Te ciągłe narzekania że trzeba przebiec się kilkaset metrów. Teraz sam biegam dla przyjemności po kilka km. Z drugiej strony to te lekcje może nie są też za najlepiej prowadzone przez co za bardzo nie zachęcają ludzi do ćwiczeń. Chciałbym kiedyś spróbować poprowadzić taką lekcję
U nas w gimnazjum w praktyce coś takiego jak podstawa programowa nie istnieje- mamy 4 wf-y i na zmianę piłka nożna, ręczna, rzadziej koszykówka i siatkówka. Jakiekolwiek ćwiczenia gimnastyczne tylko jako rozgrzewka, a wuefista wystawia piątki za nic.
I tak powinien wyglądać WF a nie jakieś porąbane ćwiczenia typu stanie na rękach czy rzuty piłką lekarska. WF w ogóle nie powinien być oceniany, bo dlaczego ktoś kto jest słabszy fizycznie i nie rzuci tą piłką na 10m ma mieć np 3 i ma mu to obniżać średnią?
vivafan, lekcje W-Fu nie powinny polegać na ciągłym graniu, nie każdy lubi grać. Ja nie jestem zbyt sprawny fizycznie i nie znosiłem W-Fu w gimnazjum, gdzie tylko cały czas graliśmy. Teraz w liceum, gdzie gry na W-Fie są rzadko, a nawet jak są to można sobie poćwiczyć na mini siłce, i ciągle mamy głównie ćwiczenia to uwielbiam W-F. U nas podstawa jest w ograniczonej formie, gdyby mój W-Fista się do niej całkowicie stosował to maksymalną oceną byłoby 3.
RzecznyWonrz. Nie wyobrażasz sobie jaką torturą może być W-F dla ludzi takich jak ja. Gdy po lekcjach idziesz się męczyć ze zgrają nazbyt pewnych siebie "gwiazd sportu", które uważają się za lepszych od ciebie bo widzą, że słabo grasz i z tego powodu wiecznie się na ciebie drą. Swoją drogą, nie wiem czemu nigdy im nie wtłukłem za darcie się na mnie; zdecydowana większość z nich umiała grać, ale tak ogółem to były straszne wymoczki.
WF jest lekcją, która nie powinna być oceniana- tak samo jak religia. Zwolnienia sobie nie załatwię, bo jestem zdrowa i w pełni sił, ale to, że zgarniam jedynki za to, że nie potrafię przebić piłki przez siatkę, czy trafić do kosza to oczywiście osobna kwestia.
Albo kiedyś mieliśmy mierzenie siły w dłoni - już pomijam fakt, że śrubka się wszystkim w dłoń wbijała, bo przynajmniej były równe szanse :), ale co może taka wiotka 40kg kobietka wobec 80kg? Aczkolwiek... jak było wieszanie się na rękach na drabinkach na czas, wszyscy mieli 2, 3s (sic!), ja dobiłam do 12 i byłam dumna z siebie, a tu nagle, na samym końcu, wyszła dziewczyna, też taka drobniutka, i 45s przewisiała. Potem zeszła ale nie z braku siły, lecz nudów, i tak wisiała najdłużej, i tak miała to 6 ;)
I właśnie tak to działa. Ja też mogę bardzo długo "zwisać", ale na rękach już nie stanę, bo nie dam rady się utrzymać. Przez skrzynię nie przeskoczę, bo za wysoka. Kulą za daleko nie rzucę, bo za ciężka.
Dzisiejsze lekcje WF - u to jedno wielkie DNO
Te ciągłe narzekania że trzeba przebiec się kilkaset metrów. Teraz sam biegam dla przyjemności po kilka km. Z drugiej strony to te lekcje może nie są też za najlepiej prowadzone przez co za bardzo nie zachęcają ludzi do ćwiczeń. Chciałbym kiedyś spróbować poprowadzić taką lekcję
U nas w gimnazjum w praktyce coś takiego jak podstawa programowa nie istnieje- mamy 4 wf-y i na zmianę piłka nożna, ręczna, rzadziej koszykówka i siatkówka. Jakiekolwiek ćwiczenia gimnastyczne tylko jako rozgrzewka, a wuefista wystawia piątki za nic.
I tak powinien wyglądać WF a nie jakieś porąbane ćwiczenia typu stanie na rękach czy rzuty piłką lekarska. WF w ogóle nie powinien być oceniany, bo dlaczego ktoś kto jest słabszy fizycznie i nie rzuci tą piłką na 10m ma mieć np 3 i ma mu to obniżać średnią?
vivafan, lekcje W-Fu nie powinny polegać na ciągłym graniu, nie każdy lubi grać. Ja nie jestem zbyt sprawny fizycznie i nie znosiłem W-Fu w gimnazjum, gdzie tylko cały czas graliśmy. Teraz w liceum, gdzie gry na W-Fie są rzadko, a nawet jak są to można sobie poćwiczyć na mini siłce, i ciągle mamy głównie ćwiczenia to uwielbiam W-F. U nas podstawa jest w ograniczonej formie, gdyby mój W-Fista się do niej całkowicie stosował to maksymalną oceną byłoby 3.
RzecznyWonrz. Nie wyobrażasz sobie jaką torturą może być W-F dla ludzi takich jak ja. Gdy po lekcjach idziesz się męczyć ze zgrają nazbyt pewnych siebie "gwiazd sportu", które uważają się za lepszych od ciebie bo widzą, że słabo grasz i z tego powodu wiecznie się na ciebie drą. Swoją drogą, nie wiem czemu nigdy im nie wtłukłem za darcie się na mnie; zdecydowana większość z nich umiała grać, ale tak ogółem to były straszne wymoczki.
WF jest lekcją, która nie powinna być oceniana- tak samo jak religia. Zwolnienia sobie nie załatwię, bo jestem zdrowa i w pełni sił, ale to, że zgarniam jedynki za to, że nie potrafię przebić piłki przez siatkę, czy trafić do kosza to oczywiście osobna kwestia.
Albo kiedyś mieliśmy mierzenie siły w dłoni - już pomijam fakt, że śrubka się wszystkim w dłoń wbijała, bo przynajmniej były równe szanse :), ale co może taka wiotka 40kg kobietka wobec 80kg? Aczkolwiek... jak było wieszanie się na rękach na drabinkach na czas, wszyscy mieli 2, 3s (sic!), ja dobiłam do 12 i byłam dumna z siebie, a tu nagle, na samym końcu, wyszła dziewczyna, też taka drobniutka, i 45s przewisiała. Potem zeszła ale nie z braku siły, lecz nudów, i tak wisiała najdłużej, i tak miała to 6 ;)
I właśnie tak to działa. Ja też mogę bardzo długo "zwisać", ale na rękach już nie stanę, bo nie dam rady się utrzymać. Przez skrzynię nie przeskoczę, bo za wysoka. Kulą za daleko nie rzucę, bo za ciężka.
Też czasem mi nie odpowiadało to, co robiliśmy na wf-ie, ogólnie było ok. Pewnie przez to, że lubię sport.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2012 o 18:51