kazdy wierzy w co mu wygodniej;] radze poczytac o depresji, albo najlepiej sie z nia zetknac, zeby te Twoje "prawda prawda prawda" mialo jakakolwiek wartosc...
sraty taty, wiekszosc tych osob z rzekoma depresja to lenie, ktorzy zbyt wiele dobrego doswiadczaja na codzien i zaczyna im sie nudzic przez co wymyslaja rozne bzdury. Tak jak pewien chlopak z mojej szkoly, wyglad i charakter bez zastrzezen, dobre relacje z rowiesnikami, rodzina, pozytywne oceny, zyc nie umierac, a kretyn jeden sie powiesil. Jednak nie ma co plakac po takich, czlowiek w prawdziwej depresji przede wszystkim niczego by nie udawal, bo najzwyczajniej w swiecie nie potrafilby.
Widać dobrze go znałeś i wiedziałeś wszystko o jego życiu prywatnym, żeby się wypowiadać, czy mógł się powiesić, czy będzie to świadczyło o tym, że jest kretynem?
Tak w ogole to nie depresja, tylko samobojstwo powinno widniec w tytule. Slaby to jest ten, ktory dziala impulsywnie, majac depresje dopiero zaczyna sie walka i trudno jej poczatki nazywac sila.
twój komentarz oparty na błędzie fałszywego założenia(błąd w argumentacji) tj. osoba nie posiadająca doświadczenia w danym zakresie nie jest zdolna do zrozumienia problemu lub empatii, uważam za zagrożenie wysokiego ryzyka dla efektywnie funkcjonującego społeczeństwa, które to opiera się na empatii i wzajemnego zrozumienia potrzeb poszczególnych jednostek. xD
@klaudiailalia współczucie nie istnieje. Ktoś, kto nie przeżył nie zrozumie - no właśnie dlatego, że nie przeżył. Żaden ze znanych mi ziemskich gatunków nie posiada wrodzonych wuduistycznych zdolności, nie potrafi czuć uczuciami drugiego człowieka, więc jak nie przeżywając danego doświadczenia człowiek miałby wczuwać się w jego położenie? madziuszka - plus, klaudialalia - minus za błąd w argumentacji i szerzenie propagandy.
Oznacza też to, że ktoś nie sprostał wymaganiom tego chorego świata. Ludzie opowiadają o tolerancji i akceptacji dla nie wiadomo już kogo, a nie widzą, że nie są w stanie zaakceptować grubszej koleżanki czy brzydszego kolesia. Jeżeli masz jakąś dość poważną, widoczną ułomność wyglądu to daje Ci 90% szansy, że kiedyś - mniej lub bardziej będą Ci dokuczały stany depresyjne. Najprostsze przyczyny depresji to właśnie kompleksy i brak akceptacji ze strony otoczenia. Także frustracja z powodu niepowodzeń prowadząca do depresji jest wprost proporcjonalna do poziomu i chęci starań. Jedyne sposoby to albo zamknąć się w sobie albo zlewać ich wszystkich.
tu chodzi o to, że w depresje popada człowiek który zbyt długo tłumił w sobie gniew i żal, a gdy w końcu dal się ponieść emocjom to ich ilość tak go przytłoczyla , że nie dawal sobie z tym rady. Czasami mam wrażenie, że troche za bardzo analizujecie te demoty.
Depresja, taka prawdziwa, to coś znacznie więcej. Są jej różne powody i różny przebieg, nie da się w jednym zdaniu steścic znaczenia tego słowa. To znacznie bardziej skomplikowane niż by mogło się zdawac. Demota nie ocenię, bo choc tekst dobry, to nie całkiem pasuje.
Oh really? No to bardzo proszę szanownych userów o głos. Przeżyłem w życiu mnóstwo chwil, w których najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Dość często zapadam w refleksyjny (czyt. melanholijny) nastrój. Ale czy to znaczy, że jestem silny? NIE i nawet ja sam nie próbuję sobie tego wmawiać. Gdybym był silny, to bym przeciwstawił się przeciwnościom losu, nie pozwoliłbym sobie w kaszę dmuchać. A tak wiodę tę moją nic nieznaczącą egzystencję, bez celu i jakiegokolwiek wsparcia ze strony osób trzecich. Widać to zresztą w sposobie komentowania: długi, rozwlekły, acz przy tym dość wyszukany język, wyraźny brak spontaniczności. Może wyda się to śmieszne, ale krótki rzut oka na dany komentarz pozwala mi stwierdzić, który użytkownik jest podobnie "samotny" jak ja, nawet jeśli nie stwierdził tego wprost. Dzieje się to dlatego, że te osoby - choć może raczej powinienem mówić z perspektywy 1. os. l. mn. - wykorzystują internet jako zbiór anonimowych bratnich dusz, którym można się zwierzyć, nie narażając się na kpiny. Taki substytut przyjaciół, podobnie jak RedTube jest, przynajmniej do pewnego stopnia, substytutem dziewczyny. Ale nie są - nie jesteśmy - osobami silnymi, tylko słabymi. Mało tego, brak nam determinacji (a, mówiąc na swoim przykładzie, czasem nawet autentycznej chęci), by cokolwiek w tej materii zmienić.
No nie wiem ja ostatni wyraz odbieram zupelnie inaczej. Zrozumialem to jako siła powierzchowna, wlasnie tlumienie bolu i cierpienia jak ktos juz wczesniej wspomniał. To jest podobnie jak z niedawnym demotem(ten o tym ze ejst naprawde źle gdy najwiekszy optimista płacze, czy jakos tak). Podsumpwujac, chodzi o to ze jesli w zyciu, i to nie ebdzie banał, nie doswidczysz nigdy zła, cieprnia itd., nigdy nie dostrzezesz sily doobra, a przede wszystkim, nigdy nie nauczysz sie wstawac po upadku. Uwazam, ze czlowiek jest tak skonstruowany, ze musi cierpiec nieraz, aby zmotywowac sie i nadac rzecza sens, to jest najwieksza ironia swiata...
Demot jest dobry tylko trzeba takie coś przeżyć. Daję +. I odwalcie się od tych ,,ciot" co mają depresję. Jeśli wy nie macie to się z tego cieszcie, bo macie czym.
a ja się cieszę życiem, rzeczy rozmaitością... chociaż depresję mam... tylko, że ja się leczę ludzie, bo to choroba jest, a nie wejściówka za kulisy, czy wizytówka V.I.P. xD
Komentarze tutaj świadczą tylko o tym, jak nieempatyczni są Polacy. Depresje są efektem nadmiernego tłumienia
w sobie frustracji. Do tego trzeba naprawdę dużo energii. Demot jest prawdziwy, podobne słowa słyszałem z ust
psychiatry. Polecam obejrzeć "Buntownika z wyboru", trochę może wam się rozjaśni, na czym polega bycie silnym i skąd się biorą problemy emocjonalne (końcowa scena).
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 stycznia 2011 o 18:59
No niestety, ale okres polskiego romantyzmu pokrywa wyłącznie problemy skali makro, narodowościowo-państwowe. Praktycznie nikt nie koncentrował się na prywatnych uczuciach Polaków. Szczerze mówiąc do dziś obserwując ludzi na ulicy, w kolejce itp. zastanawiam się, jak to możliwe, że mogą mieć własne życie, własne uczucia, własne problemy, niezwiązane z Polską, Kościołem czy Smoleńskiem.
Aż się zarejestrowałem żeby skomentować.
Widzę, że zostałem już uprzedzony, ale nie mogę się powstrzymać nie dodając również swoich słów - depresja to choroba psychiczna, nie stan po zerwaniu ze swoją drugą wspaniałą połówką, jej brak etc etc. . Ręce mi już opadają widząc takiego demota na głównej..
Mnie uczyli że to predyspozycje genetyczne i zachwiania równowagi biochemicznej w mózgu, ale jak to ludzie lubią dobudować filozofie żeby tylko ich słabość nie okazała sie przyziemna.
Zaraz się dowiemy, że grypa nie jest oznaką słabości, tylko bycia zdrowym i fajnym zbyt długo. Depresja=choroba, to się leczy farmakologicznie lub terapeutycznie.
Ta widzenie w snach człowieka dławiącego się własną wątrobą i kobietę przykutą łańcuchami do ściany, wcale nie jest przyjemne, zresztą rzeczywistość po przebudzeniu wcale nie jest lepsza.
tru jak nic. +
Przez 3 lata "przyjaźniłam się" z osobą, która manipulowała mną i traktowała jak śmiecia. jednocześnie uważała się za najładniejsza i najfajniejszą. Miałam ochotę się zabić, czułam się nic nie warta. Ale zastanawiało mnie czemu po spotkaniu z moja PRAWDZIWĄ przyjaciółką wracałam weselsza, więc postanowiłam się postawić tamtej sztucznej. Uraziłam jej dumę, obraziła się na mnie i teraz jest sama.
pamiętajcie, ludzie, jesteście naprawdę wartościowi!
Ludzie ogarnijcie się. Wielu z was nie wie o tej chorobie zbyt wiele. Nie wie przede wszystkim co czuje taka osoba. Wy to tłumaczycie, że się użala nad sobą. Skąd możecie to wiedzieć. I w ogóle niektórzy nie rozumieją tego demota.
Sadze, ze wiedza sporo, tylko probuja zwrocic uwage na zrodla depresji, bo tych jest pelno, a wiekszosc tu za bardzo uogolnia. Depresja NIE JEST choroba psychiczna, a slusznym przekonaniem o swojej bezwartosciowosci. Czy oblesnemu prostakowi tez powiedzialbys, ze to choroba i przy pomocy lekow i durnych pogadanek wyjdzie z tego?? Jakby ci tzw. specjalisci podchodzili do kazdego problemu w sposob indywidualny, a rozne zabiegi upiekszajace, operacje plastyczne byly refundowane przez NFZ, to przy takiej wspolpracy ludziom mysle, ze chcialoby sie zyc, ale ze jest jak jest i psycholodzy wola pogadac w koleczku na siedzaco, to nie ma co sie dziwic, ze sie ludzie wieszaja.
Czachoslove a nie uważasz, że nie każdy usprawiedliwia swoje wady depresją. To właśnie nieradzenie sobie ze swoimi wadami sprowadza często do depresji. Ktoś kto choruje na depresję nie usprawiedliwia tym siebie i swoich słabości.
Depresji nie można odziedziczyć, można mieć dziedziczne predyspozycje. Człowiek z depresją niechętnie o niej mówi, a już na pewno nie usprawiedliwia nią wszystkich swoich działań. Jestem też przekonana, że nie ma siły na gry komputerowe. Twój kolega w celu otrzymania rzetelnej opinii powinien zmienić lekarza - ale tak jest wygodniej i zapewne tego nie zrobi. I stąd właśnie się bierze społeczne bagatelizowanie tej choroby. Przekaż minus kumplowi ;]
Nie jest mu wygodnie. Mam nadzieję, że nie przekonasz się, jak bardzo nie
jest. Czy masz też pretensje do schizofrenika, ze słyszy głosy? Czy uważasz, ze i jemu jest
wygodnie na zwolnieniach?
Pora zrozumieć, ze depresja to choroba. Może Tobie leżenie do góry
brzuchem kojarzy się z relaksem, ale dla Twojego kolegi jest codziennie powtarzającym się
koszmarem braku siły na ruszenie się, na zrobienie czegokolwiek. Nie doświadczyłeś tego, więc
to normalne, że nie do końca wyobrażasz sobie stan umysłu chorej osoby, ale szkoda, że nie
wystarczy Ci rozsądku by przyjąć do wiadomości, że nie wszyscy są tacy, jak Ty. A szkoda, bo
ich życie byłoby o wiele przyjemniejsze.
Masz do niego żal, że Twoje tłumaczenia do niego nie
trafiają. Oczywiście, ze nie trafiają. Czy grypę też wypędzasz pogawędka? Gdyby wystarczyło
tłumaczenie nie trzeba by było ratować ludzi psychotropami (które też maja swoje skutki
uboczne), terapiami w szpitalach psychiatrycznych czy w skrajnych przypadkach nawet
elektrowstrząsami. Nie jesteś w stanie pomóc koledze, ale nie jest to ani Twoja, ani jego wina.
To wina choroby, która uniemożliwia mu poprawne funkcjonowanie.
Nie wykryto mu depresji z
przyczyn genetycznych, bo nie ma czegoś takiego. Depresja powstaje z wielu różnych powodów,
predyspozycje genetyczne to jeden z nich, ale żaden poważny psychiatra nie stwierdzi, ot tak, że
jedyny.
Mogę tylko zapewnić, ze Twój kolega o chciałby wieść niewygodne, pełne codziennych
problemów życie, bez obiadków mamy, bez zwolnień... Wydaje mi się, że jestem w podobnej
sytuacji do Twojego kolegi. Drugi rok studiów, gdyby nie w porę rozpoczęte leczenie, rzuciłabym
je jakiś miesiąc temu. Jeśli jesteś ciekawy, dlaczego, śpieszę z wyjaśnieniem: nie dlatego,
ze pragnę się lenić, ale dlatego, ze każdego wieczora przeżywam lek, jakiego Ty prawdopodobnie
nie znasz. Tylko dlatego, ze zbliża się nowy dzień. Każde kolokwium, które Ty możesz olać z
uśmiechem, dla mnie oznacza poranne wymiotowanie ze stresu. Każdy egzamin to bezsenna noc (bez
stresów z zewnątrz i tak sypiam ok. 3 godziny na dobę). Nawet leżąc i nie mogąc zasnąć
toczę walkę - tym razem z własnymi myślami. Wyobraź sobie, że całymi dniami myślisz tylko o
tym, jaki jesteś beznadziejny i jak wspaniale dla wszystkich byłoby, gdybyś wreszcie opuścił
ten padół. Przy najmniejszym problemie jesteś pewien, że sobie nie poradzisz i od niego
uciekasz, nie masz siły nawet na ubranie się, a co dopiero na zrobienie sobie czegoś do
jedzenia... I możesz od czasu do czasu rozganiać te myśli jakimś sztucznym: "no co ty, świetnie
ci pójdzie!", ale nie ma mowy, żebyś w to uwierzył. U mnie najbardziej dokuczliwym objawem jest
lęk, ale w innych przypadkach na plan pierwszy mogą wyjść takie cudowne doznania jak brak
umiejętności odczuwania jakiejkolwiek przyjemności, brak siły, poczucie winy, samooskarżenia i
miliony innych...
Teraz biorę lekarstwa i czuję się o wiele lepiej, ale wciąż czasem nie udaje
mi się wyjść z domu i to nie dlatego, że mam ochotę zrobić sobie dzień relaksu. Nie próbuję
komukolwiek mówić, że moje nieobecności to wynik depresji, bo wiem, że wielu ludzi ma do tego
takie podejście, jak Ty. Szkoda, bo gdy chory człowiek uważa świat za tak beznadziejny i ciągle
jeszcze dostaje od otoczenia kopniaki za swoją chorobę, właściwie można zacząć odliczanie:
ile jeszcze wytrzyma? Nie napisałam tego wszystkiego, by Cię zaatakować, ale w nadziei, że może
chociaż jedna osoba zrozumie, że depresja to nie wymysł, to choroba, i rada: "weź się w
garść" jest tak samo cenna jak rada: "no przestań kasłać" skierowana do gruźlika.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 stycznia 2011 o 21:53
Cóż, na psychologii mnie uczą, że to zaburzenie psychiczne. W tym przypadku to zupełnie tak, jakby stwierdzić, że ktoś jest zajebiście silny, bo ma grypę -_-' Raz, że nie ma na to wpływu, dwa, że to w większości przypadków nie zależy od sytuacji osoby znajdującej się w takim stanie. Ręce mi opadają jak ciągle czytam te komentarze... Jest różnica pomiędzy byciem ofiarą losu, a posiadaniem zaburzeń psychicznych. Ludzie! Ogarnijcie się!
A odnoszenie się do oglądania filmów w tv na temat pseudopsychologii jest jak dla mnie śmieszne.
Na psychologii Cię uczą? Wypowiedz się jak będziesz trochę dalej niż na pierwszym roku, bo na razie gówno wiesz. Ale jak ładnie to pierwsze zdanie zadziałało na ocenę komentarza... Minus.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 stycznia 2011 o 2:44
Emo-użalanie się nad sobą to nie jest depresja. Depresja to poważne zaburzenie psychiczne, które powinno być leczone PSYCHIATRYCZNIE. Tak, moi drodzy. Depresja to coś, czego na co nie pomoże psycholog. To wymaga leczenia farmakologicznego, terapi i zaawansowanej pomocy. To choroba, która niemal wyklucza z życia, odbiera możliwość odczuwania pozytywnych emocji. To jest choroba psychiczna.
Polemizowałbym co do wyłączności leczenia psychiatrycznego. Podejście eklektyczne nakazuje spojrzeć na szerszą perspektywę problemu, chociażby włączając do terapii rodzinę w celu zwiększenia skuteczności terapii (nawet jeśli jest to terapia farmakologiczna głównie) oraz wykryć przyczyny w psychice lub środowisku - co nie jest w kwestii lekarza psychiatry. Dlatego właśnie psychiatrzy i psychologowie WSPÓŁPRACUJĄ.
Powinni współpracować. O terapi też wspomniałem, jest bardzo ważna. Problem, na jaki chciałem zwrócić uwagę jest taki, że dzisiaj bardzo często ludzie traktują psychologa jako lekarza - a ten lekarzem przecież nie jest. "Psycholog - ok. Mam jakiś problem, pójdę pogadam, w końcu wielu ludzi chodzi do psychologa, to nawet modne. Psychiatra? Broń boże! Przecież nie jestem żadnym psycholem!" - Wynika to niestety z presji społecznej jakiej poddawane osoby które leczyły się psychatrycznie. I faktem jest, że leczenie wymaga współpracy wielu specjalistów.
Gdyby ludzie jeszcze traktowali chociaż psychiatrów jak zwykłych lekarzy: lekarz=leczy choroby=psychiatra=leczy choroby psychiczne. Ale widać tu faktycznie problem społecznego tabu osób dotkniętych dolegliwościami psychicznymi.
+, ale kontrowersyjne trochę... bo to zdanie może usprawiedliwiać chwilową słabość i pomóc zwalczyć depresję (jak tak to super), ale może też znaczyć, że należy się poddać, bo już za dużo na siebie przyjęliśmy... (a poddawać się w walce z życiem nie wolno. NIGDY)
Są różne źródła depresji, a umartwianie się w stylu nastolatków to próba zwrócenia na siebie uwagi. bywają ludzie których depresja jest stylem bycia i sposobem negowania otaczającego ich świata.
depresja nie jest chwilowym 'dołkiem', smutkiem czy nudą. i błagam was nie mówcie, że jest inaczej. owszem, to zaburzenie, fachowo nazywa się zaburzeniem nastroju. jest chorobą. choruję od co najmniej 2 lat, odwiedziłam wielu specjalistów. a wiecie co jest w niej najgorsze? że potrzebujesz pomocy z zewnątrz. ktoś, taki jak ja, kto zawsze wszelkie swoje problemy chce rozwiązywać sam, kto nie chce pokazać słabości, bo przecież jest taki twardy, musi nagle poprosić o pomoc. a najlepsze jest to, że prosząc, poniżając się, zostaje wyśmiany. wtedy psychika pęka totalnie i nawet nie chce ci się udawać, że jest ok. i okazuje się, że nawet niewielu obchodzi to, co z tobą. 'przecież depresja to nie śmiertelna choroba' - a zakład, że śmiertelna?
Albo zbyt długo udaje silnego, w rzeczywistości cierpiąc na depresję. Ale to subiektywne, bo właściwie każdy taki człowiek to całkiem inny przypadek. Można starać się to jakoś klasyfikować, ale... I tak nigdy do końca nie zrozumiemy drugiej osoby.
Co to za pier***olenie? Ja znam osoby które całe życie są silne, a nigdy nie miały depresji. Depresja przekreśla życie. Więc chybiony demot jak cholera. Admin nie popisał się intelektem wstawiając to na główną.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
25 stycznia 2011 o 20:43
Wiecie wszystko jest względne i nie ma identycznych przypadków. A demot głupio by wygladał mając tysiąc podpunktów w stylu: a)o ile depresja nie jest powodowana lekami b) o ile nie ma przyczyn takich to a takich i tak dalej. Nie wiem może to i prawda..czasami depresja jest reakcją na coś co miało miejsce wiele lat temu..dobrze by było w to wierzyć, pewność siebie jest ważna mimo wszystko
Cierpię na depresję prawdziwą i... chyba autor ma rację. Już jako dzieciak dostałem wpier&*^dol od życia, a teraz... aa szkoda gadać. Staram się jednak być pozytywnie nastawiony i śmiać się z problemów.
A ja powiem tak. Mam depresję od 6 lat i ten demot bardzo mi się nie spodobał. Takie usprawiedliwianie depresantów. Do tego żałosna dyskusja osób, które gówno wiedzą na ten temat. Czuję się zniesmaczony, pozdrawiam.
Mam depresję od niedługiego czasu, ten demot to bzdura!!
To ciężka i męcząca choroba psychiczna, człowiekowi sie nawet z łóżka nie chce wstać, a wyjście do sklepu to droga ku męce!
Nie podoba mi się demot -, wielki -!
i to jest właśnie to co mnie w życiu teraz spotkało... 1,5 roku przyjmowania wszystkiego na klatę i wychodzenia cało z opresji, bycia razem z innymi w trudnych chwilach. A wystarczył jeden kolejny słaby moment, przykra sprawa i człowiek nie ma nawet ochoty na to co sprawiało mu przyjemność do tej pory, kropla sprawiła że morze wystąpiło z brzegów. Człowiek nagle traci chęć do wszystkiego... ogromny plus
Ja mam wrażenie, że Wasze zdolności interpretacyjne są delikatnie zacofane... Zastanawiam się czasami czy z demotywatorów korzystają tylko hot 13?
Depresja nie jest słabością... Chciałabym zapytać wszystkich tych którzy wylecieli ze swoimi "mądrościami" czy kiedykolwiek stykali się z osobami chorymi na depresję? Czy ich "wiedza" na temat tej choroby jest oparta tylko z wyszukiwarki wujka google?
Sama choruję na depresję. Tak! Depresja jest chorobą umysłu. Ale wcale nie odznacza tego, że ktoś jest słaby... Przez wiele lat byłam osobą silną, pewną siebie, nie dającą sobie w kaszę dmuchać, kimś na kim zawsze można było polegać, kto zawsze wszystkiemu stawiał czoła, nigdy nie płakał, nigdy się nie przejmował, wszystko "na klatę" i do przodu - a było tego wszystkiego naprawdę dużo. Życie nie oszczędzało. Dało kopów o wiele więcej niż innym... Do czasu... jeden moment, jedna rzecz... i diagnoza: Depresja...
A to sobie czekaj, ja nie jestem w liceum na polskim żeby interpretować co autor miał na myśli.
A tym bardziej nie będę interpretować nazwy schorzenia, dawno już zdefiniowanej przez wielu
specjalistów. Ale m.in. z liceum wyniosłam umiejętność czytania ze zrozumieniem, której i
Tobie życzę. Bo wskaż w którym miejscu nie zgodziłam się z "definicją", przytoczoną przez
Ciebie ^^ Żeby Ci zaoszczędzić godzin żmudnego poszukiwania, od razu to powiem: niestety nie
możesz, bo żeby się nie zgodzić musiałabym nie pamiętać jak mnie jej uczyli na pierwszym roku
psychologii ^^
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
26 stycznia 2011 o 19:45
Depresja jest oznaką tego, że neuroprzekaźniki w mózgu nie pracują prawidłowo. To się leczy. A smutek nie ma z depresją nic wspólnego, bo głównym problemem ludzi chorych na tę chorobę jest brak emocji i uczuć. Radzę poczytać na temat rzeczy, o których się chce wypowiadać. A ten demot- w sumie coś w nim jest. Ludzie, którzy chorują na depresję często żyli całymi latami w stresie. Dlatego ta choroba jest tak częsta u ludzi, którzy żyli/żyją w rodzinach patologicznych, albo takich, którzy mają wykańczającą psychicznie pracę.
Da sie leczyc, gdy chodzi o zle samopoczucie. To przejdzie, ale juz zakompleksionej, nieakceptowanej i niesmialej osoby nie wyleczysz, a jak mniemam wielu ludzi zmagajacych sie z depresja taka wlasnie jest. I to, choc wydaje sie niemozliwe, jest powazniejszym problemem niz smierc bliskiej osoby, rozstanie, stresujaca praca.. to ksztaltuje osobowosc i nie ma co nawet porownywac tych problemow z problemami starszych, ktorzy przez zycie bez trudu przebrneli, a narzekaja.
wcale nie trzeba stracić kogoś bliskiego, żeby zachorować na depresję. a wyleczyć się da terapią behawioralną. sama na nią chodzę. leki też pomagają. tylko chorym nie chce się przeważnie iść do psychiatry
ten demot nijak sie ma do opisanych przez nauke typow depresji. Laska ma dola bo ja chlopak zostawil i wydaje sie jej iz swiat sie konczy ;]tyle w temacie
O co tu wogóle chodzi. Depresja w naszych czasach w 98% to po prostu dół. A co do choroby to po prostu pojawia się z jakiegoś powodu, jakiegoś wydarzenia, siła czy słabość nic do tego nie mają.
Ja sama nie wiem czy miałam depresje czy fobię społeczną, stany lękowe, stany depresyjno-lękowe czy kto to tam wie, jak wielu specjalistów tak wiele diagnoz... Może miałam kilka rzeczy kto to wie. Ale nauczyłam się że cała moja choroba to wpływ przeżyć, kopniaków od życia i hamowania emocji.. Po wielu takich różnych przeżyciach psychika w końcu siada i dalej po prostu już nie można...
Ale plus tych różnych problemów psychicznych jest taki że po tym wszystkim ma się wrażenie tego że jest się silniejszym, można więcej wytrzymać.
Największą niesprawiedliwością świata jest to że niektórych ludzi życie głaska po główce, a inni muszą cierpieć i starać się wytrzymać kolejny dzień...
dla mnie zabrzmiało to jak komplement. ktoś odważył się to powiedzieć. dzięki temu przybyło mi więcej sił.. to znaczy że czeka mnie jeszcze więcej smutku, samotności i nieszczęścia? ;(
Yona, to gratuluję, że Ciebie uczyli o zaburzeniach już na pierwszym roku, bo ja pamiętam, że na pierwszym roku uczyli mnie generalnie podstaw ;) W drugim roku być może i miałam coś wspomiane o zaburzeniach ale niezbyt wiele i tylko przy okazji. No ale pewnie jesteś/byłaś w zajebistej szkole, to się tego uczyłaś na pierwszym ;p Nie mówię, że tak się nie da...
Cóż, widzę, że może i w interpretację się nie bawisz, ale w nadinterpretację to i owszem, bo nie jestem na I roku, nie jestem także i na II roku... Zresztą odbiegam od tematu ;)
Dając mi minusa za pierwsze zdanie komentarza spodziewałam się czegoś logicznego przynajmniej w pewnym sensie. Starając się iść Twoim tokiem myślenia, dałaś mi minusa, za to, że wg Ciebie jestem na I roku studiów i śmiem wypowiadać się na temat psychologii (co z tego, że mówię dobrze, liczy się to że śmiałam coś powiedzieć a jeszcze gówno wiem, bo przecież jestem na pierwszym roku psychologii :P).
To mnie ubawiłaś, dzięki :D
Made my day :D
Ah, no i jeszcze jedno. Wymagając, że ktoś będzie czytał Twoje wypowiedzi ze zrozumieniem powinnaś najpierw nauczyć się pisać odrobinę jaśniej, bo nikt nie siedzi w Twojej głowie, żeby się domyślić jakież to wspaniałe pomysły się znajdują ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
27 stycznia 2011 o 13:51
Tak... niestety.. a potem sie dziwić że tyle osob ma problemy :( Kiedy walczy sie kazdego dnia a budzac sie kazdego rank jest sie w tej samej czarnej dupie :(
Jeśli to nie będzie na głównej, to stracę wiarę w admina
wg. mnie to syfiaste zdjęcie psuje efekt końcowy. no, ale to ja
zachowaj dla siebie te neo przemyslenia demot jest swietny i obrazek tez a syfiasty to masz mozg mr. joassia
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2011 o 14:41
mrs. jak już ;}
i co Ty się tak rzucasz, okres masz?
mocne słowa, mocna ocena
Świetne podsumowanie! Ale obrazek, szczerze jest kiepski, słaba rozdzielczość, jak będzie inny to dla mnie jest GŁÓWNA! +
no ciężko jest być silnym jak z oczu krew leci...
obrazek oddaje depresyjny nastrój demotu tak ma być i już nie czepiajcie się dla mnie + i główna
demotywujące !!! i prawdzwe....
prawda, prawda, prawda . +
kazdy wierzy w co mu wygodniej;] radze poczytac o depresji, albo najlepiej sie z nia zetknac, zeby te Twoje "prawda prawda prawda" mialo jakakolwiek wartosc...
sraty taty, wiekszosc tych osob z rzekoma depresja to lenie, ktorzy zbyt wiele dobrego doswiadczaja na codzien i zaczyna im sie nudzic przez co wymyslaja rozne bzdury. Tak jak pewien chlopak z mojej szkoly, wyglad i charakter bez zastrzezen, dobre relacje z rowiesnikami, rodzina, pozytywne oceny, zyc nie umierac, a kretyn jeden sie powiesil. Jednak nie ma co plakac po takich, czlowiek w prawdziwej depresji przede wszystkim niczego by nie udawal, bo najzwyczajniej w swiecie nie potrafilby.
Widać dobrze go znałeś i wiedziałeś wszystko o jego życiu prywatnym, żeby się wypowiadać, czy mógł się powiesić, czy będzie to świadczyło o tym, że jest kretynem?
Tak w ogole to nie depresja, tylko samobojstwo powinno widniec w tytule. Slaby to jest ten, ktory dziala impulsywnie, majac depresje dopiero zaczyna sie walka i trudno jej poczatki nazywac sila.
Skąd wy bierzecie takie banały? Paolo Coelho?
Haha lepiej tego bym nie ujął. Widzę, że nie tylko mnie Coelho kojarzy się z banałami ubranymi w ładne słowa :))
Nie zgadzam się z tym demotem.
Minusik :)
Kto nigdy nie przeżył ten nie zrozumie.
Na główną.
zdarza się, że i ci co przeżyli nie rozumieją...i to dość często xD
Zgadzam się z Rhanai. Kto nigdy nie przeżył, niech nie komentuje.
twój komentarz oparty na błędzie fałszywego założenia(błąd w argumentacji) tj. osoba nie posiadająca doświadczenia w danym zakresie nie jest zdolna do zrozumienia problemu lub empatii, uważam za zagrożenie wysokiego ryzyka dla efektywnie funkcjonującego społeczeństwa, które to opiera się na empatii i wzajemnego zrozumienia potrzeb poszczególnych jednostek. xD
@klaudiailalia współczucie nie istnieje. Ktoś, kto nie przeżył nie zrozumie - no właśnie dlatego, że nie przeżył. Żaden ze znanych mi ziemskich gatunków nie posiada wrodzonych wuduistycznych zdolności, nie potrafi czuć uczuciami drugiego człowieka, więc jak nie przeżywając danego doświadczenia człowiek miałby wczuwać się w jego położenie? madziuszka - plus, klaudialalia - minus za błąd w argumentacji i szerzenie propagandy.
Oznacza też to, że ktoś nie sprostał wymaganiom tego chorego świata. Ludzie opowiadają o tolerancji i akceptacji dla nie wiadomo już kogo, a nie widzą, że nie są w stanie zaakceptować grubszej koleżanki czy brzydszego kolesia. Jeżeli masz jakąś dość poważną, widoczną ułomność wyglądu to daje Ci 90% szansy, że kiedyś - mniej lub bardziej będą Ci dokuczały stany depresyjne. Najprostsze przyczyny depresji to właśnie kompleksy i brak akceptacji ze strony otoczenia. Także frustracja z powodu niepowodzeń prowadząca do depresji jest wprost proporcjonalna do poziomu i chęci starań. Jedyne sposoby to albo zamknąć się w sobie albo zlewać ich wszystkich.
Depresja jest oznaką zmian w mózgu. To choroba.
tu chodzi o to, że w depresje popada człowiek który zbyt długo tłumił w sobie gniew i żal, a gdy w końcu dal się ponieść emocjom to ich ilość tak go przytłoczyla , że nie dawal sobie z tym rady. Czasami mam wrażenie, że troche za bardzo analizujecie te demoty.
nieprawda
jak mnie denerwują ludzie, którzy swoje przemyślenia uważają za prawidłowe wytłumaczenie
Depresja, taka prawdziwa, to coś znacznie więcej. Są jej różne powody i różny przebieg, nie da się w jednym zdaniu steścic znaczenia tego słowa. To znacznie bardziej skomplikowane niż by mogło się zdawac. Demota nie ocenię, bo choc tekst dobry, to nie całkiem pasuje.
Oh really? No to bardzo proszę szanownych userów o głos. Przeżyłem w życiu mnóstwo chwil, w których najchętniej zapadłbym się pod ziemię. Dość często zapadam w refleksyjny (czyt. melanholijny) nastrój. Ale czy to znaczy, że jestem silny? NIE i nawet ja sam nie próbuję sobie tego wmawiać. Gdybym był silny, to bym przeciwstawił się przeciwnościom losu, nie pozwoliłbym sobie w kaszę dmuchać. A tak wiodę tę moją nic nieznaczącą egzystencję, bez celu i jakiegokolwiek wsparcia ze strony osób trzecich. Widać to zresztą w sposobie komentowania: długi, rozwlekły, acz przy tym dość wyszukany język, wyraźny brak spontaniczności. Może wyda się to śmieszne, ale krótki rzut oka na dany komentarz pozwala mi stwierdzić, który użytkownik jest podobnie "samotny" jak ja, nawet jeśli nie stwierdził tego wprost. Dzieje się to dlatego, że te osoby - choć może raczej powinienem mówić z perspektywy 1. os. l. mn. - wykorzystują internet jako zbiór anonimowych bratnich dusz, którym można się zwierzyć, nie narażając się na kpiny. Taki substytut przyjaciół, podobnie jak RedTube jest, przynajmniej do pewnego stopnia, substytutem dziewczyny. Ale nie są - nie jesteśmy - osobami silnymi, tylko słabymi. Mało tego, brak nam determinacji (a, mówiąc na swoim przykładzie, czasem nawet autentycznej chęci), by cokolwiek w tej materii zmienić.
No nie wiem ja ostatni wyraz odbieram zupelnie inaczej. Zrozumialem to jako siła powierzchowna, wlasnie tlumienie bolu i cierpienia jak ktos juz wczesniej wspomniał. To jest podobnie jak z niedawnym demotem(ten o tym ze ejst naprawde źle gdy najwiekszy optimista płacze, czy jakos tak). Podsumpwujac, chodzi o to ze jesli w zyciu, i to nie ebdzie banał, nie doswidczysz nigdy zła, cieprnia itd., nigdy nie dostrzezesz sily doobra, a przede wszystkim, nigdy nie nauczysz sie wstawac po upadku. Uwazam, ze czlowiek jest tak skonstruowany, ze musi cierpiec nieraz, aby zmotywowac sie i nadac rzecza sens, to jest najwieksza ironia swiata...
wow, az mnie cos ruszylo
Demot jest dobry tylko trzeba takie coś przeżyć. Daję +. I odwalcie się od tych ,,ciot" co mają depresję. Jeśli wy nie macie to się z tego cieszcie, bo macie czym.
a ja się cieszę życiem, rzeczy rozmaitością... chociaż depresję mam... tylko, że ja się leczę ludzie, bo to choroba jest, a nie wejściówka za kulisy, czy wizytówka V.I.P. xD
Komentarze tutaj świadczą tylko o tym, jak nieempatyczni są Polacy. Depresje są efektem nadmiernego tłumienia
w sobie frustracji. Do tego trzeba naprawdę dużo energii. Demot jest prawdziwy, podobne słowa słyszałem z ust
psychiatry. Polecam obejrzeć "Buntownika z wyboru", trochę może wam się rozjaśni, na czym polega bycie silnym i skąd się biorą problemy emocjonalne (końcowa scena).
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2011 o 18:59
No niestety, ale okres polskiego romantyzmu pokrywa wyłącznie problemy skali makro, narodowościowo-państwowe. Praktycznie nikt nie koncentrował się na prywatnych uczuciach Polaków. Szczerze mówiąc do dziś obserwując ludzi na ulicy, w kolejce itp. zastanawiam się, jak to możliwe, że mogą mieć własne życie, własne uczucia, własne problemy, niezwiązane z Polską, Kościołem czy Smoleńskiem.
Aż się zarejestrowałem żeby skomentować.
Widzę, że zostałem już uprzedzony, ale nie mogę się powstrzymać nie dodając również swoich słów - depresja to choroba psychiczna, nie stan po zerwaniu ze swoją drugą wspaniałą połówką, jej brak etc etc. . Ręce mi już opadają widząc takiego demota na głównej..
święte słowa
GENIALNE!! +++++++ ;D NAJLEPSZE JEST TO ŻE TO JEST PRAWDA ;(
demot:Depresja:w 80% przypadków najlepsze usprawiedliwienie własnej żałosności
Mnie uczyli że to predyspozycje genetyczne i zachwiania równowagi biochemicznej w mózgu, ale jak to ludzie lubią dobudować filozofie żeby tylko ich słabość nie okazała sie przyziemna.
Zaraz się dowiemy, że grypa nie jest oznaką słabości, tylko bycia zdrowym i fajnym zbyt długo. Depresja=choroba, to się leczy farmakologicznie lub terapeutycznie.
Ta widzenie w snach człowieka dławiącego się własną wątrobą i kobietę przykutą łańcuchami do ściany, wcale nie jest przyjemne, zresztą rzeczywistość po przebudzeniu wcale nie jest lepsza.
sratatata. frazesy.
Albo zapalenia wątroby, chorób hormonalnych, lub wymysłu ludzi, którzy nazywają nią każdy smutek.
tru jak nic. +
Przez 3 lata "przyjaźniłam się" z osobą, która manipulowała mną i traktowała jak śmiecia. jednocześnie uważała się za najładniejsza i najfajniejszą. Miałam ochotę się zabić, czułam się nic nie warta. Ale zastanawiało mnie czemu po spotkaniu z moja PRAWDZIWĄ przyjaciółką wracałam weselsza, więc postanowiłam się postawić tamtej sztucznej. Uraziłam jej dumę, obraziła się na mnie i teraz jest sama.
pamiętajcie, ludzie, jesteście naprawdę wartościowi!
urzekła mnie twoja historia. Z psychoanalitycznego punktu widzenia pewnie zazdrościłaś jej penisa a sama utknęłaś w analnej fazie rozwoju. xD
@klaudialalia kolejny minus za używanie mądrych sformułowań nie mających związku ze sprawą tylko po to, żeby się pochwalić ich znajomością.
Ludzie ogarnijcie się. Wielu z was nie wie o tej chorobie zbyt wiele. Nie wie przede wszystkim co czuje taka osoba. Wy to tłumaczycie, że się użala nad sobą. Skąd możecie to wiedzieć. I w ogóle niektórzy nie rozumieją tego demota.
Sadze, ze wiedza sporo, tylko probuja zwrocic uwage na zrodla depresji, bo tych jest pelno, a wiekszosc tu za bardzo uogolnia. Depresja NIE JEST choroba psychiczna, a slusznym przekonaniem o swojej bezwartosciowosci. Czy oblesnemu prostakowi tez powiedzialbys, ze to choroba i przy pomocy lekow i durnych pogadanek wyjdzie z tego?? Jakby ci tzw. specjalisci podchodzili do kazdego problemu w sposob indywidualny, a rozne zabiegi upiekszajace, operacje plastyczne byly refundowane przez NFZ, to przy takiej wspolpracy ludziom mysle, ze chcialoby sie zyc, ale ze jest jak jest i psycholodzy wola pogadac w koleczku na siedzaco, to nie ma co sie dziwic, ze sie ludzie wieszaja.
Głupszego tekstu na demotach już dawno nie widziałem. Jak daleko posunie się człowiek by usprawiedliwić swoje wady, zamiast wziąć się w garść?
bardzo dobrze powiedziane.
Czachoslove a nie uważasz, że nie każdy usprawiedliwia swoje wady depresją. To właśnie nieradzenie sobie ze swoimi wadami sprowadza często do depresji. Ktoś kto choruje na depresję nie usprawiedliwia tym siebie i swoich słabości.
Depresji nie można odziedziczyć, można mieć dziedziczne predyspozycje. Człowiek z depresją niechętnie o niej mówi, a już na pewno nie usprawiedliwia nią wszystkich swoich działań. Jestem też przekonana, że nie ma siły na gry komputerowe. Twój kolega w celu otrzymania rzetelnej opinii powinien zmienić lekarza - ale tak jest wygodniej i zapewne tego nie zrobi. I stąd właśnie się bierze społeczne bagatelizowanie tej choroby. Przekaż minus kumplowi ;]
Nie jest mu wygodnie. Mam nadzieję, że nie przekonasz się, jak bardzo nie
jest. Czy masz też pretensje do schizofrenika, ze słyszy głosy? Czy uważasz, ze i jemu jest
wygodnie na zwolnieniach?
Pora zrozumieć, ze depresja to choroba. Może Tobie leżenie do góry
brzuchem kojarzy się z relaksem, ale dla Twojego kolegi jest codziennie powtarzającym się
koszmarem braku siły na ruszenie się, na zrobienie czegokolwiek. Nie doświadczyłeś tego, więc
to normalne, że nie do końca wyobrażasz sobie stan umysłu chorej osoby, ale szkoda, że nie
wystarczy Ci rozsądku by przyjąć do wiadomości, że nie wszyscy są tacy, jak Ty. A szkoda, bo
ich życie byłoby o wiele przyjemniejsze.
Masz do niego żal, że Twoje tłumaczenia do niego nie
trafiają. Oczywiście, ze nie trafiają. Czy grypę też wypędzasz pogawędka? Gdyby wystarczyło
tłumaczenie nie trzeba by było ratować ludzi psychotropami (które też maja swoje skutki
uboczne), terapiami w szpitalach psychiatrycznych czy w skrajnych przypadkach nawet
elektrowstrząsami. Nie jesteś w stanie pomóc koledze, ale nie jest to ani Twoja, ani jego wina.
To wina choroby, która uniemożliwia mu poprawne funkcjonowanie.
Nie wykryto mu depresji z
przyczyn genetycznych, bo nie ma czegoś takiego. Depresja powstaje z wielu różnych powodów,
predyspozycje genetyczne to jeden z nich, ale żaden poważny psychiatra nie stwierdzi, ot tak, że
jedyny.
Mogę tylko zapewnić, ze Twój kolega o chciałby wieść niewygodne, pełne codziennych
problemów życie, bez obiadków mamy, bez zwolnień... Wydaje mi się, że jestem w podobnej
sytuacji do Twojego kolegi. Drugi rok studiów, gdyby nie w porę rozpoczęte leczenie, rzuciłabym
je jakiś miesiąc temu. Jeśli jesteś ciekawy, dlaczego, śpieszę z wyjaśnieniem: nie dlatego,
ze pragnę się lenić, ale dlatego, ze każdego wieczora przeżywam lek, jakiego Ty prawdopodobnie
nie znasz. Tylko dlatego, ze zbliża się nowy dzień. Każde kolokwium, które Ty możesz olać z
uśmiechem, dla mnie oznacza poranne wymiotowanie ze stresu. Każdy egzamin to bezsenna noc (bez
stresów z zewnątrz i tak sypiam ok. 3 godziny na dobę). Nawet leżąc i nie mogąc zasnąć
toczę walkę - tym razem z własnymi myślami. Wyobraź sobie, że całymi dniami myślisz tylko o
tym, jaki jesteś beznadziejny i jak wspaniale dla wszystkich byłoby, gdybyś wreszcie opuścił
ten padół. Przy najmniejszym problemie jesteś pewien, że sobie nie poradzisz i od niego
uciekasz, nie masz siły nawet na ubranie się, a co dopiero na zrobienie sobie czegoś do
jedzenia... I możesz od czasu do czasu rozganiać te myśli jakimś sztucznym: "no co ty, świetnie
ci pójdzie!", ale nie ma mowy, żebyś w to uwierzył. U mnie najbardziej dokuczliwym objawem jest
lęk, ale w innych przypadkach na plan pierwszy mogą wyjść takie cudowne doznania jak brak
umiejętności odczuwania jakiejkolwiek przyjemności, brak siły, poczucie winy, samooskarżenia i
miliony innych...
Teraz biorę lekarstwa i czuję się o wiele lepiej, ale wciąż czasem nie udaje
mi się wyjść z domu i to nie dlatego, że mam ochotę zrobić sobie dzień relaksu. Nie próbuję
komukolwiek mówić, że moje nieobecności to wynik depresji, bo wiem, że wielu ludzi ma do tego
takie podejście, jak Ty. Szkoda, bo gdy chory człowiek uważa świat za tak beznadziejny i ciągle
jeszcze dostaje od otoczenia kopniaki za swoją chorobę, właściwie można zacząć odliczanie:
ile jeszcze wytrzyma? Nie napisałam tego wszystkiego, by Cię zaatakować, ale w nadziei, że może
chociaż jedna osoba zrozumie, że depresja to nie wymysł, to choroba, i rada: "weź się w
garść" jest tak samo cenna jak rada: "no przestań kasłać" skierowana do gruźlika.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2011 o 21:53
Cóż, na psychologii mnie uczą, że to zaburzenie psychiczne. W tym przypadku to zupełnie tak, jakby stwierdzić, że ktoś jest zajebiście silny, bo ma grypę -_-' Raz, że nie ma na to wpływu, dwa, że to w większości przypadków nie zależy od sytuacji osoby znajdującej się w takim stanie. Ręce mi opadają jak ciągle czytam te komentarze... Jest różnica pomiędzy byciem ofiarą losu, a posiadaniem zaburzeń psychicznych. Ludzie! Ogarnijcie się!
A odnoszenie się do oglądania filmów w tv na temat pseudopsychologii jest jak dla mnie śmieszne.
Na psychologii Cię uczą? Wypowiedz się jak będziesz trochę dalej niż na pierwszym roku, bo na razie gówno wiesz. Ale jak ładnie to pierwsze zdanie zadziałało na ocenę komentarza... Minus.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2011 o 2:44
Emo-użalanie się nad sobą to nie jest depresja. Depresja to poważne zaburzenie psychiczne, które powinno być leczone PSYCHIATRYCZNIE. Tak, moi drodzy. Depresja to coś, czego na co nie pomoże psycholog. To wymaga leczenia farmakologicznego, terapi i zaawansowanej pomocy. To choroba, która niemal wyklucza z życia, odbiera możliwość odczuwania pozytywnych emocji. To jest choroba psychiczna.
Polemizowałbym co do wyłączności leczenia psychiatrycznego. Podejście eklektyczne nakazuje spojrzeć na szerszą perspektywę problemu, chociażby włączając do terapii rodzinę w celu zwiększenia skuteczności terapii (nawet jeśli jest to terapia farmakologiczna głównie) oraz wykryć przyczyny w psychice lub środowisku - co nie jest w kwestii lekarza psychiatry. Dlatego właśnie psychiatrzy i psychologowie WSPÓŁPRACUJĄ.
Powinni współpracować. O terapi też wspomniałem, jest bardzo ważna. Problem, na jaki chciałem zwrócić uwagę jest taki, że dzisiaj bardzo często ludzie traktują psychologa jako lekarza - a ten lekarzem przecież nie jest. "Psycholog - ok. Mam jakiś problem, pójdę pogadam, w końcu wielu ludzi chodzi do psychologa, to nawet modne. Psychiatra? Broń boże! Przecież nie jestem żadnym psycholem!" - Wynika to niestety z presji społecznej jakiej poddawane osoby które leczyły się psychatrycznie. I faktem jest, że leczenie wymaga współpracy wielu specjalistów.
Gdyby ludzie jeszcze traktowali chociaż psychiatrów jak zwykłych lekarzy: lekarz=leczy choroby=psychiatra=leczy choroby psychiczne. Ale widać tu faktycznie problem społecznego tabu osób dotkniętych dolegliwościami psychicznymi.
Nie rozumiem, co ma to zdjęcie i opis do obszarów położonych poniżej poziomu morza ;/
+, ale kontrowersyjne trochę... bo to zdanie może usprawiedliwiać chwilową słabość i pomóc zwalczyć depresję (jak tak to super), ale może też znaczyć, że należy się poddać, bo już za dużo na siebie przyjęliśmy... (a poddawać się w walce z życiem nie wolno. NIGDY)
strzelam focha, kiedyś dodałam ten tekst z innym obrazkiem i mi go do archiwum wrzucili xD
Są różne źródła depresji, a umartwianie się w stylu nastolatków to próba zwrócenia na siebie uwagi. bywają ludzie których depresja jest stylem bycia i sposobem negowania otaczającego ich świata.
depresja nie jest chwilowym 'dołkiem', smutkiem czy nudą. i błagam was nie mówcie, że jest inaczej. owszem, to zaburzenie, fachowo nazywa się zaburzeniem nastroju. jest chorobą. choruję od co najmniej 2 lat, odwiedziłam wielu specjalistów. a wiecie co jest w niej najgorsze? że potrzebujesz pomocy z zewnątrz. ktoś, taki jak ja, kto zawsze wszelkie swoje problemy chce rozwiązywać sam, kto nie chce pokazać słabości, bo przecież jest taki twardy, musi nagle poprosić o pomoc. a najlepsze jest to, że prosząc, poniżając się, zostaje wyśmiany. wtedy psychika pęka totalnie i nawet nie chce ci się udawać, że jest ok. i okazuje się, że nawet niewielu obchodzi to, co z tobą. 'przecież depresja to nie śmiertelna choroba' - a zakład, że śmiertelna?
Nawet nie próbuj się tak zakładać! W ten sposób nic nie udowodnisz...
Albo zbyt długo udaje silnego, w rzeczywistości cierpiąc na depresję. Ale to subiektywne, bo właściwie każdy taki człowiek to całkiem inny przypadek. Można starać się to jakoś klasyfikować, ale... I tak nigdy do końca nie zrozumiemy drugiej osoby.
Co to za pier***olenie? Ja znam osoby które całe życie są silne, a nigdy nie miały depresji. Depresja przekreśla życie. Więc chybiony demot jak cholera. Admin nie popisał się intelektem wstawiając to na główną.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 stycznia 2011 o 20:43
wszytskim osobom, ktorym doskwiera depresja polecam przeczytac ,, Weronika postanawia umrzeć" Paula Coelho, może pomoże :)
Grafoman. Za samo polecanie tego przepełnionego łzawym banałem syfu - minus.
Boooli ^
Wiecie wszystko jest względne i nie ma identycznych przypadków. A demot głupio by wygladał mając tysiąc podpunktów w stylu: a)o ile depresja nie jest powodowana lekami b) o ile nie ma przyczyn takich to a takich i tak dalej. Nie wiem może to i prawda..czasami depresja jest reakcją na coś co miało miejsce wiele lat temu..dobrze by było w to wierzyć, pewność siebie jest ważna mimo wszystko
Albo ktoś za długo PRÓBOWAŁ być silny.
Cierpię na depresję prawdziwą i... chyba autor ma rację. Już jako dzieciak dostałem wpier&*^dol od życia, a teraz... aa szkoda gadać. Staram się jednak być pozytywnie nastawiony i śmiać się z problemów.
A ja powiem tak. Mam depresję od 6 lat i ten demot bardzo mi się nie spodobał. Takie usprawiedliwianie depresantów. Do tego żałosna dyskusja osób, które gówno wiedzą na ten temat. Czuję się zniesmaczony, pozdrawiam.
Mam depresję od niedługiego czasu, ten demot to bzdura!!
To ciężka i męcząca choroba psychiczna, człowiekowi sie nawet z łóżka nie chce wstać, a wyjście do sklepu to droga ku męce!
Nie podoba mi się demot -, wielki -!
i to jest właśnie to co mnie w życiu teraz spotkało... 1,5 roku przyjmowania wszystkiego na klatę i wychodzenia cało z opresji, bycia razem z innymi w trudnych chwilach. A wystarczył jeden kolejny słaby moment, przykra sprawa i człowiek nie ma nawet ochoty na to co sprawiało mu przyjemność do tej pory, kropla sprawiła że morze wystąpiło z brzegów. Człowiek nagle traci chęć do wszystkiego... ogromny plus
Ja mam wrażenie, że Wasze zdolności interpretacyjne są delikatnie zacofane... Zastanawiam się czasami czy z demotywatorów korzystają tylko hot 13?
Depresja nie jest słabością... Chciałabym zapytać wszystkich tych którzy wylecieli ze swoimi "mądrościami" czy kiedykolwiek stykali się z osobami chorymi na depresję? Czy ich "wiedza" na temat tej choroby jest oparta tylko z wyszukiwarki wujka google?
Sama choruję na depresję. Tak! Depresja jest chorobą umysłu. Ale wcale nie odznacza tego, że ktoś jest słaby... Przez wiele lat byłam osobą silną, pewną siebie, nie dającą sobie w kaszę dmuchać, kimś na kim zawsze można było polegać, kto zawsze wszystkiemu stawiał czoła, nigdy nie płakał, nigdy się nie przejmował, wszystko "na klatę" i do przodu - a było tego wszystkiego naprawdę dużo. Życie nie oszczędzało. Dało kopów o wiele więcej niż innym... Do czasu... jeden moment, jedna rzecz... i diagnoza: Depresja...
Było i to identyczne, słowo w słowo.
Yona, w takim razie czekam, aż zabłyśniesz swoją "interpretacją", skoro nie zgadzasz się, że to jest zaburzenie psychiczne ;)
A to sobie czekaj, ja nie jestem w liceum na polskim żeby interpretować co autor miał na myśli.
A tym bardziej nie będę interpretować nazwy schorzenia, dawno już zdefiniowanej przez wielu
specjalistów. Ale m.in. z liceum wyniosłam umiejętność czytania ze zrozumieniem, której i
Tobie życzę. Bo wskaż w którym miejscu nie zgodziłam się z "definicją", przytoczoną przez
Ciebie ^^ Żeby Ci zaoszczędzić godzin żmudnego poszukiwania, od razu to powiem: niestety nie
możesz, bo żeby się nie zgodzić musiałabym nie pamiętać jak mnie jej uczyli na pierwszym roku
psychologii ^^
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 stycznia 2011 o 19:45
Bzdura. Demot bardzo słaby
i nagle się okazuje, że wszyscy na demotach mają depresję i mogą wypowiedzi opierać na własnym "doświadczeniu" :/
niektórzy nie wiedzą czym jest prawdziwa depresja i nazywają depresją np huśtawkę nastrojów .. nie podoba mi sie to .. Demot ok ;)
demot:Depresja:Jest oznaką niedoboru wit. B i kwasu foliowego
depresja nie jest ani oznaka slabosci ani sily. ten demot jest bezsensu jak wiele na głownej ,ops pomylka , gównianej ostatnio.
http://demotywatory.pl/2375326/Depresja
depresja jest wlasnie oznaka slabosci.
patrzac na demotywatory tej Pani odnosze wrazenie ze zostawil ja chlopak i bardzo ciezko to przechodzi ;P
a zyciem trzeba sie cieszyc a nie zostanawiac nad tym co nam nie wyszlo. Wiecej optymizmu ludzie TO TAKIE DEMOTYWUJACE ! :D
Depresja jest oznaką tego, że neuroprzekaźniki w mózgu nie pracują prawidłowo. To się leczy. A smutek nie ma z depresją nic wspólnego, bo głównym problemem ludzi chorych na tę chorobę jest brak emocji i uczuć. Radzę poczytać na temat rzeczy, o których się chce wypowiadać. A ten demot- w sumie coś w nim jest. Ludzie, którzy chorują na depresję często żyli całymi latami w stresie. Dlatego ta choroba jest tak częsta u ludzi, którzy żyli/żyją w rodzinach patologicznych, albo takich, którzy mają wykańczającą psychicznie pracę.
to Ty sobie poczytaj.
http://pl.wikipedia.org/wiki/Zaburzenia_depresyjne
Da sie leczyc, gdy chodzi o zle samopoczucie. To przejdzie, ale juz zakompleksionej, nieakceptowanej i niesmialej osoby nie wyleczysz, a jak mniemam wielu ludzi zmagajacych sie z depresja taka wlasnie jest. I to, choc wydaje sie niemozliwe, jest powazniejszym problemem niz smierc bliskiej osoby, rozstanie, stresujaca praca.. to ksztaltuje osobowosc i nie ma co nawet porownywac tych problemow z problemami starszych, ktorzy przez zycie bez trudu przebrneli, a narzekaja.
wcale nie trzeba stracić kogoś bliskiego, żeby zachorować na depresję. a wyleczyć się da terapią behawioralną. sama na nią chodzę. leki też pomagają. tylko chorym nie chce się przeważnie iść do psychiatry
ten demot nijak sie ma do opisanych przez nauke typow depresji. Laska ma dola bo ja chlopak zostawil i wydaje sie jej iz swiat sie konczy ;]tyle w temacie
FUUUUUUUU on ma rope w oku :(
O co tu wogóle chodzi. Depresja w naszych czasach w 98% to po prostu dół. A co do choroby to po prostu pojawia się z jakiegoś powodu, jakiegoś wydarzenia, siła czy słabość nic do tego nie mają.
Okropnie mnie denerwuje gdy ludzie gloryfikują, swoje wady i słabości. Skąd to się k***a bierze?
A mnie denerwuje, kiedy chorobę utożsamia się z wadą i słabością.
Ja sama nie wiem czy miałam depresje czy fobię społeczną, stany lękowe, stany depresyjno-lękowe czy kto to tam wie, jak wielu specjalistów tak wiele diagnoz... Może miałam kilka rzeczy kto to wie. Ale nauczyłam się że cała moja choroba to wpływ przeżyć, kopniaków od życia i hamowania emocji.. Po wielu takich różnych przeżyciach psychika w końcu siada i dalej po prostu już nie można...
Ale plus tych różnych problemów psychicznych jest taki że po tym wszystkim ma się wrażenie tego że jest się silniejszym, można więcej wytrzymać.
Największą niesprawiedliwością świata jest to że niektórych ludzi życie głaska po główce, a inni muszą cierpieć i starać się wytrzymać kolejny dzień...
dla mnie zabrzmiało to jak komplement. ktoś odważył się to powiedzieć. dzięki temu przybyło mi więcej sił.. to znaczy że czeka mnie jeszcze więcej smutku, samotności i nieszczęścia? ;(
piękne słowa
Yona, to gratuluję, że Ciebie uczyli o zaburzeniach już na pierwszym roku, bo ja pamiętam, że na pierwszym roku uczyli mnie generalnie podstaw ;) W drugim roku być może i miałam coś wspomiane o zaburzeniach ale niezbyt wiele i tylko przy okazji. No ale pewnie jesteś/byłaś w zajebistej szkole, to się tego uczyłaś na pierwszym ;p Nie mówię, że tak się nie da...
Cóż, widzę, że może i w interpretację się nie bawisz, ale w nadinterpretację to i owszem, bo nie jestem na I roku, nie jestem także i na II roku... Zresztą odbiegam od tematu ;)
Dając mi minusa za pierwsze zdanie komentarza spodziewałam się czegoś logicznego przynajmniej w pewnym sensie. Starając się iść Twoim tokiem myślenia, dałaś mi minusa, za to, że wg Ciebie jestem na I roku studiów i śmiem wypowiadać się na temat psychologii (co z tego, że mówię dobrze, liczy się to że śmiałam coś powiedzieć a jeszcze gówno wiem, bo przecież jestem na pierwszym roku psychologii :P).
To mnie ubawiłaś, dzięki :D
Made my day :D
Ah, no i jeszcze jedno. Wymagając, że ktoś będzie czytał Twoje wypowiedzi ze zrozumieniem powinnaś najpierw nauczyć się pisać odrobinę jaśniej, bo nikt nie siedzi w Twojej głowie, żeby się domyślić jakież to wspaniałe pomysły się znajdują ;)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 stycznia 2011 o 13:51
Dlaczego ona płacze sosem sojowym ?
Żenada - dziecko neo które uważa że słit problemiki 16 latki to deprecha
Tak... niestety.. a potem sie dziwić że tyle osob ma problemy :( Kiedy walczy sie kazdego dnia a budzac sie kazdego rank jest sie w tej samej czarnej dupie :(
PRAWDA! WIEM TO PO SOBIE
Trzeba w swojej sile - umieć znaleźć miejsce na przewrażliwienie - tak, aby naładować akumulatory ...