Tylko że to jest przeważnie wybór między CHWILOWYM spokojem a TRWAŁYM posiadaniem racji - nadal to pierwsze jest lepsze? Przyznanie racji komuś, kto jej nie ma tylko dla "świętego spokoju" działa jak uleganie szantażowi - nagradza dany sposób zachowania i zachęca do powtarzania go w przyszłości.
Przyznając rację ludziom, którzy jej nie mają zyskujesz tylko chwilowy spokój, a potencjalnie wyrządzasz także krzywdę tej drugiej osobie - jeśli ona będzie twierdzić, że ma racje, to to będzie ją popychać do tego, by wciąż postępować tak samo... bo "ma racje"... a spokój masz na chwilę, gdyż przyzwyczajona do posiadania racji osoba, gdy się z tobą nie zgodzi po raz kolejny, będzie Cię stale dręczyć, byś przyznał ją znowu, a w końcu trafi się kwestia, w której racji po prostu przyznać nie będziesz w stanie/chciał... no i w życiu tej drugiej osoby już nie przekonasz wtedy
Ja podobnie... Niektórym po prostu nie da się nic powiedzieć, nie dopuszczają cię do słowa uparcie twierdząc że mają rację... Więc wolę się z takimi nie kłócić, szkoda tylko czasu i nerwów ;)
patrząc na mojego ojca.. to też ma swoje wady, bo ustępuje się też wtedy, kiedy powinno się zająć stanowisko. A to już nie jest takie dobre.
Tylko że to jest przeważnie wybór między CHWILOWYM spokojem a TRWAŁYM posiadaniem racji - nadal to pierwsze jest lepsze? Przyznanie racji komuś, kto jej nie ma tylko dla "świętego spokoju" działa jak uleganie szantażowi - nagradza dany sposób zachowania i zachęca do powtarzania go w przyszłości.
Mam tak samo. Oczywiście nie godzę się z czyjąś racją, po prostu na niektórych szkoda czasu i nerwów.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 stycznia 2012 o 18:23
Przyznając rację ludziom, którzy jej nie mają zyskujesz tylko chwilowy spokój, a potencjalnie wyrządzasz także krzywdę tej drugiej osobie - jeśli ona będzie twierdzić, że ma racje, to to będzie ją popychać do tego, by wciąż postępować tak samo... bo "ma racje"... a spokój masz na chwilę, gdyż przyzwyczajona do posiadania racji osoba, gdy się z tobą nie zgodzi po raz kolejny, będzie Cię stale dręczyć, byś przyznał ją znowu, a w końcu trafi się kwestia, w której racji po prostu przyznać nie będziesz w stanie/chciał... no i w życiu tej drugiej osoby już nie przekonasz wtedy
Ja podobnie... Niektórym po prostu nie da się nic powiedzieć, nie dopuszczają cię do słowa uparcie twierdząc że mają rację... Więc wolę się z takimi nie kłócić, szkoda tylko czasu i nerwów ;)
Dwa demoty na głównej z kolei... Gratulacje, chociaż ten słabszy.
a blondynka juz nogi rozkłada.