Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1300 1407
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar marcinqwerty
+26 / 28

Ten demot to prawda. Transport ciał z wysokości 8000m.n.p.m. jest praktycznie niewykonalny. Jest praktycznie pewne, że chcąc zabrac ciało z tej wysokości, przy tych warunkach i przy tym wyczerpaniu organizmu,prędzej ty dołączysz do niego, niż ono do rodziny.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2012 o 15:38

avatar marcinqwerty
+19 / 19

PS. U nas w kraju, to najwyższy punkt ma 2499 m. i wejśc tam można w 6 godzin, albo doleciec śmigłowcem. A Everest ma 8848 m. i samo wejście i powrót oznacza krańcowe wyczerpanie organizmu. O śmigłowcach na tej wysokości też nie ma co marzyc.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Mandy4
+21 / 21

terrarysta1910 nie ma po prostu pojęcia gdzie leży Mount Everest.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar marcinqwerty
+1 / 1

Jak sam zauważyłeś, chodzi o specjalnie przygotowany wyczyn, transport śmigłowcowy nie wchodzi w grę w dalszym ciągu. Przy tym rozrzedzeniu powietrza dodatkowe kilkadziesiąt kilo znaczy naprawdę dużo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
H hueheuhe
+9 / 11

Up@ Przy niektórych ciałach nie ma możliwości ściągnięcia ich z góry, na niektóre wysokości nawet helikopter nie jest w stanie wlecieć, więc z reguły wspinaczy się zostawia. Pomijam już fakt że Mount Everest nie jest "u nas w kraju".

\\\\\\\\\\@a co do demota 1) powinieneś napisać "wielu" zamiast "wiele". 2) na Mount Everest wchodzą Himalaiści nie Alpiniści.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar marcinqwerty
+14 / 16

Terrarysta, proszę cię, dowiedz się o warunkach, jakie tam panują, o wyczerpaniu organizmu, o tym jak ludzie, zawodowi himalaiści fizycznie, niosąc tylko własny ekwipunek, nie są w stanie się zwlec (bo zejśc to za dużo powiedziane) ze szczytu, a potem gadaj, że zniesienie 70-kilogramowego ciała z 8000metrów to żaden problem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2012 o 15:38

avatar Mandy4
+18 / 18

terrarysta1910 jak już wklejasz link, to przynajmniej przeczytaj, co tam jest napisane. Rodziny nie chcą, ale mają poważne uzasadnienie. "Krewni innych wspinaczy, którzy zginęli na najwyższej górze świata, nie są tak przychylni planom Szerpów. Wdowa po Robim Hallu, który zginął na Evereście w 1996 r., nie chce, by ktokolwiek ryzykował życie dla jej zmarłego męża. - Rob zawsze mówił, że zniesienie ciała z wysokości 8 tys. m jest praktycznie niemożliwe - tłumaczy wdowa." Wynika z tego, że nawet mogłoby się udać, ale istnieje duże ryzyko, że tych ciał będzie z tego powodu więcej.


Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M michal26
+8 / 16

gwoli ścisłości.
Powinno być: "mija się wiele HIMALAISTÓW" a nie Alpinistów. W końcu to Mount Everest, a nie Mount Blanc.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar belzeq
+23 / 23

Tak naprawdę powinno być "mija się WIELU HIMALAISTÓW". W końcu to język polski a nie polskawy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R rynna
+5 / 13

nie czepiałabym się tego tak bardzo, ważniejszy jest sens samego demota. A definicja ALPINIZMU to nie tylko wspinanie się w Alpach, ale w wielu źródłach także każda wspinaczka wysokogórska. Więc to stwierdzenie nie jest błędem, chociaż fakt, że lepiej by brzmiało himalaiści.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar majka11826
-1 / 7

Jest błędem po 1 Himalaista wspina sie na szczyty mające ponad 5000 m n.p.m., po 2 Mount Everest leży w Himalajach ludzie robiąc demot można by sie doinformować najpierw

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar marcinqwerty
+19 / 19

Widzę, że niektórzy komentujący tutaj nie widzą problemu w zniesieniu ciał z Everestu, więc chciałbym coś zaznaczyc. "Strefa Śmierci" to nazwa nadana tym wysokościom (bodajże 8000+) nie bez powodu. Warunki tam panujące nie pozwalają człowiekowi na długie przebywanie tam, o wzmożonym wysiłku nie wspomnę. Transport ciężkich ładunków jest wykluczony. Większośc z tych ciał to ludzie, którzy padli tam z wyczerpania, niosąc tylko własny ekwipunek, więc jak wyobrażacie sobie ludzi niosących sprzęt plus ciała? Śmigłowiec też odpada, nawet w Afganistanie, gdzie Hindukusz ma 4000-5000m. bodajże, są z nimi problemy, wystarczy popatrzec po liczbie katastrof. A Everest to 8848.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 25 marca 2012 o 19:14

avatar Kharateka
+21 / 21

No i cóż chłopie po tym ,że dobrze gadasz, jak i tak znajdą się "szpece", tacy jak Pan Terrarysta, którzy wiedzą lepiej. Realia internetu. :|

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kawasak
+6 / 8

Kharateka: Niestety takie czasy :/

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wiegho
+35 / 35

Specom od znoszenia ciał polecam zniesienie 25kg worka cementu z 5 albo 10 piętra. Oczywiście pamiętajmy że tu można oddychać normalnie nie trzeba nieść swojego ekwipunku no i w górach dość rzadko spotyka się odśnieżone schody.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar marcinqwerty
+8 / 10

Ostrożnie z takimi porównaniami, bo ktoś stwierdzi, że można załadowac na taczki i opuścic na bloczku:)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JanuszTorun
0 / 10

Zasadniczy błąd demota tkwi w tym, że powiedzenie "po trupach do celu" oznacza, że ktoś dąży do swojego celu kosztem innych, czyli w cudzysłowie - pozabijałby innych dla osiągnięcia swojego celu. Dosłowne znaczenie oznaczałoby więc zabijanie innych dla osiągnięcia swojego celu. Zupełnie czym innym jest napotykanie w drodze do celu trupów, które tam były wcześniej i nie stały się trupami za sprawą danej osoby dążącej do rzeczonego celu.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar marcinqwerty
+4 / 8

Dlatego autor nadmienił, że nabiera znaczenia dosłownego. Powinien dodac też, że traci to umowne?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JanuszTorun
-1 / 7

> marcinqwerty ---- Może niezbyt wyraźnie to wyjaśniłem, więc jeszcze raz. --- W znaczeniu umownym to powiedzenie oznacza, że ktoś dla osiągnięcia celu jest skłonny działać na niekorzyść innych osób. Jeżeli by to potraktować dosłownie, to oznaczałoby, że ktoś dla osiągnięcia celu jest skłonny naprawdę kogoś zabić. Jednak zupełnie co innego, jeżeli osoby poszkodowane nie ponoszą szkód z winy "dążącego do celu".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
U urbaniakd
+5 / 9

Wśród alpinistów jest zasada że ten kto zginął w górach ma tam pozostać gdyż zginał podczas wykonywania czegoś co Kochał. Dlatego nie znoszą ciał ponieważ w większości przypadków oni sami chcą by po śmierci pozostawić ich w górach. Polecam książkę pt. "Dotknięcie pustki" oraz film na jej podstawie "Czekając na Joe" oparte na autentycznych faktach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar JanuszTorun
+4 / 8

> urbaniakd ---- Czytałem "Dotknięcie pustki" i oglądałem "Czekając na Joe" i śmiem twierdzić, że nie mają one większego związku z tematem. Tam jest historia alpinisty, który ze złamaną nogą zwlókł się na dół i przeżył, chociaż wydawało się, że właściwie nie ma na to żadnych szans. Jego partner, co prawda, sądził, że Joe nie żyje, ale jeszcze nie doszło do tematu ewentualnego poszukiwania i ściągania zwłok z góry, bo Joe dotarł do bazy, zanim pozostali ją opuścili. Co prawda, dotarł tuż przed opuszczeniem bazy, ale jednak przed. ---- PS. Książka jest oparta "na faktach" albo "na wydarzeniach autentycznych", ale "fakty autentyczne" to jest tautologia. Samo słowo fakt oznacza, że wydarzenie jest autentyczne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 27 marca 2012 o 20:51

K kilas88
0 / 8

Myślę, że byłaby możliwość zniesienia zwłok z gór, lecz jak wyżej zostało wspomniane, osoby takie wolałyby być pochowane w górach (może wcześniej mieli taką ostatnią wolę?). Wystarczy rzucić okiem na wiki: "2005 – pierwsze lądowanie na wierzchołku Everestu helikopterem Eurocopter AS 350 B3 Didier Delsalle" - a skoro mogli wylądować 7 lat temu, to czemu nie mogliby podlecieć z linami i załadować zwłok na pokład? Co prawda koszt dla rodziny byłby spory, jednak sama wyprawa też do najtańszych nie należy. No i jeszcze warto poczytać czym się zajmują Szerpowie i jakie ilości bagaży przenoszą w górach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar marcinqwerty
+5 / 7

@kilas, problem w tym, że śmigłowiec na tej wysokości operuje na granicach swoich możliwości. Oznacza to, że liczy się każdy kilogram na jego pokładzie, a zwłaszcza dodatkowe 70 kg. Podany przez ciebie model, to śmigłowiec lekki, więc nie ma mocnych silników. Poza tym lądowanie na w miarę równym wierzchołku to jedno, a przyziemienie na praktycznie pionowym zboczu, to co innego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kilas88
+1 / 7

@Marcin: wystarczy doczytać (http://www.gizmag.com/go/6793/), że mamy na to odpowiednią technologię (w 2007 roku możliwe było ściągnięcie do 2 ludzi z wysokości do 9000m - jak myślisz, jakie mamy możliwości w 2012 roku? myślę, że dużo większe). Człowiek nie ma problemów na loty kosmiczne i pokonywanie tysięcy kilometrów w niebo, dlaczego nie miałby sobie poradzić z ośmiotysięcznikiem? To mały pikuś przy obecnej technologii (i dużej ilości gotówki). Inna sprawa, był nawet gościu, który wspiął się na Mount Everest z nartami i zjechał sobie z górki :) Narty też nie są lekkie i bardzo niewygodnie się je nosi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar marcinqwerty
+2 / 4

Powiesz mi, gdzie ta akcja była, ta na 9000? Ściągali ich z balonu atmosferycznego? Bo Everest ma 8848 i nic wyższego na świecie nie istnieje. Przeczytaj dokładnie: "Will be able to develop" - dopiero projektują taki sprzęt. To artykuł jest z 2007, o projekcie, nad którym zaczynano wtedy prace.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 26 marca 2012 o 14:20

avatar blueberry01
+6 / 6

Po pierwsze termin alpinista jest użyty poprawnie, gdyż jest pojęciem szerszym i obejmuje również himalaizm, zawężony do określonych geograficznie terenów. Powyżej 8 tys. metrów jest już strefą śmierci, gdzie organizm jest narażony na niewyobrażalne w innych warunkach przeciążenia i niedotlenienie organizmu. Wydolność organizmu spada tak drastycznie,że człowiek działa jak na zwolnionym filmie, porte czynności jak poprawieni sobie rękawic jest nie lada wyczynem. Nikt nie narażałby życia wspinaczy na znoszenie zwłok. Bardziej skomplikowane operacje z użyciem helikopterów (poza zwykłym oblatywaniem)są na razie niewykonalne na takich wysokościach. Na zdjęciu są widoczne zwłoki Davida Sharpa, można więcej poczytać tu np. http://en.wikipedia.org/wiki/David_Sharp_%28mountaineer%29
Tragiczna śmierć, David po prostu zasnął z wycieńczenie w niecce skalnej tuż pod samym szczytem. Mijało go tego dnia wielu himalaistów i nikt się nie zainteresował by mu pomóc. Niestety komercjalizacja wypraw w wysokie góry jest przerażająca i coraz częściej dochodzi do takich zdarzeń. Ale to temat na inną dyskusję...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M miken1200
+1 / 3

Kilka osób już pisało o błędzie "wiele" zamiast "wielu", ale niech mi ktoś wytłumaczy, po jaką cholerę jest przecinek przed "lub"?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S szurgot93
0 / 2

+

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar marcinqwerty
+1 / 1

Co twoim zdaniem jest ściemą? Tekst mówi prawdę, a zdjęcie jest autentyczne.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K Kumorro
+1 / 1

Everest niestety stał się mekką ludzi z wielkimi ambicjami, a małym doświadczeniem. Komercjalizacja tej góry sprzyja wzrostowi śmiertelnych przypadków. O dziwo procent ten wg. statystyk podanych w książce Johna Krakauera opisującej największą tragedię na Evereście w 1996 roku wynosi około 3%. Himalaiści, zdają sobie sprawę z tego, że mogą tam zginąć i zazwyczaj ich rodziny jeszcze przed wyjazdem podpisują "zgodę" na to, że w przypadku śmierci na górze nie będą żądali sprowadzenia ciała do swojego kraju, nawet gdy istnieje taka możliwość. W przypadku Everestu ciała z wysokości 8000+ nie da się sprowadzić z kilku powodów - potworne zmęczenie, ilość trenu wynosi mniej niż 30% tego co kilka metrów nad poziomem morza, ekstremalne warunki klimatyczne, w pewnych miejscach nachylenie terenu wynosi ponad 60%. Jak powiedział Russell Reginald Brice nawet gdyby miał 20 szerpów nie mógłby z tej wysokości sprowadzić ani jednej osoby, nie dość, że byłoby to wręcz niemożliwe, to jeszcze zbyt ryzykowne. Każdego roku ktoś się spotyka z tym, że wchodząc na Everest mija kogoś kto umiera i nie może mu pomoc. Wielką traumą jest zobaczyć tyle ciał na swojej drodze, a trudno opisać to przeżycie, gdy ktoś ginie na naszych oczach a nie jesteśmy w stanie nic zrobić, nawet nie możemy podzielić się tlenem, żebyśmy nie byli na jego miejscu. Dzień w którym możemy być najszczęśliwszymi ludźmi na świecie, zamienia się w najsmutniejsze doświadczenie z jakim mieliśmy styczność...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G Gilford
0 / 0

Niestety historia zna wielu nawet wybitnych himalaistów, którzy zginęli na Czomolungmie: George Mallory, Sandy Irvine, Robim Hall i wielu innych...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem