w sumie to lepiej że było nienarodzone, strata dziecka które się widziało, trzymało na rękach, patrzyło w oczy i karmiło pewnie bolałaby o wiele bardziej.
Wiem jak to boli bo sama 15 marca przeszłam przez to...
To niesprawiedliwe że są na świecie ludzie którzy porzucają lub krzywdzą swoje Dzieciątka, a Ci którzy tak bardzo pragną nie mogą przytulić swojej Kruszynki...
Pamiętam Aniołku [*]
mm... Ale np. siostra, której brat zmarł 1h tuż po urodzeniu też może tęsknić mimo, że wcale go nie widziała i zastanawiać się jakim bratem byłby dziś.
Mi zmarł brat wprawdzie nigdy go nie widziałam nie poznałam a wgl. był by teraz ode mnie starszy ale i tak płacze nad jego grobem ( mam drugiego brata )
Mój brat żył 3 lata, zmarł od razu jak położyli go a stół operacyjny... Mimo że było to już dawno, bo 12 lat temu, a ja w chwili jego śmierci miałam 5 lat, nigdy o nim nie zapomniałam, tęsknię za nim i wyobrażam sobie jak by teraz wyglądał, jaki by był.
Jeszcze w XVII wieku rodzice nie przywiązywali się do dzieci, które miały mniej niż 5 lat bo było to zwyczajnie 'nieopłacalne' ze względu na olbrzymią śmiertelność w pierwszych latach życia, pomijam już nawet tą przy samych urodzeniach. Wygląda więc na to, rozpacz za utraconym dzieckiem, którego jeszcze się nawet nie urodziło jest właściwa naszym, do przesadny poprawnie moralnie i politycznie, czasom. Śmiechu warte.
To nie jest tak. Myślisz bardzo oględnie, do dzieci się przywiązywano. Jak będziesz w liceum to ogarniesz coś takiego jak Treny Kochanowskiego. Masz czysto kutasowe pojęcie o tym temacie, kobieta nosi takie dziecko pod serduszkiem. To dziecko reaguje na światło, dźwięk temperaturę. Kiedy mówiłem do brzuszka, dzidziuś zaczynał harce a jak zadzwonił domofon sztywniał, zawsze. Jeżeli twierdzisz że nie powinniśmy się przywiązywać do tych najmniejszych dzieci, to sory dla mnie to jest nieczułe...
To nie poprawność polityczna, kościół ani celebryci spowodowali te zmiany, to ludzie są za nie odpowiedzialni. Zaczęto inaczej patrzeć na związek dziecko-rodzic, a więc wszystkie kwestie wychowania, ale też co oznacza bycie rodzicem. Podchodzenie emocjonalnie do dziecka, przez oboje rodziców, w ostatnich czasach bardzo głęboko wniknęło w naszą kulturę. Chociaż byłoby absolutną nieprawdą powiedzieć, że wcześniej nie było matek zdruzgotanych poronieniem, po prostu częściej nie nawiązywano silnych więzi, ale też się takie zdarzały. P.S. Przykład z Trenami trochę nietrafiony, bo po pierwsze to nie potwierdza, że tak emocjonalne podchodznie było tak powszechne jak dzisiaj, również w niższych sferach społecznych, a Urszula Kochanowska była przynajmniej paruletnim dzieckiem, a nie niedonoszoną ciążą. Coś na pewno się zmieniło w naszej historii i to bardzo mocno, ale na pewno zjawisko płakania nad maleńkim dzieckiem czy rozpaczanie z powodu poronienia nie pojawiło się po raz pierwszy w XX wieku.
Oczywiście, że były wyjątki, ale trend był jaki był i nie ma co tu tego ukrywać. Ale to nowe podejście promuje się za pomocą mediów. Z drugiej strony, ja wcale nie uważam go za lepsze czy gorsze, podejście jak podejście. Ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że jest to kwestia względna i jej absolutyzowanie w taki sposób w jaki zrobiono to w democie jest nonsensem, hipokryzją i ignorancją względem ludzkiej natury i historii.
Ja wiem,że to delikatny temat,i strata dziecka zawsze cholernie boli, i okropnie współczuje ludziom,którzy musieli to przeżywać ale taki demotywator , z takim samym tekstem (tyle,że inny obrazek) już był na głównej ,a o to chodzi na tej stronie.
Szkoda, że ludzie to takie nieracjonalne stworzenia. W końcu należałoby się cieszyć, że nie zmarnowała na nie więcej czasu, sił i zasobów, niż gdyby umarło dowolnie później. I ono samo nic nie straciło, bo niczego jeszcze nie doznało. Niech się bierze za robienie następnego a nie marnuje czas na użalanie się nad czymś, czego praktycznie nie było.
Ciekawa jestem, czy jeśli Ty kiedyś stracisz dziecko, to będziesz mieć takie samo zdanie. Łatwo pisać takie głupoty komuś, kto nigdy tego nie doświadczył :/
Pomyśl czasami zanim jakaś Twoja "inteligentna" myśl "ujrzy" światło dzienne.
Nie życzę Ci takich doświadczeń, zresztą facet nie odczuje tego tak bardzo jak kobieta. Po pewnym czasie kobieta zdaje sobie sprawę, że to nie jej wina, ale na początku czuje się malutka, bezużyteczna i bezwartościowa, bo nie potrafi wydać nowego życia na świat. Taka wybrakowana... ;((((((
Rozumiem, że trudno ci uwierzyć, że to dla niektórych poważna sprawa, ale trochę bez sensu żebyś nie mając takiego doświadczenia doradzał ludziom w takiej sytuacji "get over it, zrób se następne", żebyś sugerował, jakie zachowanie jest normalne. Oni bardziej od nas wiedzą co w takiej sytuacji jest normalne, co jest usprawiedliwione. http://faculty.ucc.edu/english-chewning/A%20Temporary%20Matter.pdf - dla osób radzących sobie z angielskim bardzo polecam krótkie opowiadanie Jhumpy Lahiri, pisarki indyjskiego pochodzenia. Pisze o parze, która straciła dziecko na późnym etapie ciąży i od tej pory nie mogą sobie znaleźć miejsca w życiu, wszystko się jakoś nie klei. Nie rozumiem, dlaczego tyle osób powołuje się na Treny, które dla mnie były zbyt spoetyzowane i w skrócie ziewałam na zajęciach. To opowiadanie za to jest tak nie fer że miałam ochotę zadzwonić do bohaterów i ich jakoś wesprzeć, chociaż jest bardzo subtelne, bez patosu. Na pewno istnieją piękniejsze czy bardziej trafne historie, ale uważam, że naprawdę warto przeczytać - zwłaszcza jeżeli mamy ambicje wypowiadać się jakie zachowanie ludziom którym nie zależy już na niczym.
moja ciocia nosiła w sobie przez 3 dni martwe dziecko bo pani " położna "od 7 boleści nie zgodziła się na cesarskie cięcie i musiała go urodzić siłami natury....
Bo w takich przypadkach nie robią cc cięcia, chyba że jest zagrożenie życia matki...też to przeszłam...ból fizyczny i tak jest niczym w porównaniu do psychicznego
Malwina gratuluję głównej, przeczytaj teraz te wszystkie komentarze powyżej... to jest odpowiedź dlaczego takich demotów nie oceniam i nie komentuje, nie czuję się po prostu kompetentny
P.S. napisz wieczorem... jestem po ciężkiej rozmowie, a Ciebie nie ma i nie ma :P
ja się nie zgadzam z tym że mężczyzn to mniej boli. Gdy mój tata wrócił do domu po tym jak dowiedział się że moja mama poroniła siedział na fotelu,płakał i nie jadł przez dwa dni .. ja i mój brat też nie mogliśmy tego znieść.. na pogrzebie każdy mój wujek płakał .. teraz gdy oglądamy tv i pokazane są malutkie dzieci widze jak w oczach moich rodziców kręcą się łzy ..
ja straciłam Tatusia jak byłam maleńka. czuję to samo... na zawsze pozostaje pustka, uczucie, że czegoś (a raczej kogoś) brakuje, że powinno wszystko wyglądać inaczej. i wiecznie się zastanawiasz, jakby to było gdyby...
Racjonalizm racjonalizmem. Wszyscy wiedzą, że w średniowieczu były różne poglądy na niektóre sprawy... Ja zgadzam się z przykładem Kochanowskiego, niewtajemniczonych proszę o przeczytanie "Trenów". Ludzie, trochę empatii... To musi być straszne...
ja też umiem kochać ludzi których nigdy nie widziałam i nie znam, po prostu potrafie pokochać ludzi nie tylko takich kuźwa jak rodzina czy przyjaciel, niestety większość ludzi jest zbyt ograniczona żeby ogarnąć swoją miłością więcej
Ty kretynie !! jak tak mozesz, ciekawa jestem, czy bedziesz taki wesoly kiedy twoja (mam nadzieje ze nie bedziesz jej mial) zona, bedzie w ciazy, a ty kazdego dnia bedziesz sie zastanawial czy donosi ja.. !!
Ja tez straciłam dziecko wiec wiem jak to boli , od tamtego dnia minelo juz sporo czasu i pomimo tego ze teraz mam wspanialego synka to o tamtym nienarodzonym dziecku nadal nie moge zapomniec , nadal jest ten bol , bo teraz oboje by sie bawili cieszyli ... ;-(
ja straciłam dziecko, mój chopak po pijaku udeżył mnie w brzuch gdy szłam mu powiedzieć że jestem w ciaży.. potem sam sie zabił gdy zobaczył co zrobił.. stało sie to pół roku temu.. do teraz nie umiem sie pozbierać
Aż coś ścisnęło, gdzieś tam...
Debilu jak możesz sobie jaja robić przy takim temacie?
w sumie to lepiej że było nienarodzone, strata dziecka które się widziało, trzymało na rękach, patrzyło w oczy i karmiło pewnie bolałaby o wiele bardziej.
no tak...to demotywuje...wiem, bo sama to przezylam
Setki matek tracą dzieci na własne życzenie, do tego płacą za to dużo pieniędzy :o Na szczęście istnieją jednak matki, które mają jeszcze serca.
A ja tak miałam dzień pogrzebu Jana Pawła II :'(
Wiem jak to boli bo sama 15 marca przeszłam przez to...
To niesprawiedliwe że są na świecie ludzie którzy porzucają lub krzywdzą swoje Dzieciątka, a Ci którzy tak bardzo pragną nie mogą przytulić swojej Kruszynki...
Pamiętam Aniołku [*]
mm... Ale np. siostra, której brat zmarł 1h tuż po urodzeniu też może tęsknić mimo, że wcale go nie widziała i zastanawiać się jakim bratem byłby dziś.
Mi zmarł brat wprawdzie nigdy go nie widziałam nie poznałam a wgl. był by teraz ode mnie starszy ale i tak płacze nad jego grobem ( mam drugiego brata )
A dziecko może tęsknić za rodzicem, choć go nie znało
znam ten ból.
Mój brat żył 3 lata, zmarł od razu jak położyli go a stół operacyjny... Mimo że było to już dawno, bo 12 lat temu, a ja w chwili jego śmierci miałam 5 lat, nigdy o nim nie zapomniałam, tęsknię za nim i wyobrażam sobie jak by teraz wyglądał, jaki by był.
To tylko matki biologiczne.
Jeszcze w XVII wieku rodzice nie przywiązywali się do dzieci, które miały mniej niż 5 lat bo było to zwyczajnie 'nieopłacalne' ze względu na olbrzymią śmiertelność w pierwszych latach życia, pomijam już nawet tą przy samych urodzeniach. Wygląda więc na to, rozpacz za utraconym dzieckiem, którego jeszcze się nawet nie urodziło jest właściwa naszym, do przesadny poprawnie moralnie i politycznie, czasom. Śmiechu warte.
To nie jest tak. Myślisz bardzo oględnie, do dzieci się przywiązywano. Jak będziesz w liceum to ogarniesz coś takiego jak Treny Kochanowskiego. Masz czysto kutasowe pojęcie o tym temacie, kobieta nosi takie dziecko pod serduszkiem. To dziecko reaguje na światło, dźwięk temperaturę. Kiedy mówiłem do brzuszka, dzidziuś zaczynał harce a jak zadzwonił domofon sztywniał, zawsze. Jeżeli twierdzisz że nie powinniśmy się przywiązywać do tych najmniejszych dzieci, to sory dla mnie to jest nieczułe...
To nie poprawność polityczna, kościół ani celebryci spowodowali te zmiany, to ludzie są za nie odpowiedzialni. Zaczęto inaczej patrzeć na związek dziecko-rodzic, a więc wszystkie kwestie wychowania, ale też co oznacza bycie rodzicem. Podchodzenie emocjonalnie do dziecka, przez oboje rodziców, w ostatnich czasach bardzo głęboko wniknęło w naszą kulturę. Chociaż byłoby absolutną nieprawdą powiedzieć, że wcześniej nie było matek zdruzgotanych poronieniem, po prostu częściej nie nawiązywano silnych więzi, ale też się takie zdarzały. P.S. Przykład z Trenami trochę nietrafiony, bo po pierwsze to nie potwierdza, że tak emocjonalne podchodznie było tak powszechne jak dzisiaj, również w niższych sferach społecznych, a Urszula Kochanowska była przynajmniej paruletnim dzieckiem, a nie niedonoszoną ciążą. Coś na pewno się zmieniło w naszej historii i to bardzo mocno, ale na pewno zjawisko płakania nad maleńkim dzieckiem czy rozpaczanie z powodu poronienia nie pojawiło się po raz pierwszy w XX wieku.
Oczywiście, że były wyjątki, ale trend był jaki był i nie ma co tu tego ukrywać. Ale to nowe podejście promuje się za pomocą mediów. Z drugiej strony, ja wcale nie uważam go za lepsze czy gorsze, podejście jak podejście. Ale trzeba sobie zdać sprawę z tego, że jest to kwestia względna i jej absolutyzowanie w taki sposób w jaki zrobiono to w democie jest nonsensem, hipokryzją i ignorancją względem ludzkiej natury i historii.
Cała prawda...najgorsze znać ją z własnego życia...2 tygodnie temu serduszko naszego dziecka przestało bić 3dni przed planowanym rozwiązaniem...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2011 o 6:55
Ja wiem,że to delikatny temat,i strata dziecka zawsze cholernie boli, i okropnie współczuje ludziom,którzy musieli to przeżywać ale taki demotywator , z takim samym tekstem (tyle,że inny obrazek) już był na głównej ,a o to chodzi na tej stronie.
Szkoda, że ludzie to takie nieracjonalne stworzenia. W końcu należałoby się cieszyć, że nie zmarnowała na nie więcej czasu, sił i zasobów, niż gdyby umarło dowolnie później. I ono samo nic nie straciło, bo niczego jeszcze nie doznało. Niech się bierze za robienie następnego a nie marnuje czas na użalanie się nad czymś, czego praktycznie nie było.
Ciekawa jestem, czy jeśli Ty kiedyś stracisz dziecko, to będziesz mieć takie samo zdanie. Łatwo pisać takie głupoty komuś, kto nigdy tego nie doświadczył :/
Pomyśl czasami zanim jakaś Twoja "inteligentna" myśl "ujrzy" światło dzienne.
Nie życzę Ci takich doświadczeń, zresztą facet nie odczuje tego tak bardzo jak kobieta. Po pewnym czasie kobieta zdaje sobie sprawę, że to nie jej wina, ale na początku czuje się malutka, bezużyteczna i bezwartościowa, bo nie potrafi wydać nowego życia na świat. Taka wybrakowana... ;((((((
Rozumiem, że trudno ci uwierzyć, że to dla niektórych poważna sprawa, ale trochę bez sensu żebyś nie mając takiego doświadczenia doradzał ludziom w takiej sytuacji "get over it, zrób se następne", żebyś sugerował, jakie zachowanie jest normalne. Oni bardziej od nas wiedzą co w takiej sytuacji jest normalne, co jest usprawiedliwione. http://faculty.ucc.edu/english-chewning/A%20Temporary%20Matter.pdf - dla osób radzących sobie z angielskim bardzo polecam krótkie opowiadanie Jhumpy Lahiri, pisarki indyjskiego pochodzenia. Pisze o parze, która straciła dziecko na późnym etapie ciąży i od tej pory nie mogą sobie znaleźć miejsca w życiu, wszystko się jakoś nie klei. Nie rozumiem, dlaczego tyle osób powołuje się na Treny, które dla mnie były zbyt spoetyzowane i w skrócie ziewałam na zajęciach. To opowiadanie za to jest tak nie fer że miałam ochotę zadzwonić do bohaterów i ich jakoś wesprzeć, chociaż jest bardzo subtelne, bez patosu. Na pewno istnieją piękniejsze czy bardziej trafne historie, ale uważam, że naprawdę warto przeczytać - zwłaszcza jeżeli mamy ambicje wypowiadać się jakie zachowanie ludziom którym nie zależy już na niczym.
Hmm... Ojca również bardzo boli... Aleksandrze, Sewerynku mimo że nigdy was nie widziałem, to zawsze będziecie w moim sercu.
moja ciocia nosiła w sobie przez 3 dni martwe dziecko bo pani " położna "od 7 boleści nie zgodziła się na cesarskie cięcie i musiała go urodzić siłami natury....
omg...
Bo w takich przypadkach nie robią cc cięcia, chyba że jest zagrożenie życia matki...też to przeszłam...ból fizyczny i tak jest niczym w porównaniu do psychicznego
Wspolczuje Ci, Malva, Twojej tragedii..
Malwina gratuluję głównej, przeczytaj teraz te wszystkie komentarze powyżej... to jest odpowiedź dlaczego takich demotów nie oceniam i nie komentuje, nie czuję się po prostu kompetentny
P.S. napisz wieczorem... jestem po ciężkiej rozmowie, a Ciebie nie ma i nie ma :P
nikomu tego nie życzę :(
ja się nie zgadzam z tym że mężczyzn to mniej boli. Gdy mój tata wrócił do domu po tym jak dowiedział się że moja mama poroniła siedział na fotelu,płakał i nie jadł przez dwa dni .. ja i mój brat też nie mogliśmy tego znieść.. na pogrzebie każdy mój wujek płakał .. teraz gdy oglądamy tv i pokazane są malutkie dzieci widze jak w oczach moich rodziców kręcą się łzy ..
Umie też dodawać o tym demoty.
Ludzie,których idole zmarli przed ich urodzeniem też to wiedzą.
ja straciłam Tatusia jak byłam maleńka. czuję to samo... na zawsze pozostaje pustka, uczucie, że czegoś (a raczej kogoś) brakuje, że powinno wszystko wyglądać inaczej. i wiecznie się zastanawiasz, jakby to było gdyby...
Racjonalizm racjonalizmem. Wszyscy wiedzą, że w średniowieczu były różne poglądy na niektóre sprawy... Ja zgadzam się z przykładem Kochanowskiego, niewtajemniczonych proszę o przeczytanie "Trenów". Ludzie, trochę empatii... To musi być straszne...
TO JEST PRAWDZIWY DEMOTYWATOR... A NIE JAKIEŚ ŚMIESZNE OBRAZKI Z TANDETNYM PODPISEM, HISTORYJKI Z AUTOBUSÓW CZY INNE "DZIEŁA"
M!O!C!N!E!
smutne...
ja też umiem kochać ludzi których nigdy nie widziałam i nie znam, po prostu potrafie pokochać ludzi nie tylko takich kuźwa jak rodzina czy przyjaciel, niestety większość ludzi jest zbyt ograniczona żeby ogarnąć swoją miłością więcej
Lepiej Ci debilu...?
Ty kretynie !! jak tak mozesz, ciekawa jestem, czy bedziesz taki wesoly kiedy twoja (mam nadzieje ze nie bedziesz jej mial) zona, bedzie w ciazy, a ty kazdego dnia bedziesz sie zastanawial czy donosi ja.. !!
Wiem co to znaczy...:( nie życzę nikomu widzieć to jak odchodzi nienarodzone życie ;((
Poronilam kilka dni temu wiec nie musze pisac nic wiecej moze tyle ze znam ten bol az za dobrze ;(
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 11 maja 2011 o 13:38
Wcześnie zaczęłaś.
I oczywiście Ty to wiesz, kopiaro obciągająca adminowi za demota na głównej :)
Ja tez straciłam dziecko wiec wiem jak to boli , od tamtego dnia minelo juz sporo czasu i pomimo tego ze teraz mam wspanialego synka to o tamtym nienarodzonym dziecku nadal nie moge zapomniec , nadal jest ten bol , bo teraz oboje by sie bawili cieszyli ... ;-(
ja straciłam dziecko, mój chopak po pijaku udeżył mnie w brzuch gdy szłam mu powiedzieć że jestem w ciaży.. potem sam sie zabił gdy zobaczył co zrobił.. stało sie to pół roku temu.. do teraz nie umiem sie pozbierać