czasem po prostu nie ma sie szczescia do ludzi, a co za tym idzie, do milosci... i co, to tez jest niedojrzalosc albo tchorzostwo, ze sie trafia na popaprancow emocjonalnych? :/
Patrząc na obrazek pomyślałem że znowu jakieś miłosne dziadostwo ale podpis wszystko naprawił. Może wreszcie nieszczęśliwie zakochane nastolatki przestaną wstawiać to swoje dziadostwo o nieszczęśliwej miłości:)
Od kiedy niechęć do walentynek (bo to prawdopodobnie chciała zademonstrować dziewczyna ze zdjęcia) to obarczanie świata winą za własne niepowodzenia? :/ Jeśli mam gdzieś stoiska z różowo-czerwonym chłamem w serduszka, bo każdy dzień spędzony z nim jest dla mnie jak święto i nie potrzebuję dostać czekoladek 14.02, żeby wiedzieć, że mu na mnie zależy, to gdzie tu niedojrzałość czy tchórzostwo?
Taaa, to, że ktoś ma gdzieś walentynki znaczy, że na pewno jest zazdrosnym frustratem i nieudacznikiem, którego nikt nie chce. To zbyt daleko wysunięte wnioski, nie sądzisz? Dla mnie walentynki są śmieszne, nawet, jak miałam faceta, to nie lubiłam tego komercyjnego święta. Kochać i szanować trzeba sie na co dzień- nie tylko w święto wymyślone po to, by zarobić na mega konsumpcyjnych idiotach.
Odnosząc się do samych słów zawartych w democie, to w pełni się z tym zgadzam, ale biorąc pod uwagę obrazek i... walentynki jak sądzę to chciałabym wtrącić swoje trzy grosze. Jestem w związku, a nigdy nie obchodzę walentynek. Nie chcę żadnej kolacji, żadnych świeczek, czy karteczek, serduszek, czy mnóstwa innych nieprzydatnych pierdół. Nie lubię po prostu tego dnia i nie znoszę, gdy wszyscy wokół mnie świergotają w ten jeden konkretny dzień, a następnego dnia znowu się wyzywają. Denerwuje mnie też sama koncepcja tego "święta" i całe to "przesłodzenie". Żenada jak dla mnie, "święto" dla dzieci i nastolatek.
Walentynki nie miały tu nic do rzeczy. To, co widać na obrazku, to czysta zazdrość spowodowana własnym niepowodzeniem, a niepowodzenie, to połowa nasza zasługa, a połowa czynników z otoczenia. Potrzeba troszkę wyobraźni, by wyobrazić sobie multum dróg, jakimi można wychodzić z trudnych sytuacji. Brak szczęścia czy złe wybory, to w pewnym sensie nasza słabość. Oczywiście nie zawsze się to opłaca i opłaca się przerwać starania, wtedy można mówić o braku szczęścia, lecz zachowanie jak na obrazku to wciąż przejaw niedojrzałości. Nie zaszkodzi czasem poszukać winy we własnych niedoskonałościach, jeśli w życiu nie idzie :)
no tak - a ja myślałam, że "unikanie odpowiedzialności" to jest niedojrzałość ;D kiedyś inaczej uczono ... aha powiedz to ofiarą wypadków drogowych ...
To nie jest niedojrzałość tylko tchórzostwo.. Ale plus ode mnie, bo nienawidzę malkontentów, którzy winę widzą wszędzie tylko nie u siebie.
czasem po prostu nie ma sie szczescia do ludzi, a co za tym idzie, do milosci... i co, to tez jest niedojrzalosc albo tchorzostwo, ze sie trafia na popaprancow emocjonalnych? :/
A co jeśli mam odwrotnie?;p
nerra, nie przejmuj się. Autor demota nie rozumie, że nie wszyscy w życiu mają z górki i myli smutek z bezsensownym gniewem.
Patrząc na obrazek pomyślałem że znowu jakieś miłosne dziadostwo ale podpis wszystko naprawił. Może wreszcie nieszczęśliwie zakochane nastolatki przestaną wstawiać to swoje dziadostwo o nieszczęśliwej miłości:)
Nie każde niepowodzenie jest spowodowane brakiem działań, lenistwem czy niedojrzałością. Najbardziej boli, gdy nie mieliśmy nań żadnego wpływu.
Od kiedy niechęć do walentynek (bo to prawdopodobnie chciała zademonstrować dziewczyna ze zdjęcia) to obarczanie świata winą za własne niepowodzenia? :/ Jeśli mam gdzieś stoiska z różowo-czerwonym chłamem w serduszka, bo każdy dzień spędzony z nim jest dla mnie jak święto i nie potrzebuję dostać czekoladek 14.02, żeby wiedzieć, że mu na mnie zależy, to gdzie tu niedojrzałość czy tchórzostwo?
Mój obrazek z zeszłego roku. Ktoś chyba szukał inspiracji w archiwum. Minus.
http://demotywatory.pl/2645522/Juz-niedlugo-Walentynki
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 18 stycznia 2012 o 6:36
Walentynki coś wcześnie w tym roku
Mówcie co chcecie ale nic nie usprawiedliwia obklejania pół świata słitaśnym, serduszkowym dziadostwem raz do roku.
Taaa, to, że ktoś ma gdzieś walentynki znaczy, że na pewno jest zazdrosnym frustratem i nieudacznikiem, którego nikt nie chce. To zbyt daleko wysunięte wnioski, nie sądzisz? Dla mnie walentynki są śmieszne, nawet, jak miałam faceta, to nie lubiłam tego komercyjnego święta. Kochać i szanować trzeba sie na co dzień- nie tylko w święto wymyślone po to, by zarobić na mega konsumpcyjnych idiotach.
Odnosząc się do samych słów zawartych w democie, to w pełni się z tym zgadzam, ale biorąc pod uwagę obrazek i... walentynki jak sądzę to chciałabym wtrącić swoje trzy grosze. Jestem w związku, a nigdy nie obchodzę walentynek. Nie chcę żadnej kolacji, żadnych świeczek, czy karteczek, serduszek, czy mnóstwa innych nieprzydatnych pierdół. Nie lubię po prostu tego dnia i nie znoszę, gdy wszyscy wokół mnie świergotają w ten jeden konkretny dzień, a następnego dnia znowu się wyzywają. Denerwuje mnie też sama koncepcja tego "święta" i całe to "przesłodzenie". Żenada jak dla mnie, "święto" dla dzieci i nastolatek.
Źle ujęte. Zamiast niedojrzałość, powiedziałbym doświadczenie albo brak szczęścia.
Walentynki nie miały tu nic do rzeczy. To, co widać na obrazku, to czysta zazdrość spowodowana własnym niepowodzeniem, a niepowodzenie, to połowa nasza zasługa, a połowa czynników z otoczenia. Potrzeba troszkę wyobraźni, by wyobrazić sobie multum dróg, jakimi można wychodzić z trudnych sytuacji. Brak szczęścia czy złe wybory, to w pewnym sensie nasza słabość. Oczywiście nie zawsze się to opłaca i opłaca się przerwać starania, wtedy można mówić o braku szczęścia, lecz zachowanie jak na obrazku to wciąż przejaw niedojrzałości. Nie zaszkodzi czasem poszukać winy we własnych niedoskonałościach, jeśli w życiu nie idzie :)
no tak - a ja myślałam, że "unikanie odpowiedzialności" to jest niedojrzałość ;D kiedyś inaczej uczono ... aha powiedz to ofiarą wypadków drogowych ...