Byłem na dniach otwartych pewnej firmy w Świdnicy, gdzie przychodzili jej pracownicy z rodzinami. Uczestniczyłem w pokazach medycznych (jako pozorant), i zauważyłem ciekawą rzecz. Do miejsca gdzie mógł każdy przyjść, zobaczyć / nauczyć się np. resuscytacji, najwięcej podchodziło dzieci. I to właśnie one najbardziej chciały się tego nauczyć, w przeciwieństwie do ich rodziców którzy najczęściej stali z boku.
Oczywiście, warto się tego uczyć, bo faktycznie może się przydać, a ponadto nieudzielenie pomocy jest przestępstwem. Trzeba jednak przyłożyć się do lekcji, ponieważ nieumiejętne wykonanie resuscytacji (przykładowo) może skończyć się bardzo źle. Nie mówiąc o konsekwencjach wykonywania jej, kiedy poszkodowany wykazuje funkcje życiowe.
Kolego, o czym piszesz? "Nieumiejętne wykonanie resuscytacji, może skończyć się bardzo źle? Po pierwsze, resuscytacje wykonujesz gdy już gorzej być nie może. Gdy poszkodowany niema wyczuwalnego tętna i oddechu. Znam przykłady, gdy nieumiejętnie wykonywana resuscytacja uratowała ludziom życie. Na każdym szkoleniu ratownicy powtarzają kursantom - "nie bójcie się, większej krzywdy poszkodowanemu nie zrobicie, możecie już tylko go uratować.".
tam gdzie powinien byc bark napewno nie ma dziury?
Byłem na dniach otwartych pewnej firmy w Świdnicy, gdzie przychodzili jej pracownicy z rodzinami. Uczestniczyłem w pokazach medycznych (jako pozorant), i zauważyłem ciekawą rzecz. Do miejsca gdzie mógł każdy przyjść, zobaczyć / nauczyć się np. resuscytacji, najwięcej podchodziło dzieci. I to właśnie one najbardziej chciały się tego nauczyć, w przeciwieństwie do ich rodziców którzy najczęściej stali z boku.
Oczywiście, warto się tego uczyć, bo faktycznie może się przydać, a ponadto nieudzielenie pomocy jest przestępstwem. Trzeba jednak przyłożyć się do lekcji, ponieważ nieumiejętne wykonanie resuscytacji (przykładowo) może skończyć się bardzo źle. Nie mówiąc o konsekwencjach wykonywania jej, kiedy poszkodowany wykazuje funkcje życiowe.
Kolego, o czym piszesz? "Nieumiejętne wykonanie resuscytacji, może skończyć się bardzo źle? Po pierwsze, resuscytacje wykonujesz gdy już gorzej być nie może. Gdy poszkodowany niema wyczuwalnego tętna i oddechu. Znam przykłady, gdy nieumiejętnie wykonywana resuscytacja uratowała ludziom życie. Na każdym szkoleniu ratownicy powtarzają kursantom - "nie bójcie się, większej krzywdy poszkodowanemu nie zrobicie, możecie już tylko go uratować.".
świeta racja