"Ciapaty" to też człowiek. Tylko byście ich wyzywali od morderców i terrorystów. A Amerykanie też przecież zabijają tylko że za pieniądze. Nie staje w obronie Afgańskich "bojówkarzy" ale też ich nie krytykuję.
Ja również nie jestem zauroczona tą historią. Wojsko było jego pasją? Pasjonował się mordem, patrzeniem na ludzkie zwłoki i wojnę? A jego narzeczona nie widziała w tym problemu, chociaż oboje wiedzieli, że prawdopodobnie nie wróci. To nie jest historia miłosna tylko głupota moim zdaniem. Bo gdyby chciał być z nią do końca życia, nie odczuwał by potrzeby "ostatniej misji". Miłość mógł jej okazać rezygnując z wojska, a nie kupując psa.
Amerykanie to mają wyprane mózgi, i na prawdę im się wydaje ze walczą w słusznej sprawie. W "Świecie Wiedzy" był ostatnio artykuł o tym jak to szkolenie żołnierza jest tak na prawdę praniem mózgu mającym zmienić normalnego człowieka, z oporami do robienia krzywdy innemu człowiekowi, w maszynkę do zabijania.
A pozniej taki wraca, probuje sie wtopic w spoleczenstwo i okazuje sie(a to niespodzianka), ze nie pasuje do spoleczenstwa.I to nie za sprawa tego, co widzial na wojnie, ale co mu wpojono. Oni tworza kamikaze - jednorazowki, zolniez ma walczyc i zginac w walce, bo jak wroci to bedzie z nim problem. Ot taki przebudzony http://z.mhcdn.net/store/manga/186/15-080.0/compressed/uclaymore_080_005.jpg
uch chcialem go zjechac ze morderca, ze wybral zabijanie nad zwiazek i sam sobie winny... ale okazalo sie ze panuje niezwykla jednomyslnosc w komentarzach i juz wszystko powyzsze zostalo napisane. az dziwnie sie czuje majac takie zdanie jak wiekszosc... huh.
Co to ma być??? Co to za idiotyczna historia. Przyczepił sobie jej zdjęcie do karabinu??!!! Co za romantyk!! Tatuaż pod szyją: Do or die - no i się nie udało. Został zabity przez wroga?? Jakiego wroga?? To Amerykanie najechali Afganistan!!
Nie wiem po cholerę pchał się na kolejne misje, pomimo,że miał kobietę.Rozumiem dokończenie pierwszej misji, ale jechanie na następne to już z jego strony głupota. Misje na okrągło są dobre dla osób,które nie miały szczęścia w życiu i nie mają wiele do stracenia i wielu osób, dla których ich śmierć byłaby bolesna, ewentualnie dla osób dla których wojaczka to pasja ponad wszystko,ale takie osoby nie powinny się wiązać i dawać nadziei innym. Gościu po prostu przeliczył się ze szczęściem, albo zbyt wiele nadużył opieki Boskiej.
Nie rozumiem jak można pisać tak osobiste rzeczy na facebooku, wstawianie zdjęć, by się podzielić swoją radością to jedno, ale wyznawania publiczne jak za nią tęskni, żałuje, że go tu nie ma, robi plany itp. to zakrawa na popisywanie się. Poza tym nie trzeba facebooka, by zachować pamiątki, wiążące się z chwilami wspólnego związku. Smutne zakończenie nie musi od razu czynić z facebooka wyjątkowego, nie widzę w tym zwykłym portalu społecznościowym nic wzruszającego. Ludzie za bardzo wiążą go ze swoim życiem. Może jestem w tym momencie bez serca, ale dla mnie podsumowanie tej opowieści niesie taki przekaz: to czego nie ma na facebooku to tak jakby nie istniało
A teraz przenieśmy historię w realia polsko-niemieckie Hans Shmidt i Hilda Tiele chodzili do tej samej klasy, Jeszcze w szkole Hilda zakochała się w Hansie ale bez wzajemności. Po szkole Hilda została pielęgniarką a Hans poszedł do Wehrmahtu. Przyjechał na przepustce w lipcu 42 roku i dopiero wtedy między nimi zaiskrzyło. Niestety Hans musiał wracać do Polski. Mieli trudności w komunikacji Hans wysyłał do Hildy listy, nie miał internetu, ani telefonu satelitarnego ( tak jak i nikt na świecie) . Hans wrócić ł do domu na święta w 43 , jednak w styczniu pojechał na kolejną misję. Planowali się zaręczyć, gdy wojna się z kończy, ale niestety nie udało się "Mój świat się rozpadł 3.9.1944 gdy dowiedziałam się, ze Hans został zastrzelony przez polskich bandytów" itd itd Nie mówię, każda śmierć to tragedia dla bliskich tej osoby, ale Will przynajmniej miał wybór.
Ja pie*dole, co nie wiedzieli że jest coś takiego jak prywatne wiadomości? Musieli na ściane na FB pisać sowbie wzajemnie to co powinno zostać prywatne? Nie wzrusza mnie ta ckliwa historyjka ani trochę. Chciał - pojechał, powinien wiedzieć i ona też jakie to ryzyko. Jakoś żony górników, którzy giną w płomieniach pod ziemią nie ckliwią się na FB, ale to przecież USA, tu każdy MUSI podkreślić publicznie jakim on albo jego bliscy są patriotami. Żygać mi się chce jak widze takie głupie demoty albo posty na Fejsie. Ludzie, zdjęcia żałobne z trumną to wasz symbol żałoby, wstawiając je na coś tak trywialnego jak Facebook okazujecie totalny brak szacunku i widać jak żebrzecie wśród znajomych o bycie w centrum uwagi. ŻAŁOSNE. PS Co do tytułu demota: Nieprawda. Statusy miłosne na facebooku ZAWSZE sągłupie i bezsensowe, szczególnie ten własnie
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 lutego 2014 o 11:25
Opowieść niby urocza i wzruszająca i tak dalej, ale jak dla mnie to gdyby temu gościowi choć trochę na niej zależało, to nie zostawiałby jej co chwilę samej, wiedząc jak bardzo ona to przeżywa, a przede wszystkim nie narażałby swojego życia, bo w gruncie rzeczy przez swoją cudowną przygodę z wojskiem sam zginął, a jej zniszczył życie.
Trzeba być idiotą albo Amerykańcem żeby jarać się tą historią... Koleś dostał to na co zasługiwał. Ciekawe ile pozbawił życia ludzi, którzy też mieli "Kimmy" czekającą na nich w domu. Ale oczywiście o nich nikt nie napisze, bo są to ludzie trzeciego świata, których nie stać na komputer a co dopiero na założenie konta na srajbuku i dzielenie się swoim życiem. Jego nie jest mi żal chociaż dziewczyny tak. Strata bliskiego zawsze boli i wiem co musi czuć.
Żadna śmierć nie jest dobra. Z drugiej strony jest tyle innych ciekawych i bezpieczniejszych zajęć, niż wyjazd za granice jako żołnierz do tak niebezpiecznego kraju gdzie śmierć czyha na każdym kroku. Tym bardziej jeżeli pojawiła się osoba dla której warto żyć i z którą można stworzyć coś fajnego i wartościowego. Przychodzą takie momenty, że człowiek powinien się poważnie zastanowić nad swoim życiem. Swoją drogą jestem zniesmaczony takimi dramatami uwiecznianymi na fb. Czułe listy publikowane, by wszyscy widzieli, zdjęcie tej dziewczyny przy trumnie i jeszcze podpis. Według mnie żenujące. Być może dlatego, że tego rodzaju podobne wyznania o których oni pisali na forum publicznym, dla mnie są czymś bardzo osobistym i prywatnym. No ale jak kto woli.
OdpowiedzKomentuj obrazkiem
Zmodyfikowano
1 raz.
Ostatnia modyfikacja:
7 lutego 2014 o 20:43
I jeszcze to zdjęcie doczepione do karabinu... a z Drugiej strony pewnie robił naciecia na kolbie, za każdego zastrzelonego przeciwnika.
Moze nawet pociski nacinal zeby ladniejsze otworki ciapatym produkowac...
"Ciapaty" to też człowiek. Tylko byście ich wyzywali od morderców i terrorystów. A Amerykanie też przecież zabijają tylko że za pieniądze. Nie staje w obronie Afgańskich "bojówkarzy" ale też ich nie krytykuję.
Zamiast wybrac zycie z ukochana to mu sie "misji" zachcialo, to ma. Tyle razy jezdzil i mu malo kasy bylo?
Ja również nie jestem zauroczona tą historią. Wojsko było jego pasją? Pasjonował się mordem, patrzeniem na ludzkie zwłoki i wojnę? A jego narzeczona nie widziała w tym problemu, chociaż oboje wiedzieli, że prawdopodobnie nie wróci. To nie jest historia miłosna tylko głupota moim zdaniem. Bo gdyby chciał być z nią do końca życia, nie odczuwał by potrzeby "ostatniej misji". Miłość mógł jej okazać rezygnując z wojska, a nie kupując psa.
Amerykanie to mają wyprane mózgi, i na prawdę im się wydaje ze walczą w słusznej sprawie. W "Świecie Wiedzy" był ostatnio artykuł o tym jak to szkolenie żołnierza jest tak na prawdę praniem mózgu mającym zmienić normalnego człowieka, z oporami do robienia krzywdy innemu człowiekowi, w maszynkę do zabijania.
A pozniej taki wraca, probuje sie wtopic w spoleczenstwo i okazuje sie(a to niespodzianka), ze nie pasuje do spoleczenstwa.I to nie za sprawa tego, co widzial na wojnie, ale co mu wpojono. Oni tworza kamikaze - jednorazowki, zolniez ma walczyc i zginac w walce, bo jak wroci to bedzie z nim problem. Ot taki przebudzony http://z.mhcdn.net/store/manga/186/15-080.0/compressed/uclaymore_080_005.jpg
uch chcialem go zjechac ze morderca, ze wybral zabijanie nad zwiazek i sam sobie winny... ale okazalo sie ze panuje niezwykla jednomyslnosc w komentarzach i juz wszystko powyzsze zostalo napisane. az dziwnie sie czuje majac takie zdanie jak wiekszosc... huh.
Dokładnie - facet ma tak bezczelna gębę, że jakoś mi go nie szkoda.
Co to ma być??? Co to za idiotyczna historia. Przyczepił sobie jej zdjęcie do karabinu??!!! Co za romantyk!! Tatuaż pod szyją: Do or die - no i się nie udało. Został zabity przez wroga?? Jakiego wroga?? To Amerykanie najechali Afganistan!!
Nie wiem po cholerę pchał się na kolejne misje, pomimo,że miał kobietę.Rozumiem dokończenie pierwszej misji, ale jechanie na następne to już z jego strony głupota. Misje na okrągło są dobre dla osób,które nie miały szczęścia w życiu i nie mają wiele do stracenia i wielu osób, dla których ich śmierć byłaby bolesna, ewentualnie dla osób dla których wojaczka to pasja ponad wszystko,ale takie osoby nie powinny się wiązać i dawać nadziei innym. Gościu po prostu przeliczył się ze szczęściem, albo zbyt wiele nadużył opieki Boskiej.
też chciałbym się tak zakochać z odwzajemnieniem
Nie rozumiem jak można pisać tak osobiste rzeczy na facebooku, wstawianie zdjęć, by się podzielić swoją radością to jedno, ale wyznawania publiczne jak za nią tęskni, żałuje, że go tu nie ma, robi plany itp. to zakrawa na popisywanie się. Poza tym nie trzeba facebooka, by zachować pamiątki, wiążące się z chwilami wspólnego związku. Smutne zakończenie nie musi od razu czynić z facebooka wyjątkowego, nie widzę w tym zwykłym portalu społecznościowym nic wzruszającego. Ludzie za bardzo wiążą go ze swoim życiem. Może jestem w tym momencie bez serca, ale dla mnie podsumowanie tej opowieści niesie taki przekaz: to czego nie ma na facebooku to tak jakby nie istniało
A teraz przenieśmy historię w realia polsko-niemieckie Hans Shmidt i Hilda Tiele chodzili do tej samej klasy, Jeszcze w szkole Hilda zakochała się w Hansie ale bez wzajemności. Po szkole Hilda została pielęgniarką a Hans poszedł do Wehrmahtu. Przyjechał na przepustce w lipcu 42 roku i dopiero wtedy między nimi zaiskrzyło. Niestety Hans musiał wracać do Polski. Mieli trudności w komunikacji Hans wysyłał do Hildy listy, nie miał internetu, ani telefonu satelitarnego ( tak jak i nikt na świecie) . Hans wrócić ł do domu na święta w 43 , jednak w styczniu pojechał na kolejną misję. Planowali się zaręczyć, gdy wojna się z kończy, ale niestety nie udało się "Mój świat się rozpadł 3.9.1944 gdy dowiedziałam się, ze Hans został zastrzelony przez polskich bandytów" itd itd Nie mówię, każda śmierć to tragedia dla bliskich tej osoby, ale Will przynajmniej miał wybór.
Gdyby nie facebook nie wiedział by o tym nikt, może to i lepiej, niewiedza to błogosławieństwo
Ja pie*dole, co nie wiedzieli że jest coś takiego jak prywatne wiadomości? Musieli na ściane na FB pisać sowbie wzajemnie to co powinno zostać prywatne? Nie wzrusza mnie ta ckliwa historyjka ani trochę. Chciał - pojechał, powinien wiedzieć i ona też jakie to ryzyko. Jakoś żony górników, którzy giną w płomieniach pod ziemią nie ckliwią się na FB, ale to przecież USA, tu każdy MUSI podkreślić publicznie jakim on albo jego bliscy są patriotami. Żygać mi się chce jak widze takie głupie demoty albo posty na Fejsie. Ludzie, zdjęcia żałobne z trumną to wasz symbol żałoby, wstawiając je na coś tak trywialnego jak Facebook okazujecie totalny brak szacunku i widać jak żebrzecie wśród znajomych o bycie w centrum uwagi. ŻAŁOSNE. PS Co do tytułu demota: Nieprawda. Statusy miłosne na facebooku ZAWSZE sągłupie i bezsensowe, szczególnie ten własnie
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2014 o 11:25
Opowieść niby urocza i wzruszająca i tak dalej, ale jak dla mnie to gdyby temu gościowi choć trochę na niej zależało, to nie zostawiałby jej co chwilę samej, wiedząc jak bardzo ona to przeżywa, a przede wszystkim nie narażałby swojego życia, bo w gruncie rzeczy przez swoją cudowną przygodę z wojskiem sam zginął, a jej zniszczył życie.
Trzeba być idiotą albo Amerykańcem żeby jarać się tą historią... Koleś dostał to na co zasługiwał. Ciekawe ile pozbawił życia ludzi, którzy też mieli "Kimmy" czekającą na nich w domu. Ale oczywiście o nich nikt nie napisze, bo są to ludzie trzeciego świata, których nie stać na komputer a co dopiero na założenie konta na srajbuku i dzielenie się swoim życiem. Jego nie jest mi żal chociaż dziewczyny tak. Strata bliskiego zawsze boli i wiem co musi czuć.
Pewnie sama go namówiła na wyjazd bo kaska leci, a teraz klops.
A to wszystko w imię "demokracji" - czytaj "ropy naftowej"
Żadna śmierć nie jest dobra. Z drugiej strony jest tyle innych ciekawych i bezpieczniejszych zajęć, niż wyjazd za granice jako żołnierz do tak niebezpiecznego kraju gdzie śmierć czyha na każdym kroku. Tym bardziej jeżeli pojawiła się osoba dla której warto żyć i z którą można stworzyć coś fajnego i wartościowego. Przychodzą takie momenty, że człowiek powinien się poważnie zastanowić nad swoim życiem. Swoją drogą jestem zniesmaczony takimi dramatami uwiecznianymi na fb. Czułe listy publikowane, by wszyscy widzieli, zdjęcie tej dziewczyny przy trumnie i jeszcze podpis. Według mnie żenujące. Być może dlatego, że tego rodzaju podobne wyznania o których oni pisali na forum publicznym, dla mnie są czymś bardzo osobistym i prywatnym. No ale jak kto woli.
Zmodyfikowano 1 raz. Ostatnia modyfikacja: 7 lutego 2014 o 20:43
https://www.facebook.com/kimmykirkwood
co to kur wa ma byc ? Trudne sprawy ?
Wyciskacz łez w stylu amerykańskim.
wezcie moze napiszcie w tym democie ze jak go nie bylo to zabijal ludzi
Kolejna historyjka jako reklama Orange
wypiep*zać z tym na besty!
Są,