z muzyków tego pokolenia i tak wole Jaggera. Nie żebym pochwalał wszystko co robi, ale przynajmniej nie
walił ckliwymi smetami, które są nagle głębokie bo autor zginął tragicznie. The Beatles jest spoko, ale
sorki, kultowość Lennona wynika głównie z tego, że i jak umarł. Za 20 lat bedą sie zachwycac głębią
przemysleń Amy Winehouse. Przejarany hipis, smutny człowiek po 100 000 operacji platycznych wciąż
niezdolny do zaakcpetowania siebie, czy heroinistka - ot, gwiazdy wielkie bo martwe. Ozzy czy Mick pod kazdym
względem biją ich na łeb, no ale jak można byc fanem tych "pojeb@nych cpunów".
Minusujce - prawda boli
:)
Edit - Michaela uwielbiam, ale wkurza mnie nagły bum na niego po jego smierci.
The Beatles - fajne, ale do tej kultowości jakos sie przekonac nie moge, nawet biorąc pod uwage "epoke". Cóż, podobny syndrom co w przypadku MJ.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
10 grudnia 2011 o 3:13
Zawyczaj jest sie fanem muzyki, a nie wnętrza postaci X. Ktoś tworzy fajną muzyke, wpada w ucho - slucham jej, a nie czytam biografie muzyka czy przypadkiem nie bierze narkotyków. Proste. Widze,że masz swoje zdanie, ale przy okazji na siłe krytykujesz innych twórców, a to nie jest zbyt przyjemne.
Boże, weź sobie "wykonawców" typu Bieber czy Lady Zgaga, a oddaj nam Lennona!
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2011 o 2:35
Ide se poczytać "Buszującego w zbożu"
z muzyków tego pokolenia i tak wole Jaggera. Nie żebym pochwalał wszystko co robi, ale przynajmniej nie
walił ckliwymi smetami, które są nagle głębokie bo autor zginął tragicznie. The Beatles jest spoko, ale
sorki, kultowość Lennona wynika głównie z tego, że i jak umarł. Za 20 lat bedą sie zachwycac głębią
przemysleń Amy Winehouse. Przejarany hipis, smutny człowiek po 100 000 operacji platycznych wciąż
niezdolny do zaakcpetowania siebie, czy heroinistka - ot, gwiazdy wielkie bo martwe. Ozzy czy Mick pod kazdym
względem biją ich na łeb, no ale jak można byc fanem tych "pojeb@nych cpunów".
Minusujce - prawda boli
:)
Edit - Michaela uwielbiam, ale wkurza mnie nagły bum na niego po jego smierci.
The Beatles - fajne, ale do tej kultowości jakos sie przekonac nie moge, nawet biorąc pod uwage "epoke". Cóż, podobny syndrom co w przypadku MJ.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 10 grudnia 2011 o 3:13
Zawyczaj jest sie fanem muzyki, a nie wnętrza postaci X. Ktoś tworzy fajną muzyke, wpada w ucho - slucham jej, a nie czytam biografie muzyka czy przypadkiem nie bierze narkotyków. Proste. Widze,że masz swoje zdanie, ale przy okazji na siłe krytykujesz innych twórców, a to nie jest zbyt przyjemne.
Uwielbiam Lennona, ale niestety demotywator był. [ tak mi się wydaje, ale + dałam ]
ten demot był ze 100 razy już
A myślałem, że na demotach nie lubią komunistów. Ja nie lubię, dla mnie Lennon to nikt zajebisty.
idz obciagnac k*rwinowi