Ja widząc taką osobę po prostu się promiennie uśmiecham. Wcale nie wychodzi na śmianie się, bo takie osoby odwzajemniają swój uśmiech;) Traktuje ich jak równych sobie. Raz pamiętam na zabawie studenckiej zaczęłam rozmawiać z jednym, a zaczęło się własnie od zwykłego uśmiechu nie mogliśmy skończyć rozmowy ;D Na koniec powiedział mi, że dzięki mnie zapomniał, że w ogóle jest "inny". Poprawiłam go, że wcale taki nie jest...
A na co patrzeć i czemu niby spuszczać wzrok? Toż to są normalni ludzie i tak samo powinno się ich traktować. Na zdrową osobę nikt się nie gapi, nikt nie odwraca głowy w drugą stronę - zwyczajnie omiata się taką osobę wzrokiem, jeśli znajomy to się człowiek przywita, jak nie to idzie normalnie dalej. I tego samego oczekują niepełnosprawni - pospołu z kulturą i dobrym wychowaniem. Gapienie się, odwracanie wzroku, pomaganie na siłę jest po prostu budowaniem uczucia odmienności, które często wiele bardziej dotyka niż sama ułomność.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
16 sierpnia 2010 o 0:25
Pamiętam, jak pewnego razu pracowałem w ośrodku dla niepełnosprawnych jako wolontariusz. Opiekowałem się ludźmi, wszystko szło beztrosko, aż tu nagle, pewnego razu do szpitala przywieźli typowego "JP JP na sto procęt".
Powiedziałem mu, że mogę go uleczyć całkowicie za darmo.On się zgodził a ja przygotowałem się do uleczania. Stanęłem pół metra przed nim i kopnęłem go z całej siły w chorą nogę. On krzyknął "Co ty se ku*wa myślisz pajacu?" i rzucił się za mną w pościg, na szczęście byłem na to przygotowany i ubrałem sobie adidasy i uciekałem przed nim przez 2 km, ale przynajmniej terapia zadziałała, biegł za mna jak młoda kozica górska. A morał tej historii jest krótki i niektórym znany, jak cie JP goni, to kryj się w banany.
Okulary słoneczkne to zbawienie dla osób, które odczuwają stres spojrzeniowy :) Zwłaszcza w autobusie, gdzie osoby siedzące 1m na przeciwko patrzą ci w oczy. Brr. Szkoda, że tylko przez niewielką część roku da się je nosić :/ Ale zwykłe okulary też dają poczucie separacji i bezpieczeństwa.
wyjdzie jakbyś się z nich śmiała, więc właściwie to nic nie da się zrobić bo i tak wyjdzie na złe. Chyba, że trafi się na niepełnosprawnego z dystansem do życia, wtedy ok, można się uśmiechać, pogawędzić jak znajdzie się czas.
.. albo padnie podejrzenie, że to z litości. Tez nie raz o tym myślałam, jak w takich momentach postępować. I stwierdziłam, że traktuje ich jak wszystkich pozostałych, najczęściej jak powietrze.
Zawsze się uśmiechałam i starałam się aby był on normalny, szczery. Mając ok. 9 lat uśmiechnęłam się właśnie w taki sposób do pana na wózku, ale jego opiekunka tak mnie skrzyczała, że się popłakałam. Powiedziała: Co się tak głupio cieszysz? Ładnie tak naśmiewać się z cudzej krzywdy? Ty głupia gówniaro!! itp. Nie zrozumiała moich intencji i zamiast dobrze, było źle... Wszyscy przechodnie spojrzeli się na mnie jak na jakiegoś złoczyńcę.
Mimo wszystko, będę się jednak uśmiechała do takich ludzi ;)
Przejęzyczenie. Taki mam przejaw sympatii dla ludzi ( bez rozróżnienia na sprawność). Nie sądzę, żeby to było coś złego. Co do ludzi niepełnosprawnych to nie są tacy sami, bo mają o wiele trudniej od osób pełnosprawnych: kłopoty ze znalezieniem pracy, mają problem, kiedy chcą np. zjechać po schodach, a nie ma zjazdu itp. są setki przykładów. Takich ludzi trzeba cenić, bo radzą sobie (w większości) bardzo dobrze. Ale np. kiedy chcemy porozmawiać z taką osobą, to nie widać różnicy, naprawdę można miło pogawędzić. P.S. Uśmiechem obdarzam większość przechodniów, bo nie widzę powodu, dla którego miałabym ich "zniechęcać do wszystkiego" swoją ponura miną ;) Wybór jest przypadkowy. Każdemu raczej jest weselej, kiedy zobaczy uśmiech, prawda? Czasem nawet go odwzajemni, a to już coś. ;)P.S. 2 w tej opowieści chodziło mi o to, że nasze intencje mogą zostać źle odebrane i zamiast rozweselenia możemy rozzłościć ;)
I to jest najczęściej Wasze podejście do nas. To tak jakbym ja się patrzył na osobę zdrową jak na jakiegoś dziwaka. Byłem wiele razy na leczeniu w USA, takie coś tam nigdy nie wystąpi, oni są przyzwyczajeni do osób niepełnosprawnych. Gdy uczyłem się chodzić z kulami po parku ludzie mnie witali, uśmiechali się a nawet bili brawo, tylko po to abym był szczęśliwy i miał coś z życia. I dziwić się, że w Polce tyle osób niepełnosprawnych lub kalek siedzi w domu bo boi się wyśmiewania i wyzywania innych ludzi no i tych krzywych spojrzeń. Kiedyś jak byłem mały i jechałem na rehabilitację do szpitala stara babcia (to było w Polce oczywiście) siedząca razem z wnuczkiem obok, wstała i zaczęła wnuczka ciągnąć za rękę aby się przesiadł bo się ode mnie zarazi i będzie kaleką. Moja mama oczywiście wyleciała do niej z pyskiem, że się sama zarazi jak się nie zamknie. Do tego nie wiem czy wiecie, ale nazwanie osoby niepełnosprawnej kaleką ją rani. Kaleka jest to osoba, która straciła rękę czy nogę a nie jest sparaliżowana.
Pozdrawiam wszystkich z DPM (Dziecięce porażenie mózgowe)
Bdw, chłopak na fotce będzie miał ciężko aby przejechać po tej kostce.
Volt, dołączam się chociaż uważam, że powoli zaczynamy mieć bardziej przyjazne środowisko. Powoli te piekielne stereotypy "kaleki" odchodzą w niepamięc, coraz częściej spotykam się z młodymi, otwartymi na "nas" ludźmi. Co do jednego się nie zgodzę - KALEKA to określenie obraźliwe bez względu na to czy jeździsz na wózku czy brak Ci którejś kończyny albo zmysłu. Osoba niepełnosprawna - myślę, że takie określenie jest neutralne.
Dokładnie tak... czasami nie wiadomo po prostu jak się zachować. Czasami nie da się niezauważyć niepełnosprawności... i choć wiemy, że to taka sama osoba jak każdy, to jednak każde nasze zachowanie nagle zaczyna się nam samym wydawać dziwnie nienaturalne...
W Ameryce wszędzie jest kontakt z niepełnosprawnymi, więc już dzieci od małego się uczą jak zachowywać się przy niepełnosprawnym do tego są ciągle spotkania z psychologiem dla całej klasy jak mają z taką osobą postępować.
Bez sensu. Człowiek na wózku to też normalny człowiek. Co go różni od osoby ze sprawnymi nogami? Czy czułbyś się urażony, gdyby ktoś na Tobie zawiesił wzork o ten moment dłużej? No przepraszam bardzo...
Ja jestem do tego już przyzwyczajony, jednak jeśli osoba jest niepełnosprawna w późniejszym roku życia, to może jej to przeszkadzać i czuje się jeszcze bardziej inna.
ŻENADA!!! DZIWI MNIE TO ŻE TAKI DEMOT DOSTAŁ SIĘ NA GŁÓWNĄ!!! ludzie niepełnosprawni są normalnymi ludźmi, nie widzę powodu spuszczania wzroku lub patrzenia się, ŻAL!!!
Ta historia wydarzyła się naprawdę moim rodzicom...^^ Pewnego letniego wieczoru około godziny 18.30 ktoś zapukał do drzwi. Moja mama poszła otworzyć lecz nikogo za nimi nie było, więc pomyślała, że jacyś znajomi jej lub jej męża( mojego taty) się z nich nabijają. Po jakiejś godzinie znów ktoś puka, a więc moja mama poszła bez wahania otworzyć drzwi, lecz i tym razem nikogo za nimi nie było! Po godzinie 20.30 znów ktoś pukał i tym razem mój tata poszedł otworzyć i także nikogo nie było, więc mój tata się zdenerwował i wyszedł na podwórze i obszedł naokoło domu aby sprawdzić kto się z nim nabija..!! Lecz nikogo nie znalazł, więc pomyśła że ci co pukali już uciekli. I poszedł do domu..! Gdy się już zrobiło cimno około 21.30 znów ktos zapukał, i mój tata wzraz z mama posiadali w domu takiego bardzo dzielnego i wielkiego psa, który niczego sie nie bał ( był to Owczarek Niemiecki) i teraz juz nie mieli zamiaru otwierać tylko podprowadzili pod drzwi ( od strony domu ) tego psa, aby powąchał pod drzwiami kto tam stoi, lecz pies kiedy już powąchał kto stoi za tymi drzwiami bardzo sie zląk, zaczął piszczeć i uciekać do innego pokoju..! Wtedy mój tata wziął siekierę która była w piwnicy ,wyszedł na podwórze i zaczął krzyczeń: Cholerny debilu, boisz się ???!!! Pokaż się to zaraz ci zajebi*, nie umiesz poczekac aż otworzę tylko uciekasz!! Ale i tym razem nikogo nie znalazł! Po godzinie 22.00 ktoś zapukał w okno, ale wtedy już moi rodzice nawet nie patrzyli kto to bo byli już znudzeni tym otwieraniem drzwi i patrzeniam kto przyszdł nadal myśląc że to ich znajomi sie z nich nabijają! O godzinie 22.30 mój tata poszedł się kąpać do łazieńki( a łazienka jest pośrodku domu, a po jej oby dwóch stronach jest długi korytarz,a w tej łazience jest okenko, a za tym okienkiem jest korytarz) i nagle ktoś zapukał w to okienko, a przeciez po drugiej stronie tego okna jest korytarz i mój tata się bardzo wystraszył, bo przecież ktoś musiał być w domu! I uciekli razem z moją mamą i psem do pokoju zamykając się na klucz. Siedzieli tak zamknięci do rana, a samym rankiem sprawdzili czy kogoś niema w domu i nie było. Moi rodzice kiedy pojechali na obiad do babci i dziedka dowiedzieli się że o 18.00 ubiegłego wieczoru zmarł wujek mojego ojca i przed samą śmiercią powiedział, że chciałby jeszcze odwiedzić mojego tatę i odwiedził ale jak juz nie zyl.
A mi jakoś głupio jak mijam człowieka na wózku. Jakby czuje się winny że ja chodzę a on nie. Czuję dziwny stres ze jak się zaśmieję to może to odebrać że to z niego, albo że jak spojrzę to że się gapię a jak nie spojrzę to że się nad nim użalam a na 100% tego ten ktoś nie chce:)
I to jest właśnie największy problem - czujesz się winny a nie masz za co. Tak naprawdę reakcja zależy od charakteru niepełnosprwnego a nie tego, który krąg ma złamany albo z powodu innego typu niepełnosprawności. To tak jak w sklepie - jedna kasjerka będzie miła druga wiedźmowata:D
ja nie spuszczam wzroku ani się nie smieje tylko patrzę prosto w oczy. Mój kolega jest na wózku i co? można mu pozazdrościć pogody ducha i wytrwałości.
takiego Człowieka traktować trzeba zwyczajnie, jak już to pomagać. a nie odpychać od siebie. I nie można się głupio, dziwnie patrzeć. Wyobraźcie sobie jak ten niepełnosprawny się później czuje.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
16 sierpnia 2010 o 16:47
heh...miałam kiedys chłopaka co jeździł na wózku.... super facet;) Aktualnie mój jeden b. dobry kolega jest "kulawy" ;) Jakoś nie mam kłopotów w kontaktach codziennych z takimi ludźmi.
u nas po prostu niepełnosprawni są postrzegani jak gorsi. Jak jacyś trędowaci niestety w Polsce wciąż mamy stereotyp niepełnosprawnych że to zaniedbani ludzie, nie umiejący sobie sami poradzić w życiu.
Moja przyjaciółka jeździ na wózku i nie jeden pełnosprawny powinien się od niej uczyć radości życia. Bo wielu ludzi tylko narzeka jak to im źle i w ogóle i nie potrafią docenić tego co mają. A Ci co nie mają cieszą się z tego co zostało im dane.
A może po prostu... Pomóc? Normalne traktowanie normalnym traktowaniem, ale ludzie niepełnosprawni trafiają na pewne fizyczne ograniczenia. Ludzie na wózkach- wysokie chodniki, podjazdy, na które się wjechać nie da, itd. Ale bywa też inna niepełnosprawność- kiedyś odprowadzałam niewidomą kobietę z autobusu na następny przystanek... I tu się nie da bez pomocy ludzi- który przystanek, jaki to autobus, kiedy jedzie(czy już odjechał)... Traktowanie normalne to nie zawsze traktowanie identyczne...
Jeśli osoba na wózku będzie potrzebować Twojej pomocy to Cię o to poprosi!! Sama jeżdżę na wózku i nie wyobrażasz sobie jak wpienia mnie, gdy obcy ludzie próbują mi na siłę pomagać, chociaż wcale tego w danej chwili nie potrzebuję. Czy jak widzisz pełnosprawną osobę, która stoi sobie przed sklepem, lecisz spytać czy trzeba jej w czymś pomóc? Nie. To dlaczego robicie to odnośnie ludzi na wózkach? Nie mogę sobie normalnie stanąć przed sklepem i pogapić się na wystawę, żeby zaraz jakiś rycerz nie przyleciał i nie próbował na siłę wepchnąć mnie do tego sklepu, bo sobie ubzdurał, że trzeba mi pomóc tam wejść.
Co więc robić jak widzisz niepełnosprawnego? OLAĆ! Przejść obok i nie zawracać sobie nim głowy. Tak samo jak nie zawracacie sobie głowy wszystkimi innymi obcymi osobami mijanymi codziennie na ulicy! Na dobrą sprawę nawet to wasze uśmiechanie się do niepełnospr. może zostać źle odebrane, bo jak ktoś już o tym wspomniał, raczej mało kto uśmiecha się do każdej napotkanej osoby, więc dlaczego macie robić w tym wyjątek dla niepełnosprawnych? Dla mnie to nielogiczne. Kiedyś niepełnosprawnych traktowało się jak trędowatych, teraz z kolei ludzie coraz częściej się z nimi cackają, obchodzą jak z jajkiem, które może się stłuc pod wpływem jednego krzywego spojrzenia. Nie popadajmy w paranoje. P.S. Odnośnie tego, że niepełnosprawni obrażają się, gdy ktoś mówi o nich kaleka. Sama tak o sobie mówię, bo tak krócej... więc? Mam się sama na siebie za to obrazić? Pieprzona poprawność polityczna ;) PP.S. @volt123, jakby mi ktoś zaczął bić brawo, dlatego, że udało mi się wjechać wózkiem na krawężnik, to bym mu powiedziała, żeby się poszedł leczyć ;)
A kto mówi o pchaniu na siłę? Mówimy o sytuacji, w której pomóc należy. Kiedy wychodzę ze sklepu, a dwa kroki ktoś idzie za mną- to nie zamknę mu drzwi przed nosem, a chyba tego oczekujesz. Tak samo, gdy widzę z kilka kroków za mną osobę na wózku, poczekam, żeby te drzwi przytrzymać, a jeżeli się za coś takiego obrażasz, to jesteś przewrażliwiona, żeby nie powiedzieć gorzej. Jeżeli komuś rozwali się siatka i, powiedzmy, jabłko potoczy się pod moje nogi, to podniosę i podam. Jeżeli ktoś będzie miał problemy z wjechaniem na chodnik- również. Chyba, że Ty uważasz, że Cię to obraża, ale to śmieszne.
Nie, demot nie jest o tym czy pomagać niepełnosprawnym, tylko demot dotyczy sytuacji, w której widzisz osobę niepełnosprawną i nie wiesz jak się zachować, głupio się przyglądać, głupio wzrok odwrócić. Ty napisałaś, że w takiej sytuacji trzeba pomóc. Moje pytanie, w czym niby pomóc? Czy sam fakt, że widzisz osobę niepełnosprawną, która wyszła sobie z domu na miasto, oznacza, że od razu trzeba jej pomagać? Jak już mówiłam, jeśli będzie potrzebować Twojej pomocy to Cię o to poprosi. Inna sprawa, że trochę sobie sama przeczysz : "traktowanie normalne, to nie zawsze traktowanie identyczne". A później piszesz o przytrzymywaniu drzwi, czy zbieraniu rozsypanych rzeczy. A co to niby jest jak nie taka sama pomoc jakiej możesz udzielić osobie niepełnosprawnej? Pełnosprawnej kobiecie obładowanej siatami otworzysz drzwi, niepełnosprawnemu pomożesz wjechać na zbyt wysoki krawężnik. Zarówno sprawni, jak i niesprawni potrzebują od czasu do czasu pomocy. Dlaczego więc uważasz, że fakt, iż nam czasem trzeba pomóc wjechać na krawężnik oznacza, że nie można nas traktować identycznie jak sprawnych? Otóż można, a ludzie muszą oduczyć się obchodzenia się z nami jak z jajkiem.
Sam jestem na wózku i powiem, że ludzie na wózkach, wcale nie są "gorsi", "inni" niż sprawni ludzie! Wystarczy szczery uśmiech w naszym kierunku i to będzie bardzo ciepło odebrane.
Ludzie na wózkach to silnie związana grupa ludzi.
Proponuję wam (sprawnym) abyście przeszli się po placówkach, ośrodkach rehabilitacji i poznali ludzi, którzy mogą być przyjaciółmi "na zawsze".
"Niepełnosprawność to stan ciała, a nie ducha"
Pozdrawiam wszystkich!;)
dokładnie..
Trzeba po prostu starać się traktować go jak normalnego człowieka i nie wchodzić w ten wewnętrzny dialog że "o kur*a znowu się na niego spojrzałem"
Ja widząc taką osobę po prostu się promiennie uśmiecham. Wcale nie wychodzi na śmianie się, bo takie osoby odwzajemniają swój uśmiech;) Traktuje ich jak równych sobie. Raz pamiętam na zabawie studenckiej zaczęłam rozmawiać z jednym, a zaczęło się własnie od zwykłego uśmiechu nie mogliśmy skończyć rozmowy ;D Na koniec powiedział mi, że dzięki mnie zapomniał, że w ogóle jest "inny". Poprawiłam go, że wcale taki nie jest...
A na co patrzeć i czemu niby spuszczać wzrok? Toż to są normalni ludzie i tak samo powinno się ich traktować. Na zdrową osobę nikt się nie gapi, nikt nie odwraca głowy w drugą stronę - zwyczajnie omiata się taką osobę wzrokiem, jeśli znajomy to się człowiek przywita, jak nie to idzie normalnie dalej. I tego samego oczekują niepełnosprawni - pospołu z kulturą i dobrym wychowaniem. Gapienie się, odwracanie wzroku, pomaganie na siłę jest po prostu budowaniem uczucia odmienności, które często wiele bardziej dotyka niż sama ułomność.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2010 o 0:25
a może trzeba ruszyć pełnosprawną dupę:i chociaż raz pomóc ?
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2010 o 0:57
Ja spoglądam jak na normalną osobę, bo takową jest.
Pamiętam, jak pewnego razu pracowałem w ośrodku dla niepełnosprawnych jako wolontariusz. Opiekowałem się ludźmi, wszystko szło beztrosko, aż tu nagle, pewnego razu do szpitala przywieźli typowego "JP JP na sto procęt".
Powiedziałem mu, że mogę go uleczyć całkowicie za darmo.On się zgodził a ja przygotowałem się do uleczania. Stanęłem pół metra przed nim i kopnęłem go z całej siły w chorą nogę. On krzyknął "Co ty se ku*wa myślisz pajacu?" i rzucił się za mną w pościg, na szczęście byłem na to przygotowany i ubrałem sobie adidasy i uciekałem przed nim przez 2 km, ale przynajmniej terapia zadziałała, biegł za mna jak młoda kozica górska. A morał tej historii jest krótki i niektórym znany, jak cie JP goni, to kryj się w banany.
bohdan znowu wyjeżdżasz z tymi historyjkami? XD
no bohdan powoli staje sie moim ulubiencem, niech wyjezdza:d
gówno prawda, ja tam się DO nich zwyczajnie śmieje, nie wiem jak to opisać, po prostu mają fajny dizajn...
Więc najlepiej się sympatycznie uśmiechnąć ;)
dlatego nosi sie okulary nawet w deszcz;d /
I wygląda się jak idiota?
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2010 o 0:10
Zabiorę Ci nogi na 1 dzień i posadzę na wózku w centrum handlowym.
Okulary słoneczkne to zbawienie dla osób, które odczuwają stres spojrzeniowy :) Zwłaszcza w autobusie, gdzie osoby siedzące 1m na przeciwko patrzą ci w oczy. Brr. Szkoda, że tylko przez niewielką część roku da się je nosić :/ Ale zwykłe okulary też dają poczucie separacji i bezpieczeństwa.
Zwykłe też dają bezpieczeństwo? Chyba przed opluciem...
taka osobe najlepiej obdarzyć usmiechem :)
wyjdzie jakbyś się z nich śmiała, więc właściwie to nic nie da się zrobić bo i tak wyjdzie na złe. Chyba, że trafi się na niepełnosprawnego z dystansem do życia, wtedy ok, można się uśmiechać, pogawędzić jak znajdzie się czas.
.. albo padnie podejrzenie, że to z litości. Tez nie raz o tym myślałam, jak w takich momentach postępować. I stwierdziłam, że traktuje ich jak wszystkich pozostałych, najczęściej jak powietrze.
Zawsze się uśmiechałam i starałam się aby był on normalny, szczery. Mając ok. 9 lat uśmiechnęłam się właśnie w taki sposób do pana na wózku, ale jego opiekunka tak mnie skrzyczała, że się popłakałam. Powiedziała: Co się tak głupio cieszysz? Ładnie tak naśmiewać się z cudzej krzywdy? Ty głupia gówniaro!! itp. Nie zrozumiała moich intencji i zamiast dobrze, było źle... Wszyscy przechodnie spojrzeli się na mnie jak na jakiegoś złoczyńcę.
Mimo wszystko, będę się jednak uśmiechała do takich ludzi ;)
Uśmiechasz się tak do każdego kogo spotkasz? Nie? To czemu traktujesz takie osoby INACZEJ? Przecież "oni się niczym nie różnią".
Przejęzyczenie. Taki mam przejaw sympatii dla ludzi ( bez rozróżnienia na sprawność). Nie sądzę, żeby to było coś złego. Co do ludzi niepełnosprawnych to nie są tacy sami, bo mają o wiele trudniej od osób pełnosprawnych: kłopoty ze znalezieniem pracy, mają problem, kiedy chcą np. zjechać po schodach, a nie ma zjazdu itp. są setki przykładów. Takich ludzi trzeba cenić, bo radzą sobie (w większości) bardzo dobrze. Ale np. kiedy chcemy porozmawiać z taką osobą, to nie widać różnicy, naprawdę można miło pogawędzić. P.S. Uśmiechem obdarzam większość przechodniów, bo nie widzę powodu, dla którego miałabym ich "zniechęcać do wszystkiego" swoją ponura miną ;) Wybór jest przypadkowy. Każdemu raczej jest weselej, kiedy zobaczy uśmiech, prawda? Czasem nawet go odwzajemni, a to już coś. ;)P.S. 2 w tej opowieści chodziło mi o to, że nasze intencje mogą zostać źle odebrane i zamiast rozweselenia możemy rozzłościć ;)
szczery, dobry demot. +
można pomóc :)
Rozumie ktoś tego demota? Troche bez sensu, normalnemu człowiekowi to chyba nie jest ani głupio spojrzeć, ani spuścić wzrok.
A jeszcze "głupiej" nie zwrócić nawet uwagi i iść z podniesioną głową.
Potraktować jak normalnego czlowieka... czyli nie zwracać uwagi, to też są ludzie.
prawdziwy.
+ co racja to racja
I to jest najczęściej Wasze podejście do nas. To tak jakbym ja się patrzył na osobę zdrową jak na jakiegoś dziwaka. Byłem wiele razy na leczeniu w USA, takie coś tam nigdy nie wystąpi, oni są przyzwyczajeni do osób niepełnosprawnych. Gdy uczyłem się chodzić z kulami po parku ludzie mnie witali, uśmiechali się a nawet bili brawo, tylko po to abym był szczęśliwy i miał coś z życia. I dziwić się, że w Polce tyle osób niepełnosprawnych lub kalek siedzi w domu bo boi się wyśmiewania i wyzywania innych ludzi no i tych krzywych spojrzeń. Kiedyś jak byłem mały i jechałem na rehabilitację do szpitala stara babcia (to było w Polce oczywiście) siedząca razem z wnuczkiem obok, wstała i zaczęła wnuczka ciągnąć za rękę aby się przesiadł bo się ode mnie zarazi i będzie kaleką. Moja mama oczywiście wyleciała do niej z pyskiem, że się sama zarazi jak się nie zamknie. Do tego nie wiem czy wiecie, ale nazwanie osoby niepełnosprawnej kaleką ją rani. Kaleka jest to osoba, która straciła rękę czy nogę a nie jest sparaliżowana.
Pozdrawiam wszystkich z DPM (Dziecięce porażenie mózgowe)
Bdw, chłopak na fotce będzie miał ciężko aby przejechać po tej kostce.
Volt, dołączam się chociaż uważam, że powoli zaczynamy mieć bardziej przyjazne środowisko. Powoli te piekielne stereotypy "kaleki" odchodzą w niepamięc, coraz częściej spotykam się z młodymi, otwartymi na "nas" ludźmi. Co do jednego się nie zgodzę - KALEKA to określenie obraźliwe bez względu na to czy jeździsz na wózku czy brak Ci którejś kończyny albo zmysłu. Osoba niepełnosprawna - myślę, że takie określenie jest neutralne.
Dokładnie tak... czasami nie wiadomo po prostu jak się zachować. Czasami nie da się niezauważyć niepełnosprawności... i choć wiemy, że to taka sama osoba jak każdy, to jednak każde nasze zachowanie nagle zaczyna się nam samym wydawać dziwnie nienaturalne...
W Ameryce wszędzie jest kontakt z niepełnosprawnymi, więc już dzieci od małego się uczą jak zachowywać się przy niepełnosprawnym do tego są ciągle spotkania z psychologiem dla całej klasy jak mają z taką osobą postępować.
traktujecie ich jak rownych sobie i usmiechacie sie do niepelnosprawnych ciekawe czy do "normalnych" ludzi sie usmiechacie..
ja tam poprostu wysmiewam hah xD
głupio popatrzeć, głupio tez spuścić wzrok-- ale qrwa zdjęcie zrobić można
Bez sensu. Człowiek na wózku to też normalny człowiek. Co go różni od osoby ze sprawnymi nogami? Czy czułbyś się urażony, gdyby ktoś na Tobie zawiesił wzork o ten moment dłużej? No przepraszam bardzo...
Ja jestem do tego już przyzwyczajony, jednak jeśli osoba jest niepełnosprawna w późniejszym roku życia, to może jej to przeszkadzać i czuje się jeszcze bardziej inna.
Dodałem ten demot, gdyż chodziłem do szkoły integracyjnej, a teraz sam jestem kaleką…
Głupio robić zdjęcia :]
Nie jesteś kaleką, tylko możesz mniej niż dotychczas...
Ale zdjęcia głupio nie jest robić?! idiota
Nie lubie kromeczek z pomidorkiem!
Myślę, że niepełnosprawni chcą, aby traktować ich jak każdego innego, czyli bez specjalnego zwracania na nich uwagi i narzucania się ze swoją pomocą.
Pomagać jak poproszą, jak nie to traktować jak każdego innego, czyli jak powietrze, albo jak to nasi znajomi, to jak znajomych.
ŻENADA!!! DZIWI MNIE TO ŻE TAKI DEMOT DOSTAŁ SIĘ NA GŁÓWNĄ!!! ludzie niepełnosprawni są normalnymi ludźmi, nie widzę powodu spuszczania wzroku lub patrzenia się, ŻAL!!!
Ta historia wydarzyła się naprawdę moim rodzicom...^^ Pewnego letniego wieczoru około godziny 18.30 ktoś zapukał do drzwi. Moja mama poszła otworzyć lecz nikogo za nimi nie było, więc pomyślała, że jacyś znajomi jej lub jej męża( mojego taty) się z nich nabijają. Po jakiejś godzinie znów ktoś puka, a więc moja mama poszła bez wahania otworzyć drzwi, lecz i tym razem nikogo za nimi nie było! Po godzinie 20.30 znów ktoś pukał i tym razem mój tata poszedł otworzyć i także nikogo nie było, więc mój tata się zdenerwował i wyszedł na podwórze i obszedł naokoło domu aby sprawdzić kto się z nim nabija..!! Lecz nikogo nie znalazł, więc pomyśła że ci co pukali już uciekli. I poszedł do domu..! Gdy się już zrobiło cimno około 21.30 znów ktos zapukał, i mój tata wzraz z mama posiadali w domu takiego bardzo dzielnego i wielkiego psa, który niczego sie nie bał ( był to Owczarek Niemiecki) i teraz juz nie mieli zamiaru otwierać tylko podprowadzili pod drzwi ( od strony domu ) tego psa, aby powąchał pod drzwiami kto tam stoi, lecz pies kiedy już powąchał kto stoi za tymi drzwiami bardzo sie zląk, zaczął piszczeć i uciekać do innego pokoju..! Wtedy mój tata wziął siekierę która była w piwnicy ,wyszedł na podwórze i zaczął krzyczeń: Cholerny debilu, boisz się ???!!! Pokaż się to zaraz ci zajebi*, nie umiesz poczekac aż otworzę tylko uciekasz!! Ale i tym razem nikogo nie znalazł! Po godzinie 22.00 ktoś zapukał w okno, ale wtedy już moi rodzice nawet nie patrzyli kto to bo byli już znudzeni tym otwieraniem drzwi i patrzeniam kto przyszdł nadal myśląc że to ich znajomi sie z nich nabijają! O godzinie 22.30 mój tata poszedł się kąpać do łazieńki( a łazienka jest pośrodku domu, a po jej oby dwóch stronach jest długi korytarz,a w tej łazience jest okenko, a za tym okienkiem jest korytarz) i nagle ktoś zapukał w to okienko, a przeciez po drugiej stronie tego okna jest korytarz i mój tata się bardzo wystraszył, bo przecież ktoś musiał być w domu! I uciekli razem z moją mamą i psem do pokoju zamykając się na klucz. Siedzieli tak zamknięci do rana, a samym rankiem sprawdzili czy kogoś niema w domu i nie było. Moi rodzice kiedy pojechali na obiad do babci i dziedka dowiedzieli się że o 18.00 ubiegłego wieczoru zmarł wujek mojego ojca i przed samą śmiercią powiedział, że chciałby jeszcze odwiedzić mojego tatę i odwiedził ale jak juz nie zyl.
Słyszałem o kilku przypadkach, że zmarli przyszli się pożegnać. Nawet na discovery oglądałem o tym program.
ThomasHewitt - a co to ma wspólnego z tym demotem? Tak z ciekawości pytam:D
No tak najlepiej zrobić zdjęcie ; d
dla mnie to normalny człowiek i normalnie go traktuje przynajmniej tacy są bardziej kulturalni niż większość .
Delikatnie przepchnij gościa 4 metry dalej i problem znika.
A mi jakoś głupio jak mijam człowieka na wózku. Jakby czuje się winny że ja chodzę a on nie. Czuję dziwny stres ze jak się zaśmieję to może to odebrać że to z niego, albo że jak spojrzę to że się gapię a jak nie spojrzę to że się nad nim użalam a na 100% tego ten ktoś nie chce:)
I to jest właśnie największy problem - czujesz się winny a nie masz za co. Tak naprawdę reakcja zależy od charakteru niepełnosprwnego a nie tego, który krąg ma złamany albo z powodu innego typu niepełnosprawności. To tak jak w sklepie - jedna kasjerka będzie miła druga wiedźmowata:D
ja nie spuszczam wzroku ani się nie smieje tylko patrzę prosto w oczy. Mój kolega jest na wózku i co? można mu pozazdrościć pogody ducha i wytrwałości.
takiego Człowieka traktować trzeba zwyczajnie, jak już to pomagać. a nie odpychać od siebie. I nie można się głupio, dziwnie patrzeć. Wyobraźcie sobie jak ten niepełnosprawny się później czuje.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2010 o 16:47
ale na pewno nie głupio podejść i spytać "czy może pomóc?" ;)
heh...miałam kiedys chłopaka co jeździł na wózku.... super facet;) Aktualnie mój jeden b. dobry kolega jest "kulawy" ;) Jakoś nie mam kłopotów w kontaktach codziennych z takimi ludźmi.
u nas po prostu niepełnosprawni są postrzegani jak gorsi. Jak jacyś trędowaci niestety w Polsce wciąż mamy stereotyp niepełnosprawnych że to zaniedbani ludzie, nie umiejący sobie sami poradzić w życiu.
Moja przyjaciółka jeździ na wózku i nie jeden pełnosprawny powinien się od niej uczyć radości życia. Bo wielu ludzi tylko narzeka jak to im źle i w ogóle i nie potrafią docenić tego co mają. A Ci co nie mają cieszą się z tego co zostało im dane.
A może po prostu... Pomóc? Normalne traktowanie normalnym traktowaniem, ale ludzie niepełnosprawni trafiają na pewne fizyczne ograniczenia. Ludzie na wózkach- wysokie chodniki, podjazdy, na które się wjechać nie da, itd. Ale bywa też inna niepełnosprawność- kiedyś odprowadzałam niewidomą kobietę z autobusu na następny przystanek... I tu się nie da bez pomocy ludzi- który przystanek, jaki to autobus, kiedy jedzie(czy już odjechał)... Traktowanie normalne to nie zawsze traktowanie identyczne...
Jeśli osoba na wózku będzie potrzebować Twojej pomocy to Cię o to poprosi!! Sama jeżdżę na wózku i nie wyobrażasz sobie jak wpienia mnie, gdy obcy ludzie próbują mi na siłę pomagać, chociaż wcale tego w danej chwili nie potrzebuję. Czy jak widzisz pełnosprawną osobę, która stoi sobie przed sklepem, lecisz spytać czy trzeba jej w czymś pomóc? Nie. To dlaczego robicie to odnośnie ludzi na wózkach? Nie mogę sobie normalnie stanąć przed sklepem i pogapić się na wystawę, żeby zaraz jakiś rycerz nie przyleciał i nie próbował na siłę wepchnąć mnie do tego sklepu, bo sobie ubzdurał, że trzeba mi pomóc tam wejść.
Co więc robić jak widzisz niepełnosprawnego? OLAĆ! Przejść obok i nie zawracać sobie nim głowy. Tak samo jak nie zawracacie sobie głowy wszystkimi innymi obcymi osobami mijanymi codziennie na ulicy! Na dobrą sprawę nawet to wasze uśmiechanie się do niepełnospr. może zostać źle odebrane, bo jak ktoś już o tym wspomniał, raczej mało kto uśmiecha się do każdej napotkanej osoby, więc dlaczego macie robić w tym wyjątek dla niepełnosprawnych? Dla mnie to nielogiczne. Kiedyś niepełnosprawnych traktowało się jak trędowatych, teraz z kolei ludzie coraz częściej się z nimi cackają, obchodzą jak z jajkiem, które może się stłuc pod wpływem jednego krzywego spojrzenia. Nie popadajmy w paranoje. P.S. Odnośnie tego, że niepełnosprawni obrażają się, gdy ktoś mówi o nich kaleka. Sama tak o sobie mówię, bo tak krócej... więc? Mam się sama na siebie za to obrazić? Pieprzona poprawność polityczna ;) PP.S. @volt123, jakby mi ktoś zaczął bić brawo, dlatego, że udało mi się wjechać wózkiem na krawężnik, to bym mu powiedziała, żeby się poszedł leczyć ;)
A kto mówi o pchaniu na siłę? Mówimy o sytuacji, w której pomóc należy. Kiedy wychodzę ze sklepu, a dwa kroki ktoś idzie za mną- to nie zamknę mu drzwi przed nosem, a chyba tego oczekujesz. Tak samo, gdy widzę z kilka kroków za mną osobę na wózku, poczekam, żeby te drzwi przytrzymać, a jeżeli się za coś takiego obrażasz, to jesteś przewrażliwiona, żeby nie powiedzieć gorzej. Jeżeli komuś rozwali się siatka i, powiedzmy, jabłko potoczy się pod moje nogi, to podniosę i podam. Jeżeli ktoś będzie miał problemy z wjechaniem na chodnik- również. Chyba, że Ty uważasz, że Cię to obraża, ale to śmieszne.
Nie, demot nie jest o tym czy pomagać niepełnosprawnym, tylko demot dotyczy sytuacji, w której widzisz osobę niepełnosprawną i nie wiesz jak się zachować, głupio się przyglądać, głupio wzrok odwrócić. Ty napisałaś, że w takiej sytuacji trzeba pomóc. Moje pytanie, w czym niby pomóc? Czy sam fakt, że widzisz osobę niepełnosprawną, która wyszła sobie z domu na miasto, oznacza, że od razu trzeba jej pomagać? Jak już mówiłam, jeśli będzie potrzebować Twojej pomocy to Cię o to poprosi. Inna sprawa, że trochę sobie sama przeczysz : "traktowanie normalne, to nie zawsze traktowanie identyczne". A później piszesz o przytrzymywaniu drzwi, czy zbieraniu rozsypanych rzeczy. A co to niby jest jak nie taka sama pomoc jakiej możesz udzielić osobie niepełnosprawnej? Pełnosprawnej kobiecie obładowanej siatami otworzysz drzwi, niepełnosprawnemu pomożesz wjechać na zbyt wysoki krawężnik. Zarówno sprawni, jak i niesprawni potrzebują od czasu do czasu pomocy. Dlaczego więc uważasz, że fakt, iż nam czasem trzeba pomóc wjechać na krawężnik oznacza, że nie można nas traktować identycznie jak sprawnych? Otóż można, a ludzie muszą oduczyć się obchodzenia się z nami jak z jajkiem.
E, czego chcecie? Całkiem fajny wózek.
Sam jestem na wózku i powiem, że ludzie na wózkach, wcale nie są "gorsi", "inni" niż sprawni ludzie! Wystarczy szczery uśmiech w naszym kierunku i to będzie bardzo ciepło odebrane.
Ludzie na wózkach to silnie związana grupa ludzi.
Proponuję wam (sprawnym) abyście przeszli się po placówkach, ośrodkach rehabilitacji i poznali ludzi, którzy mogą być przyjaciółmi "na zawsze".
"Niepełnosprawność to stan ciała, a nie ducha"
Pozdrawiam wszystkich!;)