jak się będzie jakiś płaczek użalać nad tym co było to i całe życie można chodzić załamanym i narzekać na wszystko i nic po za zgonem nie pomoże, ale czas daje możliwość zaczynania od nowa, przeszłości się nie zapomni ale nie będzie już istotna, tylko trzeba umieć.
zdaję sobie sprawę, że lovelasowe pindzie są utwierdzone w przekonaniu, ze ich "romantyczna męka" jest słuszna, a mój post będzie zminusowany.... ale mogę wam i waszemu smutnemu towarzystwu tylko współczuć. Ja nikomu dupy nie truję swoimi problemami i pytaniami, czy wiesz jak to jest mieć biegunkę na wyjeździe, czy wiesz jak to jest wytrzeć się cudzym ręcznikiem, czy wiesz jak to jest kiedy niespodziewany wzwód dopadnie cie w zatłoczonym autobusie, czy wiesz jak to jest obudzić się z bólem głowy w nieznanym pomieszczeniu, czy wiesz jak to jest jak rozjechali ci ulubionego kotka i musiałeś go zbierać z drogi... nie wiesz? to ze mną nie rozmawiaj bo nic nie wiesz o życiu! o i foch z przytupem :)
Ja się jakoś już od dłuższego czasu nie użalam nad sobą, staram zajmować sobie dni czymś pożytecznym i jest całkiem ok. Ale każdego wieczoru, kładąc się do łóżka i próbując zasnąć - myślę o osobie, która mi już nigdy nie powie dobranoc. I znów zaczyna robić mi się smutno... każdej pieprzonej nocy od siedmiu miesięcy. Więc nie mówcie, że to są miłosne demoty pseudozakochanych nastolatek, bo zapewne nie tylko mnie serce pęka. Pozdrawiam
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 sierpnia 2013 o 17:16
wiem, jak to jest. I równie dobrze ja mogłabym teraz napisać "wiesz jak to jest, gdy wydaje ci się, że już nigdy nie wyleczysz ran, nie staniesz na nogi, ale jednak udaje ci się to po długim czasie? Nie wiesz? więc nie pie*dol mi o tym, że czas nie leczy ran". Najwidoczniej musisz jeszcze poczekać.
Jednak do konca ich nigdy nie wyleczysz. Wystarczy to minimalnie rozgrzebać, czy to wspomnienia czy coś, i wszystko potrafi wrócić. pewnych rzeczy się nie wymaże.
Jednak to nie znaczy, że z czasem się nie ma już na to wyj*****ne :)
Ciekawi mnie(jesli to Twoj rocznik urodzenia) czy za 19lat bedziesz w ogole o niej pamietal. Jesli tak i dalej bedziesz cierpial,to masz prawo tak powiedziec.
Rozumiem ze chlopiec przeyzyl pierwszy zawod milosny i swiat mu sie zawalil? Takie placzliwe cipy to powinien ktos wziasc i pozadnie wstrzasnac! Przeszedlem przez to wszystko co tam wybazgrales a dzisiaj patrze na to wszystko i sie smieje z samego siebie ze jak moglem tak rozpaczac. Czas leczy rany, ale trzeba wziasc sie w garsc, zycie za bary i do przodu! Juz jestem 10 lat po rozwodzie jak bzdziagwa sobie odeszla i wiesz co? I niech ciumka halabarde innemu frajerowi, kij jej w nos, skoro skacze miedzy rozporkami to ja sie ciesze ze ze mna nie jest! Glowa do gory dzieciaku, wszystko sie ulozy :))
mialem tak samo, jeszcze calkiem nie przeszlo ale minelo po 5 latach. najlepsza metoda - zakochac sie w kims nowym, przechodzi jak reka odjal. W moim przypadku od nowa zakochalem sie w kims "starym" :).
Masz 19 lat i już robisz demoty o nieszczęśliwej miłości? Nie przejmuj się to dopiero początek, jeszcze nie raz Cię życie w dupę kopnie i te "problemy" o których teraz piszesz zaczną Cię śmieszyć. Pozdrawiam
To zapierdzielaj łamago życiowa do szpitala, na oddział onkologiczny. Spójrz tym biednym dzieciakom w oczy i opowiedz o swoich problemach.. Z chęcią wysłuchają ich również rodzice tych dzieci. Więc przestań mi tu pieprzyć bo sam nie wiesz czym jest prawdziwe cierpienie. Pójdź i usłysz od 4 letniej dziewczynki że rysuje laurkę dla mamy, bo ma urodziny za miesiąc i chce to wcześniej zrobić bo nie wiadomo jak jutro będzie.
Czas leczy rany... o ile z zapamiętaniem godnym lepszej sprawy nie rozdrapujesz ich w kółko na nowo. Wtedy nie jęcz, że nic nie pomaga, boś sam sobie winien.
To samo miałam napisać. Czasami jednak wydaje mi się, że niektórzy celowo wciąż rozdrapują te same rany bo choć przez kolejną chwilę są w centrum uwagi. Niczym innym nie potrafią przyciągnąć do siebie ludzi jak litością, ale ludzie też mają swoją cierpliwość. Lajf is brutal i czas to sobie uzmysłowić.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 sierpnia 2013 o 18:14
Współczuję, po prostu tak miało być. Nie walcz z losem, życie pisze najlepsze scenariusze- dzięki temu może w przyszłości staniesz się silniejszy? Tylko nie wiadomo jak to się stało,że jesteście osobno. Jeżeli zdradziła-jej strata- i nie jest Ciebie warta, jeżeli zakończyła normalnie związek- nie zatrzymuj jej, bo jeżeli już nie kocha to znaczy, że nigdy tak naprawdę nie kochała bo prawdziwa miłość jest na całe życie...To, że się zamartwiasz i rujnujesz własną psychikę- nie sprawi, że ona wróci...wstań i pokaż, że i bez niej potrafisz żyć..
Jeżeli ten demot nie został wymyślony celowo, po to by mógł zabłysnąć na głównej i po to, aby mogły go plusować nieszczęśliwie zakochane nastolatki, to spróbuję coś napisać..
A może warto by się też zastanowić dlaczego ona mija Cię bez słowa, dlaczego nie zauważa, dlaczego nie odzywa się.. Może ma powód?
A może tak naprawdę ona wcale nie jest tego warta? Może bawi się teraz świetnie, jest szczęśliwa? Jeśli tak, to daj sobie z nią spokój, bo to nie ma sensu. Szkoda zdrowia, chłopie.
Musiałem dwa razy przeczytać tego demota żeby się upewnić, że autor nie popełnił błędu w pisowni i rzeczywiście jest płci męskiej. Mężczyzna musi umieć przyjąć takie zdarzenia bez tego całego emo pieprzenia. Facet może być wrażliwy ale nie może być zniewieściały ogarnijcie się...
No chyba, że autorką jest lesbijka w takim przypadku sorry;P
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 sierpnia 2013 o 17:34
Powiem Ci coś, co już zapewne wiesz. Świat to nie tylko wschód słońca i tęcza. To straszne i obrzydliwe miejsce i nieważne, jaki jesteś twardy, powali Cię na kolana, przydusi do gleby i nie da Ci wstać! Mnie, Ciebie, każdego. Bije tak twardo, jak ciężkie jest życie. Ale nie chodzi o to, jak mocno bijesz, ale o to, jak dużo ciosów jesteś w stanie znieść i nadal iść do przodu. Ile ciosów zdołasz przyjąć i iść do przodu. Na tym polega zwycięstwo!
Kiedy to przechodziłeś/aś że już wiesz że czas nie leczy ran? W latach pięćdziesiątych czy sześdziesiątych? Bo jeśli później to co możesz wiedzieć o wpływie czasu na człowieka?
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
16 sierpnia 2013 o 17:48
Czas nie leczy ran, może jedynie sprawić, że zranimy kogoś innego. Ale gdy już zaufamy tej drugiej innej osobie, okazuje się, że nasz wspomnienia te świetne są naciągane, wyimagowane. To my kreujemy je, uwydatniając je gdy ich potrzebujemy. Dlatego od kiedy jesyt Carpe diem - jest dobrze, a nawet bardzo dobrze :)
Miałem tak i powiem, że czas leczy rany. Może i miałem mocno ułatwione zadanie, bo dzieli nas odległość na tyle duża, że jak nie chcę, to jej po prostu nie widzę(a nie chcę). Minęło 3 tygodnie i radzę sobie całkiem dobrze. Nie ma co się załamywać, podzwońcie po znajomych, wyskoczcie gdzieś. Kiedy będziecie spędzać czas z ludźmi o tym tak nie będziecie myśleli. Im więcej czasu na rozmyślanie tym gorzej. Ja tak robiłem z bardzo pozytywnym skutkiem.
Niestety dokładnie rozumiem o co Ci chodzi, przeżywam dokładnie to samo. Byłem z dziewczyną przez 5lat, mieszkaliśmy razem od jakiś 3. Jak to po takim czasie bywa pojawiły się problemy przestaliśmy się dogadywać. Potem przez miesiąc czasu mieszkaliśmy osobno, ale dalej byliśmy razem (tak się ułożyło). Po tym czasie ona oznajmiła mi, że już mnie nie kocha i że zauroczyła się innym. Po miesiącu czasu znajomości z nim wyprowadziła się ode mnie do niego. Do tego gościu nie jest mi obcy, dobry kumpel, z którym nie jedną flaszkę się wypiło. Najbardziej boli jednak ta obojętność, pamiętam jej wzrok w czasie rozmowy podczas, której zrywaliśmy. Potrafiła wypytawać mnie co ten nowy chłopak o niej myśli, bo wiedziała, że z nim rozmawiałem. Całkowita zmiana nastawienia do mnie, brak jakiegokolwiek zainteresowania, totalna olewka. Po tylu latach razem i wielkich planach na życie po prostu przestałem ją obchodzić. A dodam, że była bardzo uczuciowa, pamiętam sytuacje, kiedy stłukłem jedną z filiżanek, które były prezentem od moich rodziców, mówiła, że to była rzecz specjalnie dla nas i z płaczem zamknęła się w łazience. Taka sytuacja jest cholernie trudna i kiedy wydaje Ci się, że już czujesz się ok nagle żal zaczyna ściskać gardło i łzy pojawiają się w oczach. Wracasz po pracy do domu i nikt nie czeka, nie możesz z nią porozmawiać mimo, że rozmawiałeś z nią codziennie przez ostatnie 5 lat. Nie możesz jej dotknąć, ani powąchać. Kiedy jeszcze nie wyniosła swoich wszystkich rzeczy zdażało mi się wąchać jakiś jej ciuch, tak żeby poczuć ją raz jeszcze chociaż na chwilę. Nie uważam jednak, że czas nie leczy ran. Ja czuję się już dużo lepiej niż na początku a minęło dopiero 3 tygodnie od rozstania. Z biegiem czasu nauczysz się żyć bez niej tak jak wszyscy piszą. Otwórz się na ludzi, pomyśl o rzeczach, które teraz dopiero możesz zrobić i o możliwościach, które się przed Tobą otwierają:D. Do tego nie dziw się, że tak się dzieje i nie myśl, że jesteś jakiś dziwny. Z naukowej literatury na temat psychologii miłości wyczytałem, że kobietom szybciej przychodzi "odkochanie się" niż mężczyznom. Dłużej natomiast zakochują się. Może spróbuj pójść w tą stronę. Ja próbowałem ten cały burdel poukładać sobie jakoś w głowie i zdziwiłem się, że tak naprawdę wiele rzeczy ma swoje wytłumaczenie, a jeżeli jesteś osobą rozgraniętą to to zrozumiesz.
Wydaję mi się że że nie można nikogo potępiać, że sie nieszczęsliwie zakochał itd. a tym bardziej się z niego nabijać. Wszyscy są mądrzy dopóki ich to samo nie spotka.
To tak samo jak z problemami, Doskonale umiemy komuś doradzić, a gdy sami mamy problem, to za cholerę nie umiemy sobie z nim poradzić.
Nie zapominajcie że miłość rządzi się swoimi prawami i tam nie ma logiki...
I wiem to po sobie. W stosunku np do kumpla i jego sytuacji, mogę spojrzeć obiektywnie, doradzić mu żeby to olał czy coś bo to np nie ma sensu. Ba nawet na swoje doświadczenia, po długim ale to długim już czasie, potrafię stwierdzić że to było było bezsensu. Jednak gdy przypomnę sobie, w jakim w stanie byłem jeszcze całkiem niedawno, to wiem że jeśli jesteś choć odrobinę bardziej wrażliwy, to potrafisz się zachowywać skrajnie irracjonalnie, nawet jeśli gdzieś logika mówi, że ten ktoś był zdzirą, to ty i tak byś mu wybaczył i wgl... I osoba która nie czuje w danej chwili tego samego co ty, nie jest w stanie tego zrozumieć, twojego toku myślenia, a raczej jego braku, i tego jak to mocno potrafi boleć, skoro nawet ja samemu teraz teraz jak patrzę z perspektywy czasu, to potrafię się opierd***lić za niektóre rzeczy, i dziwić się, jak mogłem się tak zachowywać...
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
16 sierpnia 2013 o 20:01
Z powodu nieszczęśliwej miłości cierpią głównie faceci. Samobójstwa i te sprawy. Kobieta raczej nie potrafi długo cierpieć z powodu kolesia. Ja przyznam że nigdy chyba nawet nie potrafiłabym się zainteresować osobnikiem, który mną by nie wykazywał zainteresowania. Dlatego nie mam tego typu problemów. Poszukaj innego obiektu westchnień. Błaganie jej o uczucie tylko ją od ciebie oddali. Stań się niedostępny. Miłości raczej nie da się pozbyć, ale z czasem poznasz inne kobiety, nie myśl, że będziesz całe życie przez jedną osobę cierpiał.
I znowu nieszczęśliwy nastolatek się w wakacje nudzi... dajcie już spokój! takie rzeczy to może 30latek z bagażem doświadczeń wypisywać, a nie gówniarze, co nic o życiu nie wiedzą
Chyba każdy przeżył coś takiego. Oczywiście, że można całe życie chodzić ze złamanym sercem, ale po co? To boli, kiedy widzisz ukochaną osobę codziennie. Spędzasz z nią czas i udajesz, że nic między wami już nie ma. Że cieszysz się, że jesteście przyjaciółmi. Ale przychodzi taki moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że to tylko kolejny krok w Twoim życiu. Nie wyszło- to szkoda, ale nie powód, żeby się załamywać. Tak przeżyłam coś takiego i mogę śmiało powiedzieć, że czas leczy rany. Trzeba tylko wziąć się w garść i przestać użalać nad sobą.
Moda na sukces w gimbazie. Proszę młodzież się tak na życiu zna jak ja na robieniu sandałów. Oderwać się od telefonów macie ledwo "parenaście" lat i już żyć wam się nie chce?? Zauroczenie przeminie a trucie dupy innym o tym jak wam źle nic nie da. ZAUROCZENIE TO NIE JEST PRAWDZIWA MIŁOŚĆ!!!
Wszystko to przeżyłam, każde jedno zdanie przecierpiałam razy dwa. I to prawda, czas leczy rany, nawet, jeśli tego nie chcesz :D jeśli uważasz, że pier..d...olę... to nie masz szacunku do tego, przez co przeszłam!
A wiesz dzieciaku jak to jest, kiedy Twoja żona umiera w cierpieniach po długiej walce z rakiem i zostajesz sam z dwojgiem małych dzieci? Kiedy każdego dnia budzisz się ze świadomością, że osoby którą kochasz już nie ma? Wiesz jak to jest patrzeć na ból ukochanej osoby i nie móc nic zrobić? Nie wiesz? To nie pier*ol, że wiesz cokolwiek o cierpieniu.
Ogarnij się człowieku. Miałem tak, tylko że nie szlochałem i takie tam, niemniej jednak nie było lekko. Teraz, kilkanaście lat później, mam świetną żonę, dwójkę dzieci i naprawdę dopiero teraz czuję, co w życiu jest ważne. Więc jeśli nie minęło więcej niż trzy lata od Twojej "tragedii", nie wypowiadaj się o czasie, bo nie masz o tym pojęcia
Według mnie jeśli ktoś się z tym nie zgadza to znaczy że nigdy nie kochał. Najlepsze lekarstwo zakochać się ponownie? Sory ale prawdziwa miłość to nie jest towar który się wymienia jeśli się zużyje albo nie pasuje. Bez tej osoby nie da się żyć po prostu,tak jak bez powietrza czy wody,ale jeszcze raz,kto nigdy nie kochał prawdziwie nigdy tego nie zrozumie.
Wiem. W moim przypadku ta wiedza skończyła się uzależnieniem od opioidów, które to całkowicie potrafiły (przynajmniej na kilka-kilkanaście godzin) wyleczyć ten ból.
wiesz jak to jest, gdy chcesz zamienić z kimś choć dwa zdania, ale nie możesz. już nigdy nie będziesz mógł, bo ta osoba odeszła, na zawsze... jeśli nie, to nie p***dolcie o tym, jacy jesteście nieszczesliwi.
Oj stary.. Wiem jak to jest.. Ch*jnia.. Musisz zapomnieć, pokazać jaki jesteś twardy i żyć dalej pełnią życia. To, że mogła skraść Ci serce, nie znaczy że może Ci ukraść całą przyszłość. Spójrz w lustro i zastanów się, kogo w nim widzisz, a kogo chciałbyś w nim widzieć.
Pzdr.
A wiesz jak to jest być na pogrzebie ukochanego, a wcześniej przez miesiąc dzień w dzień odwiedzać go na OIOMie? Wiesz jak to jest gdy ta osoba nigdy Cię nie minie? Wiesz jak to jest gdy nie możesz nawet spróbować spojrzeć jej w oczy? Wiesz jak to jest już nigdy jej nie usłyszeć? Nie móc na nią spojrzeć? Gdy nie masz co czekać na smsa? Wiesz jak to jest gdy wiesz, że płacz będzie towarzyszył Ci przy zasypianiu już zawsze, bo nie możesz próbować zmienić sytuacji? Wiesz jak to jest gdy czujesz, że ktoś nie żyje bo w odpowiednim momencie nie zostały wypowiedziane dwa słowa? Gdy mijają LATA, a z każdym dniem ból jest coraz większy? Nie? To nie pier*ol o swoim złamanym 19letnim serduchu, które za miesiąc nie bedzie pamiętać o co chodziło, bo nie wiesz czym jest złamane serce!!
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
17 sierpnia 2013 o 2:35
Może mam niecałe 17 lat i nie wiem co to prawdziwy ból psychiczny, jednak od 1 roku i okolo 8 miesiecy roku jestem zakochana w swoim przyjacielu, on znów dość niezdecydowany i w ciągu tego okresu był mną dwukrotnie przez krotki czas zauroczony (sam przyznal sie nawet do tego). Przez ten czas mieliśmy różne jakby to nazwać "turbulencje". Na ten czas boli mnie najbardziej to, że powiedział mi, ze mnie nie kocha pomimo, iż był zauroczony przez pewien czas i przeprasza jeśli to przez niego robiłam sobie jakieś nadzieje. Zrozumiałam, nie miałam juz nadziei aż do spotkania, które miało miejsce tydzień po tym. Po prostu na sam widok mam nadzieje, że to sie zmieni i kiedyś będzie ta historia miała happy end, i to boli najmocniej to, iż wiem, że jest to irracjonalne, a cząstka mnie nadal w to wierzy. Chce utrzymać tą przyjaźń, nie chce by na marne szły 4 lata. Mówcie, że młoda i się nie znam, jednak na tak młodą osobe, pod wplywem burzy hormonów to ciężkie.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
17 sierpnia 2013 o 3:33
Z utraconą miłością jest podobnie jak ze śmiercią bliskiej osoby - nie można się z tym pogodzić. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to po prostu nigdy tak naprawdę nie był zakochany.
CZAS LECZY RANY. Przekonałam się o tym sama. Szlochałam po nocach, byłam w stanie oddać życie za faceta, który się mną bawił, straciłam 2 najlepsze lata liceum i potem ledwo zdałam maturę. Najlepszym co mnie mogło spotkać to uwolnienie się od niego. Cierpiałam przez kolejny rok, następny rok był zapominaniem i układaniem życia. A kiedy go spotkałam rok później poczułam ulgę - nie czułam do niego nic, był mi całkowicie obojętny....
CZAS LECZY RANY tylko nie odbierajmy sobie sami życia, nie męczmy się na siłę, nie wmawiajmy sobie, że nie ma nikogo innego na świecie... Życie jest piękne!
Łatwo jest udzielać rad i mówić co ma się robić, jeżeli nie przechodziliście przez to... Mam tak od 5 miesięcy, ale z każdą zagłębiąną myślą dochodzę do wniosku, że nie warto dalej się rozczulać, jednak znów to mija... Znam Twoje uczucie.
jak się będzie jakiś płaczek użalać nad tym co było to i całe życie można chodzić załamanym i narzekać na wszystko i nic po za zgonem nie pomoże, ale czas daje możliwość zaczynania od nowa, przeszłości się nie zapomni ale nie będzie już istotna, tylko trzeba umieć.
zdaję sobie sprawę, że lovelasowe pindzie są utwierdzone w przekonaniu, ze ich "romantyczna męka" jest słuszna, a mój post będzie zminusowany.... ale mogę wam i waszemu smutnemu towarzystwu tylko współczuć. Ja nikomu dupy nie truję swoimi problemami i pytaniami, czy wiesz jak to jest mieć biegunkę na wyjeździe, czy wiesz jak to jest wytrzeć się cudzym ręcznikiem, czy wiesz jak to jest kiedy niespodziewany wzwód dopadnie cie w zatłoczonym autobusie, czy wiesz jak to jest obudzić się z bólem głowy w nieznanym pomieszczeniu, czy wiesz jak to jest jak rozjechali ci ulubionego kotka i musiałeś go zbierać z drogi... nie wiesz? to ze mną nie rozmawiaj bo nic nie wiesz o życiu! o i foch z przytupem :)
Ja się jakoś już od dłuższego czasu nie użalam nad sobą, staram zajmować sobie dni czymś pożytecznym i jest całkiem ok. Ale każdego wieczoru, kładąc się do łóżka i próbując zasnąć - myślę o osobie, która mi już nigdy nie powie dobranoc. I znów zaczyna robić mi się smutno... każdej pieprzonej nocy od siedmiu miesięcy. Więc nie mówcie, że to są miłosne demoty pseudozakochanych nastolatek, bo zapewne nie tylko mnie serce pęka. Pozdrawiam
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2013 o 17:16
Moja odpowiedz na te denne zale wylewane na demotach, w komentarzach, na fejsbuku i uj wie gdzie jeszcze http://img4.demotywatoryfb.pl//uploads/201306/1371990622_0bdsbn_600.jpg
Rany był już ten demot - nawet go skomentowałem, ale zminusowali mnie...
Morał tego jest krótki i niektórym znany lepiej nie mieć dziewczyny i dom wybudowany!
znam to, własnie się dzieje
Już się wszyscy wypłakali? Swietnie, a teraz brać życie w ręce i jazda.
Potwierdzam. Mam podobnie od kilku lat.
wiem, jak to jest. I równie dobrze ja mogłabym teraz napisać "wiesz jak to jest, gdy wydaje ci się, że już nigdy nie wyleczysz ran, nie staniesz na nogi, ale jednak udaje ci się to po długim czasie? Nie wiesz? więc nie pie*dol mi o tym, że czas nie leczy ran". Najwidoczniej musisz jeszcze poczekać.
Jednak do konca ich nigdy nie wyleczysz. Wystarczy to minimalnie rozgrzebać, czy to wspomnienia czy coś, i wszystko potrafi wrócić. pewnych rzeczy się nie wymaże.
Jednak to nie znaczy, że z czasem się nie ma już na to wyj*****ne :)
Nie rozumiem ostatniego zdania
Mylisz się, czas leczy rany, ale niestety blizny pozostawia na całe życie!
K*rwa znowu emo demoty nieszczęśliwie zakochanych...
Ciekawi mnie(jesli to Twoj rocznik urodzenia) czy za 19lat bedziesz w ogole o niej pamietal. Jesli tak i dalej bedziesz cierpial,to masz prawo tak powiedziec.
Widzę, że nie tylko ja jeden to zauważyłem ^^
Rozumiem ze chlopiec przeyzyl pierwszy zawod milosny i swiat mu sie zawalil? Takie placzliwe cipy to powinien ktos wziasc i pozadnie wstrzasnac! Przeszedlem przez to wszystko co tam wybazgrales a dzisiaj patrze na to wszystko i sie smieje z samego siebie ze jak moglem tak rozpaczac. Czas leczy rany, ale trzeba wziasc sie w garsc, zycie za bary i do przodu! Juz jestem 10 lat po rozwodzie jak bzdziagwa sobie odeszla i wiesz co? I niech ciumka halabarde innemu frajerowi, kij jej w nos, skoro skacze miedzy rozporkami to ja sie ciesze ze ze mna nie jest! Glowa do gory dzieciaku, wszystko sie ulozy :))
pierd...żyć trzeba całe życie kto tego nie potrafi i tak już umarł teraz tylko ciało umiera ;)
mialem tak samo, jeszcze calkiem nie przeszlo ale minelo po 5 latach. najlepsza metoda - zakochac sie w kims nowym, przechodzi jak reka odjal. W moim przypadku od nowa zakochalem sie w kims "starym" :).
Nie wiem i mam to w dupie, ciepła klusko.
Masz 19 lat i już robisz demoty o nieszczęśliwej miłości? Nie przejmuj się to dopiero początek, jeszcze nie raz Cię życie w dupę kopnie i te "problemy" o których teraz piszesz zaczną Cię śmieszyć. Pozdrawiam
Odrzucenie wzmacnia. Trzeba uczyć się żyć w samotności.
To zapierdzielaj łamago życiowa do szpitala, na oddział onkologiczny. Spójrz tym biednym dzieciakom w oczy i opowiedz o swoich problemach.. Z chęcią wysłuchają ich również rodzice tych dzieci. Więc przestań mi tu pieprzyć bo sam nie wiesz czym jest prawdziwe cierpienie. Pójdź i usłysz od 4 letniej dziewczynki że rysuje laurkę dla mamy, bo ma urodziny za miesiąc i chce to wcześniej zrobić bo nie wiadomo jak jutro będzie.
...o! i w setkę kolega trafił... polać koledze!
Czas leczy rany... o ile z zapamiętaniem godnym lepszej sprawy nie rozdrapujesz ich w kółko na nowo. Wtedy nie jęcz, że nic nie pomaga, boś sam sobie winien.
To samo miałam napisać. Czasami jednak wydaje mi się, że niektórzy celowo wciąż rozdrapują te same rany bo choć przez kolejną chwilę są w centrum uwagi. Niczym innym nie potrafią przyciągnąć do siebie ludzi jak litością, ale ludzie też mają swoją cierpliwość. Lajf is brutal i czas to sobie uzmysłowić.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2013 o 18:14
Współczuję, po prostu tak miało być. Nie walcz z losem, życie pisze najlepsze scenariusze- dzięki temu może w przyszłości staniesz się silniejszy? Tylko nie wiadomo jak to się stało,że jesteście osobno. Jeżeli zdradziła-jej strata- i nie jest Ciebie warta, jeżeli zakończyła normalnie związek- nie zatrzymuj jej, bo jeżeli już nie kocha to znaczy, że nigdy tak naprawdę nie kochała bo prawdziwa miłość jest na całe życie...To, że się zamartwiasz i rujnujesz własną psychikę- nie sprawi, że ona wróci...wstań i pokaż, że i bez niej potrafisz żyć..
Czyli, jeśli jakieś małżeństwo było ze sobą 30 lat a potem się rozwiedli to już nie była miłość?
Jeżeli ten demot nie został wymyślony celowo, po to by mógł zabłysnąć na głównej i po to, aby mogły go plusować nieszczęśliwie zakochane nastolatki, to spróbuję coś napisać..
A może warto by się też zastanowić dlaczego ona mija Cię bez słowa, dlaczego nie zauważa, dlaczego nie odzywa się.. Może ma powód?
A może tak naprawdę ona wcale nie jest tego warta? Może bawi się teraz świetnie, jest szczęśliwa? Jeśli tak, to daj sobie z nią spokój, bo to nie ma sensu. Szkoda zdrowia, chłopie.
Koniec wakacji to i koniec wakacyjnych miłostek.
Musiałem dwa razy przeczytać tego demota żeby się upewnić, że autor nie popełnił błędu w pisowni i rzeczywiście jest płci męskiej. Mężczyzna musi umieć przyjąć takie zdarzenia bez tego całego emo pieprzenia. Facet może być wrażliwy ale nie może być zniewieściały ogarnijcie się...
No chyba, że autorką jest lesbijka w takim przypadku sorry;P
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2013 o 17:34
Powiem Ci coś, co już zapewne wiesz. Świat to nie tylko wschód słońca i tęcza. To straszne i obrzydliwe miejsce i nieważne, jaki jesteś twardy, powali Cię na kolana, przydusi do gleby i nie da Ci wstać! Mnie, Ciebie, każdego. Bije tak twardo, jak ciężkie jest życie. Ale nie chodzi o to, jak mocno bijesz, ale o to, jak dużo ciosów jesteś w stanie znieść i nadal iść do przodu. Ile ciosów zdołasz przyjąć i iść do przodu. Na tym polega zwycięstwo!
PRAWDA JA MAM TO SAMO ALE Z PRZYJACIELEM ON MI NIE WIERZY ;(
A może się jeszcze pochwalisz ile masz latek? Bo sądząc po pisowni to jeszcze matury nie pisałaś...
Jaka piz*ą trzeba być żeby aż tak się użalać przez jakąś obciągarę.
Kiedy to przechodziłeś/aś że już wiesz że czas nie leczy ran? W latach pięćdziesiątych czy sześdziesiątych? Bo jeśli później to co możesz wiedzieć o wpływie czasu na człowieka?
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2013 o 17:48
Nie pier#ol, i tak wszyscy wiemy że masz trzynaście lat...
swieta prawda. tez przed to przechodze..
Czas nie leczy ran, może jedynie sprawić, że zranimy kogoś innego. Ale gdy już zaufamy tej drugiej innej osobie, okazuje się, że nasz wspomnienia te świetne są naciągane, wyimagowane. To my kreujemy je, uwydatniając je gdy ich potrzebujemy. Dlatego od kiedy jesyt Carpe diem - jest dobrze, a nawet bardzo dobrze :)
Mam nadzieję, że kiedyś zrozumiesz moje słowa.
...myślę, że autor jest pipą... przykre to, ale prawdziwe... wybij klin klinem bałwanie zamiast się umartwiać, że laska obrabia już następnego...
Miałem tak i powiem, że czas leczy rany. Może i miałem mocno ułatwione zadanie, bo dzieli nas odległość na tyle duża, że jak nie chcę, to jej po prostu nie widzę(a nie chcę). Minęło 3 tygodnie i radzę sobie całkiem dobrze. Nie ma co się załamywać, podzwońcie po znajomych, wyskoczcie gdzieś. Kiedy będziecie spędzać czas z ludźmi o tym tak nie będziecie myśleli. Im więcej czasu na rozmyślanie tym gorzej. Ja tak robiłem z bardzo pozytywnym skutkiem.
Niestety dokładnie rozumiem o co Ci chodzi, przeżywam dokładnie to samo. Byłem z dziewczyną przez 5lat, mieszkaliśmy razem od jakiś 3. Jak to po takim czasie bywa pojawiły się problemy przestaliśmy się dogadywać. Potem przez miesiąc czasu mieszkaliśmy osobno, ale dalej byliśmy razem (tak się ułożyło). Po tym czasie ona oznajmiła mi, że już mnie nie kocha i że zauroczyła się innym. Po miesiącu czasu znajomości z nim wyprowadziła się ode mnie do niego. Do tego gościu nie jest mi obcy, dobry kumpel, z którym nie jedną flaszkę się wypiło. Najbardziej boli jednak ta obojętność, pamiętam jej wzrok w czasie rozmowy podczas, której zrywaliśmy. Potrafiła wypytawać mnie co ten nowy chłopak o niej myśli, bo wiedziała, że z nim rozmawiałem. Całkowita zmiana nastawienia do mnie, brak jakiegokolwiek zainteresowania, totalna olewka. Po tylu latach razem i wielkich planach na życie po prostu przestałem ją obchodzić. A dodam, że była bardzo uczuciowa, pamiętam sytuacje, kiedy stłukłem jedną z filiżanek, które były prezentem od moich rodziców, mówiła, że to była rzecz specjalnie dla nas i z płaczem zamknęła się w łazience. Taka sytuacja jest cholernie trudna i kiedy wydaje Ci się, że już czujesz się ok nagle żal zaczyna ściskać gardło i łzy pojawiają się w oczach. Wracasz po pracy do domu i nikt nie czeka, nie możesz z nią porozmawiać mimo, że rozmawiałeś z nią codziennie przez ostatnie 5 lat. Nie możesz jej dotknąć, ani powąchać. Kiedy jeszcze nie wyniosła swoich wszystkich rzeczy zdażało mi się wąchać jakiś jej ciuch, tak żeby poczuć ją raz jeszcze chociaż na chwilę. Nie uważam jednak, że czas nie leczy ran. Ja czuję się już dużo lepiej niż na początku a minęło dopiero 3 tygodnie od rozstania. Z biegiem czasu nauczysz się żyć bez niej tak jak wszyscy piszą. Otwórz się na ludzi, pomyśl o rzeczach, które teraz dopiero możesz zrobić i o możliwościach, które się przed Tobą otwierają:D. Do tego nie dziw się, że tak się dzieje i nie myśl, że jesteś jakiś dziwny. Z naukowej literatury na temat psychologii miłości wyczytałem, że kobietom szybciej przychodzi "odkochanie się" niż mężczyznom. Dłużej natomiast zakochują się. Może spróbuj pójść w tą stronę. Ja próbowałem ten cały burdel poukładać sobie jakoś w głowie i zdziwiłem się, że tak naprawdę wiele rzeczy ma swoje wytłumaczenie, a jeżeli jesteś osobą rozgraniętą to to zrozumiesz.
Wydaję mi się że że nie można nikogo potępiać, że sie nieszczęsliwie zakochał itd. a tym bardziej się z niego nabijać. Wszyscy są mądrzy dopóki ich to samo nie spotka.
To tak samo jak z problemami, Doskonale umiemy komuś doradzić, a gdy sami mamy problem, to za cholerę nie umiemy sobie z nim poradzić.
Nie zapominajcie że miłość rządzi się swoimi prawami i tam nie ma logiki...
I wiem to po sobie. W stosunku np do kumpla i jego sytuacji, mogę spojrzeć obiektywnie, doradzić mu żeby to olał czy coś bo to np nie ma sensu. Ba nawet na swoje doświadczenia, po długim ale to długim już czasie, potrafię stwierdzić że to było było bezsensu. Jednak gdy przypomnę sobie, w jakim w stanie byłem jeszcze całkiem niedawno, to wiem że jeśli jesteś choć odrobinę bardziej wrażliwy, to potrafisz się zachowywać skrajnie irracjonalnie, nawet jeśli gdzieś logika mówi, że ten ktoś był zdzirą, to ty i tak byś mu wybaczył i wgl... I osoba która nie czuje w danej chwili tego samego co ty, nie jest w stanie tego zrozumieć, twojego toku myślenia, a raczej jego braku, i tego jak to mocno potrafi boleć, skoro nawet ja samemu teraz teraz jak patrzę z perspektywy czasu, to potrafię się opierd***lić za niektóre rzeczy, i dziwić się, jak mogłem się tak zachowywać...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 16 sierpnia 2013 o 20:01
dokładnie wiem jak to jest,,,,,przezywam to od 6 lat...i cholernie boli
myślałam że to tylko przeżywają kobiety...
Z powodu nieszczęśliwej miłości cierpią głównie faceci. Samobójstwa i te sprawy. Kobieta raczej nie potrafi długo cierpieć z powodu kolesia. Ja przyznam że nigdy chyba nawet nie potrafiłabym się zainteresować osobnikiem, który mną by nie wykazywał zainteresowania. Dlatego nie mam tego typu problemów. Poszukaj innego obiektu westchnień. Błaganie jej o uczucie tylko ją od ciebie oddali. Stań się niedostępny. Miłości raczej nie da się pozbyć, ale z czasem poznasz inne kobiety, nie myśl, że będziesz całe życie przez jedną osobę cierpiał.
I znowu nieszczęśliwy nastolatek się w wakacje nudzi... dajcie już spokój! takie rzeczy to może 30latek z bagażem doświadczeń wypisywać, a nie gówniarze, co nic o życiu nie wiedzą
Chyba każdy przeżył coś takiego. Oczywiście, że można całe życie chodzić ze złamanym sercem, ale po co? To boli, kiedy widzisz ukochaną osobę codziennie. Spędzasz z nią czas i udajesz, że nic między wami już nie ma. Że cieszysz się, że jesteście przyjaciółmi. Ale przychodzi taki moment, kiedy zdajesz sobie sprawę, że to tylko kolejny krok w Twoim życiu. Nie wyszło- to szkoda, ale nie powód, żeby się załamywać. Tak przeżyłam coś takiego i mogę śmiało powiedzieć, że czas leczy rany. Trzeba tylko wziąć się w garść i przestać użalać nad sobą.
Czas nie goi ran. Z czasem zaczynasz przyzwyczajać się do bólu.
Kolejna emo ciota. Zagryź zęby i idź przed siebie.
Moda na sukces w gimbazie. Proszę młodzież się tak na życiu zna jak ja na robieniu sandałów. Oderwać się od telefonów macie ledwo "parenaście" lat i już żyć wam się nie chce?? Zauroczenie przeminie a trucie dupy innym o tym jak wam źle nic nie da. ZAUROCZENIE TO NIE JEST PRAWDZIWA MIŁOŚĆ!!!
Wszystko to przeżyłam, każde jedno zdanie przecierpiałam razy dwa. I to prawda, czas leczy rany, nawet, jeśli tego nie chcesz :D jeśli uważasz, że pier..d...olę... to nie masz szacunku do tego, przez co przeszłam!
Czas leczy rany?
Posłuchaj własnej rady i nie pie*dol.
A wiesz dzieciaku jak to jest, kiedy Twoja żona umiera w cierpieniach po długiej walce z rakiem i zostajesz sam z dwojgiem małych dzieci? Kiedy każdego dnia budzisz się ze świadomością, że osoby którą kochasz już nie ma? Wiesz jak to jest patrzeć na ból ukochanej osoby i nie móc nic zrobić? Nie wiesz? To nie pier*ol, że wiesz cokolwiek o cierpieniu.
czas leczy rany, ale moze to trwac bardzo dlugo.
Ogarnij się człowieku. Miałem tak, tylko że nie szlochałem i takie tam, niemniej jednak nie było lekko. Teraz, kilkanaście lat później, mam świetną żonę, dwójkę dzieci i naprawdę dopiero teraz czuję, co w życiu jest ważne. Więc jeśli nie minęło więcej niż trzy lata od Twojej "tragedii", nie wypowiadaj się o czasie, bo nie masz o tym pojęcia
Wiem. Dlatego stwierdzam - z doświadczenia-, że czas leczy rany... :)
Według mnie jeśli ktoś się z tym nie zgadza to znaczy że nigdy nie kochał. Najlepsze lekarstwo zakochać się ponownie? Sory ale prawdziwa miłość to nie jest towar który się wymienia jeśli się zużyje albo nie pasuje. Bez tej osoby nie da się żyć po prostu,tak jak bez powietrza czy wody,ale jeszcze raz,kto nigdy nie kochał prawdziwie nigdy tego nie zrozumie.
Wiem. W moim przypadku ta wiedza skończyła się uzależnieniem od opioidów, które to całkowicie potrafiły (przynajmniej na kilka-kilkanaście godzin) wyleczyć ten ból.
Demot zakochanej 14-stolatki?
tylko się nie rozpłacz tam piz*usiu!
Jasne bo żyjemy wszyscy wiecznie i możemy poświęcić czas na ból, cierpienie i użalanie się .. bezsensu.
Niestety, ale czasami takie prawdziwe. Jaka szkoda, że nie masz na to wpływu.
wiesz jak to jest, gdy chcesz zamienić z kimś choć dwa zdania, ale nie możesz. już nigdy nie będziesz mógł, bo ta osoba odeszła, na zawsze... jeśli nie, to nie p***dolcie o tym, jacy jesteście nieszczesliwi.
Oj stary.. Wiem jak to jest.. Ch*jnia.. Musisz zapomnieć, pokazać jaki jesteś twardy i żyć dalej pełnią życia. To, że mogła skraść Ci serce, nie znaczy że może Ci ukraść całą przyszłość. Spójrz w lustro i zastanów się, kogo w nim widzisz, a kogo chciałbyś w nim widzieć.
Pzdr.
A wiesz jak to jest być na pogrzebie ukochanego, a wcześniej przez miesiąc dzień w dzień odwiedzać go na OIOMie? Wiesz jak to jest gdy ta osoba nigdy Cię nie minie? Wiesz jak to jest gdy nie możesz nawet spróbować spojrzeć jej w oczy? Wiesz jak to jest już nigdy jej nie usłyszeć? Nie móc na nią spojrzeć? Gdy nie masz co czekać na smsa? Wiesz jak to jest gdy wiesz, że płacz będzie towarzyszył Ci przy zasypianiu już zawsze, bo nie możesz próbować zmienić sytuacji? Wiesz jak to jest gdy czujesz, że ktoś nie żyje bo w odpowiednim momencie nie zostały wypowiedziane dwa słowa? Gdy mijają LATA, a z każdym dniem ból jest coraz większy? Nie? To nie pier*ol o swoim złamanym 19letnim serduchu, które za miesiąc nie bedzie pamiętać o co chodziło, bo nie wiesz czym jest złamane serce!!
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2013 o 2:35
Może mam niecałe 17 lat i nie wiem co to prawdziwy ból psychiczny, jednak od 1 roku i okolo 8 miesiecy roku jestem zakochana w swoim przyjacielu, on znów dość niezdecydowany i w ciągu tego okresu był mną dwukrotnie przez krotki czas zauroczony (sam przyznal sie nawet do tego). Przez ten czas mieliśmy różne jakby to nazwać "turbulencje". Na ten czas boli mnie najbardziej to, że powiedział mi, ze mnie nie kocha pomimo, iż był zauroczony przez pewien czas i przeprasza jeśli to przez niego robiłam sobie jakieś nadzieje. Zrozumiałam, nie miałam juz nadziei aż do spotkania, które miało miejsce tydzień po tym. Po prostu na sam widok mam nadzieje, że to sie zmieni i kiedyś będzie ta historia miała happy end, i to boli najmocniej to, iż wiem, że jest to irracjonalne, a cząstka mnie nadal w to wierzy. Chce utrzymać tą przyjaźń, nie chce by na marne szły 4 lata. Mówcie, że młoda i się nie znam, jednak na tak młodą osobe, pod wplywem burzy hormonów to ciężkie.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 17 sierpnia 2013 o 3:33
Z utraconą miłością jest podobnie jak ze śmiercią bliskiej osoby - nie można się z tym pogodzić. Jeśli ktoś twierdzi inaczej to po prostu nigdy tak naprawdę nie był zakochany.
w takim razie ty, pisząc takie rzeczy, nigdy nie straciłeś kogoś naprawdę bliskiego.
Nie martw się autorze, czas leczy rany.
Weszłam na demotywatory, a tu kwejk...
Wiem. Znam to, ale mogę też powiedzieć, że czas leczy rany (no przynajmniej w moim przypadku).
ostatnio to przechodzę, ciężka sprawa...
Czas leczy rany - Główne hasło Narodowego Funduszu Zdrowia :P
wiesz jak ja widzę ten demot? A tak: bla, bla, bla, nieszczęśliwa miłość, bla, bla, bla, życie jest okrutne, bla, bla, bla...
CZAS LECZY RANY. Przekonałam się o tym sama. Szlochałam po nocach, byłam w stanie oddać życie za faceta, który się mną bawił, straciłam 2 najlepsze lata liceum i potem ledwo zdałam maturę. Najlepszym co mnie mogło spotkać to uwolnienie się od niego. Cierpiałam przez kolejny rok, następny rok był zapominaniem i układaniem życia. A kiedy go spotkałam rok później poczułam ulgę - nie czułam do niego nic, był mi całkowicie obojętny....
CZAS LECZY RANY tylko nie odbierajmy sobie sami życia, nie męczmy się na siłę, nie wmawiajmy sobie, że nie ma nikogo innego na świecie... Życie jest piękne!
Łatwo jest udzielać rad i mówić co ma się robić, jeżeli nie przechodziliście przez to... Mam tak od 5 miesięcy, ale z każdą zagłębiąną myślą dochodzę do wniosku, że nie warto dalej się rozczulać, jednak znów to mija... Znam Twoje uczucie.
dobre dobre, czekamy z niecierpliwością na kolejny scenariusz do trudnych spraw! :)
Najpóźniej po 10 latach napiszę że żałuję, przeprasza i myślała że tak będzie lepiej. Cierpliwości.:)
Wiem i nadal wiem, że czas leczy rany, to jak długo to trwa zależy jak bardzo się nad sobą użalamy...