I żyjcie na garnuszku rodziców. Wszystko ma plusy i minusy - tak samo szkoła i praca. Większość ludzi tak ma, że gdy znajdują się na pewnym poziomie, pozycji takiej jak inni, narzekają wraz z innymi na swój los, niedolę. Kiedy "awansują" i powodzi im się lepiej, zaczynają z wyższością i pogardą patrzeć na tych "niżej". Tak samo jest teraz z ludem pracującym, który zapomniał jak cielęciem był i uważa, że życie ucznia to sielanka. Takiego wała, powiadam!
Ja jakos jak siedzialem w szkole to mysle sobie ze przez ten czas moglbym zarabiac i chcialame jak najszybciej miec wieksza kase. Jakos udalo mi sie skonczyc studia. Teraz siedze za granica i jakos nie chcialbym wrocic do szkoly i siedziec tam i nie miec tej kasy.
Na dodatek po szkole trzeba siedzieć nie wiadomo ile nad książkami a po robocie jak ci się nie chce to nie musisz nic robić, z nauki nie wyżyję a z roboty tak. 100 razy bym wolał chodzić do roboty niż do szkoły.
(stwierdzam to po ciężkiej pracy w wakacje)
zgadzam się z "Bushido12". Nie wiem dlaczego tak narzekacie na tę pracę... my chodząc do szkoły i mając lekcje od powiedzmy 9-16 (tak mam w poniedziałki) nie mamy czasu na żadne przyjemności, ponieważ na następny dzień czeka nas sprawdzian/pytanie/kartkówka...nie to co w przypadku pracy. Idziesz pracujesz 8 godzin i masz wolne... ważne jest żeby wybrać pracę, którą się lubi bo wtedy staje się bardziej hobby niż pracą.
W szkole siedzisz 6-12 godzin, a po powrocie do domu kontynuujesz swoją pracę, bo według nauczycieli i chorego systemu powinieneś uczyć się także w domu. Ciągły stres, nóż na gardle, czy dam radę zaliczyć ten sprawdzian czy nie, co to będzie jak nie dam rady. Itp. A praca? Odwalasz 8 godzin tego co masz w obowiązkach i cześć. Po powrocie do domu masz PRAWDZIWY wolny czas, zero odrabiania prac domowych, pisania referatów, uczenia się itp. Zero kombinowania, bo w pracy robisz to co ci każą i nic ponadto - nie musisz nikomu udowadniać swojej wiedzy i zaśmiecać sobie umysłu bezwartościowymi śmieciami (pomijam tu tą naprawdę użyteczną wiedzę, której niestety w polskich szkołach uczą rzadko). No i ostatecznie, za chodzenie do pracy otrzymujesz pieniądze, podczas gdy za chodzenie do szkoły otrzymujesz... gówno. Plus świstek teoretycznie ułatwiający znalezienie pracy.
Podsumowując, demot otrzymuje ode mnie minus. W najmniejszym stopniu nie tęsknię za szkołą.
Ciężka praca w wakacje, tak wiec co było ta jakże ciężka praca? Koszenia trawnika raz w tygodniu za 100zl?
Odezwij się jak skończysz szkole i będziesz pracował minimum 2 lata a nie 2 miesiące.
Najgorsza to chyba praca w zimę, wstajesz- ciemno, wracasz z pracy- ciemno.
Tez kiedyś myślałem jak Ty, a jednak, wolałbym się uczyć i siedzieć na utrzymaniu rodziców ;/
Zastanawiam się tylko nad jednym...
Ludzie, którzy chodzą do pracy, mówią nam, żebyśmy nie narzekali na
szkołę, bo prawdziwe życie i zmęczenie poznamy dopiero w momencie pójścia do pracy. Ok. jestem w stanie
to zrozumieć, bo pewnie tak jest. Ale dlaczego tak 'tępicie' za to uczniów, skoro, i tutaj mogę się nawet
założyć, kiedy wy chodziliście do szkoły, narzekaliście tak samo?
Kiedy tak obserwuję różnych ludzi,
w różnym wieku i zajmujących się różnymi rzeczami, zawsze zauważam "ci to mają dobrze" w odniesieniu
do każdej grupy społecznej, zawodowej, wiekowej, czy też każdej innej jeszcze możliwej.
No to co jest?
Nigdy nie będzie dobrze? Zawsze tylko będziemy narzekać i 'cierpieć' z powodu naszej obecnej sytuacji?
Zawsze już będzie tylko "To ja się mam najgorzej, kiedy inni wokół prowadzą sielankowe życie."? A może
dla odmiany doceńmy to, co mamy, co robimy, i że mamy ku temu możliwości. Ktoś na tym portalu powiedział
kiedyś, że życie i świat są takie, jakimi je sobie tworzymy. No to ja dziękuję bardzo za taki ich obraz.
Jeżeli MY nie przestaniemy widzieć tylko tych złych stron, to przecież nic się nie zmieni, nic nie będzie
lepsze... takie jest przynajmniej moje zdanie. Często spotykamy ludzi narzekających na ludzi narzekających.
I co? I koło się zamyka. Ludzie ogarnijmy się, proszę!
(I mam nadzieję, że docenicie fakt, że
użyłam tu końcówek 'my', nie 'wy', bo przez to wszystko wcale nie czuję się lepsza.)
Za wszystkie
błędy stylistyczne, interpunkcyjne, ortograficzne i wszystkie inne, serdecznie przepraszam.
Z poważaniem -
człowiek.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
4 razy.
Ostatnia modyfikacja:
25 września 2011 o 12:09
Jesteśmy P O L A K A M I ! To nie jest takie łatwe... A tu, żeby się trochę rozweselić macie linka do fragmentu z klasyka :http://www.youtube.com/watch?v=fBfQgcLvg-c :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 września 2011 o 17:30
Spoko, dużo w tym racji, ale... Abstrachując już od różnic szkoła-praca, to studiując już kilka lat (jednocześnie pracując) nadal chętnie wróciłbym do LO ;]Kiedy skończysz sielankowe życie szkolne (pełne narzekań, że są sprawdziany itp. itd.), dopiero wtedy poznasz sens tego demota
Ej, ej... @skycento, ja całkowicie to rozumiem. Teoretycznie, bo doświadczenia w tym zero. No ale wszyscy kiedyś na to narzekali, a teraz każą się cieszyć sami się dołując, bo "potem będzie gorzej". Nie rozumiesz... chodzi mi o to, że przecież taka jest w sumie kolej rzeczy... a bagatelizując nasze "problemy" (wprost proporcjonalne do naszego rozwoju i poziomu emocjonalnego), ignorujecie naszą teraźniejszość, problemy, priorytety itd... nawet się wysłowić nie umiem...
Tiaa, 10 miesięcy stresu za frajer. Ja wiem że szkołę trzeba odbębnić - najlepiej do matury, ale nie
wmawiajcie ludziom że w szkole było lepiej, bo nie było. W pracy jest przeważnie 8h i fajrant. Jest wypłata. Nie trzeba
pracować dodatkowo w domu (vel praca domowa), chyba że jest się na bardzo odpowiedzialnym stanowisku - wtedy też zarobki są odpowiednio większe.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
25 września 2011 o 13:03
No tak ale te 8 godzin zaczynasz od 7 a nie od 8 czy 9. W domu nie musisz pracować, a nawet jeślibyś chciał to nie wiem czy miałbyś siły. Nie mówiąc o tym ze niektórzy pracują po godzinach do 18 godziny. Noo chyba ze znajdziesz sobie dobrze płatna prace za biureczkiem, przy komputerku, no ale niestety bez wymienionej przez Ciebie szkoły raczej takiej nie znajdziesz,
tęsknie za szkołą i za tym że przejmowałem się jak uzbierać na ramkę fajek a nie jak teraz zarobić na opłaty itp.
To była sielanka wymagano tylko się uczyć i jak dobrze ci poszło to 5, a w pracy ... wymagają tego co niemożliwe a jak to zrobisz to jeszcze zrypa ;/
Tyle, że Ty masz wolne po pracy i w weekendy (o ile nie dorabiasz po godzinach), a ja muszę ślęczeć nad pracą domową i nad zeszytami/książkami po całych dniach.
Widziałem ten znak, obok Piotrkowa Trybunalskiego jest. Moim zdanie demot dobry i prawdziwy sam jako uczeń
ciężko sie ucze, ale to nic w porównaniu do 8 godzinnej codziennnej pracy co jest o wiele gorsze od
szkoły. W szkole mamy przerwy co 45 min co daje nam ogromny luz, w przeciwieństwie do pracy.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 września 2011 o 15:44
Zależy w jakiej pracy. Wiesz, jest praca w ONZ, a jest praca na budowie. Ja przepracowałem trochę w pewnym instytucie w Wiedniu. Ponad godzina przerwy
obiadowej, darmowa kawa z automatu kiedy chcesz, przerwa na papierosa także kiedy chcesz. Nikt nad głową
nie stał, a nawet zachęcali do zrobienia przerwy, cobym się nie przemęczał. Wypłata w ładnych
różowiutkich euro. Po pracy mogłem o niej zapomnieć aż do następnego dnia. I niech ktoś powie że w
szkole jest lepiej.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 września 2011 o 16:39
s0vi3t Nie każdy ma takie szczęście jak Ty. Napisałeś "Zależy w jakiej pracy". Toteż powinieneś swą wypowiedź zakończyć "Dla mnie w szkole nie jest lepiej" :) To twoja indywidualna sprawa.
Wychodzac z pracy mozna isc zobaczyc ciezko zarobione pieniadze, a chodzac do szkoly trzeba sie jeszcze w domu uczyc, a o pieniadzach jedynie pomarzyc...
A kolega to czyją kasę na książki wydaje? Zarobioną przez siebie czy zarobioną przez rodziców? Odpowiedz, będziemy wiedzieli, w jakim punkcie dyskusji jesteśmy.
może i szkoła pod pewnym względem jest lepsza, ale nam nie płacą, a w pracy choć pracujesz i nie masz czasu to masz za to kase, a w szkole choć siedzisz i też męczy, sprawdziany, nauka to nie płacą.
Jak się dorobisz potomstwa, proponuję, byś płacił półtorarocznemu dzieciakowi za zrobienie kupki do nocnika. Jego też to męczy i woli robić coś innego, więc mu zapłać.
Nie narzekaj. Ty przynajmniej zarabiasz za to pieniądze i po 8 godzinach masz spokój. Nie musisz zakuwać na sprawdziany. Ja się cieszę, że to mój ostatni rok i wreszcie pójdę do pracy, nie mogę się tego doczekać.
Tyle, że w pracy robisz (jeżeli dobrze trafisz) to, CO LUBISZ. A my nie możemy wybrać, a wy możecie. Wy macie za to pieniądze. Macie, bądź, co bądź po pracy czas wolny - my mamy naukę i prace domowe. Mamy w sumie tyle samo stresu, tyle, że my mamy więcej wolnego (weekendy, ferie, wakacje, etc.) więc jak dla mnie jesteśmy na równi. Praca może być dla kogoś przyjemnością, jeżeli dobrze trafi, lub złem, jeżeli źle trafi. Zaś w szkole nie możesz "trafić".
Jeśli dobrze trafisz na pracę - owszem, zgoda. Tylko że takiej pracy się długo szuka i ewentualnie TRAFIA SIĘ na taką pracę,a nie "wybiera". To nie jest tak, że przychodzi do mnie 10 headhunterów i licytują się "kto da więcej". Sytuacja na rynku pracy jest inna (poszukaj sieć na okoliczność hasła "bezrobocie"). Co do pracy: szefa nie interesuje, że jest 16:50 i pora się zbierać do domu - szefa interesuje, że "dlaczego robota jeszcze nie jest zrobiona". Mam kilku znajomych, którzy w taki sposób "kiblują" dość regularnie dwa dni w tygodniu. Szefa nie interesuje, co robię w godzinach wolnych - ale mając dyżur, muszę być pod telefonem, bo mogę dostać telefon, że w jakiejś firmie logistycznej internet nie działa i im transporty stoją. I co z tego, że poszedłem na spacer/grzyby czy grilluję - klient będzie się darł wniebogłosy, i jak nie pojadę w miarę szybko, to mi się to odbije na premii, a szef sobie mnie "zapamięta". Ty zadania domowe możesz sobie zaplanować, znasz plan zajęć na cały tydzień - ja awarii u klientów nie zaplanuję. Taka jest różnica.
Może teraz ja sie wypowiem z mojej perspektywy. Do niedawna sama uczeszczam do technikum, gdzie codziennie narzekałam jak mi źle jak mi nie dobrze teraz gdy wyjechalam z domu, podjelam sie pracy aby moc siebie utrzymywac w duzym miescie. Stwierdzam cholera jak w tej szkole było fajnie. Owszem narzekałam na szkole ale pomimo to ciagnelam weekendowo pracę wiec wiedzialam co znaczy pracowac w dosc ciezkich warunkach czy pogodowych czy samych godzinnych, gdzie nie bylo czasu na przyjemnosci, dlatego tez bagatelizowalam w jakis sposob nauke w szkole, ale doceniałam prace wiedzialam jak ciezko jest zarobic pieniadze na swoje przyjemnosci, bo co niektórym oczywiscie full sponsoring robi mama i tata. Załuje ze nie skupilam sie na nauce nie skupilam sie na docenianiu czegos takiego jak szkola. Ciagnelo mnie do pracy i pracuje, gdzie przychodzę gorzej zmeczona niz ze szkoly, jestem wycienczona psychicznie i fizycznie i do tego wyplata o ktorej tak wszyscy trąbia dookola nie starczy nawet na dobre przezycie i utrzymanie sie na stancji wiec jesli tak powolujecie sie na wyplaty to wezcie pod uwagę to ze trzeba za nia przezyc. Calosciowo na rozrywki ona nie idzie, kazdy z was sie przekona jak to "latwo" wedlug was jest sie utrzymac za te marne grosze w tym kraju, więc cieszcie sie ze jestescie w szkole bo i tak i tak dostaniecie po dupie od rzadu nie ominie was to ;)
Wszyscy uczniowie myślą, że praca jest kjuuul bo nie ma zadań domowych i dostajesz wypłatę! Jasne, ale pomysleliście, że człowiek pracujący nie mieszka z rodzicami, którzy płacą za mieszkanie, rachunki i podstawowe artykuły takie jak żywność i ubrania? W szkole kiedy masz gorszy dzień, możesz się "wyłączyć", w pracy nie. Masz być wydajny i kropka. Nikogo nie interesuje powód spóźnienia czy niestawienia się, a wtedy i tak w grę wchodzi odrabianie zaległych godzin. Wiem, że idealizowanie pracy, w zasadzie "sen o pracy" śniony przez biednych uczniów, którzy w pocie czoła, codziennie, odrabiają zadania domowe,wynika ze słabostek wieku. Dążbymy do dorosłości, a później tęsknimy za szkolną beztroską, ale trochę luzu, zapytajcie rodziców :>
TO TWOJA SPRAWA ŻE SIĘ WYPROWADZIŁEŚ, ALE ZAWSZE MOŻNA MIESZKAĆ Z DZIEWCZYNĄ/CHŁOPAKIEM. I TEŻ JEST FAJNIE . LUB Z PRZYJACIÓŁMI I MIEĆ WTEDY MNIEJSZE RACHUNKI.
W przedszkolu mówili że zatęsknię za nim w szkole. W szkole że na studiach to dopiero zobaczę. Powiem Wam tyle - sranie w banie. Pracując na siebie decyduje się także o wydatkach. Na egzaminach i maturze również nikogo nie interesuje powód spóźnienia lub też gorszy dzień. Co do wiązania końca z końcem - jeśli ktoś jest wydajny i cenny jako pracownik, to nie będzie miał problemu z utrzymaniem się, a jeszcze wystarczy na własne wydatki, ba, wystarczy nawet na fanaberie.
Tak tylko ze jest jeden problem, my uczniowie zapierdalamy za darmo a na dodatek jeszcze musimy płacić, po drugie Nauczyciel to tez praca więc takze ma 10mcy "roku" po trzecie nauczyciel wymaga nauki takze po szkole a po pracy mozemy spokojnie się odpręzyć. Minus
Drodzy państwo ja po prostu po szkole wypie**alam, przepraszam za słowo. Ale nie chcę tu żyć. Kocham Polskę ale tutaj uczciwie prędzej się garba dorobię niż dobrobytu. A sam będę zbierał na samolot z terrorystami żeby rząd roz**bać.
Lekarz po studiach w Polsce - około 3000pln miesięcznie. Lekarz w Austrii - około 10000€ miesięcznie. Lekarz w Szwajcarii - 10000CHF i więcej. Dobrze mówisz. Nawet na budowie wyciągniesz bez problemu ~2000€.
Śmiem się z tym nie zgodzić, gdyż dużo zależy od tego jaką ma się pracę, bo praca czasem jest lepsza od szkoły. Ja akurat wolę pracować. Dlaczego? Nie muszę siedzieć po lekcjach nad książkami, nie stresuję się w obawie, że nauczyciel mnie zapyta na lekcji, nie myślę o sprawdzianach, żaden wredny nauczyciel nie zatruwa mi życia, za pracę dostaję pieniądze i jestem mniej zmęczona niż po całym dniu w szkole.
Więc to sprawa indywidualna. Jedni wolą pracę, drudzy szkołę.
Wcale tego nie mówię i nie każę nikomu wyjeżdżać. To sprawa indywidualna. Po prostu uczyłam się w Polsce, a praca wszędzie prawie taka sama, więc wiem, że wolę pracować niż się uczyć. Tutaj są zdania podzielone. Nie każdy woli szkołę od pracy, dlatego mają prawo dać minusa.
WY PRZYCHODZICIE Z PRACY I MACIE WOLNE. LUB ROBICIE CZASEM* PAPIERKOWĄ PRACĘ.
MY PRZYCHODZIMY ZE SZKOŁY I ZAWSZE JEST JAKIEŚ ZADANIE DOMOWE. I ZAWSZE JEST COŚ DO NAUKI .
JA OSOBIŚCIE WYROBIŁAM SOBIE JUŻ ZDANIE NA TEN TEMAT W 1 LICEUM. WOLAŁABYM PRACOWAĆ, NIŻ CHODZIĆ DO SZKOŁY.
A PRACE NIE MUSI BYĆ ZŁA , WYSTARCZYŁO SIĘ DOBRZE UCZYĆ, PÓJŚĆ NA WYMARZONE STUDIA I DOSTAĆ DOBRĄ PRACĘ KTÓRA NAS FASCYNUJE. JA ROBIĘ WSZYSTKO W TYM ROKU ŻEBY ZDAĆ MATURĘ I DOSTAĆ SIĘ NA FIZJOTERAPIE Z A-WF . :) WIĘC WĄTPIĘ ŻEBY TA PRACA BYŁA MĘCZĄCA , MIAŁAM PRZEZ WAKACJE PRAKTYKI I STRASZNIE MI SIĘ PODOBAŁO.
WIĘC MYŚLĘ ZE TEN DEMOT JEST "SŁABY"!!
Jak popracujesz rzeczywiście (nie jakieś praktyki) kilka lat pod rząd będziesz miała porównanie i wtedy wyrobisz sobie prawdziwe zdanie. To tak jak bym powiedział, że wolę ogórkową od pomidorowej, mimo, że pomidorowej nigdy nie jadłem. Oby było Ci lepiej w pracy tak jak mówisz teraz.
Zapraszam na Warmię i Mazury. Swego czasu pracowałem w sklepie rtv agd i jako jedyny nie miałem wykształcenia wyższego, a wszyscy dostawaliśmy grosze (niektórzy mieli rodziny na utrzymaniu). Wynika to z wysokiego bezrobocia, dzięki któremu pracodawca może wybierać kandydatów do pracy jakich tylko chce i dawać głodowe stawki, bo roboty ni ma i nikt nie wybrzydza tylko bierze to, co jest. Po prostu czasem rzeczywistość przerasta siły człowieka.
Do tych wszystkich, co piszą "a my się uczymy i jeszcze musimy za to płacić": nie, dzieci, nie musicie płacić. Wasi "starzy" muszą myśleć (PO PRZYJŚCIU Z ROBOTY), czy starczy do pierwszego, bo przecież muszą: 1) regularnie zaopatrywać lodówkę (do której Wy często zaglądacie i stwierdzacie, że "nie ma nic do jedzenia"), 2) regularnie opłacać czynsz, wodę, światło, gaz, telefony (tak, także Wasze komórki), kablówkę, internet (o kredycie nie wspominam)... 3) muszą myśleć, jaki ugotować obiad, 4) ile Wam dać na wycieczkę/wakacje... 5) poświęcić Wam chwil kilka na Wasze problemy szkolne/sercowe/inne. I to wszystko macie w pakiecie z rodzicami i szkołą - tylko tego nie doceniacie. Docenicie, jak założycie rodzinę i będziecie musieli wychować i utrzymać dzieci.
Moi rodzice zawsze mawiali, że cieszą się, że szkołę mają już za sobą, ale fajnie, że była bo miło jest powspominać :). Nie oszukujmy się, wszystko ma swoje plusy i minusy. Jak ktoś dostanie pracę, która będzie sprawiała mu przyjemność nigdy nie powie "wolałbym chodzić do szkoły".
Pamiętam jak byłem w wieku szkolnym i narzekałem, że muszę chodzić do szkoły i jeszcze po lekcjach
odrabiać pracę domową. Nie rozumiałem rodziców, którzy mówili: "ale byśmy cofnęli się do tych
czasów". Jak to ?!? Przychodzą z pracy i przecież nic nie muszą robić! Teraz, gdy ma 30 lat, rozumiem o
co im chodziło. W liceum miałem mnóstwo znajomych i miałem czas na utrzymywanie kontaktów z nimi, były
ferie i wakacje, nie miałem tylu obowiązków co teraz, mój młodszy organizm miał więcej siły niż
teraz... Praca jest monotonna, trwa 8 godzin (w moim przypadku 10 i co druga sobota pracująca), trzeba
często pokornie wysłuchiwać debilizmów przełożonych i podporządkować się im. Myślę, że autor
demota miał na myśli to, żebyście docenili ten najpiękniejszy okres w życiu człowieka, z czym będzie
ciężko, bo każdy uczy się najlepiej na własnych błędach. Po prostu ma wiedzę, której jako nastolatek
nie miał i chce się z wami nią podzielić. Ja po czasie mogę powiedzieć to co moi rodzice. Dlatego Drodzy
Uczniowie nie oburzajcie się. Każdy z Was będzie miał porównanie jak skończy szkołę i trochę popracuje, wtedy będzie mógł pełnoprawnie powiedzieć co woli. Oczywiście można ponarzekać na szkołę czy pracę, bo ja też to robię, taki naród :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
26 września 2011 o 1:03
Wolę iść do pracy na 8 godzin niż na 8 do szkoły, tam przynajmniej jak składam te części samochodowe
to nie martwię się czy mam zadanie odrobione i czy muszę się uczyć, wracam do domu zimne piwko, tv,
wieczorem odwiedzam dziewczynę, a potem śpię do 8 na 9 do robooty :P (Aktualnie 2 tyg. urlopik! Kiedy wy musicie się uczyć) Ha HA!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
26 września 2011 o 15:33
Załamuję się, czytając niektóre komentarze. Jedni narzekają na drugich, choć wcale nie są lepsi. Każdy uczeń będzie narzekać na szkołę, bo nie wie, co go czeka i myśli, że ma najgorzej... Ku.rwa, też chodziłam do szkoły i też na nią narzekałam,ale teraz oddałabym wszystko, zeby móc tam wrócić... Praca po 8 godzin, potem wolny czas??? Że co proszę??! do cholery, to jest POLSKA(!!!!!!!!), trochę inna rzeczywistość. Skończysz szkołę, pomimo tego, że dobrą, nie dostaniesz pracy w wyuczonym zawodzie, nie bedziesz miał z czego żyć przez dajmy na to rok, to wtedy złapiesz się każdej pracy... Ja, obecnie pracuję po 12 godzin, na zmiany, a nie, że od 6- 18, nie ma tak fajnie, zapierdzielam jak mały samochodzik, mam duży dom i chorych rodziców, wracając z pracy czeka mnie cały nawał obowiązków+ opieka nad nimi, do tego wcale nie zarabiam nie kokosów, a pracy nei rzuce, bo z czegoś żyć trzeba. A żeby w życiu było ciut łatwiej, studiuję zaocznie na dwóch kierunkach. Nie mam czasu się wyspać, nie mam czasu na znajomych, na zabawę, na życie. Do cholery, porozmawiamy, jak poznacie, co to życie. Tyle ode mnie, bo mogłabym się jeszcze długo na ten temat rozwodzić.
Nie rozumiem tylko jednego, mianowicie dlaczego ludzie uczący się w szkołach średnich bądź tez w gimnazjach, które nie miały jeszcze styczności z prawdziwa praca, próbują wmówić nam pracującym ze praca jest lepsza od szkoły... Powiem tak, nie możecie wiedzieć jak wygląda życie dorosłe, skoro nie mieliście jeszcze okazji w pełni zasmakować... Sam byłem głupi że wybrałem pracę zamiast nauki.
Co prawda, to prawda. Ja wolę pracę niż naukę, ale jeśli dochodzi już życie na własną rękę.. mogłabym improwizować. Bo jeśli ktoś pracuje i mieszka z rodzicami to zapewne nie martwi się o jedzenie i rachunki, bo rodzice o wszystko zadbają a ta osoba ma całą wypłatę dla siebie, ale jeśli wyfruniemy z gniazdka rodziców, wtedy wcale nie jest tak prosto, bo dochodzą opłaty, więcej obowiązków. Nauka ma bardzo ważny plus - zapewnia lepszą (w większości przypadków) pracę, a co się z tym wiąże - lepszy byt. Ja mimo, iż pracuję i tak jak powiedziałam, wolę pracę, pragnę iść dalej się uczyć, bo chcę zapewnić sobie lepszą przyszłość. :) Więc jednak warto się uczyć.
rok ma 10 miesięcy ?
pawu95 no i chyba że w Kanadzie!
I żyjcie na garnuszku rodziców. Wszystko ma plusy i minusy - tak samo szkoła i praca. Większość ludzi tak ma, że gdy znajdują się na pewnym poziomie, pozycji takiej jak inni, narzekają wraz z innymi na swój los, niedolę. Kiedy "awansują" i powodzi im się lepiej, zaczynają z wyższością i pogardą patrzeć na tych "niżej". Tak samo jest teraz z ludem pracującym, który zapomniał jak cielęciem był i uważa, że życie ucznia to sielanka. Takiego wała, powiadam!
dziś niedziela... godzina miała 4 minuty aledrodzy koledzy jutro poniedziałek... I znów godzina będzie miała 60 minut...
Ja jakos jak siedzialem w szkole to mysle sobie ze przez ten czas moglbym zarabiac i chcialame jak najszybciej miec wieksza kase. Jakos udalo mi sie skonczyc studia. Teraz siedze za granica i jakos nie chcialbym wrocic do szkoly i siedziec tam i nie miec tej kasy.
genialne.
Piękny i jakże życiowy demot. Życzę głównej. Ode mnie plus.
Na dodatek po szkole trzeba siedzieć nie wiadomo ile nad książkami a po robocie jak ci się nie chce to nie musisz nic robić, z nauki nie wyżyję a z roboty tak. 100 razy bym wolał chodzić do roboty niż do szkoły.
(stwierdzam to po ciężkiej pracy w wakacje)
ja tak samo! praca może i jest bardziej ciężka ale za to po pracy ma się luz można sobie odpocząć ma się kasę na swoje potrzeby itp
zgadzam się z "Bushido12". Nie wiem dlaczego tak narzekacie na tę pracę... my chodząc do szkoły i mając lekcje od powiedzmy 9-16 (tak mam w poniedziałki) nie mamy czasu na żadne przyjemności, ponieważ na następny dzień czeka nas sprawdzian/pytanie/kartkówka...nie to co w przypadku pracy. Idziesz pracujesz 8 godzin i masz wolne... ważne jest żeby wybrać pracę, którą się lubi bo wtedy staje się bardziej hobby niż pracą.
W szkole siedzisz 6-12 godzin, a po powrocie do domu kontynuujesz swoją pracę, bo według nauczycieli i chorego systemu powinieneś uczyć się także w domu. Ciągły stres, nóż na gardle, czy dam radę zaliczyć ten sprawdzian czy nie, co to będzie jak nie dam rady. Itp. A praca? Odwalasz 8 godzin tego co masz w obowiązkach i cześć. Po powrocie do domu masz PRAWDZIWY wolny czas, zero odrabiania prac domowych, pisania referatów, uczenia się itp. Zero kombinowania, bo w pracy robisz to co ci każą i nic ponadto - nie musisz nikomu udowadniać swojej wiedzy i zaśmiecać sobie umysłu bezwartościowymi śmieciami (pomijam tu tą naprawdę użyteczną wiedzę, której niestety w polskich szkołach uczą rzadko). No i ostatecznie, za chodzenie do pracy otrzymujesz pieniądze, podczas gdy za chodzenie do szkoły otrzymujesz... gówno. Plus świstek teoretycznie ułatwiający znalezienie pracy.
Podsumowując, demot otrzymuje ode mnie minus. W najmniejszym stopniu nie tęsknię za szkołą.
Ciężka praca w wakacje, tak wiec co było ta jakże ciężka praca? Koszenia trawnika raz w tygodniu za 100zl?
Odezwij się jak skończysz szkole i będziesz pracował minimum 2 lata a nie 2 miesiące.
Najgorsza to chyba praca w zimę, wstajesz- ciemno, wracasz z pracy- ciemno.
Tez kiedyś myślałem jak Ty, a jednak, wolałbym się uczyć i siedzieć na utrzymaniu rodziców ;/
Zastanawiam się tylko nad jednym...
Ludzie, którzy chodzą do pracy, mówią nam, żebyśmy nie narzekali na
szkołę, bo prawdziwe życie i zmęczenie poznamy dopiero w momencie pójścia do pracy. Ok. jestem w stanie
to zrozumieć, bo pewnie tak jest. Ale dlaczego tak 'tępicie' za to uczniów, skoro, i tutaj mogę się nawet
założyć, kiedy wy chodziliście do szkoły, narzekaliście tak samo?
Kiedy tak obserwuję różnych ludzi,
w różnym wieku i zajmujących się różnymi rzeczami, zawsze zauważam "ci to mają dobrze" w odniesieniu
do każdej grupy społecznej, zawodowej, wiekowej, czy też każdej innej jeszcze możliwej.
No to co jest?
Nigdy nie będzie dobrze? Zawsze tylko będziemy narzekać i 'cierpieć' z powodu naszej obecnej sytuacji?
Zawsze już będzie tylko "To ja się mam najgorzej, kiedy inni wokół prowadzą sielankowe życie."? A może
dla odmiany doceńmy to, co mamy, co robimy, i że mamy ku temu możliwości. Ktoś na tym portalu powiedział
kiedyś, że życie i świat są takie, jakimi je sobie tworzymy. No to ja dziękuję bardzo za taki ich obraz.
Jeżeli MY nie przestaniemy widzieć tylko tych złych stron, to przecież nic się nie zmieni, nic nie będzie
lepsze... takie jest przynajmniej moje zdanie. Często spotykamy ludzi narzekających na ludzi narzekających.
I co? I koło się zamyka. Ludzie ogarnijmy się, proszę!
(I mam nadzieję, że docenicie fakt, że
użyłam tu końcówek 'my', nie 'wy', bo przez to wszystko wcale nie czuję się lepsza.)
Za wszystkie
błędy stylistyczne, interpunkcyjne, ortograficzne i wszystkie inne, serdecznie przepraszam.
Z poważaniem -
człowiek.
Zmodyfikowano 4 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2011 o 12:09
Jesteśmy P O L A K A M I ! To nie jest takie łatwe... A tu, żeby się trochę rozweselić macie linka do fragmentu z klasyka :http://www.youtube.com/watch?v=fBfQgcLvg-c :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2011 o 17:30
Spoko, dużo w tym racji, ale... Abstrachując już od różnic szkoła-praca, to studiując już kilka lat (jednocześnie pracując) nadal chętnie wróciłbym do LO ;]Kiedy skończysz sielankowe życie szkolne (pełne narzekań, że są sprawdziany itp. itd.), dopiero wtedy poznasz sens tego demota
Ej, ej... @skycento, ja całkowicie to rozumiem. Teoretycznie, bo doświadczenia w tym zero. No ale wszyscy kiedyś na to narzekali, a teraz każą się cieszyć sami się dołując, bo "potem będzie gorzej". Nie rozumiesz... chodzi mi o to, że przecież taka jest w sumie kolej rzeczy... a bagatelizując nasze "problemy" (wprost proporcjonalne do naszego rozwoju i poziomu emocjonalnego), ignorujecie naszą teraźniejszość, problemy, priorytety itd... nawet się wysłowić nie umiem...
Polać autorowi demota :-)
Tiaa, 10 miesięcy stresu za frajer. Ja wiem że szkołę trzeba odbębnić - najlepiej do matury, ale nie
wmawiajcie ludziom że w szkole było lepiej, bo nie było. W pracy jest przeważnie 8h i fajrant. Jest wypłata. Nie trzeba
pracować dodatkowo w domu (vel praca domowa), chyba że jest się na bardzo odpowiedzialnym stanowisku - wtedy też zarobki są odpowiednio większe.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2011 o 13:03
No tak ale te 8 godzin zaczynasz od 7 a nie od 8 czy 9. W domu nie musisz pracować, a nawet jeślibyś chciał to nie wiem czy miałbyś siły. Nie mówiąc o tym ze niektórzy pracują po godzinach do 18 godziny. Noo chyba ze znajdziesz sobie dobrze płatna prace za biureczkiem, przy komputerku, no ale niestety bez wymienionej przez Ciebie szkoły raczej takiej nie znajdziesz,
tęsknie za szkołą i za tym że przejmowałem się jak uzbierać na ramkę fajek a nie jak teraz zarobić na opłaty itp.
To była sielanka wymagano tylko się uczyć i jak dobrze ci poszło to 5, a w pracy ... wymagają tego co niemożliwe a jak to zrobisz to jeszcze zrypa ;/
Tyle, że Ty masz wolne po pracy i w weekendy (o ile nie dorabiasz po godzinach), a ja muszę ślęczeć nad pracą domową i nad zeszytami/książkami po całych dniach.
Ty masz 2 tygodnie ferii i 2 miesiące wakacji. Kontynuujemy licytację ? Każdy woli coś innego.
-Gdzie mieszkasz?
-W Pracy.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2011 o 15:42
Widziałem ten znak, obok Piotrkowa Trybunalskiego jest. Moim zdanie demot dobry i prawdziwy sam jako uczeń
ciężko sie ucze, ale to nic w porównaniu do 8 godzinnej codziennnej pracy co jest o wiele gorsze od
szkoły. W szkole mamy przerwy co 45 min co daje nam ogromny luz, w przeciwieństwie do pracy.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2011 o 15:44
Zależy w jakiej pracy. Wiesz, jest praca w ONZ, a jest praca na budowie. Ja przepracowałem trochę w pewnym instytucie w Wiedniu. Ponad godzina przerwy
obiadowej, darmowa kawa z automatu kiedy chcesz, przerwa na papierosa także kiedy chcesz. Nikt nad głową
nie stał, a nawet zachęcali do zrobienia przerwy, cobym się nie przemęczał. Wypłata w ładnych
różowiutkich euro. Po pracy mogłem o niej zapomnieć aż do następnego dnia. I niech ktoś powie że w
szkole jest lepiej.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 września 2011 o 16:39
s0vi3t Nie każdy ma takie szczęście jak Ty. Napisałeś "Zależy w jakiej pracy". Toteż powinieneś swą wypowiedź zakończyć "Dla mnie w szkole nie jest lepiej" :) To twoja indywidualna sprawa.
Wychodzac z pracy mozna isc zobaczyc ciezko zarobione pieniadze, a chodzac do szkoly trzeba sie jeszcze w domu uczyc, a o pieniadzach jedynie pomarzyc...
Z takim szczegółem że za mniej-więcej tyle samo godzin dostajesz wynagrodzenie , a na szkołę trzeba wydać kasę na książki.
A kolega to czyją kasę na książki wydaje? Zarobioną przez siebie czy zarobioną przez rodziców? Odpowiedz, będziemy wiedzieli, w jakim punkcie dyskusji jesteśmy.
może i szkoła pod pewnym względem jest lepsza, ale nam nie płacą, a w pracy choć pracujesz i nie masz czasu to masz za to kase, a w szkole choć siedzisz i też męczy, sprawdziany, nauka to nie płacą.
Jak się dorobisz potomstwa, proponuję, byś płacił półtorarocznemu dzieciakowi za zrobienie kupki do nocnika. Jego też to męczy i woli robić coś innego, więc mu zapłać.
Nie narzekaj. Ty przynajmniej zarabiasz za to pieniądze i po 8 godzinach masz spokój. Nie musisz zakuwać na sprawdziany. Ja się cieszę, że to mój ostatni rok i wreszcie pójdę do pracy, nie mogę się tego doczekać.
jeszcze rok i biegiem do pośredniaka zarejestrować sie jako bezrobotny
Tak, ale jest gorszy sprawdzian - utrzymanie domu i rodziny...
Tak więc czekamy, napisz wrazenia z pracy po 6 miesiacach pracy, na ile starczyla swietna i zapewne nie mala wyplata.
Tyle, że w pracy robisz (jeżeli dobrze trafisz) to, CO LUBISZ. A my nie możemy wybrać, a wy możecie. Wy macie za to pieniądze. Macie, bądź, co bądź po pracy czas wolny - my mamy naukę i prace domowe. Mamy w sumie tyle samo stresu, tyle, że my mamy więcej wolnego (weekendy, ferie, wakacje, etc.) więc jak dla mnie jesteśmy na równi. Praca może być dla kogoś przyjemnością, jeżeli dobrze trafi, lub złem, jeżeli źle trafi. Zaś w szkole nie możesz "trafić".
O wyborze pracy powiesz jak skończysz studia i zamiast siedzieć przy biurku będziesz rozkładał towar w markecie albo łopatą zasówał.
Jeśli dobrze trafisz na pracę - owszem, zgoda. Tylko że takiej pracy się długo szuka i ewentualnie TRAFIA SIĘ na taką pracę,a nie "wybiera". To nie jest tak, że przychodzi do mnie 10 headhunterów i licytują się "kto da więcej". Sytuacja na rynku pracy jest inna (poszukaj sieć na okoliczność hasła "bezrobocie"). Co do pracy: szefa nie interesuje, że jest 16:50 i pora się zbierać do domu - szefa interesuje, że "dlaczego robota jeszcze nie jest zrobiona". Mam kilku znajomych, którzy w taki sposób "kiblują" dość regularnie dwa dni w tygodniu. Szefa nie interesuje, co robię w godzinach wolnych - ale mając dyżur, muszę być pod telefonem, bo mogę dostać telefon, że w jakiejś firmie logistycznej internet nie działa i im transporty stoją. I co z tego, że poszedłem na spacer/grzyby czy grilluję - klient będzie się darł wniebogłosy, i jak nie pojadę w miarę szybko, to mi się to odbije na premii, a szef sobie mnie "zapamięta". Ty zadania domowe możesz sobie zaplanować, znasz plan zajęć na cały tydzień - ja awarii u klientów nie zaplanuję. Taka jest różnica.
Może teraz ja sie wypowiem z mojej perspektywy. Do niedawna sama uczeszczam do technikum, gdzie codziennie narzekałam jak mi źle jak mi nie dobrze teraz gdy wyjechalam z domu, podjelam sie pracy aby moc siebie utrzymywac w duzym miescie. Stwierdzam cholera jak w tej szkole było fajnie. Owszem narzekałam na szkole ale pomimo to ciagnelam weekendowo pracę wiec wiedzialam co znaczy pracowac w dosc ciezkich warunkach czy pogodowych czy samych godzinnych, gdzie nie bylo czasu na przyjemnosci, dlatego tez bagatelizowalam w jakis sposob nauke w szkole, ale doceniałam prace wiedzialam jak ciezko jest zarobic pieniadze na swoje przyjemnosci, bo co niektórym oczywiscie full sponsoring robi mama i tata. Załuje ze nie skupilam sie na nauce nie skupilam sie na docenianiu czegos takiego jak szkola. Ciagnelo mnie do pracy i pracuje, gdzie przychodzę gorzej zmeczona niz ze szkoly, jestem wycienczona psychicznie i fizycznie i do tego wyplata o ktorej tak wszyscy trąbia dookola nie starczy nawet na dobre przezycie i utrzymanie sie na stancji wiec jesli tak powolujecie sie na wyplaty to wezcie pod uwagę to ze trzeba za nia przezyc. Calosciowo na rozrywki ona nie idzie, kazdy z was sie przekona jak to "latwo" wedlug was jest sie utrzymac za te marne grosze w tym kraju, więc cieszcie sie ze jestescie w szkole bo i tak i tak dostaniecie po dupie od rzadu nie ominie was to ;)
Wszyscy uczniowie myślą, że praca jest kjuuul bo nie ma zadań domowych i dostajesz wypłatę! Jasne, ale pomysleliście, że człowiek pracujący nie mieszka z rodzicami, którzy płacą za mieszkanie, rachunki i podstawowe artykuły takie jak żywność i ubrania? W szkole kiedy masz gorszy dzień, możesz się "wyłączyć", w pracy nie. Masz być wydajny i kropka. Nikogo nie interesuje powód spóźnienia czy niestawienia się, a wtedy i tak w grę wchodzi odrabianie zaległych godzin. Wiem, że idealizowanie pracy, w zasadzie "sen o pracy" śniony przez biednych uczniów, którzy w pocie czoła, codziennie, odrabiają zadania domowe,wynika ze słabostek wieku. Dążbymy do dorosłości, a później tęsknimy za szkolną beztroską, ale trochę luzu, zapytajcie rodziców :>
TO TWOJA SPRAWA ŻE SIĘ WYPROWADZIŁEŚ, ALE ZAWSZE MOŻNA MIESZKAĆ Z DZIEWCZYNĄ/CHŁOPAKIEM. I TEŻ JEST FAJNIE . LUB Z PRZYJACIÓŁMI I MIEĆ WTEDY MNIEJSZE RACHUNKI.
W przedszkolu mówili że zatęsknię za nim w szkole. W szkole że na studiach to dopiero zobaczę. Powiem Wam tyle - sranie w banie. Pracując na siebie decyduje się także o wydatkach. Na egzaminach i maturze również nikogo nie interesuje powód spóźnienia lub też gorszy dzień. Co do wiązania końca z końcem - jeśli ktoś jest wydajny i cenny jako pracownik, to nie będzie miał problemu z utrzymaniem się, a jeszcze wystarczy na własne wydatki, ba, wystarczy nawet na fanaberie.
Tak tylko ze jest jeden problem, my uczniowie zapierdalamy za darmo a na dodatek jeszcze musimy płacić, po drugie Nauczyciel to tez praca więc takze ma 10mcy "roku" po trzecie nauczyciel wymaga nauki takze po szkole a po pracy mozemy spokojnie się odpręzyć. Minus
@matijasek17, 'zapierdalasz' za darmo, żeby w przyszłości móc 'zapierdalać' za pieniądze.
Drodzy państwo ja po prostu po szkole wypie**alam, przepraszam za słowo. Ale nie chcę tu żyć. Kocham Polskę ale tutaj uczciwie prędzej się garba dorobię niż dobrobytu. A sam będę zbierał na samolot z terrorystami żeby rząd roz**bać.
Lekarz po studiach w Polsce - około 3000pln miesięcznie. Lekarz w Austrii - około 10000€ miesięcznie. Lekarz w Szwajcarii - 10000CHF i więcej. Dobrze mówisz. Nawet na budowie wyciągniesz bez problemu ~2000€.
Hehe ja za kilka lat też bd miał rok 10mies, a godzine 45min bo zostane nauczycielem.
Śmiem się z tym nie zgodzić, gdyż dużo zależy od tego jaką ma się pracę, bo praca czasem jest lepsza od szkoły. Ja akurat wolę pracować. Dlaczego? Nie muszę siedzieć po lekcjach nad książkami, nie stresuję się w obawie, że nauczyciel mnie zapyta na lekcji, nie myślę o sprawdzianach, żaden wredny nauczyciel nie zatruwa mi życia, za pracę dostaję pieniądze i jestem mniej zmęczona niż po całym dniu w szkole.
Więc to sprawa indywidualna. Jedni wolą pracę, drudzy szkołę.
Gocha1989 - Nie, może to kwestia tego, że nie mieszkam w Polsce, a wcale nie jestem po studiach. :)
Wcale tego nie mówię i nie każę nikomu wyjeżdżać. To sprawa indywidualna. Po prostu uczyłam się w Polsce, a praca wszędzie prawie taka sama, więc wiem, że wolę pracować niż się uczyć. Tutaj są zdania podzielone. Nie każdy woli szkołę od pracy, dlatego mają prawo dać minusa.
WY PRZYCHODZICIE Z PRACY I MACIE WOLNE. LUB ROBICIE CZASEM* PAPIERKOWĄ PRACĘ.
MY PRZYCHODZIMY ZE SZKOŁY I ZAWSZE JEST JAKIEŚ ZADANIE DOMOWE. I ZAWSZE JEST COŚ DO NAUKI .
JA OSOBIŚCIE WYROBIŁAM SOBIE JUŻ ZDANIE NA TEN TEMAT W 1 LICEUM. WOLAŁABYM PRACOWAĆ, NIŻ CHODZIĆ DO SZKOŁY.
A PRACE NIE MUSI BYĆ ZŁA , WYSTARCZYŁO SIĘ DOBRZE UCZYĆ, PÓJŚĆ NA WYMARZONE STUDIA I DOSTAĆ DOBRĄ PRACĘ KTÓRA NAS FASCYNUJE. JA ROBIĘ WSZYSTKO W TYM ROKU ŻEBY ZDAĆ MATURĘ I DOSTAĆ SIĘ NA FIZJOTERAPIE Z A-WF . :) WIĘC WĄTPIĘ ŻEBY TA PRACA BYŁA MĘCZĄCA , MIAŁAM PRZEZ WAKACJE PRAKTYKI I STRASZNIE MI SIĘ PODOBAŁO.
WIĘC MYŚLĘ ZE TEN DEMOT JEST "SŁABY"!!
Jak popracujesz rzeczywiście (nie jakieś praktyki) kilka lat pod rząd będziesz miała porównanie i wtedy wyrobisz sobie prawdziwe zdanie. To tak jak bym powiedział, że wolę ogórkową od pomidorowej, mimo, że pomidorowej nigdy nie jadłem. Oby było Ci lepiej w pracy tak jak mówisz teraz.
demot:Pracownicy!:Nie narzekajcie na kiepską pracę skoro nie umieliście poukładać sobie życie.
Zapraszam na Warmię i Mazury. Swego czasu pracowałem w sklepie rtv agd i jako jedyny nie miałem wykształcenia wyższego, a wszyscy dostawaliśmy grosze (niektórzy mieli rodziny na utrzymaniu). Wynika to z wysokiego bezrobocia, dzięki któremu pracodawca może wybierać kandydatów do pracy jakich tylko chce i dawać głodowe stawki, bo roboty ni ma i nikt nie wybrzydza tylko bierze to, co jest. Po prostu czasem rzeczywistość przerasta siły człowieka.
To ja zapraszam za granicę i porządny kierunek (oczywiście talent też ma znaczenie, nawet bardzo duże)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2011 o 16:15
Do tych wszystkich, co piszą "a my się uczymy i jeszcze musimy za to płacić": nie, dzieci, nie musicie płacić. Wasi "starzy" muszą myśleć (PO PRZYJŚCIU Z ROBOTY), czy starczy do pierwszego, bo przecież muszą: 1) regularnie zaopatrywać lodówkę (do której Wy często zaglądacie i stwierdzacie, że "nie ma nic do jedzenia"), 2) regularnie opłacać czynsz, wodę, światło, gaz, telefony (tak, także Wasze komórki), kablówkę, internet (o kredycie nie wspominam)... 3) muszą myśleć, jaki ugotować obiad, 4) ile Wam dać na wycieczkę/wakacje... 5) poświęcić Wam chwil kilka na Wasze problemy szkolne/sercowe/inne. I to wszystko macie w pakiecie z rodzicami i szkołą - tylko tego nie doceniacie. Docenicie, jak założycie rodzinę i będziecie musieli wychować i utrzymać dzieci.
Moi rodzice zawsze mawiali, że cieszą się, że szkołę mają już za sobą, ale fajnie, że była bo miło jest powspominać :). Nie oszukujmy się, wszystko ma swoje plusy i minusy. Jak ktoś dostanie pracę, która będzie sprawiała mu przyjemność nigdy nie powie "wolałbym chodzić do szkoły".
Pamiętam jak byłem w wieku szkolnym i narzekałem, że muszę chodzić do szkoły i jeszcze po lekcjach
odrabiać pracę domową. Nie rozumiałem rodziców, którzy mówili: "ale byśmy cofnęli się do tych
czasów". Jak to ?!? Przychodzą z pracy i przecież nic nie muszą robić! Teraz, gdy ma 30 lat, rozumiem o
co im chodziło. W liceum miałem mnóstwo znajomych i miałem czas na utrzymywanie kontaktów z nimi, były
ferie i wakacje, nie miałem tylu obowiązków co teraz, mój młodszy organizm miał więcej siły niż
teraz... Praca jest monotonna, trwa 8 godzin (w moim przypadku 10 i co druga sobota pracująca), trzeba
często pokornie wysłuchiwać debilizmów przełożonych i podporządkować się im. Myślę, że autor
demota miał na myśli to, żebyście docenili ten najpiękniejszy okres w życiu człowieka, z czym będzie
ciężko, bo każdy uczy się najlepiej na własnych błędach. Po prostu ma wiedzę, której jako nastolatek
nie miał i chce się z wami nią podzielić. Ja po czasie mogę powiedzieć to co moi rodzice. Dlatego Drodzy
Uczniowie nie oburzajcie się. Każdy z Was będzie miał porównanie jak skończy szkołę i trochę popracuje, wtedy będzie mógł pełnoprawnie powiedzieć co woli. Oczywiście można ponarzekać na szkołę czy pracę, bo ja też to robię, taki naród :)
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2011 o 1:03
Gdzie jest ta praca? Bo od dłuższego czasu szukam i znaleźć jakoś nie moge...
Demotywator trafny ja rzucilem szkole by pracowac. Ale brakuje mi czasow szkolnych :):) A teraz trzeba pracowac ale nie narzekam tez zle nie jest:P
Wolę iść do pracy na 8 godzin niż na 8 do szkoły, tam przynajmniej jak składam te części samochodowe
to nie martwię się czy mam zadanie odrobione i czy muszę się uczyć, wracam do domu zimne piwko, tv,
wieczorem odwiedzam dziewczynę, a potem śpię do 8 na 9 do robooty :P (Aktualnie 2 tyg. urlopik! Kiedy wy musicie się uczyć) Ha HA!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 26 września 2011 o 15:33
Załamuję się, czytając niektóre komentarze. Jedni narzekają na drugich, choć wcale nie są lepsi. Każdy uczeń będzie narzekać na szkołę, bo nie wie, co go czeka i myśli, że ma najgorzej... Ku.rwa, też chodziłam do szkoły i też na nią narzekałam,ale teraz oddałabym wszystko, zeby móc tam wrócić... Praca po 8 godzin, potem wolny czas??? Że co proszę??! do cholery, to jest POLSKA(!!!!!!!!), trochę inna rzeczywistość. Skończysz szkołę, pomimo tego, że dobrą, nie dostaniesz pracy w wyuczonym zawodzie, nie bedziesz miał z czego żyć przez dajmy na to rok, to wtedy złapiesz się każdej pracy... Ja, obecnie pracuję po 12 godzin, na zmiany, a nie, że od 6- 18, nie ma tak fajnie, zapierdzielam jak mały samochodzik, mam duży dom i chorych rodziców, wracając z pracy czeka mnie cały nawał obowiązków+ opieka nad nimi, do tego wcale nie zarabiam nie kokosów, a pracy nei rzuce, bo z czegoś żyć trzeba. A żeby w życiu było ciut łatwiej, studiuję zaocznie na dwóch kierunkach. Nie mam czasu się wyspać, nie mam czasu na znajomych, na zabawę, na życie. Do cholery, porozmawiamy, jak poznacie, co to życie. Tyle ode mnie, bo mogłabym się jeszcze długo na ten temat rozwodzić.
Plus za demota;)
Nie rozumiem tylko jednego, mianowicie dlaczego ludzie uczący się w szkołach średnich bądź tez w gimnazjach, które nie miały jeszcze styczności z prawdziwa praca, próbują wmówić nam pracującym ze praca jest lepsza od szkoły... Powiem tak, nie możecie wiedzieć jak wygląda życie dorosłe, skoro nie mieliście jeszcze okazji w pełni zasmakować... Sam byłem głupi że wybrałem pracę zamiast nauki.
Co prawda, to prawda. Ja wolę pracę niż naukę, ale jeśli dochodzi już życie na własną rękę.. mogłabym improwizować. Bo jeśli ktoś pracuje i mieszka z rodzicami to zapewne nie martwi się o jedzenie i rachunki, bo rodzice o wszystko zadbają a ta osoba ma całą wypłatę dla siebie, ale jeśli wyfruniemy z gniazdka rodziców, wtedy wcale nie jest tak prosto, bo dochodzą opłaty, więcej obowiązków. Nauka ma bardzo ważny plus - zapewnia lepszą (w większości przypadków) pracę, a co się z tym wiąże - lepszy byt. Ja mimo, iż pracuję i tak jak powiedziałam, wolę pracę, pragnę iść dalej się uczyć, bo chcę zapewnić sobie lepszą przyszłość. :) Więc jednak warto się uczyć.
Zależy czy ktoś sobie spier*olił życie, czy robi w pracy to co lubi.
Są prace w których godzna liczona jest jako 100 minut :/