Osobiście wypieprzyłbym 90% lektur ze szkół i zastąpił je czymś współczesnym, dostosowanym do standardów naszych czasów - stare książki pisane są niedzisiejszym językiem, poruszane są nieaktualne problemy i tylko zniechęcają młodzież do czytania.
Kto będzie chciał, to i tak przeczyta Pana Tadeusza. Nie jest to jednak książka niezbędna do życia i jej przeczytanie nie wpłynie na światopogląd większości czytających. To książka, która powstała, by bawić lata temu, swoje odbębniła, najwyższa pora przejść na emeryturę.
Swoją drogą, czy to, że Mickiewicz, Sienkiewicz czy inny Żeromski tak długo gościli w spisie lektur szkolnych oznacza, że od ich czasów nie pojawił się żaden dobry pisarz?
@Przybor1995 Może i niektórzy zajrzą do (wtedy już) dawnego kanonu lektur, ale jeżeli będą się utożsamiać z zawartymi tam wartościami to zostaną wyzwani od faszystów i zbutowani przez liberalnych pacyfistów.
TaQ! Mówisz, że trzeba zastąpić lektury czymś dostosowanym do naszych czasów...co proponujesz? Cosmopolitan? To samo można byłoby powiedzieć o matematyce - po co komuś w dzisiejszych czasach tabliczka mnożenia? Zastąpmy ją instrukcją obsługi kalkulatora. Dżizas ludzie weźcie się w garść! Owszem powinno się trochę zmieniać sposób i cel omawiania pewnych dzieł, ale to one leżą u podstaw naszej kultury, stanowią pewne filary w polskiej literaturze! A człowiek inteligentny nawet w Mitologii Greckiej czy Baśniach Andersena odnajdzie coś, co będzie mógł wpleść w dzisiejszą rzeczywistość.
@TaQ W tym temacie zupełnie się nie zgadzam. Co prawda uważam, że powinno się zmniejszyć ilość lektur, ale z całkiem innych powodów: jest ich zwyczajnie zbyt dużo, więc jest mało czasu na ich przeczytanie, co właśnie jest głównym czynnikiem zniechęcającym do czytania, a poza tym jest mało czasu na ich omówienie, więc lekcje są intensywne, nieciekawe i bardzo pobieżnie wchodzą w problematykę utworu, więc i tak niewiele można się z nich dowiedzieć. Uważam też, że ich "niedzisiejszy" język jest plusem, bo ukazuje uczniom ewolucję języka i poszerza ich zasób słownictwa, bądź co bądź jest sporo archaizmów funkcjonujących w codziennych wypowiedziach. Zdecydowanie nie zgadzam się też z tym, że poruszają nieaktualne problemy. Akurat Sienkiewicz nie jest pod tym względem najlepszy, ale trudno chyba nazwać problematykę dzieł Szekspira, Moliera albo Żeromskiego "nieaktualną".
Dawno nie widziałem tak makabrycznie bzdurnego demota. To nakaz czytania książek niszczy w wielu ludziach chęć do czytania czegokolwiek z własnej woli! K*wa, nikt ci autorze-debilu, nie zabrania czytać czego tylko zechcesz w wolnym czasie! Możesz sobie nawet Mein Kampf czytać. Chory demot chorego człowieka.
Tak sobie wchodzę na 2,5 tygodnia po napisaniu swojego poprzedniego posta i zastanawiam się, czy wszyscy powyżsi hejterzy mają jakiekolwiek rozeznanie, co w ogóle się dzieje w tych czasach?
Ludzie, którzy mieli te patriotyczne książki jako obowiązkowe lektury lecą za granicę (i tam zostają) równie chętnie, jak nasi politycy przyjmują łapówki. Większość rodzimych sklepów została sprzedana zagranicznym, ziemie też oddajemy za bezcen. Coś marnie ten system edukacji patriotycznej pozyskiwany z lektur działa :/
Uczyć się historii - ok. Przerabiać książki o tekstach dawno nieaktualnych, które często zapychane są bzdurnymi treściami (w jakiejś książce szczekanie psa było opisane na kilku stronach!) - nie sądzę, by był to dobry pomysł. Kilku osobom poleciłbym wziąć swoje zdanie i skoczyć z nim z balkonu na główkę, bo przymuszanie kogoś, do zapoznania się z czymś "wybitnym", chociaż go to W OGÓLE nie interesuje da efekt odwrotny do zamierzonego. Dziecko, które zamiast czerpać przyjemność z książek ciągle jest znużone, całkiem odwraca się od tego źródła wiedzy na rzecz takich, które z których będzie zadowolone.
a podpis do demota zrobił, albo idiota, albo ktoś z poczuciem humoru. Lektury tylko marnują nam czas, takie przerabiane lektur, by nauczyć czytania jest dobre w podstawówce, bo potem człowiek zaczyna samodzielnie myśleć.
Właśnie dlatego lektur się nie przerabia tylko OMAWIA! I gdyby nie to omawianie (czy w Twoim języku przerabianie) lektur, to człowiek nie nauczyłby się samodzielnie myśleć!
^ Wiesz co, to czy omawianie lektur pomaga w kształtowaniu światopoglądu i rozwijaniu zdolności samodzielnego myślenia w znacznym stopniu zależy od nauczyciela. Niektórzy podchodzą do problematyki w sposób filozoficzny, zachęcając uczniów do dyskusji i interpretowania postaw bohaterów i ogólnego wydźwięku opowieści, a niektórzy tłuką utarte schematy z "mądrego podręcznika" i taka lekcja wygląda niemalże jak słynna scena u Gombrowicza, w której dowiadujemy się, że "Słowacki wielkim poetą był".
Nie zgodzę się z demotem. Jak ktoś będzie chciał to przeczyta, a to, że jak na razie jest to lektura obowiązkowa nie oznacza, że wszyscy ją przeczytają. Prawda jest taka, że lektury czyta tylko niewielka część uczniów. Smutne ale prawdziwe. Według mnie, jeśli lektura byłaby ciekawie przerabiana na lekcji to na pewno więcej osób chciało ją przeczytać. Jeszcze ta narzucona interpretacja. Zinterpretujesz coś po swojemu to od razu nauczyciel ma pretensje, że źle, bo w kluczu jest inaczej, nic nie można zrobić po swojemu. Pewnie niektórzy autorzy interpretując swoje utwory sami zrobili by to nieudolnie. No ale co tam, w kluczu jest inaczej.
Na dodatek Pan Tadeusz może tylko zniechęcić uczniów do czytania - poza specyficznym sposobem pisania nie ma w tej książce nic ciekawego. Trylogii mi szkoda, bo Potop i Ogniem i Mieczem (Pan Wołodyjowski nieco mniej) to naprawdę świetne powieści. Choć z drugiej strony podobno najgorsze co można zrobić książce to uczynić ją lekturą obowiązkowa, więc może więcej osób sięgnie po te tytułu jeśli będą one dobrowolne.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2013 o 20:42
@Azon Nie do końca masz rację. Samo uczynienie z książki lektury obowiązkowej nie robi jej krzywdy. To sposób ich omawiania, który ogranicza się do narzucania jednej - kluczowej interpretacji, często też kompletny brak prób zainteresowania uczniów, a tylko klepanie faktów jeden po drugim. Ja sam dużo czytam, bo lubię, miałem też szczęście mieć naprawdę świetną polonistkę (przy okazji była to moja wychowawczyni w liceum), jednak to i tak jeszcze za mało. Zamiast przymuszać ludzi do czytania lektur, poprzez nakładanie obowiązku, powinno się ich nakłaniać do czytania w ogóle. Tego mi brakuje. Ilu ludzi zna tytuły takie, jak 'Rękopis znaleziony w Saragossie'? Coś więcej, niż 'Zbrodnię i karę' Dostojewskiego? Ile znacie osób, które pamiętają coś więcej z trylogii Sienkiewicza (i nie jest to wiedza zaczerpnięta z filmowych adaptacji)? Podobny problem występuje, jeżeli chodzi o historię, politykę oraz filozofię. W szkołach (nie wszystkich, ale jednak), a już zwłaszcza w mediach (tych popularniejszych) pochwala się ignorancję, postawę pasywną, lub wręcz negatywną, względem poważnej wiedzy.
Ja nie zgadzam się z Tobą. Jest pewien kanon, powieści pisane przez konkretnych ludzi w konkretnym celu i w konkretnym czasie. Omawianie tych lektur, razem z przybliżeniem postaci, które je napisali oraz epok, w jakich sytuacja miał miejsce, jest kluczowa w nauczaniu historii i kultury naszego państwa. Myślenie, że coś jest nieobowiązkowe, a więc więcej ludzi po to sięgnie, to myślenie naiwne.
Jak byś nie dostrzegł jeszcze to ogólnie szkolnictwo ma na celu wyeliminować jednostkę, samodzielność i indywidualizm. Ma ona wykształcić przyszłych pracowników fabryk pracujących w dużych zespołach. Żadna władza nie lubi aktywnego społeczeństwa, woli bierne. Państwo opiekuńcze jest najlepsze dla rządzących. :)
Świetnie, ale "Pan Tadeusz" to epopeja narodowa, która doskonale pomaga zrozumieć ducha tamtych czasów, założenia epoki, mentalność ludzi. Na tym właśnie ma polegać nauka języka polskiego - na nauce epok.
@azon, ja akurat uwazam ze to pana tadeusza szkoda, glownie dlatego ze jest to nasza epopeja narodowa,
sienkiewicz natomiast poza tym ze sie go fajnie czyta jest zwykla powiescia osadzona w klimatach historycznych
a fakt ze osobiscie znam wiecej osob ktore same z siebie siegnely po trylogie niz tych ktore dla przyjemnosci czytaly pana tadeusza sugeruje mi ze po trylogia nie musi byc lektura zeby ja ludzie czytali
Wszystko ma dwie strony medalu. Co do systemu i toku wbijania "interpretacji" do głów uczniów masz stu procentową racje, jednak wycofanie takich lektur jak "Pan Tadeusz" czy "Dziady" to będzie powolne wynarodowianie Polski. Ja nigdy nie czytałem lektur, jednak od jakiegoś czasu zacząłem interesować się literaturą która była przerabiana gdzieś tam na lekcji. Czytam, może nie ze wszystkich pozycji jestem zadowolony jednak im dłużej w tym siedzę dochodzę do wniosku, że każdy Polak powinien się zapoznać przynajmniej z większością wielkich polskich tytułów. System nauczania jest kretyński i na większość książek młodzież jest zbyt mało "dojrzała", by zapoznawać się z literaturą na tak wysokim poziomie. Jednak to zawsze lepsze od czytania Koranu...
Wszystko fajnie i pięknie, ale, w moim rozumieniu, takie a nie inne pozycje od zawsze były w spisie lektur, bo statystyczny Polak z mniej niż jedną przeczytaną książką rocznie nigdy po taką literaturę nie sięgnie. Mało tego - jeśli już sięgnie z nudów po "Pana Tadeusza", to ma sporą szansę tej książki nie zrozumieć. Podczas gdy uczeń stykając się w ławce szkolnej z, bądźmy szczerzy, powieścią trudną, przynajmniej teoretycznie ma szansę po pierwsze - książkę poznać, po drugie - zrozumieć. Jasne, że można wywalić wszystko i zastąpić literaturą współczesną, co, jak widać, się dzieje. Ale czy czasem miejsce na beletrystykę, która coraz mocniej wdziera się do szkół, nie powinno być poza nią, w czasie wolnym? Tolkien i Sapkowski jako lektury? Może jeszcze stwórzmy spis gier obowiązkowych, a w śród nich "Wiedźmin Antologia"?
@ Azon. Niekoniecznie. Ja czytam książek i różnych czasopism w *** a z racji dysortografii do dzisiaj muszę się pilnować na każdym kroku i strzelam niezłe ortograficzne gafy...
Pan Tadeusz- jest nawet ciekawy. Wallenroda nie czytaliśmy, ale usunięcie trylogii to uważam dobry pomysł. Jak kiedyś powiedział moja nauczycielka "Sienkiewicz to pierwszorzędny pisarz drugorzędny."
Ja wolę czytać książki z dobrą fabułą, ciekawą akcją i bohaterami zamiast walić konia w zachwycie nad tym jakiego to świetnego środka stylistycznego użył autor.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2013 o 12:36
Fakt, że Gombrowicza nie da się czytać. Mimo usilnych chęci nie byłam w stanie przeczytać nawet połowy "Trans-Atlantyku". Natomiast Żeromski strasznie przynudza. Ale moim zdaniem Trylogia też nie jest ciekawa. Wg mnie z wymienionych utworów najciekawszy i najbardziej wartościowy jest "Konrad Wallenrod" - istny majstersztyk. A spis lektur powinien być czasem zmieniany, bo czytanie niektórych książek obowiązkowo w szkole jest po prostu bez sensu, ponieważ pewne lektury szkolne są pisane dla starszych osób, a przynajmniej w średnim wieku albo osoby w naszym wieku nie są w stanie (mimo usilnych chęci) zrozumieć pewnych utworów ze względu na różnice kulturowe i czasowe.
Mnie tam jakoś Konrad Wallenrod specjalnie nie poruszył, w tej tematyce (choć nie tej poetyce) wolę Wesele - postawy prezentowane w tym drugim są o wiele bardziej realistyczne niż wallenrodyzm, choć zdaję sobie sprawę, że literatura wcale nie musi odwzorowywać rzeczywistości. Co do Żeromskiego, właściwie znam tylko Ludzi Bezdomnych i powieść bynajmniej nie wydała mi się nużąca, choć poruszany w nim temat już jest chyba w obecnych czasach nieaktualny. I tu dochodzimy do sedna, niektóre książki stają się przestarzałe tematyka i nieatrakcyjne dla ludzi żyjących w obecnych czasach, Polska przez ostatnie 20 lat zmieniła się, a mam wrażanie, że zestaw lektur pozostał wciąż taki sam. Walka o niepodległość i tożsamość narodową nie musi (nie powinna) być głównym tematem poruszanym przy omawianiu lektur na lekcjach języka polskiego.
Pewnie za ta drugorzędność dali mu nobla. Aż się boję spytać na jaką nagrodę zasługiwała ta "nauczycielka". Sądząc po bredniach jakie opowiadała mgr i maturę dostała całkiem przypadkiem. Żadne lektury nam nic nie pomogą z taką kadrą pedagogiczna jaką obecnie posiadamy.
@ProZiom Nie wiem kim jest jego nauczycielka ale wiem za to kim był Gombrowicz który jest autorem tych słow, a nauczycielka tylko zacytowała choć może nie była uprzejma się do tego przyznać.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2013 o 20:27
W kwestii Żeromskiego się zgodzę, cechuje go bardzo opisowy i dygresyjny styl, który narzuca powieściom irytująco powolne tempo, które nawet mnie nudzi, ale Gombrowicz? Gombrowicza zawsze czytało mi się miło, ze względu na jego "zakrzywiony" i nieco prześmiewczy sposób opisywania rzeczywistości.
Co do Sienkiewicza to się zgodzę. Fabuła w każdej części prawie ta sama tylko okraszona innym przekłamanym tłem historycznym. Pisał dla pocieszenia narodu wciskając mu kit.
Jak ktos nie chce sie uczyc niech nie chodzi do szkoły. Większośc nastolatek to tzw "pustaki dyskotekowe", one nie czytaja, ale lektura przerabiana jest na lekcji, więc jest nadzieja, że coś zapamietają.
@szko_ła A może niektórym inteligentnym i lubiącym czytać uczniom nie chce się czytać gniota-bajkopisarza Sienkiewicza.. bo jest zwyczajnie do kitu. I zamiast tego woleliby jakąś komedie Szekspira np "Poskromienie złośnicy" albo coś od bardziej współczesnych autorów cenionych na całym świecie jak Lem czy Sapkowski. A pustaki dyskotekowe to z sali co najwyżej kredę wyniosą..
To, że "Pan Tadeusz" ma zniknąć bynajmniej nie oznacza, że ktokolwiek będzie Wam zabraniał czytać tej książki, więc nie rozumiem skąd taki wielki szum. Ci, którzy będą chcieli się rozwijać, będą mogli czytać, a inni... nawet gdyby było to obowiązkowe, pewnie i tak by nie przeczytali.
o to chodzi, ze Polak powinien znac tresc epopeji narodowej. jezeli pan tadeusz zniknie z kanonu lektur to zapewniam cie, ze wielu uczniow nigdy nie przeczyta w swoim zyciu tego dziela.
MEN spelnia zyczenia hitlera i niemcow, zeby Polak umial liczyc tylko do 10. przez niszczenie nauczania w Polsce MEN ksztalci tanich robotnikow dla europy
Wielu uczniów tego nie przeczyta? Przecież oni już tego nie czytają. Wkuwają streszczenie i stereotypowe wypracowania, a gdy już wyrobią się ze ściągami na te 2 lub 3, zapominają nawet o czym było streszczenie.
Zgadzam się z ~ghghghghgh. Spora część uczniów w ogóle nie czyta lektur. Z resztą ja sama nie przeczytałąm niektórych lektur, bo w mojej opinii było to po prostu niewykonalne - niektóre są zbyt nudne, inne po prostu zbyt głupie, a na jeszcze inne dostaje się zbyt mało czasu. Do ~bethven23, ministerstwo nikogo do czytania zmusić nie może. Jak ktoś nie chce się rozwijać i poznawać literatury, sztuki czy tam czegoś, to jego sprawa. Na marginesie osobiście lubię czytać, ale książki, które mi się podobają. I wolę zdobywać wiedzę w innych dziedzinach niż historia (choć orientuję się w tym, co najważniejsze), sztuka czy te gałęzie literatury, które mi się nie podobają.
Lektury w szkole w ogóle są bez sensu - większość przeczyta streszczenie z nadzieją, że to wystarczy na sprawdzian, część przeczyta z przymusu bez jakiegokolwiek zrozumienia, część nie przeczyta w ogóle i może jedna albo dwie osoby w klasie przeczytają z przyjemnością. Bez sensu! A usunięcie "Potopu" z kanonu lektur jest akurat dobrym pomysłem, natomiast "Konrada Wallenroda" w nim nie było kiedy chodziłam do szkoły. :)
Nie mam pojęcia jak można rozwiązać problem z nieczytającą tłuszczą w szkołach, ale stwierdzenie, że "zabierają nam kulturę"... nie! Wystarczy, że nauczyciel wspomni na lekcji, że jest taka książka. Kto będzie chciał i tak przeczyta, Ministerstwo mu nie zabroni. Czy wy ludzie musicie być zmuszani, żeby zrobić coś bardziej wartościowego od gapienia się w monitor?
Tak, ludzie chcą być przymuszani do działania. To takie wręcz... chrześcijańskie. Chrześcijanie sądzą, że bez swojej wiary, dekalogu i boga ludzie byliby potworami, więc musi nad nimi ciążyć ta presja, aby byli bardziej ludzcy. Cóż, widocznie ma to też swoje przełożenie na edukację :)
co z tego, ze men nie zabrania przeczytac ci tych ksiazek. wystarczy, ze usunie je z kanonu lektur i glaby ich niegdy nie przeczytaja. wychodzi na to samo
Ty nie musisz byc zmuszany ale wiekszośc szkolnych głąbów tak. Szkoła jest państwowa, niech więc uczy patriotyzmu. lektury w szkole bez sensu, funkcje na matematyce bez sensu, nauka o środowisku na biologi bez se4nsu, wzory chemiczne bez sensu...Trzeba było iśc do zawodówki, zamiast myslec że szkoła ma być przyjemnościa. Czego chcecie sie uczyć? Jedyny temat związany z biologia jaki interesuje dzisiejsze nastolatki (dziewczyny) to seks.
@nauczycielka84 Może zamiast znać lektury, funkcje, środowiska i wzory chemiczne, wolę dobrze znać historię? Nauczanie ogólne na etapie ponadgimnazjalnym to idiotyzm. Patriotyzm można kształcić w ciekawszy sposób. Choćby puścić odpowiedni film, który przykuje uwagę młodzieży, zamiast kazać przeczytać kilkusetstronową, napisaną trudnym językiem, przepełnioną długimi i nudnymi opisami książkę, z której nic się nie zrozumie.
@satlaros jeżeli nie zrozumie to niech zmieni szkołe. Czytanie trudnych i nudnych tekstów jest bardzo przydatne bo w dorosłości trzeba czasem przeczytac coś nudnego i trudnego (jakąs umowe, z banku itp) bez względu na wykonywany zawód. Rozumienie trudnych tekstów jest jak najbardziej potrzebne w szkole. Miłe i łatwe ksiązki niech czytają w ramach rozrywki. Dlaczego miałoby byc cos łatwego? I co to miałoby byc? "Harry Poter" czy "Vademecum ojca"?
Szkoła ma, bo to właśnie jest jej zadaniem, uczyć młodzież. Czego uczyć? To już decyduje ktoś układający podstawę programową. Ale ja nie na temat nauki pisałam wyżej, tylko na temat lektur - są bez sensu. Dlaczego? O tym też już pisałam i powtarzać się nie będę. To był komentarz dotyczący demotywatora, który jest po prostu, zwyczajnie głupi. Nikt nikomu nie zabiera kultury. Nikt nie pali książek. Nikt nikomu nie zabrania ich czytać. I tyle.
Nie wiem co ma niepodległość do tego, że ewidentnie dzisiejszy gimnazjalista zrobił się za głupi na pewne rzeczy. Jakieś poezje? Dzięcieliny pały? Wpierw trzeba w młodych ludziach rozbudzić na nowo potrzebę czytania, a nie rzucać im na starcie kłody pod nogi w imię tego, że Mickiewicz wielkim poetą był.
a ja myślałam, że potrzębę czytania rozbudza się u dzieci w podstawówce. jak widać w gimnazjum i liceum trzeba dawać młodzieży do czytania "dzieci z bullerbyn' i 'przygody wróbelka ćwirka" bo mickiewicz już jest za trudny i się zniechęcają
Wielkie halo. Cały kanon lektur powinien przejrzeć ktoś rozsądny, porządnie przetrzebić i napisać na nowo, wykreślając pozycje, których nikt nie czyta i czytać nie ma ochoty, a zastępując je czymś, co zna w dzisiejszych czasach każde dziecko. Bo dlaczego uczniom trzeba na siłę wszystko utrudniać, dlaczego chociaż raz nie pójść im na rękę? Niech lekturą stanie się "Władca Pierścieni" chociażby - owszem, jest to dzieło zagraniczne, ale pisane dużo przystępniejszym językiem niż taki na przykład "Pan Tadeusz" czy "Dziady", znane (w postaci literackiej bądź filmowej) chyba każdemu, a i niepozbawione wcale moralnych nauk i konkretnych życiowych przesłań, więc dlaczego by nie? Co to komu da, że przeczyta takiego "Pana Tadeusza"? Przeczyta, bo musi (o ile w ogóle, istnieją przecież streszczenia i opracowania), zrozumie niewiele, zapamięta jeszcze mniej. Warto katować tym kolejne pokolenia?
Zanim pójdziecie na al. Szucha z kosami i widłami, zwróćcie uwagę, że "Pana Tadeusza" omawia się w dopiero w liceum. W gimnazjum były jak dotąd jedynie fragmenty tej lektury - moim zdaniem - nic nie wnoszące. A same zmiany zostały wprowadzone we wrześniu... 2009 roku.
A czy było by to coś nienormalnego? Przecież to ciekawe książki. Już bardziej bym się zdziwił jeśli ktoś przeczytał by Iliadę i Odyseję - choć znam osoby, które to zrobiły.
Ja przeczytałem Trylogię, jak również Iliadę i Odyseję. Co w tym takiego niezwykłego? Znam trochę osób, które też temu podołały. Teraz, to najbardziej chyba filozofia kuleje, obok polityki. Nie znam nikogo, kto nie interesował by się filozofią, lub nie był przymuszany do olimpiady filozoficznej, a przeczytał by chociażby myśli Seneki, w jakiejkolwiek formie. Wiem też z autopsji, że nawet na najlepszych uczelniach, na kierunku zwanym dumnie 'politologią', większość osób leży, jeżeli chodzi o historię XXw, na temat doktryn, często nie znają tez nazwisk najważniejszych polityków na przestrzeni całej historii. To nie jest kwestia tego, czy ktoś coś konkretnego przeczytał - to po prostu świadczy o tym, że ludzie (młodzi) w zasadzie niczego już nie czytają.
Nie doszukiwałbym się w tym pomyśle wywrotowego antypolonizmu sączącego się z murów ministerstwa. To raczej zdroworozsądkowe podejście, wychodzące z założenia, że najwidoczniej gimnazjaliści są na Pana Tadeusza za głupi. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby to motywowało pomysłodawcami, bo gimnazjum było ostoją debilizmu i patologii już gdy ja miałem wątpliwą przyjemność być w nim (skończyłem je w 2006 roku). A że poziom edukacji spada odwrotnie proporcjonalnie do skretynienia gimbazy, to też zapewne w tej chwili w murach tych szkół siedzą intelektualne jednokomórkowce zdolne wyłącznie do malowania konturów męskich genitaliów w zeszytach. I oni mają się zaczytywać w epopei narodowej ze zrozumieniem? Przeczytają ją w późniejszych latach to i może więcej z niej wyciągną, niż tylko cytaty ze słowem "kutas".
Czytanie "Pana Tadeusz", "Konrada Wallenroda" czy innych fikcyjnych lub subiektywnych książek nie ma sensu. Wypada i należy je znać, ale nie koniecznie czytać. Duża bardziej oburza mnie zmniejszenie sprzed roku godzin historii - to już jest w jakimś sensie zamach na Polskę.
No tak, trzymajmy stare ramoty przez całe wieki, podczas gdy dobra współczesna literatura poruszająca istotne dla nas problemy dalej pozostawała nietknięta (Hłasko, Huelle, Libera). Obecna sytuacja lekturowa jest tragiczna. Pan Tadeusz być powinien, ale jedynie we fragmentach.
I co z tego? Większość i tak czyta wyłącznie streszczenia. Nikt nam kultury nie zabiera, każdy kto chce może sięgnąć po "Pana Tadeusza" w wolnym czasie i przeczytać. Przeciętny gimnazjalista i tak niewiele z tego zrozumie, to po co ma czytać?
Zgadzam się Mortar93 w 100%. Jeśli coś jest obowiązkowe, narzucone to z góry jest traktowane jak wrogie. Jeśli jeszcze dołożymy do tego krótkie terminy na czytanie lektur (teoretycznie dają 2-3 tygodnie a w praktyce są to 4-6 dni weekendu+ ewentualne dni wolne w ferie,święta itp) i sprawdzanie znajomości poprzez testy szczegółowe jak raport FBI to wątpię, czy można taką książkę z lektury polubić (chyba,że ma świetną fabułę).
To naprawdę straszne... jakby nie było innych ciekawszych lektur....... Problemem Polskich lektur jest to że mało tam wartkich akcjii ,wszystko odnosi się do historycznych faktów , nie ma innowacyjności czy fabuły na miarę epoki nowożytnej. A lektury dla dzieci są czesto nudne i przepełnione lewackimi treściami jak "oto jest kasia" Czy jest Polski Stephen King? Nieee Czy jest Polska wersja Agaty Christie też nieee. Tylko nudy historyczne albo super edukacyjne prawie zero kryminałów ,fantastyki czy nawet lektury z dreszczykiem .... Czas iść do przodu, Wziąć przykład ood naszych zachodnich sąsiadów a nie knocić to samo w kólko przez naszą megalomanię......Ja chętniej czytam zagraniczne lektury nie dlatego że jestem złośliwy tylko dlatego że mało nam nowości i innowacyjności w literaturze.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2013 o 14:17
Są tacy autorzy tylko w szkole o nich nie usłyszysz. Kryminały? Krajewski, Czubaj, Miłoszewski... Fantastyka? Sapkowski, Kozak, Piekara, Dukaj...No chyba, że źle Cię zrozumiałam. Rewelacyjni autorzy są w Polsce, tylko nigdy nie będą lekturami. W Anglii lekturą jest np. "Rebeka", która czymś pośrednim pomiędzy romansem a powieścią z dreszczykiem. To problem idiotów, którzy dobierają lektury, a nie literatury.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
3 września 2013 o 0:20
I bardzo dobrze że tak zrobią.Sama idea lektur szkolnych jest bez sensu.Po co czytać coś ,czego czytać się nie chce?Są tacy co lubią takie książki,fakt,ale inni będą czytali fantasy,romanse,kryminały czy cokolwiek innego.Nauczyciele potem wymagają interpretacji,musisz myśleć tak jak jest w kluczu by nie dostać jedynki,to chore.Dla mnie ta książka jest po prostu do bani.Po co czytać 800 stron książki ,z której nic a nic się nie zapamięta?Dla mnie zasada jest prosta.Interesuje cię coś -łatwo zapamiętasz.Nie interesuje cię to-nie zapamiętasz za nic.Nie wiem jak wy ale ja tak mam.Nie zapamiętam nic z książki mającej 40 stron ,która mnie nudzi ale zapamiętam wszystko z serii interesujących książek mających łącznie kilka tysięcy stron.
"Pana Tadeusza" nie przerabia się w gimnazjum już od ponad roku. Został przesunięty do kanonu lektur licealistów. Może to lepiej, bo w gimnazjum mało kto (z tej niewielkiej części, która wgl czyta lektury szkolne) zrozumie o co chodziło w "Panu Tadeuszu", a jakby nie patrząc młodzież z liceum jest już trochę starsza i może "bardziej pojętna". Heh... cały ten artykuł tylko po to, by wzbudzić sensację informacjami już dość starymi. Wystarczy zmienić nagłówek i gotowe. -.-
Od zawsze nie lubiłem czytać i winie za to lektury szkolne. Max mogłem przeczytać 20 stron i traciłem wątek i tak w kółko. Niedawno sam z własnej woli przeczytałem książkę i o dziwo ją kupiłem i nie umiałem sie oderwać. Powinno się całkowicie zienić lektury szkolne
Jestem za o ile wprowadzą w zamian literaturę nowoczesną, komu się chce czytać książki gdzie występują słowa niezrozumiałe i ciężko się ją czyta, niech wprowadzą np jakiś tom o wiedźminie, więcej przykładów nie jestem w stanie podać z nowoczesnej literatury spod polskiej ręki, bo czytam tylko fantastykę z nutką średniowiecza, ale jestem pewien że jest wiele polskich książek z XXI wieku godnych uwagi dla ucznia, a kto chce "Pana Tadeusza" przeczytać to zapewniam że biblioteki w Polsce mają się dobrze i mieć będą jeszcze długo
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
2 września 2013 o 15:09
Jak ktos chce "zrozumiale i łatwo" to do zawodówki i czytac cosmopolitan na lekcjach. Młodziez od dobrych lat przerabiała lektury w czasach gdzie było trudniej je zdobyć, nie było streszczeń z wyjasnieniami, e-booków i innych takich. Jezeli w dzisiejszych czasach ktos ma problem z lekturami powinien zostać wyrzucony ze szkoły. To jest efekt tego że rodzice są zbyt "dumni" żeby posłac dziecko do szkoły zaqwodowej które zreszta są coraz liczniej likwidowane.
Wszystkich mądrych i dorosłych, którzy burzą się na zmianę lektur zapraszam do przeczytania owych lektur od deski do deski, próby interpretacji i oddaniu pracy do oceny według klucza zapewniam iż zmiana zdania będzie natychmiastowa. Po takim procesie chętnie zapraszam do dyskusji na temat lektur szkolnych.
Ze mną równiez bo czytałam i przerabiała owe lektury kiedy jeszcze nie było streszczeń, omówień, e-booków. Dla Ciebie może byc to nie mozliwe, ale kiedyś nie kazdy miał komputer i internet. Dlaczego jesteś maturzystką? Studia sobie daruj, bęa za cięzkie dla Ciebie skoro kilka lektur to dla Ciebie "przej***ne". Do szkoły policealnej dostaniesz sie bez matury. Nie zmienie zdania na temat lektur które już czytałam (w czasach gdy nie można było pyskowac do nauczyciela). Jeśli zdecydujesz się iśc na studia to zatęsknisz za "trudnymi" lekturami:)
Jak ktoś będzie chciał to przeczyta. Ja przeczytałem dwie albo trzy lektury w liceum, i tylko dla tego że były cienkie. Szkoła narzuca co masz czytać a materiał jest omawiany wedle jakiegoś klucza. A twoja własna interpretacja jest g.. warta. Mi szkoła obrzydziła czytanie książek przez to narzucanie i nudne omawianie. I przez to że nie mogłem interpretować tego jak chciałem tylko jak musiałem.
Doskonale to rozumiem, też miałem podobnie. Szkoła obrzydziła mi czytanie (dokładnie lektury z polskiego.). Jedynie dobrze wspominam lektury z historii w liceum, bo były tylko 2 na rok szkolny i można sobie było wybrać obojętnie jaką, byle by tylko była z omawianej epoki i miała minimum 200 stron).Z polskiego w całości przeczytałem może z 10 na całą edukację. Testy ze znajomości lektur w liceum były gwoździem do trumny, bo były tak trudne,że co najwyżej dostawałem 3, a i ndst się zdarzały. Lepiej mi się zaczęło opłacać czytanie opracowań z internetu, bo oceny były takie same, lub lepsze a i tyle czasu nie traciłem co na pełną wersję.
Decyzje podjęli jakieś pięć lat temu. Odgrzewane kotlety. A swoją drogą bardzo dobry pomysł. Wystarczy już katowania młodych umysłów romantycznym badziewiem bo przecież to wieszcz i sranie w banie.
"Pana Tadeusza" nigdy nie było w gimnazjum - jedynie fragment; :Konrada Wallenroda" nie ma w ogólniaku od wielu lat - ośmiu, wcześniej też był na rozszerzeniu. Grunt to nie manipulować informacjami :)
Najlepiej to zlikwidować MEN i niech szkoły same ustalają spis lektur,bo jak mówił pewien autor socjalizm to taki ustrój,który bohatersko walczy z problemami nie występującymi w żadnym innym ustroju
demot glupi , jak dla mnie to dobrze ,ze nie zmuszaja do czytania konkretnie tej ksiazki , jest napisana w staropolskim stylu gdzie przecietny uczen nie zrozumie 30% tresci , wiec po co tracic czas na to . Wiekszosc uczniow i tak nie czyta lektur ( moze to wlasnie wina wyboru lektur )
^ Stwierdzając, że idąc do zawodówki trzeba "schować dumę" sama odpowiadasz sobie na pytanie dlaczego pchają się do liceów. Z niewiadomych przyczyn ostatnimi czasy uczniowie zawodówek są traktowani jako gorsi i głupsi. Tak naprawdę wybór pomiędzy liceum/technikum a zawodówką nie jest równorzędny, bo społeczeństwo ma parcie na kształcenie ogólne, a na tych, którzy się do liceum nie wybiorą krzywo się patrzy, bo od razu pojawia się założenie, że zrobili to, bo gdzie indziej nie dali by sobie rady. To nie jest wina uczniów, tylko tendencji społecznej, Gdyby nie to, że większość ludzi od razu myśli, że uczeń zawodówki = tępak znacznie więcej osób decydowałoby się na wybór takiej szkoły.
Nie czytałem Pana Tadeusza i co ? Żyję. Większość ludzi nie czyta lektur, narzeka na nie, a tu nagle wielkie oburzenie ? Z jakiego powodu ? Czy ktoś wam do jasnej cholery zabrania czytania tych książek ? Załóżcie sobie kółko czytania skreślonych lektur i heja ! Do przodu z materiałem !
I dzisiaj ty żyjesz w kraju tak bogatym
historią swą, mową, sztuką te trzy kwiaty
trzymasz w swych rękach jak schedę pokoleń
muszą wciąż kwitnąć by kraj dalej trwał
Bez historii, mowy, sztuki
Bez mądrości tej z nauki
naród się zamieni w bezimienny kraj
dziś Ojczyzna jest w potrzebie
czeka ciebie, wierzy w ciebie
tysiąc lat historii patrzy w serce twe
Masz obronić co najlepsze
by służyło Polsce jeszcze
liczy na twą pomoc dziś Ojczyzna twa
dziś Ojczyzna twa
M. Grechuta "Ojczyzna"
ale Tadzio i tak jest w liceum, to po co przerabiać go 2 razy? a Sienkiewicza nie czytałam mimo, że kocham książki. po prostu jego powieści mnie nie interesowały. to co za różnica, czy są, czy nie, jak i tak ludzie ich nie czytają?
z tego co ja wiem to gimnazjum nie ma wcale Trylogii Sienkiewicza bo ani Ogniem i MIeczem ani POtopu ani Pana Tadeusza nie musielismy czytac, z klasyki to na razie byly Dziady II i Quo Vadis
jestem w 2LO
Po kiego w ogóle lektury? Nieżyciowe książki kiepskich autorów. Dlaczego tego mnóstwa czasu nie zużyć na nauczenie rzeczy PRAKTYCZNYCH: jak rozumieć i interpretować prawo, jak napisać raport, notatkę, podsumowanie, jakie są style komunikacji i jak je stosować, jak zrozumieć przysłowiowy rozkład jazdy, jak pisać podania, jak załatwiać sprawy w urzędach, jak planować własne finanse...
mi3tek, wiesz jeśli chodzi o szkołę i naukę "przyswajania wiedzy" to mam mieszane uczucia. Tak się składa że miałem okazję przerabiać "Pana Tadeusza" rok temu, i pierwsze co nas uczą, to schemat interpretacji, o czym pisał już zresztą Bushido12 (na topce teraz). Z tego nie będę miał nic, poza tym, że poeta patrzący w niebieskie okno - to symbol rozpaczy i tęsknoty za ojczyzną... I dlatego wolę Finanse i rozkłady jazdy.
Pan Tadeusz to lektura przestarzała, której nie lubi i nie czyta większość uczniów. Napisana w starym, niedzisiejszym języku i propagująca wartości religijne. Natomiast w demotywatorze jest napisane, że zniknie w gimnazjum... Ja ją "czytałem" w Liceum, nie wiem o co chodzi. Osobiście po 20 stronach naszego Wielkiego narodowego poematu zasnąłem i zrezygnowałem.
Jakoś płakać nie będe... Lubie czytać zawsze dużo czytałam ale Trylogii nie trawię do dziś.. Wallenroda też. Szkoda trochę Pana Tadeusza bo ma niezłe momenty. Jakby zamiast tego wprowadzili coś naprawdę ciekawego np od Lema albo trylogie Wiedźmina to bym się nie obraziła..
~Anonim Wiedżmin - jakby to nie nazwać ma kilka części. Czytam właśnie Krew Elfów a wcześniej czytałam Ostatnie Życzenie i obydwie fajne. Chodziło mi o to że to o wiele ciekawsze niż jakieś tam Potopy...
Świetnie, ale nie zauważyli, że do kanonu lektur dodano o wiele bardziej wartościowe lektury od sienkiewiczowskich mitów kompensacyjnych. M.in Schulza czy Iwaszkiewicza.
Bądźmy szczerzy. Ile jest uczniów, którzy przeczytali Pana Tadeusza? Bo u mnie w klasie na przykład nikt nie przeczytał tej lektury. Mało kto sięgnął nawet po streszczenie. Książka jest gruba i pisana nietypowym językiem. Jedynie film oglądaliśmy na lekcji i oczywiście omawialiśmy książkę. Myślę, że lektury szkolne powinny zachęcać do czytania, a jest wręcz odwrotnie. Może więc kiedy zaczną coś zmieniać to i nastawienie uczniów się zmieni. Ja na przykład bym z chęcią czytał lektury gdyby były nimi książki Stephena Kinga czy innych współczesnych pisarzy. Niektóre starsze tytuły też mogą oczywiście być, ale większość lektur nie dało się czytać. Przez całe technikum przeczytałem jedynie Przedwiośnie bo było ciekawe.
"Trylogia" to najgorsze, co mnie spotkało w liceum. Naprawdę kocham czytać, ale tego nie dałam rady. Nie widzę tragedii, przecież książki nie będą wycofane ze sklepów/bibliotek. Można będzie je sobie przeczytać w każdej chwili.
Ta, najlepiej niech nigdy wogole nic nie zmieniaja w edukacji. Po co aktualizowac tematyke i uczyc dzieci czegos bardziej wspolczesnego, skoro mozna ciagle walkowac te same stare teksty i nic ze wspolczesnych autorow. Niech sie ucza plakac i uzalac nad soba czytajac tylko o martyrologii Polakow, bo dzisiaj przeciez juz nie ma zadnych dobrych autorow - magicznie nagle przestali sie rodzic. To samo z przedmiotami scislymi. Niech sie ucza tych samych faktow z podrecznikow napisanych w latach 70. I historie najlepiej tylko sredniowiecza, bo komu jest potrzebne zrozumienie np czasow PRL i historycznego kontekstu dzisiejszcyh problemow?
Według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby nałożenie na uczniów minimalnych ilości książek jakie mają przeczytać. Wtedy uczeń miałby na przykład wybrać sobie książkę z danej epoki lub napisanej na dany temat np: holokaustu i napisać esej na jej temat. Esej, rozprawkę, recenzję porównanie z adaptacją filmową - cokolwiek.Uczniowie mieliby wybór, nauczyliby się wyciągać wnioski, interpretować tekst i wyrażać opinie a lekcje byłyby ciekawsze.
błagam, nie przesadzajcie...fakty są takie, że 3/4 gimnazjalistów tego czyta, a z tych co przeczytają maksymalnie połowa zrozumie. a jeżeli ktoś będzie chciał to przeczytać, to sięgnie po nią nawet jeżeli nie będzie ona lekturą obowiązkową. dziękuję.
Moje dwie ulubiona lekura szkolna ma zniknąc? Gdyby nie było jej w kanonie zapewne bym po nią nie sięgneła i byłabym o wile uboższa.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2013 o 12:12
A podobno ten kto dużo czyta robi mało błędów...
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2013 o 13:28
i maja racje ile jeszcze pokoleń miałoby czytać te książki. Juz bardziej dzisiejszej młodzieży przydałaby sie kamasutra albo 100 technik samogwałtu
Osobiście wypieprzyłbym 90% lektur ze szkół i zastąpił je czymś współczesnym, dostosowanym do standardów naszych czasów - stare książki pisane są niedzisiejszym językiem, poruszane są nieaktualne problemy i tylko zniechęcają młodzież do czytania.
Kto będzie chciał, to i tak przeczyta Pana Tadeusza. Nie jest to jednak książka niezbędna do życia i jej przeczytanie nie wpłynie na światopogląd większości czytających. To książka, która powstała, by bawić lata temu, swoje odbębniła, najwyższa pora przejść na emeryturę.
Swoją drogą, czy to, że Mickiewicz, Sienkiewicz czy inny Żeromski tak długo gościli w spisie lektur szkolnych oznacza, że od ich czasów nie pojawił się żaden dobry pisarz?
nikt nie mówi o tym że Pan Tadeusz jest jedyną lekturą przerabianą i w podstawówce i w gimnazjum i w liceum, a najbardziej się go czepiają.
@Przybor1995 Może i niektórzy zajrzą do (wtedy już) dawnego kanonu lektur, ale jeżeli będą się utożsamiać z zawartymi tam wartościami to zostaną wyzwani od faszystów i zbutowani przez liberalnych pacyfistów.
TaQ! Mówisz, że trzeba zastąpić lektury czymś dostosowanym do naszych czasów...co proponujesz? Cosmopolitan? To samo można byłoby powiedzieć o matematyce - po co komuś w dzisiejszych czasach tabliczka mnożenia? Zastąpmy ją instrukcją obsługi kalkulatora. Dżizas ludzie weźcie się w garść! Owszem powinno się trochę zmieniać sposób i cel omawiania pewnych dzieł, ale to one leżą u podstaw naszej kultury, stanowią pewne filary w polskiej literaturze! A człowiek inteligentny nawet w Mitologii Greckiej czy Baśniach Andersena odnajdzie coś, co będzie mógł wpleść w dzisiejszą rzeczywistość.
@TaQ W tym temacie zupełnie się nie zgadzam. Co prawda uważam, że powinno się zmniejszyć ilość lektur, ale z całkiem innych powodów: jest ich zwyczajnie zbyt dużo, więc jest mało czasu na ich przeczytanie, co właśnie jest głównym czynnikiem zniechęcającym do czytania, a poza tym jest mało czasu na ich omówienie, więc lekcje są intensywne, nieciekawe i bardzo pobieżnie wchodzą w problematykę utworu, więc i tak niewiele można się z nich dowiedzieć. Uważam też, że ich "niedzisiejszy" język jest plusem, bo ukazuje uczniom ewolucję języka i poszerza ich zasób słownictwa, bądź co bądź jest sporo archaizmów funkcjonujących w codziennych wypowiedziach. Zdecydowanie nie zgadzam się też z tym, że poruszają nieaktualne problemy. Akurat Sienkiewicz nie jest pod tym względem najlepszy, ale trudno chyba nazwać problematykę dzieł Szekspira, Moliera albo Żeromskiego "nieaktualną".
Dawno nie widziałem tak makabrycznie bzdurnego demota. To nakaz czytania książek niszczy w wielu ludziach chęć do czytania czegokolwiek z własnej woli! K*wa, nikt ci autorze-debilu, nie zabrania czytać czego tylko zechcesz w wolnym czasie! Możesz sobie nawet Mein Kampf czytać. Chory demot chorego człowieka.
Tak sobie wchodzę na 2,5 tygodnia po napisaniu swojego poprzedniego posta i zastanawiam się, czy wszyscy powyżsi hejterzy mają jakiekolwiek rozeznanie, co w ogóle się dzieje w tych czasach?
Ludzie, którzy mieli te patriotyczne książki jako obowiązkowe lektury lecą za granicę (i tam zostają) równie chętnie, jak nasi politycy przyjmują łapówki. Większość rodzimych sklepów została sprzedana zagranicznym, ziemie też oddajemy za bezcen. Coś marnie ten system edukacji patriotycznej pozyskiwany z lektur działa :/
Uczyć się historii - ok. Przerabiać książki o tekstach dawno nieaktualnych, które często zapychane są bzdurnymi treściami (w jakiejś książce szczekanie psa było opisane na kilku stronach!) - nie sądzę, by był to dobry pomysł. Kilku osobom poleciłbym wziąć swoje zdanie i skoczyć z nim z balkonu na główkę, bo przymuszanie kogoś, do zapoznania się z czymś "wybitnym", chociaż go to W OGÓLE nie interesuje da efekt odwrotny do zamierzonego. Dziecko, które zamiast czerpać przyjemność z książek ciągle jest znużone, całkiem odwraca się od tego źródła wiedzy na rzecz takich, które z których będzie zadowolone.
O Matko Polsko! Ty tak świeżo w grobie złożona – nie ma już nikt sił by mówić o tobie!
a podpis do demota zrobił, albo idiota, albo ktoś z poczuciem humoru. Lektury tylko marnują nam czas, takie przerabiane lektur, by nauczyć czytania jest dobre w podstawówce, bo potem człowiek zaczyna samodzielnie myśleć.
Właśnie dlatego lektur się nie przerabia tylko OMAWIA! I gdyby nie to omawianie (czy w Twoim języku przerabianie) lektur, to człowiek nie nauczyłby się samodzielnie myśleć!
^ Wiesz co, to czy omawianie lektur pomaga w kształtowaniu światopoglądu i rozwijaniu zdolności samodzielnego myślenia w znacznym stopniu zależy od nauczyciela. Niektórzy podchodzą do problematyki w sposób filozoficzny, zachęcając uczniów do dyskusji i interpretowania postaw bohaterów i ogólnego wydźwięku opowieści, a niektórzy tłuką utarte schematy z "mądrego podręcznika" i taka lekcja wygląda niemalże jak słynna scena u Gombrowicza, w której dowiadujemy się, że "Słowacki wielkim poetą był".
Nie zgodzę się z demotem. Jak ktoś będzie chciał to przeczyta, a to, że jak na razie jest to lektura obowiązkowa nie oznacza, że wszyscy ją przeczytają. Prawda jest taka, że lektury czyta tylko niewielka część uczniów. Smutne ale prawdziwe. Według mnie, jeśli lektura byłaby ciekawie przerabiana na lekcji to na pewno więcej osób chciało ją przeczytać. Jeszcze ta narzucona interpretacja. Zinterpretujesz coś po swojemu to od razu nauczyciel ma pretensje, że źle, bo w kluczu jest inaczej, nic nie można zrobić po swojemu. Pewnie niektórzy autorzy interpretując swoje utwory sami zrobili by to nieudolnie. No ale co tam, w kluczu jest inaczej.
Na dodatek Pan Tadeusz może tylko zniechęcić uczniów do czytania - poza specyficznym sposobem pisania nie ma w tej książce nic ciekawego. Trylogii mi szkoda, bo Potop i Ogniem i Mieczem (Pan Wołodyjowski nieco mniej) to naprawdę świetne powieści. Choć z drugiej strony podobno najgorsze co można zrobić książce to uczynić ją lekturą obowiązkowa, więc może więcej osób sięgnie po te tytułu jeśli będą one dobrowolne.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2013 o 20:42
nie win nauczyciela za to, ze klucz odpowiedzi opracowany przez MEN uwaza twoja interpretacje za bledna. nauczyciele tez go krytykuja.
@Azon Nie do końca masz rację. Samo uczynienie z książki lektury obowiązkowej nie robi jej krzywdy. To sposób ich omawiania, który ogranicza się do narzucania jednej - kluczowej interpretacji, często też kompletny brak prób zainteresowania uczniów, a tylko klepanie faktów jeden po drugim. Ja sam dużo czytam, bo lubię, miałem też szczęście mieć naprawdę świetną polonistkę (przy okazji była to moja wychowawczyni w liceum), jednak to i tak jeszcze za mało. Zamiast przymuszać ludzi do czytania lektur, poprzez nakładanie obowiązku, powinno się ich nakłaniać do czytania w ogóle. Tego mi brakuje. Ilu ludzi zna tytuły takie, jak 'Rękopis znaleziony w Saragossie'? Coś więcej, niż 'Zbrodnię i karę' Dostojewskiego? Ile znacie osób, które pamiętają coś więcej z trylogii Sienkiewicza (i nie jest to wiedza zaczerpnięta z filmowych adaptacji)? Podobny problem występuje, jeżeli chodzi o historię, politykę oraz filozofię. W szkołach (nie wszystkich, ale jednak), a już zwłaszcza w mediach (tych popularniejszych) pochwala się ignorancję, postawę pasywną, lub wręcz negatywną, względem poważnej wiedzy.
Ja nie zgadzam się z Tobą. Jest pewien kanon, powieści pisane przez konkretnych ludzi w konkretnym celu i w konkretnym czasie. Omawianie tych lektur, razem z przybliżeniem postaci, które je napisali oraz epok, w jakich sytuacja miał miejsce, jest kluczowa w nauczaniu historii i kultury naszego państwa. Myślenie, że coś jest nieobowiązkowe, a więc więcej ludzi po to sięgnie, to myślenie naiwne.
Jak byś nie dostrzegł jeszcze to ogólnie szkolnictwo ma na celu wyeliminować jednostkę, samodzielność i indywidualizm. Ma ona wykształcić przyszłych pracowników fabryk pracujących w dużych zespołach. Żadna władza nie lubi aktywnego społeczeństwa, woli bierne. Państwo opiekuńcze jest najlepsze dla rządzących. :)
Świetnie, ale "Pan Tadeusz" to epopeja narodowa, która doskonale pomaga zrozumieć ducha tamtych czasów, założenia epoki, mentalność ludzi. Na tym właśnie ma polegać nauka języka polskiego - na nauce epok.
@azon, ja akurat uwazam ze to pana tadeusza szkoda, glownie dlatego ze jest to nasza epopeja narodowa,
sienkiewicz natomiast poza tym ze sie go fajnie czyta jest zwykla powiescia osadzona w klimatach historycznych
a fakt ze osobiscie znam wiecej osob ktore same z siebie siegnely po trylogie niz tych ktore dla przyjemnosci czytaly pana tadeusza sugeruje mi ze po trylogia nie musi byc lektura zeby ja ludzie czytali
Wszystko ma dwie strony medalu. Co do systemu i toku wbijania "interpretacji" do głów uczniów masz stu procentową racje, jednak wycofanie takich lektur jak "Pan Tadeusz" czy "Dziady" to będzie powolne wynarodowianie Polski. Ja nigdy nie czytałem lektur, jednak od jakiegoś czasu zacząłem interesować się literaturą która była przerabiana gdzieś tam na lekcji. Czytam, może nie ze wszystkich pozycji jestem zadowolony jednak im dłużej w tym siedzę dochodzę do wniosku, że każdy Polak powinien się zapoznać przynajmniej z większością wielkich polskich tytułów. System nauczania jest kretyński i na większość książek młodzież jest zbyt mało "dojrzała", by zapoznawać się z literaturą na tak wysokim poziomie. Jednak to zawsze lepsze od czytania Koranu...
Wszystko fajnie i pięknie, ale, w moim rozumieniu, takie a nie inne pozycje od zawsze były w spisie lektur, bo statystyczny Polak z mniej niż jedną przeczytaną książką rocznie nigdy po taką literaturę nie sięgnie. Mało tego - jeśli już sięgnie z nudów po "Pana Tadeusza", to ma sporą szansę tej książki nie zrozumieć. Podczas gdy uczeń stykając się w ławce szkolnej z, bądźmy szczerzy, powieścią trudną, przynajmniej teoretycznie ma szansę po pierwsze - książkę poznać, po drugie - zrozumieć. Jasne, że można wywalić wszystko i zastąpić literaturą współczesną, co, jak widać, się dzieje. Ale czy czasem miejsce na beletrystykę, która coraz mocniej wdziera się do szkół, nie powinno być poza nią, w czasie wolnym? Tolkien i Sapkowski jako lektury? Może jeszcze stwórzmy spis gier obowiązkowych, a w śród nich "Wiedźmin Antologia"?
@ Azon. Niekoniecznie. Ja czytam książek i różnych czasopism w *** a z racji dysortografii do dzisiaj muszę się pilnować na każdym kroku i strzelam niezłe ortograficzne gafy...
Pan Tadeusz- jest nawet ciekawy. Wallenroda nie czytaliśmy, ale usunięcie trylogii to uważam dobry pomysł. Jak kiedyś powiedział moja nauczycielka "Sienkiewicz to pierwszorzędny pisarz drugorzędny."
W zamian pisarze pierwszorzędni, czyli Gombrowicz i Żeromski, których nie da się czytać.
Ja wolę czytać książki z dobrą fabułą, ciekawą akcją i bohaterami zamiast walić konia w zachwycie nad tym jakiego to świetnego środka stylistycznego użył autor.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2013 o 12:36
@Azon więc jesteś zwykłym prostakiem który nie jest zdolny odróżnić liryki od epiki?
Fakt, że Gombrowicza nie da się czytać. Mimo usilnych chęci nie byłam w stanie przeczytać nawet połowy "Trans-Atlantyku". Natomiast Żeromski strasznie przynudza. Ale moim zdaniem Trylogia też nie jest ciekawa. Wg mnie z wymienionych utworów najciekawszy i najbardziej wartościowy jest "Konrad Wallenrod" - istny majstersztyk. A spis lektur powinien być czasem zmieniany, bo czytanie niektórych książek obowiązkowo w szkole jest po prostu bez sensu, ponieważ pewne lektury szkolne są pisane dla starszych osób, a przynajmniej w średnim wieku albo osoby w naszym wieku nie są w stanie (mimo usilnych chęci) zrozumieć pewnych utworów ze względu na różnice kulturowe i czasowe.
Mnie tam jakoś Konrad Wallenrod specjalnie nie poruszył, w tej tematyce (choć nie tej poetyce) wolę Wesele - postawy prezentowane w tym drugim są o wiele bardziej realistyczne niż wallenrodyzm, choć zdaję sobie sprawę, że literatura wcale nie musi odwzorowywać rzeczywistości. Co do Żeromskiego, właściwie znam tylko Ludzi Bezdomnych i powieść bynajmniej nie wydała mi się nużąca, choć poruszany w nim temat już jest chyba w obecnych czasach nieaktualny. I tu dochodzimy do sedna, niektóre książki stają się przestarzałe tematyka i nieatrakcyjne dla ludzi żyjących w obecnych czasach, Polska przez ostatnie 20 lat zmieniła się, a mam wrażanie, że zestaw lektur pozostał wciąż taki sam. Walka o niepodległość i tożsamość narodową nie musi (nie powinna) być głównym tematem poruszanym przy omawianiu lektur na lekcjach języka polskiego.
Pewnie za ta drugorzędność dali mu nobla. Aż się boję spytać na jaką nagrodę zasługiwała ta "nauczycielka". Sądząc po bredniach jakie opowiadała mgr i maturę dostała całkiem przypadkiem. Żadne lektury nam nic nie pomogą z taką kadrą pedagogiczna jaką obecnie posiadamy.
@ProZiom Nie wiem kim jest jego nauczycielka ale wiem za to kim był Gombrowicz który jest autorem tych słow, a nauczycielka tylko zacytowała choć może nie była uprzejma się do tego przyznać.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2013 o 20:27
W kwestii Żeromskiego się zgodzę, cechuje go bardzo opisowy i dygresyjny styl, który narzuca powieściom irytująco powolne tempo, które nawet mnie nudzi, ale Gombrowicz? Gombrowicza zawsze czytało mi się miło, ze względu na jego "zakrzywiony" i nieco prześmiewczy sposób opisywania rzeczywistości.
Co do Sienkiewicza to się zgodzę. Fabuła w każdej części prawie ta sama tylko okraszona innym przekłamanym tłem historycznym. Pisał dla pocieszenia narodu wciskając mu kit.
I dobrze! Kto chce niech czyta, ale niech nikt nikogo nie zmusza do czytania.
Jak ktos nie chce sie uczyc niech nie chodzi do szkoły. Większośc nastolatek to tzw "pustaki dyskotekowe", one nie czytaja, ale lektura przerabiana jest na lekcji, więc jest nadzieja, że coś zapamietają.
@szko_ła A może niektórym inteligentnym i lubiącym czytać uczniom nie chce się czytać gniota-bajkopisarza Sienkiewicza.. bo jest zwyczajnie do kitu. I zamiast tego woleliby jakąś komedie Szekspira np "Poskromienie złośnicy" albo coś od bardziej współczesnych autorów cenionych na całym świecie jak Lem czy Sapkowski. A pustaki dyskotekowe to z sali co najwyżej kredę wyniosą..
Ooo kurde, to nie jesteśmy już niepodlegli? Muszę przestać pić, bo wszystko mi umyka...
Suwerenność straciliśmy w 2004 roku.
To, że "Pan Tadeusz" ma zniknąć bynajmniej nie oznacza, że ktokolwiek będzie Wam zabraniał czytać tej książki, więc nie rozumiem skąd taki wielki szum. Ci, którzy będą chcieli się rozwijać, będą mogli czytać, a inni... nawet gdyby było to obowiązkowe, pewnie i tak by nie przeczytali.
o to chodzi, ze Polak powinien znac tresc epopeji narodowej. jezeli pan tadeusz zniknie z kanonu lektur to zapewniam cie, ze wielu uczniow nigdy nie przeczyta w swoim zyciu tego dziela.
MEN spelnia zyczenia hitlera i niemcow, zeby Polak umial liczyc tylko do 10. przez niszczenie nauczania w Polsce MEN ksztalci tanich robotnikow dla europy
Wielu uczniów tego nie przeczyta? Przecież oni już tego nie czytają. Wkuwają streszczenie i stereotypowe wypracowania, a gdy już wyrobią się ze ściągami na te 2 lub 3, zapominają nawet o czym było streszczenie.
Zgadzam się z ~ghghghghgh. Spora część uczniów w ogóle nie czyta lektur. Z resztą ja sama nie przeczytałąm niektórych lektur, bo w mojej opinii było to po prostu niewykonalne - niektóre są zbyt nudne, inne po prostu zbyt głupie, a na jeszcze inne dostaje się zbyt mało czasu. Do ~bethven23, ministerstwo nikogo do czytania zmusić nie może. Jak ktoś nie chce się rozwijać i poznawać literatury, sztuki czy tam czegoś, to jego sprawa. Na marginesie osobiście lubię czytać, ale książki, które mi się podobają. I wolę zdobywać wiedzę w innych dziedzinach niż historia (choć orientuję się w tym, co najważniejsze), sztuka czy te gałęzie literatury, które mi się nie podobają.
Lektury w szkole w ogóle są bez sensu - większość przeczyta streszczenie z nadzieją, że to wystarczy na sprawdzian, część przeczyta z przymusu bez jakiegokolwiek zrozumienia, część nie przeczyta w ogóle i może jedna albo dwie osoby w klasie przeczytają z przyjemnością. Bez sensu! A usunięcie "Potopu" z kanonu lektur jest akurat dobrym pomysłem, natomiast "Konrada Wallenroda" w nim nie było kiedy chodziłam do szkoły. :)
Nie mam pojęcia jak można rozwiązać problem z nieczytającą tłuszczą w szkołach, ale stwierdzenie, że "zabierają nam kulturę"... nie! Wystarczy, że nauczyciel wspomni na lekcji, że jest taka książka. Kto będzie chciał i tak przeczyta, Ministerstwo mu nie zabroni. Czy wy ludzie musicie być zmuszani, żeby zrobić coś bardziej wartościowego od gapienia się w monitor?
Tak, ludzie chcą być przymuszani do działania. To takie wręcz... chrześcijańskie. Chrześcijanie sądzą, że bez swojej wiary, dekalogu i boga ludzie byliby potworami, więc musi nad nimi ciążyć ta presja, aby byli bardziej ludzcy. Cóż, widocznie ma to też swoje przełożenie na edukację :)
co z tego, ze men nie zabrania przeczytac ci tych ksiazek. wystarczy, ze usunie je z kanonu lektur i glaby ich niegdy nie przeczytaja. wychodzi na to samo
Ty nie musisz byc zmuszany ale wiekszośc szkolnych głąbów tak. Szkoła jest państwowa, niech więc uczy patriotyzmu. lektury w szkole bez sensu, funkcje na matematyce bez sensu, nauka o środowisku na biologi bez se4nsu, wzory chemiczne bez sensu...Trzeba było iśc do zawodówki, zamiast myslec że szkoła ma być przyjemnościa. Czego chcecie sie uczyć? Jedyny temat związany z biologia jaki interesuje dzisiejsze nastolatki (dziewczyny) to seks.
@nauczycielka84 Może zamiast znać lektury, funkcje, środowiska i wzory chemiczne, wolę dobrze znać historię? Nauczanie ogólne na etapie ponadgimnazjalnym to idiotyzm. Patriotyzm można kształcić w ciekawszy sposób. Choćby puścić odpowiedni film, który przykuje uwagę młodzieży, zamiast kazać przeczytać kilkusetstronową, napisaną trudnym językiem, przepełnioną długimi i nudnymi opisami książkę, z której nic się nie zrozumie.
@satlaros jeżeli nie zrozumie to niech zmieni szkołe. Czytanie trudnych i nudnych tekstów jest bardzo przydatne bo w dorosłości trzeba czasem przeczytac coś nudnego i trudnego (jakąs umowe, z banku itp) bez względu na wykonywany zawód. Rozumienie trudnych tekstów jest jak najbardziej potrzebne w szkole. Miłe i łatwe ksiązki niech czytają w ramach rozrywki. Dlaczego miałoby byc cos łatwego? I co to miałoby byc? "Harry Poter" czy "Vademecum ojca"?
Tak, tak, a Bóg powiedział do Adama "Wybierz sobie żonę"
Szkoła ma, bo to właśnie jest jej zadaniem, uczyć młodzież. Czego uczyć? To już decyduje ktoś układający podstawę programową. Ale ja nie na temat nauki pisałam wyżej, tylko na temat lektur - są bez sensu. Dlaczego? O tym też już pisałam i powtarzać się nie będę. To był komentarz dotyczący demotywatora, który jest po prostu, zwyczajnie głupi. Nikt nikomu nie zabiera kultury. Nikt nie pali książek. Nikt nikomu nie zabrania ich czytać. I tyle.
Nie wiem co ma niepodległość do tego, że ewidentnie dzisiejszy gimnazjalista zrobił się za głupi na pewne rzeczy. Jakieś poezje? Dzięcieliny pały? Wpierw trzeba w młodych ludziach rozbudzić na nowo potrzebę czytania, a nie rzucać im na starcie kłody pod nogi w imię tego, że Mickiewicz wielkim poetą był.
a ja myślałam, że potrzębę czytania rozbudza się u dzieci w podstawówce. jak widać w gimnazjum i liceum trzeba dawać młodzieży do czytania "dzieci z bullerbyn' i 'przygody wróbelka ćwirka" bo mickiewicz już jest za trudny i się zniechęcają
Wielkie halo. Cały kanon lektur powinien przejrzeć ktoś rozsądny, porządnie przetrzebić i napisać na nowo, wykreślając pozycje, których nikt nie czyta i czytać nie ma ochoty, a zastępując je czymś, co zna w dzisiejszych czasach każde dziecko. Bo dlaczego uczniom trzeba na siłę wszystko utrudniać, dlaczego chociaż raz nie pójść im na rękę? Niech lekturą stanie się "Władca Pierścieni" chociażby - owszem, jest to dzieło zagraniczne, ale pisane dużo przystępniejszym językiem niż taki na przykład "Pan Tadeusz" czy "Dziady", znane (w postaci literackiej bądź filmowej) chyba każdemu, a i niepozbawione wcale moralnych nauk i konkretnych życiowych przesłań, więc dlaczego by nie? Co to komu da, że przeczyta takiego "Pana Tadeusza"? Przeczyta, bo musi (o ile w ogóle, istnieją przecież streszczenia i opracowania), zrozumie niewiele, zapamięta jeszcze mniej. Warto katować tym kolejne pokolenia?
Nie martwcie się. Przecież nie może pozostać taka luka. Zamiast tego do kanonu wejdzie "Jak dobrze wyglądać po 40-tce" Krzysztofa Ibisza
Zanim pójdziecie na al. Szucha z kosami i widłami, zwróćcie uwagę, że "Pana Tadeusza" omawia się w dopiero w liceum. W gimnazjum były jak dotąd jedynie fragmenty tej lektury - moim zdaniem - nic nie wnoszące. A same zmiany zostały wprowadzone we wrześniu... 2009 roku.
Myśmy omawiali całego. Jak poszłam do liceum, wszyscy w klasie znali całego, więc chyba nie masz najlepszych informacji.
My za to nie omawialiśmy go nawet we fragmentach. Wszystko zależy od szkoły.
Od kiedy to Pan Tadeusz jest w gimnazjum? Ja go mialm w 1 LO
Fragmenty Tadeusza są w gimnazjum obowiązkowe już od jakiegoś czasu, fakt faktem sporo szkół je omija ale na papierze są :D
Teraz to wszyscy krzyczą a czytać to nikt nie chciał. Po co 800stronicowe lektury skoro nikt tego nie chce czytać, lepiej zamienic na coś krótkiego.
Nie tyle krótkiego, co pisanego bardziej przystępnym językiem.
I bardzo dobrze. Szkoda czasu na takie gówno. Są lepsze książki.
Słyszałem, że podobno przenieśli go tylko do LO, więc o co ta panika?
Autorze. Powiedz, tak z ręką na sercu, przeczytałeś Trylogię?
A czy było by to coś nienormalnego? Przecież to ciekawe książki. Już bardziej bym się zdziwił jeśli ktoś przeczytał by Iliadę i Odyseję - choć znam osoby, które to zrobiły.
Ja przeczytałem Trylogię, jak również Iliadę i Odyseję. Co w tym takiego niezwykłego? Znam trochę osób, które też temu podołały. Teraz, to najbardziej chyba filozofia kuleje, obok polityki. Nie znam nikogo, kto nie interesował by się filozofią, lub nie był przymuszany do olimpiady filozoficznej, a przeczytał by chociażby myśli Seneki, w jakiejkolwiek formie. Wiem też z autopsji, że nawet na najlepszych uczelniach, na kierunku zwanym dumnie 'politologią', większość osób leży, jeżeli chodzi o historię XXw, na temat doktryn, często nie znają tez nazwisk najważniejszych polityków na przestrzeni całej historii. To nie jest kwestia tego, czy ktoś coś konkretnego przeczytał - to po prostu świadczy o tym, że ludzie (młodzi) w zasadzie niczego już nie czytają.
Nie doszukiwałbym się w tym pomyśle wywrotowego antypolonizmu sączącego się z murów ministerstwa. To raczej zdroworozsądkowe podejście, wychodzące z założenia, że najwidoczniej gimnazjaliści są na Pana Tadeusza za głupi. Wcale bym się nie zdziwił, gdyby to motywowało pomysłodawcami, bo gimnazjum było ostoją debilizmu i patologii już gdy ja miałem wątpliwą przyjemność być w nim (skończyłem je w 2006 roku). A że poziom edukacji spada odwrotnie proporcjonalnie do skretynienia gimbazy, to też zapewne w tej chwili w murach tych szkół siedzą intelektualne jednokomórkowce zdolne wyłącznie do malowania konturów męskich genitaliów w zeszytach. I oni mają się zaczytywać w epopei narodowej ze zrozumieniem? Przeczytają ją w późniejszych latach to i może więcej z niej wyciągną, niż tylko cytaty ze słowem "kutas".
Czytanie "Pana Tadeusz", "Konrada Wallenroda" czy innych fikcyjnych lub subiektywnych książek nie ma sensu. Wypada i należy je znać, ale nie koniecznie czytać. Duża bardziej oburza mnie zmniejszenie sprzed roku godzin historii - to już jest w jakimś sensie zamach na Polskę.
A ja tak z innej beczki. Dwie godziny religii, jedna chemii w gimnazjum. Was ist das?
No tak, trzymajmy stare ramoty przez całe wieki, podczas gdy dobra współczesna literatura poruszająca istotne dla nas problemy dalej pozostawała nietknięta (Hłasko, Huelle, Libera). Obecna sytuacja lekturowa jest tragiczna. Pan Tadeusz być powinien, ale jedynie we fragmentach.
I co z tego? Większość i tak czyta wyłącznie streszczenia. Nikt nam kultury nie zabiera, każdy kto chce może sięgnąć po "Pana Tadeusza" w wolnym czasie i przeczytać. Przeciętny gimnazjalista i tak niewiele z tego zrozumie, to po co ma czytać?
Największa krzywda jaką mozna wyrządzić książce, to uczynić ją obowiązkową lekturą.
Na odwrót.
Zgadzam się Mortar93 w 100%. Jeśli coś jest obowiązkowe, narzucone to z góry jest traktowane jak wrogie. Jeśli jeszcze dołożymy do tego krótkie terminy na czytanie lektur (teoretycznie dają 2-3 tygodnie a w praktyce są to 4-6 dni weekendu+ ewentualne dni wolne w ferie,święta itp) i sprawdzanie znajomości poprzez testy szczegółowe jak raport FBI to wątpię, czy można taką książkę z lektury polubić (chyba,że ma świetną fabułę).
To naprawdę straszne... jakby nie było innych ciekawszych lektur....... Problemem Polskich lektur jest to że mało tam wartkich akcjii ,wszystko odnosi się do historycznych faktów , nie ma innowacyjności czy fabuły na miarę epoki nowożytnej. A lektury dla dzieci są czesto nudne i przepełnione lewackimi treściami jak "oto jest kasia" Czy jest Polski Stephen King? Nieee Czy jest Polska wersja Agaty Christie też nieee. Tylko nudy historyczne albo super edukacyjne prawie zero kryminałów ,fantastyki czy nawet lektury z dreszczykiem .... Czas iść do przodu, Wziąć przykład ood naszych zachodnich sąsiadów a nie knocić to samo w kólko przez naszą megalomanię......Ja chętniej czytam zagraniczne lektury nie dlatego że jestem złośliwy tylko dlatego że mało nam nowości i innowacyjności w literaturze.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2013 o 14:17
Są tacy autorzy tylko w szkole o nich nie usłyszysz. Kryminały? Krajewski, Czubaj, Miłoszewski... Fantastyka? Sapkowski, Kozak, Piekara, Dukaj...No chyba, że źle Cię zrozumiałam. Rewelacyjni autorzy są w Polsce, tylko nigdy nie będą lekturami. W Anglii lekturą jest np. "Rebeka", która czymś pośrednim pomiędzy romansem a powieścią z dreszczykiem. To problem idiotów, którzy dobierają lektury, a nie literatury.
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 3 września 2013 o 0:20
Sapkowski był (lub jest) lekturą w gimnazjum tyle, że nieobowiązkową (podobnie jak Hobbit Tolkiena). A z fantastyki dobry też jest A.Pilipiuk.
Weź, dziecko, doczytaj - najlepiej w jakimś obiektywnym źródle - zanim znów głupotę napiszesz.
Przecież wyraźnie jest napisane, że z ,,GIMNAZJIUM". W Liceach i Technikach będą. Więc gdzie wy tu widzicie zabieranie kultury?
A niedługo w Polsce połowa będzie mówić po rusku a druga połowa po niemiecku
Na razie grubo ponad połowa mówi po angielsku.
To straszne, zamknijmy granice, nie uczmy się języków obcych, bo przez to jest procentowo mniej Polaka w Polaku!
I bardzo dobrze że tak zrobią.Sama idea lektur szkolnych jest bez sensu.Po co czytać coś ,czego czytać się nie chce?Są tacy co lubią takie książki,fakt,ale inni będą czytali fantasy,romanse,kryminały czy cokolwiek innego.Nauczyciele potem wymagają interpretacji,musisz myśleć tak jak jest w kluczu by nie dostać jedynki,to chore.Dla mnie ta książka jest po prostu do bani.Po co czytać 800 stron książki ,z której nic a nic się nie zapamięta?Dla mnie zasada jest prosta.Interesuje cię coś -łatwo zapamiętasz.Nie interesuje cię to-nie zapamiętasz za nic.Nie wiem jak wy ale ja tak mam.Nie zapamiętam nic z książki mającej 40 stron ,która mnie nudzi ale zapamiętam wszystko z serii interesujących książek mających łącznie kilka tysięcy stron.
Co do Konrada Wallenroda to nie wiem czy to źle. Patrząc na to jak postępują rządzący tym krajem widać naprawdę głęboką inspirację wallenrodyzmem.
"Pana Tadeusza" nie przerabia się w gimnazjum już od ponad roku. Został przesunięty do kanonu lektur licealistów. Może to lepiej, bo w gimnazjum mało kto (z tej niewielkiej części, która wgl czyta lektury szkolne) zrozumie o co chodziło w "Panu Tadeuszu", a jakby nie patrząc młodzież z liceum jest już trochę starsza i może "bardziej pojętna". Heh... cały ten artykuł tylko po to, by wzbudzić sensację informacjami już dość starymi. Wystarczy zmienić nagłówek i gotowe. -.-
A kiedy odebrali Ci niepodległość, bo kiedy ostatnio sprawdzałem, nie byłem ubezwłasnowolniony
Od zawsze nie lubiłem czytać i winie za to lektury szkolne. Max mogłem przeczytać 20 stron i traciłem wątek i tak w kółko. Niedawno sam z własnej woli przeczytałem książkę i o dziwo ją kupiłem i nie umiałem sie oderwać. Powinno się całkowicie zienić lektury szkolne
Jestem za o ile wprowadzą w zamian literaturę nowoczesną, komu się chce czytać książki gdzie występują słowa niezrozumiałe i ciężko się ją czyta, niech wprowadzą np jakiś tom o wiedźminie, więcej przykładów nie jestem w stanie podać z nowoczesnej literatury spod polskiej ręki, bo czytam tylko fantastykę z nutką średniowiecza, ale jestem pewien że jest wiele polskich książek z XXI wieku godnych uwagi dla ucznia, a kto chce "Pana Tadeusza" przeczytać to zapewniam że biblioteki w Polsce mają się dobrze i mieć będą jeszcze długo
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 2 września 2013 o 15:09
Jak ktos chce "zrozumiale i łatwo" to do zawodówki i czytac cosmopolitan na lekcjach. Młodziez od dobrych lat przerabiała lektury w czasach gdzie było trudniej je zdobyć, nie było streszczeń z wyjasnieniami, e-booków i innych takich. Jezeli w dzisiejszych czasach ktos ma problem z lekturami powinien zostać wyrzucony ze szkoły. To jest efekt tego że rodzice są zbyt "dumni" żeby posłac dziecko do szkoły zaqwodowej które zreszta są coraz liczniej likwidowane.
Wszystkich mądrych i dorosłych, którzy burzą się na zmianę lektur zapraszam do przeczytania owych lektur od deski do deski, próby interpretacji i oddaniu pracy do oceny według klucza zapewniam iż zmiana zdania będzie natychmiastowa. Po takim procesie chętnie zapraszam do dyskusji na temat lektur szkolnych.
Zrobione. Możemy dyskutować.
Ze mną równiez bo czytałam i przerabiała owe lektury kiedy jeszcze nie było streszczeń, omówień, e-booków. Dla Ciebie może byc to nie mozliwe, ale kiedyś nie kazdy miał komputer i internet. Dlaczego jesteś maturzystką? Studia sobie daruj, bęa za cięzkie dla Ciebie skoro kilka lektur to dla Ciebie "przej***ne". Do szkoły policealnej dostaniesz sie bez matury. Nie zmienie zdania na temat lektur które już czytałam (w czasach gdy nie można było pyskowac do nauczyciela). Jeśli zdecydujesz się iśc na studia to zatęsknisz za "trudnymi" lekturami:)
Jak ktoś będzie chciał to przeczyta. Ja przeczytałem dwie albo trzy lektury w liceum, i tylko dla tego że były cienkie. Szkoła narzuca co masz czytać a materiał jest omawiany wedle jakiegoś klucza. A twoja własna interpretacja jest g.. warta. Mi szkoła obrzydziła czytanie książek przez to narzucanie i nudne omawianie. I przez to że nie mogłem interpretować tego jak chciałem tylko jak musiałem.
Doskonale to rozumiem, też miałem podobnie. Szkoła obrzydziła mi czytanie (dokładnie lektury z polskiego.). Jedynie dobrze wspominam lektury z historii w liceum, bo były tylko 2 na rok szkolny i można sobie było wybrać obojętnie jaką, byle by tylko była z omawianej epoki i miała minimum 200 stron).Z polskiego w całości przeczytałem może z 10 na całą edukację. Testy ze znajomości lektur w liceum były gwoździem do trumny, bo były tak trudne,że co najwyżej dostawałem 3, a i ndst się zdarzały. Lepiej mi się zaczęło opłacać czytanie opracowań z internetu, bo oceny były takie same, lub lepsze a i tyle czasu nie traciłem co na pełną wersję.
Ja bym po prostu zlikwidował kontrolę państwa nad edukacją i po problemie.
Decyzje podjęli jakieś pięć lat temu. Odgrzewane kotlety. A swoją drogą bardzo dobry pomysł. Wystarczy już katowania młodych umysłów romantycznym badziewiem bo przecież to wieszcz i sranie w banie.
"Pana Tadeusza" nigdy nie było w gimnazjum - jedynie fragment; :Konrada Wallenroda" nie ma w ogólniaku od wielu lat - ośmiu, wcześniej też był na rozszerzeniu. Grunt to nie manipulować informacjami :)
Najlepiej to zlikwidować MEN i niech szkoły same ustalają spis lektur,bo jak mówił pewien autor socjalizm to taki ustrój,który bohatersko walczy z problemami nie występującymi w żadnym innym ustroju
No i niech ją zabierają! Może w końcu będzie lepiej. Gorzej już chyba być nie może...
A od kiedy "Pan Tadeusz" jest w gimnazjum? Mi się wydawało że w szkole średniej
demot glupi , jak dla mnie to dobrze ,ze nie zmuszaja do czytania konkretnie tej ksiazki , jest napisana w staropolskim stylu gdzie przecietny uczen nie zrozumie 30% tresci , wiec po co tracic czas na to . Wiekszosc uczniow i tak nie czyta lektur ( moze to wlasnie wina wyboru lektur )
A może to wina, że uczniowie zamiast schować dume i iśc do zawodówki pchaja sie nie wiadomo dlaczego do liceum i technikum?
^ Stwierdzając, że idąc do zawodówki trzeba "schować dumę" sama odpowiadasz sobie na pytanie dlaczego pchają się do liceów. Z niewiadomych przyczyn ostatnimi czasy uczniowie zawodówek są traktowani jako gorsi i głupsi. Tak naprawdę wybór pomiędzy liceum/technikum a zawodówką nie jest równorzędny, bo społeczeństwo ma parcie na kształcenie ogólne, a na tych, którzy się do liceum nie wybiorą krzywo się patrzy, bo od razu pojawia się założenie, że zrobili to, bo gdzie indziej nie dali by sobie rady. To nie jest wina uczniów, tylko tendencji społecznej, Gdyby nie to, że większość ludzi od razu myśli, że uczeń zawodówki = tępak znacznie więcej osób decydowałoby się na wybór takiej szkoły.
Pan Tadeusz to najlepsza lektura ever :)
"Woźny pas mu odwiązał, pas słucki, pas lity, przy którym świecą gęste kutasy, jak kity"
w gimnazjum są tylko fragmenty "Pana Tadeusza", więc nie ma sprawy. LOL
Nie czytałem Pana Tadeusza i co ? Żyję. Większość ludzi nie czyta lektur, narzeka na nie, a tu nagle wielkie oburzenie ? Z jakiego powodu ? Czy ktoś wam do jasnej cholery zabrania czytania tych książek ? Załóżcie sobie kółko czytania skreślonych lektur i heja ! Do przodu z materiałem !
I dzisiaj ty żyjesz w kraju tak bogatym
historią swą, mową, sztuką te trzy kwiaty
trzymasz w swych rękach jak schedę pokoleń
muszą wciąż kwitnąć by kraj dalej trwał
Bez historii, mowy, sztuki
Bez mądrości tej z nauki
naród się zamieni w bezimienny kraj
dziś Ojczyzna jest w potrzebie
czeka ciebie, wierzy w ciebie
tysiąc lat historii patrzy w serce twe
Masz obronić co najlepsze
by służyło Polsce jeszcze
liczy na twą pomoc dziś Ojczyzna twa
dziś Ojczyzna twa
M. Grechuta "Ojczyzna"
ale Tadzio i tak jest w liceum, to po co przerabiać go 2 razy? a Sienkiewicza nie czytałam mimo, że kocham książki. po prostu jego powieści mnie nie interesowały. to co za różnica, czy są, czy nie, jak i tak ludzie ich nie czytają?
z tego co ja wiem to gimnazjum nie ma wcale Trylogii Sienkiewicza bo ani Ogniem i MIeczem ani POtopu ani Pana Tadeusza nie musielismy czytac, z klasyki to na razie byly Dziady II i Quo Vadis
jestem w 2LO
Po kiego w ogóle lektury? Nieżyciowe książki kiepskich autorów. Dlaczego tego mnóstwa czasu nie zużyć na nauczenie rzeczy PRAKTYCZNYCH: jak rozumieć i interpretować prawo, jak napisać raport, notatkę, podsumowanie, jakie są style komunikacji i jak je stosować, jak zrozumieć przysłowiowy rozkład jazdy, jak pisać podania, jak załatwiać sprawy w urzędach, jak planować własne finanse...
mi3tek, wiesz jeśli chodzi o szkołę i naukę "przyswajania wiedzy" to mam mieszane uczucia. Tak się składa że miałem okazję przerabiać "Pana Tadeusza" rok temu, i pierwsze co nas uczą, to schemat interpretacji, o czym pisał już zresztą Bushido12 (na topce teraz). Z tego nie będę miał nic, poza tym, że poeta patrzący w niebieskie okno - to symbol rozpaczy i tęsknoty za ojczyzną... I dlatego wolę Finanse i rozkłady jazdy.
"Pan Tadeusz" - książka która nadaje się jako lektura dopiero w szkole średniej.
Pan Tadeusz połowa książki była o grzybobraniu jedna z najnudniejszych lektór jakie czytałem.
Pan Tadeusz to lektura przestarzała, której nie lubi i nie czyta większość uczniów. Napisana w starym, niedzisiejszym języku i propagująca wartości religijne. Natomiast w demotywatorze jest napisane, że zniknie w gimnazjum... Ja ją "czytałem" w Liceum, nie wiem o co chodzi. Osobiście po 20 stronach naszego Wielkiego narodowego poematu zasnąłem i zrezygnowałem.
znika powoli, nawet nie zauważymy...
Jakoś płakać nie będe... Lubie czytać zawsze dużo czytałam ale Trylogii nie trawię do dziś.. Wallenroda też. Szkoda trochę Pana Tadeusza bo ma niezłe momenty. Jakby zamiast tego wprowadzili coś naprawdę ciekawego np od Lema albo trylogie Wiedźmina to bym się nie obraziła..
Wiedźmin nie jest trylogią.
~Anonim Wiedżmin - jakby to nie nazwać ma kilka części. Czytam właśnie Krew Elfów a wcześniej czytałam Ostatnie Życzenie i obydwie fajne. Chodziło mi o to że to o wiele ciekawsze niż jakieś tam Potopy...
Świetnie, ale nie zauważyli, że do kanonu lektur dodano o wiele bardziej wartościowe lektury od sienkiewiczowskich mitów kompensacyjnych. M.in Schulza czy Iwaszkiewicza.
Bądźmy szczerzy. Ile jest uczniów, którzy przeczytali Pana Tadeusza? Bo u mnie w klasie na przykład nikt nie przeczytał tej lektury. Mało kto sięgnął nawet po streszczenie. Książka jest gruba i pisana nietypowym językiem. Jedynie film oglądaliśmy na lekcji i oczywiście omawialiśmy książkę. Myślę, że lektury szkolne powinny zachęcać do czytania, a jest wręcz odwrotnie. Może więc kiedy zaczną coś zmieniać to i nastawienie uczniów się zmieni. Ja na przykład bym z chęcią czytał lektury gdyby były nimi książki Stephena Kinga czy innych współczesnych pisarzy. Niektóre starsze tytuły też mogą oczywiście być, ale większość lektur nie dało się czytać. Przez całe technikum przeczytałem jedynie Przedwiośnie bo było ciekawe.
Ja przeczytałam ale dopiero po szkole. Lektura tylko dla miłośników tego typu dzieł. W wieku szkolnym zarówno nieciekawa jak i nie przydatna.
"Trylogia" to najgorsze, co mnie spotkało w liceum. Naprawdę kocham czytać, ale tego nie dałam rady. Nie widzę tragedii, przecież książki nie będą wycofane ze sklepów/bibliotek. Można będzie je sobie przeczytać w każdej chwili.
Ta, najlepiej niech nigdy wogole nic nie zmieniaja w edukacji. Po co aktualizowac tematyke i uczyc dzieci czegos bardziej wspolczesnego, skoro mozna ciagle walkowac te same stare teksty i nic ze wspolczesnych autorow. Niech sie ucza plakac i uzalac nad soba czytajac tylko o martyrologii Polakow, bo dzisiaj przeciez juz nie ma zadnych dobrych autorow - magicznie nagle przestali sie rodzic. To samo z przedmiotami scislymi. Niech sie ucza tych samych faktow z podrecznikow napisanych w latach 70. I historie najlepiej tylko sredniowiecza, bo komu jest potrzebne zrozumienie np czasow PRL i historycznego kontekstu dzisiejszcyh problemow?
Według mnie najlepszym rozwiązaniem byłoby nałożenie na uczniów minimalnych ilości książek jakie mają przeczytać. Wtedy uczeń miałby na przykład wybrać sobie książkę z danej epoki lub napisanej na dany temat np: holokaustu i napisać esej na jej temat. Esej, rozprawkę, recenzję porównanie z adaptacją filmową - cokolwiek.Uczniowie mieliby wybór, nauczyliby się wyciągać wnioski, interpretować tekst i wyrażać opinie a lekcje byłyby ciekawsze.
Koleżanka po prawo ma chyba 2 miesiąc ciąży :)
jestem w II klasie lo i akurat mam w spisie lektur Konrada Wallenroda i Pana Tadka
Czy to polski poemat? "Litwo! Ojczyzno moja." Czekamy na dalsze pomysły. Po co męczyć młodzież.
błagam, nie przesadzajcie...fakty są takie, że 3/4 gimnazjalistów tego czyta, a z tych co przeczytają maksymalnie połowa zrozumie. a jeżeli ktoś będzie chciał to przeczytać, to sięgnie po nią nawet jeżeli nie będzie ona lekturą obowiązkową. dziękuję.
W gimnazjum? o.O