Demotywatory.pl

Pokaż panel
Szukaj
+
763 961
-

Komentarze ⬇⬇


Komentarze


Dodaj nowy komentarz Zamknij Dodaj obrazek
avatar ~Majal1992
+4 / 42

Debilizm? Lenistwo? A co Ty możesz o tym wiedzieć? Znałeś/znałaś kiedyś jakieś dyslektyczne dziecko? A może Twoje choruje na dysleksję rozwojową? Nie sądzę. Jeżeli nie masz o tym bladego pojęcia, nie rób z siebie idioty i nie dodawaj takich ignoranckich i prymitywnych tekstów. Najbardziej mnie wkurza, gdy wypowiadają się bezmózgi, którym wydaje się, że zjedli wszystkie rozumy.
Otóż, będę taka dobra i uświadomię Cię czym jest dysleksja. To zaburzenie, przejawiające się nie tylko w trudnościach w nauce czytania i pisania, ale także innych przedmiotów szkolnych, tj. matematyka (poprzez trudności w zapamiętywaniu), geografia (poprzez trudności w orientacji w kierunkach i stronach świata, a także czytaniu mapy), geometria (poprzez trudności w rysowaniu figur i brak wyobraźni przestrzennej), języki obce (poprzez trudności w zapamiętywaniu), wychowanie fizyczne (poprzez obniżoną sprawność ruchową i słabą orientację w schemacie ciała). Ponadto dzieci dyslektyczne mają problemy z nauką pamięciową, koncentracja uwagi, organizacją materiału, a ich tempo pracy jest wolniejsze. Dysleksja to nie tylko czytania czy pisanie. To kłopoty związane z pamięcią, słuchem i wzrokiem. Takie dzieci nie są leniwe czy głupie, one mają poważne problemy, a takie myślenie jak Twoje może je tylko pogrążać. "Debilizm i lenistwo" to prymitywna opinia, która odbiera dzieciakom szansę na poprawę swojej sytuacji. Na szczęście takich inteligentów jak autor/autorka tej błyskotliwej tezy jest coraz mniej, ludzie są coraz bardziej świadomi, a dzieci otrzymują coraz więcej pomocy.
Pozdrawiam, Maja

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Pszczoła1234
+1 / 17

Cześć Maja!

Jesteś pewna, że te dzieci nie są zwyczajnie głupsze od innych? Wiem, że w obecnych czasach wydaje się to niemożliwe, ale skoro są dzieci przeciętnie inteligentne i bardzo inteligentne, to gdzieś muszą być te głupie. Może właśnie pod dys-.

Pozdrawiam, inna Maja

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~MagdalenaH
+15 / 21

Mam syna z dysleksją, dysleksja jest wywołana niedosłuchem we wczesnym dzieciństwie który doprowadził do opóźnionego rozwoju mowy. Teraz cierpi z powodu takiego idiotycznego podejścia do takich dzieci, moje dziecko nie jest leniwe, moje dziecko spędza więcej czasu przy książkach niż dziecko które nie ma trudności w nauce. Moje dziecko jest świetne z matematyki, ale doświadczało przykrości od nauczycieli i rodziców innych dzieci.
Mój syn spędzał przy nauce czytania dwukrotnie więcej czasu niż reszta dzieci a i tak nie był w stanie się nauczyć czytać perfekt, otrzymywał uwagi typu ".... nie nauczył się czytać" podczas gdy to ja sama pomagałam się uczyć mojemu dziecku dzień wcześniej uczyć, po takich uwagach moje dziecko przychodziło ze szkoły przygnębione i twierdziło, że nigdy nie nauczy się czytać.
Rodzice innych dzieci oburzali się na zebraniach gdy się upominałam o drobne pochwały dla dzieci z trudnościami ICH SUKCESY TEŻ SĄ WAŻNE, mówili "lenie, nieuki" itp. epitety.

Chciałam by nauczycielka sama zauważyła, że moje dziecko ma problemy, ale jak rozmawiałam z nią to tak jakbym miała ścianę przed sobą, zwykły beton, dopiero jak się udałam do poradni o pomoc i mój syn po testach otrzymał opinię o wysokim stopniu zagrożenia dysleksją i specyficznymi problemami w nauce czytania i pisania.

Moje dziecko zna zasady ortografii, mój syn jest inteligentny, każdy kto miał okazję porozmawiać z moim dzieckiem był zachwycony jego dojrzałością, wiedzą na wiele tematów.
To że robi błędy ortograficzne, to że przekręca litery w słowach, to że napisze literę jak odbicie lustrzane nie świadczy o jego niskiej inteligencji, to świadczy tylko o tym, że nie jest doskonały z tej dziedziny ale za to przewyższa z innej swoich rówieśników.

Zanim napiszecie takie bzdury które są objawem własnie głupoty, lenistwa, brakiem empatii oraz kompleksów zastanówcie się czy komuś nie wyrządzacie krzywdy. Na szczęście mi się udało dziecku z czasem przekazać i tchnąć w niego pewność siebie, w swoją wartość, ale niektórzy nie są na tyle silni by łatwo znosić szykany z każdej strony.

DYSMÓZGIĘ pozwolę sobie zdiagnozować u autora tego demota oraz jemu podobnym podobno ludziom.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Sherlockian
+2 / 4

Polać Ci. Niestety ignorancji w przeciwności do dysleksji nie da się korygować pracą i ćwiczeniami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B belferka
-5 / 17

A może to zaburzenie wywołane tym,że rodzic ma w wielkiej D. swoje dziecko i interesuje się jego edukacją, kiedy jest już za późno. Te "choroby" to efekt zaniedbania edukacyjnego. I tak szkoły równają w dół, ale szkoła to tylko instytucja. Rodzic też powinien się czymś zainteresować. I tutaj zdanie do Magdaleny - a pomyślałaś o szkole dla syna, w której jego wyniki będą współgrały z innymi uczniami? Jeśli nie nadąża za resztą klasy dlaczego inni uczniowie mają cierpieć i tracić czas na naukę aż on coś z siebie wyduka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 11:20

S sizanka
+2 / 8

No Pszczoła- ja już widzę, gdzie są te głupsze- ujawniaja się takimi komentarzami jak Twój. Gratuluje.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 777Lolek
+5 / 7

Zastanawia mnie tylko jedno.. Czemu jak przykładowo gram w jakąś grę przez internet, 90%, i tu naprawdę nie wyolbrzymiam, gimnazjalistów ma objawy tejże 'dysleksji', bluzgania na kogo się da i jak się tylko da, analfabetyzmu? Z dyktand miałem zawsze piątki, pierwsze przekleństwo z moich ust wyszło w gimnazjum, i jakoś wcale nie stało się "nałogiem", a i sam grałem w takie gry, więc jednak tam nie grają sami 'dyslektycy'. Czemu w ogóle jak słyszę "dysleksja" to od razu myślę o gimbusach w internecie? Kiedyś to się po szkole w piłkę chodziło grać, a nie wrzucać "na fejsie słitfocie z lustrem". Kiedyś naprawdę ciężko było spotkać jakiegoś dyslektyka, dysgrafika, o logopedzie to niektórzy nigdy nie słyszeli. A teraz? Moja mama jest w temacie z wychowaniem przedszkolnym. Jak słyszę, co drugi dzieciak albo nie potrafi narysować jakiejś ogarniętej postaci ludzkiej, albo posłużyć się nożyczkami, albo bije drugiego kolegę, albo musi do logopedy. W ogóle, logopeda to teraz w co drugiej szkole jest na stałe. A rodzice? Pracują. Dziecko pół dnia spędza dziś w świetlicy albo wraca do domu ze starszym rodzeństwem tylko, żeby w domu włączyć Kuchenne Rewolucje albo League of Legends. Praca domowa do szkoły? "Spiszę na przerwie, musze level wbić". A skąd dziecko poznaje zasady ortografii, jak nie z książek? Samo do książki ręki nie wyciągnie, rodzic musi o to zadbać. Dzisiaj co piąty maturzysta nie zdaje matury podstawowej z matematyki, która jest naprawdę tak prosta, że przeciętny piątkowy gimnazjalista rozwaliłby ją na 75%. Czyli co piąte dziecko ma zaburzony rozwój? Znałem paru dyslektyków z mojego liceum. Każdy zdał maturę rozszerzoną na co najmniej 50% z tej matematyki. A dopiero co dziesiąta (2x mniej), jak mówi wikipedia, osoba ma dysleksję rozwojową. Dzisiaj 5-letnie dziecko potrafi lepiej obsłużyć komputer niż kredkę. Dysleksja to u znakomitej większości "cecha" zdecydowanie nabyta, której u tej znakomitej większości można zapobiec, poświęcając dziecku trochę czasu. \\\o bluzgach, nadaktywności w internecie, domniemanej dojrzałości, nie wspominam jako o objawach dysleksji, którymi oczywiście nie są, a raczej jako nawiązanie do wspomnianej "dysmózgii", która, co miałem na myśli w tej odpowiedzi, tak naprawdę u większości "dyslektyków" jest tą prawdziwą "chorobą", nie dysleksja. I to o tej większości raczej mówi ten demotywator.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 12:55

avatar sla
0 / 0

@777Lolek
Problem z matematyką ma inne źródła. To nie do końca wina tych dzieciaków a nauczycieli. Nie raz i nie dwa uczyłam nastoletniego znajomego matmy i od razu było widać, że w szkole nikt nawet nie próbował wytłumaczyć danego zagadnienia. Wystarczało im parę słów teorii, kilka przykładów zadań by z ucznia, który nic nie rozumie zrobić takiego, który perfekcyjnie potrafi opanować dany materiał. Obecne dzieciaki nie są aż takie głupie, za jakie je uważamy my, starsi, lecz czasem trzeba im coś wytłumaczyć czy zwyczajnie podać pomocną dłoń. Aha, jeszcze w latach 90 jak chodziłam do podstawówki także spisywałam zadania domowe na przerwach. Więc to nic nowego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 13:12

7 777Lolek
-1 / 3

Co do matematyki, odniosłem się do słów autorki komentarza: " To zaburzenie, przejawiające się nie tylko w trudnościach w nauce czytania i pisania, ale także innych przedmiotów szkolnych, tj. matematyka". Wina nauczycieli? Moim zdaniem, bardzo rzadko. No bo jak to jest, że w jednej klasie są osoby, które z matma problemów nie mają, a są takie, które mają ze wszystkim? Też udzielałem, udzielam trochę korepetycji z tego. Co zauważam? Trening czyni mistrza. Uczeń nie odrabia prac domowych, nie ma się czemu dziwić, że nie umie. "Bo ta głupia stara dzida nic nie tłumaczy!" Nie spotkałem się, a miałem sporo nauczycieli matmy, z czymś takim, żeby nauczyciel nie tłumaczył materiału, albo żeby ktoś, kto później tak mówił, jak w cytacie, pytał kiedykolwiek o cokolwiek. Matematyka to nie jest nauka praktyczna, to tylko proste, przynajmniej na poziomie edukacji bycia jeszcze uczniem, regułki, które wystarczy zapamiętać. A zapamiętuje się poprzez ćwiczenia, nic więcej. Możesz kuć dowoli, bez robienia zadań nic się nie nauczysz. Co do spisywania, no jednak są dzieci mądrzejsze i te mniej mądre, niektórym wystarczy lekcja żeby wszystko wiedzieć, że pracę mogą spisać, inne oprócz lekcji i pracy domowej muszą sobie same coś poćwiczyć.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~MagdaHa
+5 / 5

Belferko, moje dziecko nie zaniża poziomu klasy, przeciwnie startuje w olimpiadach z innych przedmiotów, dysleksja to nie choroba - masz na to tabletkę która o ile nie wyleczy to przynajmniej zamaskuje problemy? Nie, nie ma na to lekarstwa, to trzeba zaakceptować i starać się żeby to nie przeszkadzało dyslektykom w życiu. Niestety dzięki takim osobom jak Ty chociażby, nie jest to możliwe, chcesz zepchnąć dzieci ZDOLNE ale z trudnościami do szkół które będą zaniżać ich inne umiejętności tylko po to by jakiś malutki procencik mógł być party do przodu co tez jest błędnym przekonaniem.

Belferko (i na tym słowie chyba się kończy Twoja wiedza z zakresu szkoły i edukacji), mój syn nie zaniża poziomu garstki dzieci które CHCĄ się uczyć, nie zaniża też poziomu dzieci na prawdę leniwych, dzieci z dysleksją jeśli są właściwie prowadzone w domu i szkole pod katem edukacyjnym dają doskonały przykład leniom, że z odrobinką wysiłku i chęci można wiele osiągnąć pomimo trudności.
Wiesz na czym polega "inne" traktowanie dziecka z opinią? Stopniem oceniania z zakresu który stwarza problem dziecku, dobry nauczyciel będzie wiedział kiedy dziecko jest leniwe a kiedy ma autentyczne problemy, w przypadku mojego syna innej ocenie podlega recytacja, dyktanda, sprawdziany z j.polskiego (ale nie z zasad ortograficznych), płynne czytanie, dzieci uczące się dopiero czytać dostają mniej tekstu do nauki do domu, albo skrócony wiersz na pamięć. Z innych przedmiotów moje dziecko jest oceniane tak samo jak inni uczniowie co nie przeszkadza mu być piątkowym uczniem ze wzorowym zachowaniem, uważasz że powinnam mu wyrządzić krzywdę i przenieść go do szkoły integracyjnej w której i tak by został umieszczony w klasie "zwykłej" bo na dysleksję nie otrzymuje się orzeczenia o stopniu niepełnosprawności. Czy uważasz, że moje dziecko zaniża czyjś poziom nauczania?
Prawda jest taka, że program dydaktyczny mamy obecnie do kitu, ma wiele luk, a dziecko które będzie chciało się uczyć to się nauczy niezależnie od typu szkoły do jakiej chodzi, dziecko leniwe nawet w elitarnej prywatnej będzie głąbem, dyslektyk o którego troszczą się rodzice będzie się uczył na równi z rówieśnikami z wyjątkiem ortografii bo to już nie zależy od nich samych, mogą wykuć na pamięć słownik ortograficzny a w piśmie spontanicznym będą robić błędy.

Czego nie uczą obecnie w szkołach i domach? TOLERANCJI

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sla
0 / 0

@777Lolek
W takim razie miałam pecha trafić na dzieciaki ze złymi nauczycielami. Bo jak inaczej wytłumaczysz fakt, że nie dość, że sam prosił by go poduczyć to w dodatku załapał wszystko w parę minut? To nie był jednostkowy przypadek, stąd moja opinia o nauczycielach jest taka a nie inna. Zaś fakt, że dziecko ma trudności z czymś w szkole nie sprawia, że od razu należy go przenieść do szkoły specjalnej! Przecież może być bardzo dobrym w innej dziedzinie, np. ciągle robić błędy ortograficzne i jednocześnie wygrywać olimpiady z matematyki czy nawet pisać ciekawe opowiadania.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 777Lolek
0 / 0

@sla, no rzeczywiście musiałaś mieć pecha. Nie spotkałem się z uczniem, który prosiłby o pomoc. Nie spotkałem sie, i już, nigdy. Rodziców, owszem. Ale nie ucznia. Uczniowie to lenie. Straszne lenie. Nie żyłem w takich czasach, ale sądzę, że lepiej było, kiedy uczeń dostawał w tyłek linijką. Znam to ofc z opowiadań starszych, uczeń bał sie powiedzieć rodzicom, że dostał lanie, bo dostalby drugie tyle. Teraz? Teraz taki uczeń prędzej powie do nauczycielki prosto w oczy że jest starą k... niż przyzna że jest leniem. Oczywiście, nauczyciele są denni, żaden nie tłumaczy. No ale znajduje się połowa klasy która temat ogarnia. Reszta wypowiedzi chyba nie do mnie, więc stawiam kropkę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 15:58

avatar sla
0 / 0

@777Lolek
Przemoc to nie jest wyjście. Jakby ktoś za moich czasów nastoletnich próbował uderzyć, nawet nauczyciel w szkole, to miałby tą linijkę w kawałkach. Nawet jakby mnie to kosztowało parę ocen z zachowania. Zaś lenistwo nie jest takie złe, cierpię na tą 'przypadłość' od zawsze i jakoś wyszłam na ludzi.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B belferka
-2 / 2

Magdaleno - z Twojego komentarza wywnioskowałam, że inni rodzice mają z Twoim synem dlatego, że sobie nie radzi. Przepraszam za błędny wniosek. Jeśli sobie radzi to bardzo dobrze. Jednakże z pewnością i Ty masz tutaj ogromny wkład i poświęcasz mu czas. Poza tym ktoś już gdzieś napisał, że dysfunkcje rozwojowe będące efektem innych schorzeń to nikły procent. Musisz się jednak zgodzić, że większość tych wszystkich dyslektyków, dysgrafików itp. itd. to efekt tego, że dzieciak jest patologiczny - albo rodzice mają go w tyłku bo jedyne co ich interesuje to wóda i wino, albo jedyne co ich interesuje to święty spokój i taki papierek dzieciakowi kupują. I to właśnie tacy ludzie, a nie ja robią czarny PR.
I nie to nie jest choroba. To tylko efekt lenistwa. I tak jak pisze poniżej Qrvishon pozwolenie na to, żeby być głupim bo tak jest łatwiej.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 17:58

7 777Lolek
0 / 0

@sla, no właśnie, wydaje mi się że Ty też nie żyłaś w tych czasach. Ale gdybyś żyła, zapewne historia z linijką nie byłaby taka różowa. Mentalność się zmieniła, bo teraz nauczyciel całe za przeproszeniem g... może zrobić, jak klasa się nie słucha. Wysłać do dyrektora, ot wszystko. A dyrektor? Nic nie zrobi, bo nie wiem, nie znam powodu. Uczeń może dzisiaj robić co mu się żywnie podoba. Lenistwo jest bardzo złe, co widać po dzisiejszej młodzieży 10-16 lat. Nie wiem dokąd dąży to społeczeństwo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sla
0 / 0

@777Lolek
No nie żyłam, podstawówkę zaczęłam w połowie lat 90, czyli już w czasach 'za linijkowych'. I dobrze, przemoc nigdy nie jest dobrym rozwiązaniem, świadczy tylko o bezradności dorosłego. Zaś lenistwo... samo w sobie nie jest złe, to ono wszakże motywuje ludzkość do rozwoju, trzeba tylko umieć nad nim panować. A dzieciaki są takie same, jak te naście lat temu, różni się tylko świat wokół nich.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 20:32

avatar ~MagdaHa
0 / 0

Zgadza się, jest masę ludzi którzy załatwiają sobie takie opinie żeby było łatwiej, moja siostra tez jest dyslektykiem - bez opinii, skończyła liceum ze świadectwem z czerwonym paskiem jak również obroniła mgr na 5.
Mi była potrzebna opinia bo w szkole syna nie było przestrzegane prawo do indywidualnego podejścia do dziecka, mój syn tylko i wyłącznie przez problemy z czytaniem/pisaniem/ortografią i wadą wymowy był dyskryminowany, nauczycielka go poniżała publicznie na forum klasy, koledzy również. Walczyłam nie tylko z nauczycielką, ale i z jego kolegami o to, by traktowali go godnie, udało się, mój syn jest teraz jednym z bardziej lubianych chłopców w klasie, rodzice dziewczynek przychodzą do mnie z pochwałami o dobrze wychowanym dziecku które dla dziewczynek ma szczególny szacunek i bardzo się tym dziewczynkom podoba nie tylko z wyglądu.
Z rodzicami dzieci stoczyłam tylko batalię o pochwały, przez całą pierwszą klasie moje dziecko nie otrzymało ANI JEDNEJ pochwały od nauczycielki.

Ale patologiczne zachowania, załatwianie papierków o dysleksji czy innych dysfunkcjach nie dotyczy tylko niższych wartw społecznych, ale także i tych wyższych a nawet częściej. Niższe patologiczne warstwy mają w głębokim poważaniu to jak idzie im dzieciom w szkołach i w nosie mają bieganie po poradniach PP a Ci z wyższych warstw jak widzą, że maja leniwe dieci to muszą załatwić masę papierków bo w opinii publicznej przecież głabów nie mogą mieć.

Ale takie demoty, takie akcje tez są krzywdzące dla ludzi którzy mają dysfunkcje, one je WYKLUCZAJĄ a nie pokazują, że opinie są po prostu wykorzystywane przez nieuczciwe osoby.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 777Lolek
0 / 0

Myślę że to tylko wyolbrzymienie, 90% to jednak sporo, zaokrągla się do całości. Nie sądze że autor miał intencję kogoś obrazić, skrzywdzić. @sla, przemoc jest na pewno lepszym sposobem, niż danie sobie wejść, nieraz niemal dosłownie, na głowę. Dzieciaki nie są takie same. To otoczenie kształtuje człowieka, a to diametralnie się zmieniło w ostatnich latach.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 22:28

avatar sla
0 / 0

@777Lolek
Jeśli nauczyciel ma do wyboru albo wejść sobie na głowę, albo uderzyć dziecko to jak najszybciej powinien zmienić zawód bo jest idiotą i nie nadaje się do pracy z młodzieżą. Zaś dzieciaki są takie same - sporo czasu spędzałam i nadal spędzam z młodymi osobami i nie widzę różnicy pomiędzy 'moim' pokoleniem (urodzeni w latach '80) a obecnymi nastolatkami. Normalne jest też, że te najbardziej skrajne zachowania się wyróżniają, ale zapewniam - wśród dzisiejszej młodzieży też można znaleźć sporo osób inteligentnych, zdolnych, pracowitych czy ambitnie rozwijających swoje pasje. Ba, nawet pamiętam kilkuletnie dzieci, które potrafiły zmotywować się do wstawania przed 6 parę razy w tygodniu by zdążyć na trening.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 777Lolek
0 / 0

@sla, nie koniecznie się nie nadaje. Nie nauczyciel jest od wychowywania dzieci, a ich rodzice. Nauczyciel człowiek jak każdy inny, a jeśli takiemu wchodzą na głowę to i innym ludziom zapewne też potrafią. Ja natomiast [pokolenie z lat 90'] zauważam sporo zasadniczych różnic w zachowaniu, między moimi rówieśnikami w młodości a dzisiejszą młodzieżą. Było wychowywanie pasem - był szacunek do starszych, do rzeczy ważnych. Jest "bezstresowe wychowanie" - jest pyskówka z co drugą osobą spotkaną na ulicy, zerowa kultura, obok homoseksualiści, emo, seks przed 15stką.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sla
0 / 0

@777Lolek
Tak, brak pasa skutkuje homoseksualizmem. Przemoc NIGDY nie jest rozwiązaniem, zaś sprytne dzieci nie unikają zachowania, za które zostały ukarane, lecz samej kary. Więc pasek prócz kombinowania - niczego je nie uczy. Zaś pyskówki na ulicach - nie spotkałam się z ani jedną taką sytuacją. Albo więc zjawisko to jest przerysowane, albo mam szczęście mieszkać w miejscu gdzie jest święty spokój.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 777Lolek
0 / 0

No może rozpędziłem się z tym homoseksualizmem;] Aczkolwiek kiedyś tego nie było. No tak, nie ujawniano się. No ale co, po kryjomu Władek umawiał się z Włodkiem? Nie, Władek został księdzem a Włodek miał dwójkę dzieci i kochającą żonę. Gdzieś się ostatnio wypowiadałem nt. homoseksualizmu, chyba nie tu, więc przytoczę.. Ja homoseksualizmu nie rozumiem. Wg mnie jest to zwyczajny wymysł, chęć bycia innym, coś w stylu nastoletniego "zakochałem/am się na amen". Idąc tym tokiem myślenia.. W ostatnich czasach każdy nastolatek chce być inny, różny od innych. I mamy Salę Samobójców, Warsaw Shore itp. || Nie mówię, że przemoc jest rozwiązaniem. Pas na tyłek to nie jest przemoc. Bicie po twarzy, katowanie batem czy coś, tak. Ale bez przesady, pupa jest chyba taką częścią ciała która doskonale amortyzuje wszelkie uderzenia ;] To, że trochę zaboli.. Poboli i przestanie. Jak dzieciak dostaje histerii, krzyczy w niebogłosy, jakoś trzeba go spacyfikować. Postawić do kąta, powiesz? Postawienie do kąta dziecka w takiej histerii zajmie pół dnia, a pare klapsów w tyłek, z tego co pamiętam, skutkuje spokojem. Dzieciak dostaje lanie, wie że zrobił źle, więcej robił nie będzie. Gorzej jak dostaje za każde głupstwo, to podchodzi pod znęcanie. A ta wspomniana histeria powstaje z niczego. W ostatnich latach mam kontakt z kilkoma dziećmi w wieku 0-6 lat, nie moimi, więc widzę to raczej obiektywnie. Więc jeśli chodzi o pasek na histerię, to raczej nie ma możliwości kombinowania "jak krzyczeć ile gardło pozwala aby nikt nie słyszał". Co do pyskówek.. Nigdy nie widziałaś sytuacji typu: 'Jakaś grupka gimnazjalistów stoi na przystanku, popala papieroska przy zakazie palenia, klnie, krzyczy, nie zwracając uwagi na zniesmaczone osoby zmuszone oglądać widowisko, aż wreszcie któraś pani po 40stce zwraca uwagę, że gównarzeria mogłaby się trochę zachowywać, po czym następuje niemiła wymiana zdań'? Na demotach co jakiś czas pojawia się temat klapsa, nie wydaje mi się żebym zauważył osoby mówiące, że jak dostały w tyłek raz na miesiąc to ich życie zmieniło się w koszmar. Więcej, również twierdziły, że ma dobre skutki. Ja mówię tylko o klapsie na awanturę. Rodzina przypuśćmy wybiera się na jakies przyjęcie, na którym trzeba być, do jakichś swoich bliskich, dziecko nagle dostaje histerii, bo nie chce, nie wie czemu nei chce, ale ma takie "widzi mi się", co u dzieci jest, przyznasz chyba, spotykane nierzadko. Więc zaczyna krzyk, pisk, ucieczkę, płacz, co się tylko da. I uwierz, nawet dziecko, na które żaden z bliskich nigdy nie podniósł głosu, potrafi to zrobić. Jeden, dwa, trzy klapsy, cisza. Ubieramy buty i do wodzenia, krótka rozmowa w której dziecko bez problemu przeprasza i przede wszystkim dowiaduje się, że tak nie można robić. Jedna, dwie, trzy takie sytuacje, i problem znika.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 2 razy. Ostatnia modyfikacja: 15 stycznia 2014 o 19:13

avatar Qrvishon
+10 / 22

Teraz człowiek nie może być zwyczajnie głupszy od innych. Kiedyś to było zrozumiałe, a teraz tłumaczy się to tysiącem zmyślonych chorób. Jesteś głupszy to musisz pracować więcej żeby coś osiągnąć, a nie iść do poradni, przykleić sobie łatkę dysfunkcji i być dumnym że nie umiesz. W prawdziwym życiu nikogo to nie obchodzi. A próba tłumaczenia się w pracy czymś takim może ci dać jedynie szybsze wypowiedzenie. Walcz a będziesz doceniony, stań się dys-czymśtam, a będziesz wyśmiewany.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sla
+8 / 8

Posiadanie papierka na jakiekolwiek dys~ nie zwalnia nikogo z obowiązku nauki czy walki, jak sam napisałeś. Po zdiagnozowaniu problemu łatwiej jest dopasować styl uczenia tak, by w przypadku tego konkretnego dziecka dadzą jak najlepsze efekty. Znam osoby ze zdiagnozowaną dysleksją jeszcze zanim stało się to modne i piszą normalnie, bez błędu w co drugim słowie, lecz jest to efekt ich ciężkiej i wieloletniej pracy. Dysleksja obecnie stała się niemal tym samym co bezstresowe wymaganie - istnieje, lecz dla wielu stała się sposobem na tłumaczenie swojego lenistwa i głupoty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~jjtrjtrjtrjh
+2 / 2

sla może oficjalnie tak to wygląda, ale ja pamiętam już z podstawówki (teraz jestem w 2 liceum), że dzieci z dysleksją miały łatwiejsze sprawdziany, więcej czasu na pisanie itd., a prawda jest taka, że skoro dziecku z dysleksją z jakiegoś powodu dajemy łatwiejszy sprawdzian z fizyki, to dlaczego dzieciom z innymi zaburzeniami nie? dlaczego np. dziecko z nerwicą jest dyskryminowane? i tym sposobem nauczyciel musiałby mieć ze 100 zestawów dla każdego dziecka... zresztą, jakoś dziwnym trafem te dzieci, które machały każdemu papierkiem potwierdzającym dysleksje NIGDY nie garnęły się do nauki... w podstawówce miałam 2 chłopaków z dysleksją - dwa nieuki, przeszkadzacze, nigdy nieprzygotowani. w gimnazjum miałam w klasie jedną dziewczynę i chłopaka jeszcze z podstawówki i to samo... największe szkolne nieuki, które zawsze były chronione dysleksją. pamiętam, że dziewczyna miała mieć pałę z matmy, historii i polaka, to wybroniła ją pedagog właśnie dysleksją :/ sprawiedliwie? nie sądzę

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar sla
+2 / 2

@~jjtrjtrjtrjh
Swego czasu miałam dobrego kolegę z dyslekcją, stwierdzoną. Jakby mi nie powiedział, że ma papier to sama bym na to nie wpadła - w wieku dwudziestu paru lat pisał normalnie, studiował (wówczas, teraz już skończył) dobry kierunek na całkiem porządnej uczelni, a gdy przeczytałam jego opowiadanie to szczękę zbierałam z podłogi, bo było na poziomie zawodowych pisarzy. Są osoby z dysklekcją które chcą pracować nad sobą bo wiedzą, że papierkiem w pracy będzie można się jedynie podetrzeć, są też idioci którzy załatwiają orzeczenie tylko po to, by się obijać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Qrvishon
-1 / 1

Właśnie o to chodzi. Ja popełniam ogromną ilość błędów i przeważnie z tego powodu miałem 1 z polskiego w szkole. Nie za treść, ale za błędy. I mimo iż wiedziałem jak coś napisać, to jak nie skupiałem się na pisowni, ale na tym żeby przekazać informacje to srałem błędami jak gołębie na samochody. I dalej to robię, że mam cały tekst czerwony. Dopiero jak się zastanowię nad jakimś słowem przez pewien czas mogę dojść że mam to źle, po czym za 5 minut znów to źle zapiszę. Nie umiem liczyć na literkach. Daj mi matematykę z liczbami i nie ma problemu(dobrze mi idzie myślenia analityczne, wyciąganie wniosków itp), a jak będę miał a+b=c to nie mam pojęcia co to jest bo mój umysł nie jest w stanie ogarnąć takiej abstrakcji. I choćbym siedział nad tym godzinami (co też robiłem) to dalej nie zrozumiem. Nigdy nie byłem w żadnej poradni ani nie będę. Nie dam sobie wmówić zmyślonej "choroby". Jestem na coś za głupi i jestem się w stanie z tym pogodzić. Niestety większość idiotów nie jest i zamiast pracować ciężko nad tym żeby idiotą nie być to zwala to na ADD, dysfunkcje i inne zewnętrzne powody.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar KARATERADOM
+2 / 6

Tak dżumy kiedyś też nie było przecież choroby powodują morowe powietrze i złe miazmaty.Gratuluje toku myślenia oby tak dalej .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
K kuchash
+1 / 3

dlaczego mnie nie dziwi, ze ma na imię kaśka...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Xar
+4 / 8

Dlaczego kiedys nie bylo raka ani zawalu ludzie poprostu umierali?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
D dbgoku
-5 / 5

Był. Poczytaj trochę.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 777Lolek
0 / 0

To się nazywa ingerencja człowieka.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B BruceD
+1 / 3

Ciekawe. Aż tyle minusów za prawdę :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
I idaaoyama
+2 / 2

@BruceD: Prawdę? Czy fakt, że o czymś się nie mówi, bądź nie wie, sprawia, ze to nie istnieje?
Fakt jest taki, że dzisiaj jest MODA na wynajdywanie sobie przeróżnych chorób, w tym wielu dys- pochodnych, po prostu - z lenistwa. Większośc dzieci z tzw. "papierkiem" o dysleksji, dysortogrografii itp, dostało go ponieważ: a) rodzice zapłacili psychologowi odpowiednią sumę, b) psycholog nie potrafi poprawnie diagnozować, i wypisuje wszyskim "jak leci", przez co krzywdzi dzieci naprawdę chore.
Choroby dys- ISTNIEJĄ, jednak należy zadać sobie ten trud i przeprowadzić długie obserwacje oraz wiele testów aby zdiagnozowac je poprawnie. Dzieci dotkniete nie sa w żaden sposób usprawiedliwione do lenistwa, wrecz przeciwnie, "papierek" powinien być pretekstem do wzmozonej pracy i ćwiczeń.
Swoją drogą, ciekawe, że jakoś nikt nawet sie nie zająknie o dysleksjach nabytych w wieku doroslym. Nie są one w żaden sposob związane z dyslekjsami dziecięcymi, a jednak, uwaga, są to dysleksje i one ISTNIEJĄ!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A asdasdasdasdasd1
+2 / 18

Maja, nie ośmieszaj się, dyslekcja to mylenie liter, robienie literówek. (uogólniając), a robienie błędów ortograficznych w takiej ilości to dysmózgowie. obrazek oczywiście na 1. rzut oka widać, że trolling (o ile wtedy tak to się nazywało)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mamrottt
+18 / 20

Zdrowy człowiek nigdy świadomie nie napisze w jednym akapicie (często w objętości tekstu pisanego za jednym razem) 2 razy wyrazu inaczej np. może, morze, jeżeli mają to samo znaczenie. Dyslektyk może w jednym zdaniu napisać słowo (to samo) poprawnie i nieporwanie nie będąc tego świadomym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Pszczoła1234
-3 / 11

mamrottt, jak się człowiek nawet nie próbuje skupić na tym co robi i pisze na odwal, to tak się kończy. Wiesz mi, zdarza się to i u dzieci bez papierowej dysleksji. A dzieci, które papier mają, to przecież nie muszą nawet próbować się skupiać, bo mają papier, że one nie umieją... lol.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ch47
-2 / 4

No ,a potem jeszcze trzeba iść do órzentó załatwić sprawę

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Trepan
+1 / 7

Mam dwóch znajomych dyslektyków, jeden ciężko pracuje i pisze poprawnie, czasem jak coś rąbnie to na zwróconą uwagę się poprawia, z drugim jest zupełnie inaczej, ortografię mówiąc delikatnie zlewa, bo jemu jest trudniej. Trudniej ruszyć dupę i wziąć się za siebie. Nazywajmy rzeczy po imieniu: jest debilem i właśnie tak wygląda postawa większości "chorych".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Lesiu89891
+3 / 7

To, że ktos ma problemy z ortografia to znaczy ze jest glupszy od innych ? tak samo dysgrafia czy dysleksja. Nie miales takich problemyow to sie ciesz naprawde, ale niektorym naprawde jest ciezej przyswoic sobie pewne informacje, ale czy to oznacza ze jest głupi? bawi mnie takie rozumowanie. To tak jakby artyste nazwac uposledzonym bo nie umie rozwiazac calek, nie kazdy jest genialny w kazdej dziedzinie tak jak 90% spolecznosci internetowej. I bawia mnie takie opinie typu kiedys byl pas i dzialal , no wlasnie nie dzialal, ludzie tez mieli takie problemy tylko sie z tym ukrywali. Sam mam dysortografie, tzn mialem ale udalo mi sie jej pozbyc przez ciężka pracę, miliony godzin spędzonych u psychologa. To , że ty łatwo zapamietujesz i uzywasz pewnych reguł to nie znaczy ze każdy taki jest. To jest troling asad ale ten demot uderza we wszystkich ludzi ktorzy maja te problemy, nie lubie gdy wszystkich ocenia sie jedna miara, że jest sie lepszym bo cos przychodzi latwiej niz innym

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
7 777Lolek
+1 / 1

Imho demot ocenia 'ludzi z papierkiem', nie 'ludzi z zaburzeniem, którzy mają, i słusznie, na to papierek'. I w większości te "problemy z ortografią" występują u tych "głupszych" - bo właśnie często są połączone z widocznymi brakami inteligencji

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~ll
+1 / 3

Na dysmózgowie nie ma lekarstwa :-(

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M mamrottt
+5 / 11

Nie zgadzam się z autorem demota. Mam stwierdzoną dysgrafie, dysortografie. Powoduje to wiele problemów z np. dłuższej przerwie w pisaniu (jako czynność motoryczna), czytelność mojego pisma spada dość mocno, w stosunku do osoby bez dysgrafii. Podczas testów na dysleksje psycholog może wstępnie oszacować poziom inteligencji. w większości przypadkach osoby z dysleksją mają niszą inteligencje. W moim przypadku we wszystkich testach na inteligencje dostawałem wyniki większe od średniej całej populacji Polski. Dysekcji nie można porównywać do głupoty.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Matkoboska
0 / 4

mamrottt, ale powiedziałeś " w większości przypadkach osoby z dysleksją mają niszą inteligencje. W moim przypadku we wszystkich testach na inteligencje dostawałem wyniki większe od średniej całej populacji Polski." i z tego niby miało wynikać: " Dysekcji nie można porównywać do głupoty." Ale przecież ty nie masz dysleksji, tylko dysgrafię i dysortografię, więc co to ma do rzeczy, że ty jesteś ponadprzeciętnie mądry w przeciwieństwie do większości dyslektyków. O niczym to nie świadczy, jeśli sam w tej grupie nie jesteś.

Co do dysgrafii, to jest to tylko wymówka na pisanie jak kura pazurem. I nie, nie twierdzę, że nie jest to autentyczny problem, że łatwo go przezwyciężyć, bla bla, bo naprawdę wiem jak to jest pisać brzydko, niekształtnie i nieczytelnie. Zwykłam mawiać, że "ręka mi nie działa jak należy", ale nie mówię od razu, że mam dysgrafię (a papier bym dostała bez żadnego problemu, gdybym tylko chciała), bo jest to bzdurne. Po prostu nie umiem ładnie pisać i tyle. A dyslektyk jest po prostu głupi, a dysortograf po prostu nie umie ortografii i tyle, lol. Nie ma pamięci do tego, tak samo jak ja na przykład nie mam pamięci do imion. Zdarza się. Na to też dysfunkcję wymyślą?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A arti1095
+1 / 3

nie wiem skąd wziąłeś to o dyslekcja=niższe IQ , z tego co ja słyszałem to jest na odwrót, mój wynik mimo beznadziejnych dys to 184p. norma 100p. i tego typu właśnie wyniki widać wystarczy zobaczyć że w MENSIE są os dys.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R raven000
-1 / 5

arti1095, jestem kolejnym tego przykładem. Chodź przyznam wygrałeś na punkty, ja mam tylko 172p :)
Pierwszym badaniem przy stwierdzaniu o wyżej wymienionych schorzeniach są testy na inteligencję. Osoby o niskiej inteligencji nie są diagnozowane.
Takie opinie pojawiają się u osób które mają kompleksy (bo one ciężko pracują) a ktoś (dyslektyk) dostaje na to papier. Tylko najczęściej ten dyslektyk jest dobry w czymś innym w stopniu nie osiągalnym dla tego "normalnego".

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Marksman1221
+3 / 7

KOLEJNY IGNORANT!!! Zaściankowy, zacofany z Ciemnogrodu.
Gratuluje na otwartość i rozumienie innych. PS: Jeśli ktoś jest leniem i ma żółte papiery, to jednak nie wszyscy są tacy sami.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Seikyo0135
0 / 0

chociaż imię napisała dobrze :)

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Prozaiczna
+1 / 5

Nie wiem na czym to polega, skoro dziecko umie pisać tylko wali błędy ortograficzne, to po prostu jest na etapie niedouczenia, tak? Skoro nauczyło się pisać to nauczy się i pisać poprawnie. Nie rozumiem czemu ktoś ma niby wadę jak napisze "ktury" zamiast "który", przecież wie że tam ma być jakieś "u", kwestia tego zeby zapamiętało. Powinny dostawać więcej pomocy niż inne dzieci, ale nie na zasadzie uproszczeń w życiu, tylko powinno sie je cisnąć, żeby mogły w życiu dorównać innym. A np, jak ktoś ma brzydki charakter pisma, to to nie choroba, no ludzie, albo za mało ćwiczy, albo po prostu tak pisze, to jest część jego życia i koniec.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~mpsk2
+1 / 3

Wg. mnie problemem nie są ludzie, którzy mają takie choroby żeczywiście, tylko tacy, którzy robią sobie kwity przez testami/maturami/żeby na języku polskim było łatwiej. Prawda jest taka, że zaświadczenie dają dla każdego, dlatego w rzeczywistości o niczym ono nie świadczy (w szczególności dysmatematyka - rodzice nie potrafią po prostu zrozumieć, że ich dziecko jest głupie).

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M Marcin725
-2 / 2

Gdy chodziłem do podstawówki zaczynała się "moda" na dysleksję. Z tego co zauważyłem to 2/3 moich kolegów "dyslektyków" celowo robiło więcej błędów, żeby tylko mieć orzeczenie o dysleksji. Jacy oni później byli dumni, że udało im się je zdobyć. Nie przeczę, byli tacy, którzy faktycznie mogli mieć problemy z poprawnym pisaniem, ale były to pojedyncze przypadki.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar anarchoman
+1 / 7

Aby dostać "papier" na dysleksje i inne tego typu schorzenia należy znać ortografie na "perfekt". Przykładowo moja siostra dyslektyczka uczyła się dwa miesiące zasad żeby dostać owy papier na maturę. Więc jeśli się nie znasz to zamknij ryj niedouczona cioto. Nie pocisnę cię już bardziej bo wiem jakie to twoje życie na zmywaku jest ciężkie.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar warcholRacing
-3 / 7

Czekałem na masę negatywnych komentarzy. Nie chce nikogo obrażać i jeśli niektórzy myślą, że będąc autorem tego demota jestem bezmózgiem, to trudno. Dla mnie dysfunkcje to schorzenia. Tak samo jak chociażby zespół downa. Jeśli ktoś jest dyslektykiem to znaczy, że jest mniej zdolny od tych, którzy nie mają tego problemu. Denerwuje mnie to, że ludzi z dysfunkcjami mają łatwiej w szkole. Dlaczego jeśli ktoś nie zna zasad ortografii i popełnia masę błędów ma łatwiej. Jego dyktanda są nie sprawdzane czy moją więcej czasu na pisanie egzaminów. Kiedy ja muszę ciężko pracować i w dodatku mam gorzej od tych z dysfunkcjami dlatego, że jest ze mną wszystko ok. Jeśli ktoś ma problemy to niech idzie do szkoły specjalnej i tam ze swoimi dysfunkcjami tą szkołę kończy. W tym temacie nie mam więcej do powiedzenia.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~sraniewbanieromanie
+7 / 7

OK więc powiem jak do matoła bo widzę, że trzeba. DYSLEKTYK ZNA ZASADY ORTOGRAFII LEPIEJ NIŻ WIĘKSZOŚĆ ALE JEGO DYSFUNKCJA SPRAWIA, ŻE POMIMO TEJ ZNAJOMOŚĆ NIE JEST W STANIE ICH STOSOWAĆ!! Tak więc ciężko dawać mu 1 na sprawdzianie za coś na co nie ma wpływu.
Nie masz do powiedzenia więcej bo jesteś ignorantem ślepyym na argumenty, który coś tam sobie ubzdurał i chodzi opowiada takie głupoty

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M marushka
+5 / 5

Porównywanie dysleksji do zespołu Downa świadczy wyłącznie o ignorancji. A nazywanie takiej osoby debilem w ogóle źle świadczy o autorze. Trochę wiedzy ogólnej by się przydało. Niestety w przeciwieństwie do osób z dysleksją, niektórym po prostu nie starcza ilorazu...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar caroline_q
+2 / 2

Drogi autorze,
jako osoba ze stwierdzoną dysleksją i dysortografią muszę się wypowiedzieć. Dziękuję, że porównałeś mnie do osoby z zespołem Downa. To bardzo urocze z Twojej strony. Wiedz, drogi autorze tego demotywatora, że skończyłam studia. Trudne studia. Może nie mieści się to w Twoim światopoglądzie, jednak dysleksja i dysortografia to nie lenistwo, to faktycznie pewne utrudnienie.
Spędzałam nad książkami i ćwiczeniami więcej czasu niż moi rówieśnicy, ale nie uważam się z tego powodu gorszą od innych. Jeśli więc następnym razem będziesz chciał kogoś nazywać "dysmózgiem" i leniem, polecam się zastanowić dwa razy. Życzę Ci więcej empatii i odrzucenia ignorancji.
Pozdrawiam.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B belferka
-1 / 1

Caroline - autor nie mówi tutaj o tym, że Ty spędzasz czas nad sobą, tylko o tym, że to nie sprawiedliwe, że z powodu tego, że ktoś ma papierek to nie musi nic robić, bo tylko zamacha nauczycielowi przed nosem. I ma racje. Prawdziwe dysfunkcje są taką samą jednostką chorobową jak zespół Downa. Można żyć normalnie, pracować i współistnieć z ludźmi jeśli się zaprze i nad sobą pracuje. Ale jeśli się powie nie dam rady, bo mam papierek, że nie dam rady no to przepraszam...
Zresztą tyle tutaj demotów o grubasach - ta sama zasada. Zepnij tyłek i bierz się do roboty, a jak nie chcesz to chociaż nie zawadzaj innym.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar caroline_q
+1 / 1

Belferko,
nie wiem jak jest teraz, ale za moich czasów nie było "nic nie musisz robić" mając, jak to nazywasz, papierek. Czy ja swoim istnieniem zawadzam komuś? Czy myślisz, że na studiach i w pracy wystarczy "zamachać papierkiem"? Nie. Nie udowadniam, że jestem lepszą osobą, jestem taką samą osobą jak Ty. Jeśli uważasz mnie za gorszego pracownika, człowieka czy osobę zawadzającą rozwojowi społeczeństwa, to Twoja broszka. Dawno nauczyłam się nie przejmować opiniami innych. Ale nie życzę sobie nazywania mnie idiotką czy leniem. Nie jestem, ani jednym ani drugim.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
A arti1095
+5 / 5

Jako kolejny dyslektyk, dysortograf i dysgraf uświadomię was dlaczego to jest wada : mianowicie powstaje w czasie okresu płodowego gdy jakiś czynnik zewnętrzny będzie uciskał część mózgu. Oprócz tego dysgrafia której sztandarowym przykładem są lekarze to zwykłe przymuszanie dzieci ( męskiej części ) do pisania poniżej 7 roku życia ponieważ chłopcy nie mają jeszcze wtedy w nerwach otoczek mielinowych, co powoduje późniejsze gorsze przewodnictwo impulsu i gorszą motorykę rąk . dziękuję bardzo a kto dalej uważa to za debilstwo to proszę wziąć młotek i uderzyć się w czoło tak by odkształcić mózg a może przekonacie się co to znaczy . Jedynym problemem są właśnie wy gimbazo która zamiast się nauczyć to próbujecie dostać taki papierek ale mam złą wiadomość dysleksja daje +30 min na teście kończącym dysortografia + 3 możliwe błędy a dysgrafia pisanie na komputerze co jest gorsze bo specjalny program i specjalne zasady co nie jest tak różowe jakby się wam wydawało .

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wiedzma1
0 / 0

Jestem na 4 roku psychologii, dostałam stypendium naukowe, ale uwaga, jestem dysortografikiem. Nie wymyślam sobie tego, bo nie chce mi się uczyć zasad ortografii. Wszyscy się śmieją gdy piszę wyrazy z błędami, ale niestety, mimo znajomości zasad pisowni, robię "byki". Więc za nim uznasz, że ktoś jest za leniwy, spójrz na siebie i przeanalizuj, czy Ty w jakimś zakresie też nie jesteś za leniwy i może doszedł byś dalej, gdybyś się postarał.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
B bierdonkaaa
0 / 0

Po co się od razy awanturować i wyzywać, faktem jest, że wiele ludzi z orzeczeniem o dysleksję de facto tej dysfunkcji nie ma i dzięki temu cwaniaczki mają lżej i ja taki przekaz odczytałam w tym democie...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M marushka
0 / 0

Debil to osoba z upośledzeniem umysłowym. Widać można nie być dyslektykiem, żeby czytać bez zrozumienia...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Jehanne
0 / 0

Zupełnie jak zwykłe zboczenie nazywane satyriasis...

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~sraniewbanieromanie
+3 / 3

Jest różnica między dysleksją i głupotą, jakbyś poczytał trochę o zaburzeniach jak dysleksja czy dyskalkulia to byś wiedział, że te dzieci zazwyczaj cechują się wyższą niż zwykle inteligencją. Znają zasady ortograficzne na pamięć lepiej niż ich niedyslektyczne odpowiedniki. Ale nie lepiej na swój "chłopski rozum" podważać lata badań czołowych psychologów rozwojowych, którzy spędzili kilka dobrych dekad studiując temat, bo to wiesz lepiej.

Do twojej listy debili i leni dorzucasz rozumiem Einstaina, da Vinci i innych znanych genialnych ludzi, którzy mieli dysleksję?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sizanka
+2 / 2

Dokładnie! Brawo!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
M marushka
+1 / 1

To, że MNÓSTWO osób dostaje papierek o dysleksji za kasę nie oznacza, że dysleksja nie istnieje. Istnieje. I jest poważnym problemem. A ktoś, kto uważa, że takie dziecko powinno iść do szkoły specjalnej nie rozumie jakie jest założenie takiej szkoły. Jak można twierdzić, że osoba mająca IQ 140 jest debilem? Pojęcie inteligencji nie obejmuje np zdolności grafomotorycznych, które zaburzone są w dysgrafii. Dlaczego kiedyś było mniej? Może dlatego, że większość np. wcześniaków umierała przy porodzie? Jeśli kosztem tego, że moje dzieci przeżyły mimo niskiej wagi urodzeniowej jest to, że teraz nie umieją napisać czegoś orograficznie, to trudno, wolę płacić taki koszt, niż ich nie mieć. Szkoda tylko, że muszą żyć wśród ignorantów w rodzaju autora demota i innych dających "mocne", bo właśnie przez takie osoby tracę wiarę w ludzi w ogóle. W admina, który dał to na główna też.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S sizanka
0 / 0

Inoranci, cwaniacy-bo klikajac - system podkreśla błędy więc łatwo je poprawić. W rzeczywistości nie jest tak kolorowo.Większość z nas ma problemy z np.ortografią-dlatego w każdym prawie domu jest słownik ortograficzny, nieprawdaż? A że nieużywany, bo leniom nie chce się odrecznie pisać listów, dokumentów i prac.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 12:45

S sizanka
+2 / 2

Cóż... Jak dla mnie debilizm i lenistwo tyczy sie zupełnie innych osób. Ciebie autorze demota to drugie- nie chciało Ci sie poczytać "naukowej" literarury w tym kierunku, więc osądzasz książkę po okładce. Faktycznie, często jest ta kwestia nadużywana-ale czyż na testach na prawo jazdy nie oszukiwałeś- czyż nie wykułeś gotowych testów zamiast przeczytać cały kodeks drogowy i się go nauczyć na pamięć? Powinno być to dla Ciebie równie proste jak dla dyslektyka napisanie wypracowania.
...nie masz prawa jazdy? Oj...dlaczego...? - jesteś debilem czy leniem bez naukowego udowodnienia?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem

Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 14 stycznia 2014 o 12:26

avatar ~Tartaruga_Russa
0 / 0

To nienawiść do języka polskiego.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Tomekfref
+1 / 1

Znasz kogoś kto ma dysleksje, dysgrafie? Ja znam dziewczyna w szkole same 6 oprócz polskiego. Na studiach jedna z najlepszych. Obecnie świetny lekarz o 3 specjalizacjach. Dalej myślisz iż to tylko lenistwo i głupota ?!

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
E eofen
-3 / 3

Dawniej nie bylo tego i ludzie byly uwazani za debili. Teraz debilizm tlumaczy sie chorobami

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Roguex
+1 / 1

bo nie umieli tego zbadać? teraz debilizm okazuje się ignorancją i brakiem chęci sprawdzenia o temacie na który się podejmuje wypowiedzi.... Nie znam się lub nawet się nie zainteresowałem to się nie wypowiadam

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Roguex
+1 / 1

dla każdego kto uważa wszystkie "dys" za debilizm itp: a daltoniście też powiesz że jest debilem bo ty widzisz wszystkie kolory idealnie i on też musi je tak widzieć? dopiero teraz technologia pozwala na badanie takich rzeczy i diagnozowanie tych schorzeń. Dawniej ludzie po prostu uważani byli za debili i dopiero od niedawna potrafimy takie rzeczy zdiagnozować że jednak coś jest nie tak. Młodzi ludzie mają problemy z sercem, kręgosłupem i innymi rzeczami a ty będziesz im wmawiać że są zdrowi tylko że leniwi i szukają wymówki do np ciężkiej pracy?

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Haaldor
-1 / 1

Tak naprawdę, to Dysleksja = dysgrafia = dysortografia, i większość orzeczeń to tylko papierki i lenistwo. Prawdziwa choroba jest wtedy, kiedy MIMO znajomości zasad i UMIEJĘTNOŚCI ich użycia popełnia się błędy, często oczywiste dla innych ludzi - w internecie nie ma o tym mowy, bo wystarczy wpisać słowo w google i już wiesz jak je zapisać (podczas pisania tego komentarza sam tak parę razy musiałem zrobić), kiedy ma się problemy z zapamiętaniem prostuch rzeczy MIMO długiego czasu nauki i prawdziwego próbowania zapamiętania, kiedy MIMO pisania dyktand nawet parę godzin dziennie NIE MOŻE taka osoba pisać wyraźnie, czytelnie, ew. może, lecz bardzo powoli, dodatkowo ma problemy ze skupianiem się.
Dyskalkulia? To już tylko lenistwo, dysleksja lub problemy z pamięcią. Choć to ostatnie raczej podpada pod któreś z pierwszych dwóch.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
R raven000
-1 / 5

"kiedy ma się problemy z zapamiętaniem !!!!!!!!!!!!prostuch!!!!!!!!!!!!!! rzeczy MIMO długiego czasu nauki i prawdziwego próbowania zapamiętania"

Którego zabrakło u Ciebie ?
Po tonie wypowiedzi sądzę iż nie masz tegoż upragnionego papierka który by Cię zwolnił z przestrzegania ortografii. Próbujesz pouczać innych a sam nie masz czym się pochwalić.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar Sirgrana
0 / 0

przynajmniej ma ładne pismo :D

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~takmysleja
+1 / 1

Zauważyłam, że dyslektycy dzielą się na tych, którzy na jakąkolwiek uwagę reagują podziękowaniem i natychmiast się poprawiają i na tych, którzy się obruszają i mówią "mam dysleksję! to nie lekcja polskiego! nie muszę pisać poprawnie!". Zdecydowanie wolę tych pierwszych.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~berry26
+1 / 1

Nie wiem czy dysleksja istnieje, ale nie każdy komu stwierdzili dysleksje naprawdę jest dyslektykiem. Dla przykładu, mi stwierdzili dysleksje w podstawówce i cóż zawszę byłam jedną z najlepszych uczennic, a moja dysleksja okazała się zwykłą wadą wzroku.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Filipios
-1 / 1

Tak zwana dysmózgia i dyslenistwo.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
G grp2009
+1 / 1

Debilizm i niewiedza - w Twoim przypadku z całą pewnością

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~3rfsfd
-1 / 1

to tylko dziecko ...
ciekawe ,czy ty w wieku 7 lat opanowales ortografie do perfekcji

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
F Filipios
0 / 0

Tak.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
O Olow90
+1 / 1

Byłoby miło, gdyby osoby wstawiające tu takie demoty przeczytały choć trochę na temat tego, o czym piszą. Warunkiem do stwierdzenia wszelkich dys- są m.in. poziom inteligencji W NORMIE, wykluczenie zaniedbań edukacyjnych, itd. (Klasyfikacje ICD 10 i DSM IV). Są one spowodowane różnorodnymi zaburzeniami analizatorów np. wzrokowego czy słuchowego (czyli dziecko patrzy, ale nie dostrzega różnic, albo nie róźnicuje ś od si). Według różnych szacunków problem ten dotyczy 10-15% populacji, więc średnio 2-3 osób na klasę. Fakt, że kiedyś o tym nie mówiono, ale kto wiedział cokolwiek na ten temat? Jak ktoś miał problemy to raczej był skazany na łatkę głupka czy lenia i tyle.

Obecnie, nie wykluczam, że może to być trochę nadużywane, ale nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że problem jest wymyślony. Mam młodszego brata, który jes dyslektykiem i widzę między nami różnice. On zna zasady ortografii lepiej niż ja, a mimo to robi błędy, często pyta jak coś napisać, czyta też dużo wolniej ode mnie (on pół strony, ja całą). Dlatego proszę Was nie wydawajcie tak pochopnych wniosków.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
S Ssandi
-1 / 1

Nie zgadzam się z demotem. Ja sama miałam stwierdzoną dysleksję w czasach kiedy jeszcze nikt o tym nie słyszał. We wczesnym dzieciństwie miałam niedosłuch, przez co późno zaczęłam mówić. Moja mowa była tak nie wyraźna, że przez całą zerówkę i 1 klasę sp musiałam regularnie uczęszczać do logopedy. Logopeda oprócz zaburzeń mowy stwierdził u mnie dysleksję, dyslalię, dysgrafię i dyskalkulię. Podjął różne ćwiczenia mające na celu wyleczenie mnie z tych schorzeń. Szło to mozolnie - jeszcze przez pół roku pierwszej klasy nie pisałam ani nie czytałam. Groziło mi za to przeniesienie do szkoły specjalnej. Szczęśliwie logopeda znalazł sposób na nauczenie mnie czytania, dzięki czemu w krótkim czasie nauczyłam się nienagannie czytać. Dzięki temu pozbyłam się dysleksji. Mogę się jeszcze pochwalić tym, że w tym czasie odkryto u mnie dobrze rozwiniętą pamięć fotograficzną, dzięki której nie musiałam na pamięć uczyć się pisowni i reguł ortografii - wystarczyło, że raz spojrzałam na jakiś wyraz i od razu pamiętałam jak to się pisze. Tym sposobem nigdy nie miałam dysortografii. Niestety, nie mogłam już dłużej chodzić na zajęcia do logopedy, więc nie wyleczono mnie z dyskalkulii - do dziś pomimo swoich 23 lat mam problemy z chociażby liczeniem procentów, funkcje i geometria to dla mnie rzecz niepojęta. Nauka matematyki przez całą edukację była dla mnie męczarnią - nigdy nic nie wynosiłam z lekcji w szkole, ponieważ wszystko działo się na niej zbyt szybko jak dla mnie. By zrozumieć choćby podstawy potrzebuję wiele godzin tłumaczenia. Tłumaczeniem matematyki zajmowała się moja mama. Kiedy moi koledzy i koleżanki mogli się bawić, ja musiałam siedzieć w domu i tłuc matematykę, bo na to, żebym przeszła do kolejnej klasy bez wiedzy nie pomogłoby mi żadne papiery. Niestety, byłam pierwszym rocznikiem, który po latach wieloletniej przerwy musiał pisać maturę z matematyki. Za pierwszym podejściem nie zdałam tego egzaminu - nie z powodu mojego lenistwa, tylko z braku zdolności. Udało mi się zdać poprawkę na 40% dopiero w sierpniu, co było dla mnie niebywale wielkim sukcesem.
Dysleksja istnieje, co wykazałam na moim przykładzie. Jednak moją dyskalkulię natura zrekompensowała mi w inny sposób, obdarzając mnie pamięcią fotograficzną. W połączeniu z moją miłością do czytania czegokolwiek co nawinie mi się pod rękę (nawet ulotek reklamowych) obecnie mam szeroką wiedzę chociażby z zakresu historii, polityki, literatury, przyrody (piszę celowo "przyrody", a nie "biologii" - anatomia człowieka zwyczajnie mnie nie interesuje), sztuki, muzyki, a nawet z ekonomii (o ile nie potrafię dokonać obliczeń rozumiem istotę tej nauki społecznej), szybko przyswajam sobie języki obce, potrafię dostrzegać różne zależności oraz zjawiska, zachowania, których na pozór nie widać. O sobie mogę więc śmiało powiedzieć, że z jednej strony dysleksja mnie dobijała przez wiele lat, ale z drugiej strony rozwinęła u mnie inne zdolności. Na potępienie zasługują jedynie te osoby, które nie posiadają tej przypadłości, a zaświadczenie z poradni jest dla nich niczym zasłona dymna dla ich lenistwa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
W wieczko11190
+1 / 1

Lenistwo? Debilizm? Wiesz, masz coś z rycerza. Ale nie odwagę tylko zakuty łeb! Gdybym był leniwy, to bym nie ćwiczył nad tym. Masz zerowe pojęcie o tym o czym się wyrażasz. Jak w każdym środowisku znajdą się ludzie leniwi ale nie obrażaj tych którzy starają się wkuć te zasady, które ktoś inny potrafi zapamiętać bez problemu. My musimy je wkuwać.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem
avatar ~Realyst
0 / 0

Spoko, jakoś na studiach dysleksja, i inne dys- szybko znikają... Co świadczy o tym, że to w ogromnej wiekszosci jednak był efekt lenistwa i wygodnictwa.

Odpowiedz Komentuj obrazkiem