Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
1095 1177
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar sasiadszatana665
+7 / 9

W poszukiwaniu jakiejkolwiek pracy tyle trzeba przegarnąć że już o wymarzonej nie wspomnę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P przemo11
+4 / 4

1. Jest ok znalazłeś!
2. Dzwonisz!
PRZEPRASZAMY ETAT JUŻ JEST ZAJĘTY..
3. K#*@A

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P puszka666
-1 / 5

Kolejny demot z cyklu: "mam dyplom, ale w promieniu 15 minut drogi nie ma dla mnie ofert". Pora wreszcie się dostosować do dzisiejszych czasów. Obecnie albo za robotą w twoim zawodzie wyjeżdżasz, albo się przekwalifikowujesz. Gadanie w stylu: mam studia i nie będę zapi***ał fizycznie do niczego nie prowadzi. Polskie uczelnie wyrzuciły tylu absolwentów że rynek się przesycił i tego się nie przeskoczy. Nawet przy kierunkach technicznych jest to odczuwalne, bo jeżeli w takim np. Olsztynie jest wydział geodezyjny to i nie ma się co dziwić, że nikt ich tam na siłę nie szuka. I inżynierowie z regionu muszą szukać roboty po całym kraju.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nike79
+4 / 4

Dla mnie to takie trochę gadanie głowy z telewizji. Niby ma sens, ale jak się zastanowić... Patrząc na bezrobocie w kraju można dojść do wniosku, że "rynek się przesycił" ogólnie a nie tylko w niektórych profesjach. To nie jest tylko brak równowagi a głęboka recesja gospodarcza tuszowana przez władze, które nam opowiadają, że w Polsce kryzysu nie ma. Zapotrzebowanie na pracowników dotyczy raczej zawodów o wysokich kwalifikacjach (lekarz, może główna księgowa...) lub... miejsc, w których nikt nie może jakoś zagrzać miejsca ze względu na podejście pracodawcy.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P puszka666
-1 / 1

nike79 zgodzę się, że rynek ogólnie się przesycił, przykład był ze studentem, bo to raczej główna grupa malkontentów w dziedzinie szukania pracy. Ktoś kto pracował raczej fizycznie szybciej zmieni profesję. Nie ma co też ukrywać, że i tak Polacy są raczej przywiązani do jednej roboty w jednym miejscu i choćby miało im to pomóc to bardzo mało kto się przekwalifikowuje bądź przeprowadza za pracą. Co do ogólnego przesycenia, to uważam, że to kwestia jeszcze innej sprawy a mianowicie rozwijającej się automatyzacji. Np takie kasy automatyczne w marketach itp, może to drobny przykład ale jakby się zastanowić ile pracowników musiałoby pracować w przemyśle motoryzacyjnym, spożywczym itp. gdyby przy obecnej konsumpcji cofnąć się technologicznie choćby o kilka-kilkanaście lat (nie popadając w skrajności oczywiście) wstecz. Liczba ludności rośnie a automatyzacja sprawia, że pracy nie przybywa w tym samym tempie. [...] i nie, nie jestem jakimś antyglobalistą :) po prostu do takich wniosków ostatnio doszedłem.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nike79
0 / 0

Nic w tym nie ma godnego potępienia, że ludzie wykształceni chcą pracować w zawodzie, że mają ambicje na rozwój zawodowy, że nie chcą robić na czarno i nie łapią się byle akwizycji. Chyba nie mają aż tak wygórowanych wymagań skoro do pierwszej pracy masowo wyjeżdżają gdzieś do Londka na przysłowiowy zmywak... A automatyzacja to przecież problem rynku pracy szerszego niż tylko nasz rodzimy. Odgrywa jakąś rolę, jednak to niewielki procent zważywszy na to, że na sytuację w krajach, do których Polacy emigrują, nie ma aż takiego wpływu. Pewnie ma większy wpływ na prymitywną gospodarkę... Tam, gdzie wydobywa się węgiel zabiera miejsca pracy, ale tam, gdzie produkuje się komputery, które potem wszędzie się znajdą? A czym nasza "potęga" przemysłowa?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
P puszka666
0 / 0

I kolejny raz nie będę zaprzeczał. Nie ma w tym nic do potępiania, jednak niektórych faktów się nie przeskoczy. Niektórych specjalistów nie potrzeba aż tak wielu. Gdybym szukał na siłę pracy w swoim zawodzie (nauczyciel informatyki) to bym albo od pięciu lat na bezrobociu siedział bo mamy niż demogr. (a nauczyciele raczej są zwalniani w ostatnim czasie), albo pracował fizycznie poniżej kwalifikacji, co z resztą przez jakiś czas robiłem (na czarno) tylko, że postanowiłem się trochę przekwalifikować i choć kokosów nie zbijam to zmieniłem pracę na bliższą moich oczekiwań. Poza tym nie można porównywać Wielkiej Brytanii i tym podobnych do Polski, tam jest lokowany kapitał, bo ma mocniej ugruntowaną pozycję. Polska, nie ma się co okłamywać, taki stan zacznie doganiać pewnie za kilkadziesiąt lat najwcześniej. Co do innych krajów to też trzeba zauważyć, że wiele z nich działało na zasadzie bańki spekulacyjnej i co dzisiaj mamy światowy kryzys bo tacy Amerykanie, Grecy, Hiszpanie etc. chcieli żyć na wyższym poziomie niż z logicznej kalkulacji by to wynikało. Pod tym jednym względem, nadopiekuńczość naszego Państwa uważam za uzasadnioną, choć prowadzi to zmniejszenia standardów życia (wysokie podatki, składki, wysokie wymagania kredytowe itp.)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2012 o 8:25

avatar nike79
0 / 0

Żeby być dobrze zrozumianą, to wyjaśniam, że nie mam nic przeciwko przekwalifikowaniu się czy przeprowadzce, jeśli ktoś tylko ma możliwości. Uważam po prostu, że sytuacja jest na tyle zła, że to już niezbyt efektywne w granicach naszego kraju.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 8 sierpnia 2012 o 11:42

avatar Andy1983
+1 / 1

Chyba w poszukiwaniu w ogóle pracy w Polsce, z której da się przeżyć dłużej niż półtora tygodnia w miesiącu ha ha ha.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar docxent
+1 / 3

Ja jako technik informatyk szukam i nie mogę znaleźć... brakuje zwykle doświadczenia albo dyplomu magistra... na to niestety patrzą zamiast sprawdzić co człowiek potrafi:/ A ja w szkole informatycznej nauczyłem się więcej niż w liceum i gimnazjum na infie...
Nie wspomnę o kwocie którą chcę zarabiać, bo ona na pewno nie przeszkodziła w zdobyciu pracy... chcę zarabiać w swoim zawodzie około 2400 na rękę; Jeszcze żaden pracodawca nie pisał mi że to są wygórowane wymagania... bo nie są.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wolfi1485
+1 / 1

o dyplomie magistra to lepiej zapomnij stary, on niewiele daje... ja mam dyplom magistra, i chciałbym 2000 zł na rękę (szczyt marzeń!, w zawodzie na start wziąłbym nawet minimalną krajową na początek) i też nie mogę znaleźć pracy. Pytałem na stanowiskach związanych z wykształceniem, to się kretyni dowalali że nie mam doświadczenia, pytałem na stanowiskach z niższymi kwalifikacjami - przeszkadzało im za wysokie wykształcenie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar nike79
+1 / 1

To tylko argument. Przecież widzą Twoje wykształcenie i dokonania zawodowe w CV. O jednym dowiadują się na rozmowie. "Niemagistrowi" mówi się, że brak mu dyplomu, magistrowi, że nie ma doświadczenia, doświadczonemu, że jest za stary... Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar docxent
-1 / 1

Zwykle jest tak: Gość bez dyplomu słyszy, że... nie ma dyplomu, gość z dyplomem słyszy - brak doświadczenia, gość doświadczony słyszy: "Pańskie wymagania finansowe są zbyt wysokie...",
gość po 40-tce słyszy że jest za stary...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar docxent
0 / 0

Wolfi1485 - a gdzie studiowałeś? I czy to była informatyka czy jakiś inny kierunek?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Wolfi1485
0 / 0

@docxent nie informatyka, inny kierunek. A jeszcze niedawno zazdrościłem informatykom umiejętności, wydawało mi się że im jest stosunkowo łatwo na rynku pracy - a tu proszę co się okazuje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
1 19siwy99
0 / 0

Chyba ma zatwardzenie, skoro już tyle gazet przeczytał i wciąż siedzi na kiblu :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem