Hmmm... Gorzej jak ktoś z sentymentem tak wspomina MALUCHA i ten "Maluch" tak zostanie mu w głowie/podświadomości... i dziewczyna nie będzie miała pożytku...
Bzdura. Pierwszym samochodem mojego narzeczonego był Fiat Siena i nie było miesiąca żeby się nie psuł. Stracił na nim dużo kasy, bo ciągle wymagał wkładu finansowego i jak go sprzedał był max szczęśliwy i ja razem z nim, bo już się nie denerwował.
Właśnie jako pierwszy samochód miałem Fiata Uno :D całkiem fajne autko jak się dba :) 1.0 fire prawie w ogóle się nie psuł. Gdyby tak nie rdzewiał to bym miał go do dziś :D a w rodzinie był 13 lat od nowości i ani razu nie zawiódł :P Teraz wspominam go z sentymentem, a jak nim jeździłem chciałem się jak najszybciej przesiąść do czegoś większego i mocniejszego :D
Dokładnie podobnie ja miałem z pierwszym swoim, tj. Daewoo Lanos. 99 rocznik. Jeździłem nim przez 3 lata, a Tato przez jakieś 7-9 lat. Teraz wujek nim jeździ. Problemów żadnych. Spalanie wiadomo, większe niż obecne standardy. Rdzy nic a nic. No po prostu wsiadać i jechać. Teraz jeżdżę Peugeotem 407 niecały rok. Najpierw czujnik ESP (1600 zł - ale tego nie naprawiam, bo nie potrzebuję ESP). Potem czujnik ciśnienia paliwa (500 zł). Po drodze jeszcze usunięcie FAP (1500 zł), a teraz regeneracja lub nowa pompa paliwa (1000-3000 zł w zależności jaki wyjdzie kosztorys). Nie opłaca się bawić w nowe auta. Stare są nie do zajechania. Może nie mają tych bajerów, ale nie pakujesz w nie tyle kasy.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
18 września 2012 o 0:37
Moim pierwszym samochodem był Opel Kadett 1.4 KAT. Każdą część karoserii miał w innym odcieniu koloru czerwonego, znaczna jej część była malowana zwykłą farbą do metalu, a miejsca, gdzie lakier wciąż był fabryczny były mocno wyblakłe. Nie miał wspomagania, luzy na kierownicy dość spore, hamulce straszne słabe, lecz blachy wbrew pozorom miał w zaskakująco dobrym stanie, jeśli nie liczyć progu od strony kierowcy. A mimo to żadnym samochodem nie jeździło mi się tak dobrze, jak owym Kadett'em. W środku dbałem o ład i porządek, deska, fotele i szyby były regularnie czyszczone. Niestety potrzebowałem kasy, i z wielkim żalem i bólem serca musiałem się pozbyć autka. Planuję jednak w niedalekiej przyszłości kupić takie samo, lecz w 'nieco' lepszym stanie :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 września 2012 o 21:24
Ech, Uno... Samochód, który po paru miesiącach użytkowania jest wart 4000-5000zł, a po 10 latach 4000-5000zł :)
No i te bajecznie tanie naprawy i przeglądy i spalanie gazu na poziomie 6-7 l/100km. Fakt, że trzeba ekonomicznie jeździć, ale... w Unie jazda ekonomiczna jest dokładnie tak samo (nie)ekscytująca jak nieekonomiczna :)
Niestety, Uno ma dwie zasadnicze wady- nie da się na to wyrywać panienek, a już zupełnie nie można się w tym widowiskowo zabić bez użycia innego samochodu... ;)
Stary może był (1999) ale nie psuł się, nie rdzewiał :) Osiągów faktycznie nie miał, wygodny był, ale aż żal mi go teraz sprzedać, a za parę dni go to czeka. Corsa B, 1.7 D :)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
17 września 2012 o 7:09
Ja też się pochwalę ;) - moim pierwszym autkiem jest (nadal - od prawie 6 lat) Passat 1.6 (97r.) . Choć osiągami nie powala(:/) to nie sprzedam go (no chyba,że mnie sytuacja zmusi) i będę nim jeździł,"aż koła odpadną" ;) . Przez te (prawie) 6 lat nie miałem z nim prawie żadnych kłopotów i przez ten okres nie wymagał ode mnie praktycznie żadnego wkładu finansowego (oprócz eksploatacyjnych części). Zastanawiałem się, czy nie wymienić go na coś "mocniejszego",ale dałem sobie spokój, bo sprzedam go za 6-7 tyś, będę musiał dołożyć z 15 tyś,a nigdy nie wiadomo na co się trafi... Tym bardziej, że do "nowszych" modeli, to bez "komputera", to nawet nie ma co podchodzić, a w Pasku, to praktycznie wszystkie usterki/wymiany sam naprawiam... Dlatego ja będę wspominał Pasiaka (oby jak najdłużej posłużył :P ) z ogromnym sentymentem ;)
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
28 maja 2013 o 9:22
pierwsza dziewczyna może tak samochód nie, swój pierwszy uzytkowałem jakieś 8 miesięcy aż go zajeździłem
Hmmm... Gorzej jak ktoś z sentymentem tak wspomina MALUCHA i ten "Maluch" tak zostanie mu w głowie/podświadomości... i dziewczyna nie będzie miała pożytku...
Nieprawda. Ja się z ulgą pozbyłem pierwszego mojego auta. Wcale nie wspominam go dobrze.
a na zdjęciu chyba najbardziej zadbane Uno jakie w życiu widzialem :D
Wszystko co jest pierwsze w naszym życiu wspominamy z jakimś rodzajem sentymentu.
Np. pierwszy "wodniczek-szuwarek" ;P
Bzdura. Pierwszym samochodem mojego narzeczonego był Fiat Siena i nie było miesiąca żeby się nie psuł. Stracił na nim dużo kasy, bo ciągle wymagał wkładu finansowego i jak go sprzedał był max szczęśliwy i ja razem z nim, bo już się nie denerwował.
Mój wspominam jako czarną dziurę w budżecie.
Właśnie jako pierwszy samochód miałem Fiata Uno :D całkiem fajne autko jak się dba :) 1.0 fire prawie w ogóle się nie psuł. Gdyby tak nie rdzewiał to bym miał go do dziś :D a w rodzinie był 13 lat od nowości i ani razu nie zawiódł :P Teraz wspominam go z sentymentem, a jak nim jeździłem chciałem się jak najszybciej przesiąść do czegoś większego i mocniejszego :D
Dokładnie podobnie ja miałem z pierwszym swoim, tj. Daewoo Lanos. 99 rocznik. Jeździłem nim przez 3 lata, a Tato przez jakieś 7-9 lat. Teraz wujek nim jeździ. Problemów żadnych. Spalanie wiadomo, większe niż obecne standardy. Rdzy nic a nic. No po prostu wsiadać i jechać. Teraz jeżdżę Peugeotem 407 niecały rok. Najpierw czujnik ESP (1600 zł - ale tego nie naprawiam, bo nie potrzebuję ESP). Potem czujnik ciśnienia paliwa (500 zł). Po drodze jeszcze usunięcie FAP (1500 zł), a teraz regeneracja lub nowa pompa paliwa (1000-3000 zł w zależności jaki wyjdzie kosztorys). Nie opłaca się bawić w nowe auta. Stare są nie do zajechania. Może nie mają tych bajerów, ale nie pakujesz w nie tyle kasy.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 18 września 2012 o 0:37
I co z tego?
Opel Corsa B :) jeżdżę nim 3 lata i mam ogromny sentyment do niego, samochód praktycznie bez awaryjny.
nie tylko facet....;)
Mój pierwszy samochód ? Audi 80 1.9 TDI . NIEZNISZCZALNE . Żadnej rdzy żadnej awarii , a rocznik 93 . Dziś już takich samochodów nie robią .
Akurat mam fiata Uno, identyczny kolor, tylko wizuwalnie troche gorzje wygląda xD
Moim pierwszym samochodem był Opel Kadett 1.4 KAT. Każdą część karoserii miał w innym odcieniu koloru czerwonego, znaczna jej część była malowana zwykłą farbą do metalu, a miejsca, gdzie lakier wciąż był fabryczny były mocno wyblakłe. Nie miał wspomagania, luzy na kierownicy dość spore, hamulce straszne słabe, lecz blachy wbrew pozorom miał w zaskakująco dobrym stanie, jeśli nie liczyć progu od strony kierowcy. A mimo to żadnym samochodem nie jeździło mi się tak dobrze, jak owym Kadett'em. W środku dbałem o ład i porządek, deska, fotele i szyby były regularnie czyszczone. Niestety potrzebowałem kasy, i z wielkim żalem i bólem serca musiałem się pozbyć autka. Planuję jednak w niedalekiej przyszłości kupić takie samo, lecz w 'nieco' lepszym stanie :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 września 2012 o 21:24
haha uniacz psuje się raz po raz, haha nie mozliwe on jest niezniszczalny:D tyle lat w rodzinie i śmiga jak pszczółeczka:D
Myślę, że i Pań również się to tyczy ;)
Ech, Uno... Samochód, który po paru miesiącach użytkowania jest wart 4000-5000zł, a po 10 latach 4000-5000zł :)
No i te bajecznie tanie naprawy i przeglądy i spalanie gazu na poziomie 6-7 l/100km. Fakt, że trzeba ekonomicznie jeździć, ale... w Unie jazda ekonomiczna jest dokładnie tak samo (nie)ekscytująca jak nieekonomiczna :)
Niestety, Uno ma dwie zasadnicze wady- nie da się na to wyrywać panienek, a już zupełnie nie można się w tym widowiskowo zabić bez użycia innego samochodu... ;)
Stary może był (1999) ale nie psuł się, nie rdzewiał :) Osiągów faktycznie nie miał, wygodny był, ale aż żal mi go teraz sprzedać, a za parę dni go to czeka. Corsa B, 1.7 D :)
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 września 2012 o 7:09
BMW e36 2.0 w gazie, już znalazło następce(BMW e39) a e39
http://tablica.pl/oferta/bmw-e39-powypadkowe-ID1ym8T.html
Ahhh UNO ile węgla,miału,drewna i złomu przewiozło to się do tej pory dziwie że się nie złamał :D Ps.Nadal jest na chodzie
ja miałem trabanta którego kupiłem z powodzi tyle wysiłku i tak nie miał iskry a tata ma uno 13 lat i nie widzę lepszego una w takim stanie jakim jest
Ja też się pochwalę ;) - moim pierwszym autkiem jest (nadal - od prawie 6 lat) Passat 1.6 (97r.) . Choć osiągami nie powala(:/) to nie sprzedam go (no chyba,że mnie sytuacja zmusi) i będę nim jeździł,"aż koła odpadną" ;) . Przez te (prawie) 6 lat nie miałem z nim prawie żadnych kłopotów i przez ten okres nie wymagał ode mnie praktycznie żadnego wkładu finansowego (oprócz eksploatacyjnych części). Zastanawiałem się, czy nie wymienić go na coś "mocniejszego",ale dałem sobie spokój, bo sprzedam go za 6-7 tyś, będę musiał dołożyć z 15 tyś,a nigdy nie wiadomo na co się trafi... Tym bardziej, że do "nowszych" modeli, to bez "komputera", to nawet nie ma co podchodzić, a w Pasku, to praktycznie wszystkie usterki/wymiany sam naprawiam... Dlatego ja będę wspominał Pasiaka (oby jak najdłużej posłużył :P ) z ogromnym sentymentem ;)
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 28 maja 2013 o 9:22
ja jak będę mieć 16 lat za 3 lata zdam na maluszka i kupię go sobie za 500 zł