No, prawie jak ja. Jak miałem rowerek Bobo i ojciec nareszcie nauczył mnie jeździć na 2 kółkach to będąc w parku Bednarskiego w Krakowie (kto był ten wie o czym mówię) zawlokłem rowerek na górkę przy kasztanie jadalnym i zjechałem na dół. Przebiłem się przez jakieś krzaki i zadzwoniłem w dość grube drzewo. Rowerek zgiął się w pół, ja kinolem przysunąłem w drzewo, ojciec omal nie dostał zawału. Jak dotarliśmy do domu to matka zemdlała. Podobno wyglądałem jak rzeźnik po ciężkim uboju. Nie zapomnę tego dnia do końca życia.
Pamiętam, że uczył mnie wtedy jeździć wujek, krzyknął "puszczam!" (niepotrzebnie) kompletnie się zestresowałam i straciłam panowanie nad kierownicą. Mogłam wybrać, albo krzaki albo pies.. wybrałam krzaki, a że były tam pokrzywy to osobna historia ;)
Ja przyp*erdoliłem w kosz na smieci.
Ja z pierwszym razem wjechałem w różę co miała 2 m , cały byłem w kolcach xD
ja się wrąbałem do rowu
No, prawie jak ja. Jak miałem rowerek Bobo i ojciec nareszcie nauczył mnie jeździć na 2 kółkach to będąc w parku Bednarskiego w Krakowie (kto był ten wie o czym mówię) zawlokłem rowerek na górkę przy kasztanie jadalnym i zjechałem na dół. Przebiłem się przez jakieś krzaki i zadzwoniłem w dość grube drzewo. Rowerek zgiął się w pół, ja kinolem przysunąłem w drzewo, ojciec omal nie dostał zawału. Jak dotarliśmy do domu to matka zemdlała. Podobno wyglądałem jak rzeźnik po ciężkim uboju. Nie zapomnę tego dnia do końca życia.
Ja wjechałam w tatę, bo zapomniałam, że mam hamować.. :D
Pamiętam, że uczył mnie wtedy jeździć wujek, krzyknął "puszczam!" (niepotrzebnie) kompletnie się zestresowałam i straciłam panowanie nad kierownicą. Mogłam wybrać, albo krzaki albo pies.. wybrałam krzaki, a że były tam pokrzywy to osobna historia ;)
ja w klatkę z królikami :D nie raz też wpadłam w krzaki.