Smutnym jest niestety fakt, że wielu "mężczyzn" w życiu nie spotkało się twarzą w pięść, nie stanęło na ringu, ani nie spotkali się z trudnościami życia w wosjku. Smutnym jest też fakt, że niektórzy po prostu nie mają porażek, przez co nawet najmniejsza ich załamuje...
Widocznie dla Ciebie pojedynek to tylko spotkanie się w barze z napakowanym koksem który wali cepy jak pudzian. Pozdrawiam wszystkich którzy poznali smak adrenaliny NA RINGU.
Widocznie dla Ciebie walką jest tylko przepychanka z przypakowanym świniakiem który nawalił się piwskiem i macha Ci przed ryjem cepy a'la pudzian, bój się dalej. Pozdrawiam wszystkich, którzy poznali smak adrenaliny NA RINGU.
Boks to jest krew,łzy. "płacz na treningu, śmiej się po wygranej walce" jest to
przezwyciężanie samego siebie, nie udowadniasz innym ze potrafisz się nap***dalac udowadniasz
sobie, że dzięki ciężkiej pracy na treningu pokonałeś swoje słabości i strach, nie ma
lepszego uczucia niż schodzić z ringu jako zwycięzca.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 czerwca 2010 o 21:00
to co mówi mikel to trochę prawda mimo że kontrowersyjna ;) poza tym najlepszy środek przeciwbólowy to adrenalina i silne pożądanie zwycięstwa, gdy jest po walce - wtedy czuje się ból, a jak dla ciebie spoleczniecom wyzwaniem są studia to współczuję 'wrażeń', sam studiuję ale nigdy nie porównywałbym tego z jakimkolwiek wyzwaniem, ale ,,walcz";P
@mikel1994, zminusowali Cię, ale masz całkowitą rację. Mi samej otwiera się nóż w kieszeni na widok tych wszystkich niedołęg życiowych, których w dzisiejszych czasach jest tyle, co borowików po deszczu. Główną rolą mężczyzny jest zapewnienie bezpieczeństwa kobiecie, a jak ma to zrobić pokraka z wadą wzroku -30 i garbem wyhodowanym od komputera? Z góry uprzedzam, iż moim ideałem samca bynajmniej nie jest napakowany kark z blokowiska. Niestety, żyjemy w czasach, w których co drugi "mężczyzna" ma pełne gacie w obliczu najmniejszego niebezpieczeństwa i mdleje na widok kropli krwi.
Wiecie co? jesteście mega genialni: Cóż za wspaniałe uczucie, napier.dalać się po mordach na oczach milionów widzów, do tego narazić się na utratę np. ucha, dostać za to sporo kasy i jakiś pas mistrza, pucharek z niby "słota", potem zejść z ringu cały we krwi, dostać zastrzyki przeciw bólowe i być happy , bo się komuś oklepało ryj za ciężką kasę i sprawiło radochę masie debili. Jeśli to jest nazywane sportem tak samo jak wyścigi samochodów -IMO maszyny się ścigają- to ,albo dopiero mamy wczesną epokę kamienia nie-łupanego,albo ponad 80% ludzkości tego świata to idioci. SMUTNE!!!
do VolcanicSlut: ja np nie lubie boksu bo to nie jest prawdziwa walka, a widziałem kiedyś jak bokser z pewnego klubu dostał na ulicy w piernicz od typa nie ćwiczącego tzw. sztuk walki(MMA jest bardziej wszechstronne). Dla mnie sztuką jest rozwiązanie konfliktu bez walki, a jak już dojdzie do ostateczności to zniechęcam przeciwnika do walki, aczkolwiek jeszcze nie zdarzyło mi się uciekać(raz jak było 2 na 12). do seiryu777: zazwyczaj się z tobą zgadzam, ale teraz nie. Ci co walczą przed widowniom, robią to za grubą kase i na takich zasadach żeby nie stała im się wielka krzywda, a idąc nocą po ulicy możesz dostać dużo gorzej i do tego jeszcze stracić telefon. Mój kolega nie chciał oddać telefonu i go w 3 napiepszali, a policja do zgłoszenia o pobiciu nawet nie przyjechała. Więc zastanów się co się bardziej opłaca.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 czerwca 2010 o 10:32
Swoimi minusikami dajecie tylko wyraz temu, jak bardzo prawda w oczy kole... :) @Qrvishon, wiadomo, że takie rzeczy się zdarzają, ale nie popadajmy w skrajności. Ja z kolei byłam świadkiem sytuacji, w której "facet" zostawił swoją dziewczynę na pastwę czterem karkom i uciekł. A na dyskusje zwykle nie ma czasu.
VolcanicSlut: ja bym nie zostawił, nawet jak by ich 10 było, bo bym później nie mógł "spojrzeć w lustro". Jak mawiali samuraje: Są w życiu rzeczy gorsze niż śmierć. seiryu777: pomyśl że ludzie umierają z tak wielu powodów, i że górnik traci dużo więcej zdrowia i naraża życie, a nie zarobi w życiu tyle ci Tyson za walke z Lewis'em, a możesz mi wierzyć że obaj po zakończeniu kariery nieźle się trzymają
spoleczniecom, jesteś po prostu zwykłym facetem, chcesz zadbać o rodzinę i dzieci i chwała ci za to, ale niektórzy chcą od życia więcej niż kochająca żona i dzieci oczywiście, że to wspaniała rzecz ale w życiu każdy chce coś osiągnąć jedni mniej jedni więcej a na rodzinę nigdy nie jest za późno.
Nie zmienia to postaci rzeczy, że to prawda. Chęć zwycięstwa wydziela dużo adrenaliny, co powoduje, że zapomina się o bólu i za wszelką cenę pragnie się wygrać ;)
Adamek vs. Briggs... "Skończyło się na tym, że przez 12 rund połykał krew płynącą z pękniętego ponownie podczas walki nosa, nazywając kontuzję "najcięższą jaką miał w życiu". Już w trzeciej rundzie Polak miał zapuchnięte oko, w ósmej był bliski znokuatowania, ale szczęśliwie dla polskiego wojownika oddawał Briggsowi cios za cios i jeszcze z nawiązką, zdobywając tytuł WBC"
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
21 czerwca 2010 o 19:59
Tak jak mówi niemanicku4, jeszcze przed walką z Briggsem Adamek miał niezaleczone pęknięcie kości nosa. Wszyscy mu doradzali, aby zrezygnował z walki. Jednak dla niego była to pierwsza walka w USA i to od razu o mistrzostwo świata najbardziej prestiżowej organizacji na świecie (WBC). Adamek więc nie zrezygnował i stoczył z Briggsem piękną walkę. Potem był jeszcze rewanż, równie zacięty i krwawy, też wygrany przez naszego Górala (jakiś ekspert walki określił najbardziej krwawą potyczką ostatnich dwóch lat- druga walka była w 2006). Potem była porażka z Dawnsonem, przejście do wagi cruiser, mistrzostwo świata w tej wadze i opinia najlepszego pięściarza wszech czasów w wadze junior ciężkiej (choć kategoria ta ma bardzo krótką historię). I dlatego, że waga junior ciężka jest traktowania przez specjalistów po macoszemu (właśnie przez brak tradycji), to Adamek przeniósł się do wagi królewskiej i zmierza po tytuł Championa w trzeciej kategorii wagowej, co może być wyczynem bardzo rzadko spotykanym w boksie.
To tak w największym skrócie. O boksie mogę nawijać godzinami, jak jest tu ktoś inny o podobnych zainteresowaniach, to zapraszam do konwersacji (PW).
@agirhagir - chyba nie oglądałeś nigdy walki. Oczywiście, że są momenty, gdy sędzia przerywa walkę. Jest to np. wtedy, gdy widzi, że coś poważnego stało się zawodnikowi [i nie chodzi tu o złamanie nosa, czy zapuchnięte oko, ale np. o coś z głową], i zazwyczaj pyta się, czy ten chce walczyć dalej, albo jak nie ma już "świadomości" bo tak dostał, to sędzia kończy walkę wygraną drugiego.
Nie, dopiero od takich momentów zaczyna się prawdziwa walka. Szkoda tylko, że teraz sędziowie przerywają w takich momentach walkę. I to często na niekorzyść pewnych bokserów, na przykład Vitali Klitschko wygrałby walkę z Lennoxem Lewisem na punkty, gdyby nie przerwanie walki przez sędziego... A chciał walczyć dalej i mógłby utrzeć nosa Lewisowi, który miał się za najlepszego, bo W SWOIM PRIME pobił Tysona, który był już niemal 10 lat po swoim prime
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
22 czerwca 2010 o 9:31
Tu raczej chodzi o endorfiny niż adrenalinę.
W mózgu mamy receptory opioidowe, które kiedy zostaną pobudzone, organizm odpowiada zniesieniem bólu, euforią, zwężeniem źrenic itd.Mamy 3 rodzaje receptorów opioidowych: alfa, beta, kappa.Naturalnym agonistą(pobudzaczem) są właśnie endorfiny wydzielane podczas rywalizacji, zwycięstwa, orgazmu, sukcesu, ran, przy długotrwałym wysiłku fizycznym."Sztucznym" agonistą jest np. morfina czy fentanyl(heroina też). Należą do najsilniejszych środków p/bólowych(głównie pochodne fentanylu).
to jak ktoś powiedział napieprzanie się po mordach, to dla wielu ludzi jest sport tak jak dla innych piłka nożna czy tenis. Po prostu robią to co lubią i to jest ich pasja, a to że przy tym można odnieść jakieś powierzchowne rany, jest wliczone w ich ryzyko. Nie jeden sportowiec ucierpiał boleśniej niż bokser (okropne zlamanie Wasyla, czy niedawna tragedia Karola Bieleckiego). Dla mnei to oni są wielcy, przez 12 rund walczą ze sobą na calego, by potem podać sobie reke i uścisnąć się serdecznie zapominając o wszystkim i wyniku.
@seiryu777
od razu powiem, że nie ukrywam wkur*ienia czytajac twój komentarz, zacytuje ,, Wiecie co? jesteście mega genialni: Cóż za wspaniałe uczucie, napier.dalać się po mordach na
oczach milionów widzów, do tego narazić się na utratę np. ucha, dostać za to sporo kasy i
jakiś pas mistrza, pucharek z niby "słota", potem zejść z ringu cały we krwi, dostać zastrzyki
przeciw bólowe i być happy , bo się komuś oklepało ryj za ciężką kasę i sprawiło radochę
masie debili. Jeśli to jest nazywane sportem tak samo jak wyścigi samochodów -IMO maszyny się
ścigają- to ,albo dopiero mamy wczesną epokę kamienia nie-łupanego,albo ponad 80% ludzkości
tego świata to idioci. SMUTNE!!! " /// To jest sport, który jest dla mnie pasją, a jak patrze jak taki debil nazywa to idiotycznym zajęciem, to robi mi się słabo.
5 lat treningów.
Wyrzeczenia sportowe, bieganie, siłowni, treningi...
weź posiedź przed demotami i kompem...
Smutnym jest niestety fakt, że wielu "mężczyzn" w życiu nie spotkało się twarzą w pięść, nie stanęło na ringu, ani nie spotkali się z trudnościami życia w wosjku. Smutnym jest też fakt, że niektórzy po prostu nie mają porażek, przez co nawet najmniejsza ich załamuje...
Widocznie dla Ciebie pojedynek to tylko spotkanie się w barze z napakowanym koksem który wali cepy jak pudzian. Pozdrawiam wszystkich którzy poznali smak adrenaliny NA RINGU.
Widocznie dla Ciebie walką jest tylko przepychanka z przypakowanym świniakiem który nawalił się piwskiem i macha Ci przed ryjem cepy a'la pudzian, bój się dalej. Pozdrawiam wszystkich, którzy poznali smak adrenaliny NA RINGU.
Boks to jest krew,łzy. "płacz na treningu, śmiej się po wygranej walce" jest to
przezwyciężanie samego siebie, nie udowadniasz innym ze potrafisz się nap***dalac udowadniasz
sobie, że dzięki ciężkiej pracy na treningu pokonałeś swoje słabości i strach, nie ma
lepszego uczucia niż schodzić z ringu jako zwycięzca.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2010 o 21:00
to co mówi mikel to trochę prawda mimo że kontrowersyjna ;) poza tym najlepszy środek przeciwbólowy to adrenalina i silne pożądanie zwycięstwa, gdy jest po walce - wtedy czuje się ból, a jak dla ciebie spoleczniecom wyzwaniem są studia to współczuję 'wrażeń', sam studiuję ale nigdy nie porównywałbym tego z jakimkolwiek wyzwaniem, ale ,,walcz";P
Artixpl, widzę, że Ty też znasz to przecudne uczucie. :)
@mikel1994, zminusowali Cię, ale masz całkowitą rację. Mi samej otwiera się nóż w kieszeni na widok tych wszystkich niedołęg życiowych, których w dzisiejszych czasach jest tyle, co borowików po deszczu. Główną rolą mężczyzny jest zapewnienie bezpieczeństwa kobiecie, a jak ma to zrobić pokraka z wadą wzroku -30 i garbem wyhodowanym od komputera? Z góry uprzedzam, iż moim ideałem samca bynajmniej nie jest napakowany kark z blokowiska. Niestety, żyjemy w czasach, w których co drugi "mężczyzna" ma pełne gacie w obliczu najmniejszego niebezpieczeństwa i mdleje na widok kropli krwi.
Wiecie co? jesteście mega genialni: Cóż za wspaniałe uczucie, napier.dalać się po mordach na oczach milionów widzów, do tego narazić się na utratę np. ucha, dostać za to sporo kasy i jakiś pas mistrza, pucharek z niby "słota", potem zejść z ringu cały we krwi, dostać zastrzyki przeciw bólowe i być happy , bo się komuś oklepało ryj za ciężką kasę i sprawiło radochę masie debili. Jeśli to jest nazywane sportem tak samo jak wyścigi samochodów -IMO maszyny się ścigają- to ,albo dopiero mamy wczesną epokę kamienia nie-łupanego,albo ponad 80% ludzkości tego świata to idioci. SMUTNE!!!
do VolcanicSlut: ja np nie lubie boksu bo to nie jest prawdziwa walka, a widziałem kiedyś jak bokser z pewnego klubu dostał na ulicy w piernicz od typa nie ćwiczącego tzw. sztuk walki(MMA jest bardziej wszechstronne). Dla mnie sztuką jest rozwiązanie konfliktu bez walki, a jak już dojdzie do ostateczności to zniechęcam przeciwnika do walki, aczkolwiek jeszcze nie zdarzyło mi się uciekać(raz jak było 2 na 12). do seiryu777: zazwyczaj się z tobą zgadzam, ale teraz nie. Ci co walczą przed widowniom, robią to za grubą kase i na takich zasadach żeby nie stała im się wielka krzywda, a idąc nocą po ulicy możesz dostać dużo gorzej i do tego jeszcze stracić telefon. Mój kolega nie chciał oddać telefonu i go w 3 napiepszali, a policja do zgłoszenia o pobiciu nawet nie przyjechała. Więc zastanów się co się bardziej opłaca.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2010 o 10:32
nie opłaca się ani to,ani to bo i tak człowiek w jakimś stopniu doznaje uszkodzenia ciała :\
Swoimi minusikami dajecie tylko wyraz temu, jak bardzo prawda w oczy kole... :) @Qrvishon, wiadomo, że takie rzeczy się zdarzają, ale nie popadajmy w skrajności. Ja z kolei byłam świadkiem sytuacji, w której "facet" zostawił swoją dziewczynę na pastwę czterem karkom i uciekł. A na dyskusje zwykle nie ma czasu.
VolcanicSlut: ja bym nie zostawił, nawet jak by ich 10 było, bo bym później nie mógł "spojrzeć w lustro". Jak mawiali samuraje: Są w życiu rzeczy gorsze niż śmierć. seiryu777: pomyśl że ludzie umierają z tak wielu powodów, i że górnik traci dużo więcej zdrowia i naraża życie, a nie zarobi w życiu tyle ci Tyson za walke z Lewis'em, a możesz mi wierzyć że obaj po zakończeniu kariery nieźle się trzymają
spoleczniecom, jesteś po prostu zwykłym facetem, chcesz zadbać o rodzinę i dzieci i chwała ci za to, ale niektórzy chcą od życia więcej niż kochająca żona i dzieci oczywiście, że to wspaniała rzecz ale w życiu każdy chce coś osiągnąć jedni mniej jedni więcej a na rodzinę nigdy nie jest za późno.
ale obity
no po melanżu z Endrju Golara:D
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2010 o 15:52
Wszystko aż boli od patrzenia na to zdjęcie...
Nie zmienia to postaci rzeczy, że to prawda. Chęć zwycięstwa wydziela dużo adrenaliny, co powoduje, że zapomina się o bólu i za wszelką cenę pragnie się wygrać ;)
zabójcze źródło ;)
w jakiej walce zostal tak poturbowany?
W walce z Paulem Briggsem. Adamek walczył ze złamanym nosem, to było jeszcze w wadze półciężkiej
Adamek vs. Briggs... "Skończyło się na tym, że przez 12 rund połykał krew płynącą z pękniętego ponownie podczas walki nosa, nazywając kontuzję "najcięższą jaką miał w życiu". Już w trzeciej rundzie Polak miał zapuchnięte oko, w ósmej był bliski znokuatowania, ale szczęśliwie dla polskiego wojownika oddawał Briggsowi cios za cios i jeszcze z nawiązką, zdobywając tytuł WBC"
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 21 czerwca 2010 o 19:59
Tak jak mówi niemanicku4, jeszcze przed walką z Briggsem Adamek miał niezaleczone pęknięcie kości nosa. Wszyscy mu doradzali, aby zrezygnował z walki. Jednak dla niego była to pierwsza walka w USA i to od razu o mistrzostwo świata najbardziej prestiżowej organizacji na świecie (WBC). Adamek więc nie zrezygnował i stoczył z Briggsem piękną walkę. Potem był jeszcze rewanż, równie zacięty i krwawy, też wygrany przez naszego Górala (jakiś ekspert walki określił najbardziej krwawą potyczką ostatnich dwóch lat- druga walka była w 2006). Potem była porażka z Dawnsonem, przejście do wagi cruiser, mistrzostwo świata w tej wadze i opinia najlepszego pięściarza wszech czasów w wadze junior ciężkiej (choć kategoria ta ma bardzo krótką historię). I dlatego, że waga junior ciężka jest traktowania przez specjalistów po macoszemu (właśnie przez brak tradycji), to Adamek przeniósł się do wagi królewskiej i zmierza po tytuł Championa w trzeciej kategorii wagowej, co może być wyczynem bardzo rzadko spotykanym w boksie.
To tak w największym skrócie. O boksie mogę nawijać godzinami, jak jest tu ktoś inny o podobnych zainteresowaniach, to zapraszam do konwersacji (PW).
Fotomont !!
nie no to jest przerażające. Chyba powinny być jakieś granice w walce, kiedyś powinno się ją przerywać, to już nie sport, to mordobicie!
taka że w boksie są jakieś zasady?
@agirhagir - chyba nie oglądałeś nigdy walki. Oczywiście, że są momenty, gdy sędzia przerywa walkę. Jest to np. wtedy, gdy widzi, że coś poważnego stało się zawodnikowi [i nie chodzi tu o złamanie nosa, czy zapuchnięte oko, ale np. o coś z głową], i zazwyczaj pyta się, czy ten chce walczyć dalej, albo jak nie ma już "świadomości" bo tak dostał, to sędzia kończy walkę wygraną drugiego.
Nie, dopiero od takich momentów zaczyna się prawdziwa walka. Szkoda tylko, że teraz sędziowie przerywają w takich momentach walkę. I to często na niekorzyść pewnych bokserów, na przykład Vitali Klitschko wygrałby walkę z Lennoxem Lewisem na punkty, gdyby nie przerwanie walki przez sędziego... A chciał walczyć dalej i mógłby utrzeć nosa Lewisowi, który miał się za najlepszego, bo W SWOIM PRIME pobił Tysona, który był już niemal 10 lat po swoim prime
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2010 o 9:31
ale to musi boleć popękana twarz + pot :/ niemiło:/
to bolało dopiero później w trakcie walki i jakiś czas po niej jest zbyt duży poziom adrenaliny żeby to jakoś szczególnie odczuć
Czy to Adamek? bo nie poznaje;)
alle dostał . Ałł .
ale krwi ;//
a źródło niezłe ^^
+
lol ktoś z ryja mu zrobił jesień średniowiecza
Hehe tak si składa e jestem z Gilowic:P
Chyba kojarzycie:P:P
demot:zwycięstwo:najlepszy środek motywacyjny
Tu raczej chodzi o endorfiny niż adrenalinę.
W mózgu mamy receptory opioidowe, które kiedy zostaną pobudzone, organizm odpowiada zniesieniem bólu, euforią, zwężeniem źrenic itd.Mamy 3 rodzaje receptorów opioidowych: alfa, beta, kappa.Naturalnym agonistą(pobudzaczem) są właśnie endorfiny wydzielane podczas rywalizacji, zwycięstwa, orgazmu, sukcesu, ran, przy długotrwałym wysiłku fizycznym."Sztucznym" agonistą jest np. morfina czy fentanyl(heroina też). Należą do najsilniejszych środków p/bólowych(głównie pochodne fentanylu).
aha
Świetna walka była. ale briggs wyglądał jeszcze gorzej.
A ja zadaje pytanie gdzie on ma prawe oko oO ?
Pozdrawiam sąsiada :D
Tomasz, jesteśmy z Tobą !
mi sie zdaje ze adrenalina :d ale spox
Też nie jestem za tym żeby rozwiązywać konflikty siłą... ale jak to się mówi "Morda nie szklanka... zęby nie kwiatki, na wiosnę nie rosną".
Na tym zdjęciu wygląda jak postać z Avatara :) ten nos...
demot:ale kochanie:to naprawde tylko taka koleżanka
to jak ktoś powiedział napieprzanie się po mordach, to dla wielu ludzi jest sport tak jak dla innych piłka nożna czy tenis. Po prostu robią to co lubią i to jest ich pasja, a to że przy tym można odnieść jakieś powierzchowne rany, jest wliczone w ich ryzyko. Nie jeden sportowiec ucierpiał boleśniej niż bokser (okropne zlamanie Wasyla, czy niedawna tragedia Karola Bieleckiego). Dla mnei to oni są wielcy, przez 12 rund walczą ze sobą na calego, by potem podać sobie reke i uścisnąć się serdecznie zapominając o wszystkim i wyniku.
z ktorego roku to walka? 2005 czy rewanz 06? nie pamietam go tak zbitego. w 2005 walczyl ze zlamanym nosem (zlamal na sparingu wczesniej) to wtedy?
WIEC PAMIETAJ SKA TUTAJ PRZYBYŁEM !! ADAMEK RULESSSSSSS :)
dla mnie boks nie jest sportem...
dadula jestes downem naucz sie pisac.
jestem pełna podziwu dla tych wszystkich bokserów , przecież mimo tego bólu, którego doświadczają na co dzień nadal kochają ten sport ...
demot:Tylko po to:Żeby banda gówniarzy nazywała mnie idiotą.
Swietny demot ale trzeba walczyć żeby go zrozumieć w pełni. Hellboy21 masz całkowitą rację.
dadula do szkoly idiotko
nie jestem grafikiem ale czy czasem to nie jest edit z painta?
... I po co komu taki "sport"...?
@seiryu777
od razu powiem, że nie ukrywam wkur*ienia czytajac twój komentarz, zacytuje ,, Wiecie co? jesteście mega genialni: Cóż za wspaniałe uczucie, napier.dalać się po mordach na
oczach milionów widzów, do tego narazić się na utratę np. ucha, dostać za to sporo kasy i
jakiś pas mistrza, pucharek z niby "słota", potem zejść z ringu cały we krwi, dostać zastrzyki
przeciw bólowe i być happy , bo się komuś oklepało ryj za ciężką kasę i sprawiło radochę
masie debili. Jeśli to jest nazywane sportem tak samo jak wyścigi samochodów -IMO maszyny się
ścigają- to ,albo dopiero mamy wczesną epokę kamienia nie-łupanego,albo ponad 80% ludzkości
tego świata to idioci. SMUTNE!!! " /// To jest sport, który jest dla mnie pasją, a jak patrze jak taki debil nazywa to idiotycznym zajęciem, to robi mi się słabo.
5 lat treningów.
Wyrzeczenia sportowe, bieganie, siłowni, treningi...
weź posiedź przed demotami i kompem...