zazwyczaj jak chcesz puścić tajniaka, to nie dość że jest toksyczny to jeszcze zaraz ktoś do Ciebie podbija na bajere. Pamiętam takie czasy gdy pracując na czekoladkach, jako że podjadaliśmy czekolady to jeszcze pule były wonniste, raz puściłem SBD (silent but deadly) to menedżerka akurat podeszła do wyłącznika lini, który znajdował się jak na złość koło mojej dupy. Nic nie powiedziała ale widać było niesmak na jej twarzy. Jak lubicie truć innych to polecam Red bulla do obiadu. Efekt gwarantowany
Nooooo ja w kościele pare ładnych lat temu też miałam sytuacje, kichy mi skręca- "no nie wytrzymam puszcze tajnego"- spinam poślady żeby poszedł cienkim strumykiem a tu jak się w ławke nie wbije jak echo po kościele nie pójdzie! a to jeszcze był moment przepraszania za grzechy i w kościele cisza jak makiem zasiał... nie dość że się zrypałam w najcichszej części mszy to jeszcze po tym śmiechu opanować nie mogłam... ale cóż, takie życie wciąż padamy ofiarami własnego planowania... ;)
hahaha ,jakie życiowe
:D mnie sie tak raz zdazylo :D na lekcji puscilam bombe wszystkie dzieci krzyczaly i sie smialy i odrazu okna otworzyli. a mial byc tajniak
haha są i cichacze ale smierdzące o.o fiufiu
zazwyczaj jak chcesz puścić tajniaka, to nie dość że jest toksyczny to jeszcze zaraz ktoś do Ciebie podbija na bajere. Pamiętam takie czasy gdy pracując na czekoladkach, jako że podjadaliśmy czekolady to jeszcze pule były wonniste, raz puściłem SBD (silent but deadly) to menedżerka akurat podeszła do wyłącznika lini, który znajdował się jak na złość koło mojej dupy. Nic nie powiedziała ale widać było niesmak na jej twarzy. Jak lubicie truć innych to polecam Red bulla do obiadu. Efekt gwarantowany
Nooooo ja w kościele pare ładnych lat temu też miałam sytuacje, kichy mi skręca- "no nie wytrzymam puszcze tajnego"- spinam poślady żeby poszedł cienkim strumykiem a tu jak się w ławke nie wbije jak echo po kościele nie pójdzie! a to jeszcze był moment przepraszania za grzechy i w kościele cisza jak makiem zasiał... nie dość że się zrypałam w najcichszej części mszy to jeszcze po tym śmiechu opanować nie mogłam... ale cóż, takie życie wciąż padamy ofiarami własnego planowania... ;)
Dlatego jest przykazanie, żeby nie jeść godzinę przed mszą
lepiej puścić głośnego, a nikt nie poczuje. Najlepiej w szkole, gdy wszyscy gadają. Wtedy będzie cichy i niewyczuwalny.