Ja często jestem kierowcą, ale jak ktoś u mnie z nie zapnie pasów - nie jadę. Pół biedy, jeśli pasażer z przodu nie zapnie - pewnie wyleci przez przednią szybę, ale ten z tyłu poleci na mnie... Nie przekonuje mnie argument o spaleniu się w samochodzie, bo pożary przy wypadkach zdarzają się tylko w 0,5% wszystkich zdarzeń.
Dokładnie, robię tak samo. Kiedyś miałam w samochodzie opornego kolegę to stałam 10 minut ale w końcu się złamał. Była kiedyś kampania reklamowa odnośnie tego, że pasażer w trakcie wypadku ma masę prawie 2ton i leci na Ciebie lub na pasażera z przodu.
~Jakiś_nick pasażer nie może nagle mieć masy 2 ton, bo masa to parametr niezmienny, conajwyżej może się zmienić jego ciężar, wynikający z dużego przyspieszenia. Czyli możnaby na przykład powiedzieć, że w momencie wypadku pasażer waży, lub ma ciężar tyle co 2tonowy przedmiot w normalnych warunkach.
@tomek278 Dlatego tak jest, gdyż pasy w większości przypadków ratują życie i zdrowie, co dodatkowo niesie korzyści finansowe dla społeczeństwa. Należy sobie też uświadomić, że jak ktoś spowoduje wypadek na skutek, którego zginie (odniesie obrażenia, zostanie inwalidą) inna osoba przez to, że nie zapiekła pasów, to przez to poniesie się większą odpowiedzialność karną i moralną.
@Yetiiii masz racje, ale w ten sposób ta informacja łatwiej trafi do odbiorców, nie wszyscy są utalentowani czy dociekliwi z fizyki. Osobiście jestem na mat-fizie i rozumiem błąd w wysłowieniu :)
A tak po za tym, sprawdziłem z czego mogą wynikać te 2tony i wychodzi na to że jest to energia kinetyczna "przeciętnego" człowieka przy prędkości 60km/h, prawie tyle samo co ciężar 2tonowego przedmiotu na powierzchni Ziemi :) Za przeciętnego rozumiem człowieka o masie 80kg.
Ja, jako pazazer sam zapinam pasy siedzac z tylu i z przodu. Nie intereruse mnie fakt ze wielu smieszy to ze zapinam pasy siedzac z tylu. Nie chce zabic siebie i/lub osoby siedzacej przede mna i bardzo czesto sam zwracam uwage pasazerom z ktorymi jade, nie zaleznie od tego do kogo samochod nalezy, ze nie zapinajac pasow, przy wypadku mozesz kogos zabic. Szczerze i na temat. Zazwyczaj dziala.
A tak poza tym wielu mówi, "a to tylko kawałek po co zapinać tutaj niebiescy nie stoją" - i to jest błąd. Pasy zapinamy przede wszystkim dla siebie, nie dla kogoś. Bo siedząc z tyłu zabijemy kogoś z przodu, a siedząc z przodu nawet poduszki nie pomogą jak nie ma pasów.
A ja nikomu pasów zapinać nie każę. Swój muszę zapiąć bo mi będzie brzęczał cały czas i to denerwujące, ale każdy inny ma wybór. Pamiętam jak dziadek miał Fiata 125p gdzie całe dzieciństwo z tyłu przejeździłem, bez żadnych fotelików, bez pasów i kurna żyję. Jak dla mnie to każdy powinien sam ustalać czy chce pasy czy nie, bo na tym polega wolność, że z moim życiem mogę zrobić co chcę. (są nawet udokumentowane przypadki gdzie człowiek nie zapiął pasów i wyleciał z samochodu przy zderzeniu, a reszta co była w środku została zmiażdżona i nie przeżyła)
Mój znajomy przy zwykłej sztuczce uszkodził sobie kark (właśnie przez nie zapięte pasy). Samochód nie dużo ucierpiał ALE on bardzo mocno. Rok po wydarzeniu dalej boli, kark cały czas usztywniony, uniemożliwia mu to pracę i normalne życie. Może to okrutne, ale za jego leczenie płacimy my, podatnicy. A wystarczyłoby gdyby zapiął pas...
Qrvishon Może i masz rację, ale są dwa problemy. Po pierwsze, jak ktoś wyżej pisał, pasażer z niezapiętymi pasami stanowi zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla reszty podróżujących. Po drugie, pisałeś o tym że niezapięcie pasów uratowało komuś życie. Ale takie przypadki zdarzają się nieporównywalnie rzadziej niż śmierć tej osoby.
@ Jak nie chcesz żeby brzęczało, to zapnij pas zanim usiądziesz (będzie pod twoimi plecami), będziesz się mógł swobodnie poruszać szczególnie w trakcie zderzenia bądź dachowania ;-). W tamtych czasach rzeczywiście rzadko były pasy na tylnych siedzeniach i do roku 1991 nie trzeba było zapinać pasów poruszając się w obszarze zabudowanym (także z przodu). Zapewne dlatego w roku 1990 na polskich drogach zginęło ponad 7000 osób, czyli dwukrotnie więcej niż w roku 2013, pomimo iż liczba pojazdów i ruch był mniejszy.
A co z kobietami w ciąży, które jak wiadomo są zwolnione z obowiązku zapinania pasów? Co bardziej niebezpieczne, ewentualne przygniecenie pasami (które tak się zakłada, aby ominąć brzuch) czy wypadnięcie razem z brzuchem z samochodu?
Dokładnie, zwłaszcza, że za około 100 zł można kupić specjalne pasy dla ciężarnych albo po prostu nauczyć się je prawidłowo zapinać. Aż włosy się na głowie jeżą gdy widzę mamuśki bez pasów, hamowanie i brzuch uderza o kierownice... Prawidłowo zapięty pas nie ma szans uszkodzić dziecka, jedynie w wypadku śmierci matki...
Tak, spoko, każdy może decydować, czy w jego aucie zapina się pasy, czy nie. Problem w tym, że osoba z niezapiętymi pasami podczas stłuczki może śmiertelnie ranić swym ciałem ( razy 50 G ) innych pasażerów w aucie, w tym Ciebie kolego tomek278
tyle, że w takiej sytuacji pasy też nic nie dają... konstrukcja pasów stosowanych w produkcji taśmowej, chroni głównie od zderzeń czołowych... tylko i wyłącznie pasy stosowane w wozach sportowych, czyli zapinane na X, są w stanie w jakiś sposób ochronić przy innym uderzeniu niż czołowe... i przyuważcie jedno - manekin kierowcy był zapięty, a też wyleciał... w tradycyjnych autach są takie pasy tylko i wyłącznie dlatego, że większość zderzeń jest czołowa... z resztą wystarczy spojrzeć na foteliki dziecięce i zastanowić się dlaczego mają zapięcia na kształt X... przecież można by zrobić mini wersję tradycyjnych pasów no nie? a przy takim dachowaniu jak na obrazku, osoba siedząca w środku (pas tylko na biodra) jest połamana jak szmaciana lalka od pasa w górę... pomijam już to, że masa ludzi źle zapina pasy, a źle zapięte pasy wyrządzają tylko szkodę... pas ma być nie poskręcany, oparty na kościach miednicy, a nie na brzuchu, przechodzić przez mostek i obojczyk, a nie po szyi... innymi słowy ma się opierać na szkielecie, a nie na tkance miękkiej... ale na co komu biologia i fizyka w szkole, no nie? bo mnie tego nie powiedział żaden instruktor...
Ja często jestem kierowcą, ale jak ktoś u mnie z nie zapnie pasów - nie jadę. Pół biedy, jeśli pasażer z przodu nie zapnie - pewnie wyleci przez przednią szybę, ale ten z tyłu poleci na mnie... Nie przekonuje mnie argument o spaleniu się w samochodzie, bo pożary przy wypadkach zdarzają się tylko w 0,5% wszystkich zdarzeń.
Dokładnie, robię tak samo. Kiedyś miałam w samochodzie opornego kolegę to stałam 10 minut ale w końcu się złamał. Była kiedyś kampania reklamowa odnośnie tego, że pasażer w trakcie wypadku ma masę prawie 2ton i leci na Ciebie lub na pasażera z przodu.
~Jakiś_nick pasażer nie może nagle mieć masy 2 ton, bo masa to parametr niezmienny, conajwyżej może się zmienić jego ciężar, wynikający z dużego przyspieszenia. Czyli możnaby na przykład powiedzieć, że w momencie wypadku pasażer waży, lub ma ciężar tyle co 2tonowy przedmiot w normalnych warunkach.
@tomek278 Dlatego tak jest, gdyż pasy w większości przypadków ratują życie i zdrowie, co dodatkowo niesie korzyści finansowe dla społeczeństwa. Należy sobie też uświadomić, że jak ktoś spowoduje wypadek na skutek, którego zginie (odniesie obrażenia, zostanie inwalidą) inna osoba przez to, że nie zapiekła pasów, to przez to poniesie się większą odpowiedzialność karną i moralną.
@Yetiiii masz racje, ale w ten sposób ta informacja łatwiej trafi do odbiorców, nie wszyscy są utalentowani czy dociekliwi z fizyki. Osobiście jestem na mat-fizie i rozumiem błąd w wysłowieniu :)
A tak po za tym, sprawdziłem z czego mogą wynikać te 2tony i wychodzi na to że jest to energia kinetyczna "przeciętnego" człowieka przy prędkości 60km/h, prawie tyle samo co ciężar 2tonowego przedmiotu na powierzchni Ziemi :) Za przeciętnego rozumiem człowieka o masie 80kg.
Ja, jako pazazer sam zapinam pasy siedzac z tylu i z przodu. Nie intereruse mnie fakt ze wielu smieszy to ze zapinam pasy siedzac z tylu. Nie chce zabic siebie i/lub osoby siedzacej przede mna i bardzo czesto sam zwracam uwage pasazerom z ktorymi jade, nie zaleznie od tego do kogo samochod nalezy, ze nie zapinajac pasow, przy wypadku mozesz kogos zabic. Szczerze i na temat. Zazwyczaj dziala.
A ja głupi całe zycie samochodem do przodu jeżdże :O
Dopiero za 3 razem zorientowałem się że to menekiny
Czy to nie Brainiac lub Pogromcy mitów?
A tak poza tym wielu mówi, "a to tylko kawałek po co zapinać tutaj niebiescy nie stoją" - i to jest błąd. Pasy zapinamy przede wszystkim dla siebie, nie dla kogoś. Bo siedząc z tyłu zabijemy kogoś z przodu, a siedząc z przodu nawet poduszki nie pomogą jak nie ma pasów.
A ja nikomu pasów zapinać nie każę. Swój muszę zapiąć bo mi będzie brzęczał cały czas i to denerwujące, ale każdy inny ma wybór. Pamiętam jak dziadek miał Fiata 125p gdzie całe dzieciństwo z tyłu przejeździłem, bez żadnych fotelików, bez pasów i kurna żyję. Jak dla mnie to każdy powinien sam ustalać czy chce pasy czy nie, bo na tym polega wolność, że z moim życiem mogę zrobić co chcę. (są nawet udokumentowane przypadki gdzie człowiek nie zapiął pasów i wyleciał z samochodu przy zderzeniu, a reszta co była w środku została zmiażdżona i nie przeżyła)
Mój znajomy przy zwykłej sztuczce uszkodził sobie kark (właśnie przez nie zapięte pasy). Samochód nie dużo ucierpiał ALE on bardzo mocno. Rok po wydarzeniu dalej boli, kark cały czas usztywniony, uniemożliwia mu to pracę i normalne życie. Może to okrutne, ale za jego leczenie płacimy my, podatnicy. A wystarczyłoby gdyby zapiął pas...
Qrvishon Może i masz rację, ale są dwa problemy. Po pierwsze, jak ktoś wyżej pisał, pasażer z niezapiętymi pasami stanowi zagrożenie nie tylko dla siebie, ale też dla reszty podróżujących. Po drugie, pisałeś o tym że niezapięcie pasów uratowało komuś życie. Ale takie przypadki zdarzają się nieporównywalnie rzadziej niż śmierć tej osoby.
@ Jak nie chcesz żeby brzęczało, to zapnij pas zanim usiądziesz (będzie pod twoimi plecami), będziesz się mógł swobodnie poruszać szczególnie w trakcie zderzenia bądź dachowania ;-). W tamtych czasach rzeczywiście rzadko były pasy na tylnych siedzeniach i do roku 1991 nie trzeba było zapinać pasów poruszając się w obszarze zabudowanym (także z przodu). Zapewne dlatego w roku 1990 na polskich drogach zginęło ponad 7000 osób, czyli dwukrotnie więcej niż w roku 2013, pomimo iż liczba pojazdów i ruch był mniejszy.
http://www.youtube.com/watch?v=oZ0DSraS3dM
A co z kobietami w ciąży, które jak wiadomo są zwolnione z obowiązku zapinania pasów? Co bardziej niebezpieczne, ewentualne przygniecenie pasami (które tak się zakłada, aby ominąć brzuch) czy wypadnięcie razem z brzuchem z samochodu?
Dokładnie, zwłaszcza, że za około 100 zł można kupić specjalne pasy dla ciężarnych albo po prostu nauczyć się je prawidłowo zapinać. Aż włosy się na głowie jeżą gdy widzę mamuśki bez pasów, hamowanie i brzuch uderza o kierownice... Prawidłowo zapięty pas nie ma szans uszkodzić dziecka, jedynie w wypadku śmierci matki...
@mooz- u mnie na kursie na prawo jazdy mówiono jak powinno się prawidłowo zapiąć pasy.
Tak, spoko, każdy może decydować, czy w jego aucie zapina się pasy, czy nie. Problem w tym, że osoba z niezapiętymi pasami podczas stłuczki może śmiertelnie ranić swym ciałem ( razy 50 G ) innych pasażerów w aucie, w tym Ciebie kolego tomek278
Mimo wszystko... - w bagażniku wciąż najbezpieczniej.
tyle, że w takiej sytuacji pasy też nic nie dają... konstrukcja pasów stosowanych w produkcji taśmowej, chroni głównie od zderzeń czołowych... tylko i wyłącznie pasy stosowane w wozach sportowych, czyli zapinane na X, są w stanie w jakiś sposób ochronić przy innym uderzeniu niż czołowe... i przyuważcie jedno - manekin kierowcy był zapięty, a też wyleciał... w tradycyjnych autach są takie pasy tylko i wyłącznie dlatego, że większość zderzeń jest czołowa... z resztą wystarczy spojrzeć na foteliki dziecięce i zastanowić się dlaczego mają zapięcia na kształt X... przecież można by zrobić mini wersję tradycyjnych pasów no nie? a przy takim dachowaniu jak na obrazku, osoba siedząca w środku (pas tylko na biodra) jest połamana jak szmaciana lalka od pasa w górę... pomijam już to, że masa ludzi źle zapina pasy, a źle zapięte pasy wyrządzają tylko szkodę... pas ma być nie poskręcany, oparty na kościach miednicy, a nie na brzuchu, przechodzić przez mostek i obojczyk, a nie po szyi... innymi słowy ma się opierać na szkielecie, a nie na tkance miękkiej... ale na co komu biologia i fizyka w szkole, no nie? bo mnie tego nie powiedział żaden instruktor...
chyba ze laskę