Ktoś Ci wmawia, że przyczyną nie jest głupota? Wszyscy mówią, że nieostrożność i nierozwaga. Przynajmniej ja o tym słyszę najczęściej. O pijanych lubią mówić, ze ich złapano, wcale nie że powodują wypadki... A brawura to zazwyczaj głupota w czystej postaci, szczególnie jeśli nie polega na prędkości, więc nie do końca rozumiem ten wniosek końcowy.
@Rozenkranz: Jestem kobietą-kierowcą od 5 lat i muszę się (niestety) z Tobą zgodzić. ZAZWYCZAJ powodem mojej frustracji za kółkiem są kobiety. Ale głównie dlatego, że jeżdżę po mieście, gdzie płynność jazdy jest na wagę złota. A zazwyczaj to kobiety jadą lewym pasem(bo przecież JUŻ za 5km skręcają w lewo), nie zważając na to, że za nimi ciągnie się sznur samochodów, chcących je wyprzedzić. Zazwyczaj to one zaczynają ruszać ze świateł dopiero 20m po pierwszym aucie (przecież one i tak zdążą przejechać) itd. Jednak zwracam uwagę na słowo "zazwyczaj", bo niektórzy panowie wcale nie są lepsi - a to zajadą drogę, a to sobie skręcą bez migacza. Jeśli mowa o wypadkach - nie mam pojęcia która płeć powoduje ich więcej i czy jest w ogóle jakaś zależność, ale wątpię.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 czerwca 2012 o 19:32
@Rozenkranz: prawda! Najbardziej obrazowa jaka może być. Prawo jazdy dopiero robię, jednak ogółem jeżdżę dość dużo(motorower) i nie powiem żeby szło mi to źle. Oczywiście mam trochę złych nawyków, ale bez przesady - kto ich nie ma w ogóle? Teraz co do kobiet - tragedia, niestety. I nie mówię tego po to, aby dogryźć płci pięknej - po prostu jazda za kobietą doprowadza mnie do szewskiej pasji. Ot choćby dzisiaj, przez środek mojej metropolii leciała sobie paniusia nowiutkim Renault Fluence`m na tablicach z Mokotowa(WE), trzymając 30-35 przez cały czas. I ani za tym jechać, ani wyprzedzić - bo latała po krawężnikach i skręcała bez włączania kierunków. Mógłbym wymienić takich sytuacji mnóstwo, bo praktycznie co chwila widzę coś takiego. Nagminne jest wieszanie się cyckami na kierownicy - niemożność skrętu i jazda ze średnią 25 km/h po prostu zagina człowieka. "No bo tak uczyli na kursach".
W tym artykule chodziło o to, że media podają, że najczęściej wypadki powodują osoby młode po 2X lat, przez prędkość, alkohol itd, a tak nie jest. Przeczytaj cały artykuł podany w źródle, tam jest to na wstępie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
22 czerwca 2012 o 0:38
Nadmierna prędkość i alkohol to właściwie jedyne przyczyny wypadków, jakie podawane są w mediach. Tymczasem milczy się o podstawowych zasadach jazdy łamanych nagminnie, np. jazda LEWYM pasem 50km/h, który służy do wyprzedzania, zbyt późne włączanie kierunkowskazu(o ile w ogóle), przy jednym pasie - nietrzymanie się prawej strony drogi, co utrudnia wyprzedzanie, zastawianie skrzyżowań i pasów przez stojących w korku itp. Nie wspomnę już o tym, że ludzie nie wiedzą kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu równorzędnym, a kto przy zawracaniu. To świadczy o tym, że nie wszyscy powinni otrzymywać prawo jazdy, a już na pewno nie na podstawie "teorii" wykutej na blachę. Egzamin praktyczny powinien uwzględniać reakcje na sytuacje zagrożenia, bo do prowadzenia pojazdu potrzeba minimum inteligencji, bystrości, refleksu i poczucia odpowiedzialności.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
22 czerwca 2012 o 17:27
Najgorsze co moze byc na przejsciu dla pieszych, zielone swiatlo dla pieszego, zielona strzalka dla kierowcy i "zielone swiatlo" dla tramwaju. Kierowca musi sie zatrzymac przed przejsciem stajac na torach i wtedy kierowca tramwaju zaczyna wywierac na niego presje zeby sie odsunal, czesto dzwiekiem. Do wypadku brakuje naprawde niewiele.
Nie moze przed torami... bo sie nie zmiesci, jeden jeszcze stanie, ale jak jest dwoch chetnych do skretu w prawo, a jest ich duzo wiecej, to drugi bedzie stal na srodku skrzyzowania. Sytuacja ktora opisuje to przystanek slomiana w Krakowie.
Wspolrzedne do google earth: 50.041159,19.924269
Linku nie wkleilem bo jest strasznie dlugi ;p
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
25 czerwca 2012 o 8:06
Zawsze, jak ktos sie zatrzymuje na pasach i uniemozliwia po nich przejscie, to pukam takiej osobie w szybke. Pare razy probowali cos tam gadac, ale jak nie znaja przepisow, to niech sie ciesza, ze nie chodze z mlotkiem.
Co do zatrzymania na pasach to nie zawsze jest to specjalnie. Czasami widzi się, że przed nami korek się przesuwa wygląda na to, że przejedziemy, a tu nagle stop.
Tak,tylko jeden z przepisow mowi, ze aby wjechac na skrzyzowanie, trzeba miec mozliwosc opuszczenia go. Analogiczna sytuacja z przejsciem - dlatego wlasnie jest po przejsciu miejsce na jeden samochod. Cos jak przy znaku stop - najpierw zatrzymanie wzgledem pojazdu, ktory przy stopie sie zatrzymal, pozniej wzgledem lini/znaku.
Xar: Wiem, tylko na przykład może się zdarzyć tak, że samochód przed tobą wjeżdża na wolne miejsce za pasami, przed nim samochody powoli ruszają i wygląda na to, że będzie drugie miejsce, a tu nagle ktoś kogoś wpuści i miejsca nie ma. P.S.: Nie mówię tu o pasach na skrzyżowaniu.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 czerwca 2012 o 19:45
Na skrzyżowanie wjeżdżam jak wiem, że mogę je opuścić. Na pasach zdarzyło mi się utknąć 1 raz i to były pasy na prostej drodze, nie na skrzyżowaniu. Nie wjechałem na nie od razu, a patrzyłem czy będzie miejsce, wszystko wskazywało, że będzie więc zacząłem wjeżdżać, a tu "niespodzianka".
Po prostu to się bierze z tego że jedzie sobie taka paniusia dobrym samochodem i wydaje jej się że jak ma pieniądze i dobrą fure to ona ma pierwszeństwo i jak jedzie to nawet jak na pasach jest zielone to "plebs" musi zaczekać bo "wybraniec" przejeżdża.
Powiedz to mojemu koledze, który myślał, że jak ma swój samochód, to jest panem szos i myślał, że ma pierwszeństwo i w ten sposób zabił cztery młode osoby. Idź stań i powiedz mu, że to kobiety są gorsze(btw wśród tych 4 osób były dwie koleżanki). Chciał się popisać przed znajomymi i zrobić UDERZAJĄCE wrażenie... typek zupełnie bez wyobraźni wyprzedzał na zakręcie, i walnął w TIRa czołowo. Brak wyobraźni tyczy się obu płci, stety albo niestety.
Czy mam przez to rozumieć, że jak ktoś jedzie po pijaku, jedzie za szybko i brawurowo to nie jest głupi i bezmyślny? Po drugie... źródło... jak dla mnie wyborcza nie jest wiarygodnym źródłem informacji....
Tekst dość wyraźnie sugeruje, jakoby całe zło na drogach było wyrządzane przez kierowców pastwiących się na biednych pieszych. Zapewne często tak właśnie jest. Jednak sprawa z pewnością nie jest taka jednoznaczna, jak wrażenie odniesione po przeczytaniu tego tekstu. Owszem - jeżeli piesi mieli zielone światło, to sprawa jest raczej jednoznaczna. Jednak, jeżeli dochodzi do wypadków w miejscach, gdzie nie ma sygnalizacji świetlnej, to równie często, a być może i częściej dochodzi do wypadków z winy pieszych. Niestety, wielu pieszym wydaje się, że na pasach mają pierwszeństwo bez względu na wszystko i często wchodzą na jezdnię bez ŻADNEGO sprawdzenia, czy nie jedzie jakiś pojazd. Samochód ma zahamować punktowo w miejscu, bo jaśnie pieszy wchodzi na jezdnię. W moim odczuciu największym źródłem problemu jest przepis dający pieszym pierwszeństwo na pasach, bez wsparcia tego przepisu jasną informacją o tym, że przepis ten nie zwalnia pieszych ze sprawdzenia, czy nie wchodzą bezpośrednio pod koła. ---- Uprzedzając zarzuty - nie sugeruję bynajmniej, że wina zawsze leży po stronie pieszych, bo tak nie jest. Zwracam tylko uwagę, że sprawa wcale nie jest taka jednoznaczna... ---- Poza tym - ZAWSZE, ale to ZAWSZE - oprócz przepisów należy posługiwać się też rozumem. Oczywiście, jeżeli ktoś takowy posiada.
> Slonx ---- "Wszystko jest w przepisach, tylko ludzie ich nie znają." ---- Owszem, masz rację, że ludzie nie znają przepisów. Tylko skąd w takim razie wiedzą o tym, że na pasach mają pierwszeństwo?? Przecież nie z czytania kodeksu drogowego. Skąd więc o tym wiedzą? Zapewne z mediów (?), a jeżeli tak, to szkoda, że media równie gorliwie nie nagłaśniają informacji o tym, że to pierwszeństwo jest w pewnym stopniu uwarunkowane. ----- To samo dotyczy chodzenia pieszych po jezdni (w miejscach, gdzie nie ma chodnika) z lewej strony. Swego czasu była w mediach wręcz kampania informacyjna, żeby chodzić lewą stroną jezdni. Szkoda, że w tej kampanii nie przekazano równie dobitnie informacji - DLACZEGO należy chodzić lewą stroną. A to dlatego, żeby widząc nadjeżdżający pojazd - ZEJŚĆ z jezdni, aby nie dostać w twarz samochodem. Niestety, zdecydowana większość pieszych idąc po jezdni lewą stroną, widząc nadjeżdżający z przeciwka pojazd, nadal wędruje po jezdni. A skoro tak, to właściwie nie ma żadnego znaczenia, po której stronie jezdni idą.
Ogólnie najbezpieczniej by było, gdyby nie jeden zapis mówiący, że pieszy nie ma pierwszeństwa stojąc przy krawędzi przejścia. Kierowcy naginają ten przepis nie zwalniając na widok pieszego dochodzącego do przejścia, zmuszając go do zatrzymania przed nim i utraty pierwszeństwa. "jak widzę gówniarzy, którzy pchają się rozbujanym krokiem na przejście" to powinieneś wiedzieć, że musisz im ustąpić pierwszeństwa, jeśli pieszy zbliża się do przejścia pewnym krokiem, widzimy że ma zamiar na nie wejść, to musimy mu ustąpić.
@Slonx - proszę cię, jak gwałtownie hamować. Ja jak jeżdżę to tylko raz mi się zdarzyło awaryjnie hamować, ale to tylko i wyłącznie moja wina, bo skupiłem się na zmianie pasa, zamiast na obserwowaniu przejścia przede mną. Jeśli zwracasz uwagę na ludzi w okolicy przejścia, to nigdy nie będziesz musiał hamować awaryjnie. Oczywiście wiem że koncentrowanie się na wszystkim podczas jazdy męczy, ale jeśli chcemy jeździć bezpiecznie musimy zwracać uwagę na pieszych w pobliżu przejść i zawsze zachowywać szczególną ostrożność kiedy się do nich zbliżamy. To dotyczy również zwolnienia chociaż do obowiązującej w tym miejscu ograniczenia prędkości.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 czerwca 2012 o 23:55
@Slonx - owszem zgadza się że niektóre przejścia są słabo widoczne, lub zasłonięte np. autami, ale przy autach naprawdę jadę z nogą na hamulcu, bo wiem że w każdej chwili może mi wyskoczyć dziecko ( lub dziewczyn, ogólnie wszystko małe ) na jezdnię i nie mam szans go zobaczyć do czasu aż będzie na jezdni, bo auta są na tyle wysokie, że ani ono mnie, ani ja jego nie widzimy. Co robisz jak mijasz autobus stojący na przystanku, ja to samo, noga na hamulcu i mam nadzieję że nikt mi nie wyskoczy. Czasami nie da się przewidzieć zachowania ludzi, ale można być na nie przygotowanym. Co do przejść, to da się bardzo łatwo zauważyć czy pieszy chce przejść przez jezdnię, czy nie, zazwyczaj ci co chcą patrzą w kierunku przejeżdżających aut i stoją blisko krawędzi + jak nie ma żadnego obiektu w pobliżu to wątpię, żeby ktoś wybrał sobie akurat takie miejsce na dumanie nad życiem. Gorzej jest z grupą pieszych stojących przy twojej krawędzi tutaj zawsze warto się zatrzymywać, bo w takiej grupie działa instynkt stadny, ktoś w grupie zrobi jakiś nagły ruch w kierunku przejścia, drugi to zauważy, pomyśli że tamten wchodzi na jezdnię i sam wejdzie nawet się nie popatrzy wchodząc na ulicę. No i w grupie ludzi stojącej przy przejściu zawsze jest ktoś kto chce przejść, więc moim zdaniem całkiem łatwo to zauważyć. Sam często jeżdżę rowerem i tutaj sprawa z pieszymi się pogarsza, nie to że jako rowerzysta stawiam mniejsze zagrożenie dla nich i nie muszę tak uważać, wręcz odwrotnie. Boję się stawać przed przejściami dla pieszych i ich przepuszczać, bo nie mogę zagwarantować, że auto za mną się zatrzyma. Ja zatrzymam się przed przejściem, zachęcę pieszego do wejścia na jezdnię, a tu nagle wyminie mnie auto i tragedia gotowa. Na rowerze nie jestem w stanie obserwować co się dzieję za mną ( mogę tylko spojrzeć ), i nie jestem w stanie zagwarantować że kierowca za mną się zatrzyma. Prosty przykład ze świateł, dojeżdżam do świateł, patrzę żółte no to hamuje, a tu nagle wyprzedza mnie osobówka i przejeżdża prawie na czerwonym.
Trzeba zwrócić uwagę, że przechodnie na pasach też czują się jak święte krowy, auto jedzie, buch na pasy. Zadowolony/a bo auto musi zwolnić, inaczej w razie wypadku kierowca będzie miał rozprawę.
piesi też nie są święci, ile razy się widzi jak nie chce im się czekać na zielone i przechodzą, czasami nawet nie popatrzą czy coś jedzie czy nie, czasami widzą że jedzie to i tak się wpier**** pod samą maskę jakby była jakaś szansa że wygra z samochodem.. także bezmyślność owszem ale nie tylko i nie zawsze kierowców.
zgadzam się w pełni z autorem. Jako kierowca, rowerzystka i piesza najbardziej boję się właśnie takich pań. Nagminnie pokazują jak słabo znają podstawowe i najważniejsze przepisy ruchu. I właśnie z tego często wynika ich bezczelna postawa, bo nawet nie zdają sobie sprawy jakie przewinienie zrobiły. Choć akurat ostatnio miałam taką sytuację z mężczyzną - jechał z żoną i dzieckiem, zajęchał drogę, ledwo uniknęłam kolizji, zatrąbiłam a pan przy dziecku zwyzwał mnie i dał mi po chwili po złości hamulcach.
Ja już nie raz ledwo uszłam z życiem na przejściu dla pieszych i nieraz też widziałam, jaką skrajną głupotą się wykazują piesi, a szczytu dosiegają szczególnie starsze osoby wyłażące z mszy, sprawiają wrażenie, jakby w ogóle robili łaskę kierowcom, że zostawiają jeden pas do przejazdu. Także tu nie ma co generalizować, bo głupota dotyczy wszystkich grup społecznych.
hmm... jakos ostatnie zdanie nie przekonuje mnie, że autorem jest lekarz... kretynizm, debilizm i idiotyzm to choroby... więc gratuluję używania w mowie potocznej ciężkich schorzeń w nazywaniu zwyczajnego braku wyobraźni.
Mieszkam przy dość niebezpiecznych skrzyżowaniach i powiem szczerze, że jak się samemu nie wepchnie na pasy to NIKT nie przepuści (no chyba, że mam akurat na sobie krótkie spodenki/spódniczkę + obcasy). Z tego co się orientuję to, gdy człowiek chce wejść na pasy (zakładam, że nie ma świateł) to kierowca MA OBOWIĄZEK SIĘ ZATRZYMAĆ. To nie jest tak, że piesi uważają się za święte krowy (chociaż pewnie i takie przypadki się zdarzają), prawo to prawo. Chamstwo kierowców wobec pieszych nie zna granic.
Bez przesady, że całe zło tego świata to kierowcy... Kiedy piesi mają zielone to mają... A jak są bezmyślnymi kretynami, idiotami, głupkami i wbiegają na jezdnię nawet się nie rozglądając bo jemu się spieszy i jak jest na drodze to przecież ma pierwszeństwo bo jest mniejszy, to się nie liczy?
Ostatnim hitem jaki widziałam to mamusia z wózkiem czekająca przy krawężniku aż samochód przejedzie, szkoda tylko, że ona czekała na chodniku a wózek wepchnęła na jezdnię... Gratuluję pomysłowości!
Egzamin na prawko zdałem pół roku temu i uważam, że to jest jakieś nieporozumienie. Za pierwszym razem jest banalnie zdać. Jeśli potrafisz jeździć to egzaminator nie ma za co cię uwalić. Za to nauczyć się jeździć już nie jest tak łatwo. Poruszać się po drodze a umieć prowadzić samochód to co innego. Możliwości swoje i samochodu poznawałem "w praniu". Miałem nie jedną sytuację kiedy mogłoby dojść do zderzenia. Całe szczęście, że jeździłem fiatem seicento a nie prawie 200-konnym samochodem rodziców.
Wierzycie Wyborczej ? Statystyka "na gębę" to kiepski argument. Bronienie się jest cechą ludzką. Ilu kryminalistów, ze łzami w oczach przeprasza ? Nie ma też ani słowa o winy pieszych. O tym, że nie czekają na światło, nie oglądają się, przechodzą byle gdzie. Widziałam różne sytuację. Baba z wózkiem wtargnęła na jezdnię, nie patrząc na nic, bo jej się spieszyło. Inna podobna rowerzysta śmignął na przejściu bez świateł, a kierowca zatrzymał się ledwo. Dlatego powinno się edukować obie strony.
Prawda! Taka k... (na pasach!) mało nie rozjechała mi dziecka. Ale ją pokarało, chwilę potem (być może pod wpływem tego co usłyszała od mojego męża) pieprznęła w słupek. Tak, miałam satysfakcję.
Ktoś Ci wmawia, że przyczyną nie jest głupota? Wszyscy mówią, że nieostrożność i nierozwaga. Przynajmniej ja o tym słyszę najczęściej. O pijanych lubią mówić, ze ich złapano, wcale nie że powodują wypadki... A brawura to zazwyczaj głupota w czystej postaci, szczególnie jeśli nie polega na prędkości, więc nie do końca rozumiem ten wniosek końcowy.
Właśnie chciałem to napisać... Zaczyna mnie irytować, że wszędzie nam coś "wmawiają" i codziennie jest o tym jakiś demot.
@Rozenkranz: Jestem kobietą-kierowcą od 5 lat i muszę się (niestety) z Tobą zgodzić. ZAZWYCZAJ powodem mojej frustracji za kółkiem są kobiety. Ale głównie dlatego, że jeżdżę po mieście, gdzie płynność jazdy jest na wagę złota. A zazwyczaj to kobiety jadą lewym pasem(bo przecież JUŻ za 5km skręcają w lewo), nie zważając na to, że za nimi ciągnie się sznur samochodów, chcących je wyprzedzić. Zazwyczaj to one zaczynają ruszać ze świateł dopiero 20m po pierwszym aucie (przecież one i tak zdążą przejechać) itd. Jednak zwracam uwagę na słowo "zazwyczaj", bo niektórzy panowie wcale nie są lepsi - a to zajadą drogę, a to sobie skręcą bez migacza. Jeśli mowa o wypadkach - nie mam pojęcia która płeć powoduje ich więcej i czy jest w ogóle jakaś zależność, ale wątpię.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2012 o 19:32
@Rozenkranz: prawda! Najbardziej obrazowa jaka może być. Prawo jazdy dopiero robię, jednak ogółem jeżdżę dość dużo(motorower) i nie powiem żeby szło mi to źle. Oczywiście mam trochę złych nawyków, ale bez przesady - kto ich nie ma w ogóle? Teraz co do kobiet - tragedia, niestety. I nie mówię tego po to, aby dogryźć płci pięknej - po prostu jazda za kobietą doprowadza mnie do szewskiej pasji. Ot choćby dzisiaj, przez środek mojej metropolii leciała sobie paniusia nowiutkim Renault Fluence`m na tablicach z Mokotowa(WE), trzymając 30-35 przez cały czas. I ani za tym jechać, ani wyprzedzić - bo latała po krawężnikach i skręcała bez włączania kierunków. Mógłbym wymienić takich sytuacji mnóstwo, bo praktycznie co chwila widzę coś takiego. Nagminne jest wieszanie się cyckami na kierownicy - niemożność skrętu i jazda ze średnią 25 km/h po prostu zagina człowieka. "No bo tak uczyli na kursach".
W tym artykule chodziło o to, że media podają, że najczęściej wypadki powodują osoby młode po 2X lat, przez prędkość, alkohol itd, a tak nie jest. Przeczytaj cały artykuł podany w źródle, tam jest to na wstępie.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2012 o 0:38
Nadmierna prędkość i alkohol to właściwie jedyne przyczyny wypadków, jakie podawane są w mediach. Tymczasem milczy się o podstawowych zasadach jazdy łamanych nagminnie, np. jazda LEWYM pasem 50km/h, który służy do wyprzedzania, zbyt późne włączanie kierunkowskazu(o ile w ogóle), przy jednym pasie - nietrzymanie się prawej strony drogi, co utrudnia wyprzedzanie, zastawianie skrzyżowań i pasów przez stojących w korku itp. Nie wspomnę już o tym, że ludzie nie wiedzą kto ma pierwszeństwo na skrzyżowaniu równorzędnym, a kto przy zawracaniu. To świadczy o tym, że nie wszyscy powinni otrzymywać prawo jazdy, a już na pewno nie na podstawie "teorii" wykutej na blachę. Egzamin praktyczny powinien uwzględniać reakcje na sytuacje zagrożenia, bo do prowadzenia pojazdu potrzeba minimum inteligencji, bystrości, refleksu i poczucia odpowiedzialności.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2012 o 17:27
No zgadzam się ale i tak większość zminusuje bo źródłem jest wyborcza. . .
Najgorsze co moze byc na przejsciu dla pieszych, zielone swiatlo dla pieszego, zielona strzalka dla kierowcy i "zielone swiatlo" dla tramwaju. Kierowca musi sie zatrzymac przed przejsciem stajac na torach i wtedy kierowca tramwaju zaczyna wywierac na niego presje zeby sie odsunal, czesto dzwiekiem. Do wypadku brakuje naprawde niewiele.
Kierowca powinien się zatrzymać przed torami. Problem?
Nie moze przed torami... bo sie nie zmiesci, jeden jeszcze stanie, ale jak jest dwoch chetnych do skretu w prawo, a jest ich duzo wiecej, to drugi bedzie stal na srodku skrzyzowania. Sytuacja ktora opisuje to przystanek slomiana w Krakowie.
Wspolrzedne do google earth: 50.041159,19.924269
Linku nie wkleilem bo jest strasznie dlugi ;p
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 25 czerwca 2012 o 8:06
Obczaiłem miejsce, faktycznie jest idiotycznie zrobione, chyba powinien być dodatkowy pas dla skrącających w prawo...
Zawsze, jak ktos sie zatrzymuje na pasach i uniemozliwia po nich przejscie, to pukam takiej osobie w szybke. Pare razy probowali cos tam gadac, ale jak nie znaja przepisow, to niech sie ciesza, ze nie chodze z mlotkiem.
Co do zatrzymania na pasach to nie zawsze jest to specjalnie. Czasami widzi się, że przed nami korek się przesuwa wygląda na to, że przejedziemy, a tu nagle stop.
Tak,tylko jeden z przepisow mowi, ze aby wjechac na skrzyzowanie, trzeba miec mozliwosc opuszczenia go. Analogiczna sytuacja z przejsciem - dlatego wlasnie jest po przejsciu miejsce na jeden samochod. Cos jak przy znaku stop - najpierw zatrzymanie wzgledem pojazdu, ktory przy stopie sie zatrzymal, pozniej wzgledem lini/znaku.
Xar: Wiem, tylko na przykład może się zdarzyć tak, że samochód przed tobą wjeżdża na wolne miejsce za pasami, przed nim samochody powoli ruszają i wygląda na to, że będzie drugie miejsce, a tu nagle ktoś kogoś wpuści i miejsca nie ma. P.S.: Nie mówię tu o pasach na skrzyżowaniu.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2012 o 19:45
Na skrzyżowanie wjeżdżam jak wiem, że mogę je opuścić. Na pasach zdarzyło mi się utknąć 1 raz i to były pasy na prostej drodze, nie na skrzyżowaniu. Nie wjechałem na nie od razu, a patrzyłem czy będzie miejsce, wszystko wskazywało, że będzie więc zacząłem wjeżdżać, a tu "niespodzianka".
zasada ograniczonego zaufania
Po prostu to się bierze z tego że jedzie sobie taka paniusia dobrym samochodem i wydaje jej się że jak ma pieniądze i dobrą fure to ona ma pierwszeństwo i jak jedzie to nawet jak na pasach jest zielone to "plebs" musi zaczekać bo "wybraniec" przejeżdża.
Powiedz to mojemu koledze, który myślał, że jak ma swój samochód, to jest panem szos i myślał, że ma pierwszeństwo i w ten sposób zabił cztery młode osoby. Idź stań i powiedz mu, że to kobiety są gorsze(btw wśród tych 4 osób były dwie koleżanki). Chciał się popisać przed znajomymi i zrobić UDERZAJĄCE wrażenie... typek zupełnie bez wyobraźni wyprzedzał na zakręcie, i walnął w TIRa czołowo. Brak wyobraźni tyczy się obu płci, stety albo niestety.
Czy mam przez to rozumieć, że jak ktoś jedzie po pijaku, jedzie za szybko i brawurowo to nie jest głupi i bezmyślny? Po drugie... źródło... jak dla mnie wyborcza nie jest wiarygodnym źródłem informacji....
Tekst dość wyraźnie sugeruje, jakoby całe zło na drogach było wyrządzane przez kierowców pastwiących się na biednych pieszych. Zapewne często tak właśnie jest. Jednak sprawa z pewnością nie jest taka jednoznaczna, jak wrażenie odniesione po przeczytaniu tego tekstu. Owszem - jeżeli piesi mieli zielone światło, to sprawa jest raczej jednoznaczna. Jednak, jeżeli dochodzi do wypadków w miejscach, gdzie nie ma sygnalizacji świetlnej, to równie często, a być może i częściej dochodzi do wypadków z winy pieszych. Niestety, wielu pieszym wydaje się, że na pasach mają pierwszeństwo bez względu na wszystko i często wchodzą na jezdnię bez ŻADNEGO sprawdzenia, czy nie jedzie jakiś pojazd. Samochód ma zahamować punktowo w miejscu, bo jaśnie pieszy wchodzi na jezdnię. W moim odczuciu największym źródłem problemu jest przepis dający pieszym pierwszeństwo na pasach, bez wsparcia tego przepisu jasną informacją o tym, że przepis ten nie zwalnia pieszych ze sprawdzenia, czy nie wchodzą bezpośrednio pod koła. ---- Uprzedzając zarzuty - nie sugeruję bynajmniej, że wina zawsze leży po stronie pieszych, bo tak nie jest. Zwracam tylko uwagę, że sprawa wcale nie jest taka jednoznaczna... ---- Poza tym - ZAWSZE, ale to ZAWSZE - oprócz przepisów należy posługiwać się też rozumem. Oczywiście, jeżeli ktoś takowy posiada.
> Slonx ---- "Wszystko jest w przepisach, tylko ludzie ich nie znają." ---- Owszem, masz rację, że ludzie nie znają przepisów. Tylko skąd w takim razie wiedzą o tym, że na pasach mają pierwszeństwo?? Przecież nie z czytania kodeksu drogowego. Skąd więc o tym wiedzą? Zapewne z mediów (?), a jeżeli tak, to szkoda, że media równie gorliwie nie nagłaśniają informacji o tym, że to pierwszeństwo jest w pewnym stopniu uwarunkowane. ----- To samo dotyczy chodzenia pieszych po jezdni (w miejscach, gdzie nie ma chodnika) z lewej strony. Swego czasu była w mediach wręcz kampania informacyjna, żeby chodzić lewą stroną jezdni. Szkoda, że w tej kampanii nie przekazano równie dobitnie informacji - DLACZEGO należy chodzić lewą stroną. A to dlatego, żeby widząc nadjeżdżający pojazd - ZEJŚĆ z jezdni, aby nie dostać w twarz samochodem. Niestety, zdecydowana większość pieszych idąc po jezdni lewą stroną, widząc nadjeżdżający z przeciwka pojazd, nadal wędruje po jezdni. A skoro tak, to właściwie nie ma żadnego znaczenia, po której stronie jezdni idą.
Ogólnie najbezpieczniej by było, gdyby nie jeden zapis mówiący, że pieszy nie ma pierwszeństwa stojąc przy krawędzi przejścia. Kierowcy naginają ten przepis nie zwalniając na widok pieszego dochodzącego do przejścia, zmuszając go do zatrzymania przed nim i utraty pierwszeństwa. "jak widzę gówniarzy, którzy pchają się rozbujanym krokiem na przejście" to powinieneś wiedzieć, że musisz im ustąpić pierwszeństwa, jeśli pieszy zbliża się do przejścia pewnym krokiem, widzimy że ma zamiar na nie wejść, to musimy mu ustąpić.
@Slonx - proszę cię, jak gwałtownie hamować. Ja jak jeżdżę to tylko raz mi się zdarzyło awaryjnie hamować, ale to tylko i wyłącznie moja wina, bo skupiłem się na zmianie pasa, zamiast na obserwowaniu przejścia przede mną. Jeśli zwracasz uwagę na ludzi w okolicy przejścia, to nigdy nie będziesz musiał hamować awaryjnie. Oczywiście wiem że koncentrowanie się na wszystkim podczas jazdy męczy, ale jeśli chcemy jeździć bezpiecznie musimy zwracać uwagę na pieszych w pobliżu przejść i zawsze zachowywać szczególną ostrożność kiedy się do nich zbliżamy. To dotyczy również zwolnienia chociaż do obowiązującej w tym miejscu ograniczenia prędkości.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 czerwca 2012 o 23:55
@Slonx - owszem zgadza się że niektóre przejścia są słabo widoczne, lub zasłonięte np. autami, ale przy autach naprawdę jadę z nogą na hamulcu, bo wiem że w każdej chwili może mi wyskoczyć dziecko ( lub dziewczyn, ogólnie wszystko małe ) na jezdnię i nie mam szans go zobaczyć do czasu aż będzie na jezdni, bo auta są na tyle wysokie, że ani ono mnie, ani ja jego nie widzimy. Co robisz jak mijasz autobus stojący na przystanku, ja to samo, noga na hamulcu i mam nadzieję że nikt mi nie wyskoczy. Czasami nie da się przewidzieć zachowania ludzi, ale można być na nie przygotowanym. Co do przejść, to da się bardzo łatwo zauważyć czy pieszy chce przejść przez jezdnię, czy nie, zazwyczaj ci co chcą patrzą w kierunku przejeżdżających aut i stoją blisko krawędzi + jak nie ma żadnego obiektu w pobliżu to wątpię, żeby ktoś wybrał sobie akurat takie miejsce na dumanie nad życiem. Gorzej jest z grupą pieszych stojących przy twojej krawędzi tutaj zawsze warto się zatrzymywać, bo w takiej grupie działa instynkt stadny, ktoś w grupie zrobi jakiś nagły ruch w kierunku przejścia, drugi to zauważy, pomyśli że tamten wchodzi na jezdnię i sam wejdzie nawet się nie popatrzy wchodząc na ulicę. No i w grupie ludzi stojącej przy przejściu zawsze jest ktoś kto chce przejść, więc moim zdaniem całkiem łatwo to zauważyć. Sam często jeżdżę rowerem i tutaj sprawa z pieszymi się pogarsza, nie to że jako rowerzysta stawiam mniejsze zagrożenie dla nich i nie muszę tak uważać, wręcz odwrotnie. Boję się stawać przed przejściami dla pieszych i ich przepuszczać, bo nie mogę zagwarantować, że auto za mną się zatrzyma. Ja zatrzymam się przed przejściem, zachęcę pieszego do wejścia na jezdnię, a tu nagle wyminie mnie auto i tragedia gotowa. Na rowerze nie jestem w stanie obserwować co się dzieję za mną ( mogę tylko spojrzeć ), i nie jestem w stanie zagwarantować że kierowca za mną się zatrzyma. Prosty przykład ze świateł, dojeżdżam do świateł, patrzę żółte no to hamuje, a tu nagle wyprzedza mnie osobówka i przejeżdża prawie na czerwonym.
Trzeba zwrócić uwagę, że przechodnie na pasach też czują się jak święte krowy, auto jedzie, buch na pasy. Zadowolony/a bo auto musi zwolnić, inaczej w razie wypadku kierowca będzie miał rozprawę.
Prawdziwym problemem jest beserwiseria. On jest praprzyczyną wszystkiego.
No właśnie, zielona strzałka i już nie patrzą na pieszych czy rowerzystów :/
Wyborcza źródłem?
Kto kogo oszukuje!
Każdy winny.
piesi też nie są święci, ile razy się widzi jak nie chce im się czekać na zielone i przechodzą, czasami nawet nie popatrzą czy coś jedzie czy nie, czasami widzą że jedzie to i tak się wpier**** pod samą maskę jakby była jakaś szansa że wygra z samochodem.. także bezmyślność owszem ale nie tylko i nie zawsze kierowców.
zgadzam się w pełni z autorem. Jako kierowca, rowerzystka i piesza najbardziej boję się właśnie takich pań. Nagminnie pokazują jak słabo znają podstawowe i najważniejsze przepisy ruchu. I właśnie z tego często wynika ich bezczelna postawa, bo nawet nie zdają sobie sprawy jakie przewinienie zrobiły. Choć akurat ostatnio miałam taką sytuację z mężczyzną - jechał z żoną i dzieckiem, zajęchał drogę, ledwo uniknęłam kolizji, zatrąbiłam a pan przy dziecku zwyzwał mnie i dał mi po chwili po złości hamulcach.
Ja już nie raz ledwo uszłam z życiem na przejściu dla pieszych i nieraz też widziałam, jaką skrajną głupotą się wykazują piesi, a szczytu dosiegają szczególnie starsze osoby wyłażące z mszy, sprawiają wrażenie, jakby w ogóle robili łaskę kierowcom, że zostawiają jeden pas do przejazdu. Także tu nie ma co generalizować, bo głupota dotyczy wszystkich grup społecznych.
głupota jest najgorszą chorobą - nie ma na nią ani lekarstwa ani protezy - brawo Panie Doktorze
hmm... jakos ostatnie zdanie nie przekonuje mnie, że autorem jest lekarz... kretynizm, debilizm i idiotyzm to choroby... więc gratuluję używania w mowie potocznej ciężkich schorzeń w nazywaniu zwyczajnego braku wyobraźni.
Głupota nie tylko osób siedzących za kółkiem, ale także i pieszych. Trzeba bać pod uwagę wszystkie przypadki, a nie połowę.
Mieszkam przy dość niebezpiecznych skrzyżowaniach i powiem szczerze, że jak się samemu nie wepchnie na pasy to NIKT nie przepuści (no chyba, że mam akurat na sobie krótkie spodenki/spódniczkę + obcasy). Z tego co się orientuję to, gdy człowiek chce wejść na pasy (zakładam, że nie ma świateł) to kierowca MA OBOWIĄZEK SIĘ ZATRZYMAĆ. To nie jest tak, że piesi uważają się za święte krowy (chociaż pewnie i takie przypadki się zdarzają), prawo to prawo. Chamstwo kierowców wobec pieszych nie zna granic.
Czyżbyś mieszkała w Warszawie? :)
Nie :)
Bez przesady, że całe zło tego świata to kierowcy... Kiedy piesi mają zielone to mają... A jak są bezmyślnymi kretynami, idiotami, głupkami i wbiegają na jezdnię nawet się nie rozglądając bo jemu się spieszy i jak jest na drodze to przecież ma pierwszeństwo bo jest mniejszy, to się nie liczy?
Ostatnim hitem jaki widziałam to mamusia z wózkiem czekająca przy krawężniku aż samochód przejedzie, szkoda tylko, że ona czekała na chodniku a wózek wepchnęła na jezdnię... Gratuluję pomysłowości!
Egzamin na prawko zdałem pół roku temu i uważam, że to jest jakieś nieporozumienie. Za pierwszym razem jest banalnie zdać. Jeśli potrafisz jeździć to egzaminator nie ma za co cię uwalić. Za to nauczyć się jeździć już nie jest tak łatwo. Poruszać się po drodze a umieć prowadzić samochód to co innego. Możliwości swoje i samochodu poznawałem "w praniu". Miałem nie jedną sytuację kiedy mogłoby dojść do zderzenia. Całe szczęście, że jeździłem fiatem seicento a nie prawie 200-konnym samochodem rodziców.
Wierzycie Wyborczej ? Statystyka "na gębę" to kiepski argument. Bronienie się jest cechą ludzką. Ilu kryminalistów, ze łzami w oczach przeprasza ? Nie ma też ani słowa o winy pieszych. O tym, że nie czekają na światło, nie oglądają się, przechodzą byle gdzie. Widziałam różne sytuację. Baba z wózkiem wtargnęła na jezdnię, nie patrząc na nic, bo jej się spieszyło. Inna podobna rowerzysta śmignął na przejściu bez świateł, a kierowca zatrzymał się ledwo. Dlatego powinno się edukować obie strony.
Czekałem na ten komentarz, ktoś w końcu musiał napisać "wyborcza kłamie".
Litości. Kotlet odgrzany z 2009.
http://blogdebart.pl/2009/09/01/pan-doktor-pisze-list/
Jak mialem 5 czy 6 lat zostalem potracony przez kobiete w mercedesie. Pierwsze co zrobila, to wyszla z auta i nakrzyczala na mnie
Prawda! Taka k... (na pasach!) mało nie rozjechała mi dziecka. Ale ją pokarało, chwilę potem (być może pod wpływem tego co usłyszała od mojego męża) pieprznęła w słupek. Tak, miałam satysfakcję.