Zgaduję, że święta docenia się dopiero wtedy, gdy jest się daleko od rodziny i długo się ich nie widzi. Jednak nie. Mnie to nie rusza i ruszać nie będzie. Rzygać mi się chce gdy myślę o świętach... Sprzątanie, gotowanie, wielki za*ierdol po to, by się nażreć w 1 dzień, poudawać wielce pobożnego i poskładać sztuczne życzenia. Jeden wielki cyrk. W przyszłości świąt obchodzić nie będę. Po co się stresować? Po co udawać przed samym sobą, że ten czas jest 'bardzo magiczny i zbliża nas do bliskich'. Jak wielkim pocieszeniem byłoby dla mnie gdyby te dni były po prostu wolne od pracy/szkoły, bez tej sztucznej otoczki. Nic więcej do szczęścia mi i jak zgaduję autorowi nie trzeba.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
3 razy.
Ostatnia modyfikacja:
23 grudnia 2012 o 1:24
Ja wręcz przeciwnie. Dopiero z czasem zacząłem doceniać święta.
Dokładnie...
Zgaduję, że święta docenia się dopiero wtedy, gdy jest się daleko od rodziny i długo się ich nie widzi. Jednak nie. Mnie to nie rusza i ruszać nie będzie. Rzygać mi się chce gdy myślę o świętach... Sprzątanie, gotowanie, wielki za*ierdol po to, by się nażreć w 1 dzień, poudawać wielce pobożnego i poskładać sztuczne życzenia. Jeden wielki cyrk. W przyszłości świąt obchodzić nie będę. Po co się stresować? Po co udawać przed samym sobą, że ten czas jest 'bardzo magiczny i zbliża nas do bliskich'. Jak wielkim pocieszeniem byłoby dla mnie gdyby te dni były po prostu wolne od pracy/szkoły, bez tej sztucznej otoczki. Nic więcej do szczęścia mi i jak zgaduję autorowi nie trzeba.
Zmodyfikowano 3 razy. Ostatnia modyfikacja: 23 grudnia 2012 o 1:24
ja także jestem jak Grinch. dzięki mojej rodzinie