Wszystko zależy od szkoły i od ucznia. Są przecież osoby, w których nie da się zabić indywidualności, są też szkoły, które starają się ją podkreślać zamiast równania wszystkich.
mooz, w naprawdę zdolnych dzieciach szkoła niczego nie zabija. Wiem coś o tym - sama byłam z tych zdolnych (i niczego we mnie nie zabito), a po mamusi(i tatusiu) i moje dzieci należały do tych uzdolnionych. Chodziły do szkoły, która za dużo czasu im nie zajmowała, bo nie musiały ślęczeć nad książkami, a odrobienie lekcji zajmowało im tyle, co ich napisanie. Szkoła nauczyła ich systematyczności i, z naszą pomocą, nieco konformizmu (bo bez tego nie da rady przeżyć w świecie, a jeśli coś ci się nie podoba, to nie koniecznie trzeba z tym walczyć, czasem lepiej ominąć z daleka - zasada znana skądinąd "ustąp a zwyciężysz") a swoje zdolności i tak rozwijały indywidualnie, z poparciem rodziców. Owszem, wsparcia ze strony państwa i szkoły nie miały (choć jako zdolne a jednocześnie miłe i dobrze wychowane) były przez nauczycieli raczej lubiane.
Niektórzy pewnie uznają, że unikanie walki z nauczycielem to tchórzostwo - ale osobiście zawsze uważałam, że z głupim nie ma co dyskutować, bo i tak nie zrozumie, a wdawanie się w walkę, która z góry jest przegrana to czysta głupota. Wolałam zajmować się swoimi sprawami niż przekonywać nauczyciela do swojej racji i wciągać jeszcze rodzinę w to.
Wiele widziałem i w wiele rzeczy uwierzę, ale nie w fakt, że 10 latek rozwiązuje równia różniczkowe. Gdyby tak było, to teraz być robił GRUBĄ kasę jako jeden z najlepszych uczonych w Polsce w wybranej przez siebie dziedzinie - informatyce, matematyce, mechanice, chemii, fizyce, medycynie... A widzę, że pierd*lisz głupoty.
To prawda-w końcu szkoła to organ rządowy,państwowy. Trzeba dzieci wychować w ten sposób,no bo wtedy będą zależni od systemu-inteligencja i indywizualizm wrogiem polityków i socjalistów!
Pytanie dziecka do rodzica oglądając rodzinny album: "mamo.. a Ty gdzie jesteś?" :D
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 grudnia 2011 o 20:18
A jednak dzieciak w prawym górnym rogu wyraził swoje zdanie dosyć dokładnie i zrozumiale :D
BULL-S-H-I-T, to macie żałosne życia, jeśli nie znacie nikogo kto przetrwał szkołę i nie została mu z
mózgu papka
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 5 grudnia 2011 o 1:47
Wszystko zależy od szkoły i od ucznia. Są przecież osoby, w których nie da się zabić indywidualności, są też szkoły, które starają się ją podkreślać zamiast równania wszystkich.
Kolejny demot dzieciaka, któremu wydaje się, że największą krzywdę w życiu wyrządziła mu szkoła.
mooz, w naprawdę zdolnych dzieciach szkoła niczego nie zabija. Wiem coś o tym - sama byłam z tych zdolnych (i niczego we mnie nie zabito), a po mamusi(i tatusiu) i moje dzieci należały do tych uzdolnionych. Chodziły do szkoły, która za dużo czasu im nie zajmowała, bo nie musiały ślęczeć nad książkami, a odrobienie lekcji zajmowało im tyle, co ich napisanie. Szkoła nauczyła ich systematyczności i, z naszą pomocą, nieco konformizmu (bo bez tego nie da rady przeżyć w świecie, a jeśli coś ci się nie podoba, to nie koniecznie trzeba z tym walczyć, czasem lepiej ominąć z daleka - zasada znana skądinąd "ustąp a zwyciężysz") a swoje zdolności i tak rozwijały indywidualnie, z poparciem rodziców. Owszem, wsparcia ze strony państwa i szkoły nie miały (choć jako zdolne a jednocześnie miłe i dobrze wychowane) były przez nauczycieli raczej lubiane.
Niektórzy pewnie uznają, że unikanie walki z nauczycielem to tchórzostwo - ale osobiście zawsze uważałam, że z głupim nie ma co dyskutować, bo i tak nie zrozumie, a wdawanie się w walkę, która z góry jest przegrana to czysta głupota. Wolałam zajmować się swoimi sprawami niż przekonywać nauczyciela do swojej racji i wciągać jeszcze rodzinę w to.
Wiele widziałem i w wiele rzeczy uwierzę, ale nie w fakt, że 10 latek rozwiązuje równia różniczkowe. Gdyby tak było, to teraz być robił GRUBĄ kasę jako jeden z najlepszych uczonych w Polsce w wybranej przez siebie dziedzinie - informatyce, matematyce, mechanice, chemii, fizyce, medycynie... A widzę, że pierd*lisz głupoty.
Dzieci rodzą się mądre,póżniej idą do szkoły.
ten po prawo u gory ma ciekawa twarz.
To prawda-w końcu szkoła to organ rządowy,państwowy. Trzeba dzieci wychować w ten sposób,no bo wtedy będą zależni od systemu-inteligencja i indywizualizm wrogiem polityków i socjalistów!
to nie własne zdanie - to jest bezstresowe wychowanie ;D tak trzymać ...