Nie będę komentował czy to jest seksistowskie, czy nie (będzie jeszcze dość komentarzy na ten temat). Zamiast tego ja się zapytam gdzie są jakieś zakłady wulkanizacyjne, które prowadzą takie naprawy, albo jak taka "naprawa" ma wyglądać.
Ani niektórych kobiet nie da się naprawić, ani niektórych mężczyzn. Różnica jest tylko w płci, i może jeszcze w tym, że kobiety częściej są niszczone przez rodziny i zawistne koleżanki, niż faceci przez rodziny i zawistnych kolegów. Natomiast odsetek zniszczonych życiem przy każdej kategorii wiekowej jest mniej więcej taki sam. Zaczyna się od dziewczyn zniszczonych w rodzinach. One niszczą swoje koleżanki, a wraz z tymi koleżankami niszczą facetów. Później już faceci niszczą też i te dziewczyny, których nie zniszczyła rodzina i koleżanki. I o ile wśród takich 15-latków jeszcze z połowa wierzy w miłość, czy przyjaźń, to wśród 20-latków może 1/3, a 25-latków pewnie 1/4. Oczywiście są ludzie, którzy "wyglądają" na zepsutych a w praktyce styl życia jaki prowadzą, odpowiada im. Ale, powstaje pytanie, czy kiedyś, na swej drodze, nie zostali "zepsuci" przez innych ludzi? Nie stracili zaufania, nie zaczęli się mścić? Nie byli obiektami manipulacji, nie zostali wykorzystani? Jeśli odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi "NIE", to taki człowiek po prostu ma swój sposób na życie, i jeśli nie krzywdzi innych, nie mam nic do niego. Ale jak na przykład czytałem jakieś streszczenia wspomnień gwiazd porno (nie że całe książki, nie chciało by mi się) to zawsze tam przewija się gwałt i/lub molestowanie seksualne, a to przez wujka, a to ojca, a to kolegów. Takie postawy nie biorą się bez przyczyny, po prostu, choć wielu te przyczyny ukrywa, lub jest wobec nich obojętna. Ale one są, gdzieś. I po prostu trzeba uważać na innych ludzi wokoło, na potencjalnych przyjaciół i potencjalnych partnerów. Jak się nie jest na podobnym poziomie "zepsucia", to lepiej sobie taką znajomość darować, niż w nią brnąć i się niszczyć. Bo demot jest, niestety, prawdziwy. Z tym że ludzi, a nie tylko kobiet, niektórych naprawić nie sposób...
Wiesz no, gdyby było tak jak piszesz to psychoterapeuci nie byliby potrzebni. Moim zdaniem są. Ale prawda jest, że nikt nigdy nikogo na siłę nie uszczęśliwił. Problem polega właśnie na tym, że oni nie widzą że coś źle robią, choć często nienawidzą siebie, swojego życia i swoich wyborów. Ot, taki paradoks.
Wszystko ładnie i pięknie, ale niektórzy faceci teżsąniszczeni w domach i potem niszcza kobiety... Wystarczy facet, który oglądał od małego jak tata tłucze mamę
Czasem chciałabym, żeby ktoś mnie "naprawił", ale to chyba nie jest możliwe... Swoją drogą w jednym aspekcie popieram antykonformiste. Tu nie o płeć chodzi.. Czy to kobieta czy to facet, oboje mogą być "zniszczeni".
O matko... Niektórych facetów też nie da się naprawić i co z tego? Każdy woli co innego ;) Jakby każdy miał identyczny charakter, idealny wygląd, idealny styl bycia, itp, i ludzie byliby tylko dobrzy to świat byłby nudny no...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 października 2012 o 14:37
A stado feministek oczywiście minusuje... Niestety taka jest prawda, nigdy wina nie leży po jednej stronie, ale niestety mimo to demot mówi samą prawdę...
Może dla Ciebie zepsute, a dla kogoś innego nie. Jak np. dla kolegi wyżej.
Nie będę komentował czy to jest seksistowskie, czy nie (będzie jeszcze dość komentarzy na ten temat). Zamiast tego ja się zapytam gdzie są jakieś zakłady wulkanizacyjne, które prowadzą takie naprawy, albo jak taka "naprawa" ma wyglądać.
Nie wiem, ale wydaję mi się, że nie ma wyglądac tak, jak autor to przedstawił na zdjęciu.
Nie, jeszcze działa. A jakby co, zawsze mam pompkę w szafie.
Ani niektórych kobiet nie da się naprawić, ani niektórych mężczyzn. Różnica jest tylko w płci, i może jeszcze w tym, że kobiety częściej są niszczone przez rodziny i zawistne koleżanki, niż faceci przez rodziny i zawistnych kolegów. Natomiast odsetek zniszczonych życiem przy każdej kategorii wiekowej jest mniej więcej taki sam. Zaczyna się od dziewczyn zniszczonych w rodzinach. One niszczą swoje koleżanki, a wraz z tymi koleżankami niszczą facetów. Później już faceci niszczą też i te dziewczyny, których nie zniszczyła rodzina i koleżanki. I o ile wśród takich 15-latków jeszcze z połowa wierzy w miłość, czy przyjaźń, to wśród 20-latków może 1/3, a 25-latków pewnie 1/4. Oczywiście są ludzie, którzy "wyglądają" na zepsutych a w praktyce styl życia jaki prowadzą, odpowiada im. Ale, powstaje pytanie, czy kiedyś, na swej drodze, nie zostali "zepsuci" przez innych ludzi? Nie stracili zaufania, nie zaczęli się mścić? Nie byli obiektami manipulacji, nie zostali wykorzystani? Jeśli odpowiedź na wszystkie te pytania brzmi "NIE", to taki człowiek po prostu ma swój sposób na życie, i jeśli nie krzywdzi innych, nie mam nic do niego. Ale jak na przykład czytałem jakieś streszczenia wspomnień gwiazd porno (nie że całe książki, nie chciało by mi się) to zawsze tam przewija się gwałt i/lub molestowanie seksualne, a to przez wujka, a to ojca, a to kolegów. Takie postawy nie biorą się bez przyczyny, po prostu, choć wielu te przyczyny ukrywa, lub jest wobec nich obojętna. Ale one są, gdzieś. I po prostu trzeba uważać na innych ludzi wokoło, na potencjalnych przyjaciół i potencjalnych partnerów. Jak się nie jest na podobnym poziomie "zepsucia", to lepiej sobie taką znajomość darować, niż w nią brnąć i się niszczyć. Bo demot jest, niestety, prawdziwy. Z tym że ludzi, a nie tylko kobiet, niektórych naprawić nie sposób...
Wiesz no, gdyby było tak jak piszesz to psychoterapeuci nie byliby potrzebni. Moim zdaniem są. Ale prawda jest, że nikt nigdy nikogo na siłę nie uszczęśliwił. Problem polega właśnie na tym, że oni nie widzą że coś źle robią, choć często nienawidzą siebie, swojego życia i swoich wyborów. Ot, taki paradoks.
Wszystko ładnie i pięknie, ale niektórzy faceci teżsąniszczeni w domach i potem niszcza kobiety... Wystarczy facet, który oglądał od małego jak tata tłucze mamę
Ten demot nie powinien byc oznaczony +18?
Czasem chciałabym, żeby ktoś mnie "naprawił", ale to chyba nie jest możliwe... Swoją drogą w jednym aspekcie popieram antykonformiste. Tu nie o płeć chodzi.. Czy to kobieta czy to facet, oboje mogą być "zniszczeni".
O matko... Niektórych facetów też nie da się naprawić i co z tego? Każdy woli co innego ;) Jakby każdy miał identyczny charakter, idealny wygląd, idealny styl bycia, itp, i ludzie byliby tylko dobrzy to świat byłby nudny no...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 października 2012 o 14:37
Ale tą na zdjęciu wystarrczy wyprostowac, bo sie zwinela :)
Sweet fotka przedstawiająca smutną dziewczynę plus podpis mówiący o beznadziejności kobiet=główna.
Jeśli ktoś ma to zdjęcie w większej rozdzielczości to poproszę.
Ale zawsze można ją wymienić
Jak czegoś nie można naprawić, to wyrzuca się na śmietnik zazwyczaj, bądź poddaje utylizacji ze względu na wymogi ochrony środowiska.
A stado feministek oczywiście minusuje... Niestety taka jest prawda, nigdy wina nie leży po jednej stronie, ale niestety mimo to demot mówi samą prawdę...