Może nam o tym opowiesz? Jak dla mnie pantofelek jest ciekawym stworzeniem, a jego sposób rozmnażania jest charakterystyczny, bo różni się nieco od innych jednokomórkowców. Ale, nie będę odwracał uwagi od osoby wykształconej, która na pewno podzieli się swoją wiedzą.
Dziwna logika. Koncernom znacznie bardziej opłaca się jak najdłuższe utrzymywanie ludzi przy życiu. Wyleczenie raka nie daje nikomu odporności na inne nowotwory. Jeśli choroba miała podłoże genetyczne, można spokojnie liczyć na powtórkę z rozrywki. Znacznie bardziej opłacalne będzie chyba wyleczyć daną osobę 3-4 razy z rzędu, niż leczyć ją tylko raz.
Ale ludzie cierpiący na AIDS, nowotwory lub zwykłą kandydozę będą musieli poświęcić lata żeby kupować leki/chemie/ robić sobie zabiegi, które tylko załagodzą problem. Bo taki chory na AIDS będzie podatny na choroby (ze względu na brak odporności) więc wyda fortunę na leki a ten z nowotworem będzie się dłuuugo leczył a potem skończy na morfinie, żeby uśmierzać ból. Czyli... dużo pieniędzy, mało rezultatu. I właśnie o to koncernom farmaceutycznym chodzi. Czemu pacjent ma kupić 1 lek i być zdrowy skoro może się leczyć do momentu śmierci?
@Kindzina
Przecież wystarczy ustalić cenę leku czy terapii równą bądź wyższą dożywotniej kuracji i wszyscy są zadowoleni - koncern ma pieniądze, zaś pacjent żyje.
@Kindzina Jak się to ma do opracowywanych szczepionek przeciwko HIV i leków na AIDS? Kto powiedział, że skuteczna kuracja nowotworu będzie polegać na "cudownym ozdrowieniu" po zażyciu jednej porcji leku? Skrajnie naiwne podejście. Z wiekiem, w związku z osłabieniem intensywności procesów regeneracyjnych komórek, ryzyko wystąpienia nowotworu wzrasta. Czyli pacjent kupuje jeden lek i środki przeciwbólowe, podejmuje terapię, zdrowieje, później znowu choruje, kupuje lek itd...można wtedy ustanowić dowolną cenę danego specyfiku, która ze względu na duży popyt nie będzie zmniejszać zysków. Im człowiek starszy, tym więcej ma dolegliwości, więc czemu firmy farmaceutyczne nie miałyby tego wykorzystać?
@ Thomas Hewitt - nie przekonuje mnie Twoja teoria. Oczywiście, że każdemu koncernowi opłacałoby się leczenie danej choroby u konkretnego pacjenta w nieskończoność, ale na wolnym rynku nie jest to możliwe. Jeśli bowiem istnieją dwie, trzy lub nie daj Boże więcej firm, którym zależy na pieniądzach pacjenta, zaczną one zabiegać o jego względy, oferując jak najtańsze i jak najskuteczniejsze leczenie. Nie dlatego, że go kochają, ale dlatego, że chcą jego pieniędzy. Tak działa konkurencja. Sytuacja wygląda oczywiście całkiem inaczej w krajach, gdzie konkurencji nie ma bądź jest ona ograniczona.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
23 sierpnia 2012 o 19:40
@Witek1235 Polemizowałbym z tą opłacalnością. Choroby przewlekłe, w większości przypadków, negatywnie wpływają na długość życia. Krótsze życie=mniej chorób=mniej pieniędzy.
Możliwości są trzy: albo jest geniuszem, albo miał niesamowite szczęście, albo to co zrobił jest od dawna znane, ale po co zmieniać coś co jest dobre (czyt. sporo firm produkuje, nieźle zarabia, a nowe linie technologiczne kosztują, bla bla bla). co obstawiacie?
Niestety rzeczywistość jest brutalna. Firma XY kupi od niego patent, później zacznie produkcję i nie będzie już "zdecydowanie taniej". Z pewnością znajdą się tacy, co wyprodukowaliby cudowny test taniej, ale firma XY dzięki umowie CETA ma zagwarantowany monopol.
A i tak żeby mieć zawód np. lekarza onkologa będzie musiał się uczyć miliona niepotrzebnych przedmiotów w college'u lub w liceum, bo "taki jest system".
Chyba nie widzi Pani w tym nic dziwnego? To, że odkrył nową metodę wykrywania nowotworu, nie znaczy, że posiadł ostateczną wiedzę na ten temat i stał się onkologicznym buddhą. Jeżeli zamierza się zająć onkologią studia medyczne są jak najbardziej wskazane.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 sierpnia 2012 o 19:21
Poprzez polski system nauczania nie ma możliwości rozwoju. Tylko to,co napisane jest w książkach próbują wgrzebać do głowy a przez to,że nie ma możliwości 3 czy więcej przedmiotów do wyboru tak jak w Ameryce,mamy nasyp bezużytecznej wiedzy,którą musimy zaliczyć. Właśnie musimy. Bo gdybyśmy sami sobie przedmioty wybierali to zaliczenie byłoby dla nas niczym bo każdy uczyłby się tego,co mu pasuje. I kto wie,może nauka by się w końcu rozwijała,nowe metody leczenia,nowe odkrycia? A nie jak u nas: polski,matma,gegra,hista,fiza,chemia itd... przez to ludzie połowę zapamiętują(jak nie mniej) a połowa idzie w zapomnienie bo było tego za dużo albo ktoś uważa,że jest to niepotrzebne do życia.
A największym absurdem tego kraju jest to,że można mieć zagrożenie z j. polskiego - i uwaga! Będąc Polakiem,umiejąc ojczysty język!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 sierpnia 2012 o 20:03
Kolega ma racje. Materialu jest za duzo. Przez co 3/4 z tego co sie nauczymy po pewnym czasie wyleci nam z glowy. Zamiast zmieniac co roku podreczniki zeby zbic kase, ministerstwo edukacji powinno sie zajac reforma polskiego szkolnictwa. A najgorsze jest to, ze nikt nie chce nic nam wytlumaczyc tylko na sile wpychaja nam do glowy ten obszerny material. Szkoda gadac...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 sierpnia 2012 o 21:57
W rzeczy samej... Polski system edukacji ma to do siebie, że od niepamiętnych czasów kładzie się nacisk na niemal całkowicie bezużyteczną w życiu wiedzę. Dotkliwie brakuje nam możliwości wyboru specjalizacji i tym samym prawa wyboru przedmiotów, które pozwolą młodym ludziom rozwijać swoje zainteresowania i wykorzystać potencjał, który w nich tkwi. Po co mi wiedzieć jak rozpisać reakcję chemiczną? Dlaczego mam się uczyć nut i kuć na blachę matematyczne wzory? Dla szpanu przed okolicznymi przedszkolakami? Proszę Was... Dla samej siebie też średnio, bo po kilku latach nauki i tak już wszystko pozapominałam. Co mi pozostało? Jedynie to, co było mi potrzebne w dalszej edukacji. A teraz jedno pytanie... Co byłoby, gdybym stracony na chemię, matmę, fizykę czas wykorzystała na inne przedmioty, te które są dla mnie dziś niezbędne? Wstyd, wstyd dla skostniałego systemu! MisterWieszKto - plus. Jak stąd do Las Vegas.
W Polsce, bez biegłej znajomości angielskiego w stopniu umożliwiającym zrozumienie tekstów naukowych to, czego dokonał ten chłopak JEST NIEMOŻLIWE ponieważ:
- polscy "naukowcy" (poza garstką nielicznych) niczego nie publikują, bo są śmierdzącymi leniami,
- w/w garstka nielicznych, która publikuje, robi to w języku angielskim bo w Polsce nie ma zwyczaju publikowania prac naukowych w postaci elektronicznej,
- w Polsce każdy, kto chce się kształcić, musi siedzieć w bibliotekach i szperać w staroświeckich katalogach z fiszkami, bo nie tylko nie ma wersji elektronicznej prac naukowych. Nie ma też skomputeryzowanych bibliotek i czytelni,
- nie ma dostępu do elektronicznych (ani nawet drukowanych) prac zagranicznych naukowców w języku polskim, bo nikomu nie chce się ich tłumaczyć.
Tworzyłam projekty gier oraz portali internetowych.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2012 o 17:12
Też tak miałem jako dziecko. I jeszcze pisałem powieści. I rysowałem czołgi.
Demot z pytaniem "A ty co..." lub "A czy to..." to demot mało kreatywny. [-]
mnie uczyli jak rozmnaża się pantofelek
Może nam o tym opowiesz? Jak dla mnie pantofelek jest ciekawym stworzeniem, a jego sposób rozmnażania jest charakterystyczny, bo różni się nieco od innych jednokomórkowców. Ale, nie będę odwracał uwagi od osoby wykształconej, która na pewno podzieli się swoją wiedzą.
wiktor, niektóre komary można. xP
I tak nic z tego będzie, bo koncerny zarabiają na tak dobrze płatnych chorobach jak nowotwory, czy AIDS
Dziwna logika. Koncernom znacznie bardziej opłaca się jak najdłuższe utrzymywanie ludzi przy życiu. Wyleczenie raka nie daje nikomu odporności na inne nowotwory. Jeśli choroba miała podłoże genetyczne, można spokojnie liczyć na powtórkę z rozrywki. Znacznie bardziej opłacalne będzie chyba wyleczyć daną osobę 3-4 razy z rzędu, niż leczyć ją tylko raz.
Ale ludzie cierpiący na AIDS, nowotwory lub zwykłą kandydozę będą musieli poświęcić lata żeby kupować leki/chemie/ robić sobie zabiegi, które tylko załagodzą problem. Bo taki chory na AIDS będzie podatny na choroby (ze względu na brak odporności) więc wyda fortunę na leki a ten z nowotworem będzie się dłuuugo leczył a potem skończy na morfinie, żeby uśmierzać ból. Czyli... dużo pieniędzy, mało rezultatu. I właśnie o to koncernom farmaceutycznym chodzi. Czemu pacjent ma kupić 1 lek i być zdrowy skoro może się leczyć do momentu śmierci?
@Kindzina
Przecież wystarczy ustalić cenę leku czy terapii równą bądź wyższą dożywotniej kuracji i wszyscy są zadowoleni - koncern ma pieniądze, zaś pacjent żyje.
@Kindzina Jak się to ma do opracowywanych szczepionek przeciwko HIV i leków na AIDS? Kto powiedział, że skuteczna kuracja nowotworu będzie polegać na "cudownym ozdrowieniu" po zażyciu jednej porcji leku? Skrajnie naiwne podejście. Z wiekiem, w związku z osłabieniem intensywności procesów regeneracyjnych komórek, ryzyko wystąpienia nowotworu wzrasta. Czyli pacjent kupuje jeden lek i środki przeciwbólowe, podejmuje terapię, zdrowieje, później znowu choruje, kupuje lek itd...można wtedy ustanowić dowolną cenę danego specyfiku, która ze względu na duży popyt nie będzie zmniejszać zysków. Im człowiek starszy, tym więcej ma dolegliwości, więc czemu firmy farmaceutyczne nie miałyby tego wykorzystać?
@ Thomas Hewitt - nie przekonuje mnie Twoja teoria. Oczywiście, że każdemu koncernowi opłacałoby się leczenie danej choroby u konkretnego pacjenta w nieskończoność, ale na wolnym rynku nie jest to możliwe. Jeśli bowiem istnieją dwie, trzy lub nie daj Boże więcej firm, którym zależy na pieniądzach pacjenta, zaczną one zabiegać o jego względy, oferując jak najtańsze i jak najskuteczniejsze leczenie. Nie dlatego, że go kochają, ale dlatego, że chcą jego pieniędzy. Tak działa konkurencja. Sytuacja wygląda oczywiście całkiem inaczej w krajach, gdzie konkurencji nie ma bądź jest ona ograniczona.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2012 o 19:40
@Witek1235 Polemizowałbym z tą opłacalnością. Choroby przewlekłe, w większości przypadków, negatywnie wpływają na długość życia. Krótsze życie=mniej chorób=mniej pieniędzy.
Szkoda, że nie 15-letni dwudziestolatek. To by było coś.
rysuje fallusy w zeszycie kolegi z ławki
Źródło!
Możliwości są trzy: albo jest geniuszem, albo miał niesamowite szczęście, albo to co zrobił jest od dawna znane, ale po co zmieniać coś co jest dobre (czyt. sporo firm produkuje, nieźle zarabia, a nowe linie technologiczne kosztują, bla bla bla). co obstawiacie?
Większość pewnie jak się nudzi na lekcji to słucha muzyki, gra na telefonie albo rysuje ku*asy w zeszycie.
Niestety rzeczywistość jest brutalna. Firma XY kupi od niego patent, później zacznie produkcję i nie będzie już "zdecydowanie taniej". Z pewnością znajdą się tacy, co wyprodukowaliby cudowny test taniej, ale firma XY dzięki umowie CETA ma zagwarantowany monopol.
jak co robie ? rysuje przyrodzenia ,jak wiekszosc w szkole
A i tak żeby mieć zawód np. lekarza onkologa będzie musiał się uczyć miliona niepotrzebnych przedmiotów w college'u lub w liceum, bo "taki jest system".
Chyba nie widzi Pani w tym nic dziwnego? To, że odkrył nową metodę wykrywania nowotworu, nie znaczy, że posiadł ostateczną wiedzę na ten temat i stał się onkologicznym buddhą. Jeżeli zamierza się zająć onkologią studia medyczne są jak najbardziej wskazane.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2012 o 19:21
w Polsce najpierw, by go wyśmiali, a potem dali milion za zapomnienie o swoich odkryciach^^
Zaprojektowałem AK74 w układzie bull-up.
Poprzez polski system nauczania nie ma możliwości rozwoju. Tylko to,co napisane jest w książkach próbują wgrzebać do głowy a przez to,że nie ma możliwości 3 czy więcej przedmiotów do wyboru tak jak w Ameryce,mamy nasyp bezużytecznej wiedzy,którą musimy zaliczyć. Właśnie musimy. Bo gdybyśmy sami sobie przedmioty wybierali to zaliczenie byłoby dla nas niczym bo każdy uczyłby się tego,co mu pasuje. I kto wie,może nauka by się w końcu rozwijała,nowe metody leczenia,nowe odkrycia? A nie jak u nas: polski,matma,gegra,hista,fiza,chemia itd... przez to ludzie połowę zapamiętują(jak nie mniej) a połowa idzie w zapomnienie bo było tego za dużo albo ktoś uważa,że jest to niepotrzebne do życia.
A największym absurdem tego kraju jest to,że można mieć zagrożenie z j. polskiego - i uwaga! Będąc Polakiem,umiejąc ojczysty język!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2012 o 20:03
Kolega ma racje. Materialu jest za duzo. Przez co 3/4 z tego co sie nauczymy po pewnym czasie wyleci nam z glowy. Zamiast zmieniac co roku podreczniki zeby zbic kase, ministerstwo edukacji powinno sie zajac reforma polskiego szkolnictwa. A najgorsze jest to, ze nikt nie chce nic nam wytlumaczyc tylko na sile wpychaja nam do glowy ten obszerny material. Szkoda gadac...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 sierpnia 2012 o 21:57
W rzeczy samej... Polski system edukacji ma to do siebie, że od niepamiętnych czasów kładzie się nacisk na niemal całkowicie bezużyteczną w życiu wiedzę. Dotkliwie brakuje nam możliwości wyboru specjalizacji i tym samym prawa wyboru przedmiotów, które pozwolą młodym ludziom rozwijać swoje zainteresowania i wykorzystać potencjał, który w nich tkwi. Po co mi wiedzieć jak rozpisać reakcję chemiczną? Dlaczego mam się uczyć nut i kuć na blachę matematyczne wzory? Dla szpanu przed okolicznymi przedszkolakami? Proszę Was... Dla samej siebie też średnio, bo po kilku latach nauki i tak już wszystko pozapominałam. Co mi pozostało? Jedynie to, co było mi potrzebne w dalszej edukacji. A teraz jedno pytanie... Co byłoby, gdybym stracony na chemię, matmę, fizykę czas wykorzystała na inne przedmioty, te które są dla mnie dziś niezbędne? Wstyd, wstyd dla skostniałego systemu! MisterWieszKto - plus. Jak stąd do Las Vegas.
glee
Wpisał w google: "zajebisty test na raka trzustki" i mu wyskoczyło. ale brawo że wpisał
Chyba większość gra na komórce. Heh, szaraczki bez mocy twórczej. Ja piszę książki na lekcjach, jeszcze kur*a zobaczycie! ;p
gryzę długopis
W Polsce, bez biegłej znajomości angielskiego w stopniu umożliwiającym zrozumienie tekstów naukowych to, czego dokonał ten chłopak JEST NIEMOŻLIWE ponieważ:
- polscy "naukowcy" (poza garstką nielicznych) niczego nie publikują, bo są śmierdzącymi leniami,
- w/w garstka nielicznych, która publikuje, robi to w języku angielskim bo w Polsce nie ma zwyczaju publikowania prac naukowych w postaci elektronicznej,
- w Polsce każdy, kto chce się kształcić, musi siedzieć w bibliotekach i szperać w staroświeckich katalogach z fiszkami, bo nie tylko nie ma wersji elektronicznej prac naukowych. Nie ma też skomputeryzowanych bibliotek i czytelni,
- nie ma dostępu do elektronicznych (ani nawet drukowanych) prac zagranicznych naukowców w języku polskim, bo nikomu nie chce się ich tłumaczyć.
I właśnie dlatego jesteśmy 100 lat za Murzynami.
Pisze książkę, rysuje, słucham muzyki, sprawdzam coś w necie, pracuje nad grą zależy od lekcji :).