestionuje tego, tylko radze poprawic slowo, zeby nikogo nie urazić;)
Zachęcam do zapoznania się z osiągnięciami naprotechnologii
Wiem, czym jest naprotechnologia, beniacz; tym bardziej podtrzymuję moje zdanie
a autora demota wciąż zachęcam do zmiany słowa w nazwie!
taaa wsadź sobie te przesłanie, jeśli nie mógłbym mieć dzieci to nie będę wychowywał błędu kogoś innego. Myślisz ze ludzie tacy dobrzy i kochający są?
Taa... Pozwól mi spytać: czy gdyby Twoi rodzice zginęli w wypadku samochodowym, a reszta rodziny by Cię olała, bo by nie miała na Ciebie pieniędzy, i by Cię posadzili w domu dziecka, to czy Twoja śpiewka byłaby taka sama? Ja nie wiem na pewno, czy byłeś, czy nie. Ale mam mocne podstawy by sądzić, że nie.
Co innego rodzina, a co innego zupełnie cudze dziecko. Niektórzy mogą mieć opory przed wychowywaniem zupełnie niespokrewnionej osoby.
No widząc po tobie-nie są.
Ciekawe, jak są jakieś demotywatory o aborcji to połowa komentarzy jest że lepiej urodzić(nawet jeśli dziecko jest z gwałtu), bo zawsze można oddać do adopcji jak się nie chce wychowywać dziecka. A teraz większość pisze że wolałaby dziecka nie adoptować. To kto te cudownie ocalone ze szponów śmierci dzieci adoptuje i otoczy miłością?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2010 o 20:08
Ja nie mówię ze nie można pokochać adoptowanego. Zwłaszcza adoptowanego noworodka, bo mam wrażenie ze większość mówi o adopcji co najmniej siedmiolatka. Ale nie dziwi mnie że niektórzy sobie zaprzeczają. Demot o przycisku śmierci bardzo ładnie pokazał że większość ludzi to zwierzątka sterowane potrzebą posiadania i instynktami
Demotywator motywujący do adopcji dziecka ;P
Gdybyście mieli pojęcie,jak CIĘŻKO jest zaadoptować dziecko...Trzeba spełniać mnóstwo wymogów,które w większości są ABSURDALNE,trzeba mieć kupę kasy,bo inaczej jest się "za biednym",trzeba przejść kosztowne szkolenia...Wszystko to ciągnie się latami,a i tak nie masz pewności,że w końcu przyznają Ci prawa adopcyjne...Tyle się mówi o tym,że dzieci w Domach Dziecka cierpią,czekają na adopcję itd.,itp.,a państwo całą procedurę utrudnia,jak to tylko możliwe.Rozumiem,że szkolenia,odpowiedni status majątkowy są konieczne,by dziecko trafiło faktycznie do odpowiedzialnej rodziny i mogło znaleźć w niej szczęście,ale BEZ PRZESADY...Wiem o czym mówię,bo moja mama stara się o adopcję i choć walczy,jak może,od paru już lat nie mogę się doczegać tego brata/siostrzyczki...
Dziwi mnie, że niektórym tak ciężko jest zrozumieć podstawową kwestię. Ludzie chcą mieć WŁASNE dziecko, przekazać WŁASNE geny lub ewentualnie chronić geny (potomstwo) krewniaków. Co w tym dziwnego? Tak działa natura.
Chwała należy się tym, którzy decydują się na adopcję. Dziwi (a nawet drażni) mnie jednak ujadanie ze strony niektórych środowisk, które z takich czy innych poglądów (np. religijnych lub światopoglądowych) próbują bezpłodnym parom utrudnić dostęp do in vitro lub innych środków leczenia bezpłodności argumentując to tym, iż "mnóstwo dzieci czeka na adopcję". No dobrze, ale czy bezpłodny ma OBOWIĄZEK podjąć się adopcji i porzucić próby przekazania własnych genów?
Osobiście uważam, że zabiegi in vitro powinny być finansowane z budżetu, ale z drugiej strony czytając niektóre wypowiedzi ręce mi opadają. Nie chcesz, nie adoptuj, proste. Po co więc część obraża wręcz te dzieci i czyni je jakimś 'gorszym' gatunkiem?
No i w końcu ktoś zaczął ten temat. In vitro. A nir przyszło CI do głowy że jeżeli kobieta nie może być w ciąży to znaczy że geny nie pasują i nie chcą się ze sobą spotkać?
Głupie do bólu.
szczerze to dostrzegam mnóstwo zalet adopcji dla kobiety: zero łażenia z brzuchem, żadnego tycia i bólu rodzenia... a potem dla całej rodziny ogromna miłość, wdzięczność i przywiązanie adoptowanego dziecka... obawiam się, że w wielu przypadkach większe niż u rodzonych dzieci
iskrajaboza, o czym Ty w ogóle piszesz? Naprawdę sądzisz, że adoptowanie dziecka wiąże się z automatycznym otrzymywaniem od niego wdzięczności czy miłości? To nie jest jakiś szczeniaczek ze schroniska, który będzie 24/7 merdał ogonem, że dałaś mu możliwość spania w wiklinowym kojcu zamiast na betonie... Wszyscy, którzy tutaj moralizujecie i uważacie, że najlepszym sposobem na poradzenie sobie ze swoją bezpłodnością jest adopcja dziecka - puknijcie się w głowę i przestańcie trywializować problem i sprowadzać go do kwestii "łazić z brzuchem czy nie łazić z brzuchem"... Nie każdy się nadaje, żeby mieć dzieci biologiczne, więc co dopiero wspominać o odsetku ludzi który dobrze poradziłby sobie z wychowywaniem dziecka adoptowanego.
powiedz mi @sgtpepper gdzie Ty w mojej wypowiedzi wyczytałaś poglądy, które mi zarzucasz? po tonie Twojej odpowiedzi wnioskuję, że jeszcze nie dorosłaś do kulturalnej wymiany zdań i dlatego też nie zamierzam z Tobą polemizować. Proszę tylko, nie wkładaj w usta obcym ludziom poglądów, których nie podzielają. Następnym razem jak będziesz chciała odpisać na czyjś komentarz, weź trzy głębsze oddechy i zastanów się co dana osoba chce powiedzieć, bez Twojej nadinterpretacji.
@iskrajaboza: gdzie wyczytałam poglądy, które Ci zarzucam? Ano tutaj: "a potem dla całej rodziny ogromna miłość, wdzięczność i przywiązanie adoptowanego dziecka...". Do tego się odniosłam, natomiast druga część mojego komentarza dotyczyła ogółu lansowanych tutaj poglądów. Nie widzę nic złego w tonie mojej wypowiedzi, nie użyłam przekleństw, nie oceniałam Ciebie, tylko Twoją wypowiedź, a temat, na który dyskutujemy, wymusza emocjonalne podejście do sprawy, dlatego właśnie mój komentarz wygląda tak, a nie inaczej. Dziękuję Ci serdecznie za dobre rady i troskę o poprawny przebieg mojej wymiany gazowej, ale poradzę sobie bez Twojej nieocenionej pomocy.
Ale nie jest moim dzieckiem... Przekazywanie genów i takie tam, ja wiem biologia, jesteśmy w końcu ludźmi a nie zwierzętami i w czym to dziecko jest gorsze... ale czy przypadkiem tym dzieckiem nie powinni się właśnie zajmować jego rodzice?
Kto nie doświadczył na sobie zjawiska niepłodności, nie ma wiedzy, doświadczenia, bagażu emocjonalnego ani prawa (moim zdaniem), aby wypowiadać się w kwestii adopcji przez rodziny niepłodne/bezpłodne.
Po przeczytaniu komentarzy, widzę, ze wielu ludzi ma racje, tylko, ze są dwie strony medalu. W rzeczywistości czlowiek zostal stworzony, by przekazac swoje geny. Oczywiscie można kochać obce dziecko jak swoje, nie mowie, ze nie, ale jest to na pewno bardzo trudne i gdzies tam w głebi pozostanie na pewno świadomość, ze "to nie nasze". Takim człowiek został stworzony i natury oszukać sie nie da. To poczucie w ludziach, że "to nie nasze" widać - nie oszukujmy sie. No bo dlaczego niby ludzie wydają tysiace, na in vitro, rozne zabiegi, zamiast zaadoptowac dziecko?! I taka jest prawda. Przedłuzenie gatunku, przekazanie genow. Kropka.
Czuję opór na myśl o argumencie "geny". Kiedy kopnę w kalendarz, to co mnie u licha obchodzi co się stanie z moimi genami? Z osobami jeśli już.
Oby znalazły się lekarstwa na bezpłodność, a dzieci z domów dziecka znalazły nowych rodziców!! I wszyscy będą zadowoleni!! :)
A z nieba niech zaczną spadać pieniądze!
Tak! Supcio! Ja proponuję jeszcze zlikwidować handel organami, prostytucję, choroby, głód na świecie i "Taniec z gwiazdami", to już w ogóle będzie słitaśnie! :)
A ja bym strasznie chciała mieć dziecko właśnie z adopcji. Ale móc się nim zająć od początku, zanim brak matki wywrze wpływ na jego psychikę. Procedura adopcyjna wcale nie chroni dzieci- jak widać na przykładzie wielu maluchów, a jedynie krzywdzi je jeszcze bardziej.
Szukasz czekolady w spożywczaku? Dzieci w afryce głodują! Szukasz ładnego samochodu? Żebraczki nie mają na bilet
mpk! Jakby userom demotów się tak chciało, jak wydaje się im, że się chce, to świat byłby lepszy. Ale nie
będzie, bo zdecydowana większość odpada, kiedy wzruszające i obożejakiesłodkie demoty zaczynają się tyczyć ich
samych, i zostają tylko komenty "o Boże jakie smutne, plus!" A adopcja? Cóż, to raczej gorsze od "prawdziwego" dziecka, nie popatrzysz i nie pomyślisz "oj, oczy to po mnie, a kudły po tatusiu", po prostu mało komu to dorówna chyba do normalnego dziecka.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2010 o 23:27
Czytajac komentarze nie wiem czy mam sie smiac czy plakac. Sam jestem adoptowany, dowiedzialem sie w wieku 23 lat i
delikatnie mowiac czulem sie jakby we mnie pociag przywalil. A poczulem sie tak ze wzgledu na to ze nie da sie chyba
okazac wiekszej milosci i troski niz ta ktora mi okazano. Rozumiem ze ludzie nie chca adoptowac dzieci, ale prosze nie
piszcie ze nie wiadomo co taki nawyrabia bo jest to smieszne tlumaczenie, nawyrabia to co i swoje mogloby nawyrabiac,
wszystko zalezy od wychowania a do tego trzeba miec niezle jaja i olej w glowie nie wazne czy wychowujesz swoje czy nie
swoje. Wiadomo ze zawsze bedzie roznica miedzy biologicznym dzieckiem a adoptowanym, ale uwierzcie mi ze mimo braku
genow nigdy nie poczulem sie "mniej kochany".
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 kwietnia 2010 o 10:02
a ja kocham dzieci. cudze dzieci. chce zaadoptowac. swoich nie chce miec. nie rozumiem po co w ogole dalej sie rozmnazac. jest tyle zla na swiecie. kazde zycie to wielka odpowiedzialnosc. trzeba dzielic sie miloscia z tymi ktorzy juz istnieja, a nie sprowadzac na swiat nowe istoty tylko po to by tez cierpialy.
Ciekawy punkt widzenia. Cóż, jeżeli naprawdę tak uważasz to będziesz i jesteś jedna z tych niewielu iskierek dobra. Jedna z tych którzy dają nie chcąc nic w zamian
"nie rozumiem po co w ogole dalej sie
rozmnazac. jest tyle zla na swiecie"
Nie mylisz się... zła wcale na świecie dużo nie jest. Ale dobre boi się przeciwko złemu wystąpić, bo nie ma co liczyć na litość.
Działa to mniej więcej tak: 1 zły człowiek z pistoletem mierzy do 50 nieuzbrojonych ludzi dobrych. Dobrych jest zdecydowanie więcej i bez problemu by sobie poradzili z jednym złym. No, ale kto chciałby pierwszy z szeregu wystąpić?
Jeśli się widzi podobieństwo dziecka, które sami 'stworzyliśmy' - rozpiera nas duma. Ale kiedy coś takiego widzimy w dziecku adoptowanym, jest to uczucie nie do opisania.
Tak, naprawdę można to zobaczyć - trzeba tylko umieć patrzeć.
Czyli mam rozumieć, że autor tego demotywatora potępia kobiety oraz ich partnerów, którzy leczą swoją bezpłodność bo mogą zaadoptować z domu dziecka? Nie twierdzę, że adopcja jest czymś złym bo to wielki czyn, ale to zależy od każdego człowieka jednak nie każdy jest się w stanie tego podjąć i dać temu dziecku 100% miłości, jaką dałoby własnemu, rodzonemu więc niech autor pomyśli.
nie no na serio !!!
GŁÓWNA!!!!
Rusza Człowieka
Wychowywanie własnego dziecka i adoptowanego to gigantyczna różnica! Ktoś może chcieć przekazać swoje geny, nie adoptować cudze dziecko. Bezpłodni mają takie samo prawo mieć dzieci jak osoby płodne - w przeciwnym razie wszyscy przestańmy się rozmnażać, dopóki nie zostaną zaadoptowane dzieci z domów dziecka. Słabe.
Zapewne mnie zminusujecie. No ale cóż prawda boli.
85% dzieci w domach dziecka to dzieci ćpunów, prostytutek,
alkoholików, uzależnionych od hazardu. Siłą rzeczy przejmie on wzmożoną skłonność do tych uzależnień i złych
cech po rodzicach biologicznych. Dlatego przyszli rodzice wolą mieć swoje własne biologiczne dziecko.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 28 marca 2010 o 0:09
naprawdę dobra robota.!