To może czas przestać generalizować i poszukać innego klubu. Nie wiem czy wiesz... ale nie wszystkie są takie same. :) Sam nie jestem typem imprezowacza, ale nie siedzę w domu i nie mam tego innym za złe, że się dobrze bawią - bo tak ten demot wygląda niestety. Straszna generalizacja "skrzywdzonych osób" przez "złe społeczeństwo". "Ach! Ci ŹLI Goryle!". Jesteście użalającymi się nad sobą nieudacznikami, którzy tylko szukają wymówek swojego braku podejmowania jakichkolwiek działań.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 listopada 2012 o 19:10
Tak, masz rację. Ale zauważ, że są też tacy, których po prostu nie kręcą takie imprezy. Ja np nie przepadam za tego typu lokalami i imprezami i nie to, że nie mam znajomych bla bla bla bo mam ich od zaje*ania i gdzie bym nie poszedł to zawsze znam tam wielu ludzi ale ja np wolę siąść nawet na ławce na osiedlu i wypić browar w plenerze, poważnie - takie coś własnie lubię. Nie musze sie patrzeć na nacpanych zje*ów, którym sie wydaje, że są panami świata, mórz i oceanów heh ani na małoletnie kur*wki, które podbijają do każdego starszego, który ma kasę, jednym sie podoba, drugim nie, proste :D
Dlatego zamiast do takich klubów, wolę pójść na koncert rockowy/metalowy, gdzie wszyscy są dla siebie mili i prezentują już jakiś poziom intelektualny.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
23 listopada 2012 o 20:27
Kto wie jak było kiedyś...podobno inaczej. A co do demota to mi się bardziej dyskoteki kojarzą z jednym wielkim chlaniem ćpaniem i z pustymi panienkami które szukającymi ch*ja do dupy
Nie przepadam również za taką muzyką, dla mnie to jak wiercenie dziury w ścianach, w ogóle żadnego przekazu, ale nie będę się na ten temat rozpisywał, bo każdy ma prawo słuchać czego chce. Bawić się bawię, lecz wolę to w odpowiednim, sprawdzonym towarzystwie np na jakieś domówce jak ktoś już niżej wspomniał czy chociażby z kumplami w zwykłym barze przy piwku oglądając mecz :)
Wiadomo, nie wszędzie tak jest, ale mieszkam w Łodzi, czyli wieś raczej to nie jest i też można było takie rzeczy tu spotkać. Moje koleżanki kiedyś zostały w takim miejscu otoczone przez paru debilów i jeden z nich podobno wyskoczył z tekstem: "jak chcesz być pokrojona? wzdłuż czy wszerz?" - czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie, parę lat temu było. Koleżanka, którą znałem tylko z neta opowiedziała mi, jak jej chłopaka zabito na dyskotece i też nie wiejskiej. Bo stanął w czyjejś obronie, dostał cios, spadł ze schodów i zgon. I generalnie jak ja w mojej Łodzi bywałem kiedyś w takich klubach, to nie brakowało różnych drobnych awantur, niesnasek... Nie żebym oceniał po wyglądzie, ale kobiety zawsze tak ubrane, tak wypindrzone, że można było mieć też pewne podejrzenia co do ich cnotliwości.
Na wiejskich imprezach jest właśnie na odwrót ,tam każdy się zna i na trzeźwo jest spoko dopiero jak ktoś ma za dużo wzięte to do najlepszego kumpla skacze a tak jest spoko.
tomaszw14 nie, do kumpli się nie skacze, ale wywleka się byleco innym, nawet sprzed kilku lat, żeby zrobic burdę. Masówa gdzie biegną wszyscy którzy mają chęc, (obserwator to obserwator i jego sie nie bije) Burda wyznacza koniec imprezy, oznacza to ze wóda sie skonczyła a muzyka znudziła, a coś robic trzeba :) osobiście nie popieram takiej formy rozrywki ale zatrzymac się tego nie da ;d
Najlepsze jest to że jak pierwszy raz szedłem na mecz z kolegami a nie z kimś z rodziny to matka do mnie "gdzie idziesz, jeszcze cię tam pobiją chuligani", chodziłem regularnie (+ okazyjnie wyjazdy) przez jakieś 5 lat i nawet włos mi z głowy nie spadł. Jak pojechałem do kuzyna na wieś i namówił mnie żebym szedł na jakąś jak oni to mówią "zabawę" gdzie miałem może z 15 lat a nie chciałem tam iść bo nie moje klimaty to mnie jeszcze rodzice wyganiali że co ja taki sztywniak jestem. Byłem łącznie z 5 razy i praktycznie za każdym razem musiałem się lać, z różnym skutkiem :D A co do klubów no to niestety, narkotyki, pijane szmaty dające po kiblach, idioci szukający zaczepki, dla wielu kwintesencja młodości i dobrej zabawy a w rzeczywistości raczej to jest kwintesencja patologii i taniego lansu.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
22 listopada 2012 o 16:21
najgorsze jest to że zazwyczaj ci goście szukający zaczepki to są leszcze którzy mają kilku kumpli co cię przekopią dlatego najlepiej zawsze iść na takie zabawy z kimś bo samemu to raczej "mahrne szansę" ;p
Ja nie wiem, do jakich klubów Wy chodzicie... fakt, kluby to dziś miejsce wszelakich patologii, sporo rzeczy mnie tam denerwuje, ale o własne bezpieczeństwo jakoś nigdy się nie bałem. Nikt mnie nie zaczepiał, ani takich akcji nie widziałem. Jeśli już, to jakichś dwóch podpitych lolków próbowało się pobić, ochroniarz ich wyprowadzał i to był koniec imprezy dla nich. I nie przesadzajcie z tymi pijanymi dziwewczynami dającymi każdemu w wc! Mam wielu znajomych napalonych, chodzących ze sterczącym lata całe do dyskotek w celu "zaliczenia". Mimo że głupi, to zagadać umieją, obleśni brzydcy jacyś nie są. I jakoś nie słyszałem by trafili na taką, co oddaje się w wc, ba, nawet wyrwać taką do domu nie jest łatwo. To wszsytko mity, stereotypy i jakieś zasłyszane opowieści w których sporo jest fantazji, albo urban legend. Jasne, że zdarzają się "dyskoteki" gdzie się chłopcy muszą pobić, ale to głównie na wsiach, ta wiejska mentalność prymitywnych ludzi. W klubach gdzie jest selekcja, coś takiego się nie zdarza wcale, lub prawie wcale (w sensie raz na pół roku może się w którymś klubie zdarzyć). Bydło w miastach generalnie do klubów nie chodzi, bo bydło pieniędzy nie ma. Oni chlają na ulicach i po melinach, a upust swoim emocjom i frustracjom dają gdzie indziej. I tak jak mówię, nie jestem miłośnikiem klubów, za dużo tam lansiarzy, za dużo pozerów, za dużo głupich panienek łażących z telefonami, nie wiem do kogo i w jakim celu one tak esemesują... w każdym razie, odróżnijcie kluby od wiejskich dyskotek, stereotypy od faktów.
Nie lubisz klubów, nie chodzisz proste jak konstrukcja cepa. Są inne miejsca do zabawy. Zresztą, nie wiem czego się spodziewałeś, przyjęcia przy herbatce z angielskimi dżentelmenami?
Najpierw chyba trzeba gdzieś pójść, żeby wyrobić sobie opinię o danym miejscu, prawda? A jeśli ktoś idzie do takiego miejsca, świadom, że zastanie tam chamskie, zapijaczone laski i goryli, szukających zaczepki, to, po jakiego ciula tam się pcha? Jakieś masochistyczne zapędy?
Trudno jakieś inne wyjaśnienie tego zjawiska, niż uporczywy masochizm. Mi wystarczają relacje znajomych, by wiedzieć, że przeciętny klub to nie miejsce w którym mam ochotę przebywać, więc nie pcham się tam. Wolę posiedzieć w pubie.
Dzisiejsze? Nie wierze że kiedyś było inaczej, nie wszystkie kluby takie są! Wystarczy się troche rozejrzeć, na niektórych jest kultura i dobra zabawa. Admin to musi być naprawde sztywniak skoro takie głupie demoty dodaje...
Przeciętny komentator demotywatorów nigdzie nie wychodzi, nie pije, ciągle czyta książki i uważa się za świętoszka. Ale okazji, żeby zwyzywać ludzi, którzy chwytają życie, póki są młodzi nigdy nie przepuszczą. Na dodatek nie mają pojęcia o czym mówią.
Najprostsza rada: chodzić w grupie sprawdzonych znajomych i nie patrzeć na resztę. No chyba, że ktoś jest jeszcze na tyle odważny i naiwny, by chodzić samemu w poszukiwaniu miłości. Nie to miejsce.
Akurat w Toruniu nie ma, aż takiej popeliny jeżeli chodzi o kluby. Ale dla mnie przeważnie nie ma znaczenia miejsce. Wolałabym iść do gorszego klubu z zajebistymi znajomymi niż do jakiegoś wypasionego bez nich.
a ja wole isc sam jak graja dobra muzyke niz ze znajomymi gdzie graja komercyjny crap dla uposledzonych, poniewaz jak ide to tylko i wylacznie dla muzyki.
Ja jak już jestem w takim miejscu lubię obserwować jak takie cwaniaki wylatują na zbity pysk z niemała pomocą ochroniarzy
Bardzo przyjemny widok polecam :)
Od kiedy to klub = dyskoteka? Byles kiedys w prawdziwym klubie z dobra muzyka? To jest taki prosty schemat, jesli muzyka jest dobra i ambitna to ludzie tez sa na poziomie.
Szczerze powiedziawszy nigdy nie byłem w żadnym klubie, mimo że moi kumple z klasy są stałymi bywalcami takich klubów, ale z chęcią zobaczę te mity i pogłoski o klubach. Cóż z tego co wiem to raczej do klubu nie chodzi się szukać dziewczyny, bardziej chyba posłuchać muzyki, trochę się napić i takie sprawy. Chociaż każdy ma swoją definicję zabawy dla jednego słuchanie muzyki i napicie się, zagadanie do dziewczyny miłe spędzenie czasu będzie czymś czego szuka a inny pójdzie schlać się i zrobić burdę albo szukać łatwych dziewczyn, to samo dotyczy się płci przeciwnej (no może poza tą burdą, chociaż awantura słowna może być na miejscu).
To może czas przestać generalizować i poszukać innego klubu. Nie wiem czy wiesz... ale nie wszystkie są takie same. :) Sam nie jestem typem imprezowacza, ale nie siedzę w domu i nie mam tego innym za złe, że się dobrze bawią - bo tak ten demot wygląda niestety. Straszna generalizacja "skrzywdzonych osób" przez "złe społeczeństwo". "Ach! Ci ŹLI Goryle!". Jesteście użalającymi się nad sobą nieudacznikami, którzy tylko szukają wymówek swojego braku podejmowania jakichkolwiek działań.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2012 o 19:10
Tak, masz rację. Ale zauważ, że są też tacy, których po prostu nie kręcą takie imprezy. Ja np nie przepadam za tego typu lokalami i imprezami i nie to, że nie mam znajomych bla bla bla bo mam ich od zaje*ania i gdzie bym nie poszedł to zawsze znam tam wielu ludzi ale ja np wolę siąść nawet na ławce na osiedlu i wypić browar w plenerze, poważnie - takie coś własnie lubię. Nie musze sie patrzeć na nacpanych zje*ów, którym sie wydaje, że są panami świata, mórz i oceanów heh ani na małoletnie kur*wki, które podbijają do każdego starszego, który ma kasę, jednym sie podoba, drugim nie, proste :D
Dlatego zamiast do takich klubów, wolę pójść na koncert rockowy/metalowy, gdzie wszyscy są dla siebie mili i prezentują już jakiś poziom intelektualny.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 23 listopada 2012 o 20:27
Dzisiejsze? A co, kiedyś było inaczej?
Kto wie jak było kiedyś...podobno inaczej. A co do demota to mi się bardziej dyskoteki kojarzą z jednym wielkim chlaniem ćpaniem i z pustymi panienkami które szukającymi ch*ja do dupy
Wolę spędzić wieczór sam w domu, narzekać, że mi się nudzi niż chodzić w takie prymitywne miejsca, gdzie kur*stwo panuje na każdym kroku.
Ja także. I nie rozumiem jak można w taką patologie wchodzić.
o ja człowieku jesteś ok :) a ja myślałem że jest coś ze mną nie tak, dlatego że się nie bawię :D
Nie przepadam również za taką muzyką, dla mnie to jak wiercenie dziury w ścianach, w ogóle żadnego przekazu, ale nie będę się na ten temat rozpisywał, bo każdy ma prawo słuchać czego chce. Bawić się bawię, lecz wolę to w odpowiednim, sprawdzonym towarzystwie np na jakieś domówce jak ktoś już niżej wspomniał czy chociażby z kumplami w zwykłym barze przy piwku oglądając mecz :)
No muzyka w klubach za bardzo nie musi mieć przekazu, ale masz rację, do tych odgłosów wiertarki nie da się nawet nogą potupać, nieciekawy klimat ;)
to chyba nigdy nie byłeś w porządnym klubie , tylko odwiedzasz wieśniackie pseudo imprezy
No i? Świetne miejsce by się rozerwać.
Każde miejsce dobre, aby się rozerwać. Potrzeba jedynie odpowiednich ładunków. :D
Polecam - Brunon K.
Kamil, ja nie wiedziałem, że Ty taki rozrywkowy, szalony gość.
Nawet ja się staram.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2012 o 23:10
To chyba jakieś wiejskie dyskoteki. Jak chodzisz w normalne miejsca to się nie spotykasz z takim zjawiskiem.
Wiadomo, nie wszędzie tak jest, ale mieszkam w Łodzi, czyli wieś raczej to nie jest i też można było takie rzeczy tu spotkać. Moje koleżanki kiedyś zostały w takim miejscu otoczone przez paru debilów i jeden z nich podobno wyskoczył z tekstem: "jak chcesz być pokrojona? wzdłuż czy wszerz?" - czy jakoś tak, nie pamiętam dokładnie, parę lat temu było. Koleżanka, którą znałem tylko z neta opowiedziała mi, jak jej chłopaka zabito na dyskotece i też nie wiejskiej. Bo stanął w czyjejś obronie, dostał cios, spadł ze schodów i zgon. I generalnie jak ja w mojej Łodzi bywałem kiedyś w takich klubach, to nie brakowało różnych drobnych awantur, niesnasek... Nie żebym oceniał po wyglądzie, ale kobiety zawsze tak ubrane, tak wypindrzone, że można było mieć też pewne podejrzenia co do ich cnotliwości.
Na wiejskich imprezach jest właśnie na odwrót ,tam każdy się zna i na trzeźwo jest spoko dopiero jak ktoś ma za dużo wzięte to do najlepszego kumpla skacze a tak jest spoko.
tomaszw14 nie, do kumpli się nie skacze, ale wywleka się byleco innym, nawet sprzed kilku lat, żeby zrobic burdę. Masówa gdzie biegną wszyscy którzy mają chęc, (obserwator to obserwator i jego sie nie bije) Burda wyznacza koniec imprezy, oznacza to ze wóda sie skonczyła a muzyka znudziła, a coś robic trzeba :) osobiście nie popieram takiej formy rozrywki ale zatrzymac się tego nie da ;d
Wydaje mi się że wszyscy krytycy którzy narzekają mają kompleksy, nawet pijana i pusta dziewczyna nie chce z wami zatańczyć?
Do tematycznych klubów mili wstąpcie, tam wygodnie, świeżo i dostojnie.
Nie dorwą cię zaczepki łysola, który po trzech piwach pipeczki woła.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2012 o 16:10
POPIERAM
Dlatego nie chodzę do klubów, preferuje domówki.
Najlepsze jest to że jak pierwszy raz szedłem na mecz z kolegami a nie z kimś z rodziny to matka do mnie "gdzie idziesz, jeszcze cię tam pobiją chuligani", chodziłem regularnie (+ okazyjnie wyjazdy) przez jakieś 5 lat i nawet włos mi z głowy nie spadł. Jak pojechałem do kuzyna na wieś i namówił mnie żebym szedł na jakąś jak oni to mówią "zabawę" gdzie miałem może z 15 lat a nie chciałem tam iść bo nie moje klimaty to mnie jeszcze rodzice wyganiali że co ja taki sztywniak jestem. Byłem łącznie z 5 razy i praktycznie za każdym razem musiałem się lać, z różnym skutkiem :D A co do klubów no to niestety, narkotyki, pijane szmaty dające po kiblach, idioci szukający zaczepki, dla wielu kwintesencja młodości i dobrej zabawy a w rzeczywistości raczej to jest kwintesencja patologii i taniego lansu.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 22 listopada 2012 o 16:21
Na zdjęciu coś nie widzę pijanych goryli
najgorsze jest to że zazwyczaj ci goście szukający zaczepki to są leszcze którzy mają kilku kumpli co cię przekopią dlatego najlepiej zawsze iść na takie zabawy z kimś bo samemu to raczej "mahrne szansę" ;p
Gdzies sie to glupie bydlo musi rozerwac
Odezwał się piękny i mądry...
Ja nie wiem, do jakich klubów Wy chodzicie... fakt, kluby to dziś miejsce wszelakich patologii, sporo rzeczy mnie tam denerwuje, ale o własne bezpieczeństwo jakoś nigdy się nie bałem. Nikt mnie nie zaczepiał, ani takich akcji nie widziałem. Jeśli już, to jakichś dwóch podpitych lolków próbowało się pobić, ochroniarz ich wyprowadzał i to był koniec imprezy dla nich. I nie przesadzajcie z tymi pijanymi dziwewczynami dającymi każdemu w wc! Mam wielu znajomych napalonych, chodzących ze sterczącym lata całe do dyskotek w celu "zaliczenia". Mimo że głupi, to zagadać umieją, obleśni brzydcy jacyś nie są. I jakoś nie słyszałem by trafili na taką, co oddaje się w wc, ba, nawet wyrwać taką do domu nie jest łatwo. To wszsytko mity, stereotypy i jakieś zasłyszane opowieści w których sporo jest fantazji, albo urban legend. Jasne, że zdarzają się "dyskoteki" gdzie się chłopcy muszą pobić, ale to głównie na wsiach, ta wiejska mentalność prymitywnych ludzi. W klubach gdzie jest selekcja, coś takiego się nie zdarza wcale, lub prawie wcale (w sensie raz na pół roku może się w którymś klubie zdarzyć). Bydło w miastach generalnie do klubów nie chodzi, bo bydło pieniędzy nie ma. Oni chlają na ulicach i po melinach, a upust swoim emocjom i frustracjom dają gdzie indziej. I tak jak mówię, nie jestem miłośnikiem klubów, za dużo tam lansiarzy, za dużo pozerów, za dużo głupich panienek łażących z telefonami, nie wiem do kogo i w jakim celu one tak esemesują... w każdym razie, odróżnijcie kluby od wiejskich dyskotek, stereotypy od faktów.
Nie lubisz klubów, nie chodzisz proste jak konstrukcja cepa. Są inne miejsca do zabawy. Zresztą, nie wiem czego się spodziewałeś, przyjęcia przy herbatce z angielskimi dżentelmenami?
Najpierw chyba trzeba gdzieś pójść, żeby wyrobić sobie opinię o danym miejscu, prawda? A jeśli ktoś idzie do takiego miejsca, świadom, że zastanie tam chamskie, zapijaczone laski i goryli, szukających zaczepki, to, po jakiego ciula tam się pcha? Jakieś masochistyczne zapędy?
Trudno jakieś inne wyjaśnienie tego zjawiska, niż uporczywy masochizm. Mi wystarczają relacje znajomych, by wiedzieć, że przeciętny klub to nie miejsce w którym mam ochotę przebywać, więc nie pcham się tam. Wolę posiedzieć w pubie.
Dzisiejsze? Nie wierze że kiedyś było inaczej, nie wszystkie kluby takie są! Wystarczy się troche rozejrzeć, na niektórych jest kultura i dobra zabawa. Admin to musi być naprawde sztywniak skoro takie głupie demoty dodaje...
Przeciętny komentator demotywatorów nigdzie nie wychodzi, nie pije, ciągle czyta książki i uważa się za świętoszka. Ale okazji, żeby zwyzywać ludzi, którzy chwytają życie, póki są młodzi nigdy nie przepuszczą. Na dodatek nie mają pojęcia o czym mówią.
Dlatego wolę koncerty, na których "agresywnych goryli" nie uświadczysz. I mniej pustaków jest. I lepsza muzyka.
Zdjęcie: Club Grant Jankowice k. Pszczyny. W niedziele jest w miarę kulturalnie.
Też tak uogólniałam dopóki nie trafiłam do Poznańskiego Muchos Patatos :)
o tym marzyłem, zmieniłeś moje życie
dyskoteka sreka, plecy same się nie zrobią
Najprostsza rada: chodzić w grupie sprawdzonych znajomych i nie patrzeć na resztę. No chyba, że ktoś jest jeszcze na tyle odważny i naiwny, by chodzić samemu w poszukiwaniu miłości. Nie to miejsce.
Złote pytanie brzmi - gdzie w takim razie.
Akurat w Toruniu nie ma, aż takiej popeliny jeżeli chodzi o kluby. Ale dla mnie przeważnie nie ma znaczenia miejsce. Wolałabym iść do gorszego klubu z zajebistymi znajomymi niż do jakiegoś wypasionego bez nich.
a ja wole isc sam jak graja dobra muzyke niz ze znajomymi gdzie graja komercyjny crap dla uposledzonych, poniewaz jak ide to tylko i wylacznie dla muzyki.
Jak sie chodzi na wiejskie wiksy to tak jest
Ja jak już jestem w takim miejscu lubię obserwować jak takie cwaniaki wylatują na zbity pysk z niemała pomocą ochroniarzy
Bardzo przyjemny widok polecam :)
A jak ktoś chodzi do klubów typu Czarny Lotos, albo Błękitna Ostryga?
Od kiedy to klub = dyskoteka? Byles kiedys w prawdziwym klubie z dobra muzyka? To jest taki prosty schemat, jesli muzyka jest dobra i ambitna to ludzie tez sa na poziomie.
Szczerze powiedziawszy nigdy nie byłem w żadnym klubie, mimo że moi kumple z klasy są stałymi bywalcami takich klubów, ale z chęcią zobaczę te mity i pogłoski o klubach. Cóż z tego co wiem to raczej do klubu nie chodzi się szukać dziewczyny, bardziej chyba posłuchać muzyki, trochę się napić i takie sprawy. Chociaż każdy ma swoją definicję zabawy dla jednego słuchanie muzyki i napicie się, zagadanie do dziewczyny miłe spędzenie czasu będzie czymś czego szuka a inny pójdzie schlać się i zrobić burdę albo szukać łatwych dziewczyn, to samo dotyczy się płci przeciwnej (no może poza tą burdą, chociaż awantura słowna może być na miejscu).