Naprawdę wierzysz, że każdy po politechnice ma pracę? A przynajmniej godną i adekwatną do umiejętności i wykształcenia. Wykształcenie to mit. Kolejność zatrudniania w PL to: 1. znajomi (bez znaczenia czy zdolny czy nie), 2. znajomi znajomych (jw.), 3. udokumentowana niepełnosprawność, 4. osoba zdolna, ale bez znajomości - najczęściej praca za najniższą krajową, może po paru latach jakiś awansy do 2.5k poza wawą (w wawie zawsze trochę wyższe pensje), 5. osoby przeciętne, bez znajomości - najniższa krajowa, jest praca tylko co to za życie. Mniej więcej tak o wygląda. Jak ktoś ma jeszcze jakiś pomysł co można dodać do hierarchii to piszcie :)
Znajomi mojej kuzynki, wszyscy po jednym kierunku, wszyscy dostali pracę od tak, i jeszcze za 3,5 tyś na miechę. Najlepiej jednak mają tacy co sami prowadzą własny interes. Mieliśmy w mieście jeden taki zakład fryzjerski, kilka kobiet i jeden koleś, który był z nich wszystkich najlepszy, pewnego dnia zwolnili go z tego zakładu to on wtedy otworzył własny, a zanim poszło 3/4 klientów, przez co tamten zakład upadł, a do tego gościa wszyscy chodzą i mu się wiedzie zajebiście.
Najlepszy przykład, to chyba studia medyczne, a zwłaszcza kierunek lekarski. Znacie może bezrobotnego lekarza lub takiego, który zarabia najniższą krajową?
@starydzieciak widać jakie masz wyobrażenie o pracy i wykształceniu. Piszesz o Warszawie w samych superlatywach. Ja mieszkam w zagłębiu miedziowym i powiedz hutnikowi albo górnikowi, że źle zarabia po szkole górniczej. Obok zakłady Sitech do których poszukują ciągle wykwalifikowanych pracowników a nie po znajomościach. Ale jak ktoś się pcha u nas w regionie na studia filozoficzne to nie dziwmy się, że brak pracy dla niego albo pracuje za najniższą krajową. W kraju ciągle potrzeba inżynierów i specjalistów w danych dziedzinach. Ale też trzeba potrafić się przekwalifikować. Jak masz robotę za 3 tys jako spawacz ale Ty nie pójdziesz na kurs spawania (który firma Ci jeszcze opłaci) bo Ci duma nie pozwala zmienić zawodu to nie dziw się, że nie masz roboty.
Skończcie już z tym zachwalaniem ścisłowców i najeżdżaniem na resztę, bo to się robi żałosne. Akurat po dobrej filologii spokojnie można się utrzymać. Poza tym najwięcej zależy od człowieka, jeśli jest w czymś dobry i ma minimum zaradności życiowej to z głodu nie umrze, bez względu na to jakie studia skończył, ani czy w ogóle jest po studiach.
No tak politechnika to jedyny słuszny wybór, według was to powinnam sobie chyba strzelić w łeb, bo wybrałam właśnie filologię. Nie rozumiem dlaczego panuje taki kłamliwy pogląd, że jeśli nie skończysz studiów na polibudzie(najlepiej informatykę!) to będziesz podawać frytki w mcdonaldzie. Szczerze mówiąc może i będę zarabiać mniej niż inżynierzy, ale przynajmniej będę robić to co lubię. I jako, że za ścisłymi przedmiotami nigdy nie przepadałam nie będę musiała wstawać codziennie rano do pracy z niechęcią, bo wybrałam swój zawód ze względu na kasę, a nie zainteresowania.
@starydzieciak - ponad 2,5k na rękę (i uważam, że to mało), bez znajomośći, bez niepełnosprawności, jeszcze na okresie próbnym (już omówione warunki normalnej umowy, więc na 99% zostanę), w tym roku dopiero kończę robić inżyniera. Nie jestem jakoś szczególnie uzdolniony ale lubię swoją pracę. Wystarczy tylko popołudniami robić trochę więcej, niż chodzenie na imprezy, a z pewnością w wieku 23 lat będzie się miało fach w ręku. Wystarczy tylko chcieć.
@Tuminure ja nie sugeruję że nie można, tylko mówię o kolejności w jakiej przyjmuje się pracowników. Wiadomo, że w większej firmie łatwiej szaraczkowi bez znajomości dostać i jest to możliwie, bo jest miejsce żeby zatrudnić i znajomych i normalnego pracownika po normalnej rekrutacji. I nie sugeruj, że ja imprezuję zamiast się uczyć, bo tak nie jest. Nie mam znajomości (tych kluczowych), bo wierzę że można tylko dzięki wiedzy dostać dobrą pracę i sobie już pluję w brodę za tę naiwność.
Prawda jest taka, że we wrześniu sporo osób ma terminy poprawkowe (przynajmniej u mnie) a do tego trzeba odrobić praktyki + jakaś praca żeby mieć swój hajs. Poza tym na studiach jest dużo trudniej. Tu nie prowadzą za rączkę jak w LO tylko mają wyje**ne. Im większy odsiew tym lepiej.
Znam ludzi, którzy skończyli socjologię, psychologię i mówią, że nie ma pracy. To ja mówię "Weź zrób stronę o tematyce psychologicznej czy socjologicznej będziesz miał/a dużo odsłon znajdą się pieniądze nie będziesz musiał/a pracować w fabryce azbestu." Niektórzy to chyba w ogóle od razu powinni iść do fabryki azbestu a nie na studia bo tylko umieją narzekać, że nie ma pracy.
Nie każdy po studiach nie ma roboty. Wystarczy wybrać odpowiedni kierunek, a nie jakiej kanadyjskie filologie.
Naprawdę wierzysz, że każdy po politechnice ma pracę? A przynajmniej godną i adekwatną do umiejętności i wykształcenia. Wykształcenie to mit. Kolejność zatrudniania w PL to: 1. znajomi (bez znaczenia czy zdolny czy nie), 2. znajomi znajomych (jw.), 3. udokumentowana niepełnosprawność, 4. osoba zdolna, ale bez znajomości - najczęściej praca za najniższą krajową, może po paru latach jakiś awansy do 2.5k poza wawą (w wawie zawsze trochę wyższe pensje), 5. osoby przeciętne, bez znajomości - najniższa krajowa, jest praca tylko co to za życie. Mniej więcej tak o wygląda. Jak ktoś ma jeszcze jakiś pomysł co można dodać do hierarchii to piszcie :)
Znajomi mojej kuzynki, wszyscy po jednym kierunku, wszyscy dostali pracę od tak, i jeszcze za 3,5 tyś na miechę. Najlepiej jednak mają tacy co sami prowadzą własny interes. Mieliśmy w mieście jeden taki zakład fryzjerski, kilka kobiet i jeden koleś, który był z nich wszystkich najlepszy, pewnego dnia zwolnili go z tego zakładu to on wtedy otworzył własny, a zanim poszło 3/4 klientów, przez co tamten zakład upadł, a do tego gościa wszyscy chodzą i mu się wiedzie zajebiście.
Najlepszy przykład, to chyba studia medyczne, a zwłaszcza kierunek lekarski. Znacie może bezrobotnego lekarza lub takiego, który zarabia najniższą krajową?
@starydzieciak widać jakie masz wyobrażenie o pracy i wykształceniu. Piszesz o Warszawie w samych superlatywach. Ja mieszkam w zagłębiu miedziowym i powiedz hutnikowi albo górnikowi, że źle zarabia po szkole górniczej. Obok zakłady Sitech do których poszukują ciągle wykwalifikowanych pracowników a nie po znajomościach. Ale jak ktoś się pcha u nas w regionie na studia filozoficzne to nie dziwmy się, że brak pracy dla niego albo pracuje za najniższą krajową. W kraju ciągle potrzeba inżynierów i specjalistów w danych dziedzinach. Ale też trzeba potrafić się przekwalifikować. Jak masz robotę za 3 tys jako spawacz ale Ty nie pójdziesz na kurs spawania (który firma Ci jeszcze opłaci) bo Ci duma nie pozwala zmienić zawodu to nie dziw się, że nie masz roboty.
@~jacob000 po 1. mówię o politechnice, po 2. mówię ze swojego doświadczenia
Skończcie już z tym zachwalaniem ścisłowców i najeżdżaniem na resztę, bo to się robi żałosne. Akurat po dobrej filologii spokojnie można się utrzymać. Poza tym najwięcej zależy od człowieka, jeśli jest w czymś dobry i ma minimum zaradności życiowej to z głodu nie umrze, bez względu na to jakie studia skończył, ani czy w ogóle jest po studiach.
No tak politechnika to jedyny słuszny wybór, według was to powinnam sobie chyba strzelić w łeb, bo wybrałam właśnie filologię. Nie rozumiem dlaczego panuje taki kłamliwy pogląd, że jeśli nie skończysz studiów na polibudzie(najlepiej informatykę!) to będziesz podawać frytki w mcdonaldzie. Szczerze mówiąc może i będę zarabiać mniej niż inżynierzy, ale przynajmniej będę robić to co lubię. I jako, że za ścisłymi przedmiotami nigdy nie przepadałam nie będę musiała wstawać codziennie rano do pracy z niechęcią, bo wybrałam swój zawód ze względu na kasę, a nie zainteresowania.
@starydzieciak - ponad 2,5k na rękę (i uważam, że to mało), bez znajomośći, bez niepełnosprawności, jeszcze na okresie próbnym (już omówione warunki normalnej umowy, więc na 99% zostanę), w tym roku dopiero kończę robić inżyniera. Nie jestem jakoś szczególnie uzdolniony ale lubię swoją pracę. Wystarczy tylko popołudniami robić trochę więcej, niż chodzenie na imprezy, a z pewnością w wieku 23 lat będzie się miało fach w ręku. Wystarczy tylko chcieć.
@Tuminure ja nie sugeruję że nie można, tylko mówię o kolejności w jakiej przyjmuje się pracowników. Wiadomo, że w większej firmie łatwiej szaraczkowi bez znajomości dostać i jest to możliwie, bo jest miejsce żeby zatrudnić i znajomych i normalnego pracownika po normalnej rekrutacji. I nie sugeruj, że ja imprezuję zamiast się uczyć, bo tak nie jest. Nie mam znajomości (tych kluczowych), bo wierzę że można tylko dzięki wiedzy dostać dobrą pracę i sobie już pluję w brodę za tę naiwność.
To że studenci mają wakacje do końca września to mit...
jak są to jacyś ogarnięci studenci to chociaż sobie dorobią.
Nie wszyscy mają poprawki we wrześniu.
Prawda jest taka, że we wrześniu sporo osób ma terminy poprawkowe (przynajmniej u mnie) a do tego trzeba odrobić praktyki + jakaś praca żeby mieć swój hajs. Poza tym na studiach jest dużo trudniej. Tu nie prowadzą za rączkę jak w LO tylko mają wyje**ne. Im większy odsiew tym lepiej.
A ja mam pracę i pieniądze i urlop. I nie muszę odrabiać zadań domowych. :)
Większość uczniów zostanie studentami...
Dokładnie. Demotywator "piernikowo-wiatrakowy".
Znam ludzi, którzy skończyli socjologię, psychologię i mówią, że nie ma pracy. To ja mówię "Weź zrób stronę o tematyce psychologicznej czy socjologicznej będziesz miał/a dużo odsłon znajdą się pieniądze nie będziesz musiał/a pracować w fabryce azbestu." Niektórzy to chyba w ogóle od razu powinni iść do fabryki azbestu a nie na studia bo tylko umieją narzekać, że nie ma pracy.
Jakbym nie miał pieniędzy, a miał miłość, czyli sens życia, byłoby dużo łatwiej.
Płaczę :(
A ja piję, bo nie mam ani tego, ani tego, dasz wiarę.
uczeń niby ma lepiej, ale i tak zostanie studentem albo ewentualnie wcześniej pójdzie na bezrobocie;)
Uczeń: "A ja ciągle jestem na utrzymaniu rodziców."
Zaczął się rok szkolny, zaczął się ból dupy gimbusów...
Bo każdy po studiach jest bezrobotny.... jasne. Nie kształćcie się!!! Debilami łatwiej manipulować. (demot-Żal)
Mądrość a inteligencja to co innego, wiadome od lat.