W moim przypadku "nie przyjaciele" wydawali się całkiem mili, poukładani i wierni przez ponad 10 lat, a potem przyszła choroba i się okazało, że większość woli się dobrze bawić z innymi, niż odwiedzić gnijącego w łóżku wraka.
zaraz po ślubie ludzie znikają, nawet nie po nim samym ale jak tylko są w związku jakimś to całkowicie odsepraowywują się od innych i zamykają w 4 ścianach pod dykatnado zaborczej 2 połówki,bo przecież ty nie kochasz jak nie zostawisz wszytskiego
A pojawiają się wtedy, kiedy potrzebują od nas czegokolwiek. Tak bardzo bezinteresownie. Zapewne zaraz ktoś odpali się, że to narcystyczne podejście do życia. Ale w sumie, lepiej jest być narcyzem, niż kimś, kto faktycznie w sytuacji podbramkowej wystawia ludzi, kieruję się wymówkami w stylu "Nie chcę mi się", "Nie mam czasu." i sam żeruję na innych. Człowiek po prostu w takich sytuacjach wątpi w znaczenie słowa "przyjaźń".
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
2 razy.
Ostatnia modyfikacja:
27 października 2013 o 10:56
Pytanie czym dla kogoś jest przyjaźń. Dla mnie to normalnie, że ludzie przechodzą przez różne etapy w życiu, np. przyjaciółka zakochała się, stworzyła związek, to naturalne, że nie ma tyle czasu co wcześniej. Moim zdaniem w przyjaźni nie chodzi o ilość ale jakość spędzanego czasu i świadomość, że mogę na drugiej osobie polegać, dlatego jeśli nawet czasem jedna z moich przyjaciółek 'znika' to nie znaczy, że odchodzi na zawsze a ja obrażam się śmiertelnie bo wiem, że jak zadzwonię w nocy o północy bo świat mi się wali to mnie wysłucha i pomoże.
Oj to nie działa w ten sposób. Żaden prawdziwy przyjaciel nie zniknie tylko dlatego, że zacznie mu się układać, a już na pewno po tej utraconej przyjaźni nie trafi się tak szybko nowa.
Oj niestety prawda. sam miałem taką sytuację: mój były przyjaciel z którym wychowywałem się na jednym podwórku od dzieciństwa, jeden za drugiego by w ogień skoczył... Poznał dziewczynę (obecnie żonę) i pod jej cichymi namowami zaczął ze mną stopniowo ucinać kontakt. Przeprowadzka, nowe nr telefonów a o tym czy żyją to przez ostatnie półtora roku dowiaduje się od wspólnych znajomych z którymi utrzymują jakiś kontakt. Przykre gdy sobie przypomnę jak nierozłączni byliśmy kiedyś..
Pewnie jesteś w wieku, w którym Twoi znajomi zaczynają zakładać rodziny... :)P
Jak znikają to nie przyjaciele.
W moim przypadku "nie przyjaciele" wydawali się całkiem mili, poukładani i wierni przez ponad 10 lat, a potem przyszła choroba i się okazało, że większość woli się dobrze bawić z innymi, niż odwiedzić gnijącego w łóżku wraka.
zaraz po ślubie ludzie znikają, nawet nie po nim samym ale jak tylko są w związku jakimś to całkowicie odsepraowywują się od innych i zamykają w 4 ścianach pod dykatnado zaborczej 2 połówki,bo przecież ty nie kochasz jak nie zostawisz wszytskiego
Ja się z tym zjawiskiem obecnie nie spotkałem, więc jestem szczęściarzem :).
Do czasu, chłopie, do czasu...
http://demotywatory.pl/4199494/Nie-pchaj-sie-tam
Przyjaciele nie znikają. Ci prawdziwi zawsze są z nami. Uciekać mogą wyłącznie znajomi.
Tylko powiedz mi kiedy poznasz, że ktoś nie jest prawdziwym przyjacielem? Dopiero wtedy kiedy odejdzie :)
mi się wydaje że "przyjaciele"znikają jak prawdziwy przyjaciel potrzebuje pomocy prawda?
A pojawiają się wtedy, kiedy potrzebują od nas czegokolwiek. Tak bardzo bezinteresownie. Zapewne zaraz ktoś odpali się, że to narcystyczne podejście do życia. Ale w sumie, lepiej jest być narcyzem, niż kimś, kto faktycznie w sytuacji podbramkowej wystawia ludzi, kieruję się wymówkami w stylu "Nie chcę mi się", "Nie mam czasu." i sam żeruję na innych. Człowiek po prostu w takich sytuacjach wątpi w znaczenie słowa "przyjaźń".
Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 27 października 2013 o 10:56
jakie to płytkie... skoro znikaja, to znaczy, ze nie byli przyjaciółmi
Szkoda, że dowiadujemy się o tym w najmniej oczekiwanym momencie.
Pytanie czym dla kogoś jest przyjaźń. Dla mnie to normalnie, że ludzie przechodzą przez różne etapy w życiu, np. przyjaciółka zakochała się, stworzyła związek, to naturalne, że nie ma tyle czasu co wcześniej. Moim zdaniem w przyjaźni nie chodzi o ilość ale jakość spędzanego czasu i świadomość, że mogę na drugiej osobie polegać, dlatego jeśli nawet czasem jedna z moich przyjaciółek 'znika' to nie znaczy, że odchodzi na zawsze a ja obrażam się śmiertelnie bo wiem, że jak zadzwonię w nocy o północy bo świat mi się wali to mnie wysłucha i pomoże.
Nie istnieje coś takiego jak wieczna przyjaźń. Nigdy!
Prawdziwi przyjaciele są na zawsze, nie na chwilę.
Oj to nie działa w ten sposób. Żaden prawdziwy przyjaciel nie zniknie tylko dlatego, że zacznie mu się układać, a już na pewno po tej utraconej przyjaźni nie trafi się tak szybko nowa.
A Pan Długi to sku®wysyn który nigdy się nie pojawia.
Oj niestety prawda. sam miałem taką sytuację: mój były przyjaciel z którym wychowywałem się na jednym podwórku od dzieciństwa, jeden za drugiego by w ogień skoczył... Poznał dziewczynę (obecnie żonę) i pod jej cichymi namowami zaczął ze mną stopniowo ucinać kontakt. Przeprowadzka, nowe nr telefonów a o tym czy żyją to przez ostatnie półtora roku dowiaduje się od wspólnych znajomych z którymi utrzymują jakiś kontakt. Przykre gdy sobie przypomnę jak nierozłączni byliśmy kiedyś..