G*wno prawda. Jak nie potrafisz wymienić żadnych zalet twojej dziewczyny, która tak rzekomo kochasz, to o czym to świadczy? Na pewno nie o twojej bezgranicznej, prawdziwej miłości, a o tym, że jej po prostu nie znasz! Człowieka prawdziwie kocha się za charakter, za ten szczególny zbiór pozytywnych cech, które dla nas są idealne. Nie kocha się za nic! Równie dobrze mogę powiedzieć, że kocham trawę albo drzwi od kuchni, skoro przecież nie mogę opisać za co je kocham, prawda? ;] Moim zdaniem ludzie, którzy nie potrafią odp dlaczego kogoś kochają, to ludzie, którzy jedynie są zadurzeni, zakochani, ale prawdziwej miłości to oni na oczy nie widzieli.
piotk Bądź kobieta ta ma mało zainteresowań i jest praktycznie nudna i denna a osoba która w niej się zakochała po prostu jest młodzięczo zakochana i nie zwraca na to jaka nudna i nieciekawa i mało inteligentna jest.
Dla mnie miłość to rodzaj podziwu. Niektórzy ludzie wyzwalają we mnie podziw "chcę taka być", inni "chcę z nim być". Nie wyobrażam sobie wracać do domu do kogoś, kto mi nie imponuje. Nawet w długim związku mój mężczyzna dalej mi imponuje swoimi cechami, których kompletnie nie ogarniam - i tymi, które podziwiam od początku, i nowe, które dopiero odkrywam. Wiecie, jak to jest, jak osoba którą kochacie robi coś takiego... wyjątkowego. Od tańca boso po trawie, po sposób w jaki trzyma filiżankę. Nie wyobrażam sobie miłości bez podziwu, podziw jest podstawą romantycznego uczucia. Jeśli kocham kogoś bo tak, bo jest, po prostu, to bardziej przypomina to uczucie rodzinne, miłość do brata, rodziców, dzieci. Nie chcę kochać mężczyzny tak samo jak kocham brata, na co by mi była taka miłość? Gdyby moja miłość pewnego dnia przekształciła się w coś takiego, w bezwarunkową opiekę nad człowiekiem, który nie jest mi już w stanie imponować charakterem - zakończyłabym taki związek, uznałabym, że to nie miłość, a przyjaźń przemieszana z przywiązaniem.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
4 września 2012 o 14:13
Tak a sama się dzięki tym cechom nie rozwijasz eh te kobiety, jak wybiera się partnera to powinien być nim ten dzięki któremi się rozwijasz i twoje dzieci będą mogły sie dobrze rozwijać kulturalnie,naukowo i fizycznie jak i po prostu zaradności życiowej która pozwala wydajniej urzywać powyrzszych cech.
Nie znam się za bardzo na tym, ale ja sobie raczej wyobrażam miłość jako tym, że widzę w drugiej osobie bratnią duszę - czyli osobowość, sposób myślenia, itp podobne do moich, by się z taką osobą zawsze dobrze rozumieć, dzielić zainteresowania, na tyle pasować do siebie nawzajem by iść z taką osobą razem przez życie.
To tak zwana miłość romantyczna (młodziencza) albo jeżeli osoba jest już starsza to desperacja czyli osoba ta jest już w pewnym wieku i instynkt przekazywania genu i wychowania dzieci bierze góre i osobnik ten boi się że ten osobnik jest ostatnią pozytywną szansą.
Kocham chłopaka i nie wiem dlaczego, nie wiem za co, znam go długo jako kolegę więc mogę coś o nim powiedzieć. Ale nie wiem za co go kocham. Natomiast pierwsza część opisu trochę bez sensu... Można kochać za wyrozumiałość, ciepło, za wiele rzeczy.
Nie jest prawdziwa. Kochasz nie tego kogoś tylko kochasz jego obraz w swojej głowie, który wyidealizowałaś do granic możliwości. Przy kontakcie z tą osobą i odkryciu wad pojawi się rozczarowanie.
Walv to jest po prostu akceptacja wszystkich cech pozytywnych jak i negatywnych.Więc to nie musi być żaden obraz wyidealizowany.Każdy w końcu ma jakieś wady ale nie muszą być wadami rozczarowującymi.
Coś musiało spowodować, że ta miłość powstała. Musiało się to opierać na jakimś zestawie cech tej osoby, który umożliwił osiągnięcie porozumienia i pojawienie się fascynacji.
Człowieka nie można oddzielić od jego cech. Choćby - 'kocha go, bo jest bogaty' - gdyby nie był bogaty, miałby całkiem inny bagaż doświadczeń życiowych i byłby kimś innym.
A moim zdaniem sama prawda, sam kiedyś doszedłem do takiego wniosku :) Nigdy nie wiesz dlaczego kogoś kochasz, możesz wiedzieć dlaczego go lubisz albo ci się podoba ale nie dlaczego kochasz :)
Ja bym powiedziała, że miłość to coś niezdefiniowanego. Niby z kimś się dogadujesz, lubisz tą osobę, podoba ci się ale to nie to. Z inną osobą masz podobnie, ale czujesz, że to ta właściwa, czujesz to tajemnicze "to coś".
Ja kocham najbardziej swój kraj, Polskę... i właśnie nie wiem dlaczego - jak to było w pewnej piosence: "Mówisz mi, spakuj rzeczy i wyjedź stąd(...)Wstań i spakuj się o świcie."
Szczerze mówiąc - pomimo że w innych krajach ludzie toczą życie na lepszym poziomie niż u nas, nie chciałbym opuszczać domu... i wierzę, że kiedyś władzę w kraju przejmie osoba bądź grupa ludzi, którzy będą sprawować rządy silną ręką... kto wie...
Zgadza się :)
G*wno prawda. Jak nie potrafisz wymienić żadnych zalet twojej dziewczyny, która tak rzekomo kochasz, to o czym to świadczy? Na pewno nie o twojej bezgranicznej, prawdziwej miłości, a o tym, że jej po prostu nie znasz! Człowieka prawdziwie kocha się za charakter, za ten szczególny zbiór pozytywnych cech, które dla nas są idealne. Nie kocha się za nic! Równie dobrze mogę powiedzieć, że kocham trawę albo drzwi od kuchni, skoro przecież nie mogę opisać za co je kocham, prawda? ;] Moim zdaniem ludzie, którzy nie potrafią odp dlaczego kogoś kochają, to ludzie, którzy jedynie są zadurzeni, zakochani, ale prawdziwej miłości to oni na oczy nie widzieli.
piotk Bądź kobieta ta ma mało zainteresowań i jest praktycznie nudna i denna a osoba która w niej się zakochała po prostu jest młodzięczo zakochana i nie zwraca na to jaka nudna i nieciekawa i mało inteligentna jest.
Jesli kochasz kogoś dla jego majątku to nie jest miłośc, to nie jest też zainteresowanie - to zwykłe kur*stwo.
To ja całe życie tylko pożądam dziewczyn
no bo jak nazwać to nazwać, jeśli zakocham się w sprzątaczce z wąsami
Dla mnie miłość to rodzaj podziwu. Niektórzy ludzie wyzwalają we mnie podziw "chcę taka być", inni "chcę z nim być". Nie wyobrażam sobie wracać do domu do kogoś, kto mi nie imponuje. Nawet w długim związku mój mężczyzna dalej mi imponuje swoimi cechami, których kompletnie nie ogarniam - i tymi, które podziwiam od początku, i nowe, które dopiero odkrywam. Wiecie, jak to jest, jak osoba którą kochacie robi coś takiego... wyjątkowego. Od tańca boso po trawie, po sposób w jaki trzyma filiżankę. Nie wyobrażam sobie miłości bez podziwu, podziw jest podstawą romantycznego uczucia. Jeśli kocham kogoś bo tak, bo jest, po prostu, to bardziej przypomina to uczucie rodzinne, miłość do brata, rodziców, dzieci. Nie chcę kochać mężczyzny tak samo jak kocham brata, na co by mi była taka miłość? Gdyby moja miłość pewnego dnia przekształciła się w coś takiego, w bezwarunkową opiekę nad człowiekiem, który nie jest mi już w stanie imponować charakterem - zakończyłabym taki związek, uznałabym, że to nie miłość, a przyjaźń przemieszana z przywiązaniem.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 4 września 2012 o 14:13
Tak a sama się dzięki tym cechom nie rozwijasz eh te kobiety, jak wybiera się partnera to powinien być nim ten dzięki któremi się rozwijasz i twoje dzieci będą mogły sie dobrze rozwijać kulturalnie,naukowo i fizycznie jak i po prostu zaradności życiowej która pozwala wydajniej urzywać powyrzszych cech.
A co, jeśli to, że nie wiesz, za co kogoś kochasz, oznacza, że kochasz go, bo boisz się zostać sam/sama?
To nie jest miłość. To desperacja.
Nie znam się za bardzo na tym, ale ja sobie raczej wyobrażam miłość jako tym, że widzę w drugiej osobie bratnią duszę - czyli osobowość, sposób myślenia, itp podobne do moich, by się z taką osobą zawsze dobrze rozumieć, dzielić zainteresowania, na tyle pasować do siebie nawzajem by iść z taką osobą razem przez życie.
Nie wiem kto to wymyślał. Ale nie rozumiem jak można kogoś kochać nie wiedząc nawet dlaczego. Kocham go 'bo tak'?
To tak zwana miłość romantyczna (młodziencza) albo jeżeli osoba jest już starsza to desperacja czyli osoba ta jest już w pewnym wieku i instynkt przekazywania genu i wychowania dzieci bierze góre i osobnik ten boi się że ten osobnik jest ostatnią pozytywną szansą.
Kocham chłopaka i nie wiem dlaczego, nie wiem za co, znam go długo jako kolegę więc mogę coś o nim powiedzieć. Ale nie wiem za co go kocham. Natomiast pierwsza część opisu trochę bez sensu... Można kochać za wyrozumiałość, ciepło, za wiele rzeczy.
a jeśli się kocha kogoś za wszystko, to miłość prawdziwa czy nie?
Nie jest prawdziwa. Kochasz nie tego kogoś tylko kochasz jego obraz w swojej głowie, który wyidealizowałaś do granic możliwości. Przy kontakcie z tą osobą i odkryciu wad pojawi się rozczarowanie.
@Valw, bawisz mnie :) Idź pracować jako wróżka, będziesz mógł czerpać ze swojej tajemnej wiedzy o życiu ludzi i zarabiać za to pieniądze :)
Walv to jest po prostu akceptacja wszystkich cech pozytywnych jak i negatywnych.Więc to nie musi być żaden obraz wyidealizowany.Każdy w końcu ma jakieś wady ale nie muszą być wadami rozczarowującymi.
Coś musiało spowodować, że ta miłość powstała. Musiało się to opierać na jakimś zestawie cech tej osoby, który umożliwił osiągnięcie porozumienia i pojawienie się fascynacji.
Człowieka nie można oddzielić od jego cech. Choćby - 'kocha go, bo jest bogaty' - gdyby nie był bogaty, miałby całkiem inny bagaż doświadczeń życiowych i byłby kimś innym.
A moim zdaniem sama prawda, sam kiedyś doszedłem do takiego wniosku :) Nigdy nie wiesz dlaczego kogoś kochasz, możesz wiedzieć dlaczego go lubisz albo ci się podoba ale nie dlaczego kochasz :)
Ja bym powiedziała, że miłość to coś niezdefiniowanego. Niby z kimś się dogadujesz, lubisz tą osobę, podoba ci się ale to nie to. Z inną osobą masz podobnie, ale czujesz, że to ta właściwa, czujesz to tajemnicze "to coś".
Ja kocham najbardziej swój kraj, Polskę... i właśnie nie wiem dlaczego - jak to było w pewnej piosence: "Mówisz mi, spakuj rzeczy i wyjedź stąd(...)Wstań i spakuj się o świcie."
Szczerze mówiąc - pomimo że w innych krajach ludzie toczą życie na lepszym poziomie niż u nas, nie chciałbym opuszczać domu... i wierzę, że kiedyś władzę w kraju przejmie osoba bądź grupa ludzi, którzy będą sprawować rządy silną ręką... kto wie...
I znowu to samo - miłość blablabla... kolejny wymiotogenny demot z pseudointeligentnym przesłaniem. Za robotę się wziąć.
Prawdziwe!